- Opowiadanie: szubazdolka - "I nastał poranek..."

"I nastał poranek..."

Cytat z Rdz 1,13.

Dawno nic tu nie pisałem. Tekst osobisty.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

"I nastał poranek..."

Wszedł do mieszkania i trzasnął za sobą drzwiami. Podbiegł do okna, by wpuścić trochę powietrza do wiecznie zatęchłego wnętrza. Po uchyleniu od razu dopadł go hałas aut, klaksonów, smród spalin. Opadł na kanapę i włączył telewizor. Na ekranie, jacyś ludzie ubrani tak samo strzelali do drugich, w bardzo podobnych, ale jednak innych uniformach. Nagle jeden z nich upadł, a spod metalowego kasku poleciała krew.

Przeszedł do drugiego pokoju i położył się na łóżku. Bolała go głowa. Zakrył uszy. Wciąż słyszał te kłótnie i wzajemne oskarżenia. Drżące monety w dłoni, czy aby się zgadza. A na drodze wyzwiska, wyzwiska, przekleństwa, coraz głośniejsze…

Otworzył oczy. Było ciemno i cicho. To był tylko sen, pomyślał. Jakiś koszmar, fantazja. Taki świat przecież nigdy nie istniał i istnieć nie będzie. Zacznie się dzień, pójdzie i wszyscy będą radośni.

Wstał, by otworzyć okno i spojrzeć na zewnątrz. Na świat bez koszmaru. Zaczął odsuwać roletę…

***

…i zobaczył drogę, po której mógł dzisiaj iść robić swoje.

Koniec

Komentarze

Wybacz, ale nie rozumiem co ma ten tekst opowiadać. Serio, nie wiem. Facet jest w mieszkaniu, robi zwykłe rzeczy, ogląda telewizję, odsuwa rolety i… tyle?

Po przeczytaniu czułem się, jakbym przestudiował jakąś ulotkę informacyjną. Takie “Aha” i nic ponadto.

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Hej,

 

jak wyżej. O czym to?

 

Uwagi:

 

A na drodze wyzwiska, wyzwiska, przekleństwa, coraz głośniejsze…

Propozycja: “A na drodze wyzwiska. Wyzwiska i coraz głośniejsze przekleństwa.”

 

… i zobaczył drogę, po której mógł dzisiaj iść robić swoje.

Propozycja: “iść, żeby robić swoje”.

Che mi sento di morir

Dołączam do zdezorientowanych poprzedników. Wspominasz w przedmowie, że to tekst osobisty. Obawiam się, że jest to również tekst zrozumiały osobiście tylko dla Autora.

Bardzo krótka analiza. Facet wraca do domu (to chyba jego dom, skoro wie, że zawsze jest zatęchły). Ale o walczących na ekranie ludziach w mundurach myśli tak (bo poniekąd narrator jest w takiej formie powiązany z bohaterem), jakby nie wiedział, na co patrzy. W robocie (chyba to jakaś Biedronka?) jest świadkiem złości, sprzeczek i ma kontakt z ubogimi ludźmi (pewnie polskimi emerytami) – i tutaj uwaga, to pewnie dłonie drżały, a nie monety, więc Twoja konstrukcja nieco kuleje w tym miejscu. Potem jedzie typowa polską drogę do domu w korkach, wśród bluzgów kierowców itd.

Zasypia.

Następnie budzi się pośród nocy i wygląda przez okno. Cisza, spokój, świata z dziennego „koszmaru” nie ma. I wtedy widzi drogę, na której będzie mógł robić swoje i czytelnik pyta WTF??? i rozgląda się na boki, bo autor zapomniał, że czytelnik nie siedzi w jego głowie i nie ma pojęcia o czym ten tekst jest… A pytań jest wiele jak na taki krótki tekst. Podam pierwsze z brzegu: Czy to codzienna, naiwna nadzieja bohatera na nowy, lepszy dzień po przebudzeniu? Co znaczy robić swoje? Co było snem w tym tekście?

I pytanie fundamentalne – GDZIE TUTAJ FANTASTYKA?

 

edit. To jest o Bogu? O Bogu, który widzi perspektywy swojego stworzenia i jest nimi załamany, ale mimo to wierzy, że stworzy dobry świat? 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję za lekturę i opinie.

Chciałem pokazać, że bohater żyje w świecie idealnym, utopijnym, bez wojen, konfliktów, zachłanności – to wszystko dla niego tylko sen, niezrozumiała fantazja. Nie wiemy jednak jak wygląda świat, w którym żyje – jest za roletą. Wiemy tylko, że najlepiej robić swoje, choć to może niepotrzebny morał.

Przeczytałam, chwilę zastanawiałam się, o co tu chodzi, ale nie doszłam do żadnych wniosków. :(

 

… i zo­ba­czył drogę, po któ­rej mógł dzi­siaj iść robić swoje. –> Zbędna spacja po wielokropku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za poprawkę. 

Bardzo proszę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej

 

 Zgadzam się z:

Następnie budzi się pośród nocy i wygląda przez okno. Cisza, spokój, świata z dziennego „koszmaru” nie ma. I wtedy widzi drogę, na której będzie mógł robić swoje i czytelnik pyta WTF??? i rozgląda się na boki, bo autor zapomniał, że czytelnik nie siedzi w jego głowie i nie ma pojęcia o czym ten tekst jest… A pytań jest wiele jak na taki krótki tekst. Podam pierwsze z brzegu: Czy to codzienna, naiwna nadzieja bohatera na nowy, lepszy dzień po przebudzeniu? Co znaczy robić swoje? Co było snem w tym tekście?

I pytanie fundamentalne – GDZIE TUTAJ FANTASTYKA?

 

Dobrze że to powiedziałeś.

Chciałem pokazać, że bohater żyje w świecie idealnym, utopijnym, bez wojen, konfliktów, zachłanności – to wszystko dla niego tylko sen, niezrozumiała fantazja.

Przed przeczytaniem tego powyżej doszukiwałem się w tekście że bohater umarł we śnie i to co było za oknem było niebem, jakkolwiek ono by miało nie wyglądać.

 

Pozdrawiam

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Przed przeczytaniem tego powyżej doszukiwałem się w tekście że bohater umarł we śnie i to co było za oknem było niebem, jakkolwiek ono by miało nie wyglądać.

Fajna interpretacja :)

Che mi sento di morir

Przed przeczytaniem tego powyżej doszukiwałem się w tekście że bohater umarł we śnie i to co było za oknem było niebem, jakkolwiek ono by miało nie wyglądać.

Fajna interpretacja :)

Zgadzam się, ciekawa i inspirująca :) Choć to nie było moim zamierzeniem, co wynika z niejasności. Nie przysparza mi ona jako autorowi chluby. Może jeszcze popracuję nad tym tekstem. Pozdrawiam!

Cześć :)

Tak jak inni, mam problem z interpretacją tego tekstu. Nie widzę tu ani fantastyki, ani większego sensu. Po przeczytaniu komentarzy wszystko trochę się rozjaśniło, ale tylko po przeczytaniu tekstu nigdy bym na to nie wpadła.

Na ekranie, (niepotrzebny przecinek) jacyś ludzie ubrani tak samo strzelali do drugich, w bardzo podobnych, ale jednak innych uniformach.

Nagle jeden z nich upadł, a spod metalowego kasku poleciała krew.

Możliwe, że to już moje czepialstwo, ale czemu ta krew leci spod kasku? Przecież kask z założenia ma chronić przed obrażeniami, więc jak on został ranny pod tym kaskiem? Poza tym chyba lepiej brzmiałby “hełm”

Drżące monety w dłoni, czy aby się zgadza.

To te monety drżą?

Zacznie się dzień, pójdzie i wszyscy będą radośni.

to zdanie brzmi nienaturalnie. Przydałaby się informacja, gdzie pójdzie.

Pozdrawiam :)

Szkoda, że takie krótkie, bo zapowiadało się dobrze, a kończysz nagle. Wiem, że o to chodziło, ale jednak niedosyt. Wcale nie jest łatwo napisać dobry krótki tekst – mimo małej ilości znaków musi mieć dobry początek, ciekawe rozwinięcie i zaskakujące zakończenie. Tutaj na pewno zabrakło ostatniego. Rozumiem jednak przesłanie.

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Dołączam do zdezorientowanych.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Oluta. LanaVallen, Irka_Luz: również dziękuję za lekturę i owocne uwagi ! :)

Autorze, obawiam się, że prawdziwy sens tekstu znasz tylko Ty, a to co tutaj się znalazło jest nie do odszyfrowania dla nikogo innego. Ani wciągające, ani z historią.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka