- Opowiadanie: introgliceryna - Dzień Czyszczenia

Dzień Czyszczenia

Witam wszystkich! To jedna z pierwszych rzeczy, które napisałem w takiej formie. Będę bardzo wdzięczny za wszelką krytykę i chętnie dostanę po łbie za ewentualne błędy. Dziękuję z góry!

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Dzień Czyszczenia

 – Win-ny! Win-ny! Win-ny!

Wszystkie dźwięki zaczęły zlewać się w przygłuszony szum. Tłum na rynkowym placu miarowo dudnił, a wykrzywione w uśmiechach twarze układały się w upiorny pejzaż. Dwieście Dwudziesty Trzeci zrozumiał, że nie ma już nadziei. Czekało go jeszcze Czyszczenie, a po nim… nicość? Brak czegokolwiek? Po prostu?

– Czysz-cze-nie! Czysz-cze-nie! – skandował tłum.

Stary, pokryty mchem drewniany podest zaczął drżeć, a rdzewiejący łańcuch u nogi Dwieście Dwudziestego Trzeciego zadzwonił. Oto po chyboczących się schodkach, w ciężkich, topornych buciskach, począł niespiesznie wchodzić on – Pierwszy. Tłum oszalał, a dookoła rozległ się euforyczny wiwat.

– Ciiicho-sza! – krzyknął postawny, górujący nad wszystkimi Pierwszy, a głębokie, barytonowe echo jego głosu rozlało się po placu jak tafla wody, natychmiast zaprowadzając na nim spokój.  

– Dzisiejszy dzionek obfituje w przemiłe wydarzenia!

Dwieście Dwudziesty Trzeci trzęsąc się coraz bardziej czuł, jak kolana pieką go od klęczenia, a żołądek i wszystkie wnętrzności obejmuje tępy ucisk, połączony z coraz mocniej ogarniającym uczuciem paniki.

– Nie wiem, jak was – kontynuował Pierwszy – ale mnie to bardzo cieszy! – krzyknął medialnie, kładąc nacisk na ostatnie słowo, po czym obrócił się wokół własnej osi z rozłożonymi szeroko rękoma. Rozległ się ponownie wielki pisk, ludzie zaczęli klaskać w rytm i skandować – Ra-dość! Ra-dość! Ra-dość! Niektórzy w tłumie wyciągnęli nad głowy niezdarnie przygotowane emblematy przedstawiające uśmiechy. Ich pogniecione brzegi i pożółkła barwa sugerowały, że są używane intensywnie i regularnie. Niezwykle wyglądała z boku ta scena, a zarazem podobnie do każdego popołudnia w Dniu Czyszczenia. Winny, klęczący ze spuszczoną głową na prowizorycznym, drewnianym podwyższeniu, tłum kilkuset uśmiechniętych i emocjonujących się szaleńczo osób oraz Pierwszy, który zdawał się czerpać energię z gawiedzi i swej roli, którą odgrywał triumfalnie.

– Och, robaczki moje! Jak ja was kocham! – krzyknął Pierwszy – Przejdźmy jednak do tego… – zaczął ściszać swój głos, by ostatnie słowa prawie szepnąć – co niedźwiadki lubią najbardziej! Tłum dookoła zaśmiał się odruchowo i jakby automatycznie – gromkim, tubalnym śmiechem.

Mamy tutaj koleżkę… A może już nie koleżkę? – tłum parsknął odruchowo, a w parsknięciu tym dało się wyczuć agresywną nutę – Któremu nie podoba się Porządek! – część ludzi pod podestem pokręciła głowami. – Jak to jest możliwe? Ktoś mi odpowie?  – nastała głucha cisza. Dwieście Dwudziesty Trzeci podniósł wzrok i ujrzał zastęp ludzi patrzących po sobie, w dół, na buty, jakby unikających wzroku Pierwszego, który swoim pytaniem ewidentnie wprawił ich w zakłopotanie. Cisza.

To dobrze. To bardzo dobrze. No, ale – kochaniutcy moi – głowy do góry! To żadna strata. Czyszczenie to normalna procedura. Bez niego nie byłoby Porządku, a bez Porządku…

Nie byłoby Czyszczenia! – dokończył chóralnie tłum.

Wspaniale! – klasnął Pierwszy entuzjastycznie, a klaśnięcie jego było nagłe i upiornie podsumowujące, jak cięcie noża. – Przejdźmy zatem do meritum. Mamy tutaj numerek Dwieście Dwadzieścia Trzy, który opinii publicznej jawi się jako niezły łobuziak, jeśli chodzi o łamanie Porządku – zarówno pod względem wykroczeń pomniejszych, jak i tych poważnie narażających całą naszą społeczność. Odczytam teraz – wyciągnął z kieszeni długiego, czarnego płaszcza pomiętą kartkę – jakie winy odnotowano. A więc, kolejno – poczynając od najdrobniejszych, po tematy najbardziej napawające obrzydzeniem – przybliżył kartkę do twarzy i marszcząc brwi lekko chrząknął używanie smutnych słów, nieuczęszczanie na Dzień Tańca, codzienny zauważalny brak entuzjazmu w pracy oraz w życiu prywatnym (ponad miesięczny, co sugeruje brak chęci poprawy), nieuczęszczanie na Dzień Czyszczenia, oraz, co przesądziło o potrzebie wyczyszczenia – zagrzmiał, unosząc palec w górę –  brak zanotowanego uśmiechu od trzech, podkreślam, trzech miesięcy! – Tłum zawrzał dziko, w Dwieście Dwudziestego Trzeciego posypały się kamienie, zgniłe warzywa oraz kawałki odchodów i błota.

– Wiem, wiem, robaczki! Muszę jednak spytać, bo przecież nie jesteśmy smutasami! Dajemy mu ostatnią szansę? – zagrzmiał głośno Pierwszy, uśmiechając się szeroko.

-U-śmiech! U-śmiech! U-śmiech! – zaczął skandować tłum. Dwieście Dwudziesty Trzeci spojrzał w dół przed siebie i zaczął studiować twarze ludzi. Kilkoro z nich uśmiechało się szeroko, wskazując palcami na swoje miny, tak, jakby chcieli mu podpowiedzieć, co ma robić, aby uniknąć wyczyszczenia. Jakby chcieli mu przypomnieć, na czym polega uśmiechanie się. Naciągali palcami swoje usta, ukazując pożółkłe zęby, a całość zgromadzenia przypominała teraz dzikie plemię, wykonujące specyficzną choreografię. Dostrzegł w tłumie małe, może sześcioletnie dziecko, które rzucało w niego wcześniej kawałkami błota – wykrzywiało teraz twarz w grymasie. Ich wzrok się spotkał i Dwieście Dwudziesty Trzeci zauważył, że oczy dziecka napełniają się gniewem. Poczuł, że jego bierność wywołuje u chłopca nienawistną wściekłość, kontrastującą z szerokim, szczerbatym uśmiechem. Spuścił głowę i zamknął oczy, czyniąc w ten sposób gest poddania się. Tłum ruszył przed siebie.

Tego samego dnia, po zachodzie Słońca, plac był już całkiem pusty, a na jego środku płonęło coś, co przypominało stertę śmieci. Pierwszy stał w oknie kamienicy i patrzył w dół na tlące się palenisko. Chrząknął mocno i wytarł twarz wierzchem dłoni, po czym odszedł w półmrok pokoju.

Koniec

Komentarze

Przybyłem, Przeczytałem.

 

tępy ucisk

Nie jestem pewny czy ucisk może być tępy.

 

Tekst specyficzny. Odnajduję tutaj napór ludzi na osoby z depresją, które niezrozumienie przez innych są wykluczane przez co często popełniają samobójstwo. (Dobrze zrozumiałem?) 

Tak samo numery sugerują wyraźny podział społeczeństwa (fajny pomysł).

Tekst z (według mnie) wyraźnym przekazem. Przyjemnie się czytało chociaż nie jest to tekst powodujący wodotryski czy przywiązane do postaci.

Pozdrawiam cieplutko.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Introgliceryno, niespełna pięć i pół tysiąca znaków to nie opowiadanie, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Jak dla mnie – zbyt szeroko otwarte zakończenie. Coś się pali – ale nie wiem, czy urządzili sobie piknik, spalili 223 na stosie zgodnie z tradycjami inkwizycyjnymi, ktoś rzucił bombę zapalającą? A może to zima i tam stał koksownik? Końcowa reakcja pierwszego raczej nijaka.

Ciekawi mnie, czym właściwie było czyszczenie. Samo zabicie (spalenie), czy może jakieś tortury? Pranie mózgu czy coś…

To raczej scena niż opowiadanie.

Z technikaliów – zapis dialogów do poprawy. Dlaczego tekst nie jest wyjustowany?

Jak na debiut – całkiem przyzwoicie.

Babska logika rządzi!

Dziękuję wszystkim wyżej i każdemu z osobna za porady i opinie! :) 

 

Finkla – zgodzę się, że to bardziej scena niż pełnoprawne opowiadanie. Cieszę się, że koncept wywołał zaciekawienie, pomimo ogólnej mętności przedstawienia. Postaram się za jakiś czas dopełnić tę historię, bo w głowie jest :) 

Przeczytałam i to chyba wszystko, co mogę powiedzieć, bo nie bardzo wiem, o co chodzi w opisanej scence – nie domyślam się, czym był Dzień Czyszczenia i żałuję, że nie dowiedziałam się, co stało się Dwieście Dwudziestym Trzecim.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

 – Win-ny! Win-ny! Win-ny!  ―> Dlaczego kursywa? Ten błąd pojawia się w całym opowiadaniu,

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

Tłum osza­lał, a do­oko­ła roz­legł się eu­fo­rycz­ny wiwat. ―> Jeden wiwat?

Skoro tłum oszalał, to wiwatów musiało być zatrzęsienie, więc: Tłum osza­lał, a do­oko­ła roz­legły się eu­fo­rycz­ne wiwaty.

 

za­grzmiał, uno­sząc palec w górę… ―> Masło maślane – czy mógł coś unieść w dół?

 

-U-śmiech! U-śmiech! U-śmiech! – za­czął skan­do­wać tłum. ―> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Spu­ścił głowę i za­mknął oczy, czy­niąc w ten spo­sób gest pod­da­nia się. ―> Gesty wykonuje się rękami, nie głową i oczami.

Proponuję: Spu­ścił głowę i za­mknął oczy, na znak pod­da­nia się.

 

po za­cho­dzie Słoń­ca, plac był już cał­kiem pusty… ―> …po za­cho­dzie słoń­ca, plac był już cał­kiem pusty

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy pomysł z tym dniem czyszczenia. Fakt, opowiadanie wygląda jak urwana scena, ale nietrudno było mi sobie wyobrazić ten świat i społeczeństwo oraz narzucany ludziom przez Pierwszego światopogląd. Czy dobrze rozumuję?

Los skazańca smutny. Zakończenie w pewnym sensie ok, ale można by chyba trochę jaśniej, bo niby wiem, co tam się stało, ale pewności nie mam. ;)

Też się dziwię, że używasz kursywy do zapisu dialogów. 

Poza tym, niezły debiut. :)

Podoba mi się pomysł :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka