- Opowiadanie: wojtas10 - Dziś w programie

Dziś w programie

Hasło: mraśne umieranie

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Dziś w programie

 

 

– Równoleżniki to okręgi powstałe wskutek przecięcia płaszczyznę Ziemi płaszczyzną prostopadłą do jej osi. Jak nazywa się najdłuższy równoleżnik, dzielący Ziemię na dwie półkule? – Gospodarz programu kojarzył się Maćkowi z próchnicą zębów. Różowy garnitur, oklejony błyszczącymi cekinami i utapirowane w fantazyjny czub włosy, aż ociekające żelem. Gość wyglądał jak chodząca landrynka w wacie cukrowej. – A: zwrotnik, B: południk, C: równik czy D: krąg polarny?

Twarz biorącej udział w teleturnieju blond lali przybrała po raz kolejny zamyślony wyraz. Musiała długo ćwiczyć tę minę przed lustrem, pomyślał Maciek. Naprawdę wygląda, jakby się nad czymś zastanawiała. Rozpięty na całej ścianie ekran pokazywał w idealnej rozdzielczości każdy detal. Delikatnie pofałdowane czoło, zabawnie zmarszczony nos, oczy przysłonięte lekko powiekami, koniuszek małego palca przygryziony w udawanym skupieniu, tak naprawdę tylko po to, by podkreślić idealną biel zębów. Zamiast palca powinna przygryzać zausznik okularów, w stylu seksownej kujonki, to podbiłoby jej notowania u publiczności. Aż dziwne, że nikt jej tego nie doradził, przecież cała reszta wpisuje się w ten schemat. Warkocze, kraciasta spódnica, biała bluzka zawiązana z przodu w supeł… No i pomogłoby, gdyby patrzyła na odpowiedzi.

– Ojej, ale ja jestem kiepska z geografii – zachichotała uczestniczka, rozkładając bezradnie ręce.

– Możesz wykorzystać koło ratunkowe – pospieszył z pomocą prowadzący, a publiczność poparła jego propozycję radosnym wyciem i gwizdami.

– Oj, nie wiem… Hi, hi… No chyba… – Dziewczyna krygowała się przez chwilę, chociaż jej decyzja była jasna od początku. – No dobrze…

Gromkie brawa poparły jej decyzję. Blondynka wstała, przeciągając się zmysłowym ruchem i zaczęła powoli rozwiązywać supeł bluzki. Troglodyci zgromadzeni w studiu wstali z miejsc, wywrzaskując słowa zachęty. Lala zakręciła topem wokół głowy i rzuciła nim w tłum ponad oddzielającymi trybuny pancernymi szybami. Maciek kliknął ikonkę lajka na pilocie. Zapewne nie był jedyny, bo słupek poparcia, widoczny w rogu ekranu, natychmiast wzrósł. Prawidłowa odpowiedź podświetliła się na zielono.

– Brawo, przechodzisz dalej! – Prowadzący promieniał z zadowolenia. – Przed tobą następne pytanie, ale najpierw krótka przerwa na reklamy. Za chwilę wracamy do „Striptizerów”!

Za chwilę, akurat, rozzłościł się Maciek. Zawsze przerywają w najlepszym momencie, skurwysyny. Może by się pójść odlać w międzyczasie? Oderwał na chwilę wzrok od ściany z ekranem. Habitat miał standardowe wymiary dwudziestu czterech metrów, toteż do mikroskopijnej łazienki miał zaledwie trzy kroki, ale ciało, rozparte w fotelu, nie wykazywało chęci, by walczyć z siłą ciążenia. Dobra, wytrzymam, zdecydował. Pójdę, jak będę wstawał po piwo. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

– Już dziś, o dwudziestej drugiej na kanale AdultVision, prosto z więzienia w Rawiczu. – Ekran pociemniał, a potem rozbłysnął wielkimi literami, układającymi się w napis „EGZEKUCJA LIVE”. – Bezpośredni przekaz z wykonania wyroku na członkach terrorystycznej grupy WNZ. – Kamera błyskawicznie prześliznęła się po kilku wynędzniałych, bladych twarzach, poprzedzielanych pionowymi pręgami krat. – Gospodarzami programu jest jak zwykle mistrzowskie trio egzekucyjnego freestyle'u: KaToN, Bro-KAT, i KatorgIa! – Na ekranie pojawiły się postacie w obcisłych, podkreślających sylwetki strojach. Czarnoskóry mięśniak o budowie kulturysty i harmonijnie zbudowany biały mieli na sobie czarne kaptury, a stojąca między nimi wydekoltowana kobieta różowy. Krzyżowali w stronę ekranu dłonie z pozginanymi w różnych układach palcami. – Ci ludzie zmuszą cię do śmiechu, wyłamując jednocześnie twoje stawy!

Maciek kliknął pilotem, dodając program do listy oglądania. Reklama trwała dalej, pokazując urywki z poprzednich odcinków, w których oprawcy improwizowali rymowane odpowiedzi do jęków i krzyków skazanych. Zgodnie z przepisami o humanitarnym uśmiercaniu w celach rozrywkowych, ofiary otrzymywały odpowiednią dawkę środków znieczulających. Dzięki temu próg bólu utrzymywał się na poziomie niewpływającym na elokwencję i jasność myślenia. Nieliczni skazańcy potrafili nawet dopasować swoje odpowiedzi do tekstów siepaczy, zdobywając poparcie widzów, co w wyjątkowych przypadkach mogło nawet zaowocować własną karierą w show-biznesie.

– Czy twoje ubezpieczenie pokrywa nieprzewidziane awarie w dostawie mediów? – zapytał głos z ekranu i Maciek sięgnął po pilota.

Bzzt.

– …rząd na najnowszym posiedzeniu…

Bzzt.

– … jeśli zamówisz już teraz, dostaniesz w pakiecie…

Bzzt.

– …dzisiaj w programie „Gwiazdy żonglują”…

Bzzt.

i raz, i dwa, pracujemy biodrami…

Bzzt.

– Ridge, jestem z tobą w ciąży.

– Ale ja kocham Brooke.

– Przecież to twoja siostra!

TADADAM!!!

Ciekawe czy jeszcze ktoś to ogląda, dumał Maciek skacząc po kanałach. Nakręcili tego tyle, że aż powstał osobny kanał „Moda na sukces”, gdzie wszystkie kilkadziesiąt tysięcy odcinków leciało raz za razem od początku do końca. Jeden pełny cykl trwał około pół roku, a trzecie albo czwarte pokolenie aktorów grało wciąż te same postacie.

O, to może być niezłe.

– Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę. – Głębokiemu głosowi narratora towarzyszył w tle huk wybuchów i przytłumiony terkot broni maszynowej. – Odkąd szeroko zakrojona w mediach społecznościowych kampania wymogła na wielkich tego świata zmianę systemu rozstrzygania konfliktów… – Maciek poruszył się niespokojnie w fotelu. Kto wymyśla te teksty? Co za przynudzanie. Może wykorzystać tę chwilę na łazienkę? Pęcherz dał ponownie znać o sobie, ale akurat kiedy mężczyzna miał wstać z fotela, historyczny wstęp się skończył i zaczęła się prawdziwa akcja.

– Dziś kolejna odsłona konfliktu między Izraelem a Palestyną! Chłopcy z OWP dali ostatnio ostro popalić przeciwnikom, ale Sayeret Matkal nie przywykł do porażek. Czy dziś nastąpi zmiana lidera? To zależy także od ciebie!

Toż to pierwsza liga, gwizdnął w duchu uradowany Maciek. Nie to co ci koreańscy lamerzy albo ciamajdy z Navy Seals.

Izraelczycy wystawili czternastu ludzi, dwa razy tylu ilu przeżyło ostatnie starcie. Na więcej nie pozwalały przepisy. Palestyńczyków było sześciu. Jako zwycięzcom poprzedniej rundy przysługiwał im bonus w postaci upgrade'u broni lub dodatkowych żołnierzy, gdyby postawili na standardowe podwojenie zespołu. Zdecydowali się na to pierwsze, co było nieoczekiwanym wyborem, z pewnością obliczonym na zdobycie poparcia zagranicznej publiczności. Dzisiejszą areną walki było olbrzymie złomowisko, gdzie hałdy metalu tworzyły labirynt potrzaskanych wraków, zardzewiałych maszyn i poskręcanych rur. Palestyńczycy wydali swoje punkty na dwa karabiny SWD. Jeden snajper usadowił się na wystającym z góry żelastwa ramieniu dźwiga, drugi zajął pozycję poniżej w mini bunkrze, zbudowanym ze starych karoserii. Pozostali zawodnicy, uzbrojeni w karabinki M4 z podwieszonymi granatnikami, rozstawili się wokół złomowego wzgórza, kryjąc ogniem wszystkie podejścia.

Maciek przebierał nerwowo nogami, próbując siłą woli zacisnąć protestujący zwieracz. Nie mógł przecież teraz odejść od ekranu. Odcinek trwał tylko czterdzieści minut, z czego połowa obejmowała retrospekcje z wywiadów, w których żołnierze opowiadali swoje osobiste historie, mające wzbudzić sympatię widzów. Po typowych wstępach i pobieżnym zarysowaniu sylwetek wybranych uczestników wreszcie zaczęła się właściwa akcja. Izraelczycy musieli atakować, żeby odrobić punkty i mieli na to mało czasu. Nie było tu miejsca na finezję. Biegli skokami, od osłony do osłony, podczas gdy snajperzy zbierali krwawe żniwo. Maciek kliknął lajka dla Palestyńczyków, gdy strzelec z dźwigu zaliczył centralnego headshota, i po chwili mógł obejrzeć w kilkukrotnym zwolnieniu replay eksplodującej czaszki. Kolejny żołnierz oberwał w środek piersi granatem i rozbryznął się na krwawe strzępy. Słupki poparcia rozjeżdżały się coraz szybciej, żołnierze Sayeret Matkal zostawali daleko z tyłu.

– Już nic nie zrobią – mruknął Maciek pod nosem i podparł się dłońmi o poręcze, by wreszcie udać się tam, gdzie nawet król chadza piechotą. Zmiana ujęcia na ekranie przykuła go jednak z powrotem do fotela. Drobny, półnagi Żyd – Maciek nie pamiętał jego imienia, choć padło ono na początku programu – wpełzał właśnie do rury, na oko zbyt wąskiej, by ktokolwiek mógł się w niej zmieścić, a której wylot znajdował się niedaleko stanowiska drugiego snajpera. Zaimprowizowany tunel nie był strzeżony przez Palestyńