- Opowiadanie: Serginho - Wzgórze potępionych dusz (cz. 6)

Wzgórze potępionych dusz (cz. 6)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wzgórze potępionych dusz (cz. 6)

Wypadł spomiędzy drzew, z trudem łapiąc powietrze. Dopiero po chwili zorientował się, że znajduje się na jakiejś drodze, otoczonej z obu stron wysokimi sosnami. Rozejrzał się po ponurej, zasnutej nocnym całunem okolicy. Kilkanaście metrów przed sobą, dostrzegł stojący w poprzek drogi samochód policyjny. Czerwono-niebieskie światło radiowozu rozświetlało las w obrębie kilku metrów delikatną łuną. Drzwi auta były otwarte, a silnik pomrukiwał radośnie. Mike podszedł bliżej i ostrożnie obejrzał wóz, od czasu do czasu uderzając światłem latarki w mroczny las, jakby bał się, że za chwilę wyskoczy stamtąd Ann z siekierą, pragnąca odciąć mu głowę.

 

Z zewnątrz samochód wyglądał zupełnie normalnie, więc spojrzał do środka. W stacyjce nie odnalazł kluczyków, a zerkając mimochodem na tylne siedzenie, aż krzyknął z przerażenia i uderzył głową w dach. Na tyłach samochodu siedziała młoda blondynka, a jej szyja wykręcona była pod nienaturalnym kątem. Niebieskie żyłki przebijały się na tle bladej, niegdyś zapewne ładnej twarzy, tworząc pajęczynę naczynek wokół zsiniałych ust. Wysokie czoło znaczyła szeroka dziura pełna zaschniętej krwi, a oczodoły przybrały śliwkową barwę. Wewnątrz samochodu unosił się zapach rozkopanego grobu i stęchłej wody.

 

Mike świecił jej latarką w twarz, zastanawiając się, dlaczego nie zauważył jej na tylnym siedzeniu, gdy zbliżył się do radiowozu. Dałby głowę, że kobiety wcześniej tam nie było. A może znów umysł zaczął płatać mu figle? Zastanawiającym było, kto ją tak urządził, i dlaczego. I co robiła w samochodzie szeryfa Night Springs? Gdzie był w ogóle kierowca? Jego rozmyślania przerwał nagle trzask łamanej gałązki, dochodzący z boku. Mężczyzna odwrócił się błyskawicznie i poświecił w kierunku hałasu, jednak niczego nie dostrzegł. Przez chwilę wodził światłem po najbliższej okolicy. Było cicho jak w grobie, podnosiła się mgła.

 

Zdawało mu się, że serce, bijące jak opętane, zagłusza jego myśli, gdy znów schylił się do kabiny auta, by przeszukać schowek w poszukiwaniu kluczyków. Ze strachu pociemniało mu przed oczami, gdy okazało się, że tylne siedzenie jest puste. Po martwej kobiecie nie było śladu. Przerażenie ogarnęło jego umysł i w jednej chwili cofnął się kilka kroków, nerwowo rozświetlając okolicę. Chciał zwymiotować, jednak żołądek miał tak ściśnięty, że nawet przy największych chęciach by mu się nie udało.

 

Wtem kątem oka dojrzał jakiś ruch na poboczu. Poświecił w to miejsce i dostrzegł wysokiego mężczyznę w kremowym kapeluszu i zielonej kurtce. Gdy nieznajomy nieco się zbliżył, Mike odetchnął z ulgą, widząc stróża prawa. To była dobra wiadomość. Zła, że mężczyzna mierzył do niego ze strzelby.

 

Zajebiście, po raz trzeci ktoś chce mnie zabić, pomyślał, i spiął mięśnie, w razie, gdyby musiał uciekać pod osłoną nocy.

 

– Szeryf John Ramsey z Night Springs! Odsuń się od samochodu, synu! – krzyknął tamten i wyglądało na to, że nie żartuje. Jego szorstki ton i przeciągane sylaby przypominały Mike'owi bohaterów starych westernów. Odruchowo uniósł ręce w górę, gdy mężczyzna poświecił na niego latarką i chłopak zmrużył oczy porażone mocniejszym światłem.

– Ja nic nie zrobiłem, panie władzo. Jestem ofiarą. – Zaczął się tłumaczyć. – Jeśli nie chce mnie pan zabić, musi mi pan pomóc. Zatrzymaliśmy się w domku nieopodal. Tak myślę, że nieopodal… A teraz moja dziewczyna chce mnie zabić! I nie tylko ona!

– Opuść ręce i stój, gdzie stoisz. – Nakazał nie znoszącym sprzeciwu tonem.

 

Mike potulnie wykonał polecenie, a gdy tamten podszedł bliżej, chłopak zobaczył starszego mężczyznę o siwych, długich do ramion włosach i wąsach tej samej barwy. Mimo zaawansowanego wieku, szeryf nadal trzymał się prosto i był dość dobrze zbudowany. Jego niebieskie oczy płonęły dziwnym blaskiem i wewnętrzną siłą. Jedną ręką przeszukał chłopaka, poklepując jego kieszenie i po chwili opuścił broń.

– W jakim domku i gdzie? – mruknął. Mike stwierdził, że jego szorstki głos mógłby kruszyć kamień.

– Nie wiem, nie znam tych okolic. Znam tylko nazwisko poprzedniej właścicielki. Ann MacPherson – wycedził.

Chłopakowi zdawało się, że szeryf drgnął nerwowo przez moment i spojrzał na niego podejrzliwie.

– Co tam robiliście?

– Moja dziewczyna, Ann, dostała tę chatę w spadku i przyjechaliśmy ją obejrzeć. Chcieliśmy przenocować do niedzieli. Z tego co wiem, jej ciotka, tak jak i moja dziewczyna, zajmowała się Wicca, czy czymś takim, więc Ann była tym bardziej zachwycona, że nawiedzona ciotka zapisała jej swój dom. W piwnicy znaleźliśmy jakieś stare księgi, a potem dziewczyna chciała mnie zabić siekierą…

– Niech to szlag – mruknął do siebie Ramsey i zastanawiał się nad czymś chwilę. Potem spojrzał na Mike'a, wskazując mu palcem samochód. – Wsiadaj.

– Ale…

– Wsiadaj! – krzyknął szeryf, a chłopak bez słowa wykonał jego polecenie.

 

Po chwili odjechali, a Mike'owi zdawało się, że kierują się w stronę, z której właśnie przyszedł, próbując zakończyć swój koszmar.

– Do Night Springs chyba w drugą stronę, prawda?

– Prawda.

– Więc dlaczego jedziemy w głąb doliny? Myślę, że trzeba wezwać jakąś pomoc, czy coś…

– Nie myśl więcej, synu. Źle ci to wychodzi – mruknął Ramsey, wpatrując się w drogę przed nimi.

– Chce mnie pan zabić, tak?

Szeryf uniósł prawą brew i spojrzał na Mike'a z politowaniem.

– Gdybym chciał to zrobić, już dawno byś nie żył.

– Więc dlaczego jedziemy w kierunku przeciwnym do miasta?

– Dowiesz się w swoim czasie.

Mike skrzywił się. Zaczynał go denerwować spokój szeryfa.

– Może jednak teraz?! To mnie chcieli zabić, nie pana, więc mam prawo wiedzieć cokolwiek o tym, co się tutaj wyrabia! To jest jak jakiś pieprzony koszmar!

– Żeby tylko – mruknął do siebie Ramsey.

– Słucham? – Mike spojrzał na niego z wyrzutem. – Nie mówi mi pan wszystkiego, jestem tego pewien!

– Wielu rzeczy się dowiesz, jak już będziemy na miejscu. Choć pewnie i tak nie uwierzysz.

– Nie uwierzę? W co nie uwierzę?

– W to, że nie jesteśmy sami na tym świecie, na przykład… – Ramsey skręcił delikatnie w prawo, pokonując lekki zakręt.

– Gówno prawda. – wypalił Mike.

– Tak samo, jak to, że twoja dziewczyna biega za tobą z siekierą?

 

Chłopak nie odpowiedział. Przez chwilę miał przed oczami ich wspólną przeszłość. Stanowili z Ann świetną parę, fantastycznie się dogadywali. Niebawem mieli się zaręczyć, a potem pobrać. Przynajmniej było tak, póki nie postanowiła go zabić. W tym momencie ostatnie wspomnienia wydawały się jedynie rewersem jego egzystencji z tą kobietą. Koszmarem, z którego nie mógł się otrząsnąć.

– Był u was niejaki Martin Whibley, prawda? – zapytał szeryf, wyrywając Mike'a z rozmyślań.

– Tak. Skąd pan wie?

– Dzwonił do mnie, gdy tylko od was wyszedł. Chciał, żebym przyjechał do chaty starej Ann. Przeczuwał, co może się wydarzyć. Nie zdążyłem jednak – stwierdził kwaśno Ramsey.

– Nie zdążył pan?

– Ty nadal nic nie rozumiesz? – Szeryf spojrzał na niego, dodając gazu. – Nie chcieliśmy, by to się wydarzyło. Bratanica Ann nie miała prawa wiedzieć o tym miejscu i jej ciotka odpowiednio to zorganizowała. Chata została przekazana na rzecz Night Springs i miała iść do wyburzenia pod supermarket, jednak Emily dowiedziała się, że testament został zmieniony.

– Emily? – zapytał Mike.

– Dowiesz się w swoim czasie. Licho nie śpi, synu, musisz to wiedzieć.

– Nie wierzę w takie opowiastki. Nie ma żadnej magii, panie Ramsey. Jesteśmy tylko my i rzeczywistość.

– Mało wiesz o świecie – stwierdził szeryf. – Nie jesteśmy tutaj sami.

– Nie sądzę – mruknął chłopak, po czym spojrzał na swego kierowcę. Coś mu zaświtało. – Dlaczego właśnie Ann? Zbieżność imion z własną ciotką?

– Nie, synu. Rzadko spotyka się czyste serce, które potrafi otworzyć bramy ciemności! Dlatego jest tak cenne. Tak ważne dla dalszej egzystencji tego, co złe i dobre. To był świadomy ruch Mroku. Dlatego powinniśmy robić wszystko, byśmy nie przeszli na tamtą stronę.

– A skąd pan to wie, Ramsey?

– Po prostu wiem…

 

Szeryf zasępił się nagle i pokonał kolejny zakręt. Mike wyczuł, że nad czymś rozmyśla, więc nie zamierzał mu w tym przeszkadzać. Sam miał w myślach Ann i przykro mu było, że jego ukochana chce go zabić. Przeżyli tyle wspaniałych chwil. Przetarł lgnące do oczu łzy i odetchnął głęboko. Nagle coś mu się przypomniało.

 

– Zanim odkryłeś moją obecność, szeryfie, na tylnym siedzeniu twojego wozu widziałem blondynkę ze skręconym karkiem. Myślisz, że to jakaś czarna magia? Uważasz, że to „coś" stara się, żebym oszalał?

Ramsey ścisnął usta i zmarszczył brwi, skupiając się na drodze. Mike stwierdził w myślach, że jego kierowca wygląda teraz gorzej, niż przedtem. Jakby był uczetnikiem "Jeopardy", który ma odpowiedzieć na bardzo trudne pytanie i nie wie, jak się do tego zabrać.

– Całkiem możliwe – odparł w końcu. – Nie myśl o tym teraz. Kontaktowałeś się z Whibley'em? Po tym, jak twoja dziewczyna cię zaatakowała?

– Jeśli można to nazwać „kontaktem", to tak.

– Co u niego?

– Całkiem w porządku. Nie żyje. Opętało go jakieś szare paskudztwo, a potem moja dziewczyna niemal odrąbała mu głowę.

– A jego żona, Cynthia?

– Myślę, że są teraz szczęśliwi.

– To znaczy?

– Z tego, co zaobserwowałem wynika, że pan Whibley najpierw odstrzelił głowę swojej żonie, a potem miał ochotę na moją. Resztę już pan zna… – wyjaśnił Mike, rozglądając się po tonącej w mroku okolicy.

 

Zniesmaczony szeryf chciał chyba coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, gdyż musiał gwałtownie zahamować. Chłopak poleciał do przodu i w myślach cieszył się, że zapiął pasy, inaczej pewnie wyrzygałby żołądek, rozmazując go własną twarzą na przedniej szybie samochodu. Odetchnął głęboko i spojrzał na drogę przed nimi. Widok, który zobaczył w świetle reflektorów, zmroził mu krew w żyłach.

 

C.D.N.
Koniec

Komentarze

Jego światła pulsowały niebiesko-czerwonym światłem
Mike świecił jej latarką w twarz, zachodząc w głowę, dlaczego podchodząc do wozu, nie zauważył jej na tylnym siedzeniu. Dałby głowę
Chłopak poleciał do przodu i w myślach cieszył się, że zapiął pasy, inaczej pewnie wyrzygałby własny żołądek. - 
a co ma piernik do wiatraka? Spodziewałam sie zdania: ... inaczej wyrżnąłby w szybę albo coś takiego.
I takie pytanko. Radiowóz był normalny, tak? Nie-magiczny? Jeśli tak.. To jakim cudem silnik działał mimo braku kluczyków?

Rany, ale ja się czepiam :D

@ Rhei:
Powtórzenia i nieścisłości poprawione :). Co do tych kluczyków, to była sytuacja zamierzona - w końcu to opowiadanie grozy, pełne różnych dziwnych zjawisk "paranormalnych". Poza tym Mike sam pytał szeryfa o kobietę na tylnym siedzeniu i zastanawiał się, czy aby nie zwariował ;). No ale wszystko po kolei, będzie jeszcze czas :P. Dzięki za komentarz, rozumiem, że nadal się podoba? :P

W chamskich momentach kończysz.... W bardzo chamskich. Przez ciebie będę się zastanawiał i czekał na kolejną część.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti, tak właśnie ma być :P. Taki ruch "marketingowy", żeby Czytelnik dotrwał do końca tej opowieści xD :P.

Serqinho...no ! no! jak ja nie lubię horrorów, tak Twoje Wzgórze przeczytałam jednym tchem. Kawał dobrej roboty - jak dla mnie. W tekstach wyłowiłam kilka perełek, jeśli chodzi o składnię czy metafory...potrafisz przykuć uwagę czytelnika. I tutaj mam na myśli Twoje wcześniejsze opowiadania. Widać też, że naprawdę solidnie pracujesz pisząc; bawiąc się i ucząc w ten sposób. Chylę czoła...
Zgadzam się z Fasolettim...w bardzo chamskich momentach kończysz...wrrr!
pzdr

@ agazgaga:
Bardzo dziękuję za miłe słowa, staram się :). Właściwie sam jestem zaskoczony, że moje drugie, ale tak naprawdę pierwsze "poważne" opowiadanie grozy (kiedyś, w podstawówce napisałem pierwsze, ale nie nadawałoby się już do publikacji i chyba dobrze, że gdzieś zaginęło :P) spotyka się u Czytelników z tak pozytywnym feedback'iem. Może w ogóle odejdę od fantasy i zacznę pisać horrory :P, skoro niektórzy z userów widzą w tym potencjał i nawet klimaty a'la S.King ;). Właśnie składam do kupy kolejną część, która powinna się pojawić na stronie najpóźniej pojutrze (ostatnio ze względów życiowych mam nieco ograniczony czas, ale staram się poświęcić każdą wolną chwilę na dopisanie czegoś do siódmej części). Cieszę się, że Ci się podobało i miło spędziłaś czas z Michasiem i Anią :P. Pozdrawiam!

Wiem, że sie powtarzam, ale uważam iż akcja nie powinna tak szybko galopować. O ile w filmowym horrorze szybkie tempo jest wskazane o tyle w książkowym już niekoniecznie. Wydaje mi się, że w pierwszych częściach (2-3) akcja powinna się rozwijać stopniowo (jakieś zdarzenia typu znikający ogień w kominku), a dopiero potem powinna się rozpędzić. Mówię to po lekturze wielu książek S. Kinga. Nie oznacza, to także że według mnie to opowiadanie powinno mieć 20 części (w końcu to nie telenowela).

Poza tą uwagą jak zwykle wszystko ok. Czekam na 7 część.

Nowa Fantastyka