- Opowiadanie: domi944 - Międzyplanetarna Wspólnota dla Pokoju

Międzyplanetarna Wspólnota dla Pokoju

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Granice Nieskończoności”.

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na Fundację Wspierania Ratownictwa RK: https://fb.com/FundacjaRK/about/ (dane na dole strony).

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

cobold

Oceny

Międzyplanetarna Wspólnota dla Pokoju

Dwa zdarzenia w życiu Zi zbiegły się w czasie – hibernacja partnera i przygotowania do najważniejszego projektu w karierze. Terminy obu pokrywały się co do dnia – zaraz po pożegnaniu przed komorą hibernacyjną, wsiadła do Kota (dalekobieżnego gwiazdolota, którego nazwała na cześć ulubionego gatunku we wszechświecie). Kurs ustawiła prosto na siedzibę Międzyplanetarnej Wspólnoty dla Pokoju, gdzie, jako reprezentantka frakcji integralistów, miała przedstawiać sylwetkę nowego kandydata. Nie po raz pierwszy zresztą, bo zajmowała to stanowisko od tysięcy lat. Dużo czasu na zdobycie uznania i arcywrogów. Ci ostatni rekrutowali się spośród zwolenników elitaryzmu, a więc uważali, że obiekty niespełniające siedmiu warunków rozwojowych planety według Dixona nie powinny wiedzieć o istnieniu MWP, a co dopiero integrować się. Zi, mimo całej niechęci, jaką darzyli ją elitaryści, konsekwentnie realizowała swój plan – kolejne planety zasilały szeregi wspólnoty. Wierzyła, że lepiej dać szansę istotom zamieszkujących dane ciało niebieskie niż patrzeć jak męczą się, próbując stworzyć, to co już zostało wynalezione. Udało jej się przeforsować kandydatury najróżniejszych obiektów, ale każdy z nich spełniał co najmniej pierwszy warunek dixonowskiego cyklu, czyli samodzielnie odkrył wzór na liczby pierwsze. Od lat jej idée fixe był C25a – planeta z obrzeży Drogi Mlecznej, trzecia z układu niedużej gwiazdy o nazwie Słońce, jedyne miejsce, gdzie istnieją chlorofil i koty. Największym marzenie Zi, niezgodnym ze wszystkim możliwymi protokołami, z całą nauką Dixona i zasadami planet–założycieli było zintegrowanie tego ciała niebieskiego. Choć pozycja Zi we wspólnocie była niepodważalna, to lecąc na zgromadzenie, czuła ogarniającą niepewność. Podejrzewała, że to przez rozmowę partnerem, wciąż mieliła w głowie, to co powiedział na pożegnanie:

 – Słuchaj Zi, podziwiam cię za upór, ale muszę w końcu powiedzieć bez owijania w bawełnę – integracja C25a jest złym pomysłem. Myślałem tak od samego początku, dlatego złożyłem wniosek o rozszczepienie, ale powody dla których nie chciałem dzielić z tobą jaźni w ogóle cię nie zainteresowały. Już wtedy sądziłem, że planeta, która nie rozwiązała zagadki liczb pierwszych nie jest gotowa na takie rewelacje jak życie wieczne dla każdego czy bilokacja. Nie przekonasz Rady, a dla Prolongusa, który od lat czeka, żeby cię pogrążyć, to będzie idealny moment. Sama mu się podłożysz. Wiem, że nie zawrócisz, że wygłosisz to przemówienie, proszę cię tylko, żebyś na siebie uważała. Jestem tym zbyt zmęczony, potrzebuję odpoczynku, ale obiecaj, że poczekasz na mnie, nie dasz się zniszczyć.

„Stary tchórz” – pomyślała na wspomnienie tych słów. Trema mieszała się z rozdrażnieniem, więc dla uspokojenia, postanowiła skupić myśli na konkretach. Połączyła się z technicznym, z którym ostatnimi czasy rozmawiała prawie bez przerwy. Ufała bezgranicznie jego oddaniu w sprawę C25a.

