- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Wszystko pod kontrolą?

Wszystko pod kontrolą?

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Wszystko pod kontrolą?

Klik. Klik. Wiązka czerwonego światła. Dźwięk odkładanego na stół przedmiotu.

Odwrócił twarz w kierunku przywiązanego do krzesła nieszczęśnika, w jego oczach błyszczała wściekłość.

– Ostatnia szansa. Pięćdziesiąt kawałków! Długo będę, kurwa, czekać?

– Nie zdążyłem… – wycharczał brzuchaty facet, gorączkowo szukając wyjścia z parszywej sytuacji. – Zdobędę na kolejny tydzień, jak Boga kocham! Oddam co do…

Zamaszysty cios niemal pozbawił go przytomności.

Następny. I następny…

– Kolejny tydzień?! – parsknął złowrogo niecierpliwy rozmówca, z niesmakiem spoglądając na upstrzoną krwią pięść. Bardzo powoli nachylił się ku niemu i wycedził przez zęby: – W kolejnym tygodniu nie rozpozna cię własna córka, skurwielu.

Spojrzał na oparty o fotel kij baseballowy. Wargi wykrzywił paskudny uśmiech.

– Nie, nie, to nie będzie konieczne, oddam, oddam wszystko, oddam więcej! – Rozpaczliwy słowotok płynął nieprzerwanie z obrzękniętych ust.

Uniesiony kij zawisł w powietrzu. Na chwilę.

– Ty jebany…

 

Amelia skryła głowę pod kołdrą, niepokojona dochodzącymi z dołu wrzaskami. Tatko, jakiś zdenerwowany i nieswój, zaniósł ją w pośpiechu na piętro i świetnie pamiętała, że przykazał nie wychylać nosa z pokoju, ale przecież była tylko dzieciakiem noszącym piżamkę w różowe myszki. Bezgłośnie pokonała schody i niezauważona ukucnęła za stołem, ściągając zeń niepozorny szary wihajster. Drobne zaróżowione palce prześlizgnęły się po kolorowych przyciskach. RADOŚĆ. SMUTEK. ZAPAŁ. UPÓR. OBOJĘTNOŚĆ. GNIEW. DUMA… I jest! Jej ulubiony. Ten najwłaściwszy.

RESET – klik. Klik. Czas: godzina. Czerwona kropka na jej bluzce. Klik.

Podbiegła do niego i z całej siły objęła dziecięcymi rączkami. Uderzenie kija o ziemię. Osunął się na kolana, odwzajemniając uścisk. Różowe myszki zaraziły się czerwienią.

– Już dobrze, Melciu, tatuś jest przy tobie. No chodź tu, karmelku.

Gładził ją po włosach, gdy nagle zatrzymał wzrok na nieruchomym mężczyźnie. Dreszcz. Rozszerzenie źrenic. Desperackim ruchem zakrył małej oczy. Krew zmieszała się z potem w szczypiącym koktajlu. I chyba poczuł coś nieznośnie… prawdziwego.

Drżącym ruchem wyrwał zuklib* z rąk córki.

Bała się.  

– Tatuś… Tatuś nie jest złym człowiekiem, karmelku. Po prostu… – Gula nieubłaganie narastała mu w gardle. – To…

Szybciej, szybciej… RESET – klik. OPANOWANIE – klik.

– Ustawienia, tatku? – Utkwiła w nim ogromne oczy.

– Dokładnie, ustawienia. – Ujarzmił łamiący się głos. – To tylko ustawienia. I drobne usterki. Jutro pójdę do serwisu.

Zdawało mu się, że na jej buzi odmalowało się lękliwe wahanie. Niechętnie sięgnął do kieszeni piżamki. Klik. Klik. Klik. Teraz lepiej. Normalnie.

Włączył muzykę. Wesołe dźwięki wypełniły pokój.

– Ja tu zaraz posprzątam, a potem zamówimy pizzę. Hawajską?

– Hawajską! – Uśmiech nie schodził jej z twarzy.

 

*zuklib – tzw. „zewnętrzny układ limbiczny”, kontroler emocji

(Uczucia wreszcie pod kontrolą! Szeroki wachlarz emocji + wygodna regulacja natężenia, czasu i opcja ukierunkowania na osobę. Nie czekaj! Zamów już dziś pod numerem 666 313 0xx!)

 

Koniec

Komentarze

Ciekawy pomysł z kontrolerem emocji. To zestawienie nieświadomego dziecka z ojcem, który z jednej strony był troskliwym tatusiem dla córki, ale bywał okrutny dla innych, też fajne. Całkiem spoko szorcik.

Zgadzam się z przedmówcą chociaż osobiście rozbudowałbym to choć trochę. Mam na myśli samego tatka, córkę i motyw (za co nie oddał kasy? Czy bohater jest zły bo tak czy jest uwikłany w jakieś problemy z których próbuje się wydostać, czy córka wie o wszystkim i się zgadza a może wręcz przeciwnie?) Uważam że taki rozbudowanie było by genialne.

Pozdrawiam cieplutko

CorrinnaKubo139 – bardzo dziękuję za opinie! :)

Pomysł jest intrygujący, wykonanie spoko, czytało się dobrze. Mam jednak wrażenie, że to dopiero zalążek opka. Wpadł Ci do głowy pomysł, spisałeś go od razu, ale nie przemyślałeś do końca tego uniwersum. 

Jeśli dobrze zrozumiałam, tatuś trochę podkręcił sobie złość, żeby rozprawić się z dłużnikiem. Po pierwsze gniew ma różne stopnie natężenia, inny jest gniew na dziecko, które poszło na wagary, a inny w tej konkretnej sytuacji. Czyli ten gadżet powinien mieć funkcję regulacji natężenia uczucia. I tu się pojawia pytanie, kto pozwolił na sprzedaż urządzenia, które jest w stanie doprowadzć człowieka do popełnienia morderstwa. W świecie choć trochę podobnym do naszego byłoby to niemożliwe. Więc jak wygląda świat, w którym da się to zrobić?

Dalej, dziewczynka zresetowała tatusia, ale wyobraź sobie zwykłego człowieka, który nagle staje twarzą w twarz z konsekwencjami tego, co zrobił. Fakt, jest córka, którą trzeba się zająć, jest kontroler, którym można się uspokoić. Jednak coś takiego ma dalsze konsekwencje. A tych w tym szorciku nie ma.

To jest pomysł, który ma potencjał, masz umiejętności, żeby go wykorzystać. Szkoda tego pomysłu na krótkiego szorcika, scenkę wyrwaną z kontekstu.

Irko_Luz, dziękuję serdecznie za przeczytanie i obszerny komentarz! 

Zuklib umożliwia kontrolę natężenia emocji (informacja w zamieszczonym na końcu dopisku). Ojciec, chcąc skutecznie zastraszyć (i tylko zastraszyć) dłużnika, prawdopodobnie nastawił swój zuklib na gniew najwyższego stopnia. Przypuszczalnie czuł, że bez owego sztucznego wspomagania nie będzie w stanie tego zrobić i może nawet już wcześniej uciekał się do tego sposobu (wybierając niższe natężenia). Niewiele wiadomo o jego “prawdziwym” usposobieniu (i może w świecie emocji zewnętrznie kontrolowanych taka informacja trochę traci na znaczeniu).

Kontroler – bez względu na wybrane parametry – nie powinien wyzwalać zbrodni. Takie urządzenie rzeczywiście nie mogłoby wejść na rynek. Zuklib prawdopodobnie pomyślnie przeszedł wymagane testy i u większości ludzi działa poprawnie. Jednak w tym konkretnym przypadku coś zawiodło i dopuszczam różne opcje. Może istnieje bardzo mała grupa, u której urządzenie wyzwala nieprzewidywalne reakcje, czego wcześniej nie zdołano wykryć? Mogłoby to być warunkowe rzadką konstelacją genów lub chociażby interakcją z jakimś lekiem. A może to ten konkretny egzemplarz okazał się wadliwy, wkradła się jakaś niespotykana wcześniej usterka? Ewentualnie inna opcja – testy okazały się jednak niewystarczające, wszystkie zukliby stanowią niebezpieczeństwo, wkrótce wybuchnie afera i urządzenie zostanie wycofane w niesławie :) Wiem, zbyt wiele tych pytań. Teraz widzę, że rozbudowanie tej historii i lepsze zarysowanie kontekstu byłoby wskazane.

Ojciec nie planował morderstwa. Urządzenie, które miało dać kontrolę, paradoksalnie całkiem go jej pozbawiło – stąd trochę ironiczna reklama na końcu. Córka zresetowała jedynie gniew, by móc “przestawić” ojca na czułość i troskę, jednak zwłok zresetować nie można, więc tatko za “swój” czyn prawdopodobnie poniesie konsekwencje, co mógł sobie uświadomić podczas niekontrolowanego przebłysku naturalnych emocji, przerażenia. “Opanowanie” i “normalność”, które ustawił, to tylko doraźne lekarstwo. Powstaje pytanie, jak osądzić taką zbrodnię… 

Powyższe to oczywiście tylko moja wersja. Celem było zostawić sporą dowolność interpretacji, nie sugerować zbyt wiele – i chyba stąd tyle niedomówień. 

Tak, scenka rzeczywiście jest nieco wyrwana z kontekstu, należałoby rozwinąć kilka kwestii. Może w przyszłości spróbuję przekuć ten pomysł w dłuższe opowiadanie, by nie tworzyć tylu znaków zapytania. Dziękuję za wszystkie uwagi, będę wiedzieć, co budzi wątpliwości. 

Wielka szkoda, że sens szorta dotarł do mnie dopiero po przeczytaniu komentarzy, bo wolałabym to wszystko znaleźć w tekście.

Hmm… Ciekawy pomysł i zgrabnie przedstawiony. Namalowałeś obraz dziewczynki, widziałam ją bardzo wyraźnie. Jej tatusia, mimo wszystko, trochę słabiej. 

Tekst ma potencjał. Coś przekazałeś, pewne emocje, obraz zepsucia. Ładnie, ładnie. Jako zalążek czegoś większego, bardzo dobrze. Jako skończony tekst – nie jestem do końca usatysfakcjonowana, ale szczególnie zawiedziona też nie. 

 

Przyjemnie się czytało :)

Nowa Fantastyka