- Opowiadanie: nartrof - Misja Robot

Misja Robot

Zawsze się wydaje, że nowe technologie, roboty, po prostu powstają i działają. Patrząc jak zgrabnie suną po pustyni, mówią trzystoma językami oraz ratują jedi i wszechświat przed zagładą, nie widzimy jak wyboista i trudna jest droga stworzenia dzieła, jakim jest robot. O tym jest to opowiadanie.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Misja Robot

– Dok­to­rze Yama­to. Celem na­sze­go pro­jek­tu jest skon­stru­owa­nie ro­bo­ta wy­jąt­ko­we­go, je­dy­ne­go w swoim ro­dza­ju. Ro­bo­ta, który nie bę­dzie miał sobie rów­nych. Ro­bo­ta, który za­chwy­ci świat swoim di­zaj­nem i opro­gra­mo­wa­niem. Uczą­ce­go się, wie­lo­funk­cyj­ne­go i co wię­cej, ta­kie­go, który bę­dzie po­tra­fił pro­du­ko­wać inne ma­szy­ny.

Steve McCor­mick pe­ro­ro­wał od kil­ku­na­stu minut, prze­cha­dza­jąc się po ogrom­nym ga­bi­ne­cie na sześć­dzie­sią­tym pię­trze wie­żow­ca swo­jej ro­dzin­nej firmy Ro­bo­Co Li­mi­ted. Dok­tor Yama­to ob­ser­wo­wał go z la­bo­ra­to­rium przez ho­lo­wi­zję.

– To bę­dzie roz­wią­za­nie uni­kal­ne w skali świa­to­wej. Nie byle ja­kieś se­xma­chi­ne! – z na­ci­skiem pod­kre­ślił McCor­mick. – To bę­dzie robot do­sko­na­ły! Nie cho­dzi o to, że zbu­du­je­my ro­bo­ta hu­ma­no­idal­ne­go, czy pa­ją­ka, czy na gą­sie­ni­cach. To ma być ro­dzi­na ro­bo­tów, które będą się uczy­ły i ewo­lu­owa­ły. Na pod­sta­wie zbie­ra­nych do­świad­czeń same zde­cy­du­ją czy le­piej roz­wi­jać od­nó­ża czy układ jezd­ny, czy parę oczu czy skom­pli­ko­wa­ny układ sen­so­rów umiesz­czo­nych na każ­dym od­nó­żu. Wszyst­ko sa­mo­dziel­nie. Ten pro­jekt przej­dzie do hi­sto­rii. Nie mam co do tego żad­nej wąt­pli­wo­ści. Już wy­my­śli­łem dla niego nazwę. – Pan McCor­mick zro­bił efek­tow­ną pauzę aby zbu­do­wać na­pię­cie – „Misja Robot”. „Misja Robot”, tak na­zwie­my nasz pro­jekt. Nazwa może na pierw­szy rzut oka try­wial­na, lecz jed­no­cze­śnie pełna głębi. Bo czym­że jest nasz pro­dukt, jeśli nie ro­bo­tem. Nie zwy­czaj­nym, lecz ro­bo­tem, który na nowo, na po­ko­le­nia zre­de­fi­niu­je po­ję­cie tego słowa. Tak! – Steve McCor­mick, mówił jak w tran­sie. Dok­tor Yama­to nie prze­ry­wał.

– A po dru­gie „misja”, bo nasz pro­jekt nie jest na rok, czy dwa. Ba, nie jest nawet na dzie­się­cio­le­cia. Ale na po­ko­le­nia. Już teraz za­rząd Ro­bo­Co Li­mi­ted robi re­zer­wę fi­nan­so­wą na sześć­dzie­siąt lat, tak, na sześć­dzie­siąt lat na ten pro­jekt. Na tę misję. – Po­pra­wił się pre­zes, a dok­tor Yama­to uśmiech­nął się i z uzna­niem kiw­nął głową. – Bo zanim doj­dzie­my do końca tej misji, na tym pro­jek­cie będą pra­co­wa­li nasi sy­no­wie i nasze wnuki… – McCor­mick spoj­rzał w oczy dok­to­ra Yama­to.

– Widzę, że się ro­zu­mie­my dok­to­rze. Za­czy­naj­cie prace.

Dok­tor Yama­to ski­nął po­now­nie głową i roz­łą­czył się.

McCor­mick czuł ra­dość i pod­eks­cy­to­wa­nie, jak za­wsze gdy za­czy­nał nowe, am­bit­ne przed­się­wzię­cie. Ten pro­jekt zaś był wy­jąt­ko­wy. Gro­ma­dził środ­ki do niego przez lata. Ze­brał naj­lep­szych fa­chow­ców na świe­cie. Po­sta­wił na ich czele ge­niu­sza ro­bo­ty­ki, dok­to­ra Yama­to. Dał mu wszyst­ko, czego ze­chciał: kil­ka­dzie­siąt lat na re­ali­za­cję, sprzęt ja­kie­go po­trze­bo­wa­li na­ukow­cy i prak­tycz­nie brak li­mi­tu kosz­tów. Przy takim za­an­ga­żo­wa­niu ludzi i środ­ków nie mogło się nie udać, po pro­stu nie mogło.

 

**

 

– To co pan widzi, to są ele­men­ty pod­sta­wo­we. Jakby kloc­ki Lego. Każdy klo­cek wy­glą­da tak samo. Ma w środ­ku pro­ce­sor, mały aku­mu­la­to­rek, oczy­wi­ście sys­tem prze­sy­łu in­for­ma­cji oraz uni­wer­sal­ne in­ter­fej­sy do łą­cze­nia się z in­ny­mi ele­men­ta­mi pod­sta­wo­wy­mi. Ma nawet mi­kro­si­łow­ni­ki do prze­ka­zy­wa­nia siły w danym kie­run­ku. Cała sztucz­ka po­le­ga na tym, że każda część ma­szy­ny, noga, ręka, głowa, układ jezd­ny albo ochron­ny, w za­leż­no­ści od tego co robot bę­dzie miał robić, bę­dzie zbu­do­wa­na z tych pod­sta­wo­wych ele­men­tów. Takie roz­wią­za­nie daje dużą ela­stycz­ność w two­rze­niu ro­dzi­ny roz­wią­zań, róż­nych ro­dza­jów i ro­dzin oraz zna­czą­co ob­ni­ża kosz­ty. A gdy taki pod­ze­spół się po­psu­je, robot sa­mo­dziel­nie wy­mie­ni go sobie na nowy.

– A skąd bę­dzie­my wie­dzie­li jak po­łą­czyć te ele­men­ty razem w pro­sty spo­sób? Tak, aby two­rzy­ły no­we­go eg­zem­pla­rze?

Dok­tor Yama­to za­milkł na mo­ment – Nad tym jesz­cze pra­cu­je­my.

– Ok, ok, dobra ro­bo­ta. Po­do­ba mi się po­stęp jaki pan po­czy­nił, dok­to­rze, dzia­łaj­cie dalej.

Dok­tor Yama­to uśmiech­nął się. – Dzię­ku­ję – ho­lo­wi­zjer wy­łą­czył się, a dok­tor Yama­to ru­szył za­do­wo­lo­ny do pracy.

 

**

– No więc to jest coś, co na­zwa­li­śmy kodem rdze­nio­wym. Otóż okre­śli­li­śmy, że jest sto osiem­dzie­siąt dwie cechy, które de­fi­niu­ją ro­bo­ta, co daje sześć prze­ci­nek jeden dwa dzie­więć dzie­więć osiem dwa jeden razy dzie­sięć do po­tę­gi pięć­dzie­sią­tej czwar­tej kom­bi­na­cji. Ten to kod rdze­nio­wy bę­dzie za­wie­rał klu­czo­we in­for­ma­cje, co do tego jak dany eg­zem­plarz wy­glą­da ze­wnętrz­nie, ile ma od­nó­ży, ja­kiej dłu­go­ści, wiel­kość si­łow­ni­ków i to, gdzie są roz­miesz­czo­ne oraz jak wy­glą­da jego pro­gram. Pod­czas zbie­ra­nia swo­je­go do­świad­cze­nia w trak­cie pracy, kod rdze­nio­wy bę­dzie ule­gał ak­tu­ali­za­cji. Na tej pod­sta­wie robot sam stwier­dzi, że na przy­kład le­piej jest mieć dłuż­sze ra­mio­na do wy­ko­ny­wa­nej pracy, albo sta­bil­niej­szą pod­sta­wę, albo że kon­wer­sa­cja z panią Smith na temat jej zmar­łe­go męża to nie jest dobry po­mysł. Ten kod rdze­nio­wy bę­dzie taki sam w każ­dym ele­men­cie pod­sta­wo­wym.

– Nie znam się na bio­lo­gii, ale tak, bę­dzie umiesz­czo­ny w każ­dym ele­men­cie pod­sta­wo­wym. Tak aby robot, mógł od­two­rzyć sie­bie nie­za­leż­nie od strat w czę­ściach swo­je­go ciała.

– Aha, aha – Tho­mas McCor­mick, drugi pre­zes Ro­bo­Co Ltd, zmarsz­czył brwi – a jak bę­dzie na­stę­po­wa­ła wy­mia­na do­świad­czeń mię­dzy po­szcze­gól­ny­mi jed­nost­ka­mi? Jak bę­dzie wy­glą­da­ło ma­chi­ne le­ar­ning całej ro­dzi­ny?

Dok­tor Yama­to za­milkł na mo­ment – Nad tym jesz­cze pra­cu­je­my.

– Ok, ok, dobra ro­bo­ta. Po­do­ba mi się po­stęp, dzia­łaj­cie dalej.

Ho­lo­wi­zjer wy­łą­czył się a dok­tor Yama­to ru­szył za­do­wo­lo­ny do pracy

 

 

 

**

 

– Nasze ba­da­nia skło­ni­ły nas do na­stę­pu­ją­cych wnio­sków. Muszą być dwie grupy ro­bo­tów. Alfa oraz Beta. Osob­ni­ki Alfa zo­sta­ną wy­po­sa­żo­ne w taki ga­dżet.

– Ma pan na myśli tę wtycz­kę?

– Tak, do­kład­nie to. W osob­ni­ku Beta bę­dzie za­głę­bie­nie w od­po­wied­nim kształ­cie. Dwa osob­ni­ki, gdy złą­czą się razem za po­mo­cą tego sys­te­mu, do­ko­na­ją wy­mia­ny kodów rdze­nio­wych. Nie ma po­trze­by wy­mia­ny ele­men­tów pod­sta­wo­wych. Są na to za duże, mogą być łatwo uszko­dzo­ne. Wy­star­czy kod rdze­nio­wy. To zna­czy, do­kład­nie osob­nik Alfa, prze­ka­że swój kod rdze­nio­wy osob­ni­ko­wi Beta a ten do­ko­na syn­te­zy obu kodów oraz roz­pocz­nie re­pli­ka­cję no­we­go ro­bo­ta.

– To tak jakby tacy ro­bo­tycz­ni ro­dzi­ce.

– Słu­cham? – po­rów­na­nie za­sko­czy­ło dok­to­ra Yama­to.

– No tak mi się sko­ja­rzy­ło, jakby oj­ciec i matka. Nie­waż­ne. Po­do­ba mi się to dok­to­rze Yama­to. Po­do­ba mi się. Ma to sens. – z uzna­niem przy­znał James McCor­mick – Kiedy bę­dzie­cie prze­pro­wa­dzać testy?

Dok­tor Yama­to za­milkł na mo­ment – Po­trze­bu­je­my jesz­cze tro­chę czasu.

– Ok, ok, dobra ro­bo­ta. Dzia­łaj­cie dalej.

Dok­tor Yama­to uśmiech­nął się. – Dzię­ku­ję – ho­lo­wi­zjer wy­łą­czył się a dok­tor Yama­to ru­szył za­do­wo­lo­ny do pracy.

 

 

**

– Dok­to­rze Yama­to. Bar­dzo ucie­szy­ła mnie wia­do­mość, że prze­pro­wa­dzi­li­ście z suk­ce­sem testy re­pli­ka­cji przy uży­ciu osob­ni­ków Alfa i Beta. Mój przo­dek – w ho­lo­wi­zji po­ja­wił się trój­wy­mia­ro­wy obraz Steva McCor­mic­ka, małe po­pier­sie uśmiech­nię­te­go męż­czy­zny po­wo­li ob­ra­ca­ło się w po­wie­trzu. – oraz wasz pra­dzia­dek – na ho­lo­tran­smi­sji po­ja­wi­ło się po­pier­sie dru­gie­go męż­czy­zny. Ono rów­nież za­wi­sło w po­wie­trzu, z wolna ob­ra­ca­jąc się – obaj, za­ini­cjo­wa­li ten pro­jekt, tę misję, lata temu, sześć­dzie­siąt czte­ry lat temu. Zro­bi­li­śmy przez ten czas gi­gan­tycz­ny po­stęp, gi­gan­tycz­ny…

– Eeeee Panie McCor­mick – prze­rwał dok­tor Yama­to – ten męż­czy­zna to nie jest mój krew­ny. On jest czar­ny, a moja ro­dzi­na, my po­cho­dzi­my z kon­ty­nen­tu nr sie­dem, zwa­ne­go kie­dyś Azją, z re­jo­nu zwa­ne­go Ja­po­nia.

McCor­mick za­marł na chwi­lę, wy­ko­nał krót­ki gest ręką i po­pier­sie czar­no­skó­re­go męż­czy­zny znik­nę­ło. Zo­sta­ło tylko, wolno ob­ra­ca­ją­ce się po­pier­sie uśmiech­nię­te­go, pierw­sze­go pre­ze­sa Ro­bo­Co Ltd.

– Wi­docz­nie jest inny dok­tor Yama­to i al­go­rytm źle sko­ja­rzył ho­lo­gra­my. Nie­waż­ne. Wasz dzia­dek, nie­za­leż­nie jak wy­glą­da, i tak byłby z was dumny.

– Dzię­ku­ję. Myślę, że mamy go­to­we wszyst­kie ele­men­ty, po­trze­bu­je­my teraz prze­pro­wa­dzić testy ca­łe­go sys­te­mu.

– Chciał­bym aby­ście na targi Ro­bo­ty 2094 byli go­to­wi z pełną po­ka­zo­wą wer­sją…

– Myślę, że po­win­ni­śmy zdą­żyć.

-…ale nie tycie tycie, tylko peł­no­wy­mia­ro­we, hu­ma­no­idal­ne, wiel­ko­ści czło­wie­ka…

– Jasne, damy radę.

– …oraz że­by­ście po­ka­za­li jak ro­bo­ty do­ko­nu­ją wy­mia­ny kodów rdze­nio­wych.

– Oczy­wi­ście, oczy­wi­ście, bę­dzie pan za­do­wo­lo­ny.

– Ok, ok, dobra ro­bo­ta. Po­do­ba mi się po­stęp, dzia­łaj­cie dalej.

Ho­lo­wi­zjer wy­łą­czył się a dok­tor Yama­to, ge­niusz cy­ber­ne­tycz­ny w czwar­tym po­ko­le­niu, po­smut­niał i po­krę­cił głową mru­cząc z nie­za­do­wo­le­niem – mało czasu, mało czasu.

 

**

 

– Panie McCor­mick, to zbieg nie­szczę­śli­wych wy­pad­ków – dok­tor Yama­to mówił moż­li­wie szyb­ko.

– Ty idio­to, ja­kich wy­pad­ków?! – McCor­mick nawet nie pró­bo­wał się po­wstrzy­my­wać.

– na­stą­pi­ło zwar­cie ob­wo­dów na złą­czu za­si­la­nia lewej nogi…

– …wi­dzia­łeś te ty­tu­ły ?!!!

– ..co do­pro­wa­dzi­ło do awa­rii sys­te­mu po­łą­cze­nia dwóch ro­bo­tów…

-…”Seks-skan­dal na tar­gach Ro­bo­ty 2094”…!!! – na ho­lo­wi­zji wy­sko­czył ogrom­ny tytuł, gru­by­mi czar­ny­mi li­te­ra­mi, a zaraz obok trój­wy­mia­ro­wy obraz osob­ni­ków Alfa i Beta.

– …na­stą­pi­ła awa­ria w sprzę­że­niu zwrot­nym i robot Alfa miał cy­klicz­ną zmia­nę in­for­ma­cji na temat po­łą­cze­nia z ro­bo­tem Beta…

– …”Szo­ku­ją­cy chwyt mar­ke­tin­go­wy Ro­bo­Co Ltd na tar­gach”!!! – osob­ni­ki na ob­ra­zie po­łą­czy­ły się przy­stę­pu­jąc do re­pli­ka­cji.

– …ścian­ki złą­cza we­wnętrz­ne­go ro­bo­ta Beta oka­za­ły się za cien­kie, wpa­dły w re­zo­nans…

– …” Ko­lej­na ba­rie­ra etycz­na zła­ma­na: seks w wy­ko­na­niu ro­bo­tów na tar­gach. Na co jesz­cze po­zwo­li sobie Ro­bo­Co w imię zy­sków?” – na ho­lo­wi­zji, ro­bo­ty za­mar­ły, by nagle za­cząć wy­ko­ny­wać cy­klicz­ne ruchy.

– …co wzmoc­ni­ło już cy­klicz­ną od­po­wiedź ro­bo­ta Alfa na zmien­ną in­for­ma­cję wy­ge­ne­ro­wa­ną przez kod do re­pli­ka­cji ro­bo­tów…

– …”Bzyk­nie cię robot– nowa pro­po­zy­cja od Ro­bo­Co to krok za da­le­ko”… – po chwi­li czę­sto­tli­wość ru­chów obu ro­bo­tów wzro­sła.

– …i spo­wo­do­wa­ło za­pę­tle­nie się obu jed­no­stek na eta­pie łą­cze­nia, ale przed eta­pem prze­ka­za­nia kodu rdze­nio­we­go, skut­ku­jąc łą­cze­niem się i roz­łą­cza­niem w cy­klach co zero prze­ci­nek sie­dem­set sześć­dzie­siąt osiem ty­sięcz­nych se­kun­dy, czyli drga­nia­mi po­łą­czo­nych osob­ni­ków Alfa oraz Beta…

– …”Per­wer­syj­ny show w wy­ko­na­niu Ro­bo­Co na oczach szkol­nej wy­ciecz­ki” – ob­ra­ca­ją­ca ho­lo­wi­zja z me­diów spo­łecz­no­ścio­wych po­ka­zy­wa­ła w szcze­gó­łach to, co dok­tor Yama­to pró­bo­wał opi­sać ję­zy­kiem na­uko­wym.

– …jed­no­cze­śnie za­łą­czył się, w nie­kon­tro­lo­wa­ny spo­sób sys­tem ochro­ny jed­nost­ki Beta, co unie­moż­li­wi­ło ma­nu­al­ne roz­łą­cze­nie jed­no­stek przez czter­dzie­ści osiem minut i trzy­dzie­ści osiem se­kund, to jest do czasu roz­ła­do­wa­nia ba­te­rii kon­den­sa­to­rów sys­te­mu obron­ne­go, na­ła­do­wa­ne­go w trzy­dzie­stu czte­rech pro­cen­tach na po­cząt­ku zda­rze­nia.

– …tam była wy­ciecz­ka szkol­na, wiesz? – głos McCor­mic­ka zła­god­niał i po­smut­niał – z li­ceum. Co z tego, że dzie­cia­ki z li­ceum są teraz bar­dziej roz­wią­złe niż my w ich cza­sach. – z pre­ze­sa Ro­bo­Co Li­mi­ted jakby uszło po­wie­trze.

– Przy­zna­ję, że mogło to wy­glą­dać nie­sto­sow­nie – dok­tor Yama­to prze­łknął ślinę, ale McCor­mick nie zwró­cił uwagi na ko­men­tarz ge­niu­sza.

– Gdy media cię do­pad­ną, lo­gi­ka traci sens. A dzien­ni­kar­skie hieny ru­sza­ją po twoją pa­dli­nę.

– Wiemy jak na­pra­wić uster­ki, aby robot dzia­łał jak pod­czas prób la­bo­ra­to­ryj­nych. Je­stem pewny, że za dwa­na­ście mie­się­cy bę­dzie­my go­to­wi z udo­sko­na­lo­ną i prze­te­sto­wa­ną wer­sją.

– Za późno. Za późno. Po takim show nikt go nie kupi. Nikt nie kupi żad­ne­go już pro­duk­tu z Ro­bo­Co Li­mi­ted. – McCor­mick opadł na fotel – ani jutro, ani za rok. – McCor­mick mach­nął ręką i obraz trój­wy­mia­ro­wa po­stać dok­to­ra Yama­to znik­nę­ła z jego biura.

Panie McCor­mick, mam wizję od En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted. – głos au­to­ma­tycz­nej se­kre­tar­ki, mimo nie­sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ści, brzmiał nie­zmien­nie miło.

Jeśli w spra­wie tar­gów Ro­bo­ty 2094 to nie ma mnie dla ni­ko­go, firma usto­sun­ku­je się do tych wy­da­rzeń w sto­sow­nym mo­men­cie.

Panie McCor­mick, mam wia­do­mość, że En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted chce kupić na­sze­go ro­bo­ta.

To jakiś żart? – McCor­mick wes­tchnął. En­ter­pri­se In­du­stries, kto tak na­zy­wa firmę? Za cho­le­rę nie wia­do­mo czym oni się zaj­mu­ją. Sprze­da­ją lody czy czoł­gi?

– Panie McCor­mick, mam wia­do­mość, że En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted chcą za­pła­cić za na­sze­go ro­bo­ta dwie­ście ty­się­cy kre­dy­tów. Czy mam ich łą­czyć panie McCor­mick?

– Dwie­ście ka­wał­ków, po­wa­rio­wa­li? – Po­pra­wił kra­wat, prze­cze­sał włosy, usa­do­wił się moc­niej w fo­te­lu i przy­jął groź­ną minę.

– Pro­szę łą­czyć – za­rzą­dził zde­cy­do­wa­nym gło­sem

Przed nim na ho­lo­wi­zje­rze po­ja­wi­ły się trzy po­sta­cie. Za­mi­go­ta­ły, znik­nę­ły, by za mo­ment znów się po­ja­wić wy­raź­niej.

– Witam panie McCor­mick, je­stem Lou – ode­zwa­ła się środ­ko­wa po­stać. Był to siwy sta­rzec w sta­ro­mod­nych, ciem­nych oku­la­rach. Sie­dział na czymś, co mogło się wy­da­wać le­ża­kiem pla­żo­wym. Dwie po­zo­sta­łe po­sta­cie mocno za­sko­czy­ły McCor­mic­ka. Po bo­kach star­ca sie­dzia­ły dwie młode ko­bie­ty, blon­dyn­ka oraz bru­net­ka. Obie ubra­ne bar­dzo skąpo. Kró­ciut­kie blu­zecz­ki, nie dość, że w nie­wiel­kim stop­niu za­kry­wa­ły ogrom­ne pier­si obu ko­biet, to jesz­cze opi­na­ły się na nich, uwy­dat­nia­jąc szcze­gó­ły ana­to­micz­ne tej czę­ści ciała. Ko­bie­ty pa­trzy­ły na McCor­mic­ka bez cie­nia wsty­du, wręcz prze­ciw­nie, z dumą i jakby… za­chę­tą.

– Je­stem James McCor­mick, Czwar­ty Pre­zes Ro­bo­Co Li­mi­ted. – z pewną ostroż­no­ścią od­parł McCor­mick – Witam, panie Lou.

– Da­ruj­my sobie te for­mal­no­ści. Je­stem Lou, wszy­scy mnie tak na­zy­wa­ją. Przejdź­my do sedna. Słu­chaj James, chcę kupić two­je­go ro­bo­ta, tego co zro­bił wczo­raj ten fan­ta­stycz­ny pokaz na tar­gach. Daję ci za niego dwie­ście ty­się­cy kre­dy­tów.

McCor­mick prze­łknął ślinę.

– To rze­czy­wi­ście cie­ka­wa ofer­ta.

– Eee prze­stań chrza­nić James, ofer­ta jest za­je­bi­sta i ty to wiesz. Taki robot na rynku mo­żesz sprze­dać naj­wy­żej za dzie­sięć ty­się­cy kre­dy­tów, może pięt­na­ście ty­się­cy. Nikt ci nie da lep­szej ofer­ty za ten złom. Jak dzi­siaj pod­pi­sze­my umowę, to jutro do­sta­niesz prze­lew.

McCor­mic­ko­wi nie­zau­wa­żal­nie drgnę­ła głowa. Lou miał rację, cena była od­je­cha­na w ko­smos.

– Czym wła­ści­wie zaj­mu­je się En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted?

– En­ter­pri­se In­du­stries zaj­mu­je się pro­duk­cją ho­lo­fil­mów wy­so­kiej ja­ko­ści.

Twarz Lou jakby lekko za­szła mgłą na­to­miast przez uła­mek se­kun­dy po­sta­cie obu ko­biet na­bra­ły żyw­szych ko­lo­rów i można było do­strzec każdy szcze­gół ich ciał. McCor­mick znał ten trik mar­ke­tin­go­wy.

– Ho­lo­fil­my? Jakie ho­lo­fil­my?

– Dla do­ro­słych. Po­słu­chaj uważ­nie, na­krę­ci­my z twoim ro­bo­tem try­lo­gię. To bę­dzie hi­cior, mówię ci James. – Lou wy­raź­nie pod­nie­cił się – Pierw­szy: „Misja robot”. Bo­ha­ter­ka to młoda, pięk­na ko­bie­ta o nie­na­sy­co­nych po­trze­bach. Szuka, eks­pe­ry­men­tu­je, ale nic nie jest w sta­nie jej za­spo­ko­ić. I tu do akcji wkra­cza twój robot. Drugi: „Misja robot 2”, to bę­dzie dobre, tu będą bliź­niacz­ki. Może bę­dzie­my po­trze­bo­wa­li dwóch ro­bo­tów, jesz­cze nie wiem. No i ostat­ni „ Misja Robot: Ul­ti­ma­te Chal­len­ge”. Wy­obraź sobie au­to­bus pełen…

McCor­mick wy­łą­czył głos. Wi­dział jak Lou nadal rusza usta­mi, ale nic nie sły­szał. Opadł na fotel. Się­gnął do szu­fla­dy. Wy­ma­cał okrą­gły kształt. Miała być na świę­to­wa­nie, ale co tam. Nalał sobie pół szklan­ki bursz­ty­no­we­go płynu.

– Panie McCor­mick, pan Lou z En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted do­py­tu­je się, czy przyj­mu­je pan ofer­tę. Ma pan sie­dem­na­ście nie­ode­bra­nych roz­mów w spra­wie wy­da­rzeń na tar­gach Robot 2094, czte­ry za­py­ta­nia ofer­to­we w spra­wie ro­bo­ta od firmy En­ter­pri­se In­du­stries Li­mi­ted, En­ter­pri­se Li­mi­ted, In­du­stries Li­mi­ted, No­Li­mits Li­mi­ted…

McCor­mick mach­nął ręką, au­to­mat za­milkł. Po chwi­li ode­zwał się znowu.

– Panie McCor­mick, ma pan dwa­dzie­ścia czte­ry nie­ode­bra­ne roz­mo­wy w spra­wie wy­da­rzeń na tar­gach Robot 2094, osiem za­py­tań ofer­to­wych w spra­wie ro­bo­ta…

McCor­mick mach­nął ręką dwa razy, au­to­mat za­milkł i już się wię­cej nie ode­zwał.

– Miał być su­per-ro­bot dziad­ku a stwo­rzy­li­śmy sexmachi­ne – Czwar­ty Pre­zes Ro­bo­Co Li­mi­ted na­peł­nił sobie szklan­kę po brze­gi. Miał za­miar się upić. Na umór.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Z największym trudem przedarłam się przez tekst i jeśli dobrze zrozumiałam, „Misja Robot” nie powiodła się.

Może i miałeś, Nartrofie, jakiś pomysł, ale zamordowałeś go wyjątkowo niechlujnym wykonaniem. Opowiadanie w obecnym stanie nie powinno, moim zdaniem, ujrzeć światła dziennego, albowiem jest napisane w sposób doskonale uniemożliwiający czytanie i zrozumienie tego, co chciałeś aby było przeczytane i zrozumiane.

Przykro mi to mówić, ale czas przeznaczony na lekturę Twojego opowiadania uważam za stracony.

 

Steve McCor­mick pe­ro­ro­wał od kil­ku­na­stu minut, prze­cha­dza­jąc się po swoim ogrom­nym ga­bi­ne­cie na sześć­dzie­sią­tym pię­trze wie­żow­ca swo­jej ro­dzin­nej firmy Ro­bo­Co Li­mi­ted. Dr Yama­to ob­ser­wo­wał go ze swo­je­go la­bo­ra­to­rium przez ho­lo­wi­zję. Co jakiś czas pan McCor­mick wy­cho­dził poza za­kres kamer ho­lo­wi­zo­ra w swoim biu­rze. Wtedy dok­tor Yama­to tra­cił swo­je­go pra­co­daw­cę z oczu i mógł przyj­rzeć się do­kład­nie, w trój­wy­mia­rze, ga­bi­ne­to­wi McCor­mic­ka. Kry­sta­licz­nie czy­sty dźwięk trans­mi­sji po­zwa­lał mu nadal utrzy­my­wać z nim kon­takt i zro­zu­mieć wizję swego pa­tro­na. ―> Nadmiar zaimków.

Staraj się unikać skrótów i ujednolicić pisownię, zwłaszcza że czasem używasz skrótu, a czasem pełnego stopnia naukowego.

 

– To bę­dzie roz­wią­za­nie uni­kal­ne w skali świa­to­wej. To bę­dzie robot! Nie byle ja­kieś se­xma­chi­ne ! ―> Zbędna spacja przed wykrzyknikiem.

 

To ma być ro­dzi­na ro­bo­tów, która bę­dzie się uczy­ła i ewo­lu­owa­ła. Na pod­sta­wie zbie­ra­nych do­świad­czeń sama zde­cy­du­je… ―> Uczyć się i ewoluować będą roboty, nie rodzina, więc: To ma być ro­dzi­na ro­bo­tów, które bę­dą się uczy­łyewo­lu­owa­ły. Na pod­sta­wie zbie­ra­nych do­świad­czeń same zde­cy­du­ją

 

Już wy­my­śli­łem dla niego nazwę. – pan McCor­mick zro­bił efek­tow­ną pauzę aby zbu­do­wać na­pię­cie,– „Misja Robot”. ―> Już wy­my­śli­łem dla niego nazwę. – Pan McCor­mick zro­bił efek­tow­ną pauzę aby zbu­do­wać na­pię­cie – „Misja Robot”.

Postawiwszy kropkę, nowe zdanie rozpoczynamy wielką literą. Przed półpauzą nie stawia się przecinka, ale stawia się spację.

Tu znajdziesz wskazówki, jak poprawnie zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

– „Misja Robot”. „Misja Robot”, tak na­zwie­my nasz pro­jekt. Nazwa może na pierw­szy rzut oka try­wial­na. – Dr Yama­to zgo­dził się w my­ślach z prze­ło­żo­nym… ―> Informacja o tym, co myśli doktor Yamato nie powinna się tu znaleźć – to nie didaskalia.

 

Już teraz za­rząd Ro­bo­Co Li­mi­ted robi re­zer­wę fi­nan­so­wą na 60 lat, tak, na 60 lat na ten pro­jekt. ―> Już teraz za­rząd Ro­bo­Co Li­mi­ted robi re­zer­wę fi­nan­so­wą na sześćdziesiąt lat, tak, na sześćdziesiąt lat na ten pro­jekt.

Liczebniki piszemy słownie, zwłaszcza w dialogach. Ten błąd pojawia się wielokrotnie.

 

Na tę misję – po­pra­wił się, a Dr Yama­to uśmiech­nął się… ―> Na tę misję – po­pra­wił się, a doktor Yama­to uśmiech­nął się…

Stopnie naukowe piszemy małą literą. Ten błąd pojawia się wielokrotnie.

 

za­czy­nał nowy am­bit­ny pro­jekt. Gro­ma­dził środ­ki do tego pro­jek­tu przez lata. ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

czas jaki po­trze­bu­ją, sprzęt ja­kie­go tylko po­trze­bu­ją… ―> Nie brzmi to najlepiej.

 

Jakby kloc­ki lego. ―> Jakby kloc­ki Lego.

 

po­nie­waż bę­dzie­my pro­du­ko­wać mi­lio­ny tych ele­men­tów. Za­bez­pie­cza też nasze know-how, po­nie­waż pod­wy­ko­naw­ca, który pro­du­ku­je ele­ment pod­sta­wo­wy, nie bę­dzie miał po­ję­cia jak bę­dzie wy­glą­dał do­ce­lo­wy robot. Gdy ele­ment bę­dzie się psuł, robot sam wy­mie­ni sobie taki ele­ment na nowy. ―> Będoza. Powtórzenia.

 

Otóż okre­śli­li­śmy, że jest 182 cech… ―> Otóż okre­śli­li­śmy, że są sto osiemdziesiąt dwie cechy

 

kod rdze­nio­wy bę­dzie za­wie­rał klu­czo­we in­for­ma­cje, co do tego jak robot bę­dzie wy­glą­dał ze­wnętrz­nie, ile bę­dzie miał od­nó­ży, ja­kiej dłu­go­ści, jakie si­łow­ni­ki i jak będą roz­miesz­czo­ne oraz jak bę­dzie wy­glą­dał jego pro­gram. Pod­czas zbie­ra­nia swo­je­go do­świad­cze­nia w trak­cie pracy, na pod­sta­wie ana­li­zy sta­ty­stycz­nej da­nych, kod rdze­nio­wy bę­dzie ule­gał zmia­nie. I na tej pod­sta­wie robot bę­dzie stwier­dzał… ―> Kolejny przykład będozy.

 

że np. le­piej jest mieć… ―> …że na przykład le­piej jest mieć

 

Po pro­stu nasze ba­da­nia wy­ka­za­ły, że to naj­lep­szy, naj­sku­tecz­niej­szy spo­sób…. ―> po wielokropku nie stawia się kropki.

 

trój­wy­mia­ro­wy obraz Steve’A McCor­mic­ka… ―> …trój­wy­mia­ro­wy obraz Steva McCor­mic­ka

 

oraz Wasz pra-dzia­dek… ―> …oraz wasz pradzia­dek

Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

za­ini­cjo­wa­li ten pro­jekt, tę misję, lata temu, 64 lat temu. ―> …za­ini­cjo­wa­li ten pro­jekt, tę misję, lata temu, sześćdziesiąt cztery lata temu.

 

On jest czar­ny. a moja ro­dzi­na… ―> Zamiast kropki powinien być przecinek.

 

-…ale nie tycie– tycie, tylko peł­no­wy­mia­ro­we… ―> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Zbędna półpauza po tycie.

Winno być: …ale nie tycie, tylko peł­no­wy­mia­ro­we

 

– Ty idio­to, ja­kich wy­pad­ków?!- McCor­mick… ―> Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.

 

-…”Seks– skan­dal na tar­gach Ro­bo­ty 2094” ―> – ”Seks-skan­dal na tar­gach Ro­bo­ty 2094”

 

– … jed­no­cze­śnie za­łą­czył się… ―> Zbędna spacja po wielokropku.

 

Jeśli to jakiś żart, to się po pro­stu roz­łą­czy, po­my­ślał. ―> Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: Zapis myśli bohaterów

 

– Pro­szę łą­czyć. – za­rzą­dził zde­cy­do­wa­nym gło­sem ―> Zbędna kropka po wypowiedzi. Brak kropki po didaskaliach.

 

nie dość, że tylko w drob­nym stop­niu za­kry­wa­ły… ―> …nie dość, że w niewielkim stop­niu za­kry­wa­ły

 

z dumą i jakby…za­chę­tą. ―> Brak spacji po wielokropku.

 

Pre­zes Ro­bo­Co Li­mi­ted dolał sobie szklan­kę do pełna. ―> Szklanek się nie dolewa.

Proponuję: Pre­zes Ro­bo­Co Li­mi­ted dopełnił szklankę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej!

 

Kurcze, muszę Ci napisać, że fabularnie poleciałeś w rejony, w które nie zapuściłbym się sam – seks robotów, heh. Pomysł fajny, naprawdę się ubawiłem. Wykonanie mono kuleje. Musiałbyś przejrzeć tekst pod kątem powtórzeń. No i największy mój zarzut: opowiadanie jest przeciągnięte. 20180 znaków to dla mnie za dużo, jak na ten tekst. Odchudzenie o połowę, skondensowanie treści i wyszedłby z tego fajny szort :)

Poniżej garśc uwag:

 

Steve McCormick perorował od kilkunastu minut, przechadzając się po swoim ogromnym gabinecie na sześćdziesiątym piętrze wieżowca swojej rodzinnej firmy RoboCo Limited.

Dużo imiesłowów jest miejscami. Ich usunięcie, lub ograniczenie dobrze wpłynęłoby na odbiór.

 

Już teraz zarząd RoboCo Limited robi rezerwę finansową na 60 lat, tak, na 60 lat na ten projekt. Na misję – poprawił się, a Dr Yamato uśmiechnął się i kiwnął z uznaniem głową – bo zanim dojdziemy do końca tej misji, na tym projekcie będą pracowali nasi synowie i nasze wnuki…

Liczebniki zapisujemy słownie. Powtórzenia,

 

McCormick czuł radość i podekscytowanie, jak zawsze gdy zaczynał nowy ambitny projekt. Gromadził środki do tego projektu przez lata. Zebrał najlepszych fachowców na świecie. Dał swojemu zespołowi specjalistów, dowodzonych przez geniusza robotyki, Doktora Yamato, czas jaki potrzebują, sprzęt jakiego tylko potrzebują i praktycznie brak limitu kosztów.

Powtórzenia. jaki → jakiego

 

Cała sztuczka polega na tym, że każda część robota, noga, ręka, głowa, układ jezdny albo ochronny, w zależności od tego co robot będzie miał robić, każdy z elementów, powiedzmy, ciała robota, będzie zbudowany z tego elementu.

Powtórzenia. Do tego, to zdanie jest bez sensu: każdy z elementów ciała będzie zbudowany z tego elementu??

 

Ten to kod rdzeniowy będzie zawierał kluczowe informacje, co do tego jak robot będzie wyglądał zewnętrznie, ile będzie miał odnóży, jakiej długości, jakie siłowniki i jak będą rozmieszczone oraz jak będzie wyglądał jego program.

Powtórzenia. Mnóstwo.

 

Dr Yamato uśmiechnął się. – Zalążki tego pomysłu nakreślił mój ojciec, doktor Yamato, ale dziękuję, dziękuję – holowizjer wyłączył się – a Dr Yamato ruszył zadowolony do pracy

To zdanie jest do przróbki. Trzy razy doktor Yamato, przy czym w odniesieniu do dwóch różnych osób.

 

To tak jakby ojciec i matka?

– Słucham? – porównanie zaskoczyło doktora Yamato.

– No tak mi się skojarzyło, jakby ojciec i matka. Tacy robotyczni rodzice.

– Hmmm, nie pomyślałem o tym w ten sposób. Po prostu nasze badania wykazały, że to najlepszy, najskuteczniejszy sposób….

Kaman, doktor nie ogarnął, że to będzie wyglądało jak penetracja? Skąd on spadł, że nie skojarzył narzędzi robotów z organami płciowymi? Strasznie to naciągane.

 

 

Cały tekst pod względem powtórzeń i drobnych literówek przeskanuj. Bo jest tego nieco więcej, niż wskazałem w cytatach.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

@Regulatorzy – Dziękuję

@Outta Sewer – Bardzo Dziękuję

Pozdrawiam

Hmm, ryzykowny wybór tematu jak na debiutanckie opowiadanie. Do tego widoczny pośpiech (literówki) i wykonanie, które wskazuje na początkującego autora. Na dodatke nie poprawiasz tekstu. Wypunktowanie baboli nie służy skopaniu autorowi tyłka, a jest pomocą w pisarskim rozwoju. Natomiast poprawianie owych baboli wskazuje, że autor poważnie podchodzi do pisania i dodatkowo sprawia, że każdy kolejny czytelnik, który tutaj zajrzy ma produkt wyższej jakości. Jeśli natomiast autor baboli nie poprawia, to można dojść do wniosku, że ma za nic pracę tych, którzy nad jego tekstem pracowali i czytelników przy okazji też.

Rozumiem, że komentarze, które do tej pory dostałeś, nie napawają Cię optymizmem. Ale wierz mi, Reg zagląda do skomentowanych wcześniej opek i, jeśli widzi, że autor chce się rozwijać, zawsze ma dla niego kilka ciepłych słów. Tak więc proponuję popracować nad tekstem, poprawić babole, zapoznać się z poradnikami, które podrzuciła Ci Reg i poprawić zapis dialogów i myśli. Tutaj masz też poradnik, jak przetrwać na portalu.

Jeśli chodzi o to, co napisałeś – nie byłabym taka surowa. Pokolenia nerdów pracują nad wspaniałą wizją w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości, a kiedy wizja jest gotowa zderzają się ze społeczeństwem, któremu wszystko się z – przepraszam za wyrażenie – dupą kojarzy. Trochę obnażasz naszą hipokryzję. Z jednej strony krytyka, z drugiej producent przekonany o milionowych zyskach. Gdyby nad tym popracować, mógłby wyjść niezły, ironiczny tekst.

Może następnym razem zdecydujesz się na betę przed opublikowaniem opka. Co to jest i jak wygląda, dowiesz się tutaj.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@ Irka_Luz – dzięki za komentarze.

 

Moje podziękowania powyżej są może krótkie, ale szczere. Po długości i szczegółowości komentarzy widzę jak dużo czasu poświęcili Reg oraz Outer Sewer na przeczytanie i wypunktowanie błędów. Bardzo to doceniam. Z przeważającą większością ich komentarzy się zgadzam. Są o tyle cenne, że pewnych rzeczy bym sam nie dostrzegł, bo nie mam takich umiejętności.

Cieszę się, że dostrzegliście też potencjał w samym pomyśle opowiadania.

Proszę też o wyrozumiałość za wszelkie faux pas oraz deja vu z mojej strony. Jestem nowy na portalu i uczę się jego zasad.

Rozumiem też, że w dobrym tonie jest poprawienie tekstu. Tego nie wiedziałem, ale już wiem. Zrobię to najszybciej jak mogę.

Bardzo podoba mi się pomysł betowania. Jak najbardziej to jest opcja dla mnie.

Dzięki jeszcze raz. Pozdrawiam

Spokojnie poprawiaj, jak coś będziesz wrzucał to na betalistę, potem zaproś kogoś do przejrzenia tekstu przed publikacją i będzie git :)

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Nartrofie, niezmiernie się cieszę, że uznałeś uwagi za przydatne. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wersja 2.0 wgrana. Wprowadziłem większość uwag. Skróciłem również z ok 20 tys do ok 15 tys znaków.

Nartrofie – nie wiem, jak wyglądało opowiadsnie przed poprawkami, ale teraz jest naprawdę znośne :) Nie spodziewałam się takiego finału, nieźle to sobie wymyśliłeś :) Podobały mi sie tez opisy kolejnych etapów misji, które kończyłeś sympatycznymi klamerkami, lubię takie chwyty. Bardzo dobrze, ze skorzystales z rad przedpiscow, bo ja juz jestem z lektury zadowolona. Nie moge powiedzieć, ze wywołała efekt "wow", ale czytalo sie miło :)

@ Iluzja – dzięki :)

@ Iluzja – Zakończenie z mojej pracy wzięte. W korpo pracujemy lata nad jakimiś projektami, wymyślamy, analizujemy, planujemy aby na koniec zakończyły się spektakularną klapą.

Nowa Fantastyka