– Zi, wszystko jest gotowe. – Miniaturowa postać pokazała się na powierzchni blatu komunikacyjnego, nerwowo pocierała czoło trzema mackami. – Ale nie jestem pewien, czy powinniśmy w to iść. Oni cię rozszarpią, Prolongus już pewnie szykuje armię argumentów. Poza tym te wszystkie starania nas zaślepiają, Zi – westchnął ciężko – Moja druga połówka zaczyna rozważać rozszczepienie. Ty też od dobrego stulecia jesteś nieobecna dla męża. Jak on to znosi, Zi?

– Dziś poddał się hibernacji – odparła sucho i rozłączyła się. Niedługo leciała w ciszy, po paru sekundach hologram odezwał się, przyjęła połączenie i usłyszała:

–  Czyś ty doszczętnie postradała zmysły? Zapraszać do integracji planetę, która nie spełnia podstawowego warunku Dixona? Myślisz, że cała wspólnota to twój folwark?

–  Witaj, Prolongusie. – Jej głos był esencją wyższości i obojętności. – Nie chcę wyciągać starych brudów, ale wydaje mi się, że Iris w dniu akcesji też wiele brakowało, gdyby nie intergraliści…

-Zi nie waż się porównywać mojej planety z jakimś zaściankiem, który nie wie jak konstruować kolejne liczby pierwsze. Jak możesz nie widzieć, że to czyste szaleństwo wystawiać kandydaturę tak niedojrzałego społeczeństwa. Czy ty w ogóle zapoznałaś się z badaniami na ich temat, idealistko pieprzona? Wiesz, co może się stać jak młoda planeta, która się nie wyszumiała, będzie miała dostęp do potężnych technologii? Kolejny wielki wybuch, Zi. Tego chcesz?

– Oczywiście, że tego nie chcę – warknęła – ale uważam, że należy pomóc tak wielu mieszkańcom kosmosu jak to tylko możliwe. C25a to dom wielu istot, sprawdź sobie jak wyglądają koty i czy masz sumienie skazać ten gatunek na zagładę. Matematycy są blisko rozwiązania, ale utknęli w martwym punkcie. Zanim znajdą wzór, ich planeta będzie ruiną. Uważam, że naszym obowiązkiem jest dzielenie się dobytkiem naukowym zebranym przez MWP. Zresztą pewnie już cię poinformowano, że będę postulować pomoc w badaniach dla ziemian, jeśli będziesz twardo obstawał, że muszą spełnić ten warunek.

– Nie tylko ja będę obstawał, a cała Rada. Zamierzasz wydelegować jakiegoś fanatyka, żeby rozwiązywał zadania z matematyki za tych półgłówków?

–  Nie, Prolongusie, sama tam polecę.

Figurka na blacie telegraficznym zaniosła się okrutnym śmiechem:

 – Puchu marny! Czyli tu chodzi tylko o ciebie, o twoją próżność, droga Zi. Chcesz tam polecieć i być wychwalana pod niebiosa. Jak pociąganie za wszystkie sznurki w MWP ci się znudziło, biedny mąż nie zdzierżył twojego strasznego charakteru, to lecisz na jakieś zadupie zgrywać boga? Zastanów się dobrze, bo takim pomysłem przypieczętujesz swój…

– Niechybny koniec oczywiście – dokończyła Zi, rozłączając się – Kolejny pierdziel.

Jeszcze bardziej niż kiedykolwiek chciała dopiąć swego, ale kiełkowało w niej ziarnko niepewności zasiane przez męża i obficie podlane przez podejście technicznego. Wizja odrzucenia kandydatury przez Radę stawała się coraz wyraźniejsza. W brzuchu, jej gatunek myślał i trawił tą samą częścią ciała, krystalizował się pomysł odwołania przemówienia i tymczasowego wycofania się z MWP.

– Czekaj, Zi. – Powstrzymała sama siebie przed połączeniem z hologramem sekretariatu wspólnoty. – Przecież nie robisz tego dla kariery. Nie daj sobie wmówić, że jeśli za twoimi pobudkami są niskie popędy, to niweczy wszystko, co osiągasz. Samo znalezienie wzoru pozwoli im ocalić planetę, nie muszą koniecznie przystępować do MWP. Zastanów się: skoro nie robisz tego dla kariery Zi, to dla kogo…?

Uświadomiła sobie, że zna odpowiedź i wie doskonale, co robić. W najbliższej stacji dla gwiazdolotów zatankowała bak do pełna, spakowała tyle pożywienie, ile pomieścił Kot. Przed ponownym odpaleniem, bez wahania zmieniła kurs. Kiedy Kot rozpędził się do prędkości nadświetlnej zaczęła szukać ziemskiej częstotliwości hologramowej.

– Może uda mi się nawiązać połączenie, Kocie. Jeśli odziały MWP nas zestrzelą przy przekraczaniu granicy, to przynajmniej będę nawiedzać tę ich Ziemię w postaci niematerialnej.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Z organizacyjnego punktu widzenia zaznaczam:

Zgłoszenia anonimowe są dozwolone, ale jednocześnie uniemożliwiają weryfikację zgodności z regulaminowym założeniem “maksymalnie jeden tekst na daną ścieżkę” (oczywiście ww ramach drugiej ścieżki nadal można zgłosić również jeden tekst). Czyli – wypadałoby, aby przed głosowaniem jury opcja ”anonim” została przestawiona.

Choć oczywiście jeśli taka wola autorska, to wcześniej przez jakiś czas może poleżeć i z włączoną anonimowością.

Dziękuję za rady, to jest debiut stąd pewna nieporadność :) 

Witaj, domi944! :)

Ogólnie nie przepadam za science fiction, ale tutaj muszę zrobić chwalebny wyjątek. Choćby dlatego, że mamy z Zi ten sam ulubiony gatunek :). 

Życzę napisania wielu wspaniałych historii.

Dziękuję Shiori za przeczytanie i pochlebny komentarz :))

Hej!

Sympatyczny pierwszy kroczek pisarski. Strukturalnie całkiem nieźle, zrzut narracji na dialogi nie przeszkadza w odbiorze. Fajny pomysł z listą wymagań rozpoczynającą się od wynalezienia formuły na liczby pierwsze. Jesteś też oswojona z tymi mini-elementami, które przyprawiają dzieło, jak te koty w tym przypadku.

 

Mam trochę problem z tym, że ci obcy wydają się aż nazbyt ludzcy. Związki małżeńskie, kariera, typowo ludzkie emocje w danych sytuacjach. Można by tu trochę popuścić wodze wyobraźni. No i napęd odrzutowy wydaje się dość prymitywny jak na pojazd, który rozpędza się do nadświetlnej.

 

Jest tu garstka literówek i pomniejszych błędów, które dałoby się wyłapać przy przeczytaniu. Warto zrobić auto-redakcję przed opublikowaniem. Nie będę się zagłębiał w każdy drobny babolek, ale łap parę konkretniejszych rzeczy do poprawy:

wsiadła do Kota (dalekobieżny odrzutowiec, którego nazwała na cześć ulubionego gatunku we wszechświecie)

Trzymamy deklinację. (dalekobieżnego odrzutowca, który nazwała…)

obiekty nie spełniające siedmiu warunków

niespełniające

idee fix

idée fixe

konsekwentnie realizowała swój plan– kolejne planety

Spacja przed pauzą. Ten błąd pojawia się kilka razy w tekście

-Słuchaj Zi,

Spacja również po pauzie, wszędzie do poprawy.

-Stary tchórz– pomyślała na wspomnienie tych słów

Zapis myśli, choć nie do końca sformalizowany, różni się od zapisu dialogów. Istnieje kilka dopuszczalnych form.

 

Wypadałoby też pousuwać zbędne odstępy (podwójne entery) między akapitami.

Powodzenia z dalszymi przygodami z tworzeniem!

Hail Discordia

Dziękuję Japkiewicz za cenne uwagi, merytoryczną krytykę i zachętę . Fajnie że się spodobało:D

Pierwsze co zrobiłem po przeczytaniu opowiadania, to sprawdziłem czy wzór na liczby pierwsze faktycznie jest niedostępny. Ciekawi mnie, dlaczego spośród wszystkich matematycznych problemów akurat znalezienie prawidłowości rządzącej rozmieszczeniem liczb pierwszych uznałaś za kluczowe kryterium włączenia w skład "wyższych" kosmicznych cywilizacji?

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale z tego co wyczytałem, istnieją algorytmy, które pozwalają przewidzieć liczby pierwsze, choć nie są efektywne. Istnieje też funkcja dzeta, która według Hipotezy Riemanna (znów, jeśli się nie mylę) może stanowić ścisły wzór na rozmieszczenie liczb pierwszych. Jeśli MWP twierdzi, że Ziemia nie ma wzoru na liczby pierwsze, zakładasz pośrednio, że Hipoteza Riemanna jest nieprawdziwa – a to dość śmiałe twierdzenie.

Nadto – kryteria włączenia planety do MWP zdają się być stworzone po to, aby nie dać technologii cywilizacjom, które jeszcze nie są dojrzałe. Tymczasem postęp matematyczny polega na pojedynczych geniuszach, a nie na ogólnym rozwoju społeczeństwa. Czyż fakt, że Grigorij Perelman jest Rosjaninem czyni Rosję dojrzalszym, wyższym cywilizacyjnie krajem? Czy jeśli losowy Polak wymyśliłby wzór na liczby pierwsze – to czy nasz kraj stałby się w tym momencie "dojrzalszy", lepszy? Czy pojedynczy geniusz wśród 40 milionów ludzi byłby wystarczającym powodem, by podarować naszemu krajowi broń atomową czy coś jeszcze groźniejszego?

Lepszymi warunkami rozwojowymi Dixona mogłyby być osiągnięcia typu: "X lat bez żadnej wojny", "kolonizacja innej planety w układzie" czy znane z uniwersum Star Treka skonstruowanie działającego napędu Warp.

Opowiadanie skłaniające do dyskusji, a więc dobre.

Zbyt ludzcy ci kosmici, jak na wyższy etap rozwoju. Zbyt emocjonalni. Prolongus, który jest najwyraźniej jakąś szychą, nazywa ziemian głupkami, darzy ich więc pogardą, co zdaje się kłócić z ideą Międzygalaktycznej Wspólnoty dla Pokoju. Tak ja to odbieram.

 

Lepszymi warunkami rozwojowymi Dixona mogłyby być osiągnięcia typu: "X lat bez żadnej wojny", "kolonizacja innej planety w układzie" czy znane z uniwersum Star Treka skonstruowanie działającego napędu Warp.

 

Przejście z poziomu zero do poziomu pierwszego, według skali Kardashowa, byłoby chyba dobrym rozwiązaniem.

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Pliszka-Czajka, myślę, że zgodzisz się, że rozwój matematyki pociąga za sobą rozwój cywilizacji (banalny przykład– komputery), wybór padł na liczby pierwsze trochę na chybił-trafił, czytałam o tym, słuchałam, ale raczej na popularnonaukowym poziomie, niż stricte matematycznym, nie zajmuję się teorią liczb czy coś, po prostu wydaje mi się fascynujące, że może istnieć prawidłowość, która nie jest jeszcze dla nas oczywista, i nie podważam hipotezy Riemanna, nawet nie do końca ją rozumiem, po prostu jest jeszcze hipotezą, nie ma dowodu. Czuję się odrobinę przyparta do muru niemniej dziękuję za komentarz!

Outta Sewer – faktycznie są bardzo ludzcy, może za bardzo, może tak jak wyżej zauważono, powinnam puścić wodzę fantazji, spróbuję następnym razem wpleść wątki emocjonalne subtelniej, póki co zastawię ich takich i dzięki za opinię choć surową i pozdrawiam

 

Och, nie przejmuj się. Sam stawiam tutaj pierwsze kroki i oczekuję na konstruktywną krytykę ze strony innych, bo w niej leży nauka. Wygooglaj sobie skalę Kardashowa, może Cię zainteresuje. A co do tego, że niekoniecznie rozumiesz pewne zagadnienia o których piszesz, zapraszam do mojego opowiadania “Naga osobliwość” w którym zawarłem wiele pojęć których w zasadzie, do końca nie ogarniam ;)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

W sumie, to dużo treści zmieściłaś w tak krótkim tekście. Po początkowym zachłyśnięciu się wielością informacji, dalej czytało mi się płynnie i dobrze. Siłą tego opowiadania jest świat, jaki kreujesz, a jego słabością dość ograny pomysł. Wydaje mi się że treści trochę ciasno było w tej objętości i niestety zakończenie jakoś nie powaliło, a mam wrażenie, że można było odpalić jakieś fajerwerki.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Coś w tym musi być Fizyku bo moja siostra mówi tak samo, że brakuje pierdolnięcia temu zakończeniu. Będę myśleć nad jakąś modyfikacją.

Miałem jeden, naprawdę istotny zgrzyt, który całkowicie podcina wiarygodność tekstu. Pomysł międzygalaktycznej wspólnoty, która wyszukuje cywilizacje i ocenia wedle własnych kryteriów, nie jest nowy. W filmach i w literaturze zdarzało się to nie raz. Nie to jednak jest błędem, bo koncepcja ograna wielokrotnie, nadal może być ciekawa. Chodzi mi o konstrukcję świata, przede wszystkim w aspekcie technologii i sposobu myślenia bohaterów opowiadania. Już wyżej wspomniano, że są nazbyt ludzcy, ale ja bym to opisał inaczej – są zbyt dzisiejsi. Na domiar złego, zbyt dzisiejsza jest użyta w tekście technologia. Umysłowość Twoich postaci jest absolutnie dzisiejsza, ich język jest całkowicie potoczny, a technologia nie różni się niczym od dzisiejszej. Owszem, umieją sobie poskakać między planetami, hibernować i żyć tysiąc lat, ale mam wrażenie, że wszystko to zrobili, trzymając w ręku telefon komórkowy.

Sądzę, że wymyślając tak dalece rozwiniętą cywilizację, mogłabyś pokusić się o skonstruowanie jakiś cech charakterystycznych, które nie tylko by odróżniły postacie od współczesnych ludzi. Pomyśl – jak wpłynęły na ludzi wynalazki takie jak internet, albo odkurzacz? Jak bardzo te rzeczy zmieniły nasze języki, sposób myślenia i styl życia? Ile kobiet dzięki pralce miało czas na walkę o swoje prawa? A teraz spróbujmy sobie wyobrazić jak bardzo przeobrazi człowieka tysiącletnie życie i podróże na obce planety?

Sądzę też, że opowiadanie można obciąć brzytwą Lema. Nie jest to dla mnie wyznacznik dobrej fantastyki, przynajmniej nie zawsze, ale w tym akurat wypadku uderzyło mnie to bardzo.

Na koniec tylko dodam, że mimo strasznego narzekactwa, czytało mi się dobrze. Sprawnie operujesz słowem i jeśli to naprawdę Twój pierwszy raz, to biję duże brawo.

będę postulować pomoc w badaniach dla ziemian

Ziemian

 

XXI century is a fucking failure!

A mnie się podobało. Nawet to, że potężni Obcy są podobni do ludzi – bo tylko opowiadania o ludziach są ciekawe ;)

Dowiedziałbym się chętnie czegoś więcej o skali Dixona; sprawa niedojrzałości Ziemian powraca kilkakrotnie, zawsze argumentowana tą samą kwestią, dobrze byłoby przytoczyć też inne kryterium.

No i koty… Wiem, że to bluźnierstwo, ale koty w fantastyce są przereklamowane. Czemu nie kapibary albo dzioborożce? ;)

Napisany z ciekawej perspektywy, to na plus. Poza tym trudno mi coś więcej napisać. Opowiadanie skończyło się, nim jeszcze naprawdę zaczęło (choć rozumiem, limit znaków).

Coś urzekającego jest w głównej bohaterce, ale akcja opowiadania urywa się trochę za szybko. Z drugiej strony chylę czoła za wrzucenie tak gęstego lore w ten limit, bo to niełatwa sztuka jest. Tak z punktu widzenia wizualnego – przydałoby się chyba więcej akapitów, bo duże zbitki tekstu ciężej się czyta, ale to już takie uznaniowe.

Dziękuję! Moje serce się raduje!

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Fantastyka: jest.

Motyw konkursowy: mocno dyskusyjne.

 

Bardzo sympatycznie napisane. Z jajem, w skali. Na początku miałem wrażenie, że to młodzieżowe SF, ale jednak całość poszła do przodu w bardzo ciekawy sposób. Stanowi też zamknięta opowieść. I tylko niestety nie czuję tej „granicy nieskończoności” – trochę na siłę to odniesienie. Co nie skreśla w żaden sposób jakości samego opowiadania, które jest naprawdę fajne.

 

„jedyne miejsce, gdzie istnieją chlorofil i koty”

to sformułowanie naprawdę naprowadziło na dobry humor :-)

 

"spakowała tyle pożywienie, ile pomieścił Kot"

… a tutaj nawiązanie do żarłoczności kotów też cudowne :D

 

To, na co na pewno warto zwrócić uwagę, to megadługie akapity – zdecydowanie można je w odpowiednich miejscach podzielić enterem na krótsze części.

 

A że kosmici ludzcy… To nie jest opowiadanie „bardzo science” – konwencja robi swoje i ma swoje prawa. Jeśli tekst ma być lekki, to nie musi super-realistyczny :-) Także w przypadku tego tekstu w takiej konwencji zarzut ten jest trochę nietrafny – co innego gdyby tekst był bardziej powazny – wteyd byłoby to problemem.

 

Pisz więcej, bo wychodzi z tego fajne odreagowanie od tekstów poważniejszych (a pisze to jako zwolennik tekstów mroczniejszych – bo czasem trzeba trochę czegoś na wesoło).

 

Przy okazji odnośnie wątpliwości Pliszki…

@Pliszko, zagadka liczb pierwszych jest uważana za jedną z największych zagadek matematycznych i zdecydowanie nie jest to problem tylko teoretyczny. Liczby pierwsze mają znaczenie m.in. dla kryptografii, ale tez np. z punktu widzenia współczesnej fizyki opracowanie takiego wzoru mogłoby wnieść sporo. Zobacz punkt 5 tutaj (https://www.kwantowo.pl/2018/09/26/5-rzeczy-o-liczbach-pierwszych-i-hipotezie-riemanna/).

 

Dziękuję! Czuję się bardzo podbudowana wszystkimi konwtarzami i zachęcona do dalszych prób:)

Hmmm. Opowiadanie nieźle się zaczyna, ale – jak dla mnie – za wcześnie się kończy. Nic właściwie nie wyjaśniasz. Przyjęli Ziemian czy nie? Zi przeżyła na Ziemi? Spodobało jej się? Bo może jednak nawróciła się, kiedy jej w slumsach obrabowali Kota?

Tak właściwie, to nawet nie wiemy, kiedy dzieje się akcja. Miałam w pewnym momencie koncepcję, że Zi na Ziemi zostanie egipską boginią i zaprowadzi tam kult kotów. Ale nawet tego nie wiemy.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka