- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Jelenie nie wpadają już pod samochody

Jelenie nie wpadają już pod samochody

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Jelenie nie wpadają już pod samochody

 

 … Rezerwat biosfery, Michoacán środkowy Meksyk .

 

Jim spojrzał z nadzieją na wysokie cedry. Może dziś się uda – pomyślał. Przychodzą tu już trzeci raz. Nie chciałby sprawić zawodu małemu. Zaopatrzyli się w prowiant, mogą tu zostać jeszcze kilka godzin, dopóki Mike wytrzyma.

W międzyczasie wyjął tablet. Skoro ma chwilę, to można poserfować. Wszedł na swój portal z codziennymi informacjami. Pojawiła się cała strona zapełniona zdjęciami i nagłówkami. Taka codzienna mantra. Spojrzał na pierwszy lepszy.

 

…Buty Michael’a Jordan’a wylicytowano za astronomiczną kwotę! krzyczał jeden z nich – to może dalej pomyślał Jim .

…Los Angeles clipper… dalej

…Znowu to zrobiła, ona nie ma hamulców – uśmiechnął się drwiąco, widząc kolejny pod spodem. Klikasz w takie artykuły, przyciągnięty sensacyjnym nagłówkiem – a potem okazuje się że, dziewczyna jak najbardziej ma hamulce, nie zrobiła właściwie nic kontrowersyjnego. Przynajmniej czasem trafi się fajna fota. Jim zdawał sobie sprawę, że większość tego typu artykulików, piszą już algorytmy sztucznej inteligencji.

 – Mike wszystko w porządku, czekamy dalej? – zwrócił się do chłopca.

 – Czekamy tato, to będzie dzisiaj – zaskrzeczał malec i podreptał rozbawiony .

A jakby gdzieś tu … uwagę Jima przykuł niecodzienny tytuł .

 …Jelenie nie wpadają już pod samochody – przeczytał na głos .

…Jelenie nie wpadają … powtórzył i kliknął zaciekawiony.

 

Na samej górze, nad artykułem, zobaczył dużą fotkę. Na niej jezdnia, obok las, po drugiej stronie łąka i kilka jeleni, z lekko przechylonymi głowami. Dostrzegł coś nienaturalnego w ich oczach – smutek?  Albo…nie …nie niemożliwe – pretensję?

 

Na początku artykułu autor stwierdzał że na trasie US 19 Mount Hope Virginia Zachodnia na krytycznym odcinku około dwóch mil, poza jednym zdarzeniem nie doszło do wypadku z udziałem jeleni od czterech lat. Jest to zastanawiające jak pisze reporter gdyż Stan Zachodnia Virginia był liderem w całym kraju jeśli chodzi o wypadki z udziałem tych zwierząt, przez poprzednie kilkanaście lat z rzędu. Aby podkreślić jeszcze powody jakimi kierował się reporter John O'Leary, przedstawił  liczbę jednego miliona wypadków rocznie spowodowanych przez jelenie w całych Stanach Zjednoczonych. O'Leary postanowił bardziej wnikliwie przyjrzeć się sprawie. W tym celu udał w okolice Mount Hope. Poszperał tu i tam. Zaczął wypytywać ludzi. I cóż się okazało? 

Tak rzeczywiście coś było na rzeczy. Kilka lat temu pojawiła się firma, prawdopodobnie z Kalifornii. Rozstawili jakieś urządzenia na trasie kilku mil. Twierdzili że mają wszystkie zgody. Byli dogadani rzekomo z władzami stanowymi i lokalnymi – co oczywiście musiało być prawdą. Nikt przecież bez wymaganych zezwoleń nie mógłby ingerować w ekosystem.

Mieszkańcy dowiedzieli się że firma wprowadza eksperymentalną technikę odstraszania jeleni. Nie wiadomo właściwie było czy to jakieś systemy dźwiękowe zapachowe, ewentualnie jeszcze inne. Wiedziano tylko  że ostatecznie zapobiegnie to wypadkom, czym zainteresowani byli wszyscy.

 …Dlaczego u nas?

 … Tu jest najwięcej wypadków.

 

Przez cztery lata sprawy biegły swoim torem, nikt więcej nie interesował się tematem. Do wypadków nie dochodziło. Dziwne zjawisko wypłynęło dopiero w statystykach.

 

***

 

 W następstwie tych wydarzeń John O'Leary namierzył firmę OpsyniumPro, co okazało się nie tak łatwym zadaniem. I rzeczywiście firma była zarejestrowana w Palo Alto w Kalifornii. Z rozmowy telefonicznej dziennikarz dowiedział się, że firma nie ujawnia swoich metod. Wymówili się tajemnicą handlową, a działalność tejże jest pożyteczna i przynosi ogólne korzyści społeczeństwu. Jelenie zabijają sto dwadzieścia osób rocznie – jak się dowiedział O'Leary.

Nieustępliwy dziennikarz posłużył się starym jak świat sposobem – informatorem. Lokalne władze musiały być zaznajomione z danymi technicznymi przynajmniej w jakimś zakresie. Wystarczyło skorzystać pomocnej dłoni. W tym przypadku jednak szczegółowych wyjaśnień nie przedstawił.

Po zapoznaniu się jak podkreślił z szokującymi materiałami, objaśnił czytelnikom najbardziej zrozumiale jak to tylko było możliwe, całą mechanikę "odstraszania" jeleni. 

 Metoda mocno ingeruje w struktury neuronowe zainteresowanych zwierząt. Wymaga wyodrębnienia białka opsyny, które uczestniczy w procesie widzenia. Jeśli na komórkę nerwową w której znajduje się opsyna skierujemy sygnał świetlny, białko uaktywnia neuron. W konsekwencji neuron wysyła sygnał elektryczny.

 

 …Jak do tej pory nadążam – pomyślał Jim.

 

Jeśli teraz – Jak ustalił dziennikarz – skierujemy wiązkę światła na odpowiedni obszar mózgu zwierzęcia, zmusimy neurony związane z aktywnością mięśni do wysłania sygnału. I w ten oto sposób dochodzi do “zmiany toru galopu jelenia". Jeleń pobiegnie tam gdzie chcemy. A właściwie …

 

 ***

 

Teraz John zaczął tak naprawdę zdawać sobie sprawę czym jest system urządzeń zamontowany przy drodze na odcinku US 19.

Na około dwu metrowych słupach przymocowano czarne skrzynki. Wewnątrz prawdopodobnie jakieś urządzenie przetwarzające, pewnie komputer. Na zewnątrz skierowane w stronę lasu oraz w stronę nadjeżdżających samochodów kamerki z tych w rodzaju suszarek policyjnych. Jak doczytał się z danych technicznych, "suszarka" poprzez namierzanie prędkości nadjeżdżającego samochodu i galopującego jelenia ,oblicza prawdopodobieństwo zderzenia. Jeśli obiekty są na kursie kolizyjnym, system decyduje o wysłaniu odpowiedniej wiązki do obszarów mózgu zwierzaka, a tym samym o zmianie kierunku w jakim on się porusza, lub powoduje całkowite zatrzymania osobnika.

Przez cztery lata trwania eksperymentu doszło tylko do jednego zdarzenia. gdy schorowany jeleń wtargnął na jezdnię a system nie zadziałał. Poza tym nie odnotowano żadnych kolizji, jak zauważył skrupulatnie John – ani kolizji samochodowych, ani kolizji z innymi gatunkami zwierząt.

Kiedy obrońcy praw zwierząt zrozumieli czym w rzeczywistości jest "zmiana toru galopu jelenia", a potrwało to chwilę, popadli w zdumienie. Poczęli zastanawiać się nad szerokimi implikacjami stosowania tego typu rozwiązań.

 

 ***

 

– Tato nastaw mi Lumxś – to Mike przypomniał o sobie.

Podał ojcu małego smartfon.

– Nie mogę znaleźć – poskarżył się zasmucony ośmiolatek.

– LUMKŚ – wykrzyknął mały.

– Znowu to? – zdziwił się ojciec ale wyszukał sprawnie już znany mu utwór.

LUM!X x MOKABY & D.T.E x Gabry Ponte

To cover Iggy’ego Popa – The Passenger. Pamięta z dzieciństwa jak zasłuchiwał się w tym utworze do znudzenia. A teraz jego syn tylko trochę w unowocześnionej wersji. 

Każde pokolenie żyje w swojej epoce – pomyślał Jim. 

– La La La – Mike przy dźwiękach muzyki począł wykonywać spazmatyczny taniec zombi – klauna.

 – To tak się będzie tańczyć w twoich czasach? – zaśmiał się ojciec.

W odpowiedzi usłyszał tylko :

 – LA la la …la …..la lala…la.

 

***

 

Jim podniósł swój tablet z leżącego obok plecaka i wrócił do artykułu. Zaczął tam gdzie skończył.

Obrońcy praw zwierząt zadawali pytania o wymiar etyczny i prawny takiego rodzaju działań. Ile takich eksperymentów ma miejsce na terenie całych Stanów Zjednoczonych? To bardzo przedmiotowe traktowanie istot żywych.

 

Padały jedynie lakoniczne odpowiedzi w rodzaju:

…Populacja jeleni w całym kraju przekroczyła oczekiwany poziom o siedemset procent. Zwierzęta zagrażają ludziom, często są przyczyną wypadków.

 

John O”Leary rozpropagował news'a na portalach społecznościowych. Początkowo temat był traktowany jako fake news, albo jak głupi żart. Pierwsi otrząsnęli się ekolodzy. Podnieśli larum w sieci. Zaczęli żądać informacji, jak daleko posunięte są tego rodzaju programy, i jaka jest częstość ich występowania. Namnożyło się wiele teorii w sieci ,miedzy innymi i tego rodzaju.

 

darkfuture21

…Firma OpsyniumPro opanowała cały ekosystem w Stanach Zjednoczonych.

 

trickypryzon

…Wszystkie zwierzęta będą zamknięte w jednym wielkim ogrodzie zoologicznym bez krat.

 

Antuan Sybirsky

 …Pozbawione swoich naturalnych skłonności będą brać udział w spektaklu sterowanym przez komputery.

 

Internauci połączyli też działania omawianej firmy z chorobą  "zombie" – CWD – wyniszczającą i prowadzącą do śmierci, takie zwierzęta jak właśnie jelenie i łosie. Choroba atakująca neurony zwierząt rozwinęła się ostatnio w dwudziestu czterech Stanach USA i Kanadzie. 

Przedstawiciele firmy ze stoickim spokojem odpierali zarzuty. 

 ….Działalność firmy nie ma żadnego związku z występowaniem CWD – choroby  "zombie" . Oświadczenia zaprzeczały również innym doniesieniom .

 

Przy okazji nie potwierdziły się sugestie, jakoby firma OpsyniumPro była spółką córką DARPA agencji amerykańskiego Departamentu Obrony.

 

 ***

 

Jim odłożył tablet i wyobraził sobie siebie, jadącego samochodem po takiej ulicy. Przypomniały mu się stare gierki flesh’owe z dzieciństwa. Oczywiście tamte gry polegały na wymijaniu przeszkód. Teraz przeszkody omijają ciebie.

 

I kto jest graczem?

 

Cholera! – zaklął w duchu – do jakich granic można się posunąć w celach zapewnienia bezpieczeństwa? I czy komuś nie przyjdzie do głowy wykorzystać takich możliwości w jakichś sado – maso klimatach? Wielu już było przecież psycholi na świecie. Ile takich firm już działa na rynku i czy ktoś je kontroluje? 

 

 ***

 

 – Tato zaczyna się – Mike wybił Jim’a z głębokiego zamyślenia. Na chwile zapomniał gdzie się znajdują. To rezerwat biosfery motyli monarchów. Przyszli tu oglądać  "Wielką Osobliwość " przyrody. Właśnie zaczął się spektakl.

 Z głębi meksykańskiego lasu wzbijał się deszcz tysięcy motyli. Las w jednej chwili zmienił barwę z zielonej na pomarańczową. To przepiękne widowisko do którego dochodzi tylko jeden raz w roku. W sumie kilkanaście milionów monarchów udaje się w wędrówkę do lasów Ameryki Północnej i Kanady. Byli cierpliwi i udało się za trzecim podejściem. To wielka frajda dla małego. Najpierw wielka wyprawa trwająca niemal dwa tygodnie, a potem tak spektakularna kulminacja.

Warto było – pomyślał Jim, patrząc na rozradowanego dzieciaka – chociaż i sam takiej inscenizacji przyrody nie widział nigdy w życiu.

Koniec

Komentarze

No i co mam napisać? Ten szorciak to taki mały koszmarek, jeśli chodzi o wykonanie. Nie stawia się spacji przed znakami interpunkcyjnymi. Wielokropek składa się z trzech (3) kropek. Jest tu też sporo literówek. Są niezręcznie zbudowane zdania. Na końcu zdań pytających powinien stać znak zapytania, nie kropka. 

 

Jakiś pomysł w tym jest, nawet – jeśli dobrze w tym galimatiasie odczytuję – twist w końcówce mógłby być niezły. Szkoda więc, że ten pomysł został tak skrzywdzony wykonaniem. Pomijając technikalia, to całość w podanym formacie jest po prostu nudna i przypomina szkic do opowiadania, a nie opowiadanie. 

Anonimie, jeśli sprawisz, że Twoje dzieło będzie nadawało się do czytania, wrócę i przeczytam je.

Hm… sam pomysł mi się nawet podobał. Takie proste i spokojne rozważania na temat konkretnej (bio)technologii, która w założeniu ma nie robić nic innego jak pomagać. Tylko że jak to bywa ukrywanie czegoś takiego, powoduje niepokój i wątpliwości co do pobudek osób stojących za takim projektem. No ale w opowiadaniu temat przedstawiony jest dość prosto – to nie wada czy zaleta, ot opisanie sytuacji.

Natomiast jeżeli chodzi o wykonanie, to jako dyplomowany dyslektyk, muszę przyznać, że nawet mi mieniło się w oczach. Z drugiej strony, żeby tekst wyglądał aż tak źle, to trzeba się naprawdę postarać ;) Wiec albo edytor tekstu zwariował, albo coś tu się dziwnego stało.

Ja tam specjalistą od portalu nie jestem, ale coś jest wyraźnie nie tak. Wygląda jakby spacja automatycznie wstawiała się przed kropką… albo taka maniera pisania ;)

Wklepuję trzy kropki na środki…

Znaczy w środku zdania? To trzeba zapytać kogoś bardziej doświadczonego i technicznego – bo jak to mówią informatycy: „Dziwne, a u mnie działa” ;)

Potwierdzam. 

Znaczy – jest pomysł. Ale prezentacja – zarówno oparcie tekstu na cytowaniu artykułu z portalu informacyjnego, jak i fatalne wykonanie – bardzo utrudnia odbiór. Myślę, że tekst należałoby napisać od nowa, być może poprosić portalowiczów o betę przed publikacją. Bo potencjał jest, tylko… No, warsztat niedomaga. Dużo jeszcze pracy przed Tobą, Anonimie.

No, nie uwiodło. Pomysł sterowania zwierzętami nawet ciekawy, ale podany w mało ekscytującej postaci. Ot, przegląda sobie facet gazetę, coś tam myśli. Gdyby miał wypadek albo cudem go uniknął – byłoby co innego.

Milion wypadków rocznie z powodu jeleni? No to musi być tych zwierząt od cholery w lasach.

Na około dwu metrowych słupach

Nawet zabawne. Taki zapis oznacza, że słupki były długości metra. Sztuk około dwóch.

Nie porwało mnie :(

Nowa Fantastyka