Pojechaliśmy onegdaj z Pewnym Apaczem na wycieczkę turystyczno-krajoznawczą, połączoną z misją sekretnej natury. Po kilku godzinach podróży vanem Indianina z prędkością jednostajnie przekraczaną, zatrzymaliśmy się przed bramą wspaniałej wilii, otoczonej imponującym parkiem. Na nasze spotkanie wyszedł bogato ubrany, czarnoskóry raper imponującej postury. Należał przy tym do wysokich i dobrze zbudowanych mężczyzn. Mimo, że zbliżał się do czterdziestki nadal odznaczał się młodzieńczą energią.
– Nie traćmy czasu – ponaglił muzyk. – Witamy serdecznie w Deep White Ass. Zapraszam was do środka.
Kiedy tylko przekroczyliśmy próg budowli znaleźliśmy się w okazałym salonie, gdzie było mnóstwo gustownych mebli z różnych epok historycznych. Nasz przewodnik wskazał na szezlongi w stylu empire, i kiedy tylko wygodnie usiedliśmy na kanapach, zagadnął:
– A teraz gadajcie, jak zamierzacie rozwiązać mój problem.
– Plan jest wyjątkowo prosty – zaczął Indianin – Wejdę do piwnicy, zrobię co do mnie należy. Następnie wrócę tu dziarskim krokiem, uśmiechnę się znacząco i wyciągnę dłoń w pana kierunku. Tuszę, że wkrótce potem spocznie na niej dziesięć tysięcy zielonych. Rozstaniemy się szczęśliwi i pełni wiary w przyszłe dokonania przedstawicieli naszego gatunku.
– Aha – mruknął XXL, patrząc na swoje świetnie skrojone włoskie obuwie. – Z tego co pamiętam była mowa o pięciu.|
– Nie brakuje nam atrakcyjnych propozycji, więc jeżeli nie odpowiadają ci obecne warunki, nie traćmy czasu na walkę z amnezją i przypominanie sobie tego i owego, ale rozejdźmy się do swoich spraw.|
– OK. Macie mnie w garści. Obiecałem mojej córce, że ów osobnik, nie pojawi się już w żadnym filmie. Zgadzam się na wszystko – wyszeptał wyraźnie zgaszony raper.
– Cieszymy się, że rozsądek zatryumfował – odpowiedziałem w imieniu naszego duetu.
– Pozwólcie zatem za mną.
Schodziliśmy kilka minut krętymi, kamiennymi schodami. Na ich końcu było wejście do piwnicy. Z trudem przecisnęliśmy się przez rzędy pokaźnych antałów. Najwyraźniej gospodarz gustował w przednich winach, albo uwielbiał kolekcjonować dębowe beczki.
– Jesteśmy na miejscu – zakomunikował gospodarz, wskazując na okutą skrzynię, zaopatrzoną w ogromną kłódkę. – Wiecie, co macie robić, więc moja obecność jest zbyteczna. Powodzenia.
– Do widzenia czcigodny – odpowiedzieliśmy zgodnie.
Sięgnąłem do plecaka po toporek i jednym ciosem oddzieliłem kłódkę od reszty mebla. Z jego głębi wyskoczył energicznie Arnold S., gwiazdor kina akcji, ale natychmiast dostał od wojownika klapcążkami w głowę, dzięki czemu nader sprawnie stracił przytomność. Indianin wziął go pod pachę, zaniósł do samochodu, a następnie zainkasował pieniądze od rapera.
Po tygodniu wyrzuciliśmy go z samolotu u podnóża Himalajów, gdzie czekała bardzo samotna i spragniona czyjegoś towarzystwa istota.
– Kolejny sukces, przyjacielu – podsumowałem, kiedy maszyna zniżała się do lądowania we Frankfurcie nad Menem.
– Łączymy przyjemne z pożytecznym. Zarobiliśmy sporo kasy, a przy okazji jeżeli Austriak spodoba się Zofii, to za niecały rok, mały Yeti przyjdzie na świat. I nasze wysiłki zmierzające do ochrony rzadkiego gatunku dadzą efekt. Oby tylko nie odziedziczył urody po tatusiu – odparł Pewien Apacz.
Po powrocie do domu orzekliśmy, że to nie może być jednorazowa akcja. Wszak samotne życie wiodą również Wielka Stopa, potwór z Loch Ness czy nasz smok wawelski.
#teampewienapacz
To dla mnie zaszczyt.
Rób z tego audio i wrzucaj w sieć.
Niegłupi pomysł.
Historyjka o wiele fajniejsza od poprzedniej, a i Pewnego Apacza, ku własnemu wielkiemu zadowoleniu, znalazłam w całkiem niezłej formie.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
A mnie to nikt nie podziękuje. Motyla noga.
Albowiem, jako relacjonujący przygody, pozostajesz niejako w Wielkim Cieniu Pewnego Apacza. Skoro jednak poczułeś się skrzywdzony, składam spóźnione, ale z głębi serca płynące, szczere podziękowania.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Darek, wiemy, że Pewien Apacz bez Ciebie byłby tylko cieniem Pewnego Apacza. Mam tylko nadzieję, że on o tym wie.
Wyznaje zasadę, że prawdziwych Apaczy poznajemy w biedzie.
Czy to znaczy, że należy się spodziewać, iż w kolejnej opowiastce Pewien Apacz popadnie w niedostatek?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Do Regulatorów: jak powiedział poeta: Carpe diem, bo dostaniesz kijem. Pięknie dziękuję za podziękowania.
Ależ bardzo proszę!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Znowu będzie więcej komentarzy niż czytelników tekstu.
Z drugiej strony, jak tu nie odpowiadać, kiedy to takie wdzięczne.
No, skoro brakuje nowych czytelników, należy dbać o stałych – od ilości ważniejsza jest jakość.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
O, Starachowice, moje strony. :) Na planszówki tam chodziłem przed pandemią. :)
Tekst fajny, z poczuciem humoru. Tylko ta biedna Zofia, czy naprawdę nie było lepszej partii dla niej?
Lubię takie opowiadania, trochę zakręcone, trochę komiczne.
Wyznaje zasadę, że prawdziwych Apaczy poznajemy w biedzie.
O to, to to właśnie. :-)
Chłopie, cykl naprawdę jest fajny. Żadne ę, ą, silenie się na Bóg wie co, lekkie, w miarę sprawnie napisane z pointą. Serio. Rób z tego produkt eksportowy.
https://www.youtube.com/channel/UC35AIeTuQ8OXy2YWOcj5UKw?view_as=subscriber
Kilka ;at temu poczyniłem pierwsze próby. Uprzedzam zainteresowanych, iż to nie ja jestem lektorem.
Sympatyczne, fabuła trzyma się kupy, jest nawet coś na kształt puenty. I wystarczy.
Niech żyje Pewien Apacz!
Babska logika rządzi!
Pakuję w niego witaminy i suplementy. Dbam o przyjazną atmosferę i akceptację społeczną. Winien się odwdzięczyć.
Nie jestem pewna czy Pewnego Apacza to coś pożądanego. Z drugiej strony – nieprzyjaźń na pewno nie… ;-)
Babska logika rządzi!
No jakże tak bez przyjaźni. Doskonalimy wszelkie jej aspekty .
Ups, tam miało być “przyjaźń Pewnego Apacza”. Ale chyba się domyśliłeś.
Babska logika rządzi!
W drugim zdaniu Twojego komentarza była podpowiedź.
Całkiem fajne, tyle, że zbyt wiele okazałości mi się w oczy rzuciło. Okazałe są w opowiadaniu park, salon i skrzynia. To, że Pewien Apacz jest okazały rozumie się samo przez się.
Known some call is air am
Ujawniłem kompleks niższości. I to publicznie.
Opowiastka jak opowiastka. Nie trafia do mnie zbytnio takie poczucie humoru i nie potrafię czerpać satysfakcji z pustego absurdu. Technicznie poprawnie. Zazwyczaj moje komentarze są nieco dłuższe, ale nad czym tu się rozwodzić?
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję za opinię.
Wydaje mi się, że Arnold by się z takiej opresji wydostał mimo wszystko. :P Ale przyjemnie się czytało, pomimo długości.
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Za długi wyszedł? Mogę skrócić. Dzięki za opinię.