- Opowiadanie: dawidiq150 - Malarz

Malarz

Proszę czytajcie i komentujcie!!! Co tu dużo gadać, tekst jest krótki. Zapraszam!!!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Malarz

W Krakowie, deszczem rozpoczął się kolejny, piękny i magiczny dzień. Z wieży kościelnej zagrzmiał hejnał mariacki. W rynku i w odchodzących od niego uliczkach, z każdą minutą przybywało ludzi – zarówno zwykłych, jak i tych którzy tworzyli magię tego miejsca. Bogaci turyści jeździli już wynajętymi bryczkami, w które zaprzęgnięte były ozdobione konie. Otwierano sklepy i restauracje, a także stoiska z gotowanymi kolbami kukurydzy. Na rynku i w pobliżu niego można było spotkać mimów przebranych za różne postacie. Robili oni śmieszne miny i gesty, pokazując swój aktorski kunszt. Pojawili się też żebracy. Natrętne Rumunki podchodziły i z tupetem wymuszały pieniądze. Natomiast, przy bramie floriańskiej malarze rozkładali swoje obrazy.

Niektórzy z nich znali się, gdyż uczęszczali do tej samej akademii. Najczęściej byli to ubodzy, młodzi ludzie, nie mający innej pracy. Inni natomiast tylko dorabiali sobie malując. Dzisiaj pojawił się jednak nowy chłopak. Wyglądał na bardzo nieśmiałego. Miał może z dwadzieścia kilka lat. Był tak nieśmiały, że nawet nie spojrzał na kolegów po fachu. Po prostu zaczął wyjmować z wózka swoje obrazy. Gdy wyjął wszystkie cztery malowidła, inni malarze zaczęli je oglądać. Przedstawiały akty.

– Dobre! – zachwycił się jeden – Bardzo mi się podoba. Masz talent kolego.

– Jak masz na imię? – zagadnął inny, podając mu dłoń – Ja jestem Wojtek, to jest Radek, a tam stoi Krzysiek.

– Mam na imię Piotr. – Chłopak okazał się wcale nie być nieśmiały jak to na początku wyglądało, wręcz przeciwnie, nie trzeba go było ciągnąć za język. – Przeprowadziłem się tu do mojej dziewczyny. Wcześniej mieszkałem w Gdańsku.

– Tam studiowałeś? – zapytał Wojtek

– Nie, w ogóle nie studiowałem, jestem samoukiem.

– No to jesteś naprawdę zdolny – Wojtek i inni byli naprawdę pod wrażeniem, jednak przyglądali się Piotrowi próbując zgadnąć czy mówi prawdę, bo wydawało im się, że kłamie. Sprawiał wrażenie, że jest zarozumiałym kłamcą.

Artyści przypatrywali się długo Piotrowi, gdyż wydawał się osobą niezwykle ciekawą, był średniego wzrostu, miał ciemne włosy sięgające mu niemal do szyi. Twarz miał przystojną, jednak ubrany był nieco dziwnie. W spodnie na kant, białą koszulę, na szyi miał zielony krawat. Na to nałożył dżinsową kurtkę marki Big Star.

– A czemuś się tak wystroił? – spytał zaczepnie Krzysiek

– Jestem artystą – momentalnie odpowiedział mu Piotr i z udawanym rozczarowaniem, maskując lęk zaczął przyglądać się swoim obrazom jakby nagle zrozumiał, że to co namalował to kicz.

Rozmawiali, a czas powoli płyną. Gdy minęły dwie godziny, na ulicy zaczęło być dość tłoczno. Pobliski McDonald połykał i wypluwał dziesiątki klientów.

Setki ludzi przechodząc, jedynie spoglądało, z ciekawości na wystawioną galerie. Jednak w pewnym momencie jednym obrazem Piotra zainteresowała się jakaś starsza kobieta. Obraz przedstawiał nagą, pulchną dziewczynę o rudych włosach opierającą się o drzewo. Miała ona małe dziewczęce piersi. Za nią na czarnym niebie, widać było spadające gwiazdy. Kobieta chwilę przyglądała się obrazowi. Potem, taktownie zwróciła uwagę na wystawione obrazy innych malarzy. Następnie wyjęła sto dwadzieścia złotych bo taka była cena i kupiła obraz. Nowo poznani koledzy malarze patrzyli na to z zazdrością.

Oprócz tego jednego razu nikt z wyjątkiem Radka dzisiaj nic już nie sprzedał. Gdy się zaczęło ściemniać artyści zwinęli co swoje i odeszli do domów.

 

***

 

Następnego dnia, rano ci sami malarze spotkali się pod bramą floriańską w wiadomym celu. Nawet nie zdążyli powystawiać swoich dzieł, gdy ta sama starsza kobieta, co wczoraj kupiła obraz, przyszła razem, z parą wyglądającą na młode małżeństwo. Zaczęli z zainteresowaniem oglądać obrazy Piotra. Po chwili kupili wszystkie trzy, lecz to nie był koniec. Starsza pani poprosiła o namalowanie portretu swojej wnuczki, wręczając mu jej zdjęcie.

– Jak ty to człowieku robisz? – spytał Krzysiek po transakcji.

– Mam talent – odważnie odpowiedział młody malarz. Następnie z radością schował pieniądze i ciągnąc wózek udał się do domu.

Dojechał tramwajem na rondo mogilskie, skąd pieszo skierował się do swojego mieszkania. To, że miał dziewczynę było kłamstwem, bo mieszkał sam. Wjechał windą na czwarte piętro i otworzył drzwi kluczem. Wszedł i zaczął się rozbierać. W kuchni czekał na niego wielki gar sfermentowanego mleka, które wypił duszkiem. Chwilę później gdy był już nagi zaczął przybierać swoją prawdziwą postać. Jego skóra zmieniła kolor na zielony i pokazały się na niej liczne pory z których wyrastały sztywne włosy. Twarz również się przekształciła. Miał teraz na swojej nienaturalnie dużej głowie czworo oczu, w miejscu nosa były błony, które rozchylały się przy każdym oddechu. Otwór gębowy zamienił się w obślinioną przyssawkę. Ręce rozdzieliły się tak, że stwór teraz zamiast dwóch rąk miał cztery.

Pokój malarza, oprócz stojącego na środku krzesła, nie posiadał żadnych mebli. W rogu na okrągło włączony, stał telewizor. Naprzeciw krzesła znajdował się stojak z płótnem i już zaczętym nowym obrazem. Obok leżała sterta przygotowanych nowych płócien. Artysta widząc, że kończy mu się żółta farba otworzył nową tubkę i wycisną ją do przygotowanego pojemnika, następnie dodał specjalnego środka halucynogennego, który wytwarzały jego gruczoły umieszczone na odwłoku. Zamieszał i kontynuował malowanie.

Koniec

Komentarze

Dzień dobry,

podoba mi sie ogólnie Twój pomysł i szczególnie sama końcówka. Co do wykonania, kilka uwag:

 

– za mało Krakowa w Krakowie, nie poczułem tego miasta, może wpleść w jego panoramę historię zwykłych ludzi? Robotnika spieszącego po chleb, zakochanych siedzących na ławce w parku?

– środowisko artystów zbyt zgrubnie zarysowane, chciałbym wiedzieć, jakie są ich obrazy, jak wyglądają sami artyści, co ich cieszy, co smuci, co denerwuje. Poza tym 50 zł za obraz, to dramatycznie mało, pytałeś kiedyś o ceny obrazów w Krakowie? ;)

– jak napisałem wyżej, końcówka mi się podoba, aczkolwiek brakuje w niej nieco informacji. Jak działa środek halucynogenny, co widzą ludzie na obrazach, a co naprawdę się na nich znajduje? Kim jest potwór i dlaczego maluje?

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Che mi sento di morir

hehe dzięki!!! Czyli okazuje się, ze trzeba jeszcze więcej opisów? Ciekawe co inni napiszą. Ja nie lubię takich opisów przyrody jak np. w “Panu Tadeuszu” albo jak czytałem w “Starej baśni” No ale może tak musi być? Nie wiem. Końcówka wydaje mi się oczywista :( Ale ciekaw jestem innych opinii.

 

PS.

Bardzo się cieszę, że coś się tu spodobało!!!

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Cześć,

Niczego sobie pomysł jak na szorty :)

Tyle, że diabeł tkwi w szczegółach niestety i z paru tych szczegółów można by go przegonić przy pomocy jakiegoś guślarza, albo babki z chatki za wsią.

  1. Historia kończy się wyjaśnieniem fenomenu “brania” jakie mają dzieła bohatera. Cała reszta powinna być więc temu jakoś popdporządkowana. W szortach nie ma raczej czasu na mieszanie wątków i mnożenie bohaterów. Przeczytaj może swoje swoje opowiadanie z takiej perspektywy.
  2. Opisy Krakowa. “Czyli okazuje się, że trzeba jeszcze więcej opisów?” Jakby mnie ktoś torturował, to powiedziałbym że raczej mniej. Jaką rolę pełni ten Kraków w opowiadaniu i czy jest na tyle ważny, żeby go tak szczegółowo opisywać? Jeśli pełni tylko rolę tła, to może być lekko “rozmazany”. Nie potrzeba dużo szczegółów. Raczej trzeba coś wybrać i sugestywnie to pokazać. Czasem mniej znaczy więcej.
  3. No i o co chodzi bohaterowi? Może warto dodać dwa słowa dlaczego jakiś mutant ufoludek psuje rynek sztuki swoimi tanimi sztuczkami :) Jak dużo by to zmieniło gdyby bohater był człowiekiem, który sam produkuje tę narkotyczną domieszkę do farby?

Całkiem fajny w sumie pomysł i niezły poligon, żeby sobie poćwiczyć różne rzeczy. Opowiadanie dość krótkie więc można je napisać w paru wersjach i po jakimś czasie wrócić do nich, żeby zobaczyć co gra, a co nie.

Powodzenia.

Dzięki Seener kolejna pozytywna ocena!!! Jestem dowartościowany :)

 

Naprawdę, po tylu porażkach… czuję się jakbym był w niebie.

Jestem niepełnosprawny...

Całkiem fajne. Jest kilka literówek. Końcówka jak dla mnie dość niejasna – dzięki halucynogenowi ludzie kupują obrazy, czy później po kontakcie z nim coś się z nimi dzieje?

No i cena 50 złotych za obraz to strasznie mało. Nie jestem ekspertem, cena zależy od użytej techniki, ale myślę, że nawet kiepskie obrazy kosztują minimum po parę stów ;)

Ciekawa wizja. Szort w świecie sztuki. Ledwo akcja się zawiązała, a tu raptem koniec. Przydało by się jakieś podsumowanie, albo puenta (chyba, że to jest nawiązanie do czegoś, a ja tego nie znam i nie złapałem). I coś więcej o głównym bohaterze, bo ciągle jakby brakuje mi informacji, by go sobie oczami wyobraźni narysować.

To zdanie trochę mi nie pasuje, jakoś dziwnie brzmi:

Natrętne Rumunki podchodziły z tupetem wymuszając pieniądze.

Może lepie by brzmiało:

Natrętne Rumunki podchodziły i z tupetem wymuszały pieniądze.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

No faktycznie nie dopracowałem do końca; bo w zamyśle miało być, że starsza kobieta kupiła obraz głównego bohatera a dopiero, gdy powiesiła go na ścianie w domu ona i domownicy nawdychali się tego środka halucynogennego i chcieli kupić więcej jego obrazów :)

Jestem niepełnosprawny...

krar85 nie wiem tu jakoś nie miało być puenty, miał być żart i jak wy to mówicie twist :) (tak bardzo dbałem by został wcześniej zaznaczony)

Jestem niepełnosprawny...

Jest postęp :) Opowieść ma ręce i nogi. Czytelnik się w niej nie gubi. Jest przyczyna jest skutek i více versa. Widzę, że zacząłeś unikać niepotrzebnych charakterystyk epizodycznych postaci. Ładnie zacząłeś opisem rynku i jego gwaru, potem przeszedłeś zgrabnie do fabuły. Na finiszu zabrakło trochę bardziej szczegółowego wyjaśnienia Kto? Co? Jak? Po co? Coraz lepiej ci to wychodzi.

Dziękuję Lanied bardzo, bardzo się cieszę :)

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, Dawidzie! Bardzo zgrabny szorciak, rzeczywiście fabularnie wycisnąłeś z tej formy coś naprawdę niebanalnego.

Co na plus – plot twist naprawdę zaskakujący i ciekawy, opisy na tyle sugestywne, że można łatwo odnaleźć się w wizji świata przedstawionego.

Co nie do końca zagrało – w opisie grupki artystów jest troszkę kliszowo, chociaż może to wybór w związku z krótką formą. I przejrzyj tekst pod względem przecinków i literówek, bo parę się ich tutaj przybłąkało.

Miał teraz na swojej nienaturalnie dużej głowie cztery oka

 Lepiej dwie pary oczu lub czworo oczu. Oka są tłuste na przykład na rosole.

 

Pozdrawiam!

 

Wykonanie słabawe, za to fabularnie ma to sens. Może nie jest to coś, co by mnie porwało, ale czytałem z zainteresowaniem. Niestety błędy, całkiem liczne, przeszkadzały w płynnym odbiorze. Już na samym początku mamy “wierzy” zamiast “wieży”.

Co do opisu Krakowa, cóż, nie znam tego miasta za dobrze, ale bramę Floriańską, malarzy ze swoimi płótnami i MacDonalda nieopodal kojarzę, więc jak dla mnie podróż w wyobraźni dostatecznie obrazowa.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

oidrin Boże ale się cieszę!!! Z tymi oczami to faktycznie miałem problem. Nie wiedziałem jak to zapisać :)

 

Przecinki, literówki jakby programy nie poprawiały błędów ortograficznych to by była klapa. Zawsze w szkole byłem rekordzistą błędów.

 

Dziękuję!!! Pozdro.

Jestem niepełnosprawny...

Outta Sewer super!!! Dzięki!!!

 

Na pewno z czasem wykonanie będzie coraz lepsze. W Krakowie się urodziłem i kocham to miasto. Raz na jakiś czas tam jeżdżę bo mam tam babcię. Jest fajna piosenka zespołu Myslowitz “Kraków”. Jak tam jestem uwielbiam chodzić po rynku. To miasto uważam za magiczne :)

Jestem niepełnosprawny...

Pierwsza część opowiadania potrafi zaciekawić. Rozwiązanie zagadki malarza wydało mi się jednak za szybkie i dość banalne, zwłaszcza że ostatecznie nie wiemy, co z niego wynika. Brakowało mi też bogatszych opisów obrazów – co właściwie czyniło je takimi niezwykłymi?

Hejka, Dawid! 

Gdy wyjął wszystkie cztery malowidła. Inni malarze zaczęli je oglądać.

→ Zamiast kropki, postawiłbym przecinek.

Początek pod względem stylu nawet dobrze napisany, później nieco gorzej, ale masakry nie było, ufff…

No i mam ten sam problem co zygfryd89, otóż budujesz jakąś tajemnicę (przyznaje, że wciągnęło), a na samym końcu znów jakieś stwory znikąd i banalne zakończenie historii. No tu mi to właśnie nie zagrało. Tak więc pierwsza połowa tekstu – fajnie, później małe rozczarowanie. Ale wyobraźni to ja zazdroszczę xD 

Do pracy! Do pracy! ;D 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dzięki!!!

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Na pewno będzie lepiej.

Jestem niepełnosprawny...

Cześć,

 

wpadłem, żeby podrzucić Ci jedną inspirację, zobacz jak to finkla robi ;)

Che mi sento di morir

Nowa Fantastyka