- Opowiadanie: tomaszg - Wszyscy chcą mojego dobra…

Wszyscy chcą mojego dobra…

O lu­dziach, któ­rzy się po­gu­bi­li...

Tekst w naj­now­szej wer­sji zna­lazł się w książ­ce "Jest do­brze" (e-bo­ok za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Wszyscy chcą mojego dobra…

Po­nie­dzia­łek

„Kul­tu­ra za darmo” – Męż­czy­zna z twa­rzą Je­zu­sa z Rio sie­dział w po­zy­cji lo­to­su przy pół­noc­nym wej­ściu i naj­wy­raź­niej nie przej­mo­wał cha­osem wokół.

– Nie przy­sta­ną­łeś bez po­wo­du – za­uwa­żył.

– A ty nie chcesz je­dze­nia? Żad­ne­go piwa? No­we­go te­le­fo­nu?

– Nie­wie­le czło­wie­ko­wi po­trze­ba. – Wzru­szył ra­mio­na­mi.

– Ale kul­tu­ra jest za darmo.

– A czy mo­żesz obej­rzeć „Ody­se­ję ko­smicz­ną”? Za­chwy­cić nie­po­cię­tym „Prze­mi­nę­ło z wia­trem”?

– Nie wiem.

– To się do­wiedz. I wróć wtedy. – Za­mknął oczy i na po­wrót od­ciął się od świa­ta.

 

Wto­rek

Mia­łem prze­cież coś spraw­dzić.

Męż­czy­zny przy me­trze nie było, za to na jego miej­scu klę­cza­ła ko­bie­ta w su­kien­ce od Bossa.

– Krom­kę chle­ba. Jedną. Bła­gam. – Pa­trzy­ła głod­nym wzro­kiem z kar­to­nu po Pas­sion Dia­mond. – A potem… potem, jak chcesz…

– Jaki masz sta­tus? – prze­rwa­łem.

– Bła­gam. Nie ja­dłam od dwóch dni. – Okrę­ci­ła ko­smyk wokół palca, ale nie wy­szło to zbyt za­lot­nie, tylko tak sztucz­nie, jakby ro­bi­ła to po raz pierw­szy w życiu.

– Kup sobie sama. I weź się za uczci­wą ro­bo­tę.

– Bła­gam.

– Won.

Od­sze­dłem, ze zło­ścią ko­piąc jej ku­po­ny od Diora, te ze zniż­ką na dwa­dzie­ścia pro­cent. Byłem zły głów­nie na sie­bie. Ta­kich jak ona wa­łę­sa­ły się teraz ty­sią­ce. Za­cze­pia­ły na każ­dej ulicy i każ­dej sta­cji metra. Ob­wi­nia­ły wszyst­kich, choć słusz­nie po­blo­ko­wa­no im karty. Nie chcia­łem mieć ich mowy nie­na­wi­ści w pa­pie­rach, stra­cić miesz­ka­nia, je­dze­nia i pracy. Sądy za­wa­lo­ne były mi­lio­na­mi za­ża­leń i la­ta­mi roz­pa­try­wa­ły spra­wy praw­dzi­wych ludzi, któ­rzy wtedy mogli tylko że­brać lub kraść. Szczę­ście dla wszyst­kich, że nie­wie­lu po­tra­fi­ło zejść na złą drogę. Bali się nawet kom­bi­na­cji z nie­le­gal­ną go­tów­ką. Wie­dzie­li, że wszyst­kie ohyd­ne czyny bez wy­jąt­ku koń­czą się karą, a nie­rzad­ko ro­bo­ta­mi lub wy­ro­kiem śmier­ci. Nie mogło być ina­czej. Ka­me­ry zbyt do­brze chro­ni­ły nas przed ma­so­wym sza­leń­stwem.

 

Środa

Jezus, jak go na­zy­wa­łem w my­ślach, znów sie­dział tam, gdzie wcze­śniej.

– Wró­ci­łeś. – Bar­dziej stwier­dził niż za­py­tał.

– Tak. Zu­peł­nie jak ty.

– Ja za­wsze wra­cam. – De­li­kat­nie się uśmiech­nął.

– A ja wiem, co z nami zro­bi­li.

– To do­brze. Żal mi ludzi, ale sami na to uczci­wie za­pra­co­wa­li. Prze­sta­li wi­dzieć dru­gie­go czło­wie­ka. Dali oto­czyć pa­cior­ka­mi. Po­zwo­li­li usu­nąć dobro. Wpu­ści­li obce ide­olo­gie, które la­ta­mi są­czy­ły się ni­czym za­ra­za dla duszy.

– Co teraz? Prze­cież jest tylu spra­wie­dli­wych na świe­cie.

– Bądź dobry. Jeśli znaj­dzie się choć jeden prawy, to kara nie spad­nie na So­do­mę i Go­mo­rę. – Po jego po­licz­ku po­cie­kła łza.

Nie wie­dzia­łem, dla­cze­go za­pła­kał, ale on wie­dział. Ko­chał ludzi, teraz jed­nak po wielu do­brych i tłu­stych la­tach przy­szedł czas na cier­pie­nie i próbę. Tak za­pi­sa­no w pi­śmie i nawet on nie mógł tego zmie­nić. Jak każdy ro­dzic miał gra­ni­ce nie­skoń­czo­nej cier­pli­wo­ści, a każde dziec­ko mu­sia­ło choć raz do­stać szan­sę, żeby się spa­rzyć.

 

Czwar­tek

Je­zu­sa nie było przy sta­cji. Nie spo­tka­łem też ni­ko­go w pracy. Wszyst­kich wy­wia­ło. Nie wy­trzy­ma­li i po­szli pro­te­sto­wać.

„Human live mat­ters”

Tego dnia ledwo usze­dłem z ży­ciem. Żywe bio­ro­bo­ty i mar­twe au­to­ma­ty nie znały li­to­ści. Tak za­bi­to ty­sią­ce, ale ni­ko­go to nie ob­cho­dzi­ło, jak wcze­śniej nie­pra­wość na uli­cach. Przez chwi­lę prze­stał dzia­łać In­ter­net i nie było te­le­wi­zji… potem wszyst­ko wró­ci­ło, tro­chę inne, ale jakże lep­sze, i na po­wrót otwar­to wszyst­kie skle­py z elek­tro­ni­ką. Roz­da­wa­no ją za darmo w bla­sku fle­szy, zu­peł­nie jak nowe chipy za stare karty płat­ni­cze.

 

Pią­tek

Na uli­cach ani ni­g­dzie in­dziej nie było już tłu­mów. Śmie­ci po­sprzą­ta­no o trze­ciej rano, dwie­ma trze­ci­mi gło­sów w świą­ty­niach pra­wo­rząd­no­ści. De­mo­kra­cja od­nio­sła pełen suk­ces. Wszy­scy po­zo­sta­li jedną wiel­ką szczę­śli­wą ro­dzi­ną. Dalej mogli ko­rzy­stać z nie­skoń­czo­nej mą­dro­ści eks­per­tów, są­czą­cej się z ma­łych ekra­ni­ków made in China.

 

…a kiedy przy­szli po bia­łych, prze­pra­sza­łem na klęcz­kach.

Nie pro­te­sto­wał już nikt…

Koniec

Komentarze

Może to tylko moje wrażenie, ale czytając , w głowie migały mi pewne sceny z utworów Zajdla, Snerga-Wiśniewskiego, Dukaja a nawet Kosikowego “Różańca”.

Mężczyzna z transparentem i brodą Jezusa siedział w pozycji lotosu

Jezus znów siedział tam, gdzie wcześniej.

To się pogubiłem trochę. Czyli to był Jezus? Czy tylko miał brodę jak Jezus? Z poniższego fragmentu wychodzi mi że to jednak był Jezus:

Bądź dobrym człowiekiem. Jeśli znajdę chociaż jednego sprawiedliwego, to kara moja nigdy nie spadnie na Sodomę i Gomorę. – Po jego policzku pociekła łza. Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości, a każde dziecko musiało dostać szansę, żeby się sparzyć.

To jest mi najciężej przełknąć. Reszta opowiadania ukazuje dość spójną i mocną wizję. Jakoś mieszanie do tego Jezusa uważam w kontekście całego opowiadania za bezzasadne. Puenta też nie uzasadnia, w mojej skromnej opinii, obecności syna bożego na stacji metra.

 

nieskażone „Przeminęło wiatrem”?

Co rozumiesz przez nieskażone?

Zakręciła włosami, zupełnie jakby ten gest był jej obcy.

Nie potrafię tego sobie właściwie wizualizować. Zakręciła jak? Jak punk piórami pod sceną? Czy może chodziło o okręcenie kosmyka wokół palca? To bardziej by mi pasowało do kontekstu.

 

Sądy zawalono milionami zażaleń i nieszczęśnikom pozostawało albo żebranie, albo kradzież. To ostatnie odbierało szansę na poprawę życia i groziło torturami i karą śmierci

Tutaj się przyczepię mocniej. Kradzież nie odbiera szansy na poprawę życia, jeśli nikt złodzieja nie złapie. Wręcz przeciwnie – złodzieje kradną dla poprawy swojego życia, spieniężając ukradzione dobra. Rozumiem co chciałeś powiedzieć/napisać, ale można by to inaczej sformułować.

zupełnie jak nowe chipy do płacenia.

Może chipy płatnicze zamiast chipy do płacenia? Jak karty płatnicze. IMHO brzmi lepiej i prościej.

Wszystko posprzątano o trzeciej rano, dwiema trzecimi głosów w świątyniach praworządności. Problem został rozwiązany…

Tutaj chyba znów nie rozumiem. Jak mniemam, chodzi Ci o przegłosowanie jakiejś ustawy. Ale co to za ustawa? W jaki sposób rozwiązała problem? I czym jest problem? Bo problem protestujących ludzi został rozwiązany dzień wcześniej, przy pomocy bezlitosnych maszyn i bio-robotów.

 

Wizja miejscami naprawdę mocna. Warto by to opowiadanie doszlifować, bo dobrze mi się je czytało. Zaciekawiło mnie, choć nadal mam wrażenie że coś mi umyka.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Outta Sewer,

 

Czy byłbyś uprzejmy napisać, jakie odczucia wzbudziła druga wersja? (którą właśnie zamieściłem) Jest lepiej? Gorzej? Do d…?

 

Nie tylko wziąłem sobie do serca Twoje uwagi, ale próbowałem też dodać kilka detali, które mi początkowo umknęły.

 

Dziękuję bardzo za Twój czas i komentarz.

Jestem wzrokowcem i od razu widzę że sporo zmian. Nie wszystkie na lepsze. Tak na szybko, bo muszę dzieciom obiad ugotować. Ale nie sugeruj się wszystkim, co napiszę. To wskazówki. Formę Ty wybierasz.

twarzą wypisz-wymaluj Jezusa siedział w pozycji lotosu przy stacji metra i najwyraźniej nie przejmował chaosem wokół.

twarzą, przywodzącą na myśl sakralne wizerunki Jezusa, siedział …

 

Ale kultura JEST za darmo.

Chcesz podkreślić słowo jest. Rozumiem zamysł, ale wygląda to niezgrabnie. Małe litery IMHO.

 

albo niepocięte „Przeminęło z wiatrem”?

..albo adaptację “Przeminęło z wiatrem” z 1939 roku?

 

Ja, osobiście nie wiem, czy jest jakaś okrojona wersja. Jest?

 

Okręciła kosmyk wokół palca, ale nie wyszło to kokieteryjnie, tylko tak, jakby musiała robić to po raz pierwszy w życiu.

Jest lepiej, ale wyboldowane zmieniłbym na prostsze “robiła”.

I miałem dosyć tysięcy żebraków, którzy klęczeli na każdym skrawku ulic i na każdej stacji metra.

I miałem dosyć tysięcy żebraków, klęczących na chodnikach i oblegających każdą stację metra.

 

To tylko sugestia :)

 

Słusznie odcięto im karty płatnicze, bo narozrabiali.

To co po przecinku usunąłbym.

 

Rząd umywał od tego ręce i powtarzał jak mantrę, że każdy jest kowalem swojego losu.

Wyboldowane do usunięcia.

 

Wszyscy wiedzieli, że ohydne czyny odbierały szansę na poprawę i często-gęsto skutkowały torturami i karą śmierci.

Wszyscy wiedzieli, że zbrodnia, coraz częściej karana torturami i śmiercią, jedynie na moment poprawia jakość życia.

albo

W dzisiejszych czasach łamanie prawa, coraz częściej bezlitośnie karane torturami a nawet śmiercią, było jak rosyjska ruletka.

 

Powyższe sugestie są moje, co oznacza, że w taki sposób ja napisałbym te zdania. Nie musisz się nimi sugerować. W zasadzie to w ostatnim zdaniu nie podobają mi się określenie “ohydna zbrodnia” oraz zlepek “często-gęsto”.

 

Dobra, wrócę później żeby dokończyć, bo nie ma na razie czasu. Stay tuned :)

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Dobra, mam chwilę, to polecimy dalej :)

 

Przestali widzieć swojego brata. Dali otoczyć kolorowymi paciorkami. Pozwolili sprzątnąć dobro sprzed nosa. Wpuścili obcych, którzy latami sączyli jad niczym rak duszy.

Przestali widzieć swoich braci. Dali się otoczyć kolorowymi paciorkami.(…) sączyli jad będący rakiem dla duszy.

 

Nie wiedziałem, dlaczego zapłakał, ale on wiedział. Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Bo każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości, a każde dziecko musiało choć raz dostać zapałki do ręki.

Coś mi tu nie gra. To dalej jest sugerowanie że on jest Mesjaszem. I dlaczego, skoro nie jest Jezusem (albo jest, sam już nie wiem…) napisałeś że “nawet on nie mógł tego zmienić”? To on odnosi się do pana o twarzy Jezusa, tak? Sformułowanie “nawet on” sugeruje, że to człowiek który może więcej niż inni, że jest władny dokonywać czynów, które leżą poza mozliwościami większości ludzi. Jak to więc jest z nim?

Aha, jeszcze to: “każde dziecko choć raz musiało dostać zapałki do ręki”. Poprzednia wersja o sparzeniu się IMHO lepsza. Mam dwójkę dzieci i nigdy nie dałem im zapałek :)

 

Nie tylko jego, nie spotkałem też nikogo w pracy.

Nie tylko jego. Nie spotkałem też nikogo w pracy.

 

gdy prostowano je kolbami piór o trzeciej w nocy

No, nie wiem. To jakoś nie gra, albo mi się wydaje że nie gra. A gdyby tak:

gdy prostowano je twardymi stalówkami karabinowych kolb – jeśli masz na myśli tłumienie zamieszek.

lub

gdy prostowano je seriami z odbezpieczonych piór – jeśli masz na myśli podpisywanie ustaw.

 

Choć mogę się mylić, bo nie do końca są dla mnie jasne Twoje fabularne intencje, jakie próbujesz zawrzeć w tych słowach.

 

nieskończonej mądrości ekspertów, sączących się z małych ekraników made in China.

Wychodzi na to, że z małych ekraników sączyli się eksperci. A sączyć może się, w tym kontekście, ich przekaz.

 

To na razie tyle. Jeśli jeszcze coś będziesz chciał opublikować, spróbuj wrzucić to na betalistę. Może ktoś życzliwy zgodzi się pomóc w pisaniu. Ja akurat autorytetem żadnym nie jestem – po prostu punktuję to, co mnie razi. Fajne w betowaniu jest też to, że nikt nie widzi dyskusji i wprowadzanych zmian, prócz autora i betujących – nawet po publikacji komentarze z betowania są widoczne tylko dla nich. Spróbuj mnie w takiej sytuacji zaczepić o betowanie i przypomnij się. W miarę możliwości czasowych i intelektualnych, postaram się pomóc.

 

Pozdrawiam

Q

 

Known some call is air am

Cześć Outta Sewer,

 

  1. wgrałem wersję numer trzy – myślę, że chyba znowu złapałem pewien klimat i byka za rogi
  2. mam na dysku zapisane wszystkie trzy wersje (na wszelki wypadek)
  3. jeśli wersja trzy nie jest dobra, to chyba wrócę do tego tekstu za kilka dni – jak człowiek się stara (jak ja wczoraj i dzisiaj), to często zaczyna za bardzo kombinować
  4. myślę, że opcja z betą jest dobra – pewnie się odezwę wkrótce
  5. dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.

Pozdrawiam,

T.

A czy możesz obejrzeć „Odyseję kosmiczną”? Cieszyć niepociętym „Przeminęło z wiatrem”?

A czy możesz obejrzeć “Odyseję kosmiczną”? Obejrzeć i zachwycić się nieokrojonym “Przeminęło z wiatrem”?

 

Uczciwi mogli wtedy tylko żebrać lub kraść

Czyli już nie byliby wtedy uczciwi. Brzmi to dziwnie. Aha, nie zmieniaj tym razem całych bloków tekstu, tylko nanoś niewielkie poprawki, bo naprawdę jest już całkiem dobrze – przynajmniej dla mnie.

 

ohydne czyny niechybnie

Koślawo brzmi to ohydne obok niechybnego. Ale może to tylko moje wrażenie.

 

niczym zaraza duszy

niczym zaraza dla duszy

 

Kochał ludzi, teraz jednak po wielu dobrych i tłustych latach przyszedł czas na cierpienie i próbę. Tak zapisano w piśmie i nawet on nie mógł tego zmienić. Jak każdy rodzic miał granice nieskończonej cierpliwości,

Czyli to jednak Jezus? Prosiłbym o rozwianie moich wątpliwości. Bardzo, bardzo proszę.

 

nowe chipy za stare karty do płacenia

Płatnicze – tego użyj zamiast “do płacenia”. Serio.

 

Kolorowi rycerze pozostali jedną wielką szczęśliwą rodziną.

Kim są kolorowi rycerze? Przedtem było że “wszyscy zostali jedną, szczęśliwą, kolorową rodziną”, co było jasne, bo odnosiło się do wszystkich. Teraz zmieniłeś na kolorowych rycerzy i się pogubiłem.

 

Ogólnie – jest o niebo lepiej, niż było. Pozostało Ci doszlifować opowiadanie głębiej, ale ja nie mam już ku temu kwalifikacji. Musiałbyś poprosić kogoś mądrzejszego ode mnie, a jest tutaj takich sporo :)

 

jeśli wersja trzy nie jest dobra, to chyba wrócę do tego tekstu za kilka dni – jak człowiek się stara (jak ja wczoraj i dzisiaj), to często zaczyna za bardzo kombinować

Jest już całkiem spoko. I masz rację, trzeba pozwolić tekstowi poleżeć przez jakiś czas, żeby przewietrzyć głowę. To procentuje.

 

myślę, że opcja z betą jest dobra – pewnie się odezwę wkrótce

Jeśli będę miał chwilkę, chętnie pomogę. Ale mogę akurat nie mieć, więc uzbrój się w cierpliwość i nie denerwuj :)

 

dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.

Niezamaco :) Sam jestem tutaj nowy i wiele skorzystałem z życzliwej pomocy tutejszych weteranów. Teraz staram się spłacić dług, okazując – w miarę skromnych możliwości – pomoc innym użytkownikom.

 

Pozdrawiam

Q

 

Known some call is air am

Dokonałem niewielkich zmian we wskazanych obszarach (nie ma kolorowych rycerzy, zachwycamy się klasyką, itp.)

Celowo nie piszę jasno w tekscie, czy to Jezus czy nie. Jest przecież tekst “Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” Czy to wiec sam Jezus wracajacy w dniach ostatecznych? Osoba chora psychiczna podajaca się za takiego? Ktoś, to kto uważa, że to fajnie tak mówić? Przypomnę, że jest tekst mówiący o fałszywych prorokach. Czy w dniu dzisiejszych byśmy właściwie dostrzegli, że ktoś jest ponad to wszystko, co mamy? (zawsze można powiedzieć, że coś jest kwestią technologii)

Myślę, że każdy powinien sam odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, czy tekst opisuje już “te” czasy czy nie. Celowo nie podaję mojej interpretacji.

Jeżeli nie masz nic przeciwko, wróćmy do tego za chwilę (ewentualnie mogę zdradzić swój typ na PW, jak dokonam usunięcia anonimizacji) – obecnie muszę iść spać, a bawię się jeszcze myślą usunięcia większej części wiersza (po jednej sugestii ze świata).

PS. Będę się starał pomóc w komentarzach w weekend.

PS2. Dziękuję.

To dalej wymaga niewielkich szlifów, ale jest już całkiem dobrze.

 

Celowo nie piszę jasno w tekscie, czy to Jezus czy nie.

OK. Czyli zostawiasz miejsce na interpretację, co jest spoko. Dla mnie to jest Jezus :)

 

czy tekst opisuje już “te” czasy czy nie

Dior, Boss, “Human lives matter” – no raczej te, lub bardzo niedalekie.

 

Jeśli masz czas i możliwości, to polecam przeczytać “Różaniec” Kosika. Znajdziesz w tej książce kilka rzeczy, które powinny Cię zainspirować, ponieważ w jakimś sensie pokrywają się z Twoim tekstem. Zbiór opowiadań “W kraju niewiernych” J. Dukaja też powinien Ci się spodobać.

Known some call is air am

“Dior, Boss, “Human lives matter” – no raczej te, lub bardzo niedalekie.”

 

Nie napisałem “te” w cudzysłowiu w tym kontekście, tylko innym :)

 

Dobre teksty nie są złe – ponieważ dokonałem ujawnienia, to mogę powiedzieć, że sam również popełniłem kilka o cięższych sprawach na miarę swoich możliwości (nie, to nie jest reklama, tylko zwykłe stwierdzenie faktu)

 

W tym shorcie zamiast wiersza na końcu zostawiłem tylko kawałeczek. Tak chyba jest lepiej.

Nowa Fantastyka