- Opowiadanie: Zofifi - Nie da się żyć

Nie da się żyć

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Nie da się żyć

Nie da się żyć.

Jeździec lekko popędził konia. Jechał wydłużonym stępem, by nie robić za dużo hałasu. Prędko oddalał się od murów miasta grzechu. Był zrujnowany, zadłużony i miał kaca. Do tego nękała go podagra i bóle w żołądku. 

Szary przedświt. Stukot kopyt. Poranna mgła kłębiąca się wokół nóg wierzchowca. 

 

Depozyty zdefraudował. Grał w kości, ale szczęście nie sprzyjało i tylko powiększył długi. Wiedział też, że nigdzie nie ucieknie, bo niby za co? 

A zresztą wysłani przez wierzycieli łowcy i tak by go dopadli. No, nie da się żyć!

Najwyższy czas z tym wszystkim skończyć.

 

Tak rozmyślając, dotarł do rozstaju dróg. 

Główny szlak wił się między skałami, prowadząc ku górom.

Boczna odnoga, dobrze utrzymana, wiodła ku dolince Bogini. 

Nigdy nie był zbyt religijny. Jeśli już to doraźnie, aby uzyskać powodzenie w interesach, składał ofiarę Mamonie. W tej dolince nigdy nie był, zresztą kapłani wpuszczali postronnych tylko na uroczystości. Wiedział jednak co się tam znajduje. 

 

Przejechał przez wąski przesmyk. Przed nim rozciągała się szeroka na trzysta kroków niemal płaska dolinka. Na jej końcu, na skraju urwiska stała niewielka, ale solidna i dobrze utrzymana drewniana konstrukcja.

Gdy podjechał, w blasku wschodzącego słońca ukazał się mu się wyrzeźbiony w drewnie napis „GILOTYNA SAMOOBSŁUGOWA”.

Już od kilku dni wiedział, że jeśli mu ostatni interes nie wyjdzie, wymknie się tym hienom właśnie tu. Tym, którzy sami poświęcą się tutaj, bogini śmierci oferowała specjalne względy. Tak w każdym razie twierdzili kapłani.

Z niejakim trudem zsiadł z wysokiego siodła. Smagnął konia po zadzie, przepędzając w kierunku, z którego przyjechali.

 

– A niech cię wilki zeżrą – mruknął. 

 

Wiedział że wiele ich kręci się po okolicy, choć nie śmią zbliżać się do ludzi. 

 

Krzywiąc się z bólu, szedł, przelewając ogromny brzuch. Odczuwał ból przy każdym niemal stąpnięciu.

No, jeszcze tylko kilka kroków. Na pionowej desce, wymalowana była prosta, obrazkowa instrukcja korzystania z urządzenia – tak, aby nawet niepiśmienni mogli skorzystać z tego udogodnienia. Wystarczyło położyć się, przełożyć głowę przez otwór i pociągnąć za sznurek. Spadające ostrze bezboleśnie oddzielało głowę od reszty ciała, a gdy ta spadała w przepaść, przeciwwaga przechylała deskę aby reszta ofiary zsunęła się jej śladem. 

Ze stęknięciem położył się na obfitym brzuchu. Sprawdził czy szyja jest we właściwym miejscu i rozejrzał się. 

Malowniczy krajobraz oświetlonych czerwonym słońcem wzgórz psuł jedynie widok kilku krążących nad dolinką sępów. Ładnie to nawet urządzili, pomyślał. Odczuwał wielką satysfakcję. Ani wierzyciele, ani tym bardziej rodzina niczego nie dostaną. Nie sprzedadzą go w niewolę ani nie zajmą domu, który w tej chwili pewnie już dogorywał. 

Spojrzał raz jeszcze na sępy.  

– Smacznego! – krzyknął i pociągnął za sznurek.

 

***

Starego obudził brzęk dzwonka. No tak. Wspaniale. Kolejny klient.

Wstał z siennika i raźno pokuśtykał do drzwi. Noga nie była już tak sprawna jak dawniej, ale to przecież nie mogło go zatrzymywać. Wyszedł przed chatę, umiejscowioną dogodnie pod urwiskiem. Nie był to może szczyt luksusów, lecz dla starego kulawego cieśli, nadzorowanie gilotyny było całkiem przyzwoitą fuchą. 

