- Opowiadanie: darek71 - Pojedynek gigantów

Pojedynek gigantów

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Pojedynek gigantów

 

Pewien Apacz nigdy nie darzył zimy szacunkiem. Traktował śnieg i mróz jako najbardziej nieudany duet, sprokurowany przez naturę. Informacja o nagłej zmianie pogody budziła wojownika z lekkiego rozmarzenia. Co roku żywił nadzieję, że królowa śniegu utkwi gdzieś w korku w Warszawie. Najlepiej na Puławskiej. Tam zawsze można było liczyć na utrudnienia w ruchu drogowym. Dodatkową przeszkodę stanowiły blokady niezadowolonych z poczynań rządu obywateli.

Tymczasem pora roku nic sobie nie robiła ze spekulacji wojownika i przychodziła w najmniej oczekiwanym momencie. Zupełnie jak kac, spam albo inny intruz.

Obudzony z letargu umysł wojownika ogarnął wreszcie całokształt zagadnienia. Wnet pojawiały się fundamentalne pytania: czy zapałek starczy na cały sezon grzewczy? oraz dlaczego podgrzewany pióropusz niszczy fryzurę? I najważniejsze: kiedy zdoła wymienić opony na zimowe. Stalowy rumak bez odpowiednich podków? Serce Indianina krwawiło na samą myśl.

I co roku powtarzała się ta sama historia. Klientów istne hordy, a każdy zły jak jasna cholera podniesiona do kwadratu. Kolejka samochodów kończyła się w okolicach Zakopanego. Z racji tego, że czerwonoskóry kiepsko jeździł na nartach, nie podniecała go wizja podróży do stolicy Tatr. Zdał się więc na instynkt łowiecki i cierpliwie czekał. Kierowcy po kilku godzinach postoju mieli na tyle przytępione zmysły, że wojownik przemykał między nimi jak sen złoty. Po dwóch kwadransach auto raźno przemierzało polskie szosy na zimowych oponach. O ile oczywiście nasi drodzy, w całym tego słowa znaczeniu, drogowcy zdążyli przysposobić do jazdy rodzime arterie.

 Tym razem było inaczej. Wspomniana wyżej admiratorka niskiej temperatury pofatygowała się osobiście do wigwamu czerwonoskórego.

 – Szkoda, że skrywasz atrybuty kobiecości pod grubym kombinezonem narciarskim – zagaił mężczyzna, kiedy niespodziewany gość rozsiadł się w jego ulubionym fotelu.

 – Nie dla psa suchary – odparła lodowato.

 – Czemu zawdzięczam ów wątpliwy honor?

– Rozpowiadasz wśród pospólstwa, że należy mnie wywieść do Afryki i pokazywać na miejscowych jarmarkach. Brakuje mi ponoć empatii, a większość narządów wewnętrznych pokryta jest imponującą warstwą firnu. Najbardziej pochlebna charakterystyka brzmiała: zimna suka do imentu.

– Tylko ludzie bezinteresownie złośliwi oraz zawistni mogą tak twierdzić – odparł wojownik i ostentacyjnie ziewnął.

 – Jeżeli nie skończysz rozpowszechniać oszczerstw, anomalie w przyrodzie będą się nasilać – wycedziła ślicznotka i z rozmachem tupnęła w drewnianą podłogę.

– A co masz konkretnie na myśli?

– Nie dalej jak wczoraj sosny i świerki zapuściły długie, siwe brody. W konsekwencji nabrały zbyt dużej pewności siebie i poddały zjadliwej krytyce zaloty borsuków. Naukowcy przewidują, że liczba tych zwierząt w najbliższych latach zmniejszy się dwudziestokrotnie.

Drzewa liściaste, z dębem na czele, tańczyły salsę do białego rana, upijając się sfermentowanym sokiem z brzozy. Kiedy zabrało trunku towarzystwo ruszyło z pieśnią na ustach na podbój okolicznych barów.

Okazało się również, iż zwierzęta zignorowały uwarunkowania łańcucha pokarmowego. Dochodziło do bratania międzygatunkowego z perwersyjnym seksem w tle. Co skutkowało wzrostem liczby rozwodów nawet wśród wieloletnich małżeństw. Skandale obyczajowe wstrząsnęły całą puszczą.

– Mogę tylko powiedzieć, że wreszcie działo się coś ciekawego.

– Skoro tak, to wytoczę najcięższe działo. Założę się o pole lodowe wielkości Europy, że zapomniałeś o choince. Wyobrażam sobie minę Szybkiej Decyzji, która marzy, by przyozdobić drzewko tym, co ma w domu najlepszego. Bałwanek pamiętający rodzinny wigwam twojej żony nie znajdzie się na najwyższej gałęzi i nie pokłoni się innym bombkom. Słusznych rozmiarów łańcuch nie oplecie pnia i gałęzi. Pomyśl też o dzieciach, które liczą na wspaniałe prezenty. Oby tylko darczyńcy mieli okazję się wykazać.

 – Wygrałaś, zamrażarko – oświadczył zrezygnowany Indianin. – Wiesz jak mnie podejść.

I wszystko wróciło do normy. A mogło być tak pięknie.

Koniec

Komentarze

Bardzo rozumiem jawną niechęć Pewnego Apacza do zimy. Ja już zaczynam odliczać dni do wiosny.

Jeśli dobrze pamiętam, zima zawsze zaskakiwała drogowców.

 

czy za­pa­łek star­czy na cały sezon grzew­czy?, dla­cze­go… ―> Po pytajniku nie stawiamy przecinka.

 

 – Szko­da, że skry­wasz atry­bu­ty ko­bie­co­ści w gru­bym kom­bi­ne­zo­nie nar­ciar­skim… ―> Raczej:  – Szko­da, że skry­wasz atry­bu­ty ko­bie­co­ści pod gru­bym kom­bi­ne­zo­nem nar­ciar­skim

 

Bra­ku­ję mi ponoć em­pa­tii… ―> Literówka.

 

Drze­wa li­ścia­ste, z dębem na czele, tań­czy­li rumbę… ―> Drzewa są rodzaju nijakiego, więc: Drze­wa li­ścia­ste, z dębem na czele, tań­czy­ły rumbę

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg dziękuję za cenne wskazówki. tyle że Ty dajesz tylko cenne wskazówki, więc wyszedł mi pleonazm.

Bardzo proszę, Darku.

Ech, wskazówki bywają różne, nie zawsze cenne, a czasem to nawet zegarowe, że o innych przyrządach pomiarowych nie wspomnę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

jest m łatwiej ze wskazówkami, albowiem ogłosiłem się niedawno Zegarmistrzem Światła purpurowym.

Jako rodzicom Pewnego Apacza, z purpurą Ci pewnie do twarzy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bywam purpurowy na twarzy, ale tylko jak się wkurzę. Tylko że wtedy nikt nie prawi mi komplementów.

Czy to niedokomplementowanie tak Cię irytuje, że powoduje wkurzenie?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

gdyby to był jedyny powód, świat byłby piękny jak wiosenny poranek.

Wykaż więc nieco cierpliwości – niebawem nadejdzie wiosna.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przyjemna opowieść.

Osobiście nie jestem wrogiem zimy, bardziej przeszkadza mi szarobura plucha i smog. Zimny poranek ze śniegiem na trawniku i zarysem gór na horyzoncie – ooo, to jest coś naprawdę przyjemnego. Zwłaszcza jeżeli w kominku buzuje przyjemny ogień.

Mam nadzieję, że Apacz przebrnie przez ten niewdzięczny dla niego sezon, bez narażania się Szybkiej Decyzji ;)

Zdrówka!

Che mi sento di morir

“niespodziewany gość rozsiadł się w jego ulubionym fotelu” – brak kropki na końcu zdania.

 

“Brakuję mi ponoć empatii…” – Brakuje, bez ę

 

“Bałwanek pamiętający rodzinny wigwam twojej żony[-,] nie znajdzie się na najwyższej gałęzi…”

 

Opowieści o Apaczu trzeba czytać przez specjalne okulary. Szczypta absurdu na zakończenie dnia podziałała na mnie całkiem nieźle. Tak Apaczowi jak i sobie, jak również wszystkim, którzy zimny nie lubią, życzę jak najszybszego nadejścia wiosny.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Cześć Darek, zgadzam się, że w końcu działo się coś ciekawego a Szybka Decyzja wszystko popsuła:-) Szybka Decyzja wygrała:-) Przyjemny szort, z humorem. Pozdrawiam

Czytało się to bardzo przyjemnie. Może dlatego, że sam także nienawidzę zimy. Ale raczej z tego powodu, że to po prostu dobre opowiadanie.

Życie jest zbyt krótkie, aby czytać słabe książki...

Ach, żeby to jeszcze faktycznie był śnieg i mróz na zimę… ale ostatnimi czasy te zimy takie, że jeszcze zacznę podzielać poglądy Pewnego Apacza. Grunt jednak, żeby drzewko było! Trudno się dziwić, że główny bohater uległ szantażowi ;)

deviantart.com/sil-vah

Silva – śniegu brakuje, ale ten cholernie krótki dzień i tak nastraja depresyjnie.

Amadeus, Olciatka i Josehaim – dzięki za dobre słowa.

Za śniegiem to nawet tęsknię, ale te dzisiejsze zimy to rzeczywiście dołujące są. Wredne baby z zimnem, pluchą i wiatrzyskiem. Więc rozumiem Apacza ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka – prawda jest taka, że wszyscy odliczamy dni do wiosny.

 

Zgadzam się z Apaczem, żeby wysłać zimę do Afryki. Jej też się należą jakieś egzotyczne wakacje, a nie tylko biegun – strefa umiarkowana i z powrotem. Tylko Apacz obrał złą strategię…

IMO, ciekawie by było, gdyby Apacz nie zapomniał o kupnie choinki, ale drzewko zwiałoby na kolejkę soku z brzozy…

Babska logika rządzi!

Choinka popijająca sok z brzozy, toż to prawie kanibalizm. 

Od razu kanibalizm… A może transfuzja? ;-)

Babska logika rządzi!

Konflikt serologiczny murowany.

Szczepione drzewa jakoś sobie radzą. ;-p

Babska logika rządzi!

Tylko te szczepione ze sobą.

Cześć :)

Tutaj, dla odmiany, jakoś mi zgrzytało co kilka zdań coś, co nie zdarza Ci się często. Masz w tekście i literówki i gdzieś tam spacji brakuje i zdanie z małej litery zaczynasz. Czyżby to jeden z efektów złośliwej natury zimnej do imentu suki Zimy? Albo może za namową Szybkiej Decyzji wrzuciłeś tego szorta, dlatego wydaje się on mniej dopracowany niż to, do czego się u Ciebie już zdążyłem przyzwyczaić?

Ale, mimo tych zgrzytów, przez tekst przeleciałem szybciej niż pług przez ulicę biegnącą pod domem burmistrza i z lekka się zdziwiłem, że nagle nastał koniec opowiadania. Jestem jednak niepocieszony tym, że persona tak znamienita i potężna jak Pewien Apacz uległa bezczelnemu szantażowi Zimy. Nie o takiego Apacza nic nie robiłem, by teraz być świadkiem jego porażki ;)

 

Pozdrawiam zimowo

Q

Known some call is air am

Nowa Fantastyka