- Opowiadanie: Staruch - …i RAJ dla każdego

…i RAJ dla każdego

Witam. Napisałem opko na pewien konkurs, potem przesłałem dalej...

Wróciło. Spoko, nie jestem Lemem. Ale trochę mnie zdziwił komentarz pewnej Pani Redaktor.

Wrzucam więc tu, ciekawym, czy wyłapiecie to, co chciałem tym tekstem przekazać!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

…i RAJ dla każdego

Dedykuję zapomnianemu autorowi opowiadania

 z „Fantastyki”, od którego zapożyczyłem koncept :)

 

To jest koniec tej historii.

Stał zanurzony po kolana w kłębiącej się, mlecznej mgle. Nie wiadomo skąd dochodziło gwizdanie Erica Idle’a:

„Enjoy it, it's your last chance anyhow

So always look on the bright side of death”

Przed Koziołem rozwarły się masywne wrota. Spojrzał przez nie i zaparło mu dech w piersiach.

– Ależ tu jest cudownie! To jest… to jest o niebo piękniejsze, niż sobie wyobrażałem!!

Z uśmiechem błogości na ustach przestąpił próg i wkroczył do RAJ-u.

Od tej chwili został sam…

 

To jest środek tej historii.

Gdyby nie dobiegający ze wszczepu do nerwu słuchowego uspokajający głos Latarnika, Kozioł dawno by już zrejterował.

Najpierw ta olbrzymia kolejka spoconych turystów, wszechobecne drony, strażnicy z psami i automatami. Wszystkie potencjalnie groźne obiekty wyświetlały się pulsującą czerwienią na siatkówce chłopaka, potęgując jego zdenerwowanie. Czasem obraz był cały czerwony, jakby oczy spływały krwią.

A potem… Najgorsze dopiero na niego czekało – kontrola biometryczna. Co prawda Latarnik zarzekał się, że Koziołowi nic nie grozi, organizacja jest czysta, żadnych danych rządowi hakerzy nie wykradli, ale jednak…

– Następny! – wycharczał żołnierz stojący przy bramce wejściowej.

Nawet wyświetlacz siatkówkowy zamarł w oczekiwaniu, delikatnie jarząc się na bursztynowo, kiedy sensory bramki wejściowej zaczęły powolny, dokładny skan.

– Coś się pan tak naubierał? – Po dłuższej chwili wybrzmiało z ust wartownika.

– A co, koszulka się panu nie podoba? – odwarknął na pozór chwacko, choć umierając ze strachu, chłopak. – Venom, nie pasi? Przecież w te wasze bajki wierzył nie będę! A to moja ulubiona kapela. Zresztą, tak długo ją noszę, że nawet ksywkę mam od niej…

– Ale ta bielizna termoaktywna? Czapka?

Kozioł wyciągnął z plecaka zaświadczenie lekarskie i wstrzykiwacz.

– Cukrzyca! Mam już zaawansowane powikłania, dlatego ciągle mi zimno. I tylko dlatego tu przyjechałem, choć w gazetach trąbią, ze niebezpiecznie, że terroryści… Ale dla mnie to już ostatni dzwonek! Staram się zobaczyć wszystkie cudowne miejsca na naszej planecie, to trafiłem w końcu i tu!

Uśmiechnął się kwaśno do strażnika.

– Aaa, to trzeba było tak od razu! Moja mama na to zmarła! I wie pan – strażnik podrapał się po głowie – może miejscówka nie rzuca na kolana, choć naprawdę ładna. Jest za to naładowana historią jak drony pestkami. Zobaczy pan, wyjdzie pan stąd nie taki sam!

„Akurat, wyjdę”, chłopak omal nie splunął żołnierzowi pod nogi. „Pieprzeni Fanatycy! Przecież wszyscy to wiedzą: religia to hera dla motłochu”.

Nieświadomy burzy uczuć w głowie Kozioła, udobruchany strażnik machnął tylko ręką i droga na plac była już wolna.

„Mówiłem, za nasze dokumenty odpowiada ta sama AI, która pracuje w Białym Domu” – zaszemrał w uchu głos Latarnika.

Zlany potem Kozioł rozejrzał się zaciekawiony. „Czego oni wszyscy tu szukają?”, pomyślał z niechęcią o turystach, ale też o Fanatykach zmierzających do centralnej budowli. „W sumie kupa kamieni, prażona słońcem. Nie ma się czym zachwycać. Ale jeśli mamy uderzyć w System, coś zmienić na tym skostniałym, parszywym świecie, to chyba rzeczywiście najlepiej tu zacząć. Przecież tak dalej być nie może!! Zmiana, zmiana, zmiana – tego wszyscy potrzebują! A tu… Tego się nie da zamieść pod dywan. Morię trzeba zniszczyć! Ciekawe, że to miejsce nosi tę samą nazwę, co siedlisko zła u Tolkiena! Zbieg okoliczności? Czy…”.

Z danych, które otrzymał przed misją, wynikało, że zwiedzanie trwa tylko kilka minut. Nieśpiesznym krokiem, ale z mocno bijącym sercem, ruszył w stronę budynku-celu.

Podobno Szefostwo długo się zastanawiało, czy nie przysłać go w przebraniu jednego z Fanatyków. Jednak, po ostatnich krwawych incydentach, każdy z nich nosił indywidualny czip pod skórą karku. Nie żeby nie dało się go sfałszować. Nie takie rzeczy da się z zer i jedynek ulepić. Problemem była skala przetwarzania danych – czip zbierał wszystkie informacje o miejscach, w których był właściciel, o ludziach, których spotykał, a nawet tych, których mijał na ulicy czy w sklepie, o temperaturze, ciśnieniu, nasłonecznieniu, tle promieniowania i cholera wie co jeszcze, w trybie rzeczywistym odsyłając do Centrali. Tam oczywiście cyferki dałoby się podmienić. Ale należałoby także namieszać w danych dla wszystkich tych ludzi, których Kozioł miałby wirtualnie spotkać w fałszywym życiu. A to trwałoby… W każdym razie dużo dłużej, niż oczekiwałoby Szefostwo.

Toteż Kozioł został normalnym turystą, chcącym obejrzeć architektoniczne cuda przeszłości.

I teraz powoli kierował się w stronę wejścia do budowli.

Turystów do budynku nie wpuszczano. Jedynie Fanatyków. Tu był najsłabszy punkt planu. Jeśli go zabiją – System przetrwa. Jeśli ranią przed wejściem – System przetrwa! A do środka wejść trzeba. Tylko wewnątrz była jakaś ochrona przed minirakietami i karabinami, w które uzbrojone były drony. Święte miejsce przecież! Pfff!!

Chłopak wyjął z plecaka smartfon i puścił starannie wybraną wcześniej muzykę:

„Goodbye cruel world

I'm leaving you today”.

Zaśpiewał Waters, a Kozioł puścił się biegiem do drzwi budynku.

Na szczęście akurat ktoś wchodził i zderzenie z jednym z Fanatyków, tłoczących się przy wejściu, było nieuniknione. Padając na kamienną posadzkę, chłopak zobaczył fontannę krwi buchającą z piersi potrąconego. Sam poczuł przeraźliwy ból w stopie. "Strzelcy na murze”, pomyślał. „Albo drony snajperskie”.

Szybko wczołgał się do wnętrza. Trzymając smartfon w obu dłoniach, ścisnął go z całych sił. Muzyka, tym razem Machine Head, wciąż dobiegała do wszczepu:

„I am hell

Born this mortal shell

I am wrath”

Coś chrupnęło w obudowie komórki i muzyka została zagłuszona przez odliczanie:

„Jeden… dwa… trzy…”

– Latarniku, udało się!! – krzyknął z radością, której nie mógł zagłuszyć ból. Całe elektronicznie wspomaganie wyłączyło się, nie było już potrzebne. Chłopak widział tylko kamienne ściany przybytku, które przybliżały się i oddalały z każdym uderzeniem serca.

Odpowiedzi nie było.

Z czapki wysunęły się tysiące igieł i wbiły w głowę Kozioła. Syknął tylko, gdy strużki krwi zaczęły spływać mu po czole, skroniach i potylicy. Rozpoczął się transfer świadomości.

Kolejna kula przeszyła oba nadgarstki złączonych dłoni, z których wypadł niepotrzebny już smartfon. Ból był potworny! Chłopak skulił się na posadzce, chroniąc głowę.

„Jeszcze tylko parę sekund, jeszcze chwila”, kołatało mu się pod czaszką.

„Dwadzieścia osiem… dwadzieścia dziewięć… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści…”.

„I nic, to wszystko na próżno?”, przemknęło mu przez głowę.

Ostatkiem sił wyszeptał:

– Latarniku! Latarniku, czemuś mnie opuści…

Ostatnia kula trafiła go pod żebro, sięgając serca.

Za późno!

***

Czesi zawsze mieli smykałkę do takich rzeczy. Bohemtex to znacznie, znacznie potężniejszy następca semtexu. Spora jego ilość powstała w efekcie skomplikowanej reakcji chemicznej, zapoczątkowanej przez sygnał ze smartfona, w której wzięły udział ubranie, buty i plecak Kozioła.

Kopuła Na Skale, meczet Al-Aksa, Ściana Płaczu i całe Wzgórze Świątynne zniknęły w potężnej eksplozji.

 

To jest początek tej historii.

Latarnik po raz ostatni powtarzał mu instrukcje, wykute już na pamięć.

– Pamiętaj, masz trzydzieści sekund, dopóki transfer świadomości się nie dokona, a bomba nie uzbroi! Nie daj się zabić, nie daj się trafić w głowę, bo wtedy z raju nici!

Uśmiechnął się krzywo, półgębkiem.

– A jesteś pewny… pewny, co do… – Koziołowi zaschło w gardle.

– Ile razy mam ci powtarzać? Serwery o poszóstnej redundancji, opłacone na kolejne tysiąc lat w pewnym szwajcarskim banku, umiejscowione na płycie fennoskandzkiej w Skogfoss w Norwegii. Najbezpieczniejsze z możliwych miejsce na Ziemi: żadnych trzęsień ziemi, huraganów czy powodzi. Do tego własna elektrownia wodna.  Jeśli ty czegoś nie spieprzysz, o resztę się nie martw!

– I tam będzie… Rzeczywiście będzie jak w raju? – jąkał się chłopak.

– Będzie tak, jak sobie tego zażyczysz. Wszak to projekt któregoś z bogów cyfrowego świata. Może Jobsa, może Gatesa, może Muska? Nie wiadomo! Radosna Afirmacja Jednostki! Udało się nam zdobyć dostęp do tego projektu. Ale liczba miejsc jest bardzo, bardzo ograniczona. Dla najbardziej zasłużonych. Możesz się znaleźć wśród nich i wtedy ty, i tylko ty, będziesz bogiem swojego serwera. Swojego raju! Z pomocą najbardziej wyrafinowanych dostępnych AI możesz wykreować wszystko, na co pozwoli twoja wyobraźnia. Rajski ogród, hurysy, Walhallę, Krainę Wiecznych Łowów. Czego tylko zapragniesz. To zależy wyłącznie od ciebie.

W uśmieszku Latarnika, coś się czaiło, czyżby jakiś ślad drwiny? Kozioł odepchnął od siebie te myśli, nałożył słuchawki i włączył playlistę.

„Please allow me to introduce myself

I'm a man of wealth and taste”

Wysiadł z furgonetki w prażonym słońcem zaułku i pomaszerował ulicami Jerozolimy.

Słuszność jest po ich stronie. A na raj trzeba sobie zasłużyć!

Koniec

Komentarze

Jest jakaś historia. Terrorysta jak terrorysta, u nas takich mnogo i o wiele za dużo. Odwrócenie kolejności to jest jakiś pomysł, ale to jeszcze nie to. Robotę robi pogrywanie z motywem raju.

Ale w ten sposób wychodzi szort z gatunku dowcipów – błahostka do uśmiechnięcia. Niekoniecznie coś, co wygrywa konkursy.

Babska logika rządzi!

Hmmm…

Czekam na kolejne głosy czytelników.

(znowu za głęboko zakopałem?)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Fajny pomysł z odwróceniem kolejności i motywem raju, a do tego szczypta humoru. Wydaje mi się jednak, że tu powinna być jakaś subtelna, ciekawa aluzja, której niestety nie potrafię wychwycić. Językowo i koncepcyjnie jednak naprawdę ciekawe.

Jeszcze poczekam.

Wszak to oczywiste!

Kluczem do tego opka jest jeden cytat, padający z ust Kozioła. 

Dalej już sobie można resztę poukładać.

(ech, już się Pani Redaktor nie dziwię; jasne to jak słońce, a jednak nie)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Chodzi Ci o to, że nie wierzy w bajki, ale robi to samo co wierzący, licząc na raj VR?

Babska logika rządzi!

[spoiler on]

Eli, Eli, lama sabachthani…

[spoiler off]

 

A co do raju VR – dla niego będzie tak samo realny, jak Matrix. Czyli żadna to bajka.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Aaa, no to dobrze zamaskowane.

Czy Latarnika w takim razie należy tłumaczyć jako niosącego światło?

Babska logika rządzi!

Garść uwag interpunkcyjnych:

> Nie, żeby nie dało się go sfałszować.

Bez przecinka.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/z-tym-ze-nie-zeby;18346.html

> Jednak po ostatnich krwawych incydentach, każdy z nich nosił indywidulany czip pod skórą karku.

Bez przecinka, chyba że dasz dodatkowy po "jednak".

Słowniki chcą, by przed końcówkami fleksyjnymi po skrótowcach stosować łącznik (RAJu --> RAJ-u).

Podwójne wykrzykniki mi nie przeszkadzają.

 

Latarnik niewątpliwie jest nawiązaniem do Lucyfera. Kozioł to kozioł ofiarny, też mógłby być którymś upadłym, w szczególności Azazelem. Moim jednak zdaniem z treści szorta nie wynika jednoznacznie, że mamy do czynienia z postacią lub postaciami biblijnymi. W takim przypadku narzuca się interpretacja Finkli. To znaczy odwrócenie/upodobnienie ról: ateiści działający jak terroryści religijni.

Zatem, Staruchu, nie do rozstrzygnięcia, chyba że czegoś nie widzę. Może tak być miało? Wolałbym jednoznaczność i opcję czysto fantastyczną. Bo ateista to nie diabeł ;)  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Aha! Dzwoniło, dzwoniło, ale nie w tym kościele niestety… Ale teraz widzę te wszystkie nawiązania i w cytatach i w dialogach. Gęsty tekst czasem trzeba troszkę przetrawić.

Cóż, Staruchu, przeczytałam, ale niczego nie wyłapałam. Nie wiem co chciałeś przekazać. :(

 

i wkro­czył do RAJu. ―> …i wkro­czył do RAJ-u.

 

Ale na­le­ża­ło­by także w na­mie­szać w da­nych… ―> Dwa grzybki w barszczyku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawię z domu, czyli wieczorem. I tak, Latarnik to niosący światło. Na co wskazuje również ostatnia piosenka. Są jeszcze pewne niuanse do wyłapania – np śmierć Kozioła

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Stał w mlecznej mgle, która sięgała mu po kolana.

To zdanie robi złą robotę, głównie dlatego, że jest pierwsze. To oczywiście subiektywna ocena, jednak trudno wymagać od przeciętnego czytelnika obiektywizmu. Kwestia indywidualnych preferencji.

„Stał w mlecznej mgle, sięgającej po kolana”.

„Stał po kolana w mlecznej mgle”.

„Stał, zanurzony po kolana w mlecznej mgle”.

A może zimnej, zamiast mlecznej?

Do przemyślenia.

Zlany potem Kozioł rozejrzał się ciekawie

Zaciekawiony?

I teraz niespiesznie kierował się już w stronę wejścia do budowli.

Bez pośpiechu. Fragment wcześniej miałeś „niespiesznie”.

A do środka wejść trzeba było.

Tak mi się przypomniało: „Sądy sądami, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

Czy walka z terroryzmem nie jest przypadkiem aktem terroryzmu? Czy nie jest to zamiana jednego fanatyzmu na drugi? Systemu na system, gdzie człowiek jest tylko trybem w machinie?

Zgrany motyw, ale w moim przekonaniu wart uporczywego powtarzania.

Obrazek, który nakreśliłeś prowokuje do refleksji. To mi wystarczy.

Poprawię z domu. A chodziło mi m.in. o to, że ci potępiający fanatyzm (w słowach), są często równie fanatyczni.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A chodziło mi m.in. o to, że ci potępiający fanatyzm (w słowach), są często równie fanatyczni.

Dokładnie tak to zrozumiałem.

Zdaje się, że większość poprawiłem.

Dziękuję Państwu :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

 Nie wiadomo skąd dochodziło gwizdanie Erica Idle’a:

Jakoś mi tu brakuje przecinków, ale gdzie miałyby być? Hmm.

 masywne wrota

Eee… a one nie mogły być po naszemu jakoś?

 dobiegający ze wszczepu do nerwu słuchowego uspokajający

Dwa imiesłowy, i "do nerwu słuchowego" – to w sumie nie jest redundantne (:P) ale… sama nie wiem.

 potencjalnie groźne obiekty wyświetlały się pulsującą czerwienią na siatkówce chłopaka, potęgując jego zdenerwowanie

Hmm.

ich organizacja jest czysta

"Ich" możesz wyciąć.

 żołnierz stojący

"Stojący" też. Przecież nie leżący, nie?

 delikatnie jarząc się

 Po dłuższej chwili wybrzmiało z ust wartownika

Mmm, "wybrzmiało"? Jesteś pewien?

 odwarknął na pozór chwacko, a tak naprawdę bliski omdlenia chłopak

Związki zgody! Arrrrrr.

 w tak niepewnym czasie

Kto tak mówi?

 omal nie splunął pod nogi żołnierzowi chłopak

To nie zastępuje verbum dicendi. Nie przestawiaj szyku.

 Ciekawe, że to miejsce nosi tę samą nazwę, co siedlisko zła u Tolkiena!

Młody wykazuje objawy schizofrenii (rozkojarzenie, gonitwa myśli), tak ma być? Bo przy ataku paniki też coś takiego miałam, ale nie wiem, na ile jest normalne.

 Nieśpiesznym więc krokiem

Hmm.

 po ostatnich krwawych incydentach, każdy z nich

Bez przecinka.

skala danych

Ki czort?

 miejscach w których

Miejscach, w których.

 tych których

Tych, których.

 czy w sklepie, temperaturze,

Spotykał ich w temperaturze, hmm?

cholera wie co jeszcze

Cholera wie, co jeszcze.

 kierował się już w stronę wejścia

"Już" zbędne.

 Tylko wewnątrz była jakaś ochrona przed minirakietami i karabinami, w które uzbrojone były drony. Święte miejsce przecież! Pfff!!

Czegoś tu nie rozumiem?

 I'm leaving you today” Zaśpiewał Waters

W sumie to nie jest dialog, więc nie dam głowy za takie formatowanie.

 Padając na podłoże

Podłoże?

 Sam poczuł przeraźliwy ból w stopie.

Szybkostrzelni.

 Chłopak jak przez mgłę widział tylko kamienne ściany przybytku.

Z tym szykiem coś jest nie tak.

 Ten syknął

"Ten" zbędne, nie ma nikogo innego, o kogo mogłoby chodzić.

powstała w efekcie zawiłej reakcji chemicznej, zapoczątkowanej przez sygnał ze smartfona, w której wzięły udział ubranie, buty i plecak Kozioła

… seriously? Tak, reakcje chemiczne mogą być zapoczątkowane przez impuls elektromagnetyczny. Ale on musi trafić w substraty. A substraty powinny być zmieszane, albo chociaż się stykać. To tutaj – to zupełna magia. I reakcja może być skomplikowana, może być długa sekwencja reakcji – ale nie może być zawiła.

dalej jąkał się chłopak.

"Dalej" psuje mi rytm.

 Wszak to projekt

"Wszak"?

 Słuszność jest po ich stronie.

A dlaczego niby?

 

Niezgorszy kawałek. Choć obrazoburczość z zasady nastawia mnie ironicznie i zgryźliwie. A to nie jest temat na szort (dzisiaj dzień szortów, które nie powinny być szortami, eh). To jest temat na porządną, długą filozoficzną nawalankę przy paru amforach retsiny.

 A co do raju VR – dla niego będzie tak samo realny, jak Matrix. Czyli żadna to bajka.

Polemizowałabym.

Moim jednak zdaniem z treści szorta nie wynika jednoznacznie, że mamy do czynienia z postacią lub postaciami biblijnymi.

Raczej z paralelą do nich, "przeróbką baśni", by tak rzec.

 Są jeszcze pewne niuanse do wyłapania – np śmierć Kozioła

Połapałam się przy czapce.

 A chodziło mi m.in. o to, że ci potępiający fanatyzm (w słowach), są często równie fanatyczni.

… za Chiny bym na to nie wpadła. Choć faktycznie, nierzadko się sprawdza.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzięki Tarnino!

Jako że prowadzę dialogi na trzech frontach ideologicznych, a poprawki już nanosiłem, Twoje jutro, ok?

 

Natomiast komu jak komu, ale za czapkę (oraz strzały w dłonie, stopy i pod żebro) należy Ci się jeszcze głębsza myśl, która mi przyświecała.

Latarnik – Mistrz Uwodzenia (piosenkę poznała?). A jednak Kozioł trafia do RAJ-u? Dotrzymał Kusiciel umowy?

Tu starałem się najpierw mrugnąć okiem – serwer na tysiąc lat z własną elektrownią wodną? Wyobrażasz to sobie? To jak starożytne machiny, które działają w Indianie Jonesie. Pic na wodę i fotomontaż.

Ale Kozioł znacznie bardziej dał się oszukać! Wyobrażasz sobie być zamknięta na tysiąc lat… w grze? Bo to przecież się do tego odnosi, na tym się skończy. AI? Jakie AI? Latarnik zadba o takie rzeczy? Akurat!Wyobrażasz sobie taką samotność? 

Toteż dla mnie ten RAJ to po prostu… piekło!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Ooooo… to zmienia postać rzeczy. Chyba stępiałam już całkiem przez te jazdy w tę i nazad. Oraz przez temperatury. Tak czy owak:

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ech, zawsze za głeboko zakopię :(.

 

A potem przemiła Pani mi napisze:

“Dość przewrotna idea Raju (z tą różnicą, że tutaj, gdyby bohaterowi się udało, to byłby on "realny"), ale poza tym to w tekście właściwie nie ma nic więcej. Sam fakt, że protagonista trafił do innego Raju, niż się spodziewał, to dla mnie jednak za mało, żeby rozważyć publikację tekstu”.

 

Znaczy – ni w ząb nie zrozumiała :D!

 

EDIT: Co nie jest dla mnie żadną pociechą – tłumaczenie swoich płodów umysłu? Meh! Porażka! Katastrofa!!!

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No, trochę katastrofa. Ale może zrobisz lepsze kiedy indziej?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jak dla mnie piszesz o tym, że fanatycy są po każdej ze stron. I są jednakowo głupi. Raj z hursami i właściwie niczym więcej znudzi się po miesiącu każdemu, kto nie ma zaburzeń seksualnych ;) W wypadku Kozieła ( a czemu właściwie go tak odmieniasz? Skoro jest Kozioł, to nie powinno być po prostu Kozła?) głupota polega na daniu wiary. Nie uwierzyłabym w te obietnice.

Dobra, pokazujesz, jak do tego raju wchodzi, ale pierwsze wrażenie nie zawsze bywa słuszne. Z drugiej strony tacy ludzie cierpią często na lekki przerost ego. Wydaje im się, że są ważniejsi, niż w rzeczywistości są. I pewnie stąd przekonanie, że dostaną to, co najlepsze.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@Irka – owszem, to część interpretacji, bezbłędnie wyłapana :). Uff…

A czemu Kozieła? Zdaje się, że kogoś znałem, kto się tak kazał odmieniać? Kozła? Jak parszwego zwierzęcia? Pfff…

 

@Tarnina – zdaje się, że nie. Kolejny tekst, który piszę właściwie tylko dla siebie. Ale skoro mnie to bawi ;) ?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Uff, dzięki, Regulatorzy :)

Czy po lekturze komentarzy coś się rozjaśniło?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Niespecjalnie, Staruchu, niestety. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szkoda :(

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Też żałuję. Może w wolnej chwili (czytaj: po odrobieniu rosnących zaległości) zdecyduję się na ponowną lekturę. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale skoro mnie to bawi ;) ?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mnie spodobały się dwie rzeczy:

– narracja w odwróconym czasie

– IT-terroryzm z aluzją do ajatollahów mamiących terrorystów rajem z hurysami.

Zasugerowany tą aluzją nie wpadłbym na aluzję do Mesjasza. Ale po dodatkowych wyjaśnieniach puzzle się w główce ułożyło :)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Staruch, Kozioł umiera jak Jezus czy mi się wydaje? Korona cierniowa, nadgarstek i rana pod żebrem? I do tego te słowa "Latarniku, czemuś mnie opuścił".

Bardzo dobrze Ci się wydaje :D. Fałszywy Mesjasz

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Tylko nie do końca kumam motyw raju, Staruchu… no bo tak: Latarnik obiecuje mu różne rzeczy, mówi to, co Kozioł chce usłyszeć. W końcu każdy wierzy w to, w co chce wierzyć. Latarnik uśmiecha się drwiąco, co sugeruje podstęp. Ale gdy Kozioł trafia do raju, to widok go zachwyca, podoba mu się tam. To gdzie tu podstęp?:-)

Bardzo ładne Staruchu, jeden z lepszych szortów, jakie ostatnio czytałem.

Tematyka przypomina moje ulubione Finklowe opowiadanie. Również tam były hurysy i Raj w nagrodę za dżihad. I również nagroda była zaprawiona dziegciem.

 

Choć czy u Ciebie jest z dziegciem? Wydaje się, że Kozioł otrzymał swoją nagrodę, zgodnie z umową. Był świadom tego, co robi, a Latarnik słowa dotrzymał.

Nie do końca rozumiem, w czym Latarnikowi przeszkadzali Fanatycy. Przydałoby się jedno zdanie wyjaśnienia.

Jest tu pewna przewrotność, że osoba walcząca z Fanatykami w istocie sama okazuje się fanatykiem, a jej motywacja i metody działania są tożsame motywacją współczesnych nam fanatyków.

 

Widzę też, Staruchu, że wymieszałeś w fabule wiele kultów, dla bezpieczeństwa, by tekst miał charakter uniwersalny, a nie był przypadkiem odebrany jako wrogi dla konkretnej religii.

 

Jestem kontent z lektury. :)

 

Raj z hursami i właściwie niczym więcej znudzi się po miesiącu każdemu, kto nie ma zaburzeń seksualnych ;)

Jesteś pewna, Irko? Byłaś tam, próbowałaś? No.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@Tsole – a przecież to nawiązanie wydawało mi się łopatologiczne: “Latarniku, Latarniku…” jak “Eli, Eli…”

I skoro już mamy fałszywego Mesjasza, to wiemy, kim jest Latarnik. 

Polecam też wyguglanie co to za piosenka wybrzmiewa pod koniec.

 

@Olciatka – dzięki! Przywracasz wiarę, że jednak ktoś coś może z mojej bazgraniny zrozumieć:)

 

@Chro – powtórzę, co napisałem Tarninie:

“Latarnik – Mistrz Uwodzenia. A jednak Kozioł trafia do RAJ-u? Dotrzymał Kusiciel umowy?

Tu starałem się najpierw mrugnąć okiem – serwer na tysiąc lat z własną elektrownią wodną? Wyobrażasz to sobie? To jak starożytne machiny, które działają w Indianie Jonesie. Pic na wodę i fotomontaż.

Ale Kozioł znacznie bardziej dał się oszukać! Wyobrażasz sobie być zamknięta na tysiąc lat… w grze? Bo to przecież się do tego odnosi, na tym się skończy. AI? Jakie AI? Latarnik zadba o takie rzeczy? Akurat! Wyobrażasz sobie taką samotność? 

Toteż dla mnie ten RAJ to po prostu… piekło!”

Dodam jeszcze dlaczego. Wyobrażasz sobie raj składający się z jednej osoby?

A Latarnikowi ne tyle przeszkadzają Fanatycy, co chce zacząć rozpierduchę: “Przecież tak dalej być nie może!! Zmiana, zmiana, zmiana – tego wszyscy potrzebują!”. Kiedy można taplać się w ludzkim nieszczęściu, jeśli nie podczas wojny?

 

@Tarnina

 masywne wrota Eee… a one nie mogły być po naszemu jakoś?

Wiem, do czego pijesz. „Masywnymi” rzuca się na prawo i lewo. Ale tu akurat mogą być.

https://sjp.pwn.pl/sjp/masywny;2567174.html 

 żołnierz stojący "Stojący" też [możesz wyciąć]. Przecież nie leżący, nie?

No niby tak, ale „wycharczał żołnierz przy bramce wejściowej” sugeruje, że to miejsca charczenia jest tu istotne. Na razie zostawię.

 delikatnie jarząc się

Co masz do „delikatnie”?

 Po dłuższej chwili wybrzmiało z ust wartownika Mmm, "wybrzmiało"? Jesteś pewien?

Nie jestem, ale miało być bezosobowo, jak w automacie czy przy kasie. Wolisz „wyleciało słowikiem” ;)?

po ostatnich krwawych incydentach, każdy z nich Bez przecinka.

Na pewno? Bo te incydenty są wtrąceniem.

cholera wie co jeszcze Cholera wie, co jeszcze.

Pewna jesteś? Bo ja się sugerowałem takim wyrażeniem “Bóg wie co jeszcze”, które spotyka się bez przecinka. Ale pewien nie jestem.

https://sjp.pwn.pl/korpus/zrodlo/Bog-wie;170,2;849.html 

Tylko wewnątrz była jakaś ochrona przed a przed minirakietami i karabinami, w które uzbrojone były drony. Święte miejsce przecież! Pfff!! Czegoś tu nie rozumiem?

Że broni wewnątrz przybytku Boga/Allaha być nie może?

 Sam poczuł przeraźliwy ból w stopie. Szybkostrzelni.

Automaty i roboty :)

 Ten syknął "Ten" zbędne, nie ma nikogo innego, o kogo mogłoby chodzić.

Poprawiłem, ale brzmi kulawo :(.

 Wszak to projekt "Wszak"?

Co masz do pięknego słowa “wszak”?

https://sjp.pwn.pl/doroszewski/wszak;5518552.html 

 Słuszność jest po ich stronie. A dlaczego niby?

Bo tak uważają? Każdy fanatyk tak uważa!

 

Resztę poprawiłem, co nie zawsze wyszło na lepsze :P

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Tu starałem się najpierw mrugnąć okiem – serwer na tysiąc lat z własną elektrownią wodną? Wyobrażasz to sobie?

Widzisz, tego nie skojarzyłem. Rozproszyła mnie ta Fenoskandia. ;)

Poza tym dopuszczałem możliwość, że wspomniany RAJ może być usługą komercyjną świadczoną dla wpływowych i bogatych. Wówczas jego utrzymywanie przez lata miałoby sens.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Wówczas jego utrzymywanie przez lata miałoby sens.

Owszem – lata. Ale tysiąc? Dlatego rzuciłem tak absurdalną liczbą. Jak wyglądał nasz świat tysiąc lat temu? Za tysiąc lat nic z tego, co znamy istnieć nie będzie. Także serwery.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

przecież to nawiązanie wydawało mi się łopatologiczne

I JEST łopatologiczne, o ile ktoś nie zasugerował się czymś innym; ja to rzecz jasna odczytałem, owszem, poczułem zaskoczenie, ale go zignorowałem. Ech te upały… :(

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Wiem, do czego pijesz. „Masywnymi” rzuca się na prawo i lewo. Ale tu akurat mogą być.

Ano, chyba faktycznie już się uczuliłam. Mam alergię na mleko, kurz i nadużywane słowa. Ulubiona_emotka_Baila.

 No niby tak, ale „wycharczał żołnierz przy bramce wejściowej” sugeruje, że to miejsca charczenia jest tu istotne. Na razie zostawię.

A nie jest? To znaczy, nie jest istotne jako przypadłość, która akurat wyróżnia tego żołnierza spośród reszty?

 Co masz do „delikatnie”?

Patrz wyżej. "Delikatnie" można pieścić i całować, ale to wszystko. Widziałam dzisiaj czy wczoraj artykuł, w którym ktoś pisał o "delikatnej" gorączce i mało monitora nie kopnęłam. Gdybym nie była w kiecce…

 Nie jestem, ale miało być bezosobowo, jak w automacie czy przy kasie. Wolisz „wyleciało słowikiem” ;)?

Ale słowo jest bardzo ą-ę :P

 Na pewno? Bo te incydenty są wtrąceniem.

Nie są: Jednak (…) każdy z nich nosił indywidulany czip (i – litrówka! przeoczyłam…)

 Pewna jesteś? Bo ja się sugerowałem takim wyrażeniem “Bóg wie co jeszcze”, które spotyka się bez przecinka. Ale pewien nie jestem.

Jedno i drugie zawsze widziałam z przecinkiem, chociaż mam nadaktywną autokorektę w głowie (która, na przykład, zamienia mi "liczbę elektronów w jądrze" na poprawną "liczbę elektronów w atomie". Ktoś wie, jak się to wyłącza?)

 Że broni wewnątrz przybytku Boga/Allaha być nie może?

Znaczy się, dronów nie wpuszczają?

 Automaty i roboty :)

Niom.

 Poprawiłem, ale brzmi kulawo :(.

Dlaczego?

 Co masz do pięknego słowa “wszak”?

Osobiście nic. Ale tu pasuje jak chili w lodach. Nie ten styl.

 Bo tak uważają? Każdy fanatyk tak uważa!

Fakt. Ustępuję.

 Resztę poprawiłem, co nie zawsze wyszło na lepsze :P

Ej, no, zamiast się pokłócić, to ten grzecznie poprawia. Pff, co za facet :P A jak Ci każą przywrócić bohatera do życia, to przywrócisz? heart

 Owszem – lata. Ale tysiąc? Dlatego rzuciłem tak absurdalną liczbą.

Ja tam pomyślałam, że to chłyt metetindody :)

 I JEST łopatologiczne, o ile ktoś nie zasugerował się czymś innym;

Jest.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Tarnina – dopóki mam czas…

 

 No niby tak, ale „wycharczał żołnierz przy bramce wejściowej” sugeruje, że to miejsca charczenia jest tu istotne. Na razie zostawię.A nie jest? To znaczy, nie jest istotne jako przypadłość, która akurat wyróżnia tego żołnierza spośród reszty?

Ale wiesz, co innego “wycharczał przy bramce”, a co innego “wycharczał przy meczecie/kościele”. A mnie chodziło o to, że wycharczał akurat ten na posterunku.

 Co masz do „delikatnie”? Patrz wyżej. "Delikatnie" można pieścić i całować, ale to wszystko. Widziałam dzisiaj czy wczoraj artykuł, w którym ktoś pisał o "delikatnej" gorączce i mało monitora nie kopnęłam. Gdybym nie była w kiecce…

To podam dowód nie wprost – Lema znasz? “Cyberiada” – “A gdy znaleźli się sami w komnacie wybitej szkarłatem i delikatną zielenią”. 

 Nie jestem, ale miało być bezosobowo, jak w automacie czy przy kasie. Wolisz „wyleciało słowikiem” ;)? Ale słowo jest bardzo ą-ę :P

Czepiasz się :P

 Na pewno? Bo te incydenty są wtrąceniem. Nie są: Jednak (…) każdy z nich nosił indywidulany czip (i – litrówka! przeoczyłam…)

Nie są? Jednak, [wtrącenie on] po ostatnich krwawych incydentach [wtrącenie off], każdy z nich nosił indywidualny czip pod skórą karku. 

Litrówka sonsumowana, dzięki!

 Pewna jesteś? Bo ja się sugerowałem takim wyrażeniem “Bóg wie co jeszcze”, które spotyka się bez przecinka. Ale pewien nie jestem. Jedno i drugie zawsze widziałam z przecinkiem, chociaż mam nadaktywną autokorektę w głowie (która, na przykład, zamienia mi "liczbę elektronów w jądrze" na poprawną "liczbę elektronów w atomie". Ktoś wie, jak się to wyłącza?)

Poczekamy na kogoś, kto będzie pewien :).

 Że broni wewnątrz przybytku Boga/Allaha być nie może? Znaczy się, dronów nie wpuszczają?

No raczej. Widziałaś strażników z bronią w jakimś kościele? (nie, żebym świat cały zwiedził).

 Poprawiłem, ale brzmi kulawo :(. Dlaczego?

Bo mi nie brzmi? “Syknął” pojawia się ni z gruszki, ni z pietruszki, do nikogo/niczego nie dołączone w tym zdaniu.

 Co masz do pięknego słowa “wszak”? Osobiście nic. Ale tu pasuje jak chili w lodach. Nie ten styl.

Chili z czekoladą – polecam. Piękne połączenie! A Latarnik wszak (sic!) swoje lata ma!

 Resztę poprawiłem, co nie zawsze wyszło na lepsze :P Ej, no, zamiast się pokłócić, to ten grzecznie poprawia. Pff, co za facet :P A jak Ci każą przywrócić bohatera do życia, to przywrócisz? heart

Bo ja jestem miły i szanuję kobiety :P. Przywrócę, jak będzie trzeba, ale dopiero po trzech dniach!

 Owszem – lata. Ale tysiąc? Dlatego rzuciłem tak absurdalną liczbą. Ja tam pomyślałam, że to chłyt metetindody :)

Jaki???

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A mnie chodziło o to, że wycharczał akurat ten na posterunku.

To miałam na myśli. Nie widać, że to miałam na myśli?

 To podam dowód nie wprost – Lema znasz? “Cyberiada” – “A gdy znaleźli się sami w komnacie wybitej szkarłatem i delikatną zielenią”.

… co wolno Lemowi… Zresztą, zieleń jeszcze może być delikatna (młode listki). Ale powtarzam jak krowie na rowie – słowa mają konotacje. Argh.

 Czepiasz się :P

Really :)

 Nie są? Jednak, [wtrącenie on] po ostatnich krwawych incydentach [wtrącenie off], każdy z nich nosił indywidualny czip pod skórą karku.

Nie są, bo "Jednak każdy z nich nosił" to jednak nie całkiem to samo, co "Jednak, z powodu x, każdy z nich nosił". Chyba. Teraz, to już nie wiem…

Litrówka sonsumowana, dzięki!

Żdrowe!

 Poczekamy na kogoś, kto będzie pewien :).

Poczekajmy.

 No raczej. Widziałaś strażników z bronią w jakimś kościele? (nie, żebym świat cały zwiedził).

Pewnie, tylko nie połapałam się wcale, że o to Ci chodzi.

 Bo mi nie brzmi? “Syknął” pojawia się ni z gruszki, ni z pietruszki, do nikogo/niczego nie dołączone w tym zdaniu.

Ale podmiot jest domyślny, nie?

A Latarnik wszak (sic!) swoje lata ma!

 Bo ja jestem miły i szanuję kobiety :P.

Wiesz, że równie dobrze mogę być sześćdziesięcioletnim sfrustrowanym facetem? XD W dyskusji nie ma znaczenia, gdzie się znajdują moje narządy płciowe, tylko czy mam rację, czy nie.

 Jaki???

Metetindody XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobrze się czytało. Sporo muzyki w krótkim tekście. Przyznam, że bez czytania komentarzy nie skumałam, że Kozioł=fałszywy Mesjasz. Bardziej szłam w kierunku fanatyzmu po obu stronach, gdzie nikt nie jest "świętszy”, oraz kozła ofiarnego. Zaintrygowała mnie wizja raju, który wydałby mi się straszny, gdyby nie… pierwszy zachwyt bohatera na początku shorta. Podejrzewałam rajowe oszustwo, ale go nie zobaczyłam.

Ogółem ciekawy pomysł na pokazanie terroryzmu w świecie cyberpunka. 

@Cytryna – rzeczywiście. Moje myśli niechętnie przelewają się na papier :(.

Dodałem jedno zdanie na początku, może teraz jest lepiej?

 

Dzięki za miłe słowa i lekturę!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Hmm, podobnie jak w Twoim tekście na Locomotywnik, znowu wizja tego, jak kiedyś będzie wyglądała religia? Podczas czytania zrozumiałam tyle, że facet chciał zniszczyć ośrodek jednej religii, a sam należał do innej i potem przeszedł do sztucznie wygenerowanego za pomocą technologii “raju”. Niektóre nawiązania wyłapałam, inne nie. Ale to zdanie na początku, że wszedł do RAJ-u i został sam, zaniepokoiło i wskazało, że nie wszystko poszło po jego myśli. Z komentarzy już wiem, o co chodzi. Nie przepadam za takimi nawiązaniami do postaci biblijnych, ale myślę, że to porządny tekst stanowiący dla czytelnika zabawę interpretacyjną i zasługuje na bibliotekę.

wizja tego, jak kiedyś będzie wyglądała religia?

W Locomotywniku był świat właśnie bez religii, a tu jest taki, któremu Fanatycy przeszkadzają. Toteż prawie masz rację, ale zupełnie jej nie masz.

a sam należał do innej

Och nie, nie należał do żadnej. Był przedstawicielem modnych dziś “ateistów walczących”, co to uważają, ze jak się religię wymiecie ze świata, to nastanie raj i pełna szczęśliwość ;).

Nie przepadam za takimi nawiązaniami do postaci biblijnych

Dlaczego? Ja lubię nawiązywać do czego tylko mogę.

 

Dziękuję za lekturę i uwagi, Sonato :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dlaczego? Ja lubię nawiązywać do czego tylko mogę.

Jestem chrześcijanką i staram się nie ruszać w ogóle tematów biblijnych i ich nie przerabiać, bo wiadomo, a jak natykam się gdzieś na jakieś nawiązanie do symboliki biblijnej, to robię się od razu ostrożna i szczerze mówiąc, czytam z pewnym dyskomfortem. No, ale może jestem przewrażliwiona na tym punkcie :)

O raju! 

 

Dobrze wyszedł zabieg z niechronologicznym przedstawieniem wydarzeń. 

Fabuła w sam raz na szorciak, w dodatku naszpikowana odniesieniami, czyli podobała mi się bardzo. 

Sugestywnie dobrane pseudonimy postaci, zręcznie wpleciony cytat z ukrzyżowania, pomysłowe nawiązanie do ran Chrystusa. 

 

O ile rozumiem, Kozioł jest tutaj przeinaczeniem ofiary Chrystusa (czy w ogóle ofiary Bogu, biorąc pod uwagę miejsce akcji), a może wręcz Antychrystem? 

Ciekawi mnie, co rzeczywiście Kozioł Zastał w swoim raju, bo wydaje mi się, że został oszukany. 

 

Za to muszę przyczepić się do wstawek muzycznych. Ok, kreacja postaci, ale na tak krótki tekst, to wg mnie zbyt wiele znaków poświęciłeś na te nawiazania, tym bardziej, że fabularnie nie były kluczowe. 

Niemniej jednak to tylko drobny mankament, tekst powinien być już dawno w Bibliotece, więc spieszę go zgłosić. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Przyjemny tekst z drugim dnem, którego w całości nie odkryłam (choć komentarze pomogły). Fajny zabieg z odwróceniem tekstu, bo przy tak krótkim tekście czytelnik nie ma szans się zgubić.

Znaczenie Kozła, Latarnika i korony cierniowej (i stygmaty) dość łatwo było odgadnąć i gdzieś mignął mi Żywot Brajana – czy mi się wydawało? Chociaż wojujących ateistów, to ja się nie dopatrzyłam. Raczej terrorystów lub fanatyków drugiej strony.

Muszę jednak przyznać, że Latarnik ciekawie mamił kolejnego męczennika. Problem w tym, że gdy opisałeś mi ten RAJ – naprawdę uznałam go za raj. Wiem, wiem świat bez ludzi, człowiek zaczyna wariować. Ale jednak… kusząca wizja i jak najbardziej realna dla raju. Skoro sami możemy go kształtować (przez tysiąc lat), to możemy ludzi czymś/kimś zastąpić i po problemie ;)

No to tak…

Pomysł z odwróceniem narracji nie mój. W stareńkiej (jeszcze) Fantastyce było takie opko. Oczywiście treść inna, ale tak właśnie zbudowane. Ściągnąłem, przyznaję się bez bicia!

 

@Gekikara

O ile rozumiem, Kozioł jest tutaj przeinaczeniem ofiary Chrystusa (czy w ogóle ofiary Bogu, biorąc pod uwagę miejsce akcji), a może wręcz Antychrystem? 

Coś w tym stylu. Ponieważ Latarnik to fałszywy Bóg, to Kozioł to fałszywy Chrystus, a jego ofiara też jest fałszywa.

Wstawki muzyczne – skądinąd wiadomo, że lubię. Jak dla mnie podkreślają nastrój (można sobie odgrywać w głowie), i dają pewne wskazówki. Np. – ostatnia piosenka jaki ma tytuł :)?

 

@Kasjopejatales

Chociaż wojujących ateistów, to ja się nie dopatrzyłam.

“Przecież wszyscy to wiedzą: religia to hera dla motłochu”. A dokładniej – “religia to opium dla ludu”. Przeinaczyłem trochę słowa Karola Marksa. A on zdecydowanie religijny nie był. 

To był jeden z głównych zamysłów tego tekściku – nie tylko religia ma swoich fanatyków. Ateizm ma własnych.

 

I dla Was obojga – zdaje się, ze jak zwykle zbyt głęboko zakopałem sens :(.

Powtórzę, co już mówiłem:

“Latarnik – Mistrz Uwodzenia. A jednak Kozioł trafia do RAJ-u? Dotrzymał Kusiciel umowy?

Tu starałem się najpierw mrugnąć okiem – serwer na tysiąc lat z własną elektrownią wodną? Wyobrażacie to sobie? To jak starożytne machiny, które działają w Indianie Jonesie. Pic na wodę i fotomontaż.

Ale Kozioł znacznie bardziej dał się oszukać! Wyobrażacie sobie być zamknięta na tysiąc lat… w grze? Bo to przecież się do tego odnosi, na tym się skończy. AI? Jakie AI? Latarnik zadba o takie rzeczy? Akurat! Wyobrażasz sobie taką samotność? 

Toteż dla mnie ten RAJ to po prostu… piekło!

Dodam jeszcze dlaczego. Wyobrażacie sobie raj składający się z jednej osoby?”

 

Dziękuję za lekturę i uwagi :D!

Miło mi!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Skoro sami możemy go kształtować (przez tysiąc lat), to możemy ludzi czymś/kimś zastąpić i po problemie ;)

Esse est percipi… ale mało kto pamięta, że to dotyczy tylko przedmiotów, osoby są od percipere. Możesz sobie zmyślić przyjaciela, ale on zawsze będzie przedłużeniem Ciebie. Nigdy Cię naprawdę nie zaskoczy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ok, czyli rozwiązaniem jest osobowość mnoga ;)

Mam tu osiem kilo cukru, chyba zacznę coś pędzić, bo na trzeźwo nie rozbieram.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobre! I początek Armaggedonu, i czasy ostateczne, i fałszywy Mesjasz, i pogrywanie ze św. Janem. N9, no. A przy tym szorciak. Ujęło mnie zwłaszcza ujęcie piekła dla Kozioła. Bo czymże jest ono wg teologów? No właśnie. Opuszczeniem przez Tego, kogo się odrzuciło. I pełna samotność, obiecana przez tego, kto wybrał pychę. I skrajny egoizm. Podobało mi się bardzo, zwłaszcza że spora plastyka opisu na niewielkiej powierzchni tekstu. Gratki. (Redachtur jezd gupia!;D )

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Latarnik skojarzył mi się nie z Lucyferem, a ze Starcem z Gór (co niesie za sobą niepokojące konotacje z nickiem autora :P). Wizja fałszywego Chrystusa niezbyt do mnie przemówiła. Oczekiwałbym, że Antychryst będzie jednak bardziej diaboliczny ;)

Pięknieś i słusznie to ujął, o rrybaku, niemniej Staruchowe ujęcie mogłoby właśnie tę samotność i pychę mocniej podkreślić.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Odczytałam w tym aluzję do terroryzmu i irracjonalności ludzi. Zawarłeś tu coś jeszcze, czego nie zauważyłam?

Szklany Anioł

Dziękuję za komentarze!

Na razie tyle – szczegółowo odniosę się jak wrócę do domu, bo na razie przebywam w ślicznych okolicznościach przyrody na wyjeździe :). Zejdzie mi z tydzień.

 

Tylko jedna rzecz. Bardziej diaboliczny? Czyn Kozioła może zaowocować ogólnoświatową rozpierduchą, a może i armageddonem. Mało? Jeśli takie coś powoduje nawet święty Mikołaj, ale z rozmysłem, celowo, to jest już dla mnie wystarczająco diaboliczny!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Właściwie, masz Tarnino rację. Ci, co odrobinę choć znają teologię, załapią, większość nie.

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

przebywam w ślicznych okolicznościach przyrody na wyjeździe :)

Zazdrość ^^

Jeśli takie coś powoduje nawet święty Mikołaj, ale z rozmysłem, celowo, to jest już dla mnie wystarczająco diaboliczny!

Yup.

Ci, co odrobinę choć znają teologię, załapią, większość nie.

Ja odrobinę znam, ale też nie jestem w formie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tylko jedna rzecz. Bardziej diaboliczny? Czyn Kozioła może zaowocować ogólnoświatową rozpierduchą, a może i armageddonem. Mało? Jeśli takie coś powoduje nawet święty Mikołaj, ale z rozmysłem, celowo, to jest już dla mnie wystarczająco diaboliczny!

Ale tutaj mówimy o diaboliczności czynu, a nie sprawcy. Sam Kozioł chyba uważa, że robi coś dobrego… Choć po namyśle stwierdzam, że w sumie niekoniecznie, bo motywacją dla niego jest korzyść osobista. Niemniej taki naiwny, łatwo idący na lep obietnic Antychryst mi się czysto subiektywnie nie podoba ;)

Najgorzej jak autor musi tłumaczyć co miał na myśli. Pani od polskiego by to rozklepała w 2 minuty ;)

Wysiadł z furgonetki na rozpalonej ulicy i pomaszerował ulicami Jerozolimy.

Taki drobiazg.

A tak poza tym to wydaje mi się, że dobrze o tym tekście świadczy wielość interpretacji i upatrywanych znaczeń niż ich brak. Tak już ma autor, że może jedynie szturchnąć w ramię czytelnika na rozwidleniu dróg, ale za ucho go nie zaprowadzi. To znaczy, może ale to żadna zabawa wtedy.

Z moich subiektywnych bardzo wrażeń:

wszechobecne drony

Nawet wyświetlacz siatkówkowy zamarł w oczekiwaniu, delikatnie jarząc się na bursztynowo

Fajne pokazanie zaawansowania technicznego świata, nawet jeśli drony nie są już science, a nie fiction.

Wszystkie potencjalnie groźne obiekty wyświetlały się pulsującą czerwienią na siatkówce chłopaka

Fajne, ale raczej w filmach.

dobiegający ze wszczepu do nerwu słuchowego

Mało fajne. Trochę jak “Wsiadł do samochodu i złapał za kierownicę, która służyła do sterowania tym pojazdem.

Ale ogólnie nie zrzędzę. Przeczytałem z ciekawością. Tak coś podejrzewałem z tym AI, które zamiast własnego I Kozioła ma mu zbudować idealny świat, że to jakaś ściema. No ale… koniec końców wylądowałem daleko od oficjalnej wersji więc żaden ze mnie detektyw ;)

O ile dobrze zrozumiałem:) Kozioł udaje się w misję samobójczą do Jerozolimy. Ma wysadzić Morię, jakieś święte miejsce. Myśli i zachowuje się jak terrorysta-fanatyk, ale ma obiecane, co najmniej tysiącletnie życie w cyfrowej symulacji. Tutaj istotna różnica, bo nagroda za śmierć w jihadzie to tylko obietnica i jest kwestią wiary. Natomiast bohater ma zagwarantowany raj, wie gdzie i w jakiej formie.  

Oczywiste nawiązania do śmierci Jezusa, jakoby Kozioł miał odegrać rolę zbawiciela. Może i w to wierzy? Rany w tych samych miejscach, co na ciele Jezusa i okrzyk przed śmiercią, parafrazujący słowa Chrystusa. Zgrabnie wplecione w opowieść.

Z tekstu wynika, że bardzo potężna i wpływowa organizacja stoi za zamachem. Po co taka organizacja angażuje się w coś tak bezsensownego? Zniszczenie miejsca kultu nie zniechęci ludzi do wiary, raczej wzbudzi agresję i nienawiść. Chyba, że o to im chodziło?

Ok, teraz zaczyna się komplikować:

Odliczanie w czasie transferu umysłu zawiesza się. trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści itd

Potem Kozioł w panice wykrzykuje: Latarniku, czemuś mnie opuścił? i dostaje śmiertelny postrzał w serce. Pytanie: Co ma znaczyć Za późno!? Za późno został zabity, aby zapobiec eksplozji. To oczywiste. Ale czy transfer świadomości się powiódł? Czy było za późno?

Ja się skłaniam ku takiej interpretacji. Transfer się nie udał, Kozioł trafił w zaświaty i dlatego mówi, że jest lepiej niż mógłby sobie to wyobrazić. W innym miejscu jest powiedziane, że jako umysł zamknięty w cyfrowej rzeczywistości, będzie mógł sobie wykreować raj, jaki sobie tylko wymarzy, wyobrazi. Skoro przekracza to jego wyobrażenia, to musi być wykreowane przez kogoś innego, więc po prostu umarł i trafił do raju.

 

@pikaczu

Odczytałam w tym aluzję do terroryzmu i irracjonalności ludzi. Zawarłeś tu coś jeszcze, czego nie zauważyłam?

Owszem :). Poczytaj komentarze!

 

@Światowider

Niemniej taki naiwny, łatwo idący na lep obietnic Antychryst mi się czysto subiektywnie nie podoba ;)

Bo to nie jest Antychryst świadomy, tylko zabawka Latarnika. Tak rozumiem Diabła – w swej pysze nie potrzebuje kompanów, pomocników, tylko narzędzia. A Kozioł właśnie tym jest – głupim, bezwolnym narzędziem.

 

@Seener

Najgorzej jak autor musi tłumaczyć co miał na myśli. Pani od polskiego by to rozklepała w 2 minuty ;)

Wiesz, kiedyś też tak myślałem. Ale właśnie takie Panie Redaktorki, jak ta o której wspominałem, mnie z takiego myślenia wyleczyły. Tekst ma być komunikatywny, zgoda. Ale też nie można wszystkiego tłumaczyć czytelnikowi jak krowie na rowie. Trzeba zaufać, że zna pewne symbole, pewien kod kulturowy, za pomocą których wyłuska zagrzebane treści.

Czy na przykład, tout propotions gardees, „Bajki robotów” Lema są bajkami dla dzieci? Owszem, można je i tak czytać. Ale jednak interpretacja tego tekstu wykracza poza literaturę dla dzieci.

Na portalu zawsze znajdzie się kilka osób, które bezbłędnie wyłapią, co chciałem powiedzieć, a nawet wskażą kierunki interpretacji, które mnie nie przyszły do głowy.

 

@Lanied

Ma wysadzić Morię, jakieś święte miejsce

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wzgórze_Świątynne

No owszem. Święte, nawet bardzo :). Dla trzech religii. W czyich rękach jest w czasach tego opka? Któż to wie?! Wg Kozioła każdy wierzący to Fanatyk, więc to raczej bez różnicy.

Natomiast bohater ma zagwarantowany raj, wie gdzie i w jakiej formie.

Teoretycznie tak, natomiast praktycznie… Piszesz się na tysiąc lat samotności?

Zniszczenie miejsca kultu nie zniechęci ludzi do wiary, raczej wzbudzi agresję i nienawiść 

Ależ o to właśnie chodzi. Podpowiedź – kim jest Latarnik? Latarnicy noszą latarnie, czyli źródła światła. A kim jest Niosący Światło – https://pl.wikipedia.org/wiki/Lucyfer

Ale czy transfer świadomości się powiódł? Czy było za późno?

Zacięcie odliczania sprawiło, że Kozioł zwątpił w Latarnika i wypowiedział znamienne słowa.

Transfer jak najbardziej się powiódł, ale Kozioł w swej głupocie nie rozróżnia na razie RAJ-u od raju. Bo właściwie to trafił do osobistego piekła. Być może nawet do czegoś w rodzaju świata z Ellisonowego  „Nie mam ust, a muszę krzyczeć” (właśnie czytam).

będzie mógł sobie wykreować raj, jaki sobie tylko wymarzy, wyobrazi

Hmm, po jakim czasie nudzi Ci się zabawa klockami czy granie w jedną, choćby bardzo obszerną, grę?

 

Tak na szybko tyle, bo popołudnie mam zajęte, a jutro znów wyjeżdżam :).

Ale zapraszam do dalszej dyskusji!

 

Aha, jesze raz wkleję wpis Pani Redaktor, bo zdaje się jednak nie miała racji :P

Dość przewrotna idea Raju (z tą różnicą, że tutaj, gdyby bohaterowi się udało, to byłby on "realny"), ale poza tym to w tekście właściwie nie ma nic więcej. Sam fakt, że protagonista trafił do innego Raju, niż się spodziewał, to dla mnie jednak za mało, żeby rozważyć publikację tekstu.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Teoretycznie tak, natomiast praktycznie…

Teoretycznie też nie. Każda gwarancja jest tak mocna, jak zaufanie do gwaranta.

Hmm, po jakim czasie nudzi Ci się zabawa klockami czy granie w jedną, choćby bardzo obszerną, grę?

Trzeba zaufać, że zna pewne symbole, pewien kod kulturowy, za pomocą których wyłuska zagrzebane treści.

Trzeba. Problem w tym, że się atomizujemy. Cywilizacja się rozsypuje, wspólny język zanika i nikt nie rozumie, co się do niego mówi. Każdy siedzi w swoim bąblu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Powtórzę:Redachtur jezd gupia!;D. A Tarnina ma rację, niestety:(.

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Tarnina ma po prostu dwoje oczu, choć krótkowzrocznych, ale nie aż tak.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajny szort SF, to trzeba przyznać. Lubię takie gadżety techniczne. I od tej strony szort brzmi dobrze. I gdybym czytał tylko ten Twój utwór, Tak mógłbym go podsumować, ale…

Właśnie, Staruchu, jak to u Ciebie, musi pojawić się kilka piosenek. Ok, nie bolą, postrzegam je raczej jak przyzwyczajenia starego kawalera, który wie, że często te same skarpetki śmierdzą na trzeci dzień, ale i tak je zakłada, bo taki ma zwyczaj. 

Druga sprawa, to niektóre zdania, które Staruchu brzmią staro. ;) 

Gdyby nie dobiegający ze wszczepu do nerwu słuchowego uspokajający głos Latarnika, Kozioł dawno by już zrejterował.

Toteż Kozioł został normalnym turystą, chcącym obejrzeć architektoniczne cuda przeszłości.

– A co, koszulka się panu nie podoba? – odwarknął na pozór chwacko, choć umierając ze strachu, chłopak.

Rzadko czytuję słowa toteż, zrejeterował czy chwacko, raczej właśnie u starego pokolenia. To nic złego, ot można poznać, że nie pisał młodzik. Choć gryzą się trochę z tekstem SF.

Może Jobsa, może Gatesa, może Muska? Nie wiadomo!

Już kiedyś wypominałem Ci, że czerpiesz tylko ze swych czasów, jakby były najważniejsze w świecie. Ja wiem, tu chodzi o technologię IT, czyli z historii nie pociągniesz, ale Twój szort dzieje się w przyszłości, można się było pokusić o jakieś nieznane nazwisko, dodać historii szerszego tła.

 

Przekazu nie załapałem, chociaż Kozłem rzeczywiście walisz po oczach. Nie wiem dlaczego. Dobrze, że nie tylko ja. Pewnie cieszyłem się na to, że będę mógł Ci wypunktować te same drobiazgi, co zawsze i stąd sedno mi umknęło. 

Pozdrawiam.

 

Witaj Darconie. Jak zwykle, troche popolemizuję :)

Właśnie, Staruchu, jak to u Ciebie, musi pojawić się kilka piosenek

Jeśli się da, to owszem, musi. Jak i parę nawiązań do przeczytanych książek. Tak już mam, taki mam styl.

Druga sprawa, to niektóre zdania, które Staruchu brzmią staro. ;) 

Bo ja jestem stary :P? Dla mnie te słowa wcale nie brzmią staroświecko, ja nimi nasiąknąłem czytając nie najnowsze książki. A i teraz wolę pozycje “leciwe” niż najnowsze (generalnie).

Już kiedyś wypominałem Ci, że czerpiesz tylko ze swych czasów, jakby były najważniejsze w świecie.

Hmmm, a z jakich mam czerpać? Piszę z tego, co w mej głowie. A że czasy najnowsze, delikatnie mówiąc, budzą mój niesmak, wolę tamte. Kiedy jeszcze ludziom się chciało, na czymś zależało, a nie tylko na pokazaniu dupy albo faka w internecie.

będę mógł Ci wypunktować te same drobiazgi

Ależ wypominaj. To mi tylko pokazuje, że są różne czytelnicze “targety”. A Ty, Darconie, bez obrazy, zdecydowanie nie jesteś moim ;).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Starcze…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przepraszam Cię, ale jesteś kolejną osobą, która próbuje markować niedociągnięcia literackie “własnym stylem”. I jeśli już koniecznie chcesz mieć własny styl, to musisz nad nim popracować.

Co bowiem dają zamieszczone przez Ciebie cytaty? Czy wnoszą coś istotnego do utworu? Oczywiście, że nie. Gdyby je wyciąć, nie tylko główny sens pozostałby ten sam, ale cały utwór niewiele by stracił. Widzisz, nie tylko Tobie zarzucam powtarzające się wstawki. Cobold też lubi nawiązywać do przeszłości i tych cholernych cudownych lat końcówki poprzedniego wieku. Ale u niego to ma jakieś uzasadnienie, narzuca utworowi pewien sentymentalny klimat. Bohaterowie są najczęściej jakoś związani z tamtymi czasami. A u Ciebie? Wziąłeś na warsztat technologiczny SF, który jak wspomniałem, wyszedł Ci bardzo dobrze, i wrzucasz te niczym nie poparte piosenki i “chwackie” słowa. Przecież to w powyższej konwencji brzmi prawie komicznie, Staruchu. Nie podnosisz walorów estetycznych takimi zabiegami, a wręcz je rujnujesz. Jeśli chcesz już użyć jakiś jakiś słów, cały czas mam na myśli powyższą konwencję, to zaglądaj częściej na główny kanał w Discordzie i zacznij czerpać od PsychoFisha, Bailouta i kilku innych osób. Z ich luźnych, skrótowych wpisów mógłbyś wyłuskać coś naprawdę ciekawego, co pasowałoby do tego tekstu znacznie bardziej niż “zrejterował”.

A jeśli już upierasz się na jakąś piosenkę, to zwiąż ją bardziej z utworem. Nie wiem, nadaj ton kołysanki, powtarzanego powiedzonka bohatera, amuletu stosowanego w chwili strachu. Zrób coś, co nada jej niepodważalną wieź z tekstem i bohaterami, a wtedy ucieszysz i mnie.

I jeszcze ten Kozioł. To Baran powinien być, ale nie chcę obrażać ani Ciebie ani zwierząt. Tylko kolejny raz czegoś nie rozumiem. Dlaczego z terrorysty zrobiłeś takiego ćwoka? Można im wiele zarzucić, potępiam wszelkie działania z użyciem siły i broni aby narzuć komuś swój światopogląd i wiarę, ale jednego, czego nie można im zabrać, to inteligencji. Oglądałem doniesienia w mediach z niejednego ataku terrorystycznego i na ogół, gdy służby dojdą się już do wykonawców i spiskowców okazuje się, że można im wiele przypisać, ale jedną z ostatnich rzeczy jest głupota. Znacznie częściej widzę tam duży potencjał intelektualny, tylko niewłaściwie ukierunkowany.

I już na koniec. Dlaczego w usta Kozła wkładasz słowa:

– Latarniku! Latarniku, czemuś mnie opuści…

Porównujesz tego głupola do Mesjasza? W jakim celu, co chciałeś tym osiągnąć?

 

I nie pisz, proszę, o literackim targecie. Nie opowiadaj bajek, że piszesz dla grona swoich odbiorców. Widzę w przedmowie, że wysłałeś opowiadanie na konkurs, więc chcesz być traktowany poważnie. Traktuj tak samo czytelników, wszystkich.

 

Pozdrawiam.

Uuu, ostro Darconie.

No dobrze!

I jeśli już koniecznie chcesz mieć własny styl, to musisz nad nim popracować

Ależ pracuję. Że Tobie się coś nie podoba, ok. Ale: “styl – sposób wyrażania się i stała tendencja w wyborze środków językowych, charakterystyczna dla autora (…)”. Dla mnie charakterystyczne jest nawiązywanie do przeszłości i utworów muzycznych. Jest to jakiś styl? Moim zdaniem tak. Twoim nie, bo wg Ciebie styl to jedynie dobór ładnych słówek, porównań, bon motów i onelinerów. Też lubiię czasem, ale niespecjalnie umiem, więc silił się nie będę.

A jeśli już upierasz się na jakąś piosenkę, to zwiąż ją bardziej z utworem

A znasz te piosenki? Wiesz, o czym traktują? Z uporem maniaka wracam do piosenki ostatniej – wiesz, czyj to kawałek? Jaki nosi tytuł?

Jak dla mnie – te piosenki ukazują czy to stan ducha Kozioła, czy są pewnymi fabularnymi wskazówkami.

Dlaczego z terrorysty zrobiłeś takiego ćwoka?

Bo dla mnie trzeba być niespełna rozumu, by zabijać Bogu ducha winnych ludzi w imię przekonania o własnej słuszności?

Każdy fanatyk jest takim ćwokiem, któremu ktoś zabełtał w głowie i pokazał jedyną słuszną ścieżkę, wiodącą do szczęścia. Nawet, jeśli odbiera się to szczęście wielu innym.

Ponadto – taki ćwok był mi potrzeby jako posłuszne, bezwolne narzędzie. Tu akurat to kukiełka Latarnika, ale ile w naszym życiu takich kukiełek napędzanych przez polityków, media, modę?

Porównujesz tego głupola do Mesjasza? W jakim celu, co chciałeś tym osiągnąć?

No właśnie, zdaje się, że się prześlizgnąłeś po tym tekście. Kim jest Latarnik? Co chce wywołać? To są dość kluczowe sprawy w tym tekście.

Widzę w przedmowie, że wysłałeś opowiadanie na konkurs, więc chcesz być traktowany poważnie

Owszem. Ale chcąc być traktowany poważnie, tego samego oczekuję w zamian. A jak mam traktować tych, którzy jak Pani Redaktor (a i zdaje się Ty – casus Latarnika), skupili się na warstwie widocznej: zamachu terrorystycznego i “zapłaty” zań? Można i tak. Ale tego oczekiwałbym od czytelnika niewyrobionego, który sięgnie po tekst między bułką a krzyżówką panoramiczną. Ja jednak chciałem tu zawrzeć coś więcej. Nie wszyscy to dostrzegają – ok. Wysyłam w nadziei, że ktoś zrozumie ;). Komentarze powyżej przekonują, że tacy bywają. I liczę na Redaktora, który zrozumie.

Toteż – oczywiście, piszę dla grona swoich odbiorców. Mając nadzieję, że będzie ich Legion :). Ale nawet garstką się zadowolę, bo to garstka nadająca na tych samych falach co ja. Co mnie niezmiernie satysfakcjonuje i cieszy.

A, i na koniec:

I jeszcze ten Kozioł.

Kozioł jest również niezmiernie czytelny. Dodaj jeszcze do Kozioła pewien przymiotnik i masz – podane na tacy, wytłumaczone jak wiersz w podstawówce.

 

Pozdrawiam.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Staruchu, nie miało być ostro, raczej rzeczowo. Jeśli tak to odebrałeś, nie taki był mój zamiar. Kilkukrotnie podkreślałem, że mówię o powyższej konwencji i tym opowiadaniu, do którego nie pasuje Twój “styl”, a Ty zaczynasz robić ogóle wycieczki, co komu się podoba i co jest lepsze, a co gorsze. Nie wierzę, że tak chcesz rozmawiać.

Nie miałbym litości dla żadnego terrorysty złapanego na gorącym uczynku. Żadnej. Ale nie nazywam każdego, kogo nie rozumiem – głupkiem.

Kontekst ostatniej piosenki mi umknął, postaram się jeszcze kiedyś do tego wrócić.

 

Hm, okej. Rzeczowo, ale ostro :).

mówię o powyższej konwencji i tym opowiadaniu

I ja też. Ty mówisz o swoich odczuciach, a ja o swoich. I mam nadzieję, ze dopóki nie generalizujemy – “wszyscy to rozumieją”, “nikt tak nie pisze”, “zgodzimy się, że obiektywnie to jest do d…”, to rozmawiamy o SWOICH odczuciach. Ty – jako czytelnik, ja – jako autor.

I właśnie to, co Ty masz za wadę tego opka, dla mnie jest jego zaletą. Bo pokazuje, że jest moje, że jest osobiste, że się wyróżnia (na plus bądź na minus).

Inną sprawą jest, jak odnoszą sie do tego inni. Ty – już wiem jak. Kłują Cię różne rzeczy tu i ówdzie. Mam nadzieję, że nie wszystkich, a nawet nie większość :).

Ale nie nazywam każdego, kogo nie rozumiem – głupkiem.

Każdego nie. Ale gościa, który roszczelnia instalację gazową, żeby ukryć, iż zabił żonę i wysadza pół bloku z lokatorami (przypadek autentyczny) – już tak.

Gościa, który w imię idei, haseł, choćby jak najbardziej słusznych, powoduje śmierć choćby jednej osoby – już tak (patrz: komunizm, choć tu mówimy już o milionach ofiar).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Pamiętaj, że mówiłem o detalach i dwa razy wspominałem, że to dobry szort SF.

Jeszcze bym trochę popolemizował na temat co jest zaletą, a co wadą, ale to zrobiłoby się za chwilę nachalne, albo wyglądało na niegrzeczne. Bądź co bądź, to tylko jeden z Twoich szortów, a nie Testament Świata, a ja nie będę bronił stanowiska, aż się zes… zestarzeję. ;)

 

Co do Twoich przykładów głupków. Wierzę, że nikt nie rodzi się z natury zły, to my, ludzie, tworzymy złych ludzi. A zła nie utożsamiałbym z głupotą. Podobno autentycznie głupi był wojak Szwejk, ale tutaj też bym polemizował. ;)

Pozdrawiam.

 

Ja lubię polemizować :)

A zła nie utożsamiałbym z głupotą

Można być złym z głupoty – nie mieć wyobraźni i empatii. Taki typ to typ “szkolnego prześladowcy”. To jest wg mnie zło wynikające z głupoty. I ono jest generalnie relatywnie mniej groźne.

Znacznie gorsze jest zło z wyboru – i tu rzeczywiście jest to domena ludzi inteligentnych, czasem nawet ponadprzeciętnie. Tych należy obawiać się bardzo!

I moje przykłady z poprzedniego posta to było raczej zło z głupoty, z zadufania. I takich ludzi (typu Kozioł) idealnie mogą wykorzystać tacy manipulatorzy, jak Latarnik.

 

Exemplum – winnymi wybuchu II wojny swiatowej są (moim zdaniem) na równi Hitler i Stalin. Ale ten drugi sprytnie wmanipulował pierwszego w oddanie pierwszych strzałów, samemu odczekując dwa tygodnie. I te dwa tygodnie sprawiły, że o roli Stalina w wywołaniu II wś. w ogóle się nie mówi. Głęboko niesłusznie!

Pozdrawiam :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Można być złym z głupoty – nie mieć wyobraźni i empatii. Taki typ to typ “szkolnego prześladowcy”. To jest wg mnie zło wynikające z głupoty.

TAK. Bardzo, bardzo tak.

Znacznie gorsze jest zło z wyboru – i tu rzeczywiście jest to domena ludzi inteligentnych, czasem nawet ponadprzeciętnie.

Tak, aczkolwiek nie dałabym głowy za inteligencję (wyobraźnię, empatię…) tych, którzy wybierają zło. Bo ci głupi też przecież wybrali, nie? Choć nie zastanawiając się nad tym. "Inteligentni" kalkulują, tak. Ale czy myślą?

I te dwa tygodnie sprawiły, że o roli Stalina w wywołaniu II wś. w ogóle się nie mówi.

Może te dwa tygodnie, a może sojusze aliantów z wujkiem Joe (choć może bez tych dwóch tygodni sojuszy by nie było?) i ogólna słabość Zachodu do komunizmu (datująca się na czasy długo sprzed wojny).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Może te dwa tygodnie, a może sojusze aliantów z wujkiem Joe (…) i ogólna słabość Zachodu do komunizmu

Owszem, ale gdyby Stalin zaatakował razem, wspólnie z Hitlerem, żadne wymówki już by nie pomogły.

A tak – mozna pleść androny: “Polska już była pokonana”, “wkroczyliśmy ratować rodaków i Żydów” i inne takie ple ple…

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Tarnino, np. korpopsychopaci są zazwyczaj megainteligentni. A co do Stalina: to był geniusz zła, człowiek megainteligentny do sześcianu. O absolutnej pamięci w dodatku ! On miał w głowie całe kilkanaście tysięcy osób z wyższej nomenklatury ZSRR i demoludów na dokładkę. I wcale (za Suworowem) nie uważam, że dla Sojuza i Europy był największym możliwym złem. I Trocki, i Bucharin, i Zinowiew i Kamieniew, a ponadto masę pomniejszych sowieckich fuhrerków, zrodzonych przez ludobójczą rewolucję, utopiłoby nasz kontynent w znacznie większej rzece krwi… Stalin był przy nich wręcz Czyngis Chanem z ludzką twarzą

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Można być złym z głupoty – nie mieć wyobraźni i empatii. Taki typ to typ “szkolnego prześladowcy”. To jest wg mnie zło wynikające z głupoty.

Nie zgadzam się. Agresja szkolnego prześladowcy ma bardzo konkretne przyczyny. Najczęściej jest to patologiczna rodzina lub opiekunowie prawni. Alkohol, narkotyki i przemoc domowa to podstawowe elementy, które tworzą szkolną bestię. Ale nie tylko, to także “normalna” rodzina, która ma dysfunkcje tylko w pewnym zakresie. Może to być ojciec, który źle traktuje ludzi. Chłopcy w młodym wieku czerpią wzorce jednak przede wszystkim z ojców. Mogą być rodzice, którzy nie zwracają uwagi na dziecko, zastępując wychowanie gadżetami i pieniędzmi. Ba, może to być bierność rodziców, czy też bezstresowe wychowanie, które mylnie wiąże się z brakiem wyznaczania jakichkolwiek granic. Zaś sama przemoc szkolnego prześladowcy też nie jest bezmyślna, tylko ma konkretny cel. Zwrócenie na siebie uwagi rodziców, sprawdzanie granic, o których już wspomniałem, budowania poczucia własnej wartości i ważności poprzez stosowanie siły. A to, że czasami niektóre zachowania wyglądają na “głupie” także wiąże się z powyższym. To kolejne próby przesuwania granicy, które powodują stosowanie coraz to większej agresji i prymitywnych zachowań. W żadnym z tych przypadków nie można mówić o głupocie.

Zbrodniarze zaś to bardziej skomplikowana sprawa. Hitler był fanatykiem i nie podejmuje się go oceniać. Nie nazwałbym go jednak głupkiem, na pewno nie. To samo tyczy się Stalina, choć to już nie fanatyk, ale wydawał mi się bardzo sprytnym człowiekiem. Gorzej, że ten spryt źle lokował, ale też nie znam zbyt dokładnie jego historii, więc nie podejmuje się analizy.

Mało prawdopodobne, Staruchu, że znajdziesz zło, które wynikałoby bezpośrednio z głupoty. Prawie na pewno każdy przykład da się obalić.

@Rybak

I Trocki, i Bucharin, i Zinowiew i Kamieniew, a ponadto masę pomniejszych sowieckich fuhrerków, zrodzonych przez ludobójczą rewolucję, utopiłoby nasz kontynent w znacznie większej rzece krwi… Stalin był przy nich wręcz Czyngis Chanem z ludzką twarzą

Pozwól Rybaku, że się nie zgodzę. Być może cała reszta czerwonej hołoty była bardziej żądna krwi, ale to jednak Stalin zbudował system (no, część przejął po Leninie i Dzierżyńskim), który funkcjonował aż do lat 90-tych. Niesłychanie krwawy, który pochłonął, jak pamiętam, więcej ofiar niż nazizm. Ale bez niego nie działałby tak sprawnie, bo Stalin miał rękę do wyboru prawdziwych zwyrodnialców z żyłką systematyczności. “O wszystkim decydują kadry”, pamiętasz? Gdyby nie Stalin, to myślę, że Czerwone Imperium runęłoby wcześniej.

 

@Darcon

Mało prawdopodobne, Staruchu, że znajdziesz zło, które wynikałoby bezpośrednio z głupoty.

A to zależy, jak zdefiniujesz głupotę i zło.

Bo zaczynasz prowadzić wywód w kierunku, którego nie lubię. “On nie jest winny, bo jego dobrą duszyczkę skrzywili: niedobry ojciec/pijąca matka/osierocenie/wredni koledzy itd itp”. Gdyby tak było, to świat składałby się w połowie ze zbrodniarzy i zwyrodnialców. Te przyczyny, które podajesz, owszem bywają istotne. To jednak sprawa indywidualna, jak się takie doznane zło przepracuje. Natomiast to zależy w przeważającej mierze od człowieka (powiedziałbym górnolotnie – jego duszy): czy potrafi nie powtarzać błędnego koła zła i przemocy?

I jednak – będę się upierał, że zło może wynikać z głupoty. A przynajmniej ja to będę tak interpretował.

Mgliście przypomnia się świetny polski film “Wśród nocnej ciszy”, który (jeśli dobrze pamiętam), można interpretować i na mój, i na Twój sposób, Darconie.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A tak – mozna pleść androny: “Polska już była pokonana”, “wkroczyliśmy ratować rodaków i Żydów” i inne takie ple ple…

Jakieś androny zawsze się znajdą.

Rybaku, inteligentni w sensie zdolności rozwiązywania problemów – na pewno. Ale mądrzy? Chyba nie.

 Zaś sama przemoc szkolnego prześladowcy też nie jest bezmyślna, tylko ma konkretny cel.

Taaak. Kopnięcie kogoś w tyłek, najczęściej. Sorry, moje doświadczenie jest jednostkowe, ale celu w tym nie dostrzegłam. Dla porównania – w moim liceum było parę osób pobłogosławionych przez los głupimi rodzicami, ale żadna z nich nie wyżywała się na innych.

 

ETA:

Bo zaczynasz prowadzić wywód w kierunku, którego nie lubię.

Ja też. Zgadzam się ze Starcem o brodzie wprawdzie wirtualnej, ale jakże jedwabistej. Zło jest wyborem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bo zaczynasz prowadzić wywód w kierunku, którego nie lubię.

To nie jest temat, który można lubić lub nie lubić. Staraj się oddzielić emocje od dyskusji. Mój wywód jest bardzo uproszczony, nie da się w kilku zdaniach opowiedzieć o psychice człowieka.

Nadal uważam, że ludzie nie rodzą się z natury źli, i zło nie jest związane z głupotą, ale z konkretnymi przyczynami. W każdym przypadku trochę innymi.

“On nie jest winny, bo jego dobrą duszyczkę skrzywili: niedobry ojciec/pijąca matka/osierocenie/wredni koledzy itd itp”. Gdyby tak było, to świat składałby się w połowie ze zbrodniarzy i zwyrodnialców. Te przyczyny, które podajesz, owszem bywają istotne. To jednak sprawa indywidualna, jak się takie doznane zło przepracuje.

Zgadzam się po części. To znaczy każdy człowiek ma inną psychikę i odporność na stres. Jeden wyjdzie z patologicznej rodziny jako dobry ojciec i mąż, drugiemu wystarczy odrobina dyscypliny w normalnej rodzinie, aby czuł się niekomfortowo i odbijał to sobie na słabszych.

Czy ja już mówiłem, że nie wiąże tego z głupotą? ;)

 

Tarnino, przykłady celów podałem wyżej, nie ma co się powtarzać.

No dobra, powołam się na autorytet – prof. Jan Szmyd z Krakowa

Niemądrość [głupota] utrudnia lub wręcz uniemożliwia budowanie właściwej hierarchii wartości, odpowiednie ich wybory według jasnych i dobrze przemyślanych kryteriów. Nie sprzyja też klarownym rozróżnieniom pomiędzy fałszem a prawdą, słusznością i niesłusznością, dobrem i złem, chwalebnością i niechwalebnością, godziwością i niegodziwością, godnością i niegodnością. Zwiększa podatność na kłamstwo, mity i iluzje, propagandę i indoktrynację. Ułatwia nietolerancję i agresywność, ksenofobię i uprzedzenia międzyludzkie, utrudnia lub uniemożliwia kompromisy i wzajemne zrozumienie, komunikowanie się i współdziałanie.

Oraz, ciągnąc temat dalej:

Nadal uważam, że ludzie nie rodzą się z natury źli

Czy ja tak powiedziałem? Gdzie? Ludzie (z reguły) wiedzą, co dobre, a co złe. Czemy wybierają zło? Bo łatwiejsze, bo wygodniejsze. Oraz – bo nie są w stanie przewidzieć następstw swoich czynów, albo robią coś z czystej złośliwości. Czyli z głupoty!

To nie jest temat, który można lubić lub nie lubić

Ależ oczywiście, że można. Bo to czystej wody demagogia – to nie ja jestem winny, to oni!

Czy Brad Pitt, strzelając do Kevina Spaceya w zakończeniu filmu “Siedem” miał wybór czy nie? Owszem, Spacey go sprowokował, ale to nie Spacey pociągnął za spust!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Możesz się powoływać, ale ja się z tym zgadzam. :) Niski iloraz inteligencji, głupota, sprzyja agresji i nietolerancji. To miałem na myśli mówiąc, że ludzie z natury nie rodzą się źli. To znaczy człowiek o przeciętnym ilorazie inteligencji rozróżnia pojęcia dobra i zła. I czyni zło ze świadomością, a nie z głupoty. Ale nie od tego wyszliśmy, tylko od terrorystów i Twojej domniemanej ich głupoty.

Bo to czystej wody demagogia – to nie ja jestem winny, to oni!

Czy czasami nie są demagogią właśnie Twoje słowa? Spotkałeś się ze szkolnym prześladowcą, który mówi, że winni są rodzice, a nie on? Że w ogóle ma poczucie winy? Stawiam te pytania retorycznie.

Pora już zakończyć dyskusję. To nie jest temat na to forum, pod opowiadaniem. I czas mam w deficycie. Może kiedyś przy piwie dokończymy.

Pozdrawiam.

 

Ps. “Siedem” bardzo mi się podobał. :) To już klasyk.

Mój wywód jest bardzo uproszczony, nie da się w kilku zdaniach opowiedzieć o psychice człowieka.

Nie da się.

 Nadal uważam, że ludzie nie rodzą się z natury źli, i zło nie jest związane z głupotą, ale z konkretnymi przyczynami.

Nic nie rodzi się złe. Jak już powiedziałam, zło jest wyborem.

 Tarnino, przykłady celów podałem wyżej, nie ma co się powtarzać.

Nie oczekuję tego, przekazuję tylko własne doświadczenia.

 Czemy wybierają zło? Bo łatwiejsze, bo wygodniejsze. Oraz – bo nie są w stanie przewidzieć następstw swoich czynów, albo robią coś z czystej złośliwości. Czyli z głupoty!

Właśnie.

 Ależ oczywiście, że można.

Można. Co nie znaczy, że należy go unikać, bo jest trudny ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Tarnina

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bardzo ciekawa konstrukcja i wciągający pomysł. Podobało mi się.

Dzięki, Zygfrydzie :)

Cieszę się!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Eh, podobało mi się, choć o kamikadze produktowym! :-) Tak, raj. Wszystko, o czym tylko zamarzysz, będziesz potrafił sobie wyobrazić, albo inni za ciebie zrobią lub już zrobili, przecież wiedzą lepiej. Leć, pędź czym prędzej, obyś tylko zdążył.

Postać Latarnika bardzo ciekawa, dobre imię, przenośnia dla niego, bo przyciąga i sprowadza na dobrą drogę, hmm… wprost ku wiecznemu dobrobytowi.

Dobrze napisane, konkretnie. Spodobała mi się konstrukcja i słowa. Obie rzeczy dopasowane do pomysłu. Ale, ale… opko smutne i gniewne, choć – niestety – rzeczywiste, bardzo wprost.

Poczytam sobie teraz komentarze, jeszcze nie jest późno, a ja się „wyrobiłam” dzisiaj, no, prawie.

Jeden drobiazg:

,które przybliżały się i oddalały z każdym uderzenie serca.

Już w biblio, więc nie skarżę. 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Miło, Asylum, że wpadłaś :).

opko smutne i gniewne

Zdaje mi się, ze raczej prawdziwe. Bo myśleć na własny rachunek już mało komu się chce. Lepiej znaleź ćLatarnika i iść za nim, choćby w ogień (wieczny).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Tak, prawdziwe, toć napisałam, że rzeczywiste. xd

W ogień wieczny zepchnęłabym nogą tę prawdziwość! Szkoda, że nie da rady… chociaż kolejnym Latarnikiem też nie chciałabym zostać. A jednak, tu się z Tobą zgodzę, choć sama ze sobą w polemikę się wdałam. Myślenie, kontestowanie, poddawanie w wątpliwość to ogromna wartość, podobnie jak wymiana idei, pomysłów, zastanowień.

Też uważam, że zabrnęliśmy za daleko (nie my:D, tylko tak ogólnie bardzo świat). Jest takie stare słowo – „upupienie”. Upupiono nas i nie wiedzieć, kiedy to się stało. Traktujemy zastaną rzeczywistość i reguły jak prawa, zgoła naturalne, a przecież nimi nie są. 

 

Edytka: Przeczytałam komentarze, ciekawe dyskusje, które się wywiązały. Do jednej sprawy się odniosę, a mianowicie redaktorka racji nie miała, IMHO, niezależnie od tego czy tekst przyjęła, czy nie.  Sens i znaczenie nie jest w Twoim opku zakopane, jaśniej już nie można.

Rzekłabym, że pani cierpi na „literalizm”.  Piękny i trafny opis tegoż przypomniał mi się z pożegnalnego listu  OT do Marii Janion:

Największą chorobą naszych czasów stał się literalizm – tendencja do ograniczającej myślenie dosłowności. Pierwszym jej objawem jest brak zdolności do rozumienia metafory, potem pauperyzacja poczucia humoru. Towarzyszy jej skłonność do wydawania ostrych, pochopnych sądów, nie toleruje niejednoznaczności, nie rozumie ironii i – w końcu – powoduje powrót dogmatyzmu i fundamentalizmu. Literalizm nie rozumie ani literatury, ani sztuki i jest gotowy ciągle pozywać twórców do sądu za obrazę uczuć. Literalista bowiem w swoim upośledzeniu popada w zamęt emocjonalny, nie potrafiąc umieścić tego, czego doświadcza, w jakimś szerszym, głębszym kontekście.

Literalizm kompromituje religię, ponieważ jednowymiarowo traktuje prawdy objawione, nie zdając sobie sprawy z ich kontekstowości. Literalizm niszczy zmysł piękna i sensu, przez co nie pozwala tworzyć uważnej i pogłębionej wizji świata. Jego największym grzechem jest nietolerancja i traktowanie wszystkiego, co odstępuje od przyjętej gdzieś-kiedyś-przez kogoś normy, jako moralnie złego, grzesznego, zasługującego na potępienie, a nawet karę. Literalizm zamyka więc horyzonty. Zamyka ludzkie umysły.

Człowiek cierpiący na literalizm widzi wszystko wyosobnione, bez kontekstów oraz relacji i na nieszczęście swoje, i innych, traci zmysł syntezy niezbędny do przeżywania świata w pełni i wielowymiarowo. Myślę, że w świecie znaków, sensów i fantazmatów rzadko mamy do czynienia z albo-albo. Tego nauczyłam się od Marii Janion”

Też czuję się duchowym dzieckiem MJ.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Bardzo mi się spodobał ten szorciak, Staruchu. Jest pełen symboliki i można go zrozumieć na różnych poziomach. Fanatycy zwalczani przez innych fanatyków, fałszywi mesjasze, zakulisowi lucyferyczni doradcy, nowe wizje raju. Jak dla mnie miodzio, chociaż dla mnie grubymi nićmi szyte. Wykorzystanie imion, poszczególnych tekstów piosenek było dla mnie bardzo jasne. Cóż mogę dodać więcej od siebie? Uwielbiam zabawy motywami religijnymi – bardzo mnie uszczęśliwiają i dają sporą dozę satysfakcji oraz zachęcają do refleksji. 

Miło mi, Deirdriu :D

Uwielbiam zabawy motywami religijnymi

Też lubię, acz pewnie z innych powodów niż Ty ;)

chociaż dla mnie grubymi nićmi szyte

To znaczy? Bo czegoś nie jarzę…

 

I po takim komentarzu z dziką satysfakcją oraz uporem maniaka zacytuję jeszcze raz słowa Pani Redaktor, bo nieodmiennie mnie bawią:

Dość przewrotna idea Raju (z tą różnicą, że tutaj, gdyby bohaterowi się udało, to byłby on "realny"), ale poza tym to w tekście właściwie nie ma nic więcej

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Ciekawa narracja, idea, jak już zauważono, nieco zakopana. Ale fajnie się czytało, zostawia refleksję po lekturze ;)

Jeżeli chodzi o RAJ, pewnie jego koncepcja i ocena zależą od perspektywy czytelnika. Faktycznie mówi się, że piekło to niemożność oglądania Boga, ale być może taki ekwiwalent w postaci rajskiej platformy jest good enough

Jeżeli chodzi o przenoszenie świadomości, jej cyfryzację, tutaj zawsze mam problem, wydaje mi się, że mimo wszystko po drodze ginie gdzieś osobowość, ginie ja, a pozostaje tylko cyfrowa kopia. Być może można to nazwać zatracaniem się duszy. Osobiście nigdy bym nie poszedł na taki interes ;)

 

I na koniec drobiazg:

Nieświadomy burzy uczuć w głowie Kozioła, udobruchany strażnik machnął tylko ręką i wejście na plac było już wolne.

 

– "droga na plac była już wolna".

 

Che mi sento di morir

idea, jak już zauważono, nieco zakopana

Ty jeszcze nie widziałeś chyba zakopanej przeze mnie idei :P. Tutaj jest wszystko kawa na ławę!

być może taki ekwiwalent w postaci rajskiej platformy jest good enough

Hmmm… Tysiąc lat samotności i zamknięcia w grze komputerowej, w której do tego nie ma wyzwań, bo sam ją układasz?

To ja podziękuję!

mimo wszystko po drodze ginie gdzieś osobowość, ginie ja, a pozostaje tylko cyfrowa kopia

Hm, to zagadnienie można rozpatrywać na dwóch poziomach. Jeśli dusza istnieje, to taki transfer jest niemożliwy. Oraz – co jeśli nie liczą się nie tylko połączenia, sieć, ale równie ważny jest biologiczny budulec? Wtedy też nici z transferu.

Być może da się stworzyć imitację. W “ghost (a raczej: soul) in the machine” nie wierzę!

Dzięki, Basement!

Lubię uwagi, które prowokują mnie do dyskusji :D.

(i poprawiłem – brzmi lepiej)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Hmmm… Tysiąc lat samotności i zamknięcia w grze komputerowej, w której do tego nie ma wyzwań, bo sam ją układasz?

 

Jeżeli Bóg umarł i nie ma innego Boga niż AI i innego raju już nie będzie? W pewnych ujęciach życie jest jedną wielką samotnością

Te tysiąc lat są pewnym problem, obawiałbym się, że potem mój raj zostałby skomercjalizowany i podporządkowany bardziej zasłużonym :/

 

 

Che mi sento di morir

być może taki ekwiwalent w postaci rajskiej platformy jest good enough?

Nic nie jest good enough. Nie w tym przypadku.

 Hm, to zagadnienie można rozpatrywać na dwóch poziomach. Jeśli dusza istnieje, to taki transfer jest niemożliwy. Oraz – co jeśli nie liczą się nie tylko połączenia, sieć, ale równie ważny jest biologiczny budulec? Wtedy też nici z transferu.

O, znalazłoby się więcej.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nic nie jest good enough. Nie w tym przypadku.

 

To zależy, jakie przyjmiesz założenia, jeżeli Boga nie ma, to nasze możliwości są mocno ograniczone. Może takim Bogiem mogłoby być AI, tylko czy zechce się nami zaopiekować?

Bardzo interesująca kwestia :)

Che mi sento di morir

Jeśli Boga nie ma, to nikt/nic nie może się nim stać.

Jeśli Bóg jest, to nikt/nic nie może się nim stać.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A-a-a! “Boga nie ma” to też założenie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Staruchu, zakład Pascala mi przychodzi na myśl.

Zależy, czym/kim jest według Ciebie Bóg. Generalnie żaden człowiek raczej nie jest w stanie pojąć jego istoty, więc, IMO, nie powinno się wydawać tak stanowczych sądów.

 

@Tarnino, można powiedzieć, że założeniem właśnie jest to, że Bóg istnieje :) To jest właśnie wiara.

Che mi sento di morir

Generalnie żaden człowiek raczej nie jest w stanie pojąć jego istoty

Właśnie. AI jesteśmy w stanie sobie wyobrazić/pojąć, czyli nie może się Nim stać. Quod erat demonstrandum.

 

EDIT: ta dyskusja już była :). To, że go nie ma, to też jest wiara!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

@Staruchu, jeszcze dodaj: Za moich czasów :P

 

Taka dyskusja dobra byłaby przy zimnym drinku, w zatłoczonym miejscu, żeby inni mogli się przysłuchiwać i ewentualnie włączać do rozmowy. To byłby piękny wieczór :)

 

@Tarnino, w sumie: Aaa Boga nie ma – to trochę brzmi jak ogłoszenie z gazety :D

Che mi sento di morir

@Basement

Na Discordzie. Z Berylem niedowiarkiem :). Parę miesięcy temu. Baila spytaj, to potwierdzi.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

można powiedzieć, że założeniem właśnie jest to, że Bóg istnieje :) To jest właśnie wiara.

Jasne. To jest niesprawdzalne w jedną i drugą stronę (tak, są dowody na istnienie Boga, ale żaden nie jest ostateczny) – bo właśnie o to chodzi. Gdybyśmy wiedzieli, nie moglibyśmy wierzyć.

Zresztą – w chrześcijaństwie relacja człowieka z Bogiem jest osobowa, a z relacjami osobowymi tak już jest. Nigdy nie wiesz, co ten ktoś o Tobie myśli, i czy w ogóle myśli o Tobie, a nie o skarpetkach.

Generalnie żaden człowiek raczej nie jest w stanie pojąć jego istoty, więc, IMO, nie powinno się wydawać tak stanowczych sądów.

Teologia apofatyczna. OK.

AI jesteśmy w stanie sobie wyobrazić/pojąć, czyli nie może się Nim stać. Quod erat demonstrandum.

Oj, chyba jednak non sequitur. Nie dam głowy, a już przysypiam, więc może pogadamy o tym jutro (teraz siedzę w kryteriach prawdy i hedonizmie, czyli mam we łbie sieczkarnię :D).

to trochę brzmi jak ogłoszenie z gazety :D

Trochę tak XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

teraz siedzę w kryteriach prawdy i hedonizmie,

Brzmi jak niezła bibka z filozoficznymi rozkminami, me gusta :D

 

Nigdy nie wiesz, co ten ktoś o Tobie myśli, i czy w ogóle myśli o Tobie, a nie o skarpetkach.

<3

Można powiedzieć, że miłość to po trosze także wiara i nadzieja :)

Che mi sento di morir

@Staruchu, jeżeli nie mieliście z @Berylem przynajmniej po jednym promilu w wydychanym powietrzu, to się nie liczy :P

Che mi sento di morir

Beryl na pewno nie :P

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Okej. Przeczytałem. 

Ten Kozioł momentalnie skojarzył mi się z Bafometem. Natomiast symbol niosącego światło umknął zupełnie, przytłoczony szkolnym skojarzeniem z nowelą Sienkiewicza. Najlepszy dowód na to, co szkoła robi z człowiekiem :D 

Natomiast po przeczytaniu tego shorta przyszło mi do głowy, że on w rzeczywistości wcale nie trafił do żadnego serwera, tylko po prostu zawitał w regularnym piekle.

Szatanowi byłoby to dość łatwo uzyskać, w końcu to jego królestwo. Może wyglądać, jak sobie szef zażyczy. A torturą niewysłowioną stanie się dopiero po “grze wstępnej”. W końcu mają na to “cały czas na świecie”…

Mogłoby być tak, jak mówisz, Advencie.

W każdym razie – w głowie miałem to, że Latarnik na pewno Kozieła oszuka. Na bank!

A w jaki sposób, to już kwestia interpretacji czytelnika.

Miło, że tu również wpadłeś :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dzień dybry!

 

religia to hera dla motłochu

ojej, bardzo mi się spodobało to sformułowanie, krótkie i trafne!

 

Cytując Tarninę:

Młody wykazuje objawy schizofrenii (rozkojarzenie, gonitwa myśli), tak ma być? Bo przy ataku paniki też coś takiego miałam, ale nie wiem, na ile jest normalne.

No to w takim razie ja od zawsze mam schizofrenię, bo takie luźne myśli i szybkie skojarzenia i roztargnienie mi towarzyszą odkąd pamiętam. Po prostu niektórzy ludzie tak mają ;p to, że Ty tak nie masz na co dzień, nie trzeba od razu takiej cechy przypisywać chorobie… Poza tym gonitwy myśli ma się też często przy nerwicy, więc nie musi to być od razu schizofrenia. A skoro wspomniałaś o atakach paniki, to podejrzewam, że też ją masz, więc witam w Klubie ;p

To tak jakby powiedzieć, że ktoś ma raka albo depresję, bo ciągle czuje się zmęczony… drastycznie na wyrost wysunięta diagnoza ;p

 

Wracając do Twojej historii…

Ja już wiem, czemu na ogół mi się Twoje dzieła nie podobają… Ja po prostu nie lubię gatunku science-fiction…

Choć z samego technicznego punktu widzenia czyta się Twoje opowiadania przyjemnie. Jest schludnie, zadbanie, miło dla oka.

Motyw raju wirtualnego też dość ciekawy.

 

Szkoda, że większość Twoich dzieł jest z gatunku SF. Może pokusisz się kiedyś o coś innego?

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ja po prostu nie lubię gatunku science-fiction…

Nie wydaje mi się. Po prostu nie trafiłaś na właściwy tekst.

 

Motyw raju wirtualnego też dość ciekawy.

I widzisz – to jest właśnie to coś, co różni czytelnika w moim wieku od czytelniczki w Twoim wieku. Bo to absolutnie nie jest opowiadanie o raju, a o piekle.

Bo tak: lubię skrywać pewne sensy głęboko (czasem bardzo głęboko) przykryte tekstem.

O czym jest ten tekst? Jakie tropy rozpoznałaś? 

Pisanie takich tekścików-mikrołamigłówek to dla mnie frajda.

Mniejszą frajdą jest to, że łapią niektórzy.

 

Może pokusisz się kiedyś o coś innego?

Pokusiłem. Aczkolwiek cały czas uważam, że to SF zadaje najważniejsze, najbardziej frapujące pytania.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Holly, wszyscy jesteśmy wariatami XD

Mniejszą frajdą jest to, że łapią niektórzy.

Ale przynajmniej ktoś łapie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Interesujące i komentarze też. :) Dobrze, że wyciągnięte z półki bibliotecznej.

Przyznaję się, po przedmowie zajrzałem do komentarzy, żeby wiedzieć, na czym stoję. Bez nich bym pewnie nie wyłapał nawiązań do Chrystusa (poza ,,Boże mój, Boże mój…”, bo to jest dość oczywiste) ani mówiącego nazwiska głównego bohatera. Okazuje się, że tekst na pierwszy rzut oka traktujący o terroryzmie i manipulacji, ma jeszcze kilka dodatkowych warstw. A takie smaczki i odwołania do religii/mitologii/metafizyki – zawsze w cenie. ;)

Piosenki w tekście – też fajne. Odpowiednio dobrany utwór jednak przekazuje więcej niż opis na akapit.

Pokręciłbym nosem na odwróconą chronologię, nie jestem fanem takich eksperymentów z formą. I raz wróciłem się na początek, bo nie wiedziałem, do kogo odnosi się słowo ,,Fanatyk”. Dopiero wtedy zaskoczyłem, że to pogardliwe określenie osób wierzących.

 

Dwie rzeczy szczególnie zwróciły moją uwagę:

W sumie kupa kamieni, prażona słońcem. Nie ma się czym zachwycać.

I tak Wzgórze Świątynne dołączyło do piramid, Koloseum i buddyjskich świątyń w Afganistanie. Budowle sobie stoją i cieszą oko przez setki lat, a potem ktoś je rozwala. Bo przeszkadzają. Bo są ,,bezbożne”. Bo to zwróci uwagę. Sad but true.

Secundo – serwery opłacone na tysiąc lat. Długo, ale wieczność jest dłuższa. A dane na serwerze zawsze może ch*j jasny strzelić i tyle będzie z cyfrowej ,,nieśmiertelności”. :P Daje do myślenia.

 

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

I widzisz – to jest właśnie to coś, co różni czytelnika w moim wieku od czytelniczki w Twoim wieku. Bo to absolutnie nie jest opowiadanie o raju, a o piekle.

Kompletnie tego nie wyłapałam. Może jakbym przeczytała tekst jeszcze raz albo dwa.

 

Holly, wszyscy jesteśmy wariatami XD

W pewnym sensie tak.

 

Mniejszą frajdą jest to, że łapią niektórzy.

Ale przynajmniej ktoś łapie.

Dokładnie. I jeśli ktoś czegoś nie wyłapie w tekście, nie musi to być wina jego kulejącej inteligencji. Możemy po prostu myśleć innymi kategoriami, mieć inne skojarzenia.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Możemy po prostu myśleć innymi kategoriami, mieć inne skojarzenia.

Ano, właśnie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@HollyHell

Kompletnie tego nie wyłapałam. Może jakbym przeczytała tekst jeszcze raz albo dwa.

jeśli ktoś czegoś nie wyłapie w tekście, nie musi to być wina jego kulejącej inteligencji. Możemy po prostu myśleć innymi kategoriami, mieć inne skojarzenia.

Owszem. Są dwie strony tego medalu – uważność czytania i przyzwyczajenia literackie.

Jak się non stop czyta kobyle sagi fantasy, w których coś znaczącego dzieje się raz na 200 stron, to naturalnie obniża się próg czytelniczej uwagi. Ja jestem wychowany na opkach SF właśnie, których (wcale niemałą) zaletą było skupienie się na pomyśle i z reguły wiążąca się z tym oszczędność w słowach.

Dlatego też uważam że fantasy to (generalnie) ZUO :P

Jak i rap!

 

@Soundwalker

Daje do myślenia.

Dokładnie o to mi chodziło :D

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Są i długie SF, nie przeczę. Jeszcze kilka mogę podać :)

Ale jednak dla mnie – kwintesencja SF to opowiadania (patrz np. Ted Chiang)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Czy Chiang taki szałowy…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka