Fragment pochodzi ze stron 136-140:
– Mroczny Las – powiedział Kondratij. – Wśród mojego ludu krąży o nim wiele złych legend. Straszny, przerażający, niedający szansy na przetrwanie… Ojczyzna Wampirów.
– Wampirów? – Barsine była zaskoczona. – Przecież one ukrywają się w miastach i poza nie nosa nie wyściubiają.
– Zgadza się. W miastach są zwykłe Wampiry, można powiedzieć, oswojone. W Mrocznym Lesie żyją pierwotne pradawne istoty, które zapoczątkowały niejeden wampirzy ród. Klan Reardaloksa, jeśli coś wam to mówi. Według legendy do tego klanu należy najstarszy rozumny Barliony. Ten, który pamięta Smoki.
Zacząłem uważnie się przysłuchiwać, ale próbowałem nie dać tego po sobie poznać. Jeśli zaczynamy już mówić o Smokach, to witajcie zadania z nimi związane. Wystarczy, że przedstawię im Drako, i głowa klanu jest moja. Najważniejsze to nie wygadać się za wcześnie.
– Dobrze! Słuchajcie! Naszym zadaniem jest dotrzeć do pożądanego punktu i odnaleźć Kamień. Jeśli okaże się, że z wysłanymi Żercami rozprawiły się Wampiry Reardaloksa, wtedy będziemy się martwić. Na razie zapominamy o Wampirach, i tak nic nie zrobimy, nawet jeśli kryją się za sąsiednim drzewem. Barsi, mam prośbę, sprawdź, jak z nimi walczyć. Czy potrzebne będą kołki, czosnek i pozostałe narzędzia? A może nie różnią się od pozostałych mobów niczym poza nazwą?
– Dobrze, już sprawdzam. Tylko powiem od razu, że nie podoba mi się zlecanie mi tego, co możesz zrobić sam. Nie przeszkadza mi to, że dowodzisz, ale nie wczuwaj się za bardzo w rolę. – Poczekaj, nie wychodź. – Zatrzymałem dziewczynę. – Przeczytaj moje właściwości. Myślę, że to ci wyjaśni, dlaczego sam nie mogę się tym zająć. Podobnie jak połowa tu obecnych. – Udostępniłem jej tę część właściwości, w której była mowa o moich ograniczeniach swobód obywatelskich.
– Przepraszam… – Barsine zaczerwieniła się, czym zasłużyła na dodatkowe dziesięć punktów do Reputacji. – Ja… Ja nie wiedziałam… Dlaczego nie powiedziałeś od razu?
– Czy zdecydowałabyś się dołączyć do nas, gdybym wołał na kanale: grupa więźniów szuka gracza…? Barsi, fakt, że wyszliśmy z kopalni, świadczy o jednym: uwierzono, że zostaliśmy zresocjalizowani. Wierzę, że nie masz żadnych uprzedzeń wobec ludzi takich jak my.
– Nie, ale gdybyś mi nie powiedział, nie dowiedziałabym się… Jeszcze raz przepraszam… Czy macie z tego powodu inne ograniczenia?
– Ból. Czujemy ból. Poza tym wszystko jest tak samo jak u zwykłych graczy.
– Jeszcze zabierają nam trzydzieści procent naszej kasy, bydlaki – dodał Ciapa.
Rozejrzałem się i zauważyłem, że wszyscy z zainteresowaniem przysłuchują się mojej rozmowie z Barsine.
– Widzę, że umowa dla klanu jest już gotowa, a wy ucinacie sobie luźne pogawędki. Dacie przeczytać?
– Dobrze, ja już pójdę, a wy sobie czytajcie. – Barsine uśmiechnęła się, kiedy zawstydzona reszta grupy spuściła wzrok. – Umowa klanowa jest bardzo ważna. Dobrze wszystko przemyślcie. – Z tymi słowami jej spojrzenie się zamgliło. Dziewczyna wyszła z gry.
– Łap! – Zaskoczył mnie Ciapa. – Wzięliśmy standardową umowę i lekko ją skorygowaliśmy. Postanowiliśmy nieco zmienić strukturę klanu. Będziemy mieć Lidera klanu, czyli ciebie. Zastępcę, choć na razie tu jest wakat. Skarbnika, tu również wolne miejsce. Następni w kolejności są Oficerowie, to cała nasza szóstka, potem Wojownicy i Rekruci. Pojawiło się pytanie o Zarządcę zamku. Stawiamy swój zamek, podobnie jak klan Feniksa, czy nie?
– Na razie nie. Kiedy przyjdzie czas, podejmiemy decyzję. Co jeszcze ustaliliście?
– Określiliśmy obowiązki wszystkich i każdego z osobna, ale tutaj nic nie zmieniliśmy. I jeszcze zdecydowaliśmy, że trzydzieści procent miesięcznego dochodu klanu będzie wypłacane w formie wynagrodzeń, proporcjonalnie do wniesionego wkładu i do rangi. Dalej…
Ciapa wysłał mi opracowaną treść umowy, komentując wszystkie wprowadzone w tym czasie zmiany.
– Wykonaliście dobrą robotę – pochwaliłem umowę. – Jednak z jednym punktem się nie zgadzam. A konkretnie dotyczącym podejmowania decyzji wpływających na interesy klanu. Teraz wygląda to tak, że są one podejmowane na zebraniu członków klanu, od Oficerów wzwyż. Proponuję zostawić wszelkie decyzje liderowi klanu, to znaczy mnie. Bo jeśli na przykład Imperator wezwie mnie do siebie i zaproponuje mi, żeby klan udał się do Podziemi lub wykonał unikalne zadanie, co miałbym mu odpowiedzieć? Proszę zaczekać, klan potrzebuje czasu na podjęcie decyzji…? Czy możecie sobie wyobrazić, co wtedy stałoby się z naszą Reputacją? To naprawdę nie jest dobry pomysł. Klan może i nawet powinien się naradzać, ale tylko jedna osoba podejmuje decyzje, i tą osobą jest lider…
Pięć minut sporów o kilka kolejnych punktów doprowadziło w końcu do zawarcia umowy przez klan Chabrów.
– Wzywam Zwiastuna, muszę zarejestrować umowę klanu – zawołałem w pustkę, przywołując prawnego przedstawiciela władzy.
Znajdowaliśmy się teraz na najdalszych obrzeżach Malabaru, ale nadal na terenie podlegającym jurysdykcji Zwiastunów, dlatego jeden z nich powinien usłyszeć i przybyć. Porozumienia między graczami mogły być zawierane bez nich, ale umowa klanu – tylko po zatwierdzeniu przez Zwiastuna. W przeciwnym razie nic by z tego nie było.
– Wzywałaś mnie, a ja przybyłem. Proszę o tekst umowy.
Wysłałem umowę Zwiastunowi. Jego oczy zeszkliły się na moment, najwyraźniej sprawdzał, czy wprowadzone zmiany są zgodne z prawem, a następnie powiedział:
– Zatwierdzam! Odtąd umowa klanu Chabrów jest nienaruszalna i może zostać zaktualizowana wyłącznie przez Radcę!
Rozległo się klaśnięcie teleportu i znów byliśmy sami.
– Skoro tak, to od razu przyjmij mnie do klanu – powiedział Elenium. – Widziałem umowę. Teraz jestem żywo zainteresowany rozwojem klanu. A im więcej członków będzie wykonywać zadanie, tym łatwiej będzie się klanowi levelować. Więc jestem z tobą.
– Ja też. – Usłyszałem jednoczesne zapewnienia Dukasa i Sushiho.
– Witajcie w klanie Chabrów, Oficerowie – odpowiedziałem z zadowoleniem, wysyłając im zaproszenia do klanu. – A dlaczego zdecydowaliście, że stanowisko Zastępcy jest wolne?
– Ponieważ Naczelny sam powinien wybrać osobę, której ufa jak sobie. Powołasz tego, kogo sam wybierzesz, mamy to zapisane w umowie.
– Więc Mroczny Las to niezbadane terytorium. – Wróciła Barsine, nie pozwalając mi odpowiedzieć na słowa Ciapy. – Istnieją mapy, ale są bardzo drogie. Ich ceny zaczynają się od stu tysięcy. Przyjrzałam się małemu kawałkowi, który był wystawiony jako reklama. Widać, że został narysowany z perspektywy lotu ptaka. Najprawdopodobniej jakiś człowiek krążył na gryfie i zaznaczał to, co widział. Same lasy, rzeki; nic, co może nam się przydać. Nie znalazłam ani słowa na temat Wampirów, 140 ale wierzę Kondratijowi. Jest jedna Legenda na oficjalnej stronie internetowej, że gdzieś w Barlionie żyje najstarszy Wampir, Patriarcha, jak go nazywają. Bardzo stary, bardzo mądry i bardzo niebezpieczny. Jeśli chodzi o czosnek i kołki osikowe, to nie jest to konwencja typowa dla Barliony. Wampiry to długowieczni rozumni, którzy są zmuszeni pić naszą krew lub czymkolwiek jest to, co płynie w naszych żyłach. Trzeba uważać, ponieważ są bardzo szybcy, mniej więcej trzy razy szybsi od nas. To chyba wszystko.
– Jeśli tak, to proponuję zacząć działać. I tak już straciliśmy mnóstwo czasu. Przed nami fascynująca podróż wierzchem, więc wzywajcie swoich pupili. Gdybyśmy tylko wiedzieli, dokąd prowadzi ta droga…
– Do serca Mrocznego Lasu. – Kondratij, który do tej pory stał jak słup telegraficzny, natychmiast podzielił się cenną informacją. Mądrale z tych programistów, wspaniale zaprojektowali Symulatory. Gdy tylko gracze zaczynają rozmawiać o prawdziwym świecie, NPC-e dosłownie się wyłączają lub udają, że niczego nie słyszą. – Wszystkie drogi leśne prowadzą do miejsca, gdzie mieszkają Wampiry z klanu Reardaloksa.
– Więc i my tam zmierzamy. Siodłać konie, brygado! Czekają nas przygody!