- Opowiadanie: dawidiq150 - Sztuczne miasto

Sztuczne miasto

Zapraszam do przeczytania! Zwłaszcza jak ktoś lubi opowiadania o obcych. W opowiadaniu jest dużo fantastyki :)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Sztuczne miasto

Wakacje minęły szybko i znowu przyszedł czas na szkołę. Większość dzieci nie była zadowolona, Ania miała jednak powód do radości. Czwartego września obchodziła czternaste urodziny. Dziwnym zrządzeniem losu właśnie tego dnia zakochała się pierwszy raz.

Była inteligentną dziewczyną do tego ładną, lecz jej rówieśnicy w większości byli dziecinni. Marzyła by mieć chłopaka, najlepiej takiego który chodzi do liceum. Do liceum uczęszczali wyłącznie fajni chłopcy. Takie miała mniemanie. Na pewno nie było to zgodne z rzeczywistością.

Był wtorek. W klasie „C” panował nastrój lekkiego podniecenia, gdyż dzisiaj miał dołączyć do grupy nowy chłopak. Stało się to na drugiej lekcji. Do sali weszła pani wicedyrektor z nowym uczniem i krótko oznajmiła:

– Bartek będzie chodził razem z wami do klasy. Serdecznie go przywitajcie i bądźcie dla niego koleżeńscy.

Chłopak wysoki jak na swój wiek, ubrany był od stóp do głów w drogie, firmowe ciuchy. Miał szalenie przystojną twarz, na której gościł teraz zawadiacki uśmiech. Jego fryzura była oryginalna; krótkie włosy, a po bokach głowy wygolone szlaczki. Jego oczy były koloru niebieskiego.

Wszystkie dziewczyny widząc go cicho westchnęły. Jednak największe wrażenie zrobił na Ani. Jakaż wielka była jej radość, gdy posadzono go obok niej.

Bartek bynajmniej nie był dziecinny. Do tego okazał się rozmowny, pytał jakie dziewczyna ma hobby, jaki przedmiot najbardziej lubi. Rozmowa z nim bardzo się kleiła. Gdy usłyszał, że Ania ma dzisiaj urodziny powiedział:

– W takim razie zapraszam cię do kina.

– Nie mam nic przeciwko temu – odpowiedziała Ania niezwykle uradowana.

Zgodnie z planem, spotkali się po szkole, by razem udać się na „Szybcy i wściekli 5”. Film był dobry, a towarzystwo nowo poznanego chłopaka jeszcze lepsze. Ania nigdy tak fantastycznie nie spędziła czasu. Mając motyle w brzuchu wróciła wieczorem do domu.

Następnego dnia, radośnie, niemal w podskokach szła do szkoły. Flirtowali z Bartkiem na lekcjach, a na przerwach rozmawiali tylko ze sobą. Przy Bartku, Ania czuła się fantastycznie, jednak jedna rzecz, w nowym koledze jej się nie podobała – jego zbytnia niecierpliwość. Jakby ciągle mu się spieszyło. Słyszała kiedyś określenie nadgorliwy. To słowo bardzo do niego pasowało. Postanowiła jednak być wyrozumiała. Chłopak miał przecież wiele wspaniałych zalet, jedna wada to nic takiego.

Trzeciego dnia znajomości, gdyż było bardzo słonecznie, Bartek zaproponował Ani piknik na łące. Ustalili, że ona weźmie koc a on kupi lody. Powiedział też, że ma dla niej niespodziankę.

Ani zazdrościły wszystkie koleżanki. Musiały się jednak z istniejącą sytuacją pogodzić, gdyż Bartek zainteresowany był wyłącznie nią. Oboje wyglądali na zakochanych.

Bartek przyszedł po Anię o piętnastej. Gdy go zobaczyła zaczęła się głośno śmiać. Chłopak ubrany był normalnie, lecz na jego szyi wisiał krawat.

– A to jest moja niespodzianka – powiedział pokazując grę planszową.

Na kolorowym pudełku napisane było „Powietrzna bitwa”

– To ostatnio najpopularniejsza gra w Stanach Zjednoczonych, jest po prostu genialna.

– Dziękuję, ale z ciebie wariat – śmiała się Ania.

Rozmawiając udali się na pobliską łąkę. Rozłożyli koc na trawie i usiedli. Bartek otworzył pudełko z grą i zaczął tłumaczyć Ani zasady. Po chwili już grali, jedząc lody.

Było fantastycznie aż do momentu…

 

***

 

Lecący nad Anią ptak zrobił kupę, która spadła na rękaw jej bluzki. Oboje zaczęli się śmiać. Dziewczyna prędko z obrzydzeniem zdjęła ubrudzoną część garderoby. Pod spodem miała jedynie podkoszulek na ramiączkach. Gdy Bartek ujrzał nagie ramiona i rysujące się pod ubraniem młode piersi zaczął się niezwykle dziwnie zachowywać.

– Zróbmy sobie dziecko – powiedział radośnie. I zaczął rozpinać spodnie.

– CO??? – Ania była w szoku. Chłopak natomiast rzucił się na nią próbując namiętnie całować.

 

***

 

W wielkim pokoju, gdzie na ścianach znajdowały się setki ekranów monitorujących wnętrze sztucznego miasta, jeden z pracowników odezwał się do drugiego:

– Numer trzysta dwadzieścia jeden chyba doznał awarii, popatrz – Wskazał palcem jeden z monitorów, na którym imitujący człowieka robot napastował dziewczynę.

– Tak, na pewno, trzeba wysłać rozpylacz.

 

***

 

Przerażona Ania zaciekle się broniła. Włożyła Bartkowi palec w oko, ten jednak kompletnie na to nie zareagował.

Gdy się szamotali nadleciał nieduży dziwny obiekt, który dziewczyna zauważyła kątem oka. Z obiektu wysunęło się metalowe ramię z krótkim szpikulcem, wbiło się ono w tył szyi Bartka, który natychmiast zwiotczał i zwalił się na ziemię. Jednocześnie ten dziwny robot zaczął rozpylać lekko zielonkawy gaz, o mocnym nieprzyjemnym zapachu. Po chwili Ania straciła przytomność.

 

***

 

Opowieść Karoliny

 

Gdy Ania odzyskała przytomność, znajdowała się razem z jakimś nieprzytomnym mężczyzną i dziewczyną niewiele starszą od niej w niedużym pomieszczeniu o niebieskich ścianach. Wyglądało nowocześnie. Sufit, był jedną wielką lampą, dającą jasne światło mimo, że jarzył się fioletem. Znajdowała się tu długa na całą szerokość pokoju ławeczka i cztery materace. Dziwnego kształtu grzejniki na ścianach posiadające regulację ogrzewały pokój wtłaczając ciepłe powietrze. Nie było tu okien, jedynie drzwi bez klamki.

Dziewczyna odezwała się do Ani wyciągając dłoń na przywitanie.

– Cześć jestem Karolina.

– Cześć ja mam na imię Ania.

– Pewnie nie wiesz co się z tobą stało, gdzie jesteś i miałaś nienormalne przeżycia.

– Tak, mój chłopak chciał mnie zgwałcić, potem przyleciał jakiś robot… teraz znajduję się tutaj…

– Wszystko ci wytłumaczę. Poprosiłam ICH, żeby mi powiedzieli, żeby mi wszystko wyjaśnili. Zgodzili się. – Karolina zaplotła ze sobą palce dłoni, popatrzyła na Anię i rozpoczęła swoją opowieść. – Zaczęło się od tego, że uciekłam z domu, bo bardzo pokłóciłam się z mamą. Wzięłam rower i postanowiłam jechać najdalej jak tylko będę mogła. ONI tego nie zauważyli, musiało dojść do jakiejś awarii, że mnie nie monitorowali. Tak więc jechałam i jechałam, byle dalej od domu. W międzyczasie zrobiło się późno i zaczęło się ściemniać. Włączyły się uliczne latarnie. W pewnym momencie uderzyłam rowerem w niewidzialną barierę. Nie jechałam szybko, więc nic mi się nie stało. Ale było to niezwykle dziwne. Zsiadłam z roweru i zaczęłam ją dotykać, badać. Okazało się, że bariera ciągnie się w lewą i prawą stronę, niczym niewidzialna ściana. Chciałam o tym powiedzieć mojej przyjaciółce, więc wyjęłam telefon. Okazało się jednak, że komórka nie działa. Było to dziwne, gdyż pamiętałam, że bateria nie potrzebowała podładowania. Moja złość na mamę trochę osłabła. Zdecydowałam się wrócić do domu. Gdy się oddaliłam od bariery, spróbowałam jeszcze raz zadzwonić do przyjaciółki i telefon działał bez zarzutu. Powiedziałam jej o dziwnej barierze. Ona jednak odpowiedziała, że chyba coś piłam, nie chciała mi uwierzyć. Wracając zatrzymałam się koło komisariatu policji. Była to duża budowla, w której oknach paliło się światło. Coś mnie podkusiło by zajrzeć do wewnątrz. To co zobaczyłam sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać czy jestem zdrowa na umyśle. W szeregu stało pięciu funkcjonariuszy policji. Mieli podłączone cienkie kable z tyłu szyi, które ciągnęły się po podłodze aż do otwartego włazu. Stali pionowo, kompletnie się nie ruszając. Wokoło kręciły się dwie jakieś dziwne cieniste postacie. Zamarłam gdy jedna z nich zatrzymała się, wiedziałam, że mnie zauważyła. Zamiast uciekać wzięłam z ziemi kamień i rozbiłam nim szybę. Zawsze byłam porywcza. Krzyknęłam rozładowując cały gniew, który się we mnie uzbierał:

– Co tu się, kurwa, dzieje?! Kim wy jesteście?! – Wpatrywałam się w to co działo się w pomieszczeniu, próbując coś zrozumieć.

Nie minęła nawet minuta, gdy podleciało do mnie jakieś urządzenie i zaczęło rozpylać wokoło śmierdzący gaz. Ogarniała mnie senność, wykrzykiwałam przekleństwa, na zmianę błagając, by mi to wszystko wytłumaczyli. Gdy się ocknęłam, siedziałam w wielkim pokoju, gdzie na ścianach znajdowały się setki monitorów. Były tam te cieniste postacie przypominające wielkie roje much. Przemieszczały się po pomieszczeniu jakby doglądając co się dzieje na ekranach. Przede mną natomiast, siedział najdziwniejszy osobnik jakiego mogłabym sobie wyobrazić. Z wyjątkiem głowy wyglądał jak ogromny egzotyczny owad. Z jego różnokolorowego ciała odchodziły setki małych kończyn. Jednak tylko cztery posiadały coś na kształt palców i były chwytne. Miał dwie pary wielkich, lecz cienkich skrzydeł, w których widać było małe żyłki. Miał też odwłok pokryty kilkoma dużymi łuskami. Jego głowa jednak, była ludzka, miał zwykłą fryzurę, twarz kompletnie bez zarostu i niebieskie oczy. Domyśliłam się, że ta ludzka głowa jest celowo stworzona by mógł ze mną porozmawiać. Widząc, że odzyskałam przytomność powiedział nienaturalnie ruszając wargami:

– Spełnimy twoją prośbę, powiemy ci o naszym projekcie, i tak potem wymażemy ci pamięć. Ciekawi jesteśmy twojej reakcji.

Potem zaczął opowiadać. Dowiedziałam się, że blisko Saturna, na którym mają swoją placówkę, znajduje się statek z imitacją ziemskiego miasta. Olbrzymi obiekt o wielkości trzystu kilometrów kwadratowych. Że ich rasa bada Ziemię i jej mieszkańców. Chcą poznać nasze tradycje, religie, jakie mamy troski, smutki i wiele innych rzeczy, krótko mówiąc wszystko. Jednak chcą uczynić to całkowicie po kryjomu. Porywają więc ludzi, by dzięki obserwacjom i eksperymentom stworzyć androidy identycznie wyglądające i zachowujące się. Gdy je stworzą, gdy te roboty będą perfekcyjnie nas naśladować, wyślą je na Ziemię. Porwanym modyfikują pamięć. Tacy ludzie żyją w sztucznym mieście latami. Lecz w końcu w jakiś sposób odkrywają, że coś jest nie tak. Wtedy zostaje wymazana im pamięć i wracają na ziemię. Kompletnie bez żadnych wspomnień. Po takich operacjach mózg nieodwracalnie ulega uszkodzeniu. Można co najwyżej dokonać dwóch takich zabiegów jeśli się chce by ta osoba mogła w miarę normalnie żyć.

Karolina skończyła mówić. Na twarzy Ania malowało się wielkie zdumienie.

– Czyli wracamy na Ziemię?

– Tak, ale wymażą nam pamięć.

 

***

 

Podróż trwała jeszcze pięć godzin. Gdy statek był już kilometr od Ziemi, ze ścian, gdzie uwięzieni byli: Ania, Karolina i mężczyzna, który po odzyskaniu przytomności przedstawił się jako Czesław, wysunęły się cienkie kilkunastocentymetrowe bolce. Doszło między nimi do wyładowań i spięć, które poraziły uwięzionych ludzi. W wyniku tego zabiegu stracili oni całkowicie pamięć i padli na podłogę nieprzytomni. Statek podleciał nisko, nad pole rosnącego jęczmienia i otworzył dolną klapę. Obie nieprzytomne dziewczyny i mężczyzna wypadli na nie nie robiąc sobie krzywdy. Następnie obcy odlecieli.

Koniec

Komentarze

Hej,

 

niezła historia, ciekawa.

Dzieciaki zrobiłbym nieco starsze, 13 lat to chyba niewiele na takie miłosne przeżycia, może 15?

Jeżeli chodzi o samą fabułę jeszcze, nie rozumiem dlaczego obcy tworzą androidy, chcą przejąć władzę nad Ziemią? Jestem też ciekaw jak porywani są ludzie z Ziemi oraz co się dzieje, kiedy są odstawiani na powrót na swoją planetę, z wyczyszczoną pamięcią – brakuje mi nieco tych informacji.

 

Kilka uwag:

 

Większość dzieci nie była zadowolona. Ania miała jednak powód do radości.

Proponuję połączyć te zdania, dać przecinek po “zadowolona”.

 

Była fajną dziewczyną do tego ładną.

“Fajna” to taki wytrych językowy, proponuję zamienić na “miłą”, “sympatyczną”, albo jeszcze lepiej “inteligentną”.

 

Była fajną dziewczyną do tego ładną. Lecz jej rówieśnicy w większości byli dziecinni.

Te zdania również bym połączył.

W sumie Anna też była dzieckiem, więc zarzut dziecinności jest nieco dziwny ;)

 

Do sali weszła pani vice dyrektor z nowym uczniem i krótko oznajmiła:

“Wicedyrektor”.

 

 

– Bartek będzie chodził razem z wami.

“Z wam do klasy”.

 

Miał też duże niebieskie oczy, świadczące o tym, że jest wyspany.

Wyspanie, moim zdaniem, niczego nie wnosi do historii.

 

w przerwach rozmawiali tylko ze sobą.

“Na przerwach”.

 

Chłopak miał przecież wiele wspaniałych zalet. Jedna wada to nic takiego.

Połączyłbym te zdania.

 

Oboje wyglądali na w sobie zakochanych.

 

– Zróbmy sobie dziecko – powiedział radośnie. I zaczął rozpinać spodnie.

– CO ??? – Ania była w szoku. Chłopak natomiast rzucił się na nią próbując namiętnie całować.

Grubo jak na trzynastolatków.

 

dziewczyna zauważyła kontem oka.

“Kątem”.

 

dziewczyną nie wiele starszą

“Niewiele”.

 

Nie minęła nawet minuta, gdy podleciało do mnie jakieś urządzenie i zaczęło rozpylać wokoło mnie jakiś śmierdzący gaz.

“Powtórzenie”.

 

Che mi sento di morir

BasementKey dzięki, wszystko poprawiłem. No niestety trzeba sobie trochę dopowiedzieć, bo nie pomyślałem o wszystkim, żeby opowiadanie nie było za długie :)))

 

Ja tam się nie przejmuje w telewizji też puszczają filmy i można im wiele zarzucić, że są logicznie niedopracowane np. takie starsze o Bondzie. Że facet ma skromnie mówiąc “wielkie szczęście”. Ale tak jest zawsze, że ktoś z wyższym IQ zawsze coś zarzuci temu z niższym…

 

O! Albo takie coś, że bohaterzy żartują sobie w sytuacjach gdzie poważnie zagrożone jest ich albo innych życie. Bardzo się cieszę, że czytasz i komentujesz moje teksty, serdecznie pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Ja również się cieszę, że publikujesz swoje teksty i się rozwijasz. Myślę, że nie musisz się obawiać dodania kilku tysięcy więcej znaków ;) Choć oczywiście to Ty, jako autor, decydujesz o ostatecznym kształcie tekstu.

 

Co do Bonda, masz rację, kilka dni temu oglądałem „Goldfingera”, fabuła była pełna dziur, a mimo to film ten jest uznawany za najlepszy z bondowskiej serii.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Mam wrażenie, Dawidzie, że nie w pełni wykorzystujesz swoje pomysły. Zamiast przedstawić satysfakcjonującą opowieść o poczynaniach kosmitów porywających ludzi, dostałam wzmiankę o trzynastoletniej uczennicy marzącej o fajnym chłopaku, a potem króciutki opis osobliwego pikniku Ani i Bartka, by na koniec poznać przypadek Karoliny.

Tak po prawdzie, to nic mi się tu kupy nie trzyma, bo to, co przeczytałam to tylko szkic, zaledwie zarysowanie pomysłu. I tu zgodzę się z Basementem: poproszę więcej fabuły oraz rzetelne opisanie i uzasadnienie zamiarów obcych.

Wykonanie, niestety, nie jest doskonałe, ale widać, że się starasz.

 

Miał sza­le­nie przy­stoj­ną twarz, na któ­rej go­ścił teraz za­wa­diac­ki uśmiech. Jego fry­zu­ra była ory­gi­nal­na, miał krót­kie włosy, a po bo­kach głowy wy­go­lo­ne szlacz­ki. Miał też… ―> Miałoza.

 

Miał też duże nie­bie­skie oczy, świad­czą­ce o tym, że jest wy­spa­ny. ―> Czy dobrze rozumiem, że wielkość i kolor oczu świadczą o tym, że ktoś się wysypia?

 

Naj­bar­dziej jed­nak zro­bił wra­że­nie na Ani. ―> Jednak największe wra­że­nie zrobił na Ani.

 

– W takim razie po­sta­wię ci kino. ―> Kina się nie stawia.

Proponuję: – W takim razie zapraszam cię do kina.

 

jedna rzecz, w nowym ko­le­dze jej się nie po­do­ba­ła – jego zbyt­nia na­tar­czy­wość. Jakby cią­gle mu się spie­szy­ło. ―> Czym objawiała się rzeczona natarczywość? Czy aby na pewno miałeś na myśli natarczywość?

Za SJP PWN: natarczywy 1. «żądający czegoś w sposób natrętny, nieustępliwy; też: nacechowany natręctwem» 2. «drażniący zmysły, dokuczający przez dłuższy czas»

 

Bar­tek za­pro­po­no­wał Ani pik­nik na łące. […] Bar­tek przy­szedł po Anię o sie­dem­na­stej. ―> Piknik we wrześniu o 17:00 to trochę bez sensu – przecież zaraz zacznie zmierzchać.

 

– Dzię­ku­ję, ale z Cie­bie wa­riat… ―> – Dzię­ku­ję, ale z cie­bie wa­riat

Zaimki piszemy wielką litera, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

– CO ??? ―> Zbędna spacja przed pytajnikami.

 

– Chyba numer trzysta dwadzieścia jeden doznał awarii, popatrz – wskazał palcem jeden z monitorów… ―> – Numer trzysta dwadzieścia jeden chyba doznał awarii, popatrz.Wskazał palcem jeden z monitorów

 

teraz znajduje się tutaj… ―> …teraz znajduję się tutaj

 

koło budynku policji. Była to duża budowla w której oknach świeciło się światło. ―> Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …koło komisariatu policji. Była to duża budowla, w której oknach paliło się światło.

 

– Co tu się kurwa dzieje?! Kim wy jesteście?! – wpatrywałam się… ―> – Co tu się, kurwa, dzieje?! Kim wy jesteście?! – Wpatrywałam się

 

podleciało do mnie jakieś urządzenie i zaczęło rozpylać wokoło mnie śmierdzący gaz. Ogarniała mnie senność a ja wykrzykiwałam przekleństwa, na zmianę błagając, by mi to… ―> Nadmiar zaimków.

 

gdy te roboty będą perfekcyjnie nas naśladować wyślą je na ziemię. ―> …gdy te roboty będą perfekcyjnie nas naśladować, wyślą je na Ziemię.

 

i wracają na ziemię. ―> …i wracają na Ziemię.

 

– Tak, ale wymarzą nam pamięć. ―> – Tak, ale wymażą nam pamięć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki regulatorzy wszystko poprawiłem. Myślę, że spokojnie mogę obiecać, że będzie lepiej :D bo rady biorę sobie do serca!!!

Jestem niepełnosprawny...

Wierzę, Dawidzie, i życzę wytrwałości. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z przedmówcami, zwłaszcza z poprzednim komentarzem Reg – intrygujący pomysł, nietragiczne wykonanie, które mogłoby być lepsze i konstrukcja fabularna, która pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Myślę, że Reg ma rację. Tym razem trochę pośpieszyłeś się z publikacją i chyba nie do końca przemyślałeś fabułę. Widać natomiast, że wykonanie jest z opka na opko lepsze.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Wpadam jako środowa dyżurna :) Dawidzie – miales fajny pomysł, ten główny z koncepcją sztucznego miasta. Natomiast jesli chodzi o fabułę, to zdecydowanie skrocilabym początkowe wątki, by dac sie akcji rozwinąć w momencie, gdy pojawiają się obcy. Warto byłoby tez przemyśleć historię Karoliny. Ja wiem, ze ta postac byla Ci potrzebna, zeby wiele spraw wyjasnic, no ale wlasnie… Wedlug mnie w takiej sytuacji mało ktora nastolatka zachowywałaby tak kamienny spokój, w dodatku opowiadając historię z niezwykłą wprost dbałością o szczegóły. Wolałabym, gdyby Ania chociaz część mogła odkryć sama, a nie jedynie wysluchac opowieści koleżanki. Warsztatowo troche do poprawki, rzucila mi sie w oczy dość intensywna "byłoza" ;)

Iluzja dzięki!!! Kurczę obiecuję, że już byłozy nie będzie, to taka rzecz którą mogę wyplenić.

 

Pozdrawiam!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka