- Opowiadanie: All - Aximia

Aximia

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Aximia

Bezradność w agonii egzystencjonalnej.

Aximia

 

Zaczyna się moja wędrówka, ponownie otworzyłem notatnik by zapisać w nim swe myśli i przeżycia. Kolejny dzień miejsce zajmuję kropkami, tak bardzo nie wiem co wpisać. Moje życie nastało na swej drodze bezkresną drogę na wprost. Pustą, jednokierunkową, żadnej scenerii wokół tylko szarość. Czasem pada deszcz w tej krainie, czasem grzmi a zazwyczaj panuje cisza. Wchłaniająca wszelką świadomość w myśl, myśl z góry skazaną na gorycz. Gdyby ktoś nie przesuwał mojego pióra, tych słów by nie było, jednakże dla mnie to i tak są same, nic nie znaczące kropki.

Świat ten był bardzo piękny, bowiem czułem że w nim żyłem. Że znałem tam kogoś, że uciekłem z tego czarnego dołu samotności. Mogłem zobaczyć wiele miejsc, innych niż mój pokój i budynek, w którym pracuje. Zaprowadzony potrzebą pomocy dziewczynie o imieniu Amrita, popchnięty w los oddalony od rzeczywistości, ocaleni przez syrenę Dia’e. I wtedy to ujrzałem piękno podwodnego miasta Nebuli. Wielka piramida z rosnącymi na niej wodorostami. Tyle świateł oraz dróg, prowadzących w nieznane. Chciałbym spędzić tam więcej czasu… Chciałbym móc opowiedzieć więcej, ale wtedy to odzyskałem świadomość i powróciłem do czarnego bezkresu. Prawdziwy świat, który to i czy nie jest to smutne?

Nie mam dosłownie niczego, stojąc przed otchłanią, na szczycie budynku, mogę jedynie spoglądać, zastanawiać się i czekać. Gdyby nie strach przed tym co czeka człowieka po śmierci. Sam nie wiem, największy sekret mojego istnienia, muszę wiedzieć. Czasem jednak bezczynność prowadzi do odpowiedzi. Ależ jaka ona bolesna. Dlatego został podarowany każdemu człowiekowi dar – wyobraźnia, umysł. Przeżyłem tyle niesamowitych przygód, czasem na siłę kładłem się spać byleby powrócić do tamtego świata. Do osób stworzonych przeze mnie, czy to całkowicie przez moją wyobraźnie, czy wzorując na ideałach z tego świata. Czułem z nimi więź, rozmowy były głębokie, cóż, mi wystarczało że były. Bo miałem z kim podzielić się swoimi zmartwieniami. Ale nawet gdy to owe inne światy przedstawiały ideał i piękno oraz moje pragnienia, nie brakowało w nich wydarzeń negatywnych. Często bałem się o swoich przyjaciół, nie wiem jak to jest w prawdziwym życiu, ale w tamtym uczucie to intensywne, pochłaniające energie z rzeczywistego świata.

Zawsze chciałem posiadać jakiegoś rodzaju moce mogące mnie wyróżnić, prawdopodobnie wywodziło się to z mojej desperackiej potrzeby by zostać zauważonym, zaakceptowanym. Był to świat okrutny, nie znający litości. Ludzie umierali zabijając siebie nawzajem, dzieci i młodzież trenowano na zabójców. Tedy to zrodziłem się ja, z całej tej przelanej krwi, stanąłem na obu nogach, a z mych rąk wydobywały się pędy szkarłatnej cieczy. Z czasem zawładnąłem danym mi darem, dołączyłem do bezwzględnej jatki, rzezi, mordując kogo popadło. Tak, to również byłem ja… Bo wiem że jak bardzo bym chciał zaprzeczyć, w środku pragnę wytępić rasę ludzką ze świata. Jakież to smutne… Skrzywdzone dziecko płaczące na ulicy że zostało skrzywdzone, odrzucone, pragnęło zemsty być może, albo po prostu czuło potrzebę by zabijać. Cóż zrobić mogę, jedynie siedzieć w miejscu i rozżalać się nad sobą. Bo takie są realia. Chciałbym się obudzić…

Szczerze nie wiem czego chce od życia, z każdym razem gdy przez moment czuje że to właśnie „ta” rzecz, po jakimś czasie wracam do punktu, w którym zacząłem. Przeszedłem przez długą, może nie wystarczająco długą, drogę, przez trudne chwile ale była to rozpacz, mogłem choć tyle stwierdzić. Teraz… Gdy stanąłem na nogach, choć z drugiej strony co to niby znaczy. Mam pracę, którą kocham, ale, to wszystko co mam. Pamiętam jak mówiłem sobie że dopóki mam gry, jest mi dobrze. Jak smutne z mojej strony, naiwne… Obecnie czuje się jeszcze gorzej wczuwając się w świat fikcyjny, mogąc poczuć postacie i ich emocje. Pragnąc by były prawdziwe, bym mógł z nimi żyć, zamiast tej dziury, w której siedzę. Niektóre światy są tak piękne że boje się do nich wracać, boje się czuć szczęścia, którego wiem że nie odczuje w realnym świecie.

Było jedno takie miejsce, w którym czułem się tak dobrze, podczas snu oczywiście. Bo mogłem tam żyć w przekonaniu że ktoś darzy mnie uczuciem. Dalej zastanawiam się jak to jest, momentami czuje się jak maszyna bez możliwości rozumienia emocji, czasem jest zupełnie na odwrót. Wydaje z siebie z całych sił krzyki, błagania w czerń przeze mnie okupowaną. Nie muszę mówić że była piękna, to również miało odbicie na prawdziwym mnie, jestem tak skorumpowany fikcją, że jej w rzeczywistości poszukuje. Mimo to, nie sądzę że mogłoby być inaczej gdyby tak nie było, choć ponownie, kim jestem by wiedzieć. Mieszkaliśmy razem w lesie, w pniu dużego drzewa, na początku nie było mi tam zbyt wygodnie ale z czasem się przyzwyczaiłem. Odkrywaliśmy coraz to więcej. W pobliżu żyło małe plemię śmiesznych, włochatych stworzeń, przypominały, hmm, stojące na dwóch łapach, średniego wzrostu niedźwiadki z twarzami lekko jakby połączonymi z ludzkimi. Chodziliśmy tam razem świętować, imprezować, bo jak się okazało futrzaki często bawiły się nocami, w świetle gwiazd zasłanianego lekko przez liście drzew. Śpiewaliśmy, tańcowaliśmy. Coś czego ja nie doświadczyłem. Bardzo mnie w tym świecie ciekawiło, że znajdowało się w nim miasto, w którym mieszkam. Wraz z najdroższą mi osobą po tamtej stronie, często wybieraliśmy się tam. Były momenty gdy natrafiałem na ludzi z rzeczywistości, ale ich zachowania pozostały bez zmian. Oni się nie zmienili, ale to nie znaczy że byli źli, paru z nich darzyłem i darze ogromnym uczuciem, to nie musi znaczyć od razu miłości nie, po prostu zależy mi na nich w rzeczywistości, więc i to zostało odwzorowane w świecie ze snów. Po prostu… Tam wydawało się jakby było łatwiej…

Po wielu wydarzeniach owocnych i przepełnionych szczęściem, nastały również wydarzenia…

Pamiętam jak zbudziłem się ze strachu, w płaczu. Było to jedyne takie wydarzenie, w którym zrozumiałem. To nie ja miałem kontrole nad tamtym światem, zaznałem smutku i rozpaczy w wyidealizowanym miejscu przez moją wyobraźnie. Bałem się tam wracać, nie mogłem zasnąć. Jednak pewnego dnia zostałem tam wciągnięty. Widząc jak agonia dotarła i do fikcji, poczynałem rozumieć że przed nią nie ma ucieczki. Nie ważne jak daleko, nie ważne do jakiego stanu doprowadzisz swoją świadomość, nigdy nie zejdzie z twojego ogona, ciągnięta przez sznur losu. Jednak to nie był koniec mojego życia w tamtym świecie, jako że była to fikcja, wiedziałem żeby się nie poddawać, czułem że mogłem coś zrobić i wtedy uderzyło mnie ponownie. Tam być może i mogłem coś zrobić i uratować ukochaną od szponów śmierci.

 

W tym świecie.

W rzeczywistości.

Nie sprowadzę nikogo,

ani niczego z powrotem.

 

Czy to przeszłości, gdzie uśmiechałem się ze szczęścia, wydarzeń poprawiających humor. Ani nie naprawie błędów, nie zmienię tego jak się czuję jakąś siłą z innego świata. Tutaj, tutaj, czuje się kompletnie bezradny, bezbronny. Wrzucony w nurt, w którym to wciąż próbuje znaleźć swoje miejsce na świecie, szukam akceptacji. Czym jest życie.

 

No już, wstawaj…

Proszę. 

Koniec

Komentarze

Przeczytałam. I to właściwie wszystko, co mogę napisać po lekturze. Nie zrozumiałam ni w ząb, o czym jest ten tekst. Z jednej strony jakby strumień świadomości, ale z drugiej jakieś zalążki treści są, wspomnienia o jakiejś dziewczynie, syrenie, mieście… Nic się nie klei, nic nie wiadomo, emocjonalnie też nie rusza, niestety.

W pobliżu żyło małe plemię śmiesznych, włochatych stworzeń, przypominały, hmm, stojące na dwóch łapach, średniego wzrostu niedźwiadki z twarzami lekko jakby połączonymi z ludzkimi. Chodziliśmy tam razem świętować, imprezować, bo jak się okazało futrzaki często bawiły się nocami, w świetle gwiazd zasłanianego lekko przez liście drzew.

Ewoki?…

deviantart.com/sil-vah

Każdy rozumie i odczuwa na swój sposób, każdy wyniesie z przeczytania co innego i to mi wystarcza jako twórcy. Nie mam negatywnych odniesień do tego komentarza, dziękuję za podzielenie się wrażeniami! 

 

Cóż, dawno temu miałem przyjemność się z takowymi widzieć, krągłością rzeczywiście podobne do Ewoków ale troszku wyższe :D 

All

Jest to naprawdę dobry tekst! Widzę człowieka pożeranego przez apatię wywołaną zdystansowaniem się od świata, w którym na co dzień żyje. Człowieka na skraju samobójstwa podyktowanego jakby depresją wywołaną głęboką samotnością. Człowieka, który ucieka w sferę marzeń sennych by poczuć to, czego w życiu mu brakuje. 

W filmie Watchmen był wątek doktora Manhatann’a, w którym owy superbohater prowadził pierwszoosobową narrację streszczającą swój origin story. Taki anemiczny, bezuczuciowy głos czytał w mojej głowie Twoje opowiadanie.

 

JEDNAKŻE!

 

Co chwila owy narrator powoduje zgrzyt, gdy pojawiają się dziwne konstrukcje zdań, źle zastosowana interpunkcja czy wreszcie kiepski dobór spójników i zaimków (że nie wspomnę o zagubionych lub pozostawionych w edycji słowach).

 

Kolejny dzień miejsce zajmuję kropkami

 

Czasem pada deszcz w tej krainie, czasem grzmi a zazwyczaj panuje cisza. Wchłaniająca wszelką świadomość w myśl

Po co ta kropka?

 

Prawdziwy świat, który to i czy nie jest to smutne?

Co tu się wydarzyło?

 

Twoje Opowiadanie pełne jest takich (nazwijmy to) byczków, które warto byłoby poprawić. Zawsze wychodziłem z założenia, że pierwszy akapit musi być wyszlifowany, żeby wciągnąć czytelnika do swojego świata, ale tutaj to się nie udało z powodu tych zgrzytających lapsusików. Warto przysiąść, przeczytać jeszcze raz i poprawić te błędy, a opowiadanie na tym bardzo zyska. 

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

No cóż, wiele dobrego nie powiem, gdyż zwyczajnie nie lubię takiego filozofowania. Od początku do końca bohater żali się na wszystkie możliwe strony, opisuje jakieś dziwne sytuacje, których nie wyjaśnia, chaos gęstnieje i nie pomogają mu szalone i trudne w czytaniu konstrukcje zdań. To moja subiektywna opinia autorze i wierzę, że u innych ten tekst może wzbudzić emocje.

Nie wiem jak się odpowiada konkretnemu komentarzowi. Miło mi że znalazłeś pozytywy w utworze, Twój opis jest bardzo trafny oraz pasujący moim odczuciom podczas pisania. Bardzo cieszę się że znalazł się ktoś, kto mógł powiedzieć coś dobrego. Co do błędów – utwory publikuje i pisze pod wpływem zazwyczaj emocji. Toteż one powstrzymują mnie od racjonalnej korekty. Spróbuję następnym razem się powstrzymać i wykonać korektę choć myślę że i tak zdarzy mi się błąd. Praktyki mi dużo zostało :D Co do drugiego komentarza, w pełni rozumiem – jest to dość mocna ilość negatywnej energii, emocji i wychodzącego z tego filozofowania – co nie każdemu przypada do gustu, ja mam tak z niektórymi grami :D W każdym razie dziękuję z podzielenie się wrażeniami. Pisałem na telefonie przepraszam za ścianę.

All

„Zaczyna się moja wędrówka, ponownie otworzyłem notatnik[+,] by zapisać w nim swe myśli i przeżycia.”

 

„Moje życie nastało na swej drodze bezkresną drogę na wprost.” – Nastało? Może napotkało? W obecnej formie to zdanie nie ma sensu.

 

„Pustą, jednokierunkową, żadnej scenerii wokół[+,] tylko szarość.”

 

„Czasem pada deszcz w tej krainie, czasem grzmi[+,] a zazwyczaj panuje cisza.”

 

„Świat ten był bardzo piękny, bowiem czułem[+,] że w nim żyłem.”

 

„…budynek, w którym pracuje.” – pracuję

 

„Zaprowadzony potrzebą pomocy dziewczynie o imieniu Amrita, popchnięty w los oddalony od rzeczywistości, ocaleni przez syrenę Dia’e.” – Kolejne zdanie, które nie ma sensu. „Zaprowadzony potrzebą pomocy”? „Popchnięty w los”? Ocalony, a nie ocaleni.

 

„Gdyby nie strach przed tym[+,] co czeka człowieka po śmierci.”

 

„…czasem na siłę kładłem się spać[+,] byleby powrócić do tamtego świata.”

 

„całkowicie przez moją wyobraźnie” – wyobraźnię

 

„czy wzorując na ideałach z tego świata.” – wzorując się

 

„…mi wystarczało[+,] że były.”

 

„Ale nawet gdy to owe inne światy przedstawiały ideał…” – to owe? Albo te światy (a nie to), albo owe światy, ale te dwa słowa to o jeden grzybek w barszczu za dużo

 

„pochłaniające energie z rzeczywistego świata.” – energię

 

Od tego momentu tylko doczytałam tekst do końca, już nie wynotowując niczego, bo sądzę, że to, co znalazłam, stanowi pewną reprezentację błędów powielanych w całym tekście. Z technikaliów – miejscami tworzysz dziwne konstrukcje i zwroty nieprawidłowe językowo; budujesz za długie zdania, których sens gubi się chyba nawet dla Ciebie, nie wspominając o czytelniku. Część akapitów też warto rozbić na mniejsze części, bo długie bloki tekstu źle się czyta. Nad interpunkcją musisz popracować, nad polskimi znakami (brakujące ogonki, np. wyobraźnię), gdzieś nawet zdarzył się ortograf (nie ważne zamiast nieważne).

Treściowo – miejscami czyta się Twój tekst jak strumień świadomości. Uważny czytelnik może spróbować wyłuskać, co autor chciał przekazać, ale jednak to robota dla Ciebie, by tak przekształcić myśli w słowa, by tekst miał sens. Ja pod całym tym chaosem widzę coś, co może być ciekawe – szara rzeczywistość przytłaczająca człowieka, życie, które potoczyło się zupełnie inaczej, niż ktoś chciał w młodości, ucieczka w fikcję, być może nawet szaleństwo kryjące się tuż pod powierzchnią. Tyle tylko, że jest to przedstawione zbyt chaotycznie właśnie.

All, nie wiem ile masz lat i ile prób pisarskich za sobą, ale cóż, próbuj. Pracuj nad klarownością przekazu, pracuj nad językiem, pisz jak najwięcej i naprawdę, ale to naprawdę nie publikuj pod wpływem emocji. Tekst potrzebuje czasu, by dojrzeć. Niech to będzie chociaż kilka dni. Napisz, odłóż, przeczytaj ponownie, popraw. Będę to korzyść zarówno dla Ciebie, jak i potencjalnych czytelników ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wspomniałem już że moje twory nie są dla każdego – clearly nie dla Ciebie. Za porady co do niektórych błędów jestem oczywiście wdzięczny. Miłego :)

All

No cóż, Allu, nie można się z Tobą nie zgodzić – istotnie, to nie jest tekst dla każdego. Ja odpadłam. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka