- Opowiadanie: Dawidjan Wojciech Dąbrowski - Rozdarcie miłości

Rozdarcie miłości

Ballada sprzed roku w niezmienionej formie.

 

 

 

,,Dziś jest 450 rocznica Unii Lubelskiej.

Z tej okazji napisałem balladę.’’

 

Dyżurni:

brak

Oceny

Rozdarcie miłości

W litewskich polach, sadach i strumieniach

I przede wszystkim w ludowych wierzeniach

Żyje opowieść o cudnej miłości

Pełnej niestety wielkiej tragiczności

Polacy również te historię znają

I także ze smutkiem ją opowiadają

Bowiem dawno temu w ciemnym lesie

Dwójka ludzi szła w wielkim stresie

Gediminas był młodym Litwinem

O twarzy jakby posypanej pyłem

Drugą osobą, była Polka Rzepka

Z natury kobieta bardzo krzepka

Oboje po lesie sobie wędrowali,

Gdyż swe domy odnaleźć się starali

Nagle Rzepka Litwina zobaczyła

Widząc go bardzo się ucieszyła

Młodzi pędem ku sobie pognali

Mimo, iż wcześniej siebie nie znali

Prędko rzucili się sobie w objęcia

Mamrotając coś tam pod nosem z przejęcia

Aż wreszcie gdy oboje się uspokoili 

Na poszukiwanie domów swych wyruszyli

Maszerowali razem, raźno koło siebie

Obserwowali sobie chmury na niebie

Wokół nich było cicho i miło

Słońce ciepło i przyjemnie świeciło

 

Aż wreszcie to się podziało

Ale tak zdarzyć się musiało

Gediminas był bardzo uroczy

To ten typ, co się tak słodko droczy

Rzepka była piękna jak krzak róży

Cisza miłości wyjątkowo służy

Młodzi w oczy sobie spoglądali

Aż się wreszcie zakochali

Od ich miłości łąka rozkwitła

Z bliskiego lasu mgła mroczna znikła

Cały świat wielką pałał radością

Fascynując się młodych piękną miłością

Dlatego, że stała się ona taka realna,

Była to miłość prawie, że idealna

Lecz gdy młodzi w ramionach się trzymali

Śmiertelnych wrogów prędko zyskali

Złe duchy dobro zniszczyć chciały

Więc miłość młodych na cel obrały

Jeden zmienił się w orła czarnego,

Zaś drugi w misia brunatnego

Prędko z piekła wyruszyły

I swą zbrodnię popełniły

Niedźwiedź zagryzł biednego chłopaka

Jego krwią splamił bliskiego krzaka

Orzeł wyrwał Rzepce jej oczy

I patrzył jak ranna osoczem broczy

W końcu padli martwi ukochani

Razem na kawałki rozerwani

Złe duchy się ucieszyły

I do piekła powróciły

Widząc ich dwa martwe ciała

Cała przyroda zapłakała

Indyk chodził popłakany

Aby miś był obrażany

 

Gdy młodzi leżeli razem umarli

Ich wybawcy prędko się do nich przedarli

Pierwszy był orzeł, biały, w koronie

Rzepki czule pogłaskał skronie

Później szwy w jej ciało powbijał

I wszystkie członki razem pozwijał

Następnie rycerz na koniu przybywa

Te same rzeczy nad chłopcem odbywa

Młodzi prędko do żywota wrócili

Lecz tamci szybko ich rozdzielili

Rzepka ma zachód z orłem poleciała

Klacz z jeźdźcami na wschód pognała

Młodzi wrócili każdy do domu

Doznali jednak krzywd wielkich ogromu

Miłość potężna na krótko stworzona

Została przez zło szybko rozdzielona

Żyją osobno, jakoś się mają

Jednak za swą jednością często wzdychają

 

Koniec

Komentarze

Da­wi­dja­nie Woj­cie­chu Dą­brow­ski, ponieważ od wczoraj w Twoim dziele nic się nie zmieniło, moja opinia o nim też pozostaje taka sama: To nie jest wiersz, a za­le­d­wie ry­mo­wan­ka, bar­dzo, nie­ste­ty, mier­na, fa­tal­nie na­pi­sa­na, w do­dat­ku pełna rymów spod ja­sno­gór­skie­go grodu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mnogość rymów gramatycznych mnie pokonała.

Czy ballada nie powinna mieć zwrotek o długości umożliwiającej zapamiętanie?

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka