- Opowiadanie: MPJ 78 - Jak wyleczyć syndrom mysiej utopii

Jak wyleczyć syndrom mysiej utopii

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Jak wyleczyć syndrom mysiej utopii

Na biurku Imperatora piętrzyły się meldunki o aktualnej sytuacji. Pozornie była ona pod kontrolą. Jednakże wybraniec mrocznych mocy nie miał wątpliwości, iż gdzieś musi czaić się zagrożenie. Skoro zaś jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Lud Rusi nigdy wcześniej nie żył lepiej, lecz z jakiś powodów zamiast wielbić swego władcę i rodzić miliony nowych obywateli, którzy zasilą w przyszłości szeregi armii podbijających kolejne państwa, szemrał i nie chciał mieć dzieci. Imperator uznał, że z uwagi na natłok zajęć, może zająć się tylko bardziej palącą częścią problemu, czyli oznakami buntu. Wierny tygrys syberyjski przeciągnął się w rogu gabinetu i spojrzał na swego pana. W oczach zaś miał pytanie, a co z demografią?

– Wezwać do mnie Lady Lin Kabę – rzucił władca do interkomu.

 

Mroczna Lady nie była zadowolona z zadania zleconego jej przez Imperatora. Uwielbiała akcje gdy na czele klonów Czapajewa mogła rzucić się do walki, gdy miecz świetlny przecinał ciała wrogów, krew lała się strumieniami, a jej mroczna aura mogła nurzać się w strachu ofiar. Niestety, władca zlecił jej ustalenie źródła problemów demograficznych. Przez chwilę nawet zastanawiała się czy to nie jest jakaś sugestia dotycząca jej osoby. Szybko jednak doszła do wniosku, że skoro urodziła swojemu mistrzowi trójkę dzieci, to jej to nie dotyczy. Niemniej zadanie wykonać należało, toteż postanowiła sięgnąć po legendarnych radzieckich naukowców. Doceniając znaczenie dyskrecji postanowiła skorzystać z posiadanych nadzwyczajnych uprawnień i zamiast do Rosyjskiej Akademii Nauk skierować się do podlegającego FSB specjalnego ośrodka badawczego oznaczonego numerem dwadzieścia dziewięć. Była to tajna placówka wykorzystująca doświadczenia z czasów wielkiej wojny ojczyźnianej, kiedy to w podobnych obozach pracowali więźniowie, których wiedza była zbyt cenna aby marnować ich przy wyrębie tajgi. Co prawda obecnie nie osadzono w nim nikogo formatu Tupolewa, projektanta samolotów, czy Korolowa, ojca radzieckiej kosmonautyki, niemniej wśród kilkudziesięciu osadzonych tam naukowców był Siergiej Andriejowicz Klonow, mikrobiolog więziony za działalność wywrotową, nielegalne badania nad bronią biologiczną i inne pomniejsze przestępstwa. Przyglądając się mu przez lustro weneckie, zastanawiała się czy ten szalony naukowiec nie zawiedzie. Wglądał przeciętnie, zgarbiony, w poplamionym fartuchu, ogolony przez więziennego fryzjera na jeża. Spojrzenie zimnych świdrujących oczu wskazywało jednak na nieprzeciętną inteligencję i co najmniej lekki szmergiel.

– Wpuścicie mnie pokoju do przesłuchań i zostawicie nas samych – rzuciła krótko.

– To może być niebezpieczne. – Wyprężony jak kij od szczotki komendant straży więziennej starał się ją odwieść do pomysłu.

– Jeśli już, to nie dla mnie – odrzekła. – Wykonać!

– Tak jest.

Więzień przez dłuższą chwilę wpatrywał się w kobietę która zasiadła przed nim w pokoju przysłuchań.

– Najpierw myślałem, że przyszła do mnie prokurator, ale nie. Dziennikarką też nie jesteś, a więc musisz być ze służb, – Klonow szybko ocenił przybyszkę.

– To nie jest do końca prawda, co nie zmienia faktu, że mogę ci dać wolność.

– Co w zamian?

– Nasz kraj ma problemy demograficzne, których przyczyna nam umyka.

– Raczej nie chcecie jej przyjąć do wiadomości – odrzekł uczony.

– Skąd taki wniosek?

– Trofim Łysenko odkrył ich powody w latach trzydziestych ubiegłego wieku.

– Wątpię. Z tego co pamiętam, to był szarlatan, który niszczył nasze rolnictwo.

– To był geniusz. Odkrył mysią utopię.

– Co?

– Świat poznał to jako eksperyment Calhouna, tymczasem Łysenko czterdzieści lat wcześniej nie tylko przeprowadził podobne doświadczenie, ale też wyciągnął z niego prawidłowe wnioski.

– Streść mi to zagadnienie. – Ciemna strona zasugerowała Lin Kabie głębsze zapoznanie się z tematem.

– Torfim interesował się dostosowaniem gatunków do panujących warunków. Zwycięstwo bolszewików dawało szansę na danie powszechnego dostatku masom pracującym miast i wsi. Nasz uczony postanowił zajrzeć w przyszłość i na przykładzie myszy stwierdzić, jak ludzie zareagują na stworzone im idealne warunki. Niestety eksperyment dał niepokojące wyniki. Gryzonie, mając dostatek pokarmu i miejsc do zamieszkania zdegenerowały. Stały się aspołeczne, zanieczyszczały pokarm i wodę, porzucały potomstwo, zatraciły agresywność. Populacja po kilku pokoleniach przestała się zwiększać, a ostatecznie zanikł nawet popęd seksualny, przestały się rozmnażać i wymarły.

– Mówiłeś o wnioskach, które z tego wyciągnięto.

– Łysenko dotarł do samego Stalina i ten zdecydował, że warunkiem rozwoju jest pewna doza niedostatku i problemów dnia codziennego. Wprowadzono więc rozwiązania zmniejszające produkcję rolną, zadbano o czystki i wojny. Geniusz Łysenki i dalekowzroczność Stalina dały nam potęgę, którą potem roztrwoniono.

– Czyli by podnieść przyrost naturalny, trzeba zrobić wojnę?

– Musimy działać globalnie, zwykła wojna może nie wystarczyć. Syndrom mysiej utopii jest już silny. Zanim mnie zaaresztowano pracowałem nad wirusem.

– A co on miałby z tym wspólnego? – Lin spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem.

– Myszy w eksperymencie chroniono przed zarazkami. Wedle moich badań i danych historycznych, po każdej epidemii zawsze był gwałtowny przyrost naturalny.

– W takim razie możesz mi się przydać.

 

Lin Kaba uznała koncepcję Klonowa za interesujący punkt wyjścia. Przez parę następnych miesięcy trwały intensywne prace nad wirusem stworzonym przez Siergieja. Na wszelki wypadek znacząco zredukowano jego skuteczność wobec ludzi posiadających w Y-DNA haplogrupę R1a1, zaimplementowano kropelkową drogę przenoszenia się i dodano jeszcze kilka fragmentów powodujących dyskretne zmiany w mózgu polegające na podniesieniu agresji. Dopiero tak zmodyfikowany wypuszczono w kilkunastu miejscach na całym świecie.

 

Pół roku później Imperator oglądał materiały filmowe z zamieszek w USA. Nie był do końca przekonany, że będzie to miało wpływ na podniesienie przyrostu naturalnego w jego imperium, ale efekt i tak mu się podobał. 

Koniec

Komentarze

Hej. Jak na opowiadanie z sześcioma tysiącami znaków, zmieniłbym oznaczenie na “szort”.

 W tekście jest masa literówek. Zapominasz o “ogonkach” w polskich znakach. 

 zając -------> zająć

paląca ---------> palącą

Inna sprawa: Wpuścicie mnie pokoju przesłuchań -------> Wpuścicie mnie do pokoju przesłuchań.

Co do lektury. Przeczytałem, ale z trudem. Strasznie się gubiłem w tekście. Może dlatego, że sposób zapisywania zdań był dla mnie zbyt chaotyczny. Rozdzielił bym również tekst, a bardziej drugi akapit, na więcej… akapitów. Dla czytelnika może się ciężko to czytać. Mimo wszystko, życzę powodzenia w dalszym rozwoju swojego warsztatu :)

Miecze świetlne i Rosja? Niezły mix. Choć w zasadzie piszesz o naszej historii, więc warto byłoby jakoś wspomnieć, skąd w niej wzięła się nagle ciemna strona i rycerze jedi… Powtórzę za poprzednikiem: mnóstwo literówek i błędów! I to tak mocno rzucających się w oczy, że świadczy to tylko o jednym: nie chciało Ci się poświęcić czasu choć na jedną, porządną edycję. Lil Kaba wydaje się głupia. Dopytuje więźnia tylko po to, żebyś czarno na białym mógł wytłumaczyć pewne rzeczy czytelnikowi. Nie mówiąc o tym, że niby nie wie co to mysia utopia. Coś mało inteligentnych ludzi ma imperator koło siebie. I to chyba tyle. Pozdrawiam!

Utopii. Masakrować przyjdę. Kiedyś. Dajcie mi TARDIS, to przyjdę wcześniej.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pomysł z wcześniejszym o pół wieku eksperymentem Calhouna i wnioskami dla Stalina – przedni. 

Wykonanie tekstu fatalne.

Utopii!

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

…a co do meritum, panowie:

Porównanie nas-ludzi do myszy jest bardzo adekwatne. Czy warto męczyć się z tworzeniem tzw. idealnych warunków bytowych IWB (zwanych także jako raj, nirvana itd.) skoro nas także może czekać autoexterminacja? Czy do przeżycia gatunku potrzebujemy tej niedoskonałości, tej “rysy na szkle” naszej inteligencji czyli czterech jeźdźców z followersami? Wojny, zarazy, głodu, śmierci itd.?

Może właśnie na tym polega prawdziwa inteligencja? Na balansie między utopią a zagładą?

Czy mamy szanse skoro większość ludzi jest jak pingwiny? Tak jak inne ptaki mają skrzydła, pióra itd. ale zamiast używać je jak ptaki wolą pływać. Ludzie podobnie, niby mają mózg i są inteligentni, to wolą używać go by płynąć z prądem.

A co do wykonania… nie bądźmy drobiazgowi… ;)

Pozwolisz MPJ 78, że dorzucę swoje trzy gorsze. Zgadzam się z komentującymi, że czyta się dość ciężko. Myślę, że z dwóch powodów. Pierwszym są niedokładności i pojawiające się co jakiś czas zdania, które zgrzytają w głowie podczas czytanie. Drugim powodem jest świat jaki stworzyłeś. Połączenie Związku Radzieckiego i części świata Gwiezdnych Wojen, przynajmniej moim zdaniem, wymaga jakiegoś wytłumaczenia, tym bardziej, że Twój świat jest przyszłością naszego, a tamten był dawno, dawno temu i bardzo daleko.

Odnośnie fabuły. Już na samym początku nie rozumiem dlaczego jest niby dobrze. Przecież jest ewidentnie źle, skoro lud szemra i wymiera. To tak jak u nas. W telewizji, tak przynajmniej słyszałem, bo nie oglądam, mówi się, że jest dobrze, ale jak jest, to każdy widzi. Po prostu nie wierzę, że Imperator uwierzył we własną propagandę. Dalej, nie rozumiem, dlaczego Imperator zleca tak ważne, intelektualne zadanie, komuś kto nie grzeszy intelektem i kogo pasjonują krwawe mordy. No chyba, że chodzi o sprawy prywatne, bo ona urodziła Imperatorowi dzieci, tak? Kolejnym elementem, w który nie wierzę, jest naukowiec przeprowadzający nielegalne eksperymenty biologiczne w Imperium ZSRR. Gdzie? Za czyje pieniądze? Nic o tym nie wiedzieli? Później nie pasują mi szczegóły, ale nie warto się ich czepiać. Jednak na końcu wspominasz o wirusie, który powoduje zmiany w mózgu. Tutaj niestety nie wytrzymałem. Jeśli można stworzyć wirus, który powoduje wzrost agresji, to dlaczego nie można stworzyć takiego, który powoduje wzrost popędu płciowego, zakazać antykoncepcji i problem z głowy, oczywiście abstrahując od tego, czy stworzenie takiego wirusa jest w ogóle realne.

Nie wiem czy odnosisz swoje opowiadanie do współczesności, wirus i zamieszki w USA sugerują, że tak, ale powodem obecnych zamieszek w USA nie jest wirus, on tylko dodaje oliwy do ognia. Ale najważniejsze jest to, że moim zdaniem nie rozumiesz komunizmy, no chyba, że opowiadanie było czymś w rodzaju żartu, a jeśli tak, to nie załapałem. Uprzedzam, że czytałem tylko raz i mogłem nie zrozumieć.

Prawdę powiedziawszy, nie wiem co napisać o Twoim tekście, oprócz tego, że jest napisany bardzo niechlujnie. Te literówki i łopatologiczne wyjaśnianie sprawiły, że źle się to czytało.

Nie mówię, że nie dostrzegam żadnego pomysłu, ale jak dla mnie to jest on średnio ciekawy. Eksperyment Calhouna mógłby być ciekawym wyjściem dla mocnej, dystopijnej fabuły. U Ciebie mamy misz masz komunizmu, jakichś aur, mieczy świetlnych, naukowców, durnych bab z wywiadu i wirusa.

Podsumowując: nie, niestety, ale nie.

Nie zniechęcaj się jednak, pisz i szlifuj warsztat, bo tylko tak uda Ci się napisać coś, co będzie się podobać.

Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie

Q :)

Known some call is air am

Bijąc się w piersi za błędy wyjaśniam

 

Realuc, Pop Lab, Outta Sewer po pierwsze to konkretne imperium to nie ZSRR ale współczesna Rosja. Jak zwykle zapomniałem, podać linków do wcześniejszych opowiadań, w których wykorzystywałem część tych bohaterów. 

Tak więc pewne wyjaśnienie znajdziecie w opowiadaniach:

Przezorność – skąd się wzięli Sithowie w Rosji , 

Dzień niepodległości prima 2017 – klony Czapajewa i Lin Kaba, Imperator, 

Skąd Słowacki o tym wiedział? – mroczna strona mocy,

 

Co do błędów postaram się je ogarnąć . Co do pomysłu wydawało mi się zabawne zestawienie mysiej utopii i leczenia jej za pomocą sprowadzenia głodu, czystek bądź wirusów. 

 

Uhum. Czyli to jest opowiadanie osadzone w jakimś szerszym uniwersum. Może kiedyś się zapoznam, ale musiałbym mieć nieco więcej czasu ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

“Skora zaś jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?” – Skoro

 

“Imperator uznał, że z uwagi na natłok zajęć[-,] może zająć się tylko bardziej palącą częścią problemu, czyli oznakami buntu.”

 

“W oczach zaś miał prytanie, a co z demografią?” – Prytanie? Zamiast przecinka dwukropek.

 

“Niemniej zadanie wykonać należało, toteż postanowiła skorzystać z wiedzy legendarnych radzieckich naukowców. Doceniając znaczenie dyskrecji postanowiła skorzystać z posiadanych…”

 

“…specjalnego ośrodka badawczego oznaczonego numerem dwadzieścia dziewięć. Była to tajna placówka badawcza wykorzystująca…”

 

“Co prawda obecnie nie osadzono w nim nikogo formatu Tupolew, projektanta samolotów, czy Korolowa…” – Tupolewa

 

Generalnie bardzo długi jest ten akapit, taki nieprzyjazny blok tekstu.

 

“…wśród kilkudziesięciu osadzonych tam naukowców był Siergiej Andriejowicz Klonow, mikrobiolog osadzony za działalność wywrotową…”

 

“Spojrzenie zimnych świdrujących oczu[-,] wskazywało jednak na nieprzeciętną inteligencję…”

 

„…co najmniej lekki szmyrgiel.” – Szmergiel. Szmyrgiel to co innego, sprawdź sobie ;)

 

“– To może być niebezpieczne. – Wyprężony jak kij od szczotki komendant straży więziennej starał się ją odwieść do pomysłu.” – Odwieść od, a nie do, poza tym masz masło maślane, niepotrzebnie opisem wyjaśniasz to, co wyraźnie mówi kwestia dialogowa.

 

„– Najpierw myślałem, że przyszła do mnie prokurator, ale nie. Dziennikarką też nie jesteś, a więc musisz być ze służb[+.] – Klonow raczej stwierdził niż pytał.” – Poza tam raczej „zapytał” raz, a nie „pytał” w formie ciągłej.

 

„Syndrom mysiej utopi jest już silny.” – utopii

 

„Myszy w eksperymencie chroniono przed zarazkami.” – Brak półpuazy na początku kwestii dialogowej.

 

„…po każdej epidemii[-,] zawsze był gwałtowny przyrost naturalny.”

 

Tekst do uśmiechnięcia się. Na kolana nie rzuca i kapeluszy z głów nie zrywa, jeśli to jakaś seria, to jej nie znam, ogólnie jednak przeczytałam z lekkim rozbawieniem. I chyba nic więcej nie jest tu potrzebne, nie?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

joseheim poprawki naniosłem.

Co do opowiadania, to faktycznie z założenia miał to być taki czarny żarcik. 

Czytałam jeden z poprzednich Twoich tekstów, autorze, i stwierdzam, że ten jest tak samo odjechany, aczkolwiek przypadł mi do gustu dużo mniej. Połączenie Związku Radzieckiego z gwiezdnowojenną otoczką i niedawnymi (?) zamieszkami w USA wypada… osobliwie. Nie klei mi się to zbytnio, ale nie uważam tego za jakiś minus, bo innym taka mieszanka może przypaść do gustu.

Ogólnie całość… hm, jest lekka, całkiem zabawnie napisana, końcówka też w porządku. Ale faktycznie, nie powala jakoś szczególnie.

deviantart.com/sil-vah

Silva dziękuję za opinię

może następne opowiadanie wyjdzie mi lepiej ;)

 

Nowa Fantastyka