- Opowiadanie: darek71 - Czyściec

Czyściec

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Czyściec

 

Siedziałem w kawiarni i piłem pyszną latte, kiedy zauważyłem, że na stoliku, ni z tego ni z owego, pojawił się Pewien Apacz. Choć skurczył się do wielkości krasnoludka, nadal nosił się na włoską modłę. Byłem tak zaskoczony, że upuściłem filiżankę i struga płynu pomknęła na spotkanie z moimi nowymi spodniami. Indianin zdawał się mnie nie zauważać.

Podreptał do cukierniczki i jął z zapałem wgryzać się w białe kryształki. Zirytowany tym, że mnie kompletnie ignorował, zawołałem:

– Co jest, stary?!

Wojownik odwrócił głowę i spojrzał obojętnie. Następnie wrócił do poprzedniej czynności.

– Co jest? – Spróbowałem znowu. – Dlaczego się nie odzywasz?

Ów wzruszył ramionami i odparł:

– Mam swoje powody.

– Przypominam, że jesteśmy przyjaciółmi.

– OK. Sam tego chciałeś. Pół roku temu para amerykańskich naukowców natknęła się w jednej z jaskiń w Arizonie na tajemnicze malowidła naskalne. Po przestudiowaniu indiańskich legend oboje doszli do wniosku, że freski przedstawiają moje przygody i nie omieszkali poinformować o tym wszystkich portali internetowych. A ja nie znoszę medialnego szumu.

– I tylko dlatego stałeś się krasnoludkiem?

– To zwykła oszczędność. Wydaję teraz mniej pieniędzy na jedzenie i barwy wojenne..

– Tak, tak. – Udałem, że mu wierzę. – Zawsze byłeś pragmatyczny.

Jednak w głębi duszy czułem satysfakcję. Oto wielki Pewien Apacz, który wiele razy zalazł mi za skórę, skarlał do tego stopnia, że mogłem go rozgnieść niczym pluskwę. I nie obchodziło mnie zbytnio, co było tego przyczyną. Nadarzyła się natomiast świetna okazja do bezkarnego kpienia z wojownika.

– A co na to twoja żona? – spytałem, nie kryjąc wesołości. – Wszyscy znamy ogromny seksualny apetyt Szybkiej Decyzji.

Spojrzał na mnie zimno.

– Jestem w stanie zadowolić ją pod każdą postacią.

– Nie okłamuj samego siebie – atakowałem dalej. – Teraz przynajmniej twój wzrost jest adekwatny do skali osobowości.

– I ty mienisz się moim przyjacielem! – odparł gorzko. – Lepiej wyszedłbym na znajomości z dupą Maryny.

– Zamiast skamleć, zatańcz lepiej jak balerina, bo dostaniesz z liścia. A takie uderzenie, mimo nazwy, do ekologicznych nie należy.

Pewien Apacz skurczył się w sobie i zaczął płakać.

– Wiedz, że to dla mnie zaszczyt – wybąkał.

Poniżony i przestraszony wojownik jął pląsać. Nie szło mu to jednak zbyt składnie. Musiał ponieść karę. Strąciłem go ze stołu w nadziei, że rozbije się o podłogę. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zdjąłem but i próbowałem rozgnieść fałszywca. Ten, jakimś cudem, unikał moich ciosów. Do czasu. Wreszcie opadł z sił i zamachał białą chusteczką. Rozmiar flagi był równie żałosny, jak sam trzęsidupa.

– Chodź do mnie, karzełku, ale już! – rozkazałem. – Poniesiesz teraz konsekwencje z tytułu niesubordynacji.

Muszę przyznać, że rozpierała mnie radość. Tak długo czekałem na tę chwilę. Chwyciłem cukiernicę… i znalazłem się na wojskowej pryczy. Wokół mnie stały łóżka. Tysiące posłań zajętych przez tysiące ludzi. Ledwie zdążyłem wstać z wyrka i trochę rozprostować nogi, a już zaszczycił mnie wizytą przedstawiciel tutejszego personelu. Co ciekawe ubrany był w nowiutki mundur oficera NKWD.

– Fajna wizja, towarzyszu, warto trafić do czyśćca, nieprawdaż? – zagadnął z rosyjskim akcentem.

– Szkoda tylko, że skończyła się w tym właśnie momencie.

– W naszym fachu nie ma miejsca na happy endy, inaczej to miejsce musiałoby zmienić nazwę.

Czekista zajrzał do papierów, które nagle pojawiły mu się w dłoniach i spojrzał mi prosto w oczy.

– Z kwestionariusza wynika, że znalazłeś się tutaj w wyniku samobójstwa. Mogę wiedzieć, co cię do tego czynu skłoniło? – zapytał, choć doskonale znał odpowiedź.

– Oczywiście. Wszystkiemu winny jest Pewien Apacz. Gdyby nie on, zostałbym słynnym pisarzem albo scenarzystą. Kto wie, może zastąpiłbym samą Ilonę Łepkowską i miałbym tyle szmalu, że wykupiłbym na własność autostradę A1. A tak cała moja twórczość obracała się wokół niego… Rodzina straciła do mnie szacunek, a ja pogrążyłem się w depresji.

– Smutna historia, tyle że u nas takich mnoga – podsumował mój rozmówca. – Za kilka sekund wrócisz ponownie do kawiarni. I tak przez tysiąc lat. Jeżeli wykażesz się zdyscyplinowaniem i będziesz przestrzegał regulaminu, to najbliższe milenium upłynie ci bardzo szybko aż w końcu trafisz do nieba.

– Tylko tyle? – mruknąłem i odwróciłem się plecami do rozmówcy. 

Funkcjonariusz uśmiechnął się filuternie i poszedł do szatni, nieśpiesznie zdjął mundur i założył szykowny garnitur od Armaniego oraz stylowe włoskie buty. Pewien Apacz spojrzał z satysfakcją w lustro.

– Wszystko wskazuje na to, że wylądujesz w piekle. A znam osobiście wielu takich, którzy zrobią wiele, żeby ci to ułatwić.

Indianin odsunął jedną z szafek i otworzył pancerne drzwi. W tej samej chwili dało się słyszeć jęki pohańbionych dusz i diabelski chichot. Czerwonoskóry krzyknął w głąb królestwa ciemności:

– Dzierżyński, Jagoda, Jeżow i Beria migusiem do mnie! Macie robotę!

Koniec

Komentarze

Hejka!

Zamiast skamleć, zatańcz lepiej jak balerina, bo dostaniesz z liścia. A takie uderzenie, mimo nazwy, do ekologicznych nie należy.

Wreszcie opadł z sił i zamachał białą chusteczką. Rozmiar flagi był równie żałosny, jak sam trzęsidupa.

 

→ :D 

 

No całkiem zabawny tekst. Może jakoś mnie nie zachwycił, ale z dwa razy się uśmiechnąłem. 

Technicznie, bywają małe potknięcia: 

A tak cała moja twórczość obracała się wokół niego…Moja rodzina

→ Spacja przed “Moja”. 

Ogólnie po prostu okej. 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Pozdrawiam Lubuszczyznę i dziękuję za komentarz.

 

#teampewienapacz nadal, ale chyba lekko wypadasz z formy albo się spieszysz.

enkawudzista to nie to samo, co czekista, choć i to i to gnida.

Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy ma polskie korzenie, więc pomyślałem, że warto o tym wspomnieć.

Co do tekstu. Nawet Stanisław Tym miał słabsze dni, patrz film “Ryś”.

Przeczytałam o Pewnym Apaczu w szortach sprzed paru lat. Nie ukryję, że nie uważam się za target takich opowiastek. Tego typu poczucie humoru do mnie nie trafia, chociaż na przestrzeni Twoich tekstów jestem w stanie znaleźć zdania, które mnie rozbawiają. Jednak całokształt do mnie nie trafia. I w sumie tyle mogę powiedzieć od siebie, a dyżur trzeba odbębnić (ale spokojnie, jak coś przeczytam, muszę zostawić swój ślad). 

Znamienne, że wybrałaś najkrótsze teksty. Tyle że zrobiłbym tak samo.

Darku, tyle ich napisałeś, ale mam na radarze dłuższe. Pewnie zajrzę w wolnej chwili, bo czemu nie? :)

Akurat wybór był losowy.

Kto dyżurnemu zabroni!?

Słusznie, nie czytam tylko dyżury ;)

Ktoś tutaj pisze, że się sypiesz albo, że tracisz formę. A ja uważam co innego: od teraz ta historia, jest moją ulubioną o Pewnym Apaczu.

Ta wizja czyścca z oficerami NKWD jakoś mi przypomniała wizję Marka Huberatha z jego świetnego opowiadania “Kara większa”.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Miło wiedzieć. Utwierdzam się w przekonaniu, że jestem najmniej oczytany z towarzystwa.

Hmmm. Wizja zaświatów z NKWD nawet spoko. Ale droga do niej prowadząca nie przypadła mi do gustu – znęcanie się nad bezbronnym Pewnym Apaczem było przykre w czytaniu. Jak już bohater mi podpadł, to nie kibicowałam mu w czyśćcu.

Babska logika rządzi!

Ale wizja zaświatów spoko. Pięknie dziękuję.

Chore, obłędne, szalone i dla tego świetnie się czyta howg

 

:D 

W tym szaleństwie jest metoda. Warto było czekać, by użyć tego zwrotu stosownie do sytuacji.

Warto było czekać, by użyć tego zwrotu stosownie do sytuacji.

Ale, mam nadzieję, to nie jedyny powód dla którego powołałeś do życia Pewnego Apacza i pokryklany świat, który rzeczony Apacz zamieszkuje? ;)

Known some call is air am

Chciałem się pochwalić, że też coś czytam. 

Bardzo pokręcone opowiadanie. Niektóre zdania bardzo fajne, ale jako całość – nie wiem, co o tym myśleć.

Związek przyczynowo– skutkowy znowu mnie dopadł. Zauważyłeś, że nie lubię tego pana.

Wizja czyśćca całkiem OK, ale reszta jakaś taka, odbiegająca od pozostałych historii i, odniosłam wrażenie, że mało tu było Pewnego Apacza…

 

Zdją­łem buta i pró­bo­wa­łem roz­gnieść fał­szyw­ca. ―> Zdją­łem but i pró­bo­wa­łem roz­gnieść fał­szyw­ca.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pewien to postać wielowymiarowa. Tym razem zachował się jak solidny garnek i wystąpił pod przykrywką.

Aha jeszcze but. Ten cwaniaczek mnie zwiódł.

O tak, Pewien Apacz, wzorem wspomnianego garnka, mieści w sobie sporo treści

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka