– Doktorze Yamato. Celem naszego projektu jest skonstruowanie robota wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. Robota, który nie będzie miał sobie równych. Robota, który zachwyci świat swoim dizajnem i oprogramowaniem. Uczącego się, wielofunkcyjnego i co więcej, takiego, który będzie potrafił produkować inne maszyny.
Steve McCormick perorował od kilkunastu minut, przechadzając się po ogromnym gabinecie na sześćdziesiątym piętrze wieżowca swojej rodzinnej firmy RoboCo Limited. Doktor Yamato obserwował go z laboratorium przez holowizję.
– To będzie rozwiązanie unikalne w skali światowej. Nie byle jakieś sexmachine! – z naciskiem podkreślił McCormick. – To będzie robot doskonały! Nie chodzi o to, że zbudujemy robota humanoidalnego, czy pająka, czy na gąsienicach. To ma być rodzina robotów, które będą się uczyły i ewoluowały. Na podstawie zbieranych doświadczeń same zdecydują czy lepiej rozwijać odnóża czy układ jezdny, czy parę oczu czy skomplikowany układ sensorów umieszczonych na każdym odnóżu. Wszystko samodzielnie. Ten projekt przejdzie do historii. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Już wymyśliłem dla niego nazwę. – Pan McCormick zrobił efektowną pauzę aby zbudować napięcie – „Misja Robot”. „Misja Robot”, tak nazwiemy nasz projekt. Nazwa może na pierwszy rzut oka trywialna, lecz jednocześnie pełna głębi. Bo czymże jest nasz produkt, jeśli nie robotem. Nie zwyczajnym, lecz robotem, który na nowo, na pokolenia zredefiniuje pojęcie tego słowa. Tak! – Steve McCormick, mówił jak w transie. Doktor Yamato nie przerywał.
– A po drugie „misja”, bo nasz projekt nie jest na rok, czy dwa. Ba, nie jest nawet na dziesięciolecia. Ale na pokolenia. Już teraz zarząd RoboCo Limited robi rezerwę finansową na sześćdziesiąt lat, tak, na sześćdziesiąt lat na ten projekt. Na tę misję. – Poprawił się prezes, a doktor Yamato uśmiechnął się i z uznaniem kiwnął głową. – Bo zanim dojdziemy do końca tej misji, na tym projekcie będą pracowali nasi synowie i nasze wnuki… – McCormick spojrzał w oczy doktora Yamato.
– Widzę, że się rozumiemy doktorze. Zaczynajcie prace.
Doktor Yamato skinął ponownie głową i rozłączył się.
McCormick czuł radość i podekscytowanie, jak zawsze gdy zaczynał nowe, ambitne przedsięwzięcie. Ten projekt zaś był wyjątkowy. Gromadził środki do niego przez lata. Zebrał najlepszych fachowców na świecie. Postawił na ich czele geniusza robotyki, doktora Yamato. Dał mu wszystko, czego zechciał: kilkadziesiąt lat na realizację, sprzęt jakiego potrzebowali naukowcy i praktycznie brak limitu kosztów. Przy takim zaangażowaniu ludzi i środków nie mogło się nie udać, po prostu nie mogło.
**
– To co pan widzi, to są elementy podstawowe. Jakby klocki Lego. Każdy klocek wygląda tak samo. Ma w środku procesor, mały akumulatorek, oczywiście system przesyłu informacji oraz uniwersalne interfejsy do łączenia się z innymi elementami podstawowymi. Ma nawet mikrosiłowniki do przekazywania siły w danym kierunku. Cała sztuczka polega na tym, że każda część maszyny, noga, ręka, głowa, układ jezdny albo ochronny, w zależności od tego co robot będzie miał robić, będzie zbudowana z tych podstawowych elementów. Takie rozwiązanie daje dużą elastyczność w tworzeniu rodziny rozwiązań, różnych rodzajów i rodzin oraz znacząco obniża koszty. A gdy taki podzespół się popsuje, robot samodzielnie wymieni go sobie na nowy.
– A skąd będziemy wiedzieli jak połączyć te elementy razem w prosty sposób? Tak, aby tworzyły nowego egzemplarze?
Doktor Yamato zamilkł na moment – Nad tym jeszcze pracujemy.
– Ok, ok, dobra robota. Podoba mi się postęp jaki pan poczynił, doktorze, działajcie dalej.
Doktor Yamato uśmiechnął się. – Dziękuję – holowizjer wyłączył się, a doktor Yamato ruszył zadowolony do pracy.
**
– No więc to jest coś, co nazwaliśmy kodem rdzeniowym. Otóż określiliśmy, że jest sto osiemdziesiąt dwie cechy, które definiują robota, co daje sześć przecinek jeden dwa dziewięć dziewięć osiem dwa jeden razy dziesięć do potęgi pięćdziesiątej czwartej kombinacji. Ten to kod rdzeniowy będzie zawierał kluczowe informacje, co do tego jak dany egzemplarz wygląda zewnętrznie, ile ma odnóży, jakiej długości, wielkość siłowników i to, gdzie są rozmieszczone oraz jak wygląda jego program. Podczas zbierania swojego doświadczenia w trakcie pracy, kod rdzeniowy będzie ulegał aktualizacji. Na tej podstawie robot sam stwierdzi, że na przykład lepiej jest mieć dłuższe ramiona do wykonywanej pracy, albo stabilniejszą podstawę, albo że konwersacja z panią Smith na temat jej zmarłego męża to nie jest dobry pomysł. Ten kod rdzeniowy będzie taki sam w każdym elemencie podstawowym.
– Nie znam się na biologii, ale tak, będzie umieszczony w każdym elemencie podstawowym. Tak aby robot, mógł odtworzyć siebie niezależnie od strat w częściach swojego ciała.
– Aha, aha – Thomas McCormick, drugi prezes RoboCo Ltd, zmarszczył brwi – a jak będzie następowała wymiana doświadczeń między poszczególnymi jednostkami? Jak będzie wyglądało machine learning całej rodziny?
Doktor Yamato zamilkł na moment – Nad tym jeszcze pracujemy.
– Ok, ok, dobra robota. Podoba mi się postęp, działajcie dalej.
Holowizjer wyłączył się a doktor Yamato ruszył zadowolony do pracy
**
– Nasze badania skłoniły nas do następujących wniosków. Muszą być dwie grupy robotów. Alfa oraz Beta. Osobniki Alfa zostaną wyposażone w taki gadżet.
– Ma pan na myśli tę wtyczkę?
– Tak, dokładnie to. W osobniku Beta będzie zagłębienie w odpowiednim kształcie. Dwa osobniki, gdy złączą się razem za pomocą tego systemu, dokonają wymiany kodów rdzeniowych. Nie ma potrzeby wymiany elementów podstawowych. Są na to za duże, mogą być łatwo uszkodzone. Wystarczy kod rdzeniowy. To znaczy, dokładnie osobnik Alfa, przekaże swój kod rdzeniowy osobnikowi Beta a ten dokona syntezy obu kodów oraz rozpocznie replikację nowego robota.
– To tak jakby tacy robotyczni rodzice.
– Słucham? – porównanie zaskoczyło doktora Yamato.
– No tak mi się skojarzyło, jakby ojciec i matka. Nieważne. Podoba mi się to doktorze Yamato. Podoba mi się. Ma to sens. – z uznaniem przyznał James McCormick – Kiedy będziecie przeprowadzać testy?
Doktor Yamato zamilkł na moment – Potrzebujemy jeszcze trochę czasu.
– Ok, ok, dobra robota. Działajcie dalej.
Doktor Yamato uśmiechnął się. – Dziękuję – holowizjer wyłączył się a doktor Yamato ruszył zadowolony do pracy.
**
– Doktorze Yamato. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że przeprowadziliście z sukcesem testy replikacji przy użyciu osobników Alfa i Beta. Mój przodek – w holowizji pojawił się trójwymiarowy obraz Steva McCormicka, małe popiersie uśmiechniętego mężczyzny powoli obracało się w powietrzu. – oraz wasz pradziadek – na holotransmisji pojawiło się popiersie drugiego mężczyzny. Ono również zawisło w powietrzu, z wolna obracając się – obaj, zainicjowali ten projekt, tę misję, lata temu, sześćdziesiąt cztery lat temu. Zrobiliśmy przez ten czas gigantyczny postęp, gigantyczny…
– Eeeee Panie McCormick – przerwał doktor Yamato – ten mężczyzna to nie jest mój krewny. On jest czarny, a moja rodzina, my pochodzimy z kontynentu nr siedem, zwanego kiedyś Azją, z rejonu zwanego Japonia.
McCormick zamarł na chwilę, wykonał krótki gest ręką i popiersie czarnoskórego mężczyzny zniknęło. Zostało tylko, wolno obracające się popiersie uśmiechniętego, pierwszego prezesa RoboCo Ltd.
– Widocznie jest inny doktor Yamato i algorytm źle skojarzył hologramy. Nieważne. Wasz dziadek, niezależnie jak wygląda, i tak byłby z was dumny.
– Dziękuję. Myślę, że mamy gotowe wszystkie elementy, potrzebujemy teraz przeprowadzić testy całego systemu.
– Chciałbym abyście na targi Roboty 2094 byli gotowi z pełną pokazową wersją…
– Myślę, że powinniśmy zdążyć.
-…ale nie tycie tycie, tylko pełnowymiarowe, humanoidalne, wielkości człowieka…
– Jasne, damy radę.
– …oraz żebyście pokazali jak roboty dokonują wymiany kodów rdzeniowych.
– Oczywiście, oczywiście, będzie pan zadowolony.
– Ok, ok, dobra robota. Podoba mi się postęp, działajcie dalej.
Holowizjer wyłączył się a doktor Yamato, geniusz cybernetyczny w czwartym pokoleniu, posmutniał i pokręcił głową mrucząc z niezadowoleniem – mało czasu, mało czasu.
**
– Panie McCormick, to zbieg nieszczęśliwych wypadków – doktor Yamato mówił możliwie szybko.
– Ty idioto, jakich wypadków?! – McCormick nawet nie próbował się powstrzymywać.
– nastąpiło zwarcie obwodów na złączu zasilania lewej nogi…
– …widziałeś te tytuły ?!!!
– ..co doprowadziło do awarii systemu połączenia dwóch robotów…
-…”Seks-skandal na targach Roboty 2094”…!!! – na holowizji wyskoczył ogromny tytuł, grubymi czarnymi literami, a zaraz obok trójwymiarowy obraz osobników Alfa i Beta.
– …nastąpiła awaria w sprzężeniu zwrotnym i robot Alfa miał cykliczną zmianę informacji na temat połączenia z robotem Beta…
– …”Szokujący chwyt marketingowy RoboCo Ltd na targach”!!! – osobniki na obrazie połączyły się przystępując do replikacji.
– …ścianki złącza wewnętrznego robota Beta okazały się za cienkie, wpadły w rezonans…
– …” Kolejna bariera etyczna złamana: seks w wykonaniu robotów na targach. Na co jeszcze pozwoli sobie RoboCo w imię zysków?” – na holowizji, roboty zamarły, by nagle zacząć wykonywać cykliczne ruchy.
– …co wzmocniło już cykliczną odpowiedź robota Alfa na zmienną informację wygenerowaną przez kod do replikacji robotów…
– …”Bzyknie cię robot– nowa propozycja od RoboCo to krok za daleko”… – po chwili częstotliwość ruchów obu robotów wzrosła.
– …i spowodowało zapętlenie się obu jednostek na etapie łączenia, ale przed etapem przekazania kodu rdzeniowego, skutkując łączeniem się i rozłączaniem w cyklach co zero przecinek siedemset sześćdziesiąt osiem tysięcznych sekundy, czyli drganiami połączonych osobników Alfa oraz Beta…
– …”Perwersyjny show w wykonaniu RoboCo na oczach szkolnej wycieczki” – obracająca holowizja z mediów społecznościowych pokazywała w szczegółach to, co doktor Yamato próbował opisać językiem naukowym.
– …jednocześnie załączył się, w niekontrolowany sposób system ochrony jednostki Beta, co uniemożliwiło manualne rozłączenie jednostek przez czterdzieści osiem minut i trzydzieści osiem sekund, to jest do czasu rozładowania baterii kondensatorów systemu obronnego, naładowanego w trzydziestu czterech procentach na początku zdarzenia.
– …tam była wycieczka szkolna, wiesz? – głos McCormicka złagodniał i posmutniał – z liceum. Co z tego, że dzieciaki z liceum są teraz bardziej rozwiązłe niż my w ich czasach. – z prezesa RoboCo Limited jakby uszło powietrze.
– Przyznaję, że mogło to wyglądać niestosownie – doktor Yamato przełknął ślinę, ale McCormick nie zwrócił uwagi na komentarz geniusza.
– Gdy media cię dopadną, logika traci sens. A dziennikarskie hieny ruszają po twoją padlinę.
– Wiemy jak naprawić usterki, aby robot działał jak podczas prób laboratoryjnych. Jestem pewny, że za dwanaście miesięcy będziemy gotowi z udoskonaloną i przetestowaną wersją.
– Za późno. Za późno. Po takim show nikt go nie kupi. Nikt nie kupi żadnego już produktu z RoboCo Limited. – McCormick opadł na fotel – ani jutro, ani za rok. – McCormick machnął ręką i obraz trójwymiarowa postać doktora Yamato zniknęła z jego biura.
Panie McCormick, mam wizję od Enterprise Industries Limited. – głos automatycznej sekretarki, mimo niesprzyjających okoliczności, brzmiał niezmiennie miło.
Jeśli w sprawie targów Roboty 2094 to nie ma mnie dla nikogo, firma ustosunkuje się do tych wydarzeń w stosownym momencie.
Panie McCormick, mam wiadomość, że Enterprise Industries Limited chce kupić naszego robota.
To jakiś żart? – McCormick westchnął. Enterprise Industries, kto tak nazywa firmę? Za cholerę nie wiadomo czym oni się zajmują. Sprzedają lody czy czołgi?
– Panie McCormick, mam wiadomość, że Enterprise Industries Limited chcą zapłacić za naszego robota dwieście tysięcy kredytów. Czy mam ich łączyć panie McCormick?
– Dwieście kawałków, powariowali? – Poprawił krawat, przeczesał włosy, usadowił się mocniej w fotelu i przyjął groźną minę.
– Proszę łączyć – zarządził zdecydowanym głosem
Przed nim na holowizjerze pojawiły się trzy postacie. Zamigotały, zniknęły, by za moment znów się pojawić wyraźniej.
– Witam panie McCormick, jestem Lou – odezwała się środkowa postać. Był to siwy starzec w staromodnych, ciemnych okularach. Siedział na czymś, co mogło się wydawać leżakiem plażowym. Dwie pozostałe postacie mocno zaskoczyły McCormicka. Po bokach starca siedziały dwie młode kobiety, blondynka oraz brunetka. Obie ubrane bardzo skąpo. Króciutkie bluzeczki, nie dość, że w niewielkim stopniu zakrywały ogromne piersi obu kobiet, to jeszcze opinały się na nich, uwydatniając szczegóły anatomiczne tej części ciała. Kobiety patrzyły na McCormicka bez cienia wstydu, wręcz przeciwnie, z dumą i jakby… zachętą.
– Jestem James McCormick, Czwarty Prezes RoboCo Limited. – z pewną ostrożnością odparł McCormick – Witam, panie Lou.
– Darujmy sobie te formalności. Jestem Lou, wszyscy mnie tak nazywają. Przejdźmy do sedna. Słuchaj James, chcę kupić twojego robota, tego co zrobił wczoraj ten fantastyczny pokaz na targach. Daję ci za niego dwieście tysięcy kredytów.
McCormick przełknął ślinę.
– To rzeczywiście ciekawa oferta.
– Eee przestań chrzanić James, oferta jest zajebista i ty to wiesz. Taki robot na rynku możesz sprzedać najwyżej za dziesięć tysięcy kredytów, może piętnaście tysięcy. Nikt ci nie da lepszej oferty za ten złom. Jak dzisiaj podpiszemy umowę, to jutro dostaniesz przelew.
McCormickowi niezauważalnie drgnęła głowa. Lou miał rację, cena była odjechana w kosmos.
– Czym właściwie zajmuje się Enterprise Industries Limited?
– Enterprise Industries zajmuje się produkcją holofilmów wysokiej jakości.
Twarz Lou jakby lekko zaszła mgłą natomiast przez ułamek sekundy postacie obu kobiet nabrały żywszych kolorów i można było dostrzec każdy szczegół ich ciał. McCormick znał ten trik marketingowy.
– Holofilmy? Jakie holofilmy?
– Dla dorosłych. Posłuchaj uważnie, nakręcimy z twoim robotem trylogię. To będzie hicior, mówię ci James. – Lou wyraźnie podniecił się – Pierwszy: „Misja robot”. Bohaterka to młoda, piękna kobieta o nienasyconych potrzebach. Szuka, eksperymentuje, ale nic nie jest w stanie jej zaspokoić. I tu do akcji wkracza twój robot. Drugi: „Misja robot 2”, to będzie dobre, tu będą bliźniaczki. Może będziemy potrzebowali dwóch robotów, jeszcze nie wiem. No i ostatni „ Misja Robot: Ultimate Challenge”. Wyobraź sobie autobus pełen…
McCormick wyłączył głos. Widział jak Lou nadal rusza ustami, ale nic nie słyszał. Opadł na fotel. Sięgnął do szuflady. Wymacał okrągły kształt. Miała być na świętowanie, ale co tam. Nalał sobie pół szklanki bursztynowego płynu.
– Panie McCormick, pan Lou z Enterprise Industries Limited dopytuje się, czy przyjmuje pan ofertę. Ma pan siedemnaście nieodebranych rozmów w sprawie wydarzeń na targach Robot 2094, cztery zapytania ofertowe w sprawie robota od firmy Enterprise Industries Limited, Enterprise Limited, Industries Limited, NoLimits Limited…
McCormick machnął ręką, automat zamilkł. Po chwili odezwał się znowu.
– Panie McCormick, ma pan dwadzieścia cztery nieodebrane rozmowy w sprawie wydarzeń na targach Robot 2094, osiem zapytań ofertowych w sprawie robota…
McCormick machnął ręką dwa razy, automat zamilkł i już się więcej nie odezwał.
– Miał być super-robot dziadku a stworzyliśmy sexmachine – Czwarty Prezes RoboCo Limited napełnił sobie szklankę po brzegi. Miał zamiar się upić. Na umór.