- Opowiadanie: dawidiq150 - Potwory

Potwory

Początek opowiadania może nie jest najlepszy, ale był konieczny. Ogólnie to chyba to jest fantastyczny kryminał, jeśli istnieje coś takiego. Bardzo proszę, jak przeczytacie to dajcie komentarz.

 

Wielkie podziękowania dla pawelka, który mi ogromnie pomógł. DZIĘKI PAWELEK!!! Bez tej bety to byłaby masakra. Dziękuję wszystkim którzy betują i tym którzy założyli i prowadzą ten portal!!!

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Potwory

prolog

 

W tę noc poślubną, na którą tak czekali, zarówno mężczyzna, jak i kobieta, całowali się, pieścili. Oboje gotowi i ciekawi przeżycia spełnienia. Ich ciała zwarły się w jedno. Wrażenie było mocne i niesamowite. On poruszał się w niej, a ona jęcząc z rozkoszy błagała go by robił to mocniej. Zbliżali się do punktu kulminacyjnego. I wtedy tuż przed orgazmem, tuż przed ejakulacją w jasno oświetlonym pokoju nastała ciemność gęsta jak smoła i oboje usłyszeli ryk demona. Mężczyzna krzyknął z bólu, gdy czerń wciskała się w jego ciało. Wchodziła do uszu, ust i nosa a także przez pory w skórze. Kobieta popatrzyła w oczy kochanka i ze zgrozą ujrzała, że są całe czarne. Wtedy wytrysnął. Chwilę później w ogóle tego nie pamiętali.

 

&&&&&&

 

Młody, utalentowany i dobrze zapowiadający się policjant śledczy Dawid Lis, został przydzielony do okrutnego morderstwa pary nastolatków. Miało to miejsce w poznańskim lasku. Była to jego pierwsza taka sprawa i był bardzo podekscytowany. Gdy przybył na miejsce zbrodni, to co zobaczył mocno go przeraziło. Ofiary były zmasakrowane. Morderca rozpłatał im brzuchy z których wyleciały jelita a także zdekapitował ich.

Nie obyło się bez zwrócenia śniadania.

 

– Kto znalazł ciała? – zapytał po chwili jednego z funkcjonariuszy chusteczką wycierając twarz.

– Kobieta spacerująca z psem – odpowiedział mu podwładny, którego Dawid bardzo lubił.

– Dobrze, bierzmy się do roboty. – Dawid nie lubił tracić czasu. – Przesłuchamy ją, macie również przeczesać okolicę, czy nie grasuje tu jakaś sarna, niedźwiedź albo wilki. Bo, jeśli to nie zwierzę, to morderców musiało być kilku.

 

Przyglądając się trupom, Dawid zastanawiał się, w jaki sposób, i jakim narzędziem dokonano tego brutalnego morderstwa. Był pewny, że szybko ujmą sprawców, w tych czasach coś takiego nikomu nie uchodzi płazem. Wrócił do auta i pojechał na komendę.

 

&&&&&&

 

Jakiś czas później, gdy Dawid siedział w swoim biurze i popijał mocną kawę od której był już uzależniony, policjant o imieniu Radek przyszedł, by zdać raport z przesłuchania kobiety, która pierwsza zobaczyła zwłoki. Radek był nieśmiały ale pracowity. Teraz widać było po nim niezadowolenie z wyniku przesłuchania. Dawid zawsze, gdy obserwował kolegę, czuł do niego sympatię.

 

– Jedyne co zauważyła, to starszą panią. Minęła ją kilka minut wcześniej – powiedział niższy rangą policjant.

– Dobrze, trzeba ją znaleźć.

– Tak, już nad tym pracujemy.

– Bardzo dobrze – pochwalił Radka Dawid – a jak sprawa ma się z poszukiwaniem agresywnego zwierzęcia?

– Nic nie znaleźliśmy, a zoolodzy mówią, że niedźwiedź albo wilki w tym małym lasku, to absurd.

– Rozumiem, też tak potem pomyślałem, gdy dokładnie przyjrzałem się ciałom. Ale kto mógł to zrobić? Sataniści?

 

&&&&&&

 

Starszą kobietę widzianą koło miejsca mordu, odnaleziono po kilku godzinach. Dawid osobiście ją przesłuchał. Niestety jej zeznanie nic nowego do sprawy nie wniosło. Prawdopodobnie musiała cierpieć na początkowe stadium Alzheimera, albo szwankowała jej pamięć, gdyż trudno było coś z niej wydobyć.

 

To dziwne, ale ta tak odważna zbrodnia wydawała się być trudna do rozwiązania. Dawid nie mógł w nocy spać, ciągle tylko myślał o morderstwie, a gdy zasnął nad ranem śniły mu się koszmary.

 

&&&&&&

 

Następnego dnia, przed pracą, gdy Dawid jadł przygotowane przez żonę śniadanie, w radiu usłyszał o dwunastu morderstwach, niezwykle do siebie podobnych, dokonanych w różnych miejscach na całym globie. Ofiarami byli zwykli ludzie, którzy rano szli do pracy. Oczywistym było, że morderstwa są ze sobą powiązane. Media nazwały sprawców „Sektą dzieci Kuby”, co miało być nawiązaniem do słynnego Kuby Rozpruwacza.

 

– Uważajcie na siebie – powiedział Dawid do żony i dzieci wychodząc z domu. Następnie pospiesznie udał się do samochodu i pojechał na komendę.

 

Chwilę później, będąc już w pracy, dowiedział się o wszystkich szczegółach zagadkowych morderstw. Usiadł na krześle w swoim biurze i objął głowę dłońmi. „Jak to możliwe, że nie ma żadnych wskazówek kto to mógł zrobić” – myślał. „Mordercy muszą być geniuszami”.

 

Cały dzień upłynął mu na wyczerpującej pracy. Wieczorem dowiedział się o powstaniu międzynarodowego projektu, który miał pomóc w złapaniu przestępców. Został do niego dołączony jako przedstawiciel Polski. Tym sposobem miał dostęp do dużej, powiększającej się z godziny na godzinę bazy danych.

 

Tej nocy nie spał. Usiadł przed komputerem, zalogował się na odpowiednią stronę w internecie i zaczął czytać.

 

Morderstwa okazały się niezwykle podobne; ofiarom odcięto głowy i zadano kilka ran kłutych w brzuch. Zamordowani byli w różnym wieku, wyglądało jakby nie miało to znaczenia dla mordercy. Liczyło się tylko by zabić. Jednak Dawid zauważył jedną rzecz, która tworzyła wspólny mianownik wszystkich popełnionych zbrodni. Wydawało się to bez znaczenia. W prawie każdym przypadku w pobliżu miejsca mordu widziano podstarzałe kobiety. Policjant zastanawiał się czy to ma jakiekolwiek znaczenie, czy też to zwykły zbieg okoliczności.

 

&&&&&&

 

Dawid położył się spać o trzeciej nad ranem. Nie dane mu było jednak wypocząć, gdyż o piątej dwadzieścia siedem zadzwonił telefon. Zaspany, podniósł słuchawkę.

 

– Tak, słucham – powiedział ciekaw kto może dzwonić o tej porze.

– Dzień dobry, bardzo przepraszam, że pana obudziłam. Nazywam się Dominika Radka i dzwonię w ważnej sprawie, dotyczącej tych strasznych morderstw. – przerwała.

– Proszę mówić – ponaglił.

– Jestem ordynatorem w szpitalu psychiatrycznym. Moi pacjenci, to znaczy trzech z nich, twierdzą, że mieli wizję i że wiedzą kto morduje. Wydaje się to głupie, ale dla mnie ma sens. Najlepiej będzie jak pan tu przyjedzie i sam z nimi porozmawia.

– Mówi pani poważnie, czy to jest jakiś żart?

– Mówię poważnie, ta wizja musi coś znaczyć, oni nigdy nie mieli takich urojeń, a teraz wszyscy trzej opowiadają to samo.

– Dobrze, niech pani poda adres tego szpitala, zaraz przyjadę. Nie wierzę w takie rzeczy, ale mam obowiązek sprawdzić każde zgłoszenie.

 

Następnie lekarka podyktowała adres szpitala, który Dawid zanotował. Po kilku minutach, po cichu, by nie obudzić żony i dzieci wyszedł z mieszkania.

 

W samochodzie wpisał adres do GPS – u, który po niespełna pół godzinie zaprowadził go dokładnie pod budynek z czerwonej cegły. Gdy wyszedł z samochodu, ujrzał przed wejściem kobietę, która mu pomachała. Była niską, korpulentną osobą, od której biła jakaś taka dobroć. Nic dziwnego, że wybrała zawód w którym pomaga się ludziom.

Przywitali się, następnie Dominika powiedziała:

– Trzech moich pacjentów, z których dwóch jest ciężko chorych a jednego stan jest dobry i wyjdzie prawdopodobnie za dwa tygodnie, opowiada pewną historię dotyczącą tych strasznych morderstw.

 

Dominika zaprowadziła Dawida do pokoju, w którym na kanapie siedziało trzech pacjentów szpitala. Był tu stolik, na którym stał ekspres do kawy i talerz z ciastkami. Uwagę Dawida zwróciła szyba umieszczona w ścianie. Podszedł do niej i ujrzał pokój w którym ściany i podłoga wyłożone były poduszkami. W pokoju leżał człowiek wpatrujący się w sufit.

 

Policjant usiadł naprzeciwko mężczyzn przyglądając się im z zaciekawieniem. Faktycznie, dwóch wyglądało na chorych. Jeden natomiast zdawał się być w lepszym stanie. Kobieta poprosiła pierwszego zwracając się do niego „Arku”, by opowiedział swoją wizję. Mężczyzna uporczywie drapał się po uszach. Zrobił głupią minę i spytał:

– Czy już mogę mówić?

Dominika skinęła potakująco głową.

– Nadszedł czas, gdy na Ziemi pojawią się potwory. Będą zabijać ludzi. – Arek wydawał się podniecony, mówiąc gestykulował – Bóg gniewa się i zsyła karę.

– To wszystko? – spytała Dominika

– Tak, to będzie dziać się naprawdę! Już się dzieje!

 

Arek nie miał nic więcej do powiedzenia i został wyprowadzony przez pielęgniarkę, która cały czas stała przy drzwiach przysłuchując się z zaciekawieniem. Przyszła kolej na drugiego chorego o imieniu Rafał. Ten z kolei na rękach miał ślady po przypaleniu papierosami i po zadrapaniach, które sam sobie zadał. Powiedział:

– Widziałem boży gniew. Widziałem jak demony opętują mężczyzn podczas płodzenia dzieci. To działo się w czasie wojny. Potomkowie demonów przebudzą się i zacznie się rzeź.

 

Rafał wydawał się w lepszym stanie niż Arek, więc Dawid spytał:

– W jaki sposób się przebudzą?

– Oni są w ludziach. Nadejdzie czas gdy zaczną mordować.

– W jakich ludziach? We wszystkich?

– Nie – odpowiedział Rafał – tylko w starcach, w kobietach.

 

Gdy Dawid to usłyszał zmroziło mu krew w żyłach. Popatrzył na Dominikę i kiwnął głową, by dać jej znać, że coś w tym jest. Pozostała jeszcze rozmowa z ostatnim chorym, który miał wizję.

 

Szymon, bo tak na imię miał ów pacjent zaczął mówić.

– W przeciwieństwie do moich kolegów jestem już zdrowy, biorę leki, które bardzo dobrze działają. Teraz proszę mnie wysłuchać, sytuacja wygląda tak: Gdy rozpoczęła się druga wojna światowa, Bóg widząc zło jakiego dopuszczają się ludzie, bardzo się pogniewał. Pozwolił, by demony z piekła opętywały mężczyzn wpuszczając część siebie do ich nasienia podczas stosunków seksualnych. Tak tworzyli się pół ludzie, pół potwory – zabójcy. Jednak Bóg jeszcze czekał, mając nadzieję, że ludzie się zmienią. Ludzie się nie zmienili i teraz czeka nas coś na wzór biblijnego potopu.

 

Dawid widząc, że pacjent Szymon skończył zapytał.

– Proszę nie obrażaj się, ale trudno mi uwierzyć w taką historię. Jednak jak już rozmawiamy, to powiedz mi jak mamy uniknąć tej zagłady?

 

Szymon pokręcił głową.

– Nie mam pojęcia. Miałem po prostu wizję, którą przedyskutowałem z moimi kolegami, którzy też ją mieli. Rozumiem ją w taki sposób jak panu przedstawiłem.

 

Dawid wstał, podziękował Dominice i Szymonowi, następnie opuścił szpital. Potem z nadzieją, że uda mu się jeszcze godzinę pospać przed pracą, wrócił do domu. Był już pod swoim domem, gdy komórka dała sygnał, że przyszedł SMS. Odczytał wiadomość. Była to informacja od kolegi z pracy o amatorskim filmie, który jakiś Francuz wrzucił na YouTube. Film miał przedstawiać scenę morderstwa. Był zablokowany hasłem, by nie oglądały go dzieci. Dawid dostał to hasło w SMS – em.

 

Pędził na łeb na szyję do domu. Gdy już w nim był, pospiesznie włączył komputer. Po chwili, już miał przed sobą obraz na monitorze. Niezwykle podniecony, usiadł i zerkając na długość filmiku, włączył play.

 

Na filmie starsza kobieta w luźnej sukience szła za mężczyzną, który prowadził na smyczy psa. Nagle zaczęła ją zdejmować przez głowę. Pod nią była całkiem naga. Nie był to jakiś szczególnie ciekawy widok. Uniosła obie ręce. Te następnie rozłożyły się w taki sposób, że ich długość powiększyła się czterokrotnie. Dawid ujrzał dwie, półmetrowe szable na końcach wydłużonych rąk. Wyglądało, że zrobione są z twardej, zrogowaciałej skóry. Z bioder kobiety wysunęły się równie długie, tym razem zakończone szpikulcami kończyny. Ta transformacja trwała niezwykle krótko, może trzy sekundy. Następnie potwór zaatakował z taką samą szybkością, jak się przemienił. Starcze nogi, na których widać było żylaki ugięły się i monstrum doskoczyło do mężczyzny. Zamachnęło się kończyną zakończoną ostrą szablą, jednocześnie wbijając szpikulec w plecy ofiary przebijając ją na wylot. Głowa odpadła od ciała, mężczyzna nie żył. Morderca zaczął z powrotem przemieniać się w starą kobietę, która po chwili włożyła porzuconą sukienkę, i jakby nigdy nic udała się swoją drogą. Filmik zakończył się.

 

&&&&&&

 

Dawid wiedział, że musi działać szybko. Poinformował kogo trzeba o wizjach, które mieli pacjenci w szpitalu psychiatrycznym. Zaczęto zbierać informacje, które wcześniej zdawały się nie mieć kompletnie żadnego znaczenia. Już po kilku godzinach okazało się, że starsze kobiety, które w tak zagadkowy sposób były w pobliżu miejsc zbrodni, urodziły się w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym roku.

 

&&&&&&

 

W największym polskim szpitalu znajdującym się przy ulicy Banacha w Warszawie przygotowano specjalny pokój. Przyniesiono do niego przeróżne sprzęty diagnostyczne. Wszystko robiono w pośpiechu, gdyż jak najszybciej chciano zbadać kobiety urodzone w roku rozpoczęcia wojny. Ludzie, którzy dowiedzieli się o wizjach pacjentów szpitala psychiatrycznego mieli podzielone zdania. Jedni, ci bardziej religijni wierzyli, że wizje są prawdziwe, inni uważali to za absurd.

 

To miało się już niedługo okazać. Wprowadzono pierwszą kobietę. Starsza pani zachowywała się całkowicie normalnie. Słyszała plotki, które mówiły, że w jej ciele kryje się ukryty potwór. Wyglądało na to, że myśli, że to żart.

 

Minęło czterdzieści minut, badanie miało się już dawno zakończyć. Jedna z pielęgniarek weszła więc do pomieszczenia. To co tam zastała sprawiło, że zasłabła. Wszędzie była krew. Zwłoki dwóch pielęgniarek i lekarza leżały bez głów porozrywane z wnętrznościami na wierchu. Na kozetce siedziała kobieta w połowie rozebrana opierając się o ścianę, spała.

 

Dawid zabiegał by te badania były filmowane. Dzięki temu wiedziano teraz dokładnie do czego doszło. Kamera zarejestrowała jak pacjentka zmienia się w potwora i morduje trójkę pracowników szpitala. Wszystko stawało się coraz bardziej jasne. Nie wszyscy wierzyli, że to kara Boża. Ale było wiadomo, że kobiety urodzone w trzydziestym dziewiątym roku są pół człowiekiem, pół potworem, który nie wiadomo z jakich przyczyn dopiero teraz zaczął być aktywny.

Teraz koniecznie trzeba było to potwierdzić ponad wszelką wątpliwość. W szpitalach pojawili się uzbrojeni żołnierze. Badane kobiety faktycznie miały dziwnie rozrośnięte kości a ich szkielet dziwacznie się różnił. Nigdy tego nie zauważono, bo cieszyły się one fantastycznym zdrowiem przez całe życie. Zrozumiano, że do zneutralizowania w samej Polsce były teraz tysiące osobników. Tajemnicą zostało czy te łagodnie wyglądające babcie zdawały sobie ze wszystkiego sprawę bo jeśli tak to kamuflaż miały doskonały.

Koniec

Komentarze

Miałem nadzieję na pewien postęp.

Niestety opowiadanie czytało się ciężko. Początek moim zdaniem nie jest konieczny, tym bardziej, że pokazuje pierwsze zbliżenie małżeńskie w sposób tani i płaski.

 

Morderca rozpłatał im brzuchy z których wyleciały jelita a także zdekapitował ich.

 przesłuchamy ją, macie również przeczesać okolicę, czy nie grasują tu jakieś zwierzęta, niedźwiedź albo wilki. Bo, jeśli to nie zwierzę, to morderców musiało być kilku.

 

Przyglądając się trupom, Dawid zastanawiał się, w jaki sposób, i jakim narzędziem dokonano tego brutalnego morderstwa. Hipoteza, że był to atak zwierzęcia, była głupia, gdyż na ciałach nie było żadnych ugryzień czy śladów pazurów i chciał teraz odwołać poszukiwania pod tym kątem, ale jego pomocnicy już odeszli wykonać zadanie. Wrócił więc do auta i pojechał na komendę.

Jak leżą ludzie z odrąbanymi głowami to nikt nie wysnułby hipotezy o zwierzętach. Więc po co o tym pisać, by potem temu przeczyć.

 

– Tak, słucham – powiedział ciekaw kto może dzwonić o tej porze.

Bardziej bym się wkurzył jakby ktoś do mnie dzwonił o piątej rano, nie byłbym ciekaw.

Dominika zaprowadziła Dawida do pokoju, w którym na kanapie siedziało trzech pacjentów szpitala. Był tu stolik, na którym stał ekspres do kawy i talerz z ciastkami.

Nie wspomniałeś nic o tym, że ekspres mógłby być w jakikolwiek sposób zabezpieczony. Więc wedle opisu stał luzem. Stał też talerz z ciastkami.

Byłem kiedyś w odwiedzinach w szpitalu psychiatrycznym i pacjenci mogli mieć ładowarki do telefonu tylko na krótkim kablu, więc wyklucza to ten ekspres i pacjentów. Dwa, był tam zakaz jakiegokolwiek szkła i ceramiki, ponieważ rozbite kawałki czegoś takiego są ostre… wiadomo, po co się chroni pacjentów.

Dlatego powyższe, moim zdaniem, nie trzyma się kupy.

Policjant usiadł naprzeciwko mężczyzn przyglądając się im z zaciekawieniem. Faktycznie, dwóch wyglądało na chorych. Jeden natomiast zdawał się być w lepszym stanie.

W jaki sposób to widać?

– W przeciwieństwie do moich kolegów jestem już zdrowy, biorę leki, które bardzo dobrze działają.

To skoro jest zdrowy to po co bierze leki i dlaczego jest w szpitalu?

Głowa odpadła od ciała, mężczyzna nie żył. 

Dziwne byłoby, gdyby przeżył.

Już po kilku godzinach okazało się, że starsze kobiety, które w tak zagadkowy sposób były w pobliżu miejsc zbrodni, urodziły się w tysiąc dziewięćset czterdziestym roku.

Wszystko robiono w pośpiechu, gdyż jak najszybciej chciano zbadać kobiety urodzone w roku rozpoczęcia wojny. 

Co? Wojna rozpoczęła się w 1940?

 

No niestety nie, to opowiadanie nie trzyma się kupy. Nie konfrontujesz wizji z rzeczywistością, w kolejnym opowiadaniu. Znowu demony, znowu potwory, znowu kara boska. Ponadto mam wrażenie, że nie posiadasz wystarczająco samokrytyki, by po odłożeniu tekstu i powrocie do niego podczas bety, dostrzec i poprawić/wywalić błędy, których jest tu sporo.

 

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Sagitt bardzo się cieszę, że przeczytałeś i dałeś komentarz :) Jednak ja u siebie postęp widzę , pisze mi się łatwiej :) masz rację, że znowu podobny pomysł, ale chyba gorzej by było jakby pomysłu nie było w ogóle. Tak czy nie? 

Jestem niepełnosprawny...

Miałem kiedyś telefon nad ranem i nie byłem wkurzony tylko bardzo zaciekawiony. Do tego się tylko chciałem doczepić.

Jestem niepełnosprawny...

Moim zdaniem powielanie tych samych pomysłów lub ich podobieństw jest nietrafione.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Sagitt – zgodzic sie misze, ze to madal nie perelka, ale jest lepiej niz poprednie opowiadania. Teoszke lepiej, ale jednak lepiej. Jesli chodzi o male kroczki to do przodu.

 

co do zwierzecia, ja to zrozumialem, ze typowo probowal cos zrobic po prostu.

 

co do calej rozmowy z dominika przez telefon prosilem o zmiane.

 

bylem kiedys w szpitalu psycho, u znajomego alkoholika… tak widac po ludziach niektorych (rozbiegany wzrok etc) tu brakuje dodania troche zycia do scen.

 

fakt , powinno byc rok po rozpoczeciu wojny… nie zauwazylem +1 dla Ciebie ;)

 

Dawid do pracy ;)

 

 

bylem kiedys w szpitalu psycho, u znajomego alkoholika… tak widac po ludziach niektorych (rozbiegany wzrok etc) tu brakuje dodania troche zycia do scen.

Z opisu nie widać. W życiu po niektórych widać, a po niektórych nie. Osoba z mojej rodziny ma chorobę afektywną dwubiegunową i nie widać.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

w jasno oświetlonym pokoju nastała ciemność gęsta jak smoła i oboje usłyszeli ryk demona. Mężczyzna krzyknął z bólu, gdy czerń wciskała się w jego ciało. Wchodziła do uszu, ust i nosa a także przez pory w skórze. Kobieta popatrzyła w oczy kochanka i ze zgrozą ujrzała, że są całe czarne

Skoro jest ciemność gęsta jak smoła, to jak kobieta ujrzała coś w oczach faceta?

 

Dobra, zgodzę się z Pawełkiem, że jest trochę lepiej, ale jeszcze daleka droga. W ogóle Pawełek chylę czoła, że zdecydowałeś się betować to opko.

Zanais ta ciemność została już wessana w ciało mężczyzny, o to mi chodziło.

Jestem niepełnosprawny...

Zanais, bez przesady jestesmy tu by sie rozwijac i pomagac innym, a ze sam jestem w tym jeszcze strasznie kiepski… zycie. A Dawid co mu trzeba przyznac pisze duzo,  i coraz lepiej. Moze w koncu osiagnie biblioteke ;) mi sie tez to na razie nie udalo. Ale tez sie ucze. Moze i mnie sie uda?

pawelek pisałem w jednym opowiadaniu, że jak kiedyś zrobiłem test IQ wyszło mi 82,5 czyli bardzo mało. Teraz mam je na poziomie ponad 130 (dokładnie 137 w skali Cattella) nie ukrywam, że często proszę Boga o różne rzeczy… Jedna osoba mi kiedyś powiedziała, że jak ktoś czegoś bardzo chce to to się stanie. Tak działa nasz świat. Jestem chory i mało kto może sobie wyobrazić moje cierpienia (zwłaszcza starsze osoby) ale wierzę, że kiedyś osiągnę to co chcę. Pół życia za nami, spoko krosta :)

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, odnoszę wrażenie, że kiedy przychodzi Ci do głowy jakiś pomysł, starasz się obudować go pewną treścią, przeważnie makabryczną i całkiem zapominasz, aby opowiadanie cechował choćby cień prawdopodobieństwa. Pewnie dlatego Twoje historie zdają mi się tak podobne, a przy tym raczej średnio zajmujące.

Wykonanie nadal pozostawia wiele do życzenie. Owszem, Dawidzie, widzę że się starasz, ale wciąż masz przed sobą mnóstwo pracy.

 

Nie obyło się bez zwró­ce­nia śnia­da­nia w po­bli­skie krza­ki. ―> Obawiam się, że policjant nie rzygałby w pobliskie krzaki, aby nie zarzygać ewentualnych śladów.

 

zwró­cił się po chwi­li do jed­ne­go ze swo­ich po­moc­ni­ków chu­s­tecz­ką wy­cie­ra­jąc twarz. ―> Zbędny zaimek. Wydaje mi się, że w policji chyba nie ma pomocników, są raczej funkcjonariusze, aspiranci, technicy.

Wystarczy: …zwró­cił się po chwi­li do jed­ne­go z funkcjonariuszy, chu­s­tecz­ką wy­cie­ra­jąc twarz.

 

od­po­wie­dział mu jego pod­wład­ny… ―> Zbędny zaimek.

 

– Do­brze, bierz­my się do ro­bo­ty – Dawid nie lubił tra­cić czasu – prze­słu­cha­my… ―> – Do­brze, bierz­my się do ro­bo­ty. – Dawid nie lubił tra­cić czasu.Prze­słu­cha­my

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

macie rów­nież prze­cze­sać oko­li­cę, czy nie gra­su­ją tu ja­kieś zwie­rzę­ta, niedź­wiedź albo wilki. ―> Niedźwiedzie albo wilki w miejskim lasku??? Zaczynam myśleć, że policjant nie jest zbyt mądry.

 

ale jego po­moc­ni­cy już ode­szli wy­ko­nać za­da­nie. ―> Raczej: …ale jego ludzie już ode­szli, aby wy­ko­nać za­da­nie.

 

po­cząt­ko­we sta­dium alz­che­ime­ra… ―> …po­cząt­ko­we sta­dium Alzhe­ime­ra

 

Cały dzień ze­szedł mu na wy­czer­pu­ją­cej pracy. ―> Cały dzień zszedł/ upłynął mu na wy­czer­pu­ją­cej pracy.

 

Nie wie­rzę w takie rze­czy, ale mam obo­wią­zek spraw­dzić każde takie zgło­sze­nie. ―> Powtórzenie.

 

wpi­sał adres do GPSa… ―> …wpi­sał adres do GPS-u

 

Męż­czy­zna na­gmin­nie dra­pał się po uszach. ―> Raczej: Męż­czy­zna zawzięcie/ uporczywie dra­pał się po uszach.

 

który jakiś fran­cuz wrzu­cił na youtu­be. ―> …który jakiś Fran­cuz wrzu­cił na YouTu­be.

 

Dawid do­stał to hasło w SMSie. ―> Dawid do­stał to hasło SMS-em.

 

Pręd­ko, pę­dził na łeb na szyję do domu. ―> Zbędne dookreślenie – skoro pędził, to nie mógł

tego robić wolno.

 

Pod­nio­sła obie ręce do góry. ―> Masło maślane – czy można coś podnieś do dołu?

Wystarczy: Pod­nio­sła/ Uniosła obie ręce.

 

Ta trans­for­ma­cja trwa­ła nie­zwy­kle szyb­ko… ―> Raczej: Ta trans­for­ma­cja odbyła się nie­zwy­kle  

szyb­ko… Lub: Ta trans­for­ma­cja trwa­ła nie­zwy­kle krótko

 

ko­bie­tę, która po chwi­li ubra­ła po­rzu­co­ną su­kien­kę… ―> W co kobieta ubrała sukienkę???

Sukienkę, tak jak każdą odzież, można włożyć, założyć, przywdziać, ubrać się w nią, ale sukienki

nie można ubrać!!!

Winno być: …ko­bie­tę, która po chwi­li włożyła po­rzu­co­ną su­kien­kę

Za ubieranie ubrań grozi sroga kara – trzy godziny klęczenia na grochu, w kącie, z twarzą

zwróconą do ściany i z rękami w górze!

 

Dawid wiedział, że trzeba działać szybko. Poinformował kogo trzeba… ―> Powtórzenie.

 

pa­cjen­ci w szpi­lu psy­chia­trycz­nym. ―> …pa­cjen­ci w szpi­talu psy­chia­trycz­nym.

 

W naj­więk­szym Pol­skim szpi­ta­lu… ―> W naj­więk­szym pol­skim szpi­ta­lu

 

starsze kobiety, które w tak zagadkowy sposób były w pobliżu miejsc zbrodni, urodziły się w tysiąc dziewięćset czterdziestym roku. […] Wszystko robiono w pośpiechu, gdyż jak najszybciej chciano zbadać kobiety urodzone w roku rozpoczęcia wojny. ―> Dawidzie, musisz podszkolić się także z historii – II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku.

 

Lu­dzie, któ­rzy do­wie­dzie­li się z pierw­szej ręki o wi­zjach pa­cjen­tów szpi­ta­la psy­chia­trycz­ne­go… ―> Z pierwszej ręki, to inaczej u źródła – czy to znaczy, że ci ludzie mieli możliwość słuchania opowieści trzech pacjentów?

 

Dawid za­bie­gał by te ba­da­nia były ka­me­ro­wa­ne. ―> Dawid za­bie­gał by te ba­da­nia były filmowane.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy faktycznie tak chyba jest jak napisałaś, że mam pomysł a potem go otaczam fabułą. Można powiedzieć, że z tym trochę walczę… bo całe opowiadanie jest ważne a nie tylko jedna myśl. Dzięki za korektę. Wiesz tak się kiedyś zastanawiałem co by było jakby np. Henryk Sienkiewicz napisał fantastykę? Czy było by mu łatwiej czy trudniej? Chyba trzeba być naprawdę mądrym by pisać tak, żeby wszystko trzymało się kupy. Ja wierzę, że będzie lepiej… 

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, obawiam się, że sama wiara nie sprawi, że będzie lepiej – pokładając ufność jedynie w wierze, możesz nigdy nie doczekać się pożądanych rezultatów. Sugeruję abyś raczej nie rozstawał się z myślą o konieczności zabrania się do zdobywania wiedzy – na początek tej, która sprawi, że Twoje kolejne opowiadanie będzie miało ręce i nogi, i stanie się wiarygodne, a jego lektura okaże się przyjemnością.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy… heart

pieknie ujelas to co ja myslalem, ale nie potrafilem tak ubrac w slowa.

ale powtorze, Dawid do pracy! Pisalem co trzeba zrobic. A swoja drogą, Twoj styl opowiadania jakby opowiesci przypomina mi tworczosc Kornela Makuszynskiego – koniecznie przeczytaj Szatan z 7 klasy i Panna z mokra glowa, moze zyskac sporo nowych pomyslow!

Wiecie co jest piękne? Odpowiem wam; chcę i lubię czytać. regulatorzy a kto mówi, że sama wiara, widzę, że mnie nie znasz :)

 

Chce wam powiedzieć, ze jestem chorym geniuszem!!! We wrześniu robię sobie test IQ, znaczy się będę grał w turnieju szachowym co jest swoistym testem na IQ… Nie będzie mnie przez jakiś czas od soboty. Załaduje akumulatory

Jestem niepełnosprawny...

Pawełku, pięknie dziękuję za uznanie i cieszę się, że mamy podobny pogląd na to, że bez pracy nie ma kołaczy. :)

 

edycja

Dawidzie, oczywiście że Cię nie znam, ale znam Twoją twórczość i wyłącznie ją oceniam i o niej mówię.

Jeśli udział w turnieju szachowym sprawi, że będziesz pisał lepiej, graj w szachy jak najczęściej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No dzień doberek! To znowu ja… 

I wtedy tuż przed orgazmem, tuż przed ejakulacją w jasno oświetlonym pokoju nastała ciemność gęsta jak smoła i oboje usłyszeli ryk demona.

→ To jest mistrzowskie i pięknie zrymowane zdanie :D Ależ tam się działo! 

 

– Oni są w ludziach nadejdzie czas gdy zaczną mordować.

→ Przed “nadejdzie” powinna być jakaś przerwa. Proponowałbym kropkę. 

 

Co do treści:

No jak zwykle u Ciebie mamy kompletne szaleństwo, rzeź i inne stwory. Pamiętam Twoje dawniejsze teksty, które wyglądały znacznie gorzej niż ten, więc ja jakiś progres widzę, jednak tak jak napisali ludziska u góry, chociażby pawelek

Do pracy Dawid, do pracy! 

Z jednej strony fajne jest to, że piszesz, że trenujesz i starasz się robić progres → no trochę tych tekstów już masz, lecz z drugiej strony wymagają one więcej przemyślenia. Jak pojawi Ci się jakiś pomysł, proponowałbym nie realizować go na już, na wczoraj. 

Ja na przykład mam tak, że gdy pomysł strzeli mi do głowy, nie zabieram się do pisania, a odczekuje swoje. 90% tego co wymyślam, rano wydaje mi się gniotem, zatem biorę się do pisania dopiero, gdy pesymistyczne wizje potencjalnego opowiadania, wydają się ok, po przynajmniej kilku nockach.

Powodzenia w dalszej twórczości! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Widzę, że Autorze nie boisz się szczerej i bezpośredniej krytyki, to wielka zaleta. Pisanie sprawia Ci przyjemność – to dobrze, to najważniejsze. Masz tutaj garść krytyki (trochę konstruktywnej, trochę niekonstruktywnej), jeśli chcesz poprawić jakość swoich dzieł.

Na początek garść wrażeń spisanych w trakcie lektury:

1. Opis seksu na początku taktowny i subtelny jak młot pneumatyczny. A chwilę później widzimy, jak: "Nie obyło się bez zwrócenia śniadania". Dawid nie "rzygał jak kot", nie "porzygał się na ten widok", a "nie obyło się bez zwrócenia śniadania". Straszny stylowy dysonans.

2. Swoją drogą: śledczy rzygający na widok zwłok? Nieprawdopodobne, nawet jak to był nowicjusz.

3. "czy nie grasuje tu jakaś sarna"? Śledczy zakłada, ze mordercą może być sarna, wilk, niedźwiedź? Przy dekapitowanym człowieku? Nie rozróżniłby ran zadanych przez ludzi od ran zadanych przez zwierzęta? Naprawdę nieprawdopodobne.

4. Przesłuchać kobietę, która znalazła zwłoki i jakąś staruszkę? A ślady, opinia koronera? Bardzo nieprofesjonalne.  

5. Generalnie jest cała masa lepszych miejsc od Youtuba, w których można wrzucać obrzydliwe filmiki. Na YT spadłby po minucie. Zresztą, na ile mi wiadomo, na tym serwisie filmy da się ustawić jako publicznie niedostępne, ale nie można ustawić na nie hasła. Takie filmiki widziałbym raczej na którymś z forów w Darknecie czy którymś z czanów.

6. Tajemnica odsłonięta bez gracji. Nie czuję tego.

 

Kurczę. Fabuła (choć wtórna) nie byłaby taka zła, gdyby była tylko lepiej poprowadzona. Poprawa stylu będzie wymagała od Ciebie bardzo dużo pracy. Oto garść rad, których mogę Ci udzielić:

1) Zauważyłem, że nie odpuszczasz żadnej postaci, każdej musisz dać imię. W większości przypadków można było to spokojnie pominąć. Zamiast Arka, Rafała, Szymona, dać po prostu trzech świrów. Skup się raczej na ich wyglądzie, zachowaniu, nie ma sensu ich przedstawiać.

2) Przy potopie Bóg nie prosił o wsparcie piekła, na ile dobrze pamiętam – stąd też przy "potopie"-bis raczej by z niej nie korzystał. Bardziej od kary bożej pasowałoby tutaj opętanie jako konsekwencja niewiary czy bluźnierstwa.

3) Spróbuj sobie lepiej wyobrazić postacie, które tworzysz. Potulny jak baranek śledczy, który wszystkich dookoła lubi i szanuje – no nie, psychologicznie nie pasuje do tej roli.

4) Spróbuj dowiedzieć się więcej o pracy śledczych i policji lub przynajmniej poczytać więcej kryminałów. Tutaj jest wiele motywów, które nie powinny się znaleźć, rażące zaniedbania w śledztwie, media lepiej zorientowane w sprawie od policjantów, zero analizy materiału dowodowego… A przecież kryminały właśnie tym żyją, tego potrzebują! Powolnego dochodzenia do prawdy, zagadki, niejednoznacznych tropów.

5) Masz problemy z opisami. Nie są gładkie, nie są spójne. Na razie zamiast opowiadań fantastycznych, spróbuj może opisywać rzeczy, które dobrze znasz, które widzisz, które są Ci bliższe i bardziej znajome. Mi w szlifowaniu stylu, wykształcenia pewnej lekkości w pisaniu pomogło pisanie listów. Gdyby nie one, tworzyłbym o wiele gorsze teksty, niż tworzę.

Możesz pisać listy. Możesz prowadzić pamiętnik. Możesz opisywać swoje wspomnienia. Opowieści swoich krewnych i przyjaciół. Cokolwiek, nie musi być ciekawe, nie musi być wyjątkowe – byle tylko mieć na czym poćwiczyć pisanie.

Także rękami i nogami podpisuję się pod komentarzami Regulatorów, Sagitta, Pawełka i NearDeatha, wszystko co piszą to racja. Zrobili kawał dobrej, recenzencko/korektorskiej roboty.  

 

Do zobaczenia przy następnym tekście!

 

Dawid, tak sie sklada ze kiedys gralem w szachy. Moj kolega wygral kilka takich turniejow. Na pewno jest inteligentny, ale sama inteligencja nie wystarczy. Przede wszystkim dlugi i ciezki trening (kilka lat by wygrac pierwszy turniej) i nie, nie urosla mu od tego inteligencja ;)

z tego co sam sie nauczylem przez lata, to wyglada tak… tylko ciezka praca daje efekty. Mozna stosowac sztuczki ktore doprowadza Cie szybciej gdzies tam, ale jak chcesz byc najlepszy, zapomnij o tym. Ciezka praca u podstaw.

 

powodzenia na turnieju.

pawelek, Sagitt, Zanais, regulatorzy, NearDeath, Pliszka-Czajka bardzo wam wszystkim dziękuję, i biorę do serca wszystkie wasze rady, wasze spostrzeżenia są naprawdę trafne. Będę pracował w pocie czoła. Chociaż to raczej umysłowy wysiłek. Ja najgorzej mam z tą moją chorobą. Takie mam stany ciężkie, że jak mnie to złapie to uciekam do pokoju, głowę wciskam w poduszkę i proszę Boga by to ode mnie odeszło. Wyobraźcie sobie muszę ciągle o tym myśleć jak gdzieś z domu wychodzę. Jak mnie poza domem złapie to jest to najgorsza rzecz jaka może mnie teraz spotkać. To są natręctwa, wydaje mi się, że każdy widzi moje myśli i każdy najmniejszy problem urasta mi do gigantycznych rozmiarów. W szpitalu miałem elektrowstrząsy i podobno to może od tego być. Rodzice do lekarza mają o to pretensję.

 

Trzymajcie się, pozdrawiam was wszystkich :)

Jestem niepełnosprawny...

– Bardzo dobrze – pochwalił Radka Dawid(+.)aA jak sprawa ma się z poszukiwaniem agresywnego zwierzęcia? – przy zapisie dialogów też obowiązują zasady, w tym interpunkcji i rozpoczynania zdania wielką literą

 

Interpunkcja leży i kwiczy…

 

GPS – u – GPS-u

hasło w SMS – em – zbędne w; SMS-em

 

Szybko obudził się we mnie sceptyk i nie chciał już odejść. Stąd poniższe uwagi-przykłady:

 

zoolodzy mówią, że niedźwiedź albo wilki w tym małym lasku, to absurd. – wilki i niedźwiedzie nie są aż tak popularnymi zwierzętami w Polsce; w życiu nie uwierzę, że ktoś na poważnie rozmawia o tych zwierzętach (zwłaszcza niedźwiedziach) pojawiających się w Poznaniu… 

 

Wieczorem dowiedział się o powstaniu międzynarodowego projektu, który miał pomóc w złapaniu przestępców. Został do niego dołączony jako przedstawiciel Polski. – czy pierwszy lepszy detektyw (początkujący na dokładkę) znajdzie się w międzynarodowym zespole tak po prostu? W podanej postaci nie kupuję tego. 

 

Nie dane mu było jednak wypocząć, gdyż o piątej dwadzieścia siedem zadzwonił telefon. – nope, nie uwierzę, że ordynator szpitala zadzwoniła o takiej porze, nie z jakąś awaryjną sprawą, a zwykłą informacją; i do tego, że on od razu się zerwał i pojechał… 

 

Popatrzył na Dominikę i kiwnął głową, by dać jej znać, że coś w tym jest. – eee??? jakiś nieprofesjonalny ten detektyw. 

Generalnie cała ta wizyta w szpitalu jest dla mnie kompletnie niewiarygodna. 

 

Nagle zaczęła zdejmować przez głowę. – że zdejmowała smycz przez głowę? 

 

Dawid ujrzał dwie, półmetrowe szable na końcach wydłużonych rąk. Wyglądało, że zrobione są z twardej, zrogowaciałej skóry. – szabla to konkretny przedmiot; jeśli już to użyłabym tu słowa ostrze, aczkolwiek jeśli stworzone ze zrogowaciałej skóry, to i tak byłoby naciągane

 

Już po kilku godzinach okazało się, że starsze kobiety, które w tak zagadkowy sposób były w pobliżu miejsc zbrodni, urodziły się w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym roku. – a to piękny element fantastyczny – ciąża trwająca jakieś trzy miesiące… Wcześniej piszesz, że do zapłodnień doszło po wybuchu wojny. W takim razie nie ma szans, by narodziny nastąpiły w tym roku. 

 

Badane kobiety faktycznie miały dziwnie rozrośnięte kości a ich szkielet dziwacznie się różnił. – wszystkie miały jeden wspólny szkielet?

 

No nie porwało, wręcz irytowało, momentami bardzo. Mam wrażenie, że pisząc po prostu bezkrytycznie lecisz prosto przed siebie, na łeb na szyję, nie zwracając uwagi na elementy, które powinny budować opowieść i jej klimat (jakikolwiek by nie był). Tylko tym mogę wytłumaczyć brak realizmu (jak w wymienionych powyżej cytatach). A ten brak powoduje, że nie da się zawiesić niewiary i nie można odebrać tekstu jakoś w miarę poważnie (w sensie, że to wiarygodna historia, a nie bełkot). 

Nie mam pojęcia ile mija u Ciebie czasu od pomysłu do napisania, a następnie do opublikowania. Mam jednak wrażenie, że za mało i że za mało uwagi poświęcasz mu po ukończeniu. Nie dopracowujesz szczegółów. A wystarczy drobny reaserch – jeśli się na czymś nie znasz, nie wiesz, poczytaj, popytaj specjalistów z danej działki – nawet tu w HP są odpowiednie do tego wątki. Ludzie chętnie podpowiadają.

 

Co do prologu – jest zbędny. Gdyby go nie było, nie miałoby to wpływu na opowieść i jej odbiór.

 

Z innych Twoich opowiadań czytałam tylko Przystanek piekło. Jakiegoś gigantycznego postępu w warsztacie nie widzę, ale jednak Potwory ciut lepiej mi się czytało. Daleka jednak jeszcze przed Tobą droga, ale jak się nieco bardziej przyłożysz, to wierzę, że w końcu kiedyś nie będę tak przewracać oczami w trakcie lektury Twoich tekstów ;)  

 

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

śniąca miło się takie coś czyta :))))) bo faktycznie twoje uwagi są jak najbardziej trafne. Będzie lepiej, obiecuję!!! W sekrecie powiem ci, że mam już gotowy tekst na 12000 znaków i widzę, że jest to mój najlepszy do tej pory tekst :) Opublikuję go za półtora tygodnia. Nie będę zdradzał tytułu ani treści.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

 

PS.

Obiecuję, ze będzie “OK”

Jestem niepełnosprawny...

Trzymam za słowo :) I w takim razie z pewnością zajrzę.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Okej, jakiś postęp jest. Styl jest porządniejszy, mało błędów (choć to też pewnie zasługa bety) zdania, choć wciąż wyrafinowane jak ręczny agregat omłotowy, nie ranią nadmiernie zgrzytami. Kompozycyjnie również rzecz jest bardziej przemyślana i nie przypomina już pierwszych literackich prób zafascynowanego horrorami późnopodstawówkowicza. Znaczy – da się czytać. 

Mimo wszystko pozostaje główny problem – czas. I cierpliwość. 

Są na świecie genialni muzycy, którzy pisywali symfonie w wieku pięciu lat albo potrafili zagrać solówkę na instrumencie, który trzymali pierwszy raz w rękach. Są i pisarze o talencie wrodzonym, "wgranym" przez bogów genetyki. Choćby Fun, który w pierwszym roku życia nie napisał polskiej odpowiedzi na "Buszującego w zbożu" tylko dlatego, że wolał buszować w cyckach. Takim może i łatwiej osiągnąć sukces, choć i tak nie obywa się bez ciężkiej pracy. 

Natomiast 99% pozostałych twórców musi na jakiś w miarę satysfakcjonujący efekt zdrowo zasuwać. A i tak zajmuje to lata. 

Ty z pewnością urodzonym talentem nie jesteś, więc musisz zapieprzać w pocie czoła. A zapieprzanie zaczyna się od polerowania i pieszczenia pojedynczego tekstu. Do czysta, do bólu, do obrzydzenia. Gitarzysta ma ćwiczyć tak, że na gryfie zostają krwawe ślady. Ty masz tak męczyć swój tekst, że dostaniesz wytrzeszczu jak Arnold w Pamięci Absolutnej, a staroegipscy balsamiści będą mieli z Tobą mniej roboty, bo mózg sam wypłynie Ci nosem. 

Po skończeniu tekst powinien odleżeć przynajmniej dwa tygodnie, to wiesz. Potem całość trzeba przeczytać, poprawić błędy i wyprostować krzywe zdania, ale nie tylko. Należy sprawdzić, czy bohaterowie nie zachowują się idiotycznie, czy nie ma dziur logicznych, czy emocje nie zblakły, czy są choć pozory autentyczności… Coś nie gra? To poprawiamy i znowu do lodówki na tydzień, dwa. A potem apiać czytamy i zastanawiamy się, czy tekst ma w ogóle ręce, nogi i sens. Nie bardzo ma? No to dupa. Na pochyłej patelni nawet Salomon nie usmaży, więc wyrzucamy w cholerę efekt naszej ciężkiej pracy, zaciskamy zęby i piszemy od nowa. Cierpliwie. Do skutku. 

Przechlapane, prawda? 

Cóż, wymagające hobby sobie wybrałeś :-) 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

thargone dziękuję za ten mądry i jednocześnie dowcipny komentarz!!!

 

Wszystkie takie rady biorę głęboko do serca. A to nie tylko hobby bo poznałem masę fantastycznych, inteligentnych ludzi, to jest przyjemność być na tym portalu. Wiesz, że ja jestem trochę chory? Czasami jest mi bardzo ciężko… Ale poważnie myślę napisać książkę o mojej chorobie, taką życiową mam naprawdę masę wspomnień tak powiedzmy od 14 roku życia kiedy zacząłem chorować. Przydarzyły mi się rzeczy, które normalnie raczej prawie nikomu się nie przytrafiają. Ale to za kilka lat będę o tym myślał.

 

Serdecznie pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Wiesz, że ja jestem trochę chory?

Yep, coś mi się obiło o uszy. Jednakowoż, biorąc pod uwagę Twoją zupełnie normalną aktywność na forum, nie uznałem, że powinienem Cię komentarzowo traktować inaczej, niż wszystkich innych użytkowników. Choć zdaję sobie sprawę, że – być może – typowe rady w stylu "cierpliwie szlifuj swój tekst" mogą być w Twoim przypadku średnio pomocne, bo taka mrówcza praca może kosztować Cię znacznie więcej sił, niż innych. 

Ale poważnie myślę napisać książkę o mojej chorobie

I jest to bardzo dobry pomysł, bo to może być kawał świetnej literatury. Zwłaszcza za te kilka lat, gdy będziesz miał już solidny, wypracowany warsztat. 

Pozdrawiam! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

thargone ja już na tyle wyzdrowiałem, że cała moja choroba mieści się jedynie w mojej głowie, tzn. jak mnie dopadnie gorszy stan to w głowie mam masę natręctw, lęków i innych dziwnych nieprzyjemnych rzeczy. Natomiast na zewnątrz wtedy wyglądam podobno jakbym był trochę smutny. Kiedyś jednak nie było tak. Kiedyś gdy wpadłem w ten chorobowy stan to byłem agresywny, tu rozbiłem lustro, tu uderzyłem tatę tu zaatakowałem podczas spaceru dwie idące z naprzeciwka dziewczyny często chciałem walić głową w ścianę itd. Bardzo się cieszę bo tego już nie ma, minęło co oznacza, że z czasem zdrowieję. 

 

W ogóle bardzo duże też się modlę, od czasu do czasu mam jakąś wizję, raz zobaczyłem obok swojego łóżka postać w brązowym habicie. Miała czaszkę i dłonie z kości. Innym razem gdy obudziłem się w nocy ujrzałem przed sobą w blasku obraz Matki Bożej. Wszystko to chcę opisać w książce.

Jestem niepełnosprawny...

OK, jest jakiś pomysł. Spodobało mi się wykorzystanie staruszek. Fajnie byłoby dowiedzieć się, dlaczego aktywowały się tak nagle.

Śledztwo mniej mi się podobało, ale błędy już wytknęli poprzednicy.

Nie bardzo rozumiem, w jaki sposób domieszka demonich genów miała poprawić ludzkość.

Styl nadal sztywny. Na przykład takie “udał się do samochodu“ – do samochodu zazwyczaj się wsiada, czasem wskakuje, można pójść, jeśli zaparkowało się daleko… Udawanie jest bardzo formalne – tak mógłby się wyrazić angielski kamerdyner o lordzie.

Interpunkcja kuleje.

Babska logika rządzi!

Dzięki Finkla ja ostatnio namiętnie piszę, nawet martwię się, że płodzę za dużo :(, to opowiadanie to przeszłość… nie wiem czy wiesz ale wydrukowałem zbiór opowiadań i teraz autentycznie się ich wstydzę jak słyszę, że ktoś ze znajomych tą książkę czyta. Tego opowiadania też się trochę wstydzę :),

 

Dzięki, jeszcze raz. Co ja bym zrobił bez takich osób jak ty? Wykazujecie niezwykła chęć do pomocy, to jest bardzo dobre, naprawdę dzięki tej pomocy mam extra hobby.

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka