- Opowiadanie: hfdhgfhj - Potwory dusz

Potwory dusz

Wtam, mam nadzieje, że tekst się przyjmnie.

Mam niewiele doświadczenia, ale starałem się, żeby opowiadanie dało się przeczytać.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Potwory dusz

Słońce miało się ku zachodowi. Oktavia błądziła po lesie już parę godzin, a wyjścia z tego przeklętego labiryntu drzew nadal widać nie było.

W pewnym momencie dziewczyna trafiła na ubitą drogę z wyrobionymi po bokach śladami kół wozów, promyk nadziei namalował się na ustach Oktavii, teraz tylko wybrać prawo czy w lewo, byle by dobrze co by nie zbłądzić jeszcze bardziej, po chwili namysłu postanowiła zdać się na intuicję i w prawo się udać.

 

Przez gałęzie drzew dobijały się ostatnie promyki światła, a wraz z nimi ciepło dnia.

– Chyba trzeba rozbić obóz – pomyślała.

Dziewczyna zrzuciła plecak na ziemie, kucnęła przy nim i wyjęła kawałek skóry, który zaraz rozłożyła na ziemi, po czym wstała i poszła zbierać chrust na opał. Po odejściu od przyszłego obozowiska by zebrać patyki usłyszała głosy, zaciekawiona zaczęła iść za hałasami, aż dotarła do małego ogniska, przy którym siedziało dwóch ludzi. Dziewczyna schowała się za pagórkiem.

– Lepiej żeby nas nie zauważyli – rozważyła w myślach.

 

Oktavia wróciła do obozowiska i rzuciła wcześniej zebrany chrust na ziemie, po czym wytężyła słuch, jak gdyby czegoś nasłuchiwała.

Po chwili za drzew i krzaków wyłoniło się sześciu mężczyzn momentalnie otaczając dziewczynę. Na przeciwko stanął mężczyzna w czarnej zbroi, ewidentnie odróżniający się od reszty.

– Taka dama jak pani nie powinna sama nocować w tak ciemnym lesie – odparł. – Całe szczęście znaleźliśmy pannę pierwszą, a nie jacyś rabusie lub gorzej. W tych lasach jest niebezpiecznie.

Dziewczyna nic nie powiedziała, jeno patrzyła z wrogim spojrzeniem.

– Co jest – odparł zbrojny. – Zapomniała dziewczyna języka? – zapytał, wszak nie czekał na odpowiedz tylko zrobił kilka kroków w stronę Oktavii.

– Przepraszam panowie, ale ona wam nie odpowie, jest niemową – powiedziała dziewczyna, która wyłoniła się jak duch zza pleców Oktavii. – Macie teraz wybór, jeżeli postanowicie teraz odejść zachowacie swe życie i dusze, lecz jeśli postanowicie zostać każdy z was zginie w przeciągu minuty.

Rabusie ewidentnie się przerazili cofając się o krok i łapiąc za rękojeści mieczy , zbrojny zrobił to samo.

– Kim jesteś? – zapytał mężczyzna w czarnej zbroi.

– Nazywam się Arnea. – Pokłoniła się dając rękę na pierś. – Rozumiem, że już podjęliście decyzję, zresztą mam to gdzieś. – Wysunęła rękę do przodu z zaciśniętą pięścią, po czym otworzyła, a ku oczą wszystkich ukazała się kupka popiołu, po chwili Dziewczyna dmuchnęła zawartość dłoni w stronę napastników.

Wszyscy oprócz dziewczyn stali osłupieni nie wiedząc co robić, gdy po chwili nic się nie stało, zbrojny uśmiechnął się złowieszczo i dał krok w stronę dziewczyn, nagle usłyszał krzyk swoich kompanów, którzy już upadli na ziemię wijąc się z bólu.

– Coś ty zrobiła, wiedźmo – powiedział przerażony widząc konających w bólu ludzi.

– Nie jestem wiedźmą – odparła dosadnie i zamknęła oczy.

Towarzysze zbrojnego krzyczeli tak jak by ich ktoś obdzierał ze skóry, gdy zobaczył twarze zamarł w przerażeniu, zdawały się starzeć na jego oczach i chudnąć jak by coś wysysało wnętrzności i nagle cisza, wszyscy upadli na ziemię w jednym momencie.

Zbrojny wyjął miecz, jednak zamiast go użyć zaczął uciekać.

 

– Bierz go – powiedziała Arnea uśmiechając się do siostry.

Oktavia z uśmiechem na ustach ruszyła w pogoń za zbrojnym, z łatwością go dogoniła i przecięła mu drogę zmuszając go do zatrzymania się, gdy chciał uciekać w drugą stronę zrobiła to samo, aż się zatrzymał.

– Chodź tu, demonie! – desperacko krzyknął. – rozpłatam cię na dwoje jak tylko podejdziesz – dalej wrzeszczał machając mieczem jak cepem, desperacko próbując dosięgnąć napastniczkę.

Nagle jego miecz jak za sprawą czaru zdawał się coraz gorętszy, aż wypuścił go z ręki, a oręż wyleciał w powietrze i zniknął w zaroślach, Oktavia zaraz znalazła się obok mężczyzny, ten jednak zamiast podjąć dalszą walkę jak przystało na mężnego woja, upadł na ziemię i zaczął błagać o litość. Dziewczyna położyła rękę na jego głowie.

– Nie lękaj się – zbrojny usłyszał głos w swojej głowie. – Twój ból niedługo odejdzie, wystarczy powiedzieć tak. – Głos był zbyt przyjemny i błogi, żeby można mu było odmówić, więc mężczyzna bez wahania odparł twierdząco.

Twarz mężczyzny zaczęła usychać tak samo jak jego kamratów, lecz on nie zdawał się odczuwać bólu, wręcz przeciwnie był błogo spokojny, chwile później było po wszystkim, a jego ciało zaczęło upadać bezwładnie na ziemie, jednak w ostatniej chwili dziewczyna złapała go i położyła ostrożnie na ziemię.

 

Kilka minut później dołączyła Arnea.

– No – powiedziała. – to skoro już po wszystkim to trzeba usunąć ciała z naszego obozowiska i rozpalić ogień, chodź.

Po usunięciu z obozu martwych, siostry od razu położyły się spać, żeby jutro iść w dalszą drogę.

Koniec

Komentarze

“promyk nadziei namalował się na ustach Oktavii” → promyk nadziei na ustach to niezbyt fortunne sformułowanie.

 

“– Chyba trzeba rozbić obóz – pomyślała.” → myśli zapisujemy inaczej niż dialogi.

 

“ziemie” → ziemię

 

“odparł.” → to znaczy mniej więcej: “odpowiedział”, a przecież nikt do niego wcześniej nie mówił.

 

Błędów jest w tekście bardzo dużo. Przestałam je wyłapywać, bo za późno na to. W tekście są problemy z interpunkcją, są literówki, dziwne szyki zdania i bardzo niekonsekwentny styl. Momentami stylizujesz go na starodawny, na przykład używając słów: jeno, ale potem rzucasz słowami takimi jak “dziewczyna” czy “mam to gdzieś”. Średnio to gra. Opowieść sprawia wrażenie urwanej, niedokończonej. Nie wiemy, kim są siostry. Wiemy tylko, że napadli ich zbóje a one ich zabiły. Jak? Sceny walki są urwane i niewiele się z nich można dowiedzieć. 

Niestety opowiadanie mi się nie spodobało. Polecam skorzystać z poradników forumowych, które znajdziesz w Hydeparku oraz poczytać jakieś opowiadania z biblioteki lub odznaczone piórkiem – z lektury możesz sporo się nauczyć o tym, jak zbudować ciekawą historię, która trzyma napięcie i wciąga czytelnika. Przed Tobą długa droga, ale serdecznie Ci życzę powodzenia i żebyś się nie zniechęcał, choć będą chwile, gdy będzie to bardzo trudne (mówię z doświadczenia). 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Zgadzam się w sumie z komentarzem rosebelle. Generalnie używasz bardzo długich, zagmatwanych zdań, wszyscy padają na “ziemie”, a nie na “ziemię”. Poza tym czy w mniej niż pięć tysięcy znaków da się zrobić napięcie? Moim zdaniem nie, w tym czasie nie mogę też poznać występujących w szorcie bohaterów. Żaden wątek nie jest wytłumaczony wystarczająco – nie wiem kim są zbóje, kim jest Octavia, jak ich zabiła itd.

Ponadto nawiązanie do scenki z Potopu (mam nadzieję, że to z książki, a nie filmu) wali po oczach :P :

dalej wrzeszczał machając mieczem jak cepem

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Strasznie to zagmatwane i – wybacz szczerość – nieskładnie napisane. Jak zauważyli przedpiścy, sięgnij do poradników. Sam przybyłem tutaj niespełna 3 tygodnie temu i zastosowałem się do sugestii komentujących, aby zaznajomić się z dostępnymi na forum tekstami – sporo w nich praktycznej wiedzy, która pomaga przy pisaniu (co więcej, są napisane w przystępny sposób). Postaraj się poprawić swoje opowiadanie. Potem spróbuj wrzucić je na betalistę, a może znajdzie się ktoś chętny, kto podyskutuje, podrzuci pomysły, wyłapie literówki itd.

 

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i nie zniechęcaj się

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hfdhgfhj, kropka w tytule jest błędem, usuń ją.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W pewnym momencie dziewczyna trafiła na ubitą drogę z wyrobionymi po bokach śladami kół wozów, promyk nadziei namalował się na ustach Oktavii, teraz tylko wybrać prawo czy w lewo, byle by dobrze co by nie zbłądzić jeszcze bardziej, po chwili namysłu postanowiła zdać się na intuicję i w prawo się udać.

Oj, dużo błędów w jednym zdaniu. Czemu jedno długie? Czemu dziwny szyk? Niefortunne zastosowanie “promyka nadziei” odnotowane wcześniej. 

W tekście jest bardzo dużo do poprawy od strony technicznej. Fabuły tym razem nie będę rozgryzać, bo jest szczątkowa i nie ma jak się odnieść. Ot, mała scenka z demonicznymi siostrami i tyle. Trzeba trochę więcej sił włożyć w przedstawiony świat. 

Hejka! 

No jak na taki krótki szorciak, trochę tych błędów było. Faktycznie niekiedy przestawione szyki zdań, wyglądały niezbyt dobrze i utrudniało to w czytaniu tekstu.

Co do fabuły, dla mnie wyglądała jak fragment czegoś większego, a może po prostu nie załapałem. Nie załapałem, skąd wzięła się ta druga? Demon? Być może. Tak więc mnie nie porwało niestety, ale następnym razem pewnie będzie lepiej. 

Poniedziałkowy dyżurny pozdrawia! 

 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Nowa Fantastyka