- Opowiadanie: darek71 - Hybryda

Hybryda

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Hybryda

 

 

W piękny, październikowy poranek Pewien Apacz przekonał się na własnej skórze, że ból zęba: nie cieszy, gdy jest – jak zwykł mawiać pan Jeremi Przybora. W jego umyśle objawiła się lista optymalnych metod walki z tą przykrą przypadłością. Zaczął od hipnozy. I nuże wmawiać swemu trzonowemu, że jest piątek trzynastego i wszelka aktywność na niwie bólu jest praktyką wielce niepolityczną. Po kilku dniach metoda okazała się jednak nieskuteczna. Podobnie rzecz się miała z zabiegami znachora, sprowadzonego za pośrednictwem niezawodnego Internetu czy też namiętnym pocałunkiem zaprzyjaźnionej rusałki.

Nasz bohater był na tyle zdesperowany, że sięgnął po ostatnią deskę ratunku. Wystukał na bidecie Taniec z szablami Arama Chaczaturiana. Po chwili dało się słyszeć charakterystyczny szum. Wojownik wszedł energicznie do szybu windy. Opuścił go po kwadransie. Następnie rozejrzał się dokładnie wokół. Kiedy uznał, że nic nie zagraża jego planom, zaśpiewał pierwszą zwrotkę Prząśniczek. Wnet otworzyły się drzwi do tajemnej komnaty. Pewnemu Apaczowi pozostało tylko wprowadzić odpowiednią kombinację cyfr i wyciągnąć z sejfu starą, a przy tym magiczną, księgę.

– Wyglądasz jak parodia zdrowego trybu życia – powiedziała szeleszcząc kartkami. – Spuchnięty pysk, czerwone gały, niefrasobliwa praca jelita grubego. Bez dentysty się nie obejdzie.

To była ostatnia rzecz jaką czerwonoskóry chciał usłyszeć. Zbladł niczym feministka oskarżona o słabość do penisa, a następnie ciężko opadł na fotel.

– Boję się jak jasna cholera – wyszeptał. – Nie mam najmniejszej gwarancji, że nic mi się nie stanie, jeśli poproszę o pomoc człowieka, który ciągle wtyka paluchy do cudzej gęby. Wiele złego słyszałem o ludziach tej profesji.

– Co masz na myśli?

– Moja babcia opowiadała mi, jak dziecięciem będąc, odwiedziła „wyrwizęba” i połknęła go, z całą zawartością gabinetu. Co z tego, skoro delikwent odznaczał się odpornością na soki żołądkowe nestorki naszego rodu. Okazało się, że miał na sobie ochronną warstwę silikonu. Impas ciągnął się tygodniami. Tymczasem dentysta nie próżnował i wyrwał jej wszystkie zęby i to bez znieczulenia. Na sztuczne nie starczyło pieniędzy i krewniaczka przez dalszą cześć życia jadła jedynie mleczne zupki.

– Przypominam tylko, że matka twojego ojca pochodziła ze starożytnego, egipskiego rodu i górną połowę ciała odziedziczyła po krokodylu nilowym. Nic nie wskazuje na to, że posiadłeś jej legendarny apetyt. Specjalista od borowania nie stanowi dla ciebie najmniejszego zagrożenia.

– Gadka szmatka – prychnął Indianin.

– Masz do wyboru: iść do specjalisty albo wysłuchać obszernego wykładu Szybkiej Decyzji na temat niedojrzałości emocjonalnej mężczyzn.

– Nie ma to jak odpowiedni dobór argumentów w dyskusji.

Księga zamknęła się samoistnie i wróciła na miejsce. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.

Pewien Apacz nie stracił, co prawda, wszystkich wątpliwości, ale postanowił zaryzykować i pójść do najbliższego stomatologa. Zwłaszcza że pulsujący ból sprawił, iż tylko krok dzielił czerwonoskórego od pójścia do kowala i wyrwania całej szczęki. Kiedy cierpiący przekroczył wreszcie próg gabinetu, zmierzył wzrokiem osobnika w białym kitlu i wykrzyknął zdumiony: 

– Babciu ty żyjesz!

– Jak mnie poznałeś? – zapytał młody, przystojny mężczyzna w typie Latynosa. – Trochę się zmieniłam od naszego ostatniego spotkania.

– Po oczach. Tylko ty potrafisz wygenerować w nich błysk o sile tysięcy słońc – odparł rozradowany pacjent.

– Masz rację. Nie brakuje mi wewnętrznego ognia.

– Jak widzę żyjecie sobie w swoistej harmonii. Macho wniósł do spółki młode ciało, a ty niebanalne wnętrze. Jednym słowem – hybryda doskonała. – Jak doszło do waszego spotkania?

– Pedro należał do najzdolniejszych studentów na miejscowym uniwersytecie. Połączyła nas miłość do stomatologii oraz słabość do wschodów i zachodów słońca nad Zatoką San Francisco. Wyobraź sobie, że pobraliśmy się już po kilku miesiącach znajomości.

– Mam nadzieję, że będziemy się częściej widywać.

– Naturalnie. A teraz pozwól mi czynić swoją powinność, albowiem inni czekają.

Zbolały Indianin nabrał w końcu pewności siebie i zasiadł w dużym, białym fotelu. Po kwadransie nie było śladu po zębie i bólu. Najlepszy wojownik w historii plemienia nie posiadał się z radości. Postanowił uczcić to wydarzenie i zorganizował huczną imprezę. 

Nadmiar alkoholu sprawił, że magicznej księdze rozwiązał się język. Wyznała Pewnemu Apaczowi, że Szybka Decyzja namówiła ją do rzeczy strasznej. Okazało się bowiem, że za bólem zęba nie stała próchnica lecz zła siła. Podstępna kobieta wykradła jedno z zakazanych zaklęć i użyła go przeciwko mężowi.

Jak łatwo się domyślić Pewien Apacz dokonał zemsty. Jego squaw spała w nogach przez bite trzy tygodnie.

Koniec

Komentarze

 

Niemiły temat poruszyłeś w tym opowiadaniu, ale mam nadzieję, że to jeno czysta fantazja, że bolesne doświadczenia Pewnego Apacza nigdy nie były Twoim udziałem.

 

Wile złego sły­sza­łem o lu­dziach tej pro­fe­sji. –> Literówka.

 

Nie bra­ku­ję mi we­wnętrz­ne­go ognia. –> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bez znieczulenia ani rusz. Jestem tchórzem.

Nie jesteś! Uważam bowiem, że świadome narażanie się na ból, którego można uniknąć, nie jest bohaterstwem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Słusznie. Teraz widzę to w odpowiednim świetle.

Owszem, w odpowiednim świetle łatwiej też dostrzec własną świetlaną przyszłość.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie mysi być świetlana, byle była.

Wskaż mi proszę, gdzie jest literówka w wyrażeniu: brakuję mi. Wytężam mózg, a efekt zerowy.

Zamiast ę winno być e: …brakuje mi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fakt, wszak to trzecia osoba.

Fajne, fajne. Znów kilka perełek elokwencji w Apaczowym wydaniu:)

 

Tutaj zgrzytło:

 

– Boję się jak jasna cholera – wyszeptał. – Nie mam najmniejszego gwarancji, że nic mi się nie stanie, jeśli poproszę o pomoc człowieka,

Powinno być “najmniejszej”.

 

Pozdrawiam

Q

 

 

Known some call is air am

Czytam zgrzytło -myślę: wstyd się będzie pokazać wśród kulturalnego towarzystwa. A tu skromna i nieśmiała literówka. Ale emocje!

Hmmm. A gdzie tutaj jest fantastyka? Tylko w gadżecie – magicznej księdze. I w historii dentysty. Jakby mało. I dla mnie – za mało na temat opowieści. Faceta bolał ząb. Bał się, ale w końcu poszedł do stomatologa, a ten pomógł. Po znajomości.

Babska logika rządzi!

Niedosyt czytelnika dobrze wróży przyszłym poczynaniom twórcy.

No, nie wiem, czy ten niedosyt dobrze świadczy… Oczko niżej jest fabuła opowiadająca o ekscytującej wyprawie po mineralną do najbliższej Żabki. ;-)

Babska logika rządzi!

Mieszkam na wsi więc wyprawa do Żabki stanowi dla mnie nie lada wyzwanie.

No dobra, to do innego sklepu. Żabka to po prostu przykład sieciówki, którą chyba wszyscy kojarzą.

Babska logika rządzi!

Lubię Twoje teksty. :-) Są gładkie, za wyjątkiem tego długiego, który przeczytałam na początku, gdzie moja logika potykała się co krok.

 

Drobiazgi:

‚Pewien Apacz przekonał się na własnej skórze, że ból zęba: nie cieszy, gdy jest – (+,) jak zwykł mawiać pan Jeremi Przybora.

Chyba wyrzuciłabym podkreślone, ale to moje, więc bezprzedmiotowe.

,wyciągnął ze schowka pod bidetem

Schowek pod bidetem, a po co tam księgę w pełnej jasności ukrywać, a ta jeszcze w dodatku zna “tajne przez poufne” info o pracy jelita grubego rzeczonego?

,Spuchnięty pysk, czerwone gały, fatalna praca jelita grubego. Bez dentysty się nie obejdzie

Hmm, to akurat feministkom oskarżonym o słabość do penisa nie przeszkadza. :xd

 

Dla mnie fanastyka jest i absurd naturalnie. Ten nie jest taki śliski jak inne (dla mnie), ale to nic. Doglądnij Apacza, poczęstuj czekoladką – poprawi się. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Do Asylum – ten długi tekst poprawiłem. Podejrzewam, że ma mniej potknięć. 

Do Finkli – uroczyście przyrzekam, że nie wyślę Pewnego Apacza do sieciówki. Niech ktoś inny robi frekwencję.

Kurde, jakoś nie pykło tym razem. Chyba za duża abstrakcja.

 

Tutaj się przyczepię:

 

Moja babcia opowiadała mi, jak dziecięciem będąc, odwiedziła „wyrwizęba” i połknęła go, z całą zawartością gabinetu. Co z tego, skoro delikwent był odporny na soki żołądkowe nestorki naszego rodu. Impas ciągnął się tygodniami. Tymczasem dentysta nie próżnował i wyrwał jej wszystkie zdrowe zęby i to bez znieczulenia.

Skoro dentysta został połknięty, to minął zęby, przełyk i trafił do żołądka (zresztą tam wykazał odporność na soki żołądkowe). W tym kontekście nie pasuje mi to wyrywanie zębów. Może przydałoby się jakieś info, że robotycznym ramieniem swojego nowoczesnego gabinetu dentystycznego sięgnął z żołądka wprost do babcinego łuku zębowego? ;)

Pozdrosy!

 

Che mi sento di morir

Fachowy żargon, że proszę siadać. Odzew musi być.

Się chodziło do dentysty, to się wie ;P

 

Che mi sento di morir

Zmieniam i zmieniam w pocie czoła. Gdyby Ryan Reynolds znał polski, zapytałbym o opinię.

W piękny, październikowy poranek Pewien Apacz przekonał się na własnej skórze, że ból zęba: nie cieszy, gdy jest – jak zwykł mawiać pan Jeremi Przybora.

Dwukropek chyba zbędny.

 

Pewnemu Apaczowi pozostało tylko wprowadzić odpowiednią kombinację cyfr i wyciągnąć z sejfu starą, a przy tym magiczną, księgę.

Nie rozumiem, skąd kursywa na słowach “Pewnemu Apaczowi”.

 

– Babciu ty żyjesz!

Wydaje mi się, że po “babciu” powinien być przecinek.

 

– Jak widzę żyjecie sobie w swoistej harmonii. Macho wniósł do spółki młode ciało, a ty niebanalne wnętrze. Jednym słowem – hybryda doskonała. Jak doszło do waszego spotkania?

Pogrubiona półpauza niepotrzebna.

 

Okazało się bowiem, że za bólem zęba nie stała próchnica lecz zła siła.

Przed “lecz” przecinek.

 

Uśmiechnęłam się. :D Fajny, pozytywny tekst, mimo że mówi o dentyście, mojej odwiecznej traumie. Brrr. Niemniej abstrakcja aż się przelewa i czytało się przyjemnie.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Całkiem fajny i zabawny tekst. Idealny przerywnik humorystyczny, jeśli trafi w gusta :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka