- Opowiadanie: dawidiq150 - Ucieczka z podziemi

Ucieczka z podziemi

Opowiadanie to wizja przyszłości z roku 2438. Starałem się wykorzystać rady dane przez czytelników moich tekstów. Nie boję się krytyki. Proszę o komentarze i pozdrawiam :)))

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy V

Oceny

Ucieczka z podziemi

Rok dwa tysiące czterysta trzydziesty siódmy. Od trzech stuleci ludzie żyją pod ziemią. Czy jest tak na każdym z kontynentów? Nikt tego nie wie. W Europie, pięćset metrów wewnątrz płaszcza ziemi, istnieje teraz podziemna społeczność. Jest tam sieć korytarzy i pomieszczeń zajmująca pięćset tysięcy kilometrów kwadratowych, którą zamieszkuje trzydzieści milionów ludzi. Na górze podobno wszystko zostało zniszczone i skażone wskutek nuklearnego konfliktu, który miał mieć miejsce w dwa tysiące sto czterdziestym ósmym roku. Atmosfera ponoć również ucierpiała i życie na powierzchni jest niemożliwe. Wielu ludzi opuszczało podziemia, by zobaczyć i przekonać się jak jest na powierzchni. Nikt jednak nigdy nie wrócił.

 

***

 

Po pracy Marcin zjadł obiad i udał się do nowo powstałej biblioteki. Gdy do niej wszedł, zaczął się rozglądać. Tak jak w każdym pomieszczeniu, na suficie zamocowano podłużne lampy o dużej mocy. Dawały one dobre oświetlenie. Ściany biblioteki, teraz w większości zasłonięte regałami, podobnie jak wszystkie pomieszczenia i korytarze były z tryxytu – nowoczesnego betonu.

W bardzo rozległym pomieszczeniu mieściły się: czytelnia, dział dla dorosłych i dział dla dzieci, a także kawiarnia i ubikacja.

Odwiedzających nowo powstały gmach było wielu, przy ladzie utworzyła się kolejka. Chłopak podszedł do półek z książkami. Odszukał dział horrorów i przez kilkanaście minut wybierał, czytając opisy zamieszczane na ostatniej stronie. Gdy wziął to, co upatrzył, podszedł do lady, za którą siedziała podstarzała pani bibliotekarka. Poczekał na swoją kolej i poprosił o wyrobienie karty bibliotecznej. Po wypożyczeniu książek rozsiadł się na jednym z foteli w czytelni i oddał się przyjemności czytania.

Mimo, że lektura okazała się bardzo ciekawa, jego uwagę rozpraszała dziewczyna siedząca parę stolików dalej. Miała spięte w kucyk ciemne włosy, na nosie okulary i była bardzo ładna. Wyglądała na nie więcej niż osiemnaście lat. Wpadła mu w oko, ale zdawała się nie zauważyć, że jej się przygląda. Niestety, gdy on pięć minut temu zaczął czytanie, ona siedziała już tu dłużej, teraz wstała i odeszła.

 

***

 

Marcin miał dziewiętnaście lat i pracował jak jedna czwarta mężczyzn przy tworzeniu podziemnych tuneli i pomieszczeń. Mimo, że w podziemnej społeczności aborcja była przymusowa, gdy matka urodziła już dwójkę dzieci i stosowano bardzo skuteczną antykoncepcję, populacja powiększała się. Rosło zapotrzebowanie na wolną przestrzeń.

Był wtorek, godzina szesnasta dwadzieścia jeden. Po skończeniu pracy Marcin udał się, tak jak wczoraj, do nowej biblioteki. Sektor, w którym mieszkał ze swoimi rodzicami miał numer C-573, był to sektor w którym tworzono nowe mieszkania. Przybywało tu coraz więcej ludzi, dlatego postanowiono zrobić w nim nową bibliotekę. Czytanie należało do jednej z najlepszych rozrywek ludzi, którzy mieszkali od trzech stuleci pod ziemią.

Chłopak szedł dobrze oświetlonym korytarzem. Każdy korytarz wyglądał tu jak stary, dziewiętnastowieczny bunkier. Ściany, podłoga i sufit, były z tryxytu, który miał taki sam szary kolor jak używany w przeszłości beton. Mijając innych ludzi doszedł do rozwidlenia. Tu, na jednej ze ścian zawieszono elektroniczny informator, pomagający w znalezieniu szukanego miejsca, wszystkie drogi bowiem miały swój numer zapisany na dużych przymocowanych do ścian tablicach. Marcin jednak nie musiał z niego korzystać, gdyż znał sieć najbliższych korytarzy na pamięć.

Szedł, aż dotarł do biblioteki. Zadziałała fotokomórka i drzwi rozsunęły się. Po chwili, będąc w środku rozejrzał się w poszukiwaniu dziewczyny, którą widział tu wczoraj. Ku jego radości ujrzał ją, siedziała w tym samym miejscu co ostatnio. Tym razem zdecydował się do niej zagadać.

Podszedł i powiedział:

– Cześć jestem Marcin, chciałem spytać co czytasz?

Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego uśmiechając się miło.

– Romans – odparła lakonicznie.

Marcin zauważył, że ma niebieskie oczy.

– Tak się zastanawiam, mamy wspólne zainteresowanie, czy nie chciałabyś pospacerować i porozmawiać ze mną o książkach?

Dziewczyna roześmiała się i powiedziała:

– Dobrze, ale jutro.

– O której?

– Może być tak jak teraz.

– Super – Marcin bardzo się ucieszył – To do jutra. Powiedz jeszcze tylko jak masz na imię.

– Mariola.

 

***

 

Marcin non stop myślał o nowo poznanej dziewczynie. Gdy skończył następnego dnia pracę, szybko przebrał się z roboczego uniformu i odświeżył. Następnie, parę minut po szesnastej, poszedł do biblioteki by być trochę wcześniej.

Stanął przed wejściem i czekał. O szesnastej trzydzieści pojawiła się Mariola przepraszając za spóźnienie. Przywitali się ze sobą i ruszyli spacerem jednym z korytarzy.

Na początku wymieniali różne informacje o sobie. Jednak po chwili zeszli na temat sytuacji, w jakiej znajdowała się ludzkość od trzech wieków. Marcin, lekko zarumienił się, gdy pojął, że jego znajoma jest nie tylko bardzo ładna, ale i ma obszerną wiedzę.

– Chciałabym wyjść na zewnątrz, zobaczyć słońce – powiedziała.

– Ale na powierzchni jest zabójczo, każdy kto wyszedł, już nie wrócił.

– Myślę, że to wszystko nieprawda. – Mariola ożywiła się – Jak myślisz, skąd bierzemy bieżącą wodę i żywność? Skąd mamy surowce na przykład do budowania nowych mieszkań?

Marcin chwilę zastanawiał się i powiedział:

– No, to wszystko jest dobrze zorganizowane. Słyszałem, że mamy wielkie zapasy materiałów, które starczą nam jeszcze na długo.

– Nic podobnego, nie przeżylibyśmy pod ziemią bez pomocy z zewnątrz. To niemożliwe. Czy myślisz, że tak nagle wykopalibyśmy podziemne korytarze i zeszli do nich. Nuklearna zagłada? – prychnęła – przecież to się w ogóle nie trzyma kupy.

– Więc co się stało twoim zdaniem trzy wieki temu?

– Nie wiem, ale jestem przekonana, że na powierzchni normalnie żyją ludzie.

– Dlaczego nikt o tym nie wie?

– Ci co się domyślili, wyszli na zewnątrz. I nie wrócili, bo ktoś chciał by reszta żyła dalej w nieświadomości. Nie jesteśmy jak te zwierzęta – krety, może w przyszłości się nimi staniemy. Na razie jednak ludzie nie mogą żyć pod ziemią bez pomocy.

– Nigdy w ten sposób nie myślałem. Ale chcesz to zrobić? Wyjść na powierzchnię? Sprawdzić jak jest naprawdę?

– Tak, tylko by mnie wypuścili, muszę skończyć osiemnaście lat.

– A kiedy to będzie?

– Za pół roku.

I tak rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, by na końcu ponownie się umówić.

 

***

 

Od tej pory spotykali się regularnie. Bardzo się zaprzyjaźnili, bo byli dobraną parą. Z czasem poczuli do siebie coś więcej, niż tylko sympatię.

Dni, tygodnie, miesiące mijały. W końcu nadszedł od dawna oczekiwany przez nich dzień. Szósty marca dwa tysiące czterysta trzydziestego ósmego roku. Od dzisiaj Mariola mogła sama zadecydować o tym, czy wyjść na powierzchnię.

Najbliższe wyjście, było trzydzieści kilometrów od sektora w którym mieszkali i trzeba było udać się do niego pieszo, gdyż pod ziemią nie było żadnych środków transportu. Przyjaciele pożegnali się ze swoimi rodzinami. Nie obyło się bez uronienia kilku łez.

– Czy na pewno tego chcecie? – pytali rodzice z żalem.

Jednak decyzja była podjęta już dawno i nie było mowy o jej zmianie.

 

***

 

Wyruszyli o bardzo wczesnej godzinie. Droga zajęła im prawie cały dzień. Zrobili sobie dwa razy odpoczynek i zjedli zapakowany w plecakach prowiant. W końcu dotarli do sektora C – 246. Byli już blisko celu. Teraz musieli jeszcze udać się do zarządcy pod-sektora, po kod do śluzy. Elektryczny informator wskazał, gdzie go szukać. Trafili na duży plac, gdzie znajdowało się osiedle mieszkaniowe. Dokładnie takie, jak to w którym mieszkali. Odnaleźli mieszkanie numer sto osiemdziesiąt trzy, i nacisnęli dzwonek.

Zarządcą okazała się kobieta. Gdy dowiedziała się przyczyny odwiedzin, spytała ironicznie dlaczego chcą umrzeć.

– Niekoniecznie umrzemy – odpowiedziała Mariola i poprosiła o kod do śluzy, która była po to, by na powierzchnię nie wyszły ciekawskie dzieci.

Kod składał się z czterech cyfr, więc łatwo go zapamiętali. Następnie poszli do jadłodajni i kupili trochę żywności na zapas. Potem udali się już bezpośrednio do wyjścia z podziemi. W pewnym momencie, po minięciu ostatniego rozdroża, korytarz stromo zaczął się podnosić. Czuli coraz większe podniecenie, już nie było daleko. Minęło jeszcze parę minut, gdy ujrzeli przed sobą blokującą przejście śluzę. Na prawej ścianie znajdował się elektroniczny zamek.

Przed wbiciem kodu Marcin powiedział do Marioli:

– Może niedługo umrzemy, chcę ci powiedzieć, że cię kocham – i uścisnął jej dłoń.

Dziewczyna odwzajemniła uścisk i odpowiedziała:

– Ja też ciebie kocham.

– Zróbmy to.

Chłopak wprowadził kod, i śluza rozsunęła się, wyjście na zewnątrz stało otworem. Dalej, na suficie nie było już lamp, panował tu półmrok, a na końcu korytarza widać było światło dnia. Oboje, z mocno bijącymi sercami ruszyli w jego stronę. Co prawda śluza z powrotem zamknęła się, lecz po tej stronie również był elektroniczny zamek. Mogli więc wrócić.

Gdy w końcu opuścili podziemia, przeżyli szok. Ich oczom ukazał się niesamowity, przepiękny świat. Słońce raziło ich, lecz nie tak bardzo, by nie mogli widzieć tego wszystkiego, co było dla nich nowe. Niebieskie niebo, a na nim białe chmury, drzewa o brązowych pniach, zielona trawa, różnokolorowe kwiaty, ptaki, malutkie owady, które również zauważyli. Gdy oglądali to wszystko, z ich oczu płynęły łzy. Powietrze, było wspaniałe, oddychali pełną piersią. Co było powodem wygnania ludzi pod ziemię? Tego nie wiedzieli, jednak mieli się już niedługo przekonać.

Wyglądało, że na powierzchni wszystko jest w najlepszym porządku. Nie ma żadnego promieniowania, i atmosfera nie jest naruszona. Gdy łkając cieszyli oczy tym, co było tak bardzo fascynujące, nie domyślali się, że na jednym z drzew umieszczona jest kamera i że ktoś ich przez nią zauważył. Nie wiedzieli też o rozpylaczach gazu, które ukryto w trawie. Substancja, która zaczęła się wydobywać z tych rozpylaczy, sprawiła, że po chwili opadli nieprzytomni na trawę.

 

***

 

Marcin obudził się pierwszy. Doskonale pamiętał to, co się zdarzyło. Teraz, rozglądając się, targały nim różne uczucia. Przede wszystkim ciekawość. „Czyli Mariola miała rację” – myślał.

Obok niego, na dużym łóżku leżała jego dziewczyna. Pomieszczenie było obszerne i tak bardzo różne od pokoju, w którym mieszkał przez całe swoje życie. W jednej ze ścian znajdowały się prostokąty, przez które widział niebieskie niebo. Właśnie przez nie do środka wpadało światło. Wszystkie ściany ozdobiono namalowanymi, powtarzającymi się, różnokolorowymi figurami. W pomieszczeniu stały ładne meble. Dla Marcina wszystko to wyglądało niezwykle ekskluzywnie, mimo, że tak naprawdę był to zwykły pokój.

Zbliżył się i popatrzył na Mariolę. Spała, tak jak on przed chwilą. Wstał z łóżka i podszedł do okien. To co zobaczył po wyjściu z podziemia teraz widział z innej perspektywy, z góry. Po prawej stronie były drzwi prowadzące na taras.

Mariola zaczęła się budzić. Podszedł do niej i pogłaskał po głowie. Otworzyła oczy, spytała:

– Gdzie jesteśmy?

– Nie mam pojęcia, ale żyjemy i miałaś rację, tu na powierzchni wszystko jest w porządku.

Nagle, usłyszeli pukanie, po czym drzwi otwarły się i do pokoju wszedł elegancko ubrany mężczyzna w średnim wieku. Był całkiem łysy i miał niezwykle bladą skórę. Niósł butelkę z jakimś napojem i trzy kieliszki.

– Witajcie – powiedział. – Mam na imię Tadeusz, moim zadaniem jest przedstawić wam sytuację i odpowiedzieć na wasze pytania. Wyjdźmy na zewnątrz, tam porozmawiamy.

Na obszernym balkonie stał stół i trzy krzesła. Gdy usiedli, mężczyzna nalał wszystkim wina i zaczął opowiadać.

– Ta historia zaczęła się około roku dwa tysiące setnego. Wtedy, można powiedzieć staliśmy się obiektem zainteresowania obcej rasy przybyłej z innej galaktyki. Założyli oni bazę na Marsie i w ukryciu prowadzili badania na ludziach. Po mniej więcej dziesięciu latach te badania zostały na tyle ukończone, by obcy podjęli względem nas pewne decyzje. Ziemia, była dla nich niezwykle atrakcyjna z wielu względów. Zdecydowali się ją zasiedlić. Nie chcieli jednak całkowicie unicestwić ludzi. Również dlatego, że wielu z nas uważano za niezwykle inteligentnych i zdolnych. Mieli więc problem. Jak wybrać tych mądrych i oddzielić ich od reszty? Ktoś z nich znalazł genialne rozwiązanie, które udało im się zrealizować. Zaczęto budować pod ziemią korytarze i pomieszczenia, w których mogli żyć ludzie. Obcy, mając dalece rozwiniętą technologię zadbali, by wszystko działało doskonale. Zbudowano sieci wodociągów i zaplanowano w jaki sposób dostarczać żywność, a także wszystkie potrzebne materiały tak, by nikt nie domyślił się, że to właśnie oni są za to odpowiedzialni. Wpojono ludziom następnego pokolenia, że ich technologia jest bardzo zaawansowana, że mają olbrzymie zapasy, które wzięli ze sobą pod ziemię. No i w końcu, rozpuszczono historię o nuklearnej zagładzie. By te wszystkie kłamstwa mogły trwać, by mistyfikacja się udała, wykorzystano stworzono już wcześniej przy badaniach Ziemi roboty imitujące ludzi, które objęły kierownicze stanowiska podziemnej społeczności. Tym sposobem jednocześnie osiągnięto dwa cele; nie zniszczono całkowicie homo sapiens, i wyodrębniono najbystrzejsze jednostki. Na przestrzeni trzech wieków, tysiące wychodziły na powierzchnię, nie zawsze byli to geniusze, zdarzali się bowiem szaleńcy. Ale ogólnie, plan obcych się powiódł.

Następnie utworzyli rezerwaty dla tych ludzi. Teraz na powierzchni pracuje się obowiązkowo tylko cztery godziny na dobę. Oni nas utrzymują. Dbają, by niczego nam nie brakowało. Ci z ludzi, którzy są na tyle zdolni studiują i stają się naukowcami. Już za kilka dni, jak się nieco zaaklimatyzujecie zostaniecie poddani serii testów. Jeśli testy zostaną zaliczone, będziecie mogli wybrać kierunek studiów, a jeśli nie, czeka was jakaś fizyczna praca.

Na koniec, mam dla was niespodziankę; możecie obejrzeć stworzony wspólnie przez ludzi i obcych film dokumentalny o ich rasie, i o tym co działo się na przestrzeni trzech ostatnich stuleci. Mamy kino stworzone wyłącznie do tego. Czy macie jakieś pytania?

Mieli ich masę i rozmowa trwała jeszcze długo. Marcin pomyślał, że poznanie Marioli, było najlepszym, co go spotkało w życiu. Postanowił, że jeszcze dziś się jej oświadczy.

Koniec

Komentarze

Cześć, Dawidzie. Dawno nie czytałam Twoich tekstów, po lekturze tego opowiadania jestem pozytywnie zaskoczona. Widać, że się rozwijasz literacko. Długa droga jeszcze przed Tobą, ale są postępy. Przecinki jeszcze nieco szaleją, lecz budujesz ładniejsze zdania i wprowadzasz więcej dialogów niż wcześniej. Tak trzymać!

Wybrałeś sobie trudny temat – opis cywilizacji z przyszłości. Przekazałeś w tekście bardzo dużo informacji. Jako następny krok na pisarskiej drodze proponuję zastanowić się, jak pokazać tę wiedzę, np. numer sektora może być umieszczony nad drzwiami, a wiek Marcina poznamy, kiedy ktoś go wylegitymuje.

Zastanawiało mnie, dlaczego imiona bohaterów, biblioteka, obiad są zupełnie zwyczajne, podobne do dzisiejszych. Wprowadziłabym jakieś nowoczesne elementy, ale to Ty decydujesz jako autor. :)

ANDO bardzo bardzo się cieszę. Dziękuję, że przeczytałaś. Pokazałem twój komentarz rodzicom i również bardzo się ucieszyli.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Językowo jest coraz lepiej, pomysły też masz coraz bardziej konkretne, ale wykonanie nadal miejscami szwankuje. Sama historia ciekawa, ale na końcu zbyt naiwna i prosta, co mi nie leży tak do końca. Chociaż muszę przyznać, że mnie zainteresowałeś mocno tym, co może znajdować się na zewnątrz, niestety rozwiązanie zagadki nie uniosło ciężaru moich oczekiwań. Jeśli masz czas i ochotę, to mogę Ci polecić kilka książek, w których eksploatowany jest podobny pomysł o utrzymywaniu ludzi w zamkniętym środowisku.

“Metro 2033” pewnie będziesz kojarzył. Ale “Miasto na górze” Kira Bułyczowa może Ci być nieznane. “Zamknięty świat” Silverberga też powinien Ci się spodobać, może “Różaniec” Rafała Kosika, albo cokolwiek Janusza Zajdla – “Paradyzja” lub “Cała prawda o planecie Ksi”. Z filmów polecę stareńki obraz z 1976 roku “Ucieczka Logana” z Michaelem Yorkiem w roli głównej.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Witam na swoim dyżurze, dawidq150. :-)

Niezłe to Twoje opowiadanie. Niby prosta historia, a ciekawa. Obmyślona fabuła, wprowadzenie, kawałek świata podziemnego i niespodzianka na końcu.

Miejscami trochę bym przyspieszyła i postawiła na drodze Marcina albo i ich obojga jakąś przeszkodę, aby musieli poradzić sobie z nią. Trochę za łatwo im szło od samego początku.

Podoba mi się sposób budowania scen, każdej bez wyjątku: zaczynasz, rozwijasz i kończysz w momencie, budzącym zaciekawienie czytelnika. 

 

Jeśli chodzi o interpunkcję, zauważyłam dwa często powtarzające się błędy:

*niepotrzebny przecinek przed „i”. „I” to spójnik, łącznik i w większości przypadków nie wymaga przecinka:

Iza lubiła jabłka i gruszki.

Iza lubiła tańczyć i w poniedziałki, i we wtorki. –> tu dajemy, bo „i” się powtarza.

Iza lubiła zupę pomidorową, ponieważ była zdrowa, i ogórkową. –> tu też dajemy, z uwagi na wtrącenie „ponieważ była zdrowa”.

Przykłady znajdziesz pod koniec komentarza (nie wszystkie).

* nadmiarowy przecinek po określeniach (nazwijmy je czasu) i niekiedy przed przymiotnikami bliżej opisującymi rzeczowniki:

Po pracy,(-,) Marcin zjadł obiad i udał się do nowo powstałej biblioteki. –> tu niepotrzebny.

Następnie, parę minut po szesnastej, poszedł do biblioteki by być trochę wcześniej. –> tu potrzebny, bo wtrącenie (podkreślone).

na suficie zamocowano podłużne lampy,(-,) o dużej mocy. –> niepotrzebny.

 

Przykłady związane z interpunkcją i nie tylko: 

 

Gdy wziął to(+,) co upatrzył, podszedł do lady(+,) za którą siedziała podstarzała pani bibliotekarka. 

Po wypożyczeniu książek,(-,) rozsiadł się na jednym z foteli w czytelni i oddał się przyjemności czytania.

Marcin,(-,) miał dziewiętnaście lat i pracował jak jedna czwarta mężczyzn,(-,) przy tworzeniu podziemnych tuneli i pomieszczeń. 

Ściany bowiem, podłoga i sufit, były z tryxytu, który miał taki sam szary kolor jak używany w przeszłości beton. 

Albo połączysz przez bowiem z poprzednim zdaniem, albo chyba usunąć?

w którego bazie było, jaka droga gdzie prowadzi, wszystkie bowiem miały swój numer zapisany na dużych przymocowanych do ścian tablicach. 

Niezręczne.

Na początku wymieniali luźne informacje o sobie. 

Podmieniłabym "luźne" na inne słowo lub napisała o czym rozmawiali.

Jednak po chwili zeszli na temat sytuacji(+,) w jakiej znajdowała się ludzkość od trzech wieków. Marcin,(-,) lekko zarumienił się, gdy pojął, że jego znajoma jest nie tylko bardzo inteligentna, ale i ma obszerną wiedzę.

– Ale na powierzchni jest zabójczo, każdy kto wyszedł(+,) już nie wrócił.

Nie obyło się bez urojenia kilku łez.

Uronienia?

Jednak decyzja była podjęta już dawno,(-,) i nie było mowy o jej zmianie.

Zrobili sobie dwa razy odpoczynek,(-,) i zjedli zapakowany w plecakach prowiant. 

Teraz,(-,) musieli jeszcze udać się do zarządcy pod-sektora,

– Niekoniecznie umrzemy – odpowiedziała Mariola,(-,) i poprosiła o kod do śluzy,

Następnie poszli do jadłodajni,(-,) i kupili trochę żywności na zapas. Potem,(-,) udali się już bezpośrednio do wyjścia z podziemi. 

Na prawej ścianie,(-,) znajdował się elektroniczny zamek.

Przed wbiciem kodu,(-,) Marcin powiedział do Marioli

Pomieszczenie,(-,) było obszerne i tak bardzo różne od pokoju, 

W jednej ze ścian, (-,) znajdowały się prostokąty, przez które widział niebieskie niebo.

– Witajcie – powiedział. – Man na imię Tadeusz

Mam.

Po mniej więcej dziesięciu latach,(-,) te badania zostały na tyle ukończone, by obcy podjęli względem nas pewne decyzje. 

Następnie,(-,) utworzyli oni rezerwaty dla tych ludzi.

Oni – niepotrzebne.

Teraz,(-,) na powierzchni pracuje się obowiązkowo tylko cztery godziny na dobę. 

Ci z ludzi, którzy są na tyle zdolni robią studia i stają się naukowcami. 

Może "studiują, są kierowani na studia, kończą studia?

Marcin pomyślał, że poznanie Marioli, było najlepszym(+,) co go spotkało w życiu.

 

Moim zdaniem konstrukcyjnie jest lepiej. Fajnie się czytało. Z minusów logicznych kilka rzeczy mnie zastanawiało, na przykład: dlaczego przez prawie dwieście lat, pomimo braku powrotów osób wychodzących, nie podjęto próby wyjaśnienia tej sprawy; łatwa dostępność klucza; życie w strefie przejściowej płaszcza Ziemi, brak śluz itp. itd., ale akurat to ostatnie postanowiłam złożyć na ołtarzu Obcych i ich technologii ustabilizowania tego obszaru, jakiś rodzaj bąbla zrównoważonego nie-wiadomo-czym.

 

Serdecznie pozdrawiam :-)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Outta Sewer dzięki za przeczytanie i ocenę. Tak faktycznie jest, że moje historie są trochę naiwne, będę miał to w przyszłości na uwadze. Bo to dużo mi osób mówi.

 

Cieszę się i pozdrawiam :)

Jestem niepełnosprawny...

Asylum dzięki za korektę! Kurcze za dużo tych przecinków dałem :D Ja mam bardzo słabą pamięć wzrokową. W szkole byłem zawsze rekordzistą błędów ortograficznych.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Spox, dawid, dlatego podałam zasadę. ;-) I ja jestem rekordzistką w tej sprawie. Trza się przyłożyć i czekać, aż nasiąkniemy tą wiedzą przez praktykę. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Hej.

 

bardzo fajna historia. Twist z obcymi na końcu nieco zaskoczył, nie spodziewałem się tego ;) Fabularnie dostrzegam powiązanie z Twoim innym tekstem – Porwani. Cieszę się, że takie powiązanie wytropiłem, nie wiem, czy było zamierzone. Może mógłbyś napisać jakąś dłuższą historię? ;)

 

Zgłaszam do biblioteki Twój tekst ;)

 

Jeszcze kilka uwag:

 

Mimo, że w podziemnej społeczności aborcja była przymusowa, gdy rodzina liczyła więcej niż cztery osoby

Tutaj trochę niekonkretnie. No bo co to jest rodzina? Czy jeżeli para mieszka ze starszymi rodzicami, to już nie mogą mieć w ogóle dzieci?

Raczej szedłbym w stronę liczby dzieci, na które para (lub matka) ma pozwolenie.

 

jest nie tylko bardzo inteligentna, ale i ma obszerną wiedzę.

W gruncie rzeczy to podobne cechy ;) Może: “nie tylko bardzo ładna, ale i ma obszerną wiedzę”?

 

Z Czasem poczuli do siebie coś więcej, niż tylko sympatię.

“Z czasem”.

 

Szósty marzec dwa tysiące czterysta trzydziestego ósmego roku.

“Szósty marca”, taka jest poprawna odmiana.

 

wszystko jest w największym porządku.

“Najlepszym porządku”.

Che mi sento di morir

BasementKey dzięki, super się czuję tak wyróżniony!!!

 

Jest podobieństwo obu tekstów ale to zbieg okoliczności. Zastanawiałem się czy ktoś zauważy. :) Można by pomyśleć, że chciałem się poprawić :))) Tak jak to było z opowiadaniem o psie.

 

No i w sumie chciałem się poprawić ale w innym sensie… 

 

Pozdrawiam!!! Fajna sprawa z tym pisaniem bo inny moi znajomi którzy chorują jak ja kiszą się w domu i nic nie robią a ja pracuję jakbym co najmniej miał pracę na pół etatu. :P 

Jestem niepełnosprawny...

Pewnie, że fajna sprawa, zwłaszcza jak coś fajnego z tego wychodzi yes

Zdrówka życzę dla Ciebie, Twoich znajomych i rodziców!

Che mi sento di morir

Cześć :)

Nie wiem, co sądzić o tym opowiadaniu. Podobał mi się pomysł, ale wykonanie niestety trochę szwankuje. Mimo to czytało mi się przyjemnie. Znalazłam sporo błędów, głównie interpunkcyjnych, ale o tym za chwilę. 

Pomysł na fabułę jest ciekawy, ale, tak jak już pisała Asylum, można by postawić na drodze bohaterów więcej przeszkód. Można by też bardziej rozwinąć ich charaktery. Tak wydają się tacy sami. W dodatku nie dręczą ich żadne wątpliwości, po prostu wpadają na pomysł, idą, dochodzą i tyle. 

Pierwsza scena, ta w bibliotece, jest jak dla mnie zbyt długa. Po co czytelnikowi wiedzieć, że Marcin dał kartę biblioteczną itp. Gdyby jeszcze wszystko odbywało się w jakiś ciekawy, nowatorski sposób z przyszłości, to by to było uzasadnione, ale tak nic nie wnosi do fabuły.

Można by za to już na początku zapowiedzieć, że będzie chodziło o wyjście na zewnątrz. Na przykład wspomnieć o tym, że wujek Marcina wyszedł i nie wrócił i chłopak był ciekawy, co się z nim stało. W tej chwili mi nic innego do głowy nie przychodzi, ale mam nadzieję, że wiesz, o co mi chodzi. 

Dalej bohaterowie idą przez korytarze i jest to przedstawiane jako długa wędrówka i w ogóle. Wydaje mi się, że w świecie z przyszłości powinny pojawić się jakieś windy, schody ruchome czy inne ustrojstwa, które by tą podróż nieco skróciły. 

Zakończenie jest najmocniejszym punktem opowieści, zwłaszcza sam pomysł z tymi kosmitami. Mógłby być jednak trochę lepiej sprzedany, nie w formie monologu, a niech na przykład głowni bohaterowi eto sami odkryją, albo niech chociaż ten monolog będzie przerywany jakimiś pytaniami Marcina czy coś. Taki zbity fragment bez akapitów ciężko się czyta, mimo, że jest naprawdę ciekawy. 

Na górze, (-,)podobno wszystko zostało zniszczone i skażone wskutek nuklearnego konfliktu

W bardzo rozległym pomieszczeniu mieściły się: czytelnia, dział dla dorosłych i dział dla dzieci, a także kawiarnia i ubikacja.

Takie wymienianie psuje dynamikę tekstu, lepiej byłoby na przykład napisać, jak to Marcin się rozgląda i to widzi albo przynajmniej jakoś rozbić to zdanie na kilka. 

Niestety, gdy on pięć minut temu zaczął czytanie, ona siedziała już tu dłużej, teraz wstała i odeszła.

Szyk zdania się zepsuł

Był wtorek (+,) godzina szesnasta dwadzieścia jeden

Po skończeniu pracy Marcin udał się, tak jak wczoraj(+,) do nowej biblioteki.

Czytanie należało do jednej z najlepszych rozrywek ludzi, którzy mieszkali od trzech stuleci pod ziemią.

A nie mieli gier komputerowych albo jakiś innych rozrywek z przyszłości? Już teraz ludzie czytają coraz mniej, strach pomyśleć, co będzie za parę setek lat.

poprosiła o kod do śluzy, która była po to, by na powierzchnię nie wyszły ciekawskie dzieci.

To trochę bez sensu. CHyba wiadomo, że śliza będzie zamknięta, ale raczej nie po to, żeby dzieci nie wyszły, tylko żeby skażenie się nie dostało do środka.

 

Odnaleźli mieszkanie numer sto osiemdziesiąt trzy, i nacisnęli dzwonek.

To osoba znająca klucz, ktoś ważny i w ogóle, siedzi sobie w mieszkaniu? bardziej by pasowało jakieś biuro czy coś w tym stylu.

 

Pozdrawiam :)

Dzięki Oluta !!! Wszystkie rady zachowuję w pamięci i wykorzystam w przyszłości!!!

 

Dziękuję i pozdrawiam :)

Jestem niepełnosprawny...

Cieszę się że mogłam się przydać :)

Coraz lepiej! Nie będę Ci wypominał przecinków i potknięć gramatycznych, bo są tutaj specjaliści od tych spraw :) Na gorąco dwa zastrzeżenia: Po co usypiać wychodzących z podziemi? Społeczność żyjąca na powierzchni mogła ich po prostu przywitać. Czemu na litość boską bohaterowie się nie pocałowali po wyznaniu sobie miłości!? Uścisk ręki?! Aha jeszcze jedno. Trochę za mało piszesz o emocjach postaci. Wyjście z podziemi, to jednak życiową decyzja. Powinny ich trapić strach, wątpliwości itp. Postaw się w ich sytuacji. Co byś czuł? I na koniec. Oni wydobyli się z jednej klatki do drugiej. W końcu kosmici trzymają ludzi w rezerwatach. Jest lepiej bo zobaczyli niebo, oddychają świeżym powietrzem ale jednak wciąż są w pułapce. Pomyśl o tym.

Lanied dzięki! Z pewnością masz rację, w przyszłości zwrócę uwagę na emocje i by było więcej logiki :)

Serdecznie pozdrawiam!!!

 

 

Jestem niepełnosprawny...

Właściwie podpisuję się pod komentarzem Asylum. Jest tu pomysł, pewne rzeczy (wymienione przez poprzedniczkę) wymagają doszlifowania lub rozbudowania. Dołączam jednak do chóru ludzi, którzy widzą, że z tekstu na tekst idzie ci lepiej :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

NoWhereMan dzięki!!! Na początku jak tu zawitałem i wstawiałem pierwsze teksty, jedna osoba mi napisała, że to co robię to grafomania. Ale ja się nie poddałem.

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Mocno mi się kojarzyło z “Seksmisją”. To zawsze jest podejrzane, kiedy nikt nie próbuje wyjść z zamknięcia, bo nikt nie wraca.

Ale i dziwi mnie, że nie próbowali zakładać żadnych kombinezonów. Na ten gaz usypiający wystarczyłaby zwykła maska pgaz. Można również wysyłać na zwiady roboty. Na upartego wystarczy dziecinny zdalnie sterowany samochodzik z kamerką. A dron to już w ogóle by poszalał.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka