- Opowiadanie: dawidiq150 - Granica wszechświata

Granica wszechświata

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Granice Nieskończoności”.

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na Fundację Wspierania Ratownictwa RK: https://fb.com/FundacjaRK/about/ (dane na dole strony).

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Granica wszechświata

Prolog

 

Lata, od dwa tysiące sześćdziesiątego szóstego do dwa tysiące siedemdziesiątego pierwszego, były czasem wielkich odkryć naukowych. Głównie w dziedzinie fizyki. Skutkiem czego, udało się stworzyć silnik statku kosmicznego, dzięki któremu wreszcie można było podbić wszechświat.

 

***

 

Na statku panowało ogólne podniecenie. Cała załoga licząca dziewięciu pasażerów, zebrała się przed wielkim ekranem by popatrzyć na Ziemię. Nie wiedzieli czy jeszcze kiedyś dane im będzie ją zobaczyć. Z tej odległości planeta prezentowała się w całej okazałości. Mieli jeszcze chwilę, potem należało uruchomić napęd i ruszyć w największą podróż ludzkości.

W końcu nadszedł ten moment. Włączono główny silnik, który stanowił dziewięćdziesiąt procent masy całego statku. Zaczęło trząść i wibrować, gdy się rozgrzewał. Pasażerowie zrzucili ubrania i weszli nago do zbiornika z zieloną, galaretowatą mazią, założyli maski umożliwiające oddychanie i zanurzyli się. Nastąpiło odliczanie: dziewięć, osiem, siedem… trzy, dwa, jeden!

Cały statek ogarnęły wyładowania elektryczne. Utworzyły one kulę. I nagle statek znikł pozostawiając po sobie ogromne ilości trujących gazów. Po dziesięciu sekundach, pojawił się biliony kilometrów dalej. Komputer był zaprogramowany na trzy tego typu „teleportacje” pod rząd. Jednak coś poszło nie tak i po pierwszym wyłączył napęd.

Astronauci wyszli ze szklanego zbiornika, by następnie udać się pod prysznice. Kręciło im się w głowach, dwóch nawet lekko zasłabło. Gdy doprowadzili się do porządku, zebrali się w kokpicie i z wielkim podnieceniem zaczęli przeglądać dane.

– Udało nam się przebyć ponad sto dwadzieścia bilionów kilometrów – powiedział z radością John.

– Tak, tylko nie wykonaliśmy trzech „teleportacji” – odpowiedział mu Paul – coś poszło nie tak, jak mieliśmy zaplanowane.

Michael włączył obrazy z kamer, pokazujące przestrzeń wokół statku. Ujrzeli tylko czerń nic więcej.

– Tu nic nie ma, żadnych planet, nic – powiedział – chyba, że przyrządy się popsuły.

– To niemożliwe – wtrącił się Rafał wskazując jeden z odczytów na ekranie komputera– wokoło nas jest 0,6 procent tlenu.

– Proponuję wsiąść do „Pluskwy” i zobaczyć wszystko z jego kamer bo ewidentnie mamy awarię – powiedział Hiroshi.

Wszyscy udali się do niewielkiego hangaru, gdzie znajdował się mały statek. Gdy zajęli w nim miejsca komputer włączył dekompresję i otworzył hangar. „Pluskwa” opuściła statek-matkę.

– To nie awaria – powiedział po chwili pilotujący Boris – tu nic nie ma, gdzie się podziały gwiazdy i planety? – żachnął się.

Stateczek przeleciał kilometr, by powoli zacząć tracić prędkość.

– Coś nas hamuje. I popatrzcie na odczyt – Boris wskazał palcem wyświetlacz – tu jest już 2 procent tlenu.

Jednak czerń przed statkiem zaczęła szarzeć i z każdą sekundą zmieniać barwę na jaśniejszą. „Pluskwa” parła, naciągając błonę dzieląca dwa światy. W końcu błona pękła i statek przesmyknął się przez szczelinę. Gdy to się stało dziura momentalnie zasklepiła się. Astronauci ujrzeli na ekranach z kamer z przodu oślepiające słońce a z tyłu falującą czarną taflę.

– To nieprawdopodobne – mówili jeden do drugiego.

Statek wniósł się wysoko i zmienił tor lotu na równoległy do ciemnej falującej tafli. Teraz wyraźnie wszystko widzieli. Przed nimi przeleciała ogromna ważka.

– Dwadzieścia procent tlenu, siedemdziesiąt osiem azotu – powiedział Boris odczytując dane, które do komputera przesyłały czujniki umieszczone na zewnątrz statku – atmosfera taka jak na Ziemi.

Ujrzeli na czarnej tafli kilka gigantycznych czerwonych kwiatów w kształcie pionowego słupka, których liście pływały na powierzchni. Liście te były ogromne, liczyły na oko trzydzieści metrów średnicy każdy.

– Wylądujmy tam i wyjdźmy na powierzchnię – powiedział Ariel a inni zgodzili się z tym pomysłem.

„Pluskwa” osiadła więc na wielkim liściu, klapa otwarła się umożliwiając astronautom opuścić statek.

Stojąc na falującej powierzchni rozglądali się chłonąc wzrokiem dziwny, przepiękny świat. Oddychali pełną piersią czując mocny zapach kwiatu, który obok nich wyrastał ze środka zielnego liścia. Nad nimi było błękitne niebo z paroma chmurami i słońcem. Gdzieś daleko widać było ląd.

– Źle się czuję – powiedział Rafał. Pozostali popatrzyli na niego i przestraszyli się z powodu tego co zobaczyli.

Rafał był całkiem siwy, jego twarz pokryła się zmarszczkami. Na jego ciele były plamy wątrobowe. Wtedy zorientowali się, że wszyscy postarzeli się o kilkadziesiąt lat.

– Szybko wracajmy – powiedział Paul który był z nich najmłodszy.

– Nie zdążymy – odpowiedział Ariel i chwycił się za serce by po chwili przewrócić i skonać.

– To nie ma sensu, już po nas – wtrącił John.

Paul jednak szybko wrócił do statku.

– Wsiadacie czy nie! – krzyknął.

Posłuchał jedynie Boris. Po chwili statek wzniósł się w powietrze zostawiając trzech martwych astronautów. Hiroshi zamknął oczy i modlił się. Reszta patrzyła na oddalający się statek.

Paul ciągle zwiększając prędkość skierował się jednak w stronę gdzie widać było ląd. Po jego policzkach spływały łzy.

– Co o tym wszystkim sądzisz? – spytał Borisa jednak ten nie odezwał się gdyż był już martwy. Umarł ze starości.

Na ekranie było widać już w dali ogromne drzewa i ptaki na niebie. Nagle Paula ogarnął mrok. Daleko ujrzał białe światło, zaczął brnąć w jego stronę.

Koniec

Komentarze

No dzień dobry! 

 

– Proponuję wsiąść do „Pluskwy” i zobaczyć wszystko z jego kamer bo ewidentnie mamy awarię. – powiedział Hiroshi.

→ Po słowu “awarię” kropkę powinieneś usunąć. 

 

– Dwadzieścia procent tlenu, siedemdziesiąt osiem azotu. – powiedział Boris odczytując dane, które do komputera przesyłały czujniki umieszczone na zewnątrz statku… 

→ Tu tak samo, jak wyżej. Bez kropeczki. 

 

– Wsiadacie czy nie? – krzyknął.

→ Wstawiłbym wykrzyknik, skoro tak krzyczy ;p 

 

No cóż… Szybko się czytało, bo i krótki tekścik. Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie lepszy niż pozostałe, które miałem okazję u Ciebie czytać. Błędów też raczej mniej niż poprzednio, chociaż na nich dziś tak bardzo się nie koncentrowałem. 

 

&&&&&&

→ Dziwnie oddzielasz te fragmenty. Proponowałbym gwiazdki… jakoś lepiej to wtedy wygląda. Też te przerwy między akapitami trochę rażą oko – ja na Twoim miejscu starałbym się coś z nimi zrobić. 

 

No to co… jak zwykle życzę weny i pomysłu na przyszłe opowiadania.

Z pozdrowieniami.

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

NearDeath dzięki!!! Pozdrawiam. Zaraz postaram się pozmieniać zgodnie z sugestiami.

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, fajnie, że zdecydowałeś się na udział w konkursie. Pisanie na temat jest niewątpliwie bardzo rozwijające. 

Podobnie jak większość śledząca Twoją twórczość na tym portalu, doceniam postępy, które czynisz, jednak jeśli nie wyjdziesz poza schematy, które powtarzasz, to wkrótce dotrzesz do granicy swoich możliwości. Mam na myśli dwa elementy:

1. Konstrukcja zdań nadal przypomina szkolne wypracowanie. Przykład:

Astronauci wyszli ze szklanego zbiornika, by następnie udać się pod prysznice. Kręciło im się w głowach, dwóch nawet lekko zasłabło. Gdy doprowadzili się do porządku, zebrali się w kokpicie i z wielkim podnieceniem zaczęli przeglądać dane.

2. Postaraj się podpatrzyć jak inni piszą dialogi. Policz ile razy użyłeś słowa “powiedział”. Zastanów się co zrobić, by nie były monotonne.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Proszę o uzupełnienie wstawki konkursowej, z góry dziękuję.

Dawidzie, fajnie, że zdecydowałeś się powrócić w tym konkursie. Jeśli chodzi o sposób prowadzenia akcji, widzę, że naprawdę są tu duże postępy, bo konstrukcyjnie jest naprawdę w porządku. Zgodzę się jednak z Fizykiem, że nad dialogami i różnorodnością w didaskaliach można i trzeba popracować, bo różnorodność językowa wypada tylko na korzyść tekstu. Pozdrawiamsmiley

Dzięki oidrin miło mi, że tak to oceniasz :) Ja też widzę swoje postępy, właśnie wczoraj zaglądnąłem do jednego z pierwszym opowiadań jakie tu zamieściłem i aż się przestraszyłem, że coś takiego udostępniłem :)))

 

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!!!

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, lekcja na dziś:

  1. przecinka w zdaniu nie stawiamy między podmiotem i orzeczeniem
  2. przecinek w zdaniu stawiamy między dwoma czasownikami, o ile nie są rozdzielone spójnikami i, albo (bądź równoważnymi im sensem).

Pozdrawiam!

No, rzeczywiście wygląda nieco szkolnie, pracuj dalej, powodzenia :)

Przynoszę radość :)

Fantastyka: jest.

Motyw konkursowy: jest.

 

Hm. Styl pisania pozostawia wiele do życzenia i szybko nastawia na minus (powyżej padło porównanie do „szkolnego” – ja miałem skojarzenie z „dyktowaniem”). Ale. No właśnie, o ile historia na początku wydała się banalna, to później nagle widać, że miałeś wizję, wyłania się z tego coś ciekawego. I powiem tak: styl pisania można z czasem wyćwiczyć. Jeśli faktycznie będziesz dłużej pisać, to może warto zachować gdzieś pomysł tego tekstu i w przyszłości do niego wrócić?

 

Co prawda opowiadanie kojarzy się bardziej z czymś w rodzaju „pisanego teledysku”, ale pomysł ma potencjał i wykracza poza proste schematy – to na plus.

 

"Stateczek przeleciał kilometr"

To musiała być bardzo krótka chwila jeśli przed skokiem nie był prawie ustabilizowany.

 

wilk-zimowy dzięki, ależ mnie podbudowałeś :) Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony. Ja robię to co zasugerowałeś, mam tekst pt “Morskie opowieści” który jest znacznie dłuższy, nie sprawdzałem ale na pewno ponad 50 000 znaków. I on czeka sobie na pendrivie aż zrobię wystarczające postępy, by go napisać od początku i kontynuować. Rodzice mi mówią bym dalej pisał, bo im się bardzo podoba (rozumiem, że zdanie rodziców może nie być obiektywne) ale ja czekam. 

 

Teraz zrobiłem sobie przerwę od pisania na cztery dni by naładować akumulatory. Dzisiaj biorę się do innego konkursowego tekstu. Powiem szczerze, pisanie daje mi radość i to nie taką zwykłą tylko dużą. Tym bardziej, że są postępy.

 

Jeszcze raz za wszystko dziękuję i pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Zgadzam się z innymi, że widać postęp. Jeśli pominąć rozbrykane przecinki i szkolne (ja też miałam takie skojarzenie) konstrukcje zdań, jest już w miarę poprawnie.

IMO, na szkolność trochę pomogłoby poeksperymentowanie z podmiotami domyślnymi zamiast zaimków. Na przykład tutaj:

Cały statek ogarnęły wyładowania elektryczne. Utworzyły one kulę.

“One” można spokojnie wywalić.

Są jakieś pomysły na tekst, ale nie bardzo widzę, żeby wynikały jeden z drugiego, miały jakieś konsekwencje… Właściwie nie wiem, co tam się wydarzyło – dlaczego statek nie doleciał do celu, dlaczego znalazł się na bogatej w tlen planecie, czym była tajemnicza błona, skąd nagła starość…

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka