– Witaj stary przyjacielu.
– Witaj. Jesteś jedynym przyjaznym obrazem dla mych oczu w tej wypaczonej i zapomnianej przez wszystkich krainie.
– Wiem, że te najdalsze rubieże Królestwa nie są najprzyjemniejszym miejscem, do którego chciałby przybyć taki zasłużony weteran jak ty.
– I tu masz rację… Ale, jak się pewnie domyślasz nie jestem tu tylko po to aby cię odwiedzić. – przerwał i spoglądając w dal zapytał – Dowódca chce znać najnowsze wieści, więc pytam: jak wygląda sytuacja?
Stary żołnierz odwrócił się w stronę mroku, który rozpościerał się na horyzoncie. Między kłębiącymi się ponuro czarnymi chmurami można było dostrzec ogniste przebłyski oraz wirujące od czasu do czasu błyskawicę, których łoskot tłumiony był przez odgłosy budzącego się wulkanu.
– Od ponad tygodnia jesteśmy świadkami takich widoków. Huk pierwszego przebudzenia był potężny. Mury zadrżały w posadach. Najodważniejsi z mężów zadrżeli. Poczuliśmy jak ziemia drży a po chwili dotarł do twierdzy silny, gorący podmuch. Był to przedsmak tego co niebawem nadejdzie.
– Skutki właściwego wybuchu nie powinny być mocno odczuwalne z tej odległości.
– Mamy taką nadzieję przyjacielu.
Twierdza strażnicza została wybudowana po pierwszej erupcji Wulkanu Granicznego, wulkanu, który znajdował się najbliżej Królestwa. Odległość była wystarczająca by uchronić ją przed bezpośrednim kontaktem z falą ognistą. Przynajmniej w teorii.
Monumentalne mury i wieże dawały schronienie załodze strażników, która nieprzerwanie od ponad pięciuset lat strzegła zachodniej granicy Królestwa.
Ów wulkan, wypaczenie natury, drugi raz w znanej ludziom historii zademonstrował próbkę swych sił. Tym razem ludzie byli przygotowani i czekali na ostateczne rozwiązanie śmiertelnego żywiołu. I tego co nadejdzie po nim.
– Nie wiemy kiedy nastąpi erupcja. – kontynuował raport kapitan twierdzy – I czy spadnie na nas zagrożenie, z którym zmierzyli się nasi przodkowie przed wiekami.
Przybysz uważnie wpatrywał się w ognisty blask szalejącego żywiołu. Przeszył go dreszcz. Minę miał ponurą.
– Obawiam się, że lata pokoju dla Królestwa dobiegają końca. Wisi nad nami groźba.
– Ponowne otwarcie piekielnych czeluści Ognistej Góry nie oznacza wszakże nadejścia grozy znanej nam jedynie z dawnych opowieści. – ale czy mogli lekceważyć te stare przekazy ich dziadów, pomyślał.
– Jeszcze dzisiaj wyruszę do pozostałych strażnic rozmieszczonych wzdłuż Puszczy. Dam rozkaz do wzmożenia czujności, a sam postaram się przekonać dowódcę do postawienia regimentu w gotowości.
– Więc życzę ci powodzenia! Okaże się czy to za naszego życia przyjdzie nam stawić czoła ciemności.
– Nie wątpię w waszą odwagę i waleczność! – poklepał rozmówcę po ramieniu i lekko się uśmiechnął. – Do zobaczenia druhu.
– Bywaj! W mym sercu tkwi nadzieja, że nasze następne spotkanie odbędzie się w bardziej sprzyjających okolicznościach.
W oddali słychać było stłumione odgłosy eksplozji wewnątrz góry. Niebo przysłaniała ognisto – czarna chmura. Widok mroził krew w żyłach.
Uścisnęli się i wymienili ostatnie spojrzenia. Obaj obawiali się tego co może nadejść i tego czy starczy im sił i hartu ducha by przeciwstawić się mrokowi.