 

Wszedł ostrożnie na skałę i obrzucił klienta krytycznym spojrzeniem. Po pierwsze, co cieśla stwierdził z zadowoleniem, klin który umieścił w mechanizmie przeciwwagi, ponownie świetnie się spisał. Ciało nie zsunęło się w przepaść, dzięki czemu Stary miał do niego łatwy dostęp.

Po drugie, to nawet lepsze, klient był bardzo bogato odziany.

 

Przede wszystkim purpurowy płaszcz wraz ze spodniami, wykonane z drogiego materiału, pójdą pewnie po siedem – osiem orenów.

Błękitny żupan, teraz nieco poplamiony w okolicy kołnierza ale po upraniu będzie jak nowy. To kolejne dwa lub trzy oreny.

No i buty. Co za buty!

Stary chwycił trupa za kostkę i przyłożył swoją stopę do podeszwy. Na niego za małe, ale dla jego najstarszego będą w sam raz. Pochodzi w nich jeszcze, ho, ho, jak długo!

Cieśla zdjął klientowi płaszcz, spodnie i obuwie, a następnie przewrócił na plecy, aby dostać się do guzików.

Szczęście go dziś nie opuszczało. Srebrne spinki do mankietów, pas z ozdobną, kutą klamrą, guziki zresztą też srebrne (najmniej dziesięć orenów). Po ich rozpięciu ukazała się lniana koszula, która po pewnych przeróbkach, będzie pewnie pasować na jego średniego. Chłopak przecież tak szybko rośnie.

Na końcu, Stary obejrzał ręce klienta. Nie miał żadnych bransolet, ale na palcu prawej ręki, tkwił wspaniały złoty pierścień. Cieśla uśmiechnął się. Takie cudo, z pewnością warte było ponad dwadzieścia orenów.

Palec trupa był tak gruby że pierścień nijak nie chciał zejść. Będzie trzeba go odciąć.

Po zakończeniu oględzin, Stary pomaszerował do wyjścia z dolinki. Zajrzał za pobliski załom skalny i oczy mu się zaświeciły.

Piękny gniady koń częstował się właśnie świeżą i pachnącą koniczyną. Tą samą, którą Stary narwał i naniósł tam poprzedniego wieczora.

Cieśla podszedł powoli do zwierzęcia. Koń ledwie raczył go zauważyć zajęty swoją przekąską. Stary zlustrował dokładnie popręg i siodło, które były doskonałej jakości.

Następnie złapał konia za uzdę i zajrzał mu w zęby. Bez wątpienia, konisko było już niemłode, ale wciąż zdrowe i silne.

Stary poklepał go uspokajająco po pysku.

 

– No już, już. Niczym się nie przejmuj, kolego. Znajdę ci wspaniały nowy dom.

 

Kiedy już uwiązał wierzchowca, wrócił do swojego klienta.

Wkrótce całe ubranie i dobytek byłego hazardzisty leżało bezpiecznie w skrzyni cieśli. Oprócz kapelusza oczywiście. Kapelusze i czapki zawsze przepadały.

 

Na koniec Stary wyciągnął klin z mechanizmu i truchło poleciało w przepaść, na spotkanie przeznaczenia. I sępów. Cieśla nie tracąc czasu, zabrał się za codzienne czyszczenie i oliwienie mechanizmu. I pomyśleć, że był to już trzeci w tym miesiącu. Jak tak dalej pójdzie, do końca roku zarobi na posag dla córki. Tak, zdecydowanie.

Da się żyć.

 

Koniec

Komentarze

Hej!

Fajna, zabawna opowiastka. Absurdu w niej brak, za to jest całkiem ciekawy i nienachalny humor. Podobało mi się.

Na tyle sprawnie napisane, że nawet te wyliczanie bogactw zdzieranych z trupa mi nie przeszkadzało, bo – koniec końców – miało swoje uzasadnienie w puencie.

Tylko tutaj uwaga:

 

Malowniczy widok oświetlonych czerwonym słońcem wzgórz psuł jedynie widok kilku krążących nad dolinką sępów.

Powtórzenie, które rzuca się w oczy :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Zofifi, niespełna sześć tysięcy znaków na tej stronie nie kwalifikuje się jako opowiadanie. Bądź uprzejma zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie dopatrzyłam się w tej historii ani odrobiny SF, ale szort rozbawił i myślę, że tym samym spełnił swoje zadanie. ;)

 

Je­chał wy­dłu­żo­nym stę­pem by nie wzbu­dzić za dużo ha­ła­su. ―> Je­chał wy­dłu­żo­nym stę­pem, by nie robić za dużo ha­ła­su.

Za SJP PWN: wzbudzićwzbudzać  1. «wywołać jakieś uczucia, emocje lub sprowokować jakieś zachowania» 2«wytworzyć pole magnetyczne w maszynie elektrycznej przez zasilanie prądem elektrycznym jej uzwojenia»

 

Prze­je­chał przez wąski prze­smyk. ―> Masło maślane – przesmyk jest wąski z definicji.

 

Gdy pod­je­chał, w bla­sku wscho­dzą­ce­go słoń­ca uka­zał się mu się wy­rzeź­bio­ny w drew­nie napis „GI­LO­TY­NA SA­MO­OB­SŁU­GO­WA” ―> Brak kropki na końcu zdania.

 

Krzy­wiąc się z bólu, szedł prze­le­wa­jąc ogrom­ny brzuch. ―> W jaki sposób bohater przelewał brzuch?

 

Po­cho­dzi w nich jesz­cze, ho,ho, jak długo! ―> Brak spacji po drugim przecinku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Krótka opowieść, całkiem sprawnie napisana, chociaż temat znany i zabrakło fantastyki. Następnym razem spróbuj rozbudować tekst.

Podobało mi się nakreślenie dwóch scen z punktu widzenia innych bohaterów. Druga część bardziej udana niż pierwsza. Na początku masz kilka informacji wprost od narratora, np. tutaj:

Nigdy nie był zbyt religijny. Jeśli już to doraźnie, aby uzyskać powodzenie w interesach, składał ofiarę Mamonie.

Te informacje powinny wyknikać z tekstu, np. bohater coś widzi, rozmawia, wspomina.

Kilka przecinków umknęło, np. tu:

Jechał wydłużonym stępem [,] by nie wzbudzić za dużo hałasu.

Uwaga techniczna: górna część stroju po użyciu gilotyny raczej nie nadawała się do użytku. Ewentualnie, po solidnym praniu. ;)

Dzień dobry, a właściwie dobry wieczier. :-)

Tu piątkowa dyżurna. Jestem już po przeczytaniu tekstu.

 

Pierwsza rzec na początek – chyba nie rozbijałabym tak silnie tekstu na linijki, raczej budowałabym z nich akapity, jeśli są dalszym, mocno związanym ciągiem. 

Na przykład tutaj:

Główny szlak wił się między skałami, prowadząc ku górom.

Boczna odnoga, dobrze utrzymana, wiodła ku dolince Bogini. 

Nigdy nie był zbyt religijny. Jeśli już to doraźnie, aby uzyskać powodzenie w interesach, składał ofiarę Mamonie. W tej dolince nigdy nie był, zresztą kapłani wpuszczali postronnych tylko na uroczystości. Wiedział jednak(+,) co się tam znajduje. 

 

Druga sprawa – przyjrzyj się przecinkom. Jeśli mamy dwa czasowniki w funkcji orzeczenia należy im się przecinek pomiędzy, podobnie z ale, który, by…

,Jechał wydłużonym stępem(+,) by nie wzbudzić za dużo hałasu.

,Grał w kości(+,) ale szczęście nie sprzyjało i tylko powiększył długi. Wiedział też(+,) że nigdzie daleko nie ucieknie 

,Już od kilku dni wiedział(+,) że jeśli mu ostatni interes nie wyjdzie

, Tym(+,) którzy sami poświęcą się tutaj, bogini śmierci oferowała specjalne względy. ,Smagnął konia po zadzie, przepędzając w kierunku(+,) z którego przyjechali.

,Wiedział(+,) że wiele ich kręci się po okolicy, choć nie śmią zbliżać się do ludzi. 

,Krzywiąc się z bólu, szedł(+,) przelewając ogromny brzuch. 

,Na pionowej desce, wymalowana była prosta, obrazkowa instrukcja korzystania z urządzenia – tak(+,) aby nawet niepiśmienni mogli skorzystać z tego udogodnienia. 

,a gdy ta spadała w przepaść, przeciwwaga przechylała deskę(+,) aby reszta ofiary zsunęła się jej śladem. 

,Sprawdził(+,) czy szyja jest we właściwym miejscu i rozejrzał się. 

,Malowniczy widok oświetlonych czerwonym słońcem wzgórz psuł jedynie widok kilku krążących nad dolinką sępów. 

Hmm, jak on to widział, zadarł głowę?

,Nie miał żadnych bransolet(+,) ale na palcu prawej ręki, tkwił wspaniały złoty pierścień.

,Tą samą(+,) którą Stary narwał i naniósł tam poprzedniego wieczora.

,Bez wątpienia, konisko było już niemłode(+,) ale wciąż zdrowe i silne.

,I pomyśleć(+,) że był to już trzeci w tym miesiącu.

 

Pomysł ciekawy. Żerujemy na innych. Wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Zofifi, poczytaj, pokomentuj innych użytkowników, a przecinki same przyjdą do Ciebie. Najpierw się kieruj ku piórkowym, ale jeśli przez bieżące i tagi też będzie super, jak wolisz. :-)

 

pozdrawiam serdecznie :-)

piątkowa asylum komentująca w niedzielę

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Zabawne, choć szwankuje interpunkcja i nad budową zdań też trzeba popracować :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję wszystkim za konstruktywną krytykę. Tagi oraz większość rzeczy już poprawiona. ANDO chciałabym zwrócić uwagę że tekst zawiera już zdanie na temat prania. 

 

Błękitny żupan, teraz nieco poplamiony w okolicy kołnierza ale po upraniu będzie jak nowy. To kolejne dwa lub trzy oreny.

Fajnie, że napisałaś słówko. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Bardzo mi się podobało, Zofifi. Lekkie, z humorem. Tylko szkoda, że fantastyki brak :(

Nie obrzydza mnie zaradność cieśli – nikt bogaczowi zabijać się nie kazał.

Przeszkadzają te długie odstępy w tekście, no ale ok.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu i czekam na więcej! ;) 

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Zofifi, zabawny szorciak, o ile samoobsługowa gilotyna może być zabawna:-) Ciekawy pomysł, fajnie to wyszło. Pozdrawiam serdecznie

Całkiem udany tekst, niby wszystkie motywy znane, ale całość sympatyczna, nawet mimo gilotyny i obdzierania trupów – może dlatego, że tekst ma niewymuszony, lekko wisielczy, ale niekoniecznie bardzo czarny humor. Czytało się też nieźle, bo styl lekki i dostosowany do tematyki; po wprowadzeniu poprawek redakcyjnych chętnie kliknę do biblioteki.

ninedin.home.blog

Był zrujnowany, zadłużony i miał kaca. Do tego nękała go podagra i bóle w żołądku. 

W tym miejscu pomyślałem, że w następnym akapicie niespodziewanie powinien spaść w przepaść. Ale znalazłaś dla niego coś lepszego. 

Przyjemnie się czytało, choć momentami miałem wrażenie, że zdania są… zbyt krótkie (! nigdy w tym względzie nie dogodzisz wszystkim równocześnie). 

 

Moim zdaniem udany szort. Dobrze wyważone tempo, puenta podkreślająca całość, humor nie dusi, ale trafia w sedno.

Technicznie czasem coś zachrzęściło, Asylum dobrze pokazała konkrety.

A ode mnie przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Sympatyczny tekst, tylko że bez fantastyki – to wszystko mogło się zdarzyć.

Fajne jest spojrzenie różnych ludzi na te same rzeczy.

Malowniczy krajobraz oświetlonych czerwonym słońcem wzgórz psuł jedynie widok kilku krążących nad dolinką sępów.

Dwuznaczna konstrukcja – trzeba zgadywać z kontekstu, co psuło, a co było psute. Lepiej tego unikać.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka