- Opowiadanie: Stefan90 - Archiwum

Archiwum

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Archiwum

11 LIPCA 2030

 

W moim paryskim atelier, z widokiem na Sekwanę, portretowałem męskie i kobiece akty. Nie robiłem tego dla przyjemności (choć wielu mogłoby tak uważać), lecz z czysto materialnych pobudek. Tak na dobrą sprawę, to ani kobiety ani mężczyźni nie pociągali mnie seksualnie. Byłem, w pewnym sensie, aseksualny. Od kiedy tylko pamiętam. Nie rozwódźmy się już nad tym – wróćmy do cudownego Paryża. To właśnie tu, po wielu latach podróżowania po świecie, odnalazłem swoje miejsce na Ziemii. Ten błogostan przerwał jednak, trudny do wyrażenia, niepokój, który ciągnął się od czasu sportretowania rodziny Doyle’ów na tle ich upiornego domu. Ani sztuka ani wieczorne spacery nie przynosiły ukojenia. Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na proste pytanie: co się ze mną działo? Czułem tylko, że w moim umyśle coś kiełkowało, że coś nadciągało wielkimi krokami. Tylko co?

Wyczekiwałem odpowiedzi.

I wreszcie ją odnalazłem.

Pewnego wieczoru, gdy za oknem szalała burza, nadeszły sny – one wyjaśniły wszystko.

 

11 PAŻDZIERNIKA 2030

 

To przedziwny dar, który drzemał w genowych głębinach. Sny, których zacząłem doświadczać stały się nową rzeczywistością. Nowym rozdaniem w grze, jakim było moje dotychczasowe życie. Przyniosły ukojenie. W snach mych byłem świadkiem wydarzeń, myśli i wspomnień ukrytych w Pałacach Pamięci mieszkańców Paryża. To gigantyczne archiwum z niezliczonymi neuronalnymi rozgałęzieniami sięgającymi aż po same krańce Ziemii. Zdołałem, w ciągu ostatnich tygodni, odkryć, że panuje tu pewna niepisana reguła. Brzmi ona następująco:

 

jeden wyraźny zapis, dwa mgliste

– jeden cykl, trzy źródła,

 

co w praktyce oznacza dostęp do szerokiego spektrum wspomnień dowolnie wybranej osoby z archiwum, lecz liczba badanych zapisów (źródeł) z wybranych rozdziałów życia nie może przekroczyć trzech jednostek na cykl snu, z czego dwa zawsze będą niepełne. Złamanie tej reguły grozi bolesnym i gwałtownym przebudzeniem, a w konsekwencji brakiem snów przez parę najbliższych dni, nie wspominając o innych pojawiających się dolegliwościach. W trakcie badania poszczególnych wspomnień czy zapisów myśli nierzadko towarzyszy mi chęć sięgnięcia do materiałów z całą masą źródeł i zdaję sobie z tego sprawę, że w zaistniałej sytuacji, trzeba swoje ciągoty utrzymać na wodzy – aż do kolejnego cyklu.

Każdej nocy docieram coraz głębiej i powiem zupełnie szczerze – nazywam się Ásgeir Deleah i wiedza, jaką posiadłem na temat mieszkańców Paryża daje niewyobrażalne możliwości.

 

 

Koniec

Komentarze

Stefanie90, niespełna dwa i pół tysiąca znaków to jeszcze nie opowiadanie – bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

I zapisz poprawnie daty:

11 LIPIEC 2030 ―> 11 LIPCA 2030

11 PAŻDZIERNIK 2030 ―> 11 PAŻDZIERNIKA 2030

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki regulatorzy za dostrzeżenie blędów w tekście ; )

Bardzo proszę, Stefanie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć Stefan,

Po przeczytaniu tekstu odczuwam niedosyt, a właściwie zupełny głód wiedzy, ponieważ szort wygląda jak wstęp do jakiegoś bardziej rozwiniętego opowiadania :) Napisany jest tak, że mnie zaintrygował, ale co dalej? Gdyby Asgeir Deleah (trochę to dziwnie brzmi, to jest jakiś anargram?) był faktycznie istniejącym malarzem (pewnie surrealistą), mogłaby to być jakaś puenta, niestety ani ja, ani Internet takiego artysty nie znamy.

Przykro mi to pisać, Stefanie, ale naprawdę nie wiem, co miałeś nadzieję opowiedzieć swoim króciutki tekścikiem. :(

 

Nie ro­bi­łem tego dla przy­jem­no­ści, (choć… –> Przed nawiasem nie stawia się przecinka.

 

się­ga­ją­cy­mi aż po same krań­ce Zie­mii. –> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, nie będę się rozpisywał, bo w zasadzie nie mam o czym. Nie rozumiem zamysłu. Rzeczywiście wygląda jak wstęp do czegoś.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Również mam wrażenie, że to wstęp do czegoś dłuższego. Na obecną chwilę nie kumam stojącego za szortem konceptu.

Ásgeir Deleah to rzeczywiście anagram, jak domniemywał Helmut i jeżeli znamy trochę język niemiecki to po przestawieniu literek wyjdzie nam ,,Der Hase Gáile’’ [czyli mowa o Zającu o imieniu Gáile]. Głównym zamysłem nie było jednak stworzenie anagramu [bo powstał on zupełnie przypadkiem], lecz nadanie głównemu bohaterowi takiego imienia i nazwiska, które jednoznacznie by wskazywały, że jest pochodzenia islandzko-hebrajskiego (hebr. ,,eleah’’ – > ,,foreign’’ i ,,leah’’ [le’ah] – > ,,cow’’; spółgłoska ,,d’’ ma tutaj charakter przedrostka). Wnikając głębiej połączenie tych dwóch słów wynika bezpośrednio z mojej niedawnej fascynacji językiem islandzkim oraz hebrajskim właśnie, który, jak zapewne pamiętacie został, tuż obok aramejskiego i łaciny, wykorzystany w filmie ,,Pasja’' Mela Gibsona [jeśli będziecie oglądać ten film zwróćcie uwagę na dżwięczność wypowiadanych słów i fraz].

 

Zamysł tego krótkiego opowiadania? W wielkim skrócie:

– > ukrycie, pod otoczką fabularną, słów kluczy, które [być może] zachęcą czytelnika / staną się bodżcem do poszukiwania ich w literaturze naukowej lub popkulturze i ich zgłębiania [tutaj np. Pałac Pamięci, aseksualność, życie artystów we Francji, itd].

– > ukrycie zamysłu pod nowe opowiadanie [,,upiorny dom rodziny Doyle’ów]

 

Na chwilę obecną nie przewiduję dalszego ciągu, choć sam jestem ciekaw jak dalej potoczą się losy islandzko-hebrajskiego podróżnika – portrecisty…lub Zająca Gáile’a [jeśli przyjmiemy, że to właśnie on stanie się głównym bohaterem, nie ukrywam, że z pewnością wpłynie to nie tylko na sam odbiór opowiadania, ale i styl narracji ].

 

Gdyby nie to, że tekst sprawia wrażenie wyciętego z jakiejś większej części, oceniłabym go dużo lepiej, bo lubię takie klimaty i zaintrygowałeś mnie. No ale to nie do końca jest szort, zgadza się jedynie mała liczba znaków :( Nie wystarczy zapisać po prostu czegoś, co przyjdzie do głowy. Musi mieć to ręce i nogi, żeby faktycznie było opowiadaniem. Szkoda, że nie masz w planach dalszego ciągu, Stefanie. 

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Tekst traktuję jako szkic do czegoś większego, bo to nie jest na pewno całość. 

Słowa klucze – jeżeli miało to zachęcić do zgłębiania czegokolwiek, to niestety nieudana próba. Nie ma powodu, abym ja jako czytelniczka, chciała coś więcej sprawdzić. Tekst jest takim urywkiem, że słowa klucze w ogóle nie zwracają uwagi w taki sposób jaki sobie zamierzyłeś. A zajawka do kolejnego opowiadania – skąd mam wiedzieć, że chcesz napisać kolejne w tym uniwersum?

Jakieś pomysły masz Stefanie, więc poproszę coś większego. 

Nowa Fantastyka