- Opowiadanie: Enkidu - NIEJESTOŚĆ

NIEJESTOŚĆ

Dyżurni:

brak

Oceny

NIEJESTOŚĆ

Gdy uświadomisz sobie jaką wolnością jest ciemność zrozumiesz czym jesteś.

Wszystko jest fraktalem lub jego częścią. Poza ciemnością, tam gdzie nie ma

nieustannego ruchu, światła, nieustającego koła – kolejnego fraktalu.

Tam jest Niejestość

 

Gdy wszystkie głosy mówią na raz…

Gdy wszystkie światła świecą na raz…

Ogłuszająca ślepota w której nie ma miejsca na nic więcej

Dlatego stworzyłem ciemność – rzekł Bóg

Koniec

Komentarze

Po True Detective nie wiem czy jeszcze mogę kiedyś spojrzeć na “czas jest płaskim kołem” i nie skojarzyć tego tylko w ten jeden sposób.

Przyjemne, prosta forma, szczególnie podobał mi się rytm. Ktoś mógłby ewentualnie zarzucić jedynie, że tematycznie nie bardzo pasuje do portalu, bo to właściwie nie jest fantastyka.

Niejestośc targetem poezji najwyrazistość ;)

Known some call is air am

Chyba nie rozumiem. Bóg stworzył ciemność? A nie światło, żeby te ciemności rozproszyć? A co z ciszą, ją też stworzył Bóg? A pustka, próżnia? Czy można stworzyć “nic”?

 

 

Gdy wszystkie głosy mówią na raz

Gdy wszystkie światła świecą na raz

 

– raczej “naraz”.

Che mi sento di morir

Przeczytałam wczoraj między fakturami, a świadectwem pracy, i zdaje mi się, że dostrzegam tu wpływy buddyzmu zen. Bez nicości nie ma granic, byty zlewają się w jedno, tak? Ale ta myśl spokojnie może być moją projekcją. Wiersz jest formą trudną, nawet bardzo trudną, choć niekiedy odpowiednią. Ale skoro podjąłeś się czegoś trudnego, miej świadomość, że może Ci z tym nie wyjść spektakularnie i staraj się przynajmniej o prawidłową interpunkcję. I nie, “licentia poetica” to nie wymówka.

ETA: Warto by też sprawdzić, jeśli nie zrozumieć, co to jest fraktal.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Nie zrozumiałam. I nie zgadzam się z tezą, że wszystko jest fraktalem.

Babska logika rządzi!

Pozostałe komentarze pomogły mi zauważyć, jak bardzo w sumie spodobał mi się wiersz, pomimo braku oryginalności, ani braku przesadnie interesującej formy. Autor i tak nie powinien tłumaczyć własnego dzieła, pomyślałem więc, że ja się podejmę obrony, czując że utwór jest przesadnie atakowany za zbyt dosłowne interpretacje.

Motywem przewodnim wiersza jest koncepcja wiecznego powrotu. “Koncepcja filozoficzna przyjmująca, że świat powtarzał się i będzie powtarzać się wciąż w tej samej postaci nieskończenie wiele razy.” Fraktal jest zarówno częścią większej całości jak i czymś nieskończonym i nieskończenie się powtarzającym. Ciemność zaś jest tym, co jest poza czasem, poza wieczną pętlą.

Gdy uświadomisz sobie jaką wolnością jest ciemność zrozumiesz czym jesteś.

Z pewnej perspektywy taka wieczna repetycja wydaje się więzieniem, czymś z czego trzeba uciec. Ostatecznie w życiu nic nie można zmienić, nie można stworzyć nic nowego, bo to wszystko już się wydarzyło i wydarzy się ponownie. Prawdziwą wolnością jest więc ciemność, czyli nicość.

Z tego, co wiem, są wiersze i są wiersze. Ten najwyraźniej należy do drugiej grupy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj, Madeju, nie widziałeś jeszcze ataku :)

Ad rem – fraktal nie jest częścią większej całości, ale całością samopodobną, tj taką, której części mają ten sam kształt, co całość. W uproszczeniu mówiąc.

Twoja interpretacja jest, tak poza tym, chyba nawet bardziej buddyjska od mojej :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję za każdą opinię.

A teraz najprostsza interpretacja: każdy z nas czasem musi zamknąć oczy żeby odpocząć. Co wtedy widzi? Ciemność. Z niej przyszliśmy i w nią odejdziemy. W niej odpoczywamy od nadmiernego ruchu, blasku, szumu dnia codziennego.

Głębsza interpretacja: Ciemność to przenośnia. W niej wolność ponieważ jesteśmy skryci. Tak jak tu w sieci. Jesteśmy odważni, możemy być kim chcemy, jesteśmy prawdziwi. W ciemności skryci dlatego prawdziwi.

Buddyzm? Tak. Niejestość to przeciwwaga dla bytu/jestości. Specjalnie unikam nazwy niebyt/nicość/nirvana.

Ha, ale Ty jesteś tylko autorem :D Co Ty tam wiesz. A serio – kiedy wypuszczasz wiersz z gniazdka, on leci dalej sam i możesz go tylko dopingować (to samo dotyczy każdej innej formy sztuki).

Powodzenia.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

O wierszach kompletnie pojęcia nie mam. Ale ściągnął mnie tu piątkowy dyżur i po przeczytaniu nasunęła mi się pewna myśl przypisywana Einsteinowi. Otóż, twierdził ponoć, że ciemność nie istnieje, tak jak i zło. Że ciemność, to nic innego jak brak światła, a zło, to brak dobra.

Otóż, twierdził ponoć, że ciemność nie istnieje, tak jak i zło. Że ciemność, to nic innego jak brak światła, a zło, to brak dobra.

 

 

 

Che mi sento di morir

Negatywna koncepcja zła, przyjęta od dwóch tysięcy lat w chrześcijaństwie. Nihil novi sub sole. <Tarnina, zademonstrowawszy swój geniusz, ogląda własne paznokcie>

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Św. Augustyn, czy już wcześniej?

Augustyn na pewno, ale chyba wcześniej też, musiałabym poszperać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Otóż, twierdził ponoć, że ciemność nie istnieje, tak jak i zło. Że ciemność, to nic innego jak brak światła, a zło, to brak dobra.

W tym ujęciu ciemność to stopień zagęszczenia światła….

 

Lecz zło… to coś więcej niż brak dobra… 

A czasem zło jest także i dla “naszego dobra”…

Gdybyśmy wszyscy byli tego samego zdania nie było by zła ani cierpienia

Ale czy bylibyśmy szczęśliwi?

 

 

 

Gdybyśmy wszyscy byli tego samego zdania nie było by zła ani cierpienia

Pozwolę sobie się nie zgodzić, ale bez szczegółów, bo właśnie piszę o tym artykuł (nie mogę w pracy pisać prozy, ale publicystykę owszem) i wrzucę go, kiedy skończę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja też się nie zgodzę. Posłużę się przesadzonym przykładem: kilku facetów jest zdania “ten wspaniały diament musi być mój!”. No i zaczyna się zła jatka, osierocone dzieci cierpią całymi latami…

Babska logika rządzi!

Wszyscy byli tego samego zdania

tu użyte w sensie, że jest tylko jedno zdanie – jedna racja ( jednomyślność jak w dyktaturze, koloni mrówek) coś a’la “umysłowy zoombizm”… poprawność polityczna itp..

Nope. Zdania i racje z definicji są wielorakie. Prawda jest jedna. Punktów widzenia i indywidualnych interesów – wiele.

A i w przykładzie Finkli można by się czepić, że “ja” to wyrażenie okazjonalne ;) (tj. jego odniesienie zależy od okazji).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A i w przykładzie Finkli można by się czepić, że “ja” to wyrażenie okazjonalne ;) (tj. jego odniesienie zależy od okazji).

 

Che mi sento di morir

Czepiasz się. ;-)

Równie dobrze można zmienić na nieokazjonalne “wielkie diamenty są bardzo drogie, a za duże pieniądze można spełnić wiele marzeń. Spełnianie marzeń jest fajne”. Skutek ten sam.

Babska logika rządzi!

Zdania i racje z definicji są wielorakie. Prawda jest jedna. Punktów widzenia i indywidualnych interesów – wiele.

 Prawda jest jedna? Nope. Prawda to zbiór tych wielu “Punktów widzenia i indywidualnych interesów”. Chcielibyśmy wierzyć, że prawda jest jedna. Miło się na tym buduje bezpieczny świat, ale niestety punkt widzenia decyduje. Raj dla króliczków to piekło dla wilków i na odwrót. Raj wilków to piekło dla króliczków.

Oj, Panie, grabisz sobie :D

 

Che mi sento di morir

Skutek ten sam.

Owszem, owszem. Ale z “fajne” nie wynika “ja chcę” ^^

Prawda to zbiór tych wielu “Punktów widzenia i indywidualnych interesów”.

Wyrwał nać, człowieku. Stop! Mylisz się już na starcie! (więcej w publicystyce ;D)

Raj dla króliczków to piekło dla wilków i na odwrót. Raj wilków to piekło dla króliczków.

To nie dowodzi względności prawdy, tylko różnych wymagań króliczych i wilczych. Samo słowo “raj” bez kwalifikacji nie ma konkretnego odniesienia, jak widać na załączonym obrazku. Trzeba wszystko doprecyzować, aż będzie wiadomo, o co chodzi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A czy większość ludzi nie chce fajnych rzeczy?

Babska logika rządzi!

Większość tak, ale to nie jest konieczny związek. Tylko w matematyce możesz rozumować indukcyjnie w sposób pewny, w empirii każde uogólnienie okazuje się fałszywe (nawet to ;D).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie muszą absolutnie wszyscy faceci tłuc się o diament. W zupełności wystarczy, że zrobi to większość.

Babska logika rządzi!

O diament wśród kobiet mogliby się tłuc. Gdyby byli bardziej dociekliwi i świadomi.

Che mi sento di morir

Diament też można stłuc :D (czyżby moje zdrowie psychiczne ostatecznie się zachwiało?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pewnie można, tylko po co? ;)

Che mi sento di morir

Żeby mieć więcej diamentów? Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pewnego razu król zebrał kilku ślepców wokół słonia i kazał im opowiedzieć, jaki jest słoń. Jeden z nich dotknął kła i powiedział, że słoń jest podobny do ogromnej marchwi. Inny dotknął ucha i stwierdził, że jest jak wielki wachlarz; któryś dotknął tułowia i powiedział, że jest podobny do tłuczka. Jeszcze inny, który dotknął nogi słonia rzekł, że jest on jak moździerz; a ten który uchwycił ogon, stwierdził, że słoń jest podobny do liny. Żaden z nich nie był w stanie określić królowi prawdziwego kształtu słonia.

Trzeba wszystko doprecyzować, aż będzie wiadomo, o co chodzi.

Tylko w matematyce możesz rozumować indukcyjnie w sposób pewny, w empirii każde uogólnienie okazuje się fałszywe

…każde? Nawet to które boli które, skutkuje, że

 

…osierocone dzieci cierpią całymi latami…

Nie będę się czepiać tego, że przyciąłeś cytat ze mnie ;P ale z prawdziwą satysfakcją zauważam, że właśnie zaprzeczyłeś własnej tezie.

A teraz na serio – my tu tak śmieszkujemy, wiesz? Uśmiechnij się.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

wiem :)

 

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka