- Opowiadanie: fanthomas - Choinga

Choinga

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Choinga

Tęskno mi do tego całego ładu-nieładu, okopconych popielniczek, szpargałów, porozrzucanych tu i tam, ptasich treli, szumu wiatru, zapachu kwiatów, a nawet małych dziwnie wyglądających stworzonek, które kiedyś zalęgły mi się pod łóżkiem. Teraz mieszkam wewnątrz ogromnego jaja, zwanego miastem, otoczonego barierą nie do przebicia. Ani powietrzem, ani nawet podziemnym podkopem, nie da jej się nijak ominąć. Ludzie różnych zawodów, pasji i zainteresowań, sprowadzeni do roli nic nieznaczących istnień, stłoczeni w jednej wielkiej metropolii.

Gdy otwieram okno, otacza mnie kompletna cisza. Wyłączono dźwięk, wygaszono emocje, odarto wszystkich ze złudzeń realnego życia. Dziwnie tak patrzeć na przewalające się po ulicach cielska mechanicznych bestii, sprawujących niepisane rządy na całym terenie i nie słyszeć nic. Powinien być chrzęst, stukot, chrobot, stękanie nienaoliwionych mechanizmów i odgłosy bicia martwych metalowych serc.

Nic. Zupełnie nic.

W takich chwilach zastanawiam się, czy otacza mnie realny świat, czy może to wszystko jest jedynie złudzeniem, projekcją stworzoną przez speca od efektów specjalnych, który zapomniał na koniec dołożyć dźwięk.

I jeszcze ta gąbka. Ona jest jak najbardziej realna, codziennie wpycham ją sobie do gęby, więc mogę to stwierdzić z całą pewnością. Smakuje jak kurczak, choć w sumie nie zdziwiłbym się, gdyby nawet w kubkach smakowych mi namieszali. Jedz gąbkę, będziesz duży i silny.

Wydaje mi się, że z każdym dniem jest jej coraz więcej. Ja pożeram ją, a ona kradnie mi moje myśli i emocje. Widzi wszystko, co robię. Wie pewnie o mnie więcej niż ja sam. Jest martwa, a jednak żywa. Zajadam się nią, gdy tylko czuję w brzuchu pustkę. A potem sram. Mam wrażenie, że całe to gówno w jakiś sposób zamienia się właśnie w tę gąbkę. Obwód zamknięty.

Dostaliśmy też coś w rodzaju doniczek. Wystarczy wrzucić do nich fragment paznokcia lub włosa i wyrasta z niego roślinka, która urozmaicała nieco gąbczastą dietę. Nie wiem, jak to działa, ale najwyraźniej inżynieria genetyczna wspięła się na dziwaczne wyżyny osiągnięć naukowych i była w stanie zaoferować tego rodzaju cuda. Podobnie zapewne jest z gąbką i gównem.

Taki to właśnie świat. Nowy, wspaniały świat, jak powiedziałby Huxley.

Pracują tylko, ci co chcą. A chcą wszyscy. To znacznie lepsze niż siedzenie w czterech ścianach z gąbką i strzępami myśli. Robimy wszystko by nie zwariować, choć prawdopodobnie te nasze gorączkowe działania, chwytanie się resztek normalności, pcha nas coraz bardziej w paszczę obłędu.

****

Coraz gorzej mi się myśli. Pojawiają się białe plamy, które zapełniam imaginacjami. Wszystko przez tę gąbkę. Wyżera ze mnie wszystko to, co ludzkie. Jem własne gówno i smieję się przy tym.

****

 

****

Koniec

Komentarze

szpargałów, porozrzucanych tu i tam

Zbędny przecinek. 

 

zwanego miastem

Wyciąłbym. 

 

Ludzie różnych zawodów, pasji i zainteresowań, sprowadzeni do roli nic nieznaczących istnień, stłoczeni w jednej wielkiej metropolii.

Aż się prosi dodać orzeczenie. 

 

inżynieria genetyczna wspięła się na dziwaczne wyżyny osiągnięć naukowych i była

Wywaliłbym ten fragment, nic nie wnosi. Do tego przeanalizuj tekst pod kątem użytego czasu. Bo mieszasz przeszły z teraźniejszym, a nie zawsze jest to uzasadnione. W tym przypadku zamiast była powinno być jest. 

czuję w brzuchu pustkę

Czuję głód? 

 

Pracują tylko, ci co chcą 

Pracują tylko ci, co chcą. 

Chociaż nie wiem, czy lepiej nie brzmi:

Pracują tylko ci, którzy chcą. 

 

w paszczę obłędu

w sidła obłędu? 

 

Coraz gorzej mi się myśli. Pojawiają się białe plamy, które zapełniam imaginacjami

Jak na kogoś, komu myśli się coraz gorzej, to ma górnolotne słownictwo. 

 

 

Hmm… nie najgorzej, ale szczerze, to nie załapałem puenty. 

 

 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Przeczytałem, ale niestety nie rozumiem. Szort jest zlepkiem różnych rzeczywistości, z życia człowieka w wielkim mieście. Chciałbym móc coś pochwalić, ale szort nie jest napisany językiem, który by mnie zaciekawił. Nie mam po nim angażujących przemyśleń. Nie zachwycił mnie po prostu. :(

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Interesujący opis wrażeń osoby nie lubiącej wielkiego miasta. Pojawia się ciekawy pomysł z gąbką, która spełnia różne funkcje i wydaje się, że ma w sobie cechy żywej istoty. Ten fragment mógłby być wstępem do czegoś większego. Na razie stanowi scenkę, opis, który wprowadza czytelnika do akcji. Zabrakło mi tego “dziania się”. W ostatnim zdaniu dowiadujemy się, że z bohaterem coś się stało, zmieniła się jego psychika. Warto pokazać, jak do tego doszło.

To tylko impresja. Mogłaby wyjść dobrze w otoczeniu jakiejś historyjki. 

Cześć, Fanthomasie. :-)

Kurcze, ciekawe, Autorze! Gąbka jest super, znaczy pomysł i jego odczuwanie. Mniej fajne jest przegadanie, czasami też kolejność pokazywanych obrazów.

Opko jest krótkie, zaledwie konstatacja, ciekawe byłoby, gdybyś do tego świata wprowadził fabułę. W tej chwili jej nie ma, na razie to świat.

 

Które rzeczy mnie zatrzymywały, a ponieważ szort spróbuję wypisać wszystkie. Wyboldowane – moim zdaniem (delikatnym) do usunięcia.

zmieniłabym kolejność zdań, najpierw drugie, potem pierwsze, bo jest mocniejsze i wprowadza w sytuację.

tego całego

Zbędne.

nie da jej się nijak ominąć

jw.

Ludzie różnych zawodów, pasji i zainteresowań, sprowadzeni do roli nic nieznaczących istnień, stłoczeni w jednej wielkiej metropolii.

Nie w tym miejscu, może dalej.

kompletna cisza

Zbędne.

wygaszono emocje, odarto wszystkich ze złudzeń realnego życia.

jw. Emocje – nie mieszaj i nie dodawaj; drugie nie uprzedzaj, bo po co.

W takich chwilach zastanawiam się

Dla mnie zbędne, to czytelnik ma rozkminiać, a nie Autor podawać na tacy pieczone gołąbki pod nos.

wpycham ją sobie do gęby,

Razi tutaj, bez kolokwializmów, nie trywializuj. Zmieniłabym na normalne, tj. neutralne.

choć w sumie 

Zbędne.

gdyby nawet w kubkach smakowych

jw.

A potem sram

Tu nie wiem, czy zamienić na wydalam? 

Mam wrażenie, że całe to gówno w jakiś sposób zamienia się właśnie w tę gąbkę. 

Zbędne.

Dostaliśmy też coś w rodzaju doniczek. 

Dlaczego my?

Wystarczy wrzucić do nich fragment paznokcia lub włosa i wyrasta z niego roślinka, która urozmaicała nieco gąbczastą dietę. 

Zmieniasz czas na przeszły, zostań przy „urozmaica”. „Nieco” – ja bym usunęła.

Nie wiem, jak to działa, ale najwyraźniej inżynieria genetyczna wspięła się na dziwaczne wyżyny osiągnięć naukowych i była w stanie zaoferować tego rodzaju cuda. 

Pierwsze zbędne; drugie znowu w czasie przeszłym. W wersji soft podmieniłabym na „jest”, w wersji hard wzmocniłabym „oferuje”

A chcą wszyscy. To znacznie lepsze niż siedzenie w czterech ścianach z gąbką i strzępami myśli. 

Połączyłabym te zdania, np. przez „bo”.

Robimy wszystko by nie zwariować, choć prawdopodobnie te nasze gorączkowe działania, chwytanie się resztek normalności, pcha nas coraz bardziej w paszczę obłędu.

Zbędne. 

smieję się przy tym.

Literówka.

 

Podsumowując: bardzo ciekawy szort. Skarżyłabym do biblio, gdyby choć trochę bardziej uporządkowany, ale ważniejsze, bo nawet przy tym stanie zrobiłabym to, lecz za krótki, tj. brakuje fabuły. To w zasadzie ekspozycja świata i bohatera.

 

pozdrawiam serdecznie :-)

piątkowa asylum ślimacząca się ze wstawianiem komentarzy do niedzieli.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Gąbka zamiast powietrza? Na ziemi? Biorąca się znikąd?

Człowiek w depresji czuje się jak we mgle, czy właśnie takiej gąbce.

O to tu chodzi?

Jeżeli tak, to proponuję zrobić pewne przeformatowanie (poprzednie komentarze) + wyjaśnić, gdzie się ta gąbka pojawia… albo jak opatula bohatera.

Krótki strumień świadomości, co jednych chwyci, innych nie. Temat – wielkie miasto – nie rzuca jakoś na kolana. Same przeżycia osoby mocno poetyckie, ale da się z nich coś odczytać. Jednak przez brak wyraźnego kierunku, niewiele zostaje po przeczytaniu szorta.

Technicznie są chroboczące rzeczy. Chwytaj przydatne linki:

Sam tekst ma pomysł, ale to raptem opis. Bez emocji, a więc nieożywiony, w efekcie nie wbijający mi się w pamięć. Dobry jako dodatek do czegoś, ale samodzielnie świata nie zwojuje.

Treść trudna do przyswojenia przez brak akapitów. Sporo w tekście chrobocze od strony technicznej właśnie. Chwytaj przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Hmmm. Nie jestem pewna, co tu się zadziało.

Bohater tak nie lubi miasta, w którym mieszka, że oszalał, czy też to miasto od początku było zwariowane? I co się stało z protagonistą, że tak mu się strumień świadomości urwał?

Babska logika rządzi!

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka