- Opowiadanie: Dawidjan Wojciech Dąbrowski - Raj

Raj

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Raj

Nienawidzę wielu rzeczy. Poganiania mnie, gdy muszę skorzystać w łazience, buraków, wmawiania mi czegoś, co wiem, że jest kłamstwem. Ale czemu w zasadzie zacząłem ten wywód? A, no tak. Jest 6:00 rano, a ja muszę wstać i iść do pracy. Nienawidzę tego. Nienawidzę jak coś, lub ktoś wyrywa mnie z łóżka i zmusza do wstawania. Zupełnie jakby wyrywali dziecko z łona matki. Ech. Żegnaj kochane łóżeczko. Jeszcze się zobaczymy. Obiecuję.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Czemu tak mało ludzi wymawia te słowa? Żyją w dobrobycie, a jak człowiekowi jest dobrze, to zaczyna zatracać się sam w sobie. Ale zaraz. Przecież ja też nie mam się źle, a modlę się dwa razy każdego dnia. Czy jestem wybrańcem? Nie wiem. Nie będę o tym myślał. Jestem tylko człowiekiem, ożywionym prochem. Nie mogę ogarnąć tak skomplikowanych… Rozważań? Nawet nie wiem jak to nazwać.

Muszę się ubrać. Majtki, skarpety, koszulka. Stare do prania. Zabawne. Wyrzucamy bieliznę po jednym dniu, a przecież nawet nie śmierdzi. Jakbym ją nosił, to pewnie nie odczułbym nawet różnicy. Ał! Majtki mnie gryzą. Eh. No cóż. Przyzwyczaję się.

Schodzę na dół. Po schodach. Jakby mi się noga zahaczyła i bym zleciał to byłoby po mnie. Leżałbym w kałuży krwi z pękniętą czaszką. Ała……. Pęknięta czaszka musi naprawdę boleć. No ale jak się skupię na schodzeniu, to nie powinno mi się nic stać, prawda? W ogóle, kto wymyślił schody w mieszkaniach w bloku?

Dobra, zeszłem. Wiem, że jest to niepoprawnie, ale i tak to mówię, bo to śmieszne. Ale Janek, kaleczenie polskiego to zdrada. Zdrada? Nie sądzę. Zostawcie mnie, jestem tylko prostym prolem, który nawet nie żyje, tylko egzystuje. Po prostu będę mówił, dobrze?

Śniadanie. Co by tu sobie zrobić? Tosty. Do tostera chlebie, a ja w tym czasie wezmę masło z lodówki. Kurde nie. Zaś pusta. Znowu do sklepu…. Eh. Chodź masełko. W zasadzie to jest margaryna, ale trudno. Smarujemy chleb, sypiemy sól, podgrzewamy herbatę. No to jemy.

Jedzenie to dziwny proces. Przeżuwam i przeżuwam tego tosta, a potem przełykam jakąś papkę. I tak w kółko, aż nie zniknie. Jedzenie nie daje mi przyjemności. Muszę być w smutnym nastroju. Jak długo pijam herbatę bez soku? Sam już nie pamiętam.

Nie rozumiem jak to możliwe, że ciągle obsikuję podłogę obok toalety. Przecież się staram, celuję, a tu takie coś. Szlag. Mycie zębów. Janek jesteś starym koniem, a ja muszę Ci przypominać o myciu zębów? Tak. Musicie. Czego oni nie rozumieją? Jak czegoś nie lubię, to o tym nie pamiętam, proste. Eh. Muszę się ogolić. Chrzanić to. Nie chce mi się.

Jest jeszcze wcześnie, nie muszę biec jak wariat na autobus. Mogę sobie spokojnie iść. Jej… Wychodzę z domu i koduję. Pamiętać kod. 2325. Zawsze boję się tego procesu. Że zapomnę, zacznie wyć, a ja nie będę umiał sobie tego przypomnieć. I będę stał jak debil. Pewnie by jeszcze policja przyjechała.

Dobra, już! Nie wyje? Uf…. Udało się. No to idę. Czekam na windę. Jestem sam. Lubię być sam. Mogę się pogrążyć we własnych myślach. Jest. Pusto. Pusta stalowa trumna. Zjeżdżamy. Zawsze się bałem, że winda nagle spadnie w dół i zabije mnie. Byłbym martwym trupem. Oho! Ktoś wchodzi.

Ach, jak ja uwielbiam mopsy… Te psy są takie cudowne. Wiem, że się duszą, ale to tylko zwierzęta. Tylko. Dlaczego ludziom się wydaje, że one są nam równe? Jest napisane, że to my panujemy nad światem. Proste. Ale słodziak.

Wybiegam na dwór. Ciepło. Dobrze, nienawidzę zimna. Idę sobie na przystanek. Ale żuleria. Siedzą i jedyne co robią, to piją gorzołe. Czy oni byli kiedyś porządnymi ludźmi? Co ich zmieniło? Nie wiem. Nie mam też jak im pomóc. Pieprzona nieśmiałość. Ile bym mógł zrobić, gdybym nie był nieśmiały? Na pewno dużo więcej, ale czy to byłbym ja? Już chyba nie. Zresztą nie wiem.

Jeszcze dwie minuty. Ptaki ćwierkają. Co ludzie w tym widzą? Autobus. I znów jakieś biegnące dzieciaki, które nie panicznie boją się, że nie zdążą. Ile ja się nabiegałem…. Dużo. Nie no, postaram się im drzwi jakoś otworzyć.

Zdążyły. Chwała Ci Panie. Jedziemy. Powinienem usiąść czy stać? Nie mam pojęcia. Nie chce mi się rozważać wszystkich czynników, koniecznych do osądu, postoję. I tak wychodzę za trzy przystanki. Czerwone światło. Zawsze zastanawiałem się, czy może być niebieski światło. Co by znaczyło? Nie wiem. Ilu ja rzeczy nie wiem. No ale co, jestem przecież tylko zwykłym prolem, co wy ode mnie chcecie? Rondo. Kwiatki. Pszczoły. Jakie te owady są milusie i puchate. Gdyby nie żądliły to bym je normalnie przytulił.

Pasy. Kiedyś nazywano to zebrą. Może dalej nazywają? Ale słodkie dziecko. Przy mamie. W wózeczku. Eh… Chciałbym być znowu takim małym berbeciem. Wszystko było takie proste… Oho, jedziemy.

Nuda….. Ciągle drzewa z parku, potem budynki, potem znowu parki. Gdyby nie to, że jadę tak krótko to bym normalnie poszedł spać. Jest.

Idę do pracy. Na chodniku przeżuta guma, sraka gołębia. Kiedyś słyszałem, że ptaki robią siki robiąc kupę, ale nie wiem czy to prawda. Skręt w bok i jestem. Heh. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego chodnik ma inną barwę przy tym budynku, a inna przy… chodniku? Wiadomo o co chodzi.

Wchodzę.

-Dzień dobry Pani Basiu.-ciekawe czy praca tych kobiet jest łatwa czy trudna, wszak całe dnie siedzą zamknięte w szkle i przekładają papiery. Czemu po prostu o to nie zapytam? Czy to by było dziwne?

-Dzień dobry Panie Janie.-jaka miła. W dodatku grzeczna i dystyngowana. Prima sort.-Już Panu daję kluczyk. Proszę. Życzę miłego dnia.

-Nawzajem Pani Basiu.-kurka, niebieski. Jeszcze nigdy nie dostałem niebieskiego klucza. Czy to jakiś znak? Się okaże.

Wchodzę do szatni. Czuć zimno, choć jest ciepło. Każda szafka niebieska, podłoga i sufit szare… Dobra. Przebieramy się. Wsadzam klucz do dziulki. Czemu ludzie czepiają się do słowa dziulka? Co w tym złego. Biorę mój kombinezon..

Co jest? Ogłoszenie… Nie przypominam sobie takich ogłoszeń… Co? Jak to odwołano naszą robotę? Jakie odkarzanie? Co to ma znaczyć? Co tu się dzieje…. Ten klucz… Ja naprawdę dostałem znak. No nic. Karzą to karzą. Idę do domu. Przeleżę cały dzień w łóżku. Lubię to robić.

Ciekawe co Pani Basia o ty sądzi?

-Oddaję klucz Pani Basiu. Swoją drogą, wie Pani co się tu w ogóle dzieje?

-Niestety nie. Też jestem zaskoczona.-kurka, tak myślałem. No nic.– Do widzenia.-

-Do widzenia Panu.

Znowu dreptam sobie do domu. Słońce świeci, ptaszki świergolą, a ja idę. Kurde… Jeszcze pół godziny… Musiał oczywiście odjechać jak wychodziłem. Albo wiecie co? Przejdę się piechotą. Tak zrobię.

Dobra, jak to było.. Przez park i jakby ciągle w lewo? Spróbujmy. Czerwone światło. Dalej czerwone.. I wciąż… O! Mam nadzieję, że dróżki w parku są zdatne do przejścia, bo nie mam zamiaru łazić po trawie. Tyle tam kleszczy, robaków i innych paskudztw. Zawsze panikuję jak koło mej głowy coś lata i brzęczy. Eh… Może gdyby mnie wtedy ta osa nie użądliła, to nie miałbym tej traumy? Nie wiem.

Czy to jest kot na smyczy? Nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Znaczy czytałem o tym, ale dopiero teraz widzę coś takiego. No cóż… Idziemy. Co jest? Chmury? Musiały się pojawić jak byłem w robocie. Ej, chyba nie zacznie padać… Nie. No po prostu nie. Dobra. Biegniemy, mam nadzieję, że zdążę.

Uwaga żeby się wywalić. Drzewa. Koniec dróżki. Skręcamy. Leje! Widzę bliki. Szybciej. Brama. Szybko kod. Działaj. Działaj! No. Prędko! Uf… Udało się…. Boże, dziękuję. Przy okazji zerknę na skrzynkę. Co mi tam znowu namalowali? O… To piesek. Lepsze to niż genitalia. Czemu wszystkich tak podnieca myśl, że jako jedyny z całego bloku mam skrzynkę na listy. Na ulotki. Dziwne.

Spać mi się chce. Klik. Jedzie. O. Szybko przyjechała. Wsiadamy. Znowu jestem sam. Ktoś na górze przylepił gumę, zabawne. Aż bym ją zdjął, ale po pierwsze nie chce robić z siebie debila, a po drugie, jestem za niski. No i wysiadam za trzy, dwa.. już.

Klucz do dziurki. Teraz najgorsze… Szybko wpisać kod. Uf… Udało się. Lubię zapach tego mydła. Znowu nakapałem na podłogę. E tam. I cyk do łóżka.

Może po prostu się zdrzemnę? Chociaż wtedy nie będę mógł zasnąć w nocy. Po prostu poleżę sobie na boku. Ał. Bark mnie boli, ale tylko wyprostuję ramie i.. O! Od razu lepiej. Chwila.. Co to ma być? Czemu sufit robi się niebieski? Pewnie sąsiadka z góry znowu bawi się transformatorem. W sumie… A co mi tam. Pójdę i ją okrzyczę. Mam dzisiaj wolne, więc mogę sobie na to pozwolić. Nie moja wina, że lubię wypominać ludziom debilne rzeczy i prowadzić z nimi idiotyczne dyskusje. Lecimy.

Kodować? Nie. Albo dobra, ostrożności nigdy za wiele. Cyk, cyk, cyk i… Działa. Pójdę po schodach. Hop hop hop. I teraz będzie się działo. Najchętniej wjechałbym z buta, ale nie chcę płacić za naprawę jej drzwi.

Co za odrażający dzwonek… Chwila.. Czy to są jęki torturowanych ludzi? Chyba tak.. Przegrała tortury i zrobiła sobie z nich dzwonek? Odrażające. No gdzie ona jest…Walić. Będę walić. Oho. Słychać kroki, czyli idzie.

-Tak?-to najdebilniejsze powitanie jakie w życiu słyszałem.

-Dzień dobry Pani Agato. Zdaje mi się czy używa Pani teraz transformatora?-ciekawe co powie. Pewnie coś głupiego.

-Zgadza się. Skąd Pan wie?-skąd wiem kurde. Czyli nie zauważyła niczego.

-Z nieznanych przyczyn mój sufit zaczął robić się niebieski.

-A… Przepraszam najmocniej, musiałam źle ustawić zakres transformowanej przestrzeni.-to co ona robi?

-Pozwolę sobie zapytać, co Pani robi?-cisza

-Proszę wejść i zobaczyć.

Dlaczego wydaje mi się, że będę tego żałował? No ale dobra, wchodzę już. Intrygujący wystrój.. A właśnie! Miałem zapytać o dzwonek. Może po… Co to ma być? Czy to jest basen? Niewątpliwie. Aha…. Więc woda po prostu ,,przeciekała’’ i stąd niebieski sufit. Dobra, teraz jakoś zagadać.

-Ciekawy pomysł.-ani trochę nie ciekawy, bo mega oklepany, ale cóż…

-Dziękuję bardzo. Na prawdziwą willę mnie nie stać, ale w sumie po co mi ona, skoro sama mogę sobie taką stworzyć.

-Nie inaczej. Chwila… Dlaczego ta woda bulgocze?-mam złe przeczucia..

-A to. To niewolnice się topią.-ja piernicze…

-Jakie niewolnice?

-Jak to jakie? Zrobiłam je sobie w transformatorze i topię. Nota bene jestem uroczystą członkinią Bractwa Topienia Ludzi i dzisiaj właśnie ja nagrywam na kamerce, o tam jest na suficie-chwila, zaraz. Jestem nagrywany?-proces topienia ludzi.-świetnie. Kolejni wariaci.

-Czy Pani mnie nagrywa?

-Ależ skąd. Kamerka wychwytuje tylko topiących się.-przynajmniej tyle. Ale muszę o to zapytać.

-Nie uważa Pani, że topienie ludzi jest złe. I w ogóle kto wymyślił takie bractwo?

-O co Panu chodzi? To jest mój transformator i mogę sobie tworzyć co mi się żywnie podoba.

-Czyli jak się Pani spodoba palenie noworodków to też sobie Pani to stworzy?-jeśli potwierdzi to mnie coś strzeli…

-Oczywiście.-no i mnie strzeliło.

-Przecież to jest złe.

-Co Pan bredzi? To tylko twory z transformatora, a nie prawdziwi ludzie.-łatwo nie będzie. Chyba jej nie przegadam.

-Jeśli torturuje Pani twory z transformatora, to tak jakby torturowała Pani zwykłych ludzi, gdyby miała Pani możliwości. Gdyby transformator wynaleziono sto pięćdziesiąt lat temu w Niemczech to zaraz rzesze-ale mi się powiedziało-nazistów tworzyło by tam plany zabijania Żydów i..-

-Jak Pan śmie mnie porównywać do nazistów!? Oni odbierali ludziom wolność, a ja ją czczę! To jest najważniejsza rzecz w życiu ludzi!

Coś tam dalej bredzi o wolności, o tym jako to jest ważna itp.: Żygam już takim przemowami. Wynoszę się stąd. Jeszcze rypnę drzwiami na do widzenia. Kolejna pieprzona sadystka. Ile już takich było? Ten gość z Warszawy, który utworzył sobie świat w którym to on był Stalinem i głodził Ukraińców. Albo o. Ci Ukraińcy, którzy wypruwali flaki niemowlakom czcząc UPA.

Eh. Pamiętam to jak przez mgłe, ale jednak. Pan prezes stał na mównicy i uroczyście ogłosił powstanie transformatorów. Obiecywał, że teraz każdy będzie mógł spełniać swoje marzenia, że każdy sen stanie się rzeczywistością. Obiecywał…raj na ziemi. I co nam z tego przyszło?

Dzieciaki tworzą sobie sale tortur, ta wariatka nagrywa topienie niewolników. Nie wspomnę już o pedofilach, którzy mogą sobie tworzyć dzieci do gwałcenia. Chwila. Przecież transformator to idealny wabik na dzieci. Pokażesz dziecku byle co i już do Ciebie idzie.

No to zabierzmy mu to urządzenie. Świetny plan, tylko nie wspominajcie o nim przy Marchewskich, których syn tak się przyzwyczaił do transformatora, że zaczął demolować ulice i ciąć ludzi. Czy trzeba było do niego strzelać?

A co ze mną? Nie chcę uznawać się za szczyt moralności, bo często tworzę sobie wrogów do wyżycia się, ale po pierwsze ja to robię tylko dla pozbycia się emocji, a po drugie nawalanie orków piorunami nie może być porównywane do palenia noworodków.

Ale Janek, to tylko kilka przypadków. Nie. One pojawiają się ciągle. Co chwila jakiś koleś wymyśla coraz to mroczniejsze wizje i realizuje je w transformatorze. Dość. Tylko odkoduję. Udało się. Nie wierzę w ludzkość. Nie wierzę w nią. Może i Mahatma Gandhi twierdził, że źli ludzie to tylko krople w morzu całości, ale to były inne czasy. Teraz te krople to całe hektolitry w dodatku zarażające resztę. Wyjątki są, to na pewno, ale to zaledwie kilka jednostek, które nie wpływają na resztę ludzkości. Heh. To mi przypomina ,,Ziemię Obiecaną’’ i ,,Elizjum”. Kto by się spodziewał, że będę żyć w czasach takiej degeneracji. A może tak musi być? Jest przecież napisane, że ludzkość upadnie moralnie i proces ten zatrzyma dopiero Sąd. Jeśli tak, to co ja mam z tym zrobić? Może nic? Chwila. Dlaczego ja tak to wszystko rozważam. Przecież jestem tylko i wyłącznie zwykłym prolem. Myślenie to nie moja bajka. A może prola też mogą najść takie refleksje? Nie wiem.

Koniec

Komentarze

Fajnie by było, jakbyś odpowiedział na jakieś komentarze, które dostałeś pod swoimi opowiadaniami. Przyznam, że nie patrzyłem na każdy z wrzuconych przez Ciebie tekstów, ale dodałeś teraz trzy, które wcześniej już opublikowałeś. 

Na pewno zapis dialogów do poprawki.

Pozdrawiam

Prze­brnę­łam przez Raj z naj­więk­szym tru­dem i nie umiem się do­my­ślić, Da­wi­dja­nie, co mia­łeś na­dzie­ję opo­wie­dzieć.

Tekst jest na­pi­sa­ny tak źle, że, moim zda­niem, nie po­wi­nien uj­rzeć świa­tła dzien­ne­go.

Szkoda też, że wczoraj nie skorzystałeś z łapanki i dziś tekst nadal prezentuje się fatalnie. :(

 

Po­ga­nia­nia mnie, gdy muszę sko­rzy­stać w ła­zien­ce… ―> Z czego sko­rzy­stać?

A może miało być: Po­ga­nia­nia mnie, gdy muszę sko­rzy­stać z ła­zien­ki

 

Jest 6:00 rano… ―> Jest szó­sta rano

Li­czeb­ni­ki za­pi­su­je­my słow­nie.

 

Ała……. ―> Aua…

Wie­lo­kro­pek ma za­wsze trzy krop­ki. Ten błąd po­ja­wia się kil­ka­krot­nie.

 

Dobra, ze­szłem. Wiem, że jest to nie­po­praw­nie, ale i tak to mówię, bo to śmiesz­ne. ―> To wcale nie jest śmiesz­ne. :(

 

wezmę masło z lo­dów­ki. Kurde nie. Zaś pusta. ―> …wezmę masło z lo­dów­ki. Kurde, nie. Jest pusta.

 

Znowu do skle­pu…. ―> Po wie­lo­krop­ku nie sta­wia się krop­ki. Ten błąd po­ja­wia się kil­ka­krot­nie.

 

Prze­żu­wam i prze­żu­wam tego tosta… ―> Prze­żu­wam i prze­żu­wam ten tost

 

a ja muszę Ci przy­po­mi­nać o myciu zębów? ―> …a ja muszę ci przy­po­mi­nać o myciu zębów?

Za­im­ki pi­sze­my wiel­ką li­te­rą, kiedy zwra­ca­my się do kogoś li­stow­nie.

 

Zjeż­dża­my. ―> Skoro Jan jest sam, to dla­cze­go licz­ba mnoga?

 

Był­bym mar­twym tru­pem. ―> Masło ma­śla­ne – czy trup może nie być mar­twy?

 

Nie mam też jak im pomóc. ―> Nie wiem też, jak im pomóc.

 

które nie pa­nicz­nie boją się, że nie zdążą. ―> Czy tu aby nie miało być: …które pa­nicz­nie boją się, że nie zdążą.

 

czy może być nie­bie­ski świa­tło. ―> Li­te­rów­ka.

 

ma inną barwę przy tym bu­dyn­ku, a inna przy… chod­ni­ku? ―> Li­te­rów­ka.

 

-Dzień dobry Pani Basiu.-cie­ka­we czy praca tych ko­biet… ―> Brak spa­cji po dy­wi­zach, za­miast któ­rych po­win­ny być pół­pau­zy. Brak spa­cji po krop­ce.

Formy grzecz­no­ścio­we pi­sze­my wiel­ką li­te­rą, kiedy zwra­ca­my się do kogoś li­stow­nie. Ten błąd po­ja­wia się wie­lo­krot­nie.

Winno być: Dzień dobry, pani Basiu. – Cie­ka­we czy praca tych ko­biet

Tu znaj­dziesz wska­zów­ki, jak za­pi­sy­wać dia­lo­gi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

Prze­bie­ra­my się. ―> Z kim się prze­bie­ra?

 

Biorę mój kom­bi­ne­zon.. ―> Jeśli zda­nie miała koń­czy krop­ka, jest o jedną krop­kę za dużo, a jeśli wie­lo­kro­pek, bra­ku­je jed­nej krop­ki. Ten błąd po­ja­wia się kil­ka­krot­nie.

 

Jakie od­ka­rza­nie? ―> Jakie od­ka­ża­nie?

 

Karzą to karzą. ―> Każą to każą.

Po­znaj zna­cze­nie słów karząkażą.

 

– Do wi­dze­nia.- ―> Co robi dywiz po krop­ce?

 

Uwaga żeby się wy­wa­lić. ―> Chyba miało być: Uwaga, żeby się nie wy­wa­lić.

 

Bie­gnie­my, mam na­dzie­ję, że zdążę. ―> Dla­cze­go licz­ba mnoga?

 

Wsia­da­my. ―> Jak wyżej.

 

nie chce robić z sie­bie de­bi­la… ―> Li­te­rów­ka.

 

Ał. Bark mnie boli… ―> Au! Bark mnie boli

 

Pójdę i ją okrzy­czę. ―> Pójdę i ją skrzy­czę.

Po­znaj zna­cze­nie słowa okrzy­czeć/ okrzy­cza­ny.

 

No gdzie ona jest…Walić. ―> Brak spa­cji po wie­lo­krop­ku.

 

-Cie­ka­wy po­mysł.-ani tro­chę nie cie­ka­wy, bo mega okle­pa­ny, ale cóż… ―> Cie­ka­wy po­mysł. –Ani tro­chę niecie­ka­wy, bo mega okle­pa­ny, ale cóż

 

 -ja pier­ni­cze ―> – Ja pier­ni­czę

 

Żygam już takim prze­mo­wa­mi. ―> Rzy­gam już takim prze­mo­wa­mi.

 

Pa­mię­tam to jak przez mgłe, ale jed­nak. ―> Li­te­rów­ka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Na szczęście przeczekałem czas, gdy zniknęła hurtownia DJWD. Nadciąga druga fala? Ciekaw jestem, czy mechanizm się powtórzy. Ludzie dobrej woli skomentowali a Ty ich czas, słowa potraktowałeś jako niebyłe. Hmmm…

“Cierpliwość jest towarzyszką mądrości”.

Peterze, drugiej fali nie będzie, albowiem cała została spiętrzona pod jednym tytułem Mitologia Hauwan – Pierwszy zbiór mitów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki wam Wielcy Regulatorzy za prawdę objawioną ;)

Zauważyłem kumulację mitów ale też kilka “opowiadań” nie wchodzących do sławnego “cyklu”.

Duży uśmiech do Dyżurnych.

Czuj, czuj… coś tam :P

Bardzo proszę, Peterze, i w imieniu własnym, tudzież pozostałych dyżurnych, pięknie dziękuję za uśmiech i odśmiecham się radośnie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Myślę, że jeśli chcesz pobyć na portalu trochę dłużej, powinieneś zapoznać się z tym poradnikiem. Dodam jeszcze, że wrzucanie kilku tekstów tego samego dnia też jest faux-pas.

Co do tekstu,, cóż, błędy ortograficzne, zły zapis dialogów już samo to wystarcza, żeby potencjalny czytelnik się zniechęcił. Dodatkowo przydługi wstęp też nie działa na Twoją korzyść. Tekst co prawda mocno zaangażowany, ale niezbyt dobrze napisany.

Pozdrawiam – środowa dyżurna.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ja od siebie rzucę tylko tyle, że choć nie mam problemu z tym, ze ktoś wrzucił kilka teksów naraz, to jednak na portalu przyjęło się, że warto jakkolwiek reagować na komentarze – żeby komentujący wiedzieli, że ktoś ich uwagi w ogóle czyta.

Pomysł z transformatorem fajny. W przemyśleniach bohatera dopatrzyłem się też pewnej naturalności.

Wykonanie niestety kiepskie, z kilkoma błędami ortograficznymi i wieloma niedoskonałościami innego rodzaju.

Zachęcam do odpowiadania na komentarze i poprawiania opublikowanych tekstów.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka