- Opowiadanie: Pani22 - Malrice

Malrice

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Granice Nieskończoności”.

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na Fundację Wspierania Ratownictwa RK: https://fb.com/FundacjaRK/about/ (dane na dole strony).

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

wilk-zimowy

Oceny

Malrice

Tak jak jasność skrywa w sobie ciemność, a ład chaos; jak początek ma też i koniec, tak i nieskończoność ma swoje granice. Ty właśnie do jednej z nich dotarłaś. Co zrobisz teraz? To zależy od ciebie. Przed tobą krawędź świata”.

­– Gdzie jestem?

Poza czasem i poza przestrzenią. Jeśli coś jest ci drogie w świecie, jaki znasz, zostań w nim. Gdy przejdziesz na drugą stronę, wszystko się odmieni”.

– Zaszłam już tak daleko. Nie zawrócę. Nie teraz. I nie bez matki.

„A więc idź dalej. Pamiętaj, że możesz przekraczać nieskończenie wiele granic, lecz do żadnej z nich już nie powrócisz. Być może nigdy nie odnajdziesz końca swojej podróży”.

– Nie szukam go. Chcę znaleźć moją matkę.

„Zamknij oczy”.

Zatraciwszy się w nie-byciu i nie-czuciu, ocknęła się już poza granicą swojego świata. 

***

Malrice w poszukiwaniu utraconej matki, przemierzyła pięć wszechświatów; zwiedziła pięć różnych rzeczywistości, które dla kogoś stanowiły nieskończoność. Nie znajdując w żadnym z nich tego, czego szukała, docierała do kolejnych granic.

Stała właśnie u następnej; widziała ją przed sobą drżącą i falującą, ledwo dostrzegalną w powietrzu. Za chwilę miała się dla niej skończyć następna nieskończoność. Malrice choć cały czas wierzyła, że kobieta, która była jej matką, setki lat wcześniej przemierzyła tę samą drogę, teraz poczuła chłodne ukłucie wątpliwości. Być może nic nie czekało na nią u kresu tej podróży?

Dotknęła granicy przed sobą i zamknęła oczy. Pozwoliła drganiom przenieść się na swoją skórę, cały czas przywołując w myślach portret kobiety, który stał przy jej łóżku.

Chcę cię odnaleźć.

***

Był ciepły i letni wieczór, jeden z tych, którego ciszy i zapachu Królowa życzyłaby sobie nigdy nie zapomnieć. Od nagrzanej upałem ziemi biło ciepło zderzające się z chłodem nadchodzącej już nocy.

Tamtego dnia przyjechał do niej poseł.

– Pani, jest ze mną kobieta, która cię szuka. – Mężczyzna nie tracił czasu na zbędne powitania. Z wyrazu jego twarzy można było jednak odczytać o wiele więcej niż sugerowały jego słowa.

Królowa Alarice zaniepokojona odłożyła na stolik książkę, którą czytała.

Przez setki lat spędzonych w tym świecie, przeżyła już kilka ludzkich żyć i dawno zgubiła za sobą wszelkie poszlaki. Była wojowniczką w wielkich wojnach, niewolnicą, chłopką, podróżniczką i damą. Teraz po setkach samotnych lat w końcu odnalazła dla siebie miejsce u boku mężczyzny, którego pokochała.

Na kanapie obok niej siedział jej roczny synek, bawiąc się drewnianymi klockami. Zupełnie nie zwrócił uwagi na posła.

– Kto to taki? – spytała.

– Przedstawia się jako Malrice. I mówi nieprawdopodobne rzeczy, że jest…

Alarice uniosła dłoń, gestem nakazując mu, żeby nie kończył.

– Wprowadź ją tutaj. I przypilnuj, żeby nikt nas nie podsłuchiwał.

Gdy kobieta weszła do środka, Alarice natychmiast ją rozpoznała. Gdy wyruszyła w swoją podróż, jej córeczka była zaledwie niemowlęciem, a ona w swojej pysze łudziła się, że kiedyś do niej powróci. Nie wiedziała, że z drogi, na którą wkroczyła, nie da się zawrócić.

A teraz to ona stała przed nią, tak dorosła i piękna.

– Córeczko.

Malrice niepewnie postąpiła kilka kroków w jej kierunku, jednak w tym momencie jej wzrok padł na malutkiego księcia bawiącego się na kanapie. Wyraz jej twarzy natychmiast się zmienił, gdy przemknął po niej grymas złości. Alarice teraz dostrzegła w niej uderzające podobieństwo do Maldigara – mężczyzny, którego niegdyś nieumyślnie pokochała.

– Czy to twoje dziecko?

W jej głosie brzmiała jednocześnie rozpacz i złość.

– Wysłuchaj mnie – ostrożnie zbliżyła się do niej. Bała się ją wystraszyć. – Opowiem ci moją historię. A potem sama zdecydujesz, jak postąpić.

– To twoje dziecko? – Malrice powtórzyła swoje pytanie, zupełnie ignorując to, co ona wcześniej powiedziała.

Przytaknęła.

– Przemierzyłam tyle światów, poświęciłam całe swoje życie, by cię odnaleźć. A ty? Nie chciałaś mnie.  Porzuciłaś mnie – ton Malrice był ostry jak brzytwa, kiedy oskarżycielsko wskazała na jej synka. – Dla niego jesteś matką. A ja całe życie byłam sierotą.

– Posłuchaj…

– Po co? Dowiem się, w czym byłam dla ciebie gorsza od niego?

– Nie znasz mnie. Nie wiesz, jaki on był… – zaczęła Alarice, ale Malrice pochłonięta złością już jej nie słuchała.

– Całe swoje życie cię szukałam. Byłaś moim celem. Wszystkim do czego dążyłam. A gdy w końcu cię odnalazłam, tylko się zawiodłam.

***

„Być może nigdy nie odnajdziesz końca swojej podróży”.

Słowa Strażniczki Granicy ponownie pojawiły się w jej głowie, kiedy Malrice opuściła pałac swojej matki. Po raz ostatni spojrzała w górę i dostrzegła w jednym z okien postać królowej. Szybko odwróciła wzrok. Ta kobieta nie była jej matką. Przebyła kilka wszechświatów, żeby zrozumieć tę bolesną prawdę.

Nie miała ani matki, ani ojca, a teraz nie miała nawet domu. Wyruszyła więc w kolejną podróż, zatracając się gdzieś w czasie i przestrzeni. Zmieniała wszechświaty tak szybko, że nie potrafiła ich już zliczyć ani w żaden sposób uporządkować. Stała się zagubioną w nieskończoności podróżniczką, przemierzającą światy bez celu i wizji dotarcia kiedykolwiek do celu.

A jednak w końcu go znalazła.

Pewnego dnia zmaterializowała się we wszechświecie, który wydał jej się łudząco podobny do czegoś, co już widziała.

Granica przebiegała wzdłuż drogi, którą właśnie przemierzał kondukt pogrzebowy. Setki, może tysiące ludzi w czerni podążających za białą trumną. Malrice natychmiast zorientowała się, gdzie jest, kiedy dostrzegła, skąd zmierzał pochód.

Znalazła się w świecie swojej matki, w tej samej przestrzeni, ale w innym czasie. Na czele konduktu, tuż za trumną szedł mężczyzna w żałobnym stroju, trzymając za rękę kilkuletniego chłopca. Dziecko w drugiej dłoni ściskało drewnianego konika. Szedł, płacząc i potykając się na nierównej drodze.

Malrice stała tam, patrząc na mijających ją ludzi i sama nie potrafiła powstrzymać łez.

Ile dla tych ludzi znaczyła jej matka, że tysiącami przybyli na jej pogrzeb? Czy wiedzieli, kim była i skąd pochodziła ich królowa? Że poświęciła dla nich swoją długowieczność?

Malrice musiała przemierzyć kolejne dziesiątki światów, aby dowiedzieć się, co się tam wydarzyło. Nie tylko ona szukała Alarice. Jej śladem wszechświaty przemierzał również Maldigar.

Malrice po tym jak odkryła prawdę o śmierci matki, zastanawiała się już tylko nad jednym: kto skrzywdził ją bardziej? Ona wyrzekając się jej czy Maldigar wbijając nóż w jej serce?

Koniec

Komentarze

Dzięki za komentarz i linka. Nie znałam tej strony, a widzę, że jest tam sporo ciekawej treści – na pewno się przyda ;)

Co do początku, moim zamierzeniem było pokazanie, że dialog rozgrywa się w myślach bohaterek (nie są to słowa wypowiadane na głos). Rzeczywiście wyszło dosyć nieczytelne, poprawię to.

Interesująca opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni i tym, że to czasem może być wielki zawód. Podoba mi się też to, że matka bohaterki ma taką ważną rolę w wszechświecie, ale nie jest do końca ewidentne, dlaczego porzuciła córkę, chociaż w innej rzeczywistośći -nazwijmy to tak– ułożyła sobie życie. Atmosfera i ujęcie hasła konkursowego są jednak bardzo na plus.

Fajny pomysł, ale z nieco źle rozłożonymi akcentami – przyspieszenie na końcu i dość banalny (wobec wcześniejszej niejednoznaczności) ostatni akapit.

Uważaj na didaskalia w dialogach. Kiedy rozmawia dwoje bohaterów określanych tą samą formą gramatyczną, łatwo przy ominięciu podmiotu zmylić czytelnika, co do ich tożsamości, np. tutaj:

Czy to twoje dziecko?

W jej głosie brzmiała jednocześnie rozpacz i złość.

– Wysłuchaj mnie – ostrożnie zbliżyła się do niej. Bała się ją wystraszyć. – Opowiem ci moją historię. A potem sama zdecydujesz, jak postąpić.

 

Pamiętaj też o poprzedniej formie gramatycznej, gdy wprowadzasz podmiot domyślny:

Dziecko w drugiej dłoni ściskało drewnianego konika. Szedł, płacząc i potykając się na nierównej drodze.

Jakby nie patrzeć, wychodzi, że podmiotem w drugim zdaniu jest konik ;)

 

 

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Fantastyka: jest.

Motyw konkursowy: jest.

 

Czytało się w miarę lekko. Z drugiej strony brakło mi rozbudowanej fabuły, ale… Widać, ze jest pomysł, jest fundament, właściwie choć tu historia jest prosta, wydaje się, że stworzyłaś fundament pod ewentualną serię tekstów z różnymi intrygami. Nie wiem czy czytałaś Kroniki Amberu (Zelezny), ale tam tez postacie potrafiły przechodzić w kolejne światy (choć Ty wprowadzasz dodatkowo ograniczenia co do możliwości powrotu i jakiś tajemniczy byt, który rozmawia z osobami przekraczającymi granice).

Ogólnie jestem zwolennikiem krótkich i skondensowanych form, jednak mam wrażenie, ze w Twoim przypadku jest pole do ćwiczenia z dłuższą i spokojną fabuła. Tylko właśnie próbuj wprowadzać do fabuły nieco komplikacji lub wielowarstwowości. Tutaj nawet gdzieś pojawiają się drobne sugestie, że „jest coś więcej” (wspomniany byt, ale też np. osobnik, który ścigał matkę bohaterki, czy nawet fakt, że mimo ograniczen bohaterce udało się wrócić do odwiedzanego już miejsca).

 

Hmmm. Tekst emocjami stoi, a to sprawia, że nie jestem targetem. Wolę jakąś historię, nowy pomysł, zagadki…

Ale rozumiem, że może się podobać.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka