- Opowiadanie: wiadp1 - Ostatnie marzenie

Ostatnie marzenie

Piszę dla zabawy. Preferuję krótkie opowiadania science fiction, thriller czy detektywistyczne. Generalnie interesuję się wszelkimi paranormalnymi zjawiskami. W moich krótkich opowiadaniach dużą wagę przywiązuję do realizmu akcji, wplatając w to często tematy i problemy, które ciężko wyjaśnić w sposób racjonalny. Nie zmienia to jednak faktu, że takie zjawiska naprawdę mogą się zdarzyć. Po prostu nauka nie potrafi ich jeszcze do tej pory wyjaśnić.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Ostatnie marzenie

Była noc, 25 października, dźwięk obijających się o szybę kropli wybudził mnie z koszmarnego snu. Cały mokry i spocony na chwilę wstałem z łóżka. Na zewnątrz mocno padało, w oddali dojrzałem przelatujący samolot. Ulice były puste. To kolejna spokojna noc w Hodsonville. Nie jednak dla mnie. Ja nie mogłem tej nocy spać spokojnie. Miałem zbyt wiele myśli na głowie. Najbliższy dzień miał być przełomowy i od niego zależało jak dalej potoczy się moje życie. Tyle niewiadomych, tyle możliwych alternatyw, tyle rzeczy mogło pójść nie tak. Te wszystkie myśli całkowicie mnie rozbudziły. Spojrzałem na zegarek… 3:21. Jeszcze 14 godzin 39 minut do spotkania, do spotkania, które miało odmienić moje życie. Czy warto było jeszcze spać?

O 3:43 usłyszałem drapanie do drzwi. Puszek, mój wierny koci towarzysz, wracał z nocnych łowów. No tak, zamknąłem okna z powodu deszczu i nie miał jak wrócić. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na Puszka. On coś czuł, wiedział, że to mogą być nasze ostatnie wspólne chwile. Jego oczy pełne były mądrości. Miałem wrażenie, że świdrują mnie na wylot, że zna wszystkie moje tajemnice, moje myśli Zawsze fascynowały mnie koty, ich niezależność, wyniosłość, duma. Często miałem wrażenie, że byłem dla Puszka tylko służącym, kimś niższej kategorii. Puszek udał się na swoje posłanie i poszedł spać. Ja tymczasem zacząłem przygotowania do tego ważnego dla mnie dnia.

O 6:21 byłem już gotowy. Ubrany w swój najlepszy garnitur, wymyty, ogolony. Wyglądałem jak typowy człowiek sukcesu – elegancki, przystojny, zadbany. O 6:23 wsiadłem do mojego służbowego Mercedesa i ruszyłem w stronę biura. Na zewnątrz było jeszcze spokojnie, cały czas padał deszcz, ludzie powoli zmierzali do pracy, na ulicach ruch był minimalny. Dzisiaj piątek, pewnie wszyscy już snuli plany na weekend. Ale nie ja. Ja miałem ważniejsze sprawy na głowie, które wciąż nie dawały mi spokoju.

W biurze byłem pierwszy. Przywitałem się z naszym wieloletnim ochroniarzem, sympatycznym starszym panem, który zawsze witał pracowników pogodnym, szczerym uśmiechem. Miałem pieniądze, piękny dom, cudowną dziewczynę, jednak nigdy nie potrafiłem się tak uśmiechać. Zawsze było mi mało, nigdy nie czułem się spełniony, szczęśliwy, zawsze dążyłem do czegoś więcej i szło mi to naprawdę dobrze. W życiu zawodowym osiągnąłem praktycznie wszystko. Byłem założycielem i głównym udziałowcem jednej z największych korporacji IT na świecie. Kosztowało mnie to wiele wyrzeczeń, pracy, nieprzespanych nocy, ale postawiłem na swoim. To ja stałem na szczycie tej korporacji i to ja rozdawałem karty. Nadal czegoś mi jednak brakowało…

Ale to mogło się zmienić dzisiaj o 18:00. Ta myśl nie pozwalała mi się skoncentrować na pracy. O 11:00 opuściłem biuro i udałem się do pobliskiej kawiarni. Kawiarni pełnej młodych, uśmiechniętych ludzi, którzy wesoło rozmawiali pijąc bardzo smaczną kawę i zajadając jakieś słodkości. Patrząc na nich starałem sobie przypomnieć te piękne czasy młodości. Jednak nie potrafiłem. Nie mogłem znaleźć takich radosnych fragmentów. Pamiętam tylko ślęczenie w książkach i czas spędzony na nauce. Nie miałem znajomych, przyjaciół. Moimi najbliższymi towarzyszami były zawsze koty. Moja dziewczyna mieszkała w innym mieście oddalonym ponad 300km od mojego miejsca zamieszkania, więc także widywałem się z nią bardzo rzadko. Tym co naprawdę zawsze się dla mnie liczyło było programowanie i komputery i byłem w tym naprawdę dobry. Jako nastolatek stworzyłem programy, z których zyski pozwoliłyby mi się ustawić się na całe życie. W wieku 21 lat założyłem firmę, która obecnie stała się największą korporacją IT na świecie. Stworzyłem programy i aplikacje, które całkowicie zmieniły ludzkie życie. Pracowało dla mnie ponad 100 tysięcy ludzi na całym świecie. Miałem 31 lat i osiągnąłem już praktycznie wszystko…

Jednak to dzisiaj o 18:00 miałem dokonać czegoś co będzie ukoronowaniem moich wyrzeczeń, mojej ciężkiej pracy, straconej młodości. Pracowałem nad tym od 15 roku życia i dzisiaj miało się to wszystko finalnie zakończyć. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli dzisiaj stanę się Bogiem.

O 16:21 wyjechałem z biura i ruszyłem w stronę mojego głównego centrum badawczego o łącznej powierzchni 61km2. Około 17:05 wsiadłem do automatycznego pociągu, którym można było dojechać do wszystkich najważniejszych miejsc w centrum badawczym i po 5 minutach znalazłem się już w głównej komorze pełnej komputerów przetwarzających setki jottabajtów danych. Te wszystkie programy i aplikacje, które stworzyłem służyły tylko i wyłącznie temu celowi. Możliwość totalnej inwigilacji i kontroli nad światem. Miałem pełną wiedzę o każdym użytkowniku, który korzystał z moich programów i aplikacji, które tworzyłem od 15 roku życia. Serwery prowadziły całkowitą inwigilację śledząc praktycznie każdy krok wszystkich użytkowników, którzy posiadali jakikolwiek mój program. Za pomocą prostej aplikacji mogłem sprawdzić jakie są numery ich kart kredytowych, mieć spis do wszystkich haseł jakie używają na poszczególnych stronach internetowych, czy nawet mieć dostęp do wszystkich kamer w komputerach i telefonach. Mało tego, poprzez moje programy miałem możliwość wysyłania specjalnych sygnałów wpływających na podświadomość użytkowników i mogłem zmuszać ich do wykonywania konkretnych czynności. Wpisując w specjalnej aplikacji prosty 100 znakowy kod otrzymywałem pełną wiedzę o danej jednostce ludzkiej, a na dodatek mogłem ją jeszcze kontrolować. A, że z moich programów korzystało prawie 5 miliardów ludzi, oznaczało to, że byłem w stanie kontrolować i inwigilować około 5/7 ludności na świecie.

Brakowało mi jeszcze tylko jednego ogniwa. Jak tą całą wiedzę posiąść , ogarnąć i powiązać ze mną samym, abym mógł w pełni kontrolować i inwigilować ludzi bez konieczności korzystania z żadnych dodatkowych programów. To ja sam chciałem zostać programem, podłączonym do jottabajtów danych i mieć pełną kontrolę nad większością tego świata. I to właśnie dzisiaj o 18:00 miałem się spotkać z profesorem Hegensonem, wybitnym specjalistą z Norwegii, który twierdził, że wie jak można to osiągnąć.

Spotkanie przebiegło bardzo pomyślnie. Przez 2 godziny profesor Hegenson tłumaczył na czym polega jego metoda. Nie będę tutaj wnikał w kwestie techniczne, ponieważ prawdopodobnie i tak nic z tego nie zrozumiecie. Mówiąc ogólnie poprzez zastosowanie skomplikowanych technologii i zmodyfikowanych połączeń neuronowych mój mózg miał zostać połączony z serwerami przetwarzającymi jottabajty danych z moich programów. Połączenia te miały mi umożliwić pełną kontrolę nad danymi na tych serwerach. Jednym słowem, jeżeli wszystko by się udało stałbym się prawdziwym Bogiem mającym pełną kontrolę nad światem, a co najlepsze nikt poza mną, profesorem Hegensonem i kilkudziesięcioma lojalnymi pracownikami nie będzie tego świadomy.

Przygotowania trwały 2 dni. 28 października o 11:15 profesor Hegenson oświadczył, że wszystko jest już gotowe. Skomplikowany system niezwykle wytrzymałych kabli i przewodów połączył mój mózg z serwerami i wystarczyło jedynie wcisnąć jeszcze jeden malutki zielony przycisk, który miał zainicjować przepływ danych. Byłem niezwykle podekscytowany. Około 12:00 większość tego świata miała się już znaleźć pod moją całkowitą kontrolą.

O 11:55 profesor Hegenson po raz ostatni sprawdził czy wszystko podłączone jest prawidłowo. Program diagnostyczny nie wykazał żadnych błędów i już za parę sekund miał nastąpić moment, na który czekałem przez całe życie. Spojrzałem podekscytowany na profesora. Ten tylko się uśmiechnął i nacisnął zielony przycisk.

Nagle poczułem jakby ktoś wbijał w moją głowę miliony igieł. Ból był nie do opisania. W oddali usłyszałem syrenę alarmową wskazującą na przeciążenie systemu i paniczne niezrozumiałe dla mnie komendy profesora Hegensona. W pewnym momencie miałem wrażenie, że wszystko wokół mnie drży. Wyglądało to jak trzęsienie ziemi. Ból coraz bardziej się nasilał. Miałem wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje. Nagle usłyszałem potężny wybuch. Zrobiło się bardzo gorąco, a następnie nastąpiła ciemność…

Nagle poczułem się strasznie lekki. Wydawało mi się, że mam pełną kontrolę nad ciałem. Mogłem latać. Lekko się uniosłem i zobaczyłem totalne pobojowisko i rozszarpane ciała. Jedno należało do mnie. Poleciałem jeszcze wyżej. Całe moje centrum badawcze było całkowicie zniszczone. Pobliskie miasto także mocno oberwało. W oddali widziałem jak pali się moje biuro i dom. Eksplozja musiała być potężna.

Leciałem do przodu całkowicie zagubiony. Wtedy nagle ujrzałem znajomą sylwetkę. Podleciałem bliżej. To była moja matka, która zmarła 5 lat temu. Obok niej stał Puszek. Nie rozumiałem co się dzieje. Wokół słyszałem przerażające krzyki ludzi, którzy próbowali ratować swój dobytek. Zbliżyłem się do dwóch jedynych istot, które tak naprawdę w życiu kochałem.

Matka spojrzała mi głęboko w oczy. To były jej oczy, to była ona. Puszek także bacznie mi się przyglądał tym swoim mądrym i inteligentnym spojrzeniem. Matka uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę. Poczułem przyjemne ciepło, nagle świat wokół mnie zaczął zanikać, nastąpiła ciemność. Zobaczyłem jedynie przed sobą piękne jasne światło…

Koniec

Komentarze

Hmm, motywacja narratora jest niejasna. Najpierw snuje monotonną opowieść o swoim życiu, a potem nagle wyjawia, iż pragnie kontrolować zatrważającą większość ludzi na świecie.. Przywodzi to na myśl antagonistów z kreskówek dla dzieci – mają niecne plany, są źli "bo tak" ;)

Opowiadanie czytało się płynnie. Poniżej wpisuję uwagi do rozważenia.

 

w tekście jest:

…noc w Hodsonville. Nie jednak dla mnie. Ja nie mogłem tej nocy spać spokojnie.

może lepiej napisać:

…noc w Hodsonville. Jednak nie dla mnie. Ja nie mogłem tej nocy spać spokojnie.

albo:

…noc w Hodsonville. Jednak nie dla mnie. Tej nocy nie mogłem spać spokojnie.

 

w tekście jest:

zna wszystkie moje tajemnice, moje myśli Zawsze fascynowały mnie (brak kropki)

 

w tekście jest:

Jako nastolatek stworzyłem programy, z których zyski pozwoliłyby mi się ustawić się na całe życie

może lepiej napisać:

Jako nastolatek tworzyłem programy, z których zyski gwarantowałyby finansową stabilność na długie lata.

 

Ponadto, w następującym fragmencie tekstu są powtórzenia.

 

Jako nastolatek stworzyłem programy, z których zyski pozwoliłyby mi się ustawić się na całe życie. W wieku 21 lat założyłem firmę, która obecnie stała się największą korporacją IT na świecie. Stworzyłem programy i aplikacje, które całkowicie zmieniły ludzkie życie.

 

w tekście jest:

Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli dzisiaj stanę się Bogiem. (brak przecinka)

Powinno być:

Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, dzisiaj stanę się Bogiem.

albo bardziej sugestywnie:

Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, dzisiaj mianuję Bogiem.

 

Ponownie są powtórzenia:

Możliwość totalnej inwigilacji i kontroli nad światem. Miałem pełną wiedzę o każdym użytkowniku, który korzystał z moich programów i aplikacji, które tworzyłem od 15 roku życia. Serwery prowadziły całkowitą inwigilację śledząc praktycznie każdy krok wszystkich użytkowników, którzy posiadali jakikolwiek mój program.

 

w tekście jest:

A, że z moich programów korzystało prawie 5 miliardów ludzi, oznaczało to, że byłem w stanie kontrolować i inwigilować około..

lepiej napisać:

A skoro z moich programów korzystało prawie 5 miliardów ludzi, oznaczało to, że byłem w stanie kontrolować i inwigilować około…

 

O 11:55 profesor Hegenson po raz ostatni sprawdził czy wszystko podłączone jest prawidłowo. (brak przecinka przed czy)

 

w tekście jest:

W oddali usłyszałem syrenę alarmową wskazującą na przeciążenie systemu i paniczne niezrozumiałe dla mnie komendy profesora Hegensona.

spróbuj napisać:

W oddali usłyszałem syrenę alarmową wskazującą na przeciążenie systemu i paniczne – niezrozumiałe dla mnie – komendy profesora Hegensona.

 

w tekście jest:

W pewnym momencie miałem wrażenie, że wszystko wokół mnie drży. Wyglądało to jak trzęsienie ziemi. Ból coraz bardziej się nasilał. Miałem wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje. (poprawić)

 

może warto poprawić na:

W pewnym momencie miałem wrażenie, że wszystko wokół mnie drży – niczym trzęsienie ziemi wywołane tajemnymi siłami. A wtedy przeszywający mnie ból jakby rozsadzał moją głowę.

 

 

Ogólnie: opowiadanie jest dobre. Sugeruję jednak całkowicie wykasować wątek kotów. Wg mnie nic nie wnosi i spowalnia fabułę. Spróbuj skrócić opowiadanie do 7000 znaków rezygnując z niektórych opisów życia głównego bohatera. Podsumowując: miła lektura w czytaniu, lecz (nie wiem, czy już wspomniałem), warto skrócić jej tekst.

Jeszcze drobna uwaga: po skróceniu opowiadania zmień jego status na szort.

Hmm, motywacja narratora jest niejasna. Najpierw snuje monotonną opowieść o swoim życiu, a potem nagle wyjawia, iż pragnie kontrolować zatrważającą większość ludzi na świecie.. Przywodzi to na myśl antagonistów z kreskówek dla dzieci – mają niecne plany, są źli "bo tak" ;)

 

Narrator zdaje sobie sprawę, że niedługo prawdopodobnie porzuca swoje dotychczasowe życie. Nie jest w stanie sobie wyobrazić, jakie efekty przyniesie cała procedura “zamiany w Boga”, jak zmieni się wtedy jego spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Następuje u niego swoista analiza swojego dotychczasowego życia pełnego sukcesów, a jednak nie do końca szczęśliwego w jego mniemaniu. Niby zawsze dążył do tego momentu, ale im bliżej upragnionego celu, do którego dążył przez tyle lat, to tak naprawdę, obserwując otaczającą go rzeczywistość, zaczynają nim targać wątpliwości, czy to jest to czego naprawdę chce. Zdaję sobie sprawę, że opowiadanie może być trudne w odbiorze, ale miałem ochotę napisać coś w tym stylu i chciałem zobaczyć jak zostanie coś takiego odebrane przez czytelników. Do tej pory napisałem już kilka opowiadań, dużo lżejszych w treści i odbiorze i zamierzam podzielić się nimi z Wami w najbliższym czasie, ale “Ostatnie marzenie”, które jest opowiadaniem dość specyficznym, w którym jednak nie ma zbyt dużo akcji, poszło na razie na pierwszy ogień :)

@Geeogrraaf dzięki za konstruktywną krytykę, poprawki i wskazówki. Myślę, że wiele z nich zaimplementuję do kolejnej wersji “Ostatniego marzenia”. Sam właśnie miałem wątpliwość, czy nie sklasyfikować tego utworu jako szort, ale skoro tak sugerujesz to tak zrobię po naniesieniu poprawek.

Taki mi się wydaje, że są na tym świecie mniej kosztowne sposoby na spotkanie przodków.

Niestety opowiadanie mnie nie porwało. Za mało wiem o bohaterze, za mało o jego motywacjach i tym co się dzieje w świecie. Dlaczego chciał zrobić ten ostateczny krok, mając wszystko? Zastanawia mnie też na przykład, dlaczego jego dziewczyna mieszkała trzysta kilometrów od niego? Raczej nie dlatego, że tam musiała pracować skoro on miał hajsu jak lodu. Jest niestety więcej elementów, które mieszają. Liczebniki zapisujemy słownie. Kolejny aspekt, który zaburza, to duża ilość faktów przeszkadzających w rozwoju akcji. Całość niestety nie trzymała mnie w napięciu.

Następnym razem proponuję:

– skupić się bardziej na przedstawieniu postaci, szczególnie emocji i motywacji

– dodać dialogi (tutaj ich brak!) i zawierać w nich względnie dużo, sam narrator potrafi nudzić

– rozbudować akcję

– przeanalizować tekst i usuwać to co nie jest związane z fabułą i w żaden sposób nie uzupełnia świata

– dużo czytać i rozeznać w jaki sposób się chce lub nie chce pisać.

Powodzenia w dalszym pisaniu!

Sagitt, czwartkowy dyżurny

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka