- Opowiadanie: maciekzolnowski - O tym, jak poznałem Montserrat Caballé, żywą historię, i o tym, jak także teraz ocieram się o... historię

O tym, jak poznałem Montserrat Caballé, żywą historię, i o tym, jak także teraz ocieram się o... historię

Kategoria fantasy dla tej niewiarygodnej anegdotki jest umowna, albowiem rzecz wydarzyła się naprawdę, a ja otarła się o międzynarodową sławę. Dodam, że choć ubóstwiam muzykę, to jednak opery nie lubię, co jest w zasadzie bez znaczenia. O Amazonie dwa słowa doklejam (bardzo fajne, dobrze napisane gonzo): https://krytykapolityczna.pl/kraj/znikajac-pomiedzy-regalami-reportaz-z-amazona/   .

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

O tym, jak poznałem Montserrat Caballé, żywą historię, i o tym, jak także teraz ocieram się o... historię

Pracuję w Amazonie. Układam towar na półkach. Naprzód go skanuję, a potem rozkładam. To ciężka dziesięciogodzinna praca na nocki, niekiedy w systemie zmianowym. Tylko to mi pozostało: nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Ale kiedyś było inaczej, kiedyś mieszkałem w Barcelonie, żyłem i pracowałem w wyuczonym zawodzie. I nagle nachodzi mnie wspomnienie jaśniejszych dni i przypomina się taka oto rozmowa:

***

– No chodź tutaj! – zachęca kolega. – Zapoznam cię z Montserrat Caballé… Madame, to jest ten aranżer z Polski, o którym tyle pani opowiadałem. Wielki talent!

– O, jak miło pana poznać, sir – odpowiada sławna sopranistka.

– Znasz na pewno Montserrat. Tylko mi nie mów, że nie.

– No niestety! – zwracam się tym razem już bezpośrednio do wielkiej diwy. – Nie znam pani, madame. Przepraszam, lo siento mucho, muchísimo.

– Och, nic nie szkodzi. Teraz już się znamy, i to jest najważniejsze, prawda?

– Montserrat śpiewała z takimi sławami, jak Freddie Mercury czy Bruce Dickinson…

– …

– Naprawdę jej nie znałeś? – Po krótkiej pauzie odzywa się kompan.

– Naprawdę.

***

Jestem korpoludkiem. Haruję na nocki w firmie Amazon: układam, stowuję, pickuję, magazynuję. Tylko to mi pozostało: nuda, nuda, nuda. Ale kiedyś było inaczej. No właśnie: KIEDYŚ!

Koniec

Komentarze

Dobry wieczór,

to nie jest fantasy, ale dla mnie nawet lepiej. Pomimo, że tekst jest króciutki, to czuć w nim gorycz i rozczarowanie. Przekazałeś je prosto i dosadnie.

Praca w Amazonie jest z pewnością nużąca, wyczerpująca, być może nawet ogłupiająca, ale przynosi ludziom pożytek. Pomagasz w dostarczaniu dóbr, np. książek.

Co do nudy, to widzę, że jakoś potrafisz ją zapełnić. Na dziesięciogodzinnej nocce może powstać kilka ciekawych pomysłów, a przynajmniej ich zarys. Mógłbyś umieścić tę opowiastkę w innych światach. Znaleźć fantastyczny odpowiednik magazynu firmy Amazon. Nie myślałeś o tym?

Pozdrawiam, Pop Lab.

Ten portal chyba nie służy do publikowania tego typu anegdotek, od tego jest “Chwila dla Ciebie”.

 

Kategoria fantasy dla tej niewiarygodnej anegdotki w formie droubble jest umowna, albowiem rzecz wydarzyła się naprawdę

Zawsze pozostaje magiczna kategoria “inne”.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

No cóż, Anonimie (Anonimie, hłe, hłe, hłe), wobec dzisiejszej przykrej rzeczywistości, zawsze można wrócić pamięcią do przeszłości…  

Tekst składa się ze stu osiemdziesięciu czterech słów, więc na razie to nie droubble i możesz jeszcze dopisać to i owo. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pop Lab, dzięki za zrozumienie. Istotnie, poziom nudy i ogłupienia jest porażający, zwłaszcza przy dłuższym, na przykład dwuletnim stażu pracy.  

Znaleźć fantastyczny odpowiednik magazynu firmy Amazon. Nie myślałeś o tym?

Myślałem, ale muszę: 1) nadrobić zaległości i poczytać sobie najnowsze nowinki z fantastyki roboto-androidalnej, najlepiej jeszcze o zabarwieniu horroru (może mi ktoś coś polecić?), 2) popracować nad nowymi pomysłami i przespać się z nimi, 3) usiąść i napisać coś dłuższego.  

 

Bolly, również dzięki za komentarz. Mój będzie w zasadzie spamem. Nie wiem, czy słyszałeś o tej znakomitej aktorce czy też byłej aktorce Bolibrzuch? Twoja ksywa przypomniała mi o niej i chyba sobie zaraz coś obejrzę, coś w rodzaju “Marcowych migdałów”. :-)

Kurczę, Reg. Ty to masz jednak i wzrok sokoli, i główkę nie od parady. ;-) Aż miło przeczytać Twoje komentarze. No cóż… okazuje się, że mam kiepski licznik wyrazów. Któryś już raz się przejechałem. Tu amazońskie boty i roboty by się przydały. Albo ludzie-cyborgi, z wszczepionym tym i owym. No ale wszystko jeszcze przed nami. Pozdrowienia od anonima (już za chwilę odanonimowanego). :-) 

Dokonałem coming out-u i już nie jestem anonimowy. 

Maćku, mojemu wzrokowi bardzo, bardzo daleko do bycia sokolim, a i głowy na parady by nie posyłała.

A co do licznika – nie ma to jak paluch osobisty, który zawsze policzy najlepiej.

I bardzo dobrze, że się odanonimowałeś! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja patrzę, a Ty widzisz. Naprawdę liczyłaś wyrazy “na piechotę”? 

Nie wiem, czy słyszałeś (słyszałaś?) o tej znakomitej aktorce czy też byłej aktorce Bolibrzuch? Twoja ksywa przypomniała mi o niej i chyba sobie zaraz coś obejrzę, coś w rodzaju “Marcowych migdałów”. :-)

Co za przypadek, właśnie wczoraj się dowiedziałem, że jest taka aktorka/była aktorka, czytając artykuł o dziwnych i uwłaczających nazwiskach na wp.pl. A moja ksywa ma zupełnie inne pochodzenie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Nie, Maćku, nie na piechotę, a na siedząco, że fakt, że paluchem. Miła jest świadomość, że jeszcze umiem liczyć do dwustu. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bolly, może nazwisko uwłaczające, ale aktorka była z niej doskonała. 

 

Reg, może nie powinienem spamować, ale pozwól, że Ci polecę i pochwalę się też przy okazji tym oto nagraniem starego, kochanego “Trawnika we krwi”. Pamiętasz jeszcze? Napisałem to stosunkowo dawno i teraz okropnie się wstydzę. Mogłem się nieco bardziej postarać, choć realizacja lektorska jest naprawdę dobra i klimatyczna. Polecam więc gorąco! https://www.youtube.com/watch?v=gZScdPqMMhA&t=2s

Pamietam, Maćku, pamiętam, bo to jedno z moich ulubionych Twoich opowiadań. Słuchane wybrzmiało świetnie – jest należycie mroczne i prezentuje się znakomicie. Dziękuję. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miło mi, cholernie, cholernie miło; duża w tym zasługa naprawdę znakomitego lektora Marcina Pleskacza, dzięki. :)

“– Naprawdę jej nie znałeś? – po krótkiej pauzie odzywa się kompan.” – Albo “Po” po półpauzie wielką literą, albo trzeba zmienić szyk: odzywa się kompan po krótkiej puazie.

 

Co to jest “stowowanie”?

 

Anegdotka jak anegdotka, jeśli prawdziwa to ciekawa, ale w sumie nie wiem, co za jej pomocą chciałeś przekazać? To, że “lepiej już było”? Starość ;p

 

Nawiasem mówiąc ja Montserrat Caballe słyszałam wyłącznie w “Barcelonie” z Freddiem Mercurym, więc gdyby nie to, prawdopodobnie ja też bym o niej nie słyszała, przyznaję się bez bicia. Nie wiedziałam natomiast, że śpiewała z Brucem Dickinsonem ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Yo!

No, anegdotka. Moja jedyna styczność z Montserrat to – jak u jose – kawałek z Freddiem. Fajnie jest się czasem otrzeć o jakąś sławę :) Ale tylko taką, która coś sobą reprezentuje. Bo otarcie się o takiego norbiego albo siostry Godlewskie, to się raczej do zapomnienia nadaje ;)

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Anegdotka jak anegdotka, jeśli prawdziwa to ciekawa, ale w sumie nie wiem, co za jej pomocą chciałeś przekazać? To, że “lepiej już było”? Starość?

Dobrze to interpretujesz, Jose. Mam pecha, bo ilekroć czytasz coś mojego, tylekroć okazuje się, że znowu popełniłem jakąś nieciekawą scenkę rodzajową, a nie – opowiadanie pełną gębą. Istotnie: oto anegdota napisana przez samo życie, tyle, że całe amazońskie tło jest wymyślony, bo tak się składa, że pracuję obecnie nad creepypastą o klaustrofobicznej korporacji przyszłości (dla mnie to temat nowy, który już siedzi – że tak powiem – głęboko w mojej głowie).

 

Outta Sewer, dzięki za wizytę i komentarz. Masz rację z tym ocieraniem się. Najlepsza była moja idiotyczna reakcja na Montserrat, bo ja jej nie miałem prawa nie znać. Ech, ta młodość! ;-)

  • stowowanie (stow) – wyraz, który w żargonie Amazona oznacza wkładanie rzeczy do szuflady; przedmioty te są następnie namierzane i pobierane przez pickerów (picker, pickować – od słowa pick)

Tak, Amazon. czytałam też książkę pewnej pani, pewnie znasz. Bardzo smutne i budzi gniew. Dobrze napisane!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, Asylum. Czy mogłabyś podać tytuł tej książki? Może nie znam, ale chciałbym poznać. 

 

Czy mógłby mi ktoś polecić dobre opowiadanie traktujące o pracy w korporacji? Najlepiej, żeby był to horror science fiction (korpo-horror?), i żeby pojawiały się w nim roboty, tak, dużo robotów oraz też koniecznie cyborgów, a atmosfera była duszna, klaustrofobiczna i przypominała polowanie na zwierzęta. Albo na ludzi. Myślę, że wszyscy jesteście oczytani, ale tutaj przydałaby się chyba pomoc Reg albo Finkli, kogoś, kto doskonale zna to forum i śledzi nowinki. Z góry dziękuję!

Chodzi Ci o knigę Heike Geissler?

Tak, Maćku, “Praca sezonowa. Miesiąc w Amazonie. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, coś tam słyszałem, czytałem, warto chyba sięgnąć, no i koniecznie po Dickensa, klasyka, który sam początkowo pracował w fabryce butów. W ogóle jeśliby pogrzebać w biografiach znanych ludzi, to okaże się, że np. J. S. Bach robił w drewnie, dorabiał sobie, a M. Ravel był kierowcą (wojskowej?) ciężarówki. Wyobrażasz to sobie? Facet o imieniu francuskobrzmiącym, który bezbłędnie zapisywał partię harfy (nie on jeden) i który nigdy nie wstawił żadnej ni zbędnej, ni fałszywej nuty.

Maćku, obawiam się, że pokładasz we mnie zbyt wielką nadzieję, zwłaszcza że nie wiem o śledzenie jakich nowinek mnie posądzasz.

Co do polecenia Ci stosownych tekstów, chyba niespecjalnie się przydam. Owszem, przeczytałam kilka tysięcy opowiadań, jednak choćbym się nie wiem jak bardzo starała i nie wiem jak głęboko grzebała w pamięci, nie jestem w stanie zagwarantować, że przypomnę sobie akurat coś, co chciałbyś przeczytać. Pierwsze czochranie archiwum pamięci było bezowocne – nie kojarzę żadnego horroru, zawierającego pożądane przez Ciebie elementy.

Mogę Ci tylko zasugerować, abyś dokonał sortowania opowiadań, zaznaczając horrory. Będziesz miał do przejrzenia jakieś czternaście stron samych horrorów i może natrafisz na interesujące Cię teksty.

Maćku, obiecuję, że moja pamięć pozostanie w stanie czuwania. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak, zamiast fabryk są hale. Już w 2013 chyba jakiś dziennikarz BBC wykonał pierwszy film. Pamietam, że widziałam też, chyba w tym roku, na początku pandemii, jakiś dokument nt. robotyzacji i jako jeden z przykładów podawano Amazon. Duże wrażenie zrobiły na mnie szklane klatki, w których wisi się nad halą.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

No właśnie. Doszłaś właśnie do sedna, o które – pewnie podświadomie – chodziło mi w króciaku. Idzie o amazonizację pracy i innych sfer życia, o robotyzację. Ciekawe, co poszczególne rządy państw zrobią w roku – dajmy na to – 2030 lub 2040, kiedy to niektóre zawody (takie jak bibliotekarz czy magazynier) znikną bezpowrotnie, a miliony ludzi zostaną bez pracy? 

Nowa Fantastyka