- Opowiadanie: magdalenha.kot - przebudzenie

przebudzenie

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

przebudzenie

Przebudzenie

 

Dzień pierwszy

W chwili, kiedy „Ten, który był” wykłuł się z jaja zupa się poruszyła i bezpańskie cząstki, stanowiące prapoczątek prapoczątków wszystkiego, po milionach lat uśpienia, znowu zyskały cel istnienia.

Przebudzony czuł się samotny. Jednak nie mógł wrócić do wspólnego snu, ponieważ teraz była jego kolej przeprowadzenia procedury stworzenia.

Westchnął. W ten sposób zamanifestowało się pierwsze tchnienie” JA JESTEM” i powstała energia kinetyczna.

 

Dzień drugi

W tym dniu Najwyższy pozostał w jaju dłużej niż w pierwszym dniu. Ten pobyt “JA JESTEM” w środku własnego osobistego jaja miał niewyobrażalne, z historycznego punktu widzenia, konsekwencje dla wszelkiej materii żywej i nieożywionej w tej opcji stwarzania. W efekcie jajowej medytacji doszło do powstania podstawowych zasad fizyki kwantowej.

Pracząstki aż podskoczyły z radości, kiedy otrzymały przejrzyste wytyczne odnośnie tego w jaki sposób się organizować w struktury oraz jakich argumentów używać w dyskusjach z chaosem.

Natomiast sam Wielki, po wykonaniu męczącej pracy intelektualnej udał się na spoczynek. Zanim jednak zasnął, swoje „wyłączenie się” – nazwał zaśnięciem., zaś jajo domem. Wymyślił też, prawie odlatując w ramiona piaskowego dziadka, że dla nowych „ ja jestem”, w tej procedurze będzie kurą.

 

Dzień trzeci

Kurzy Pan przeciągając się przypomniał sobie, że lubił kolory. Kiedy sobie to uświadomił natychmiast zabrał się do pracy nad ogólnoświatowym oświetleniem.

Materia nie chciała się ze sobą łączyć niemniej Stwórcy udało się poskromić niektóre cząstki. Owocem tego było kilkaset świecących kul, o milionowym okresie spalania w dzień oraz całkiem sporo skupisk energetycznych odbijających światło, które świeciły w nocy. Były co prawda pewne efekty uboczne tych prac w postaci pojawiających się, co jakiś czas niespodziewanie tuneli czasoprzestrzennych i czarnych dziur wciągających wszystko. Jednak w sumie ten dzień Bóg zaliczył do udanych. Przy okazji przypomniał sobie także, że o dniu i nocy mówił mu kiedyś jakiś RA.

– Kim jest RA ? – pomyślał i z tym pytaniem zakończył dzień trzeci.

 

Dzień czwarty

Tego dnia Najwyższy ustalał granice. Okazało się bowiem, że kiedy postanowił, że będzie kurą, w czasie snu zupełnie nieświadomie, zniósł mnóstwo jaj, w środku których zamknął pewną ilość niemodyfikowanego siebie. Niestety po wykluciu się „dzieci” zaczęły się kłócić i w ten sposób doszło do pierwszej wojny. Śniący Pan patrząc na ich zmagania przypomniał sobie, że harmonię można przywrócić poprzez wprowadzenie zróżnicowania międzygatunkowego. Postanowił zatem nieco rozrzedzić substancję niektórych „ja jestem” , żeby były bardziej podobne do niego, zaś innym „ ja jestem” uprościł model strukturalny. Kreator wiedział, że manipulacje genetyczne od eonów źle się kończyły, ale wszyscy Śpiący w ten sposób rozwiązywali ten problem.

Następnie Bóg, aby zapobiec dalszemu marnotrawieniu swego boskiego czasu  powołał do życia straż przyboczną. Jej członków wybrał z grupy najbardziej rozrzedzonych „ja jestem” i wyposażył ich, w ograniczonym zakresie, w dar wiązania pracząstek. Szczęśliwcy na mocy nowych uprawnień, jak to przedstawiciele władzy, najpierw zajęli się, w trybie pilnym, kształtowaniem własnej formy zewnętrznej. Uznali również, że łatwiej im będzie się poruszać, jeśli będą mieć skrzydła. Zaraz potem, latający strażnicy skupili się na masowym upiększaniu „ja jestem” mniej rozrzedzonych. Warto wskazać, że każdy z mini stwórców korzystając z posiadanych uprawnień kreując otoczenie kierował się wyłącznie własnym poczuciem estetyki i w efekcie ich dzieła trudno oceniać. Mimo to w historii ów dzień został uznany za dzień narodzin piękna i umiłowania dla sztuki.

 

Dzień piąty

Kiedy Wielki Ojciec ocknął się natychmiast złapał się za głowę, ponieważ ujrzał, że „ ja jestem” znowu walczą ze sobą.

Znudzony Stworzyciel przerywając ich kłótnie powiedział, że Ci, którym się nie podoba definicja „a” mogą iść na prawo, a ci którzy popierają program frakcji ‘b” mają iść na lewo. Pozostali mogą z nim zostać, o ile będą cicho.

I tak się zaczęła wielka ewakuacja. Wówczas też powstały piekła i ziemie.

Tylko niebo nadal było jedno i niezmiennie zostało Jego.

 

Dzień szósty

Szczerze mówiąc tego dnia Boski wcale nie zamierzał wstawać się, ale we śnie ciągle pojawiał się RA na swoim rydwanie, który irytującym tonem wykrzykiwał w jego stronę „Nie skończyłeś, nie skończyłeś!. hi hi hi!” .

Nie miał więc wyboru. Nie chciał się potem nikomu tłumaczyć. Czynił to jednak niechętnie, ponieważ wiedział, że czekała go inspekcja, która od mileniów kończyła się zawsze tak samo.

Było tak jak się spodziewał – niekontrolowany wzrost, deformacja i oddalone psucie się struktur. Życie osiągnęło masę krytyczną. Jedyne, co mu pozostało to skrócenie pętli czasowych, żeby przyspieszyć bieg zdarzeń. Kiedy to uczynił temperatura między wiązaniami atomowymi w całym Uniwersum lekko się podniosła. 

Lont pod beczką z prochem został zapalony. I to był dzień szósty.

 

Dzień siódmy

Tego dnia wstał rześki i zadowolony, bo wiedział, że w końcu się wyśpi. Jedyne, co musiał zrobić to zwinąć wszechprzestrzeń. Cieszył się także, że w końcu zupa będzie mogła odpocząć.

– Ciekawe, co powiedzą inni na spotkaniu na górze. Może RA albo Krisznie udało się ustalić dlaczego stworzenie nie nawiązuje kontaktu z zupą.– pomyślał Bóg i nacisnął guzik.

 

Kolejna procedura zwijania rozpoczęła się. 1, 2, 3.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Herezja, ratunku! Wielki plus za wprowadzenie jajek i zupy, tylko tej fizyki trochę za dużo, a bez jej zrozumienia opowiadanie sporo traci. 

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Po co dwa razy zamieszczasz ten sam tekst z tymi samymi usterkami?

Przynoszę radość :)

No, ten spokojnie można usunąć.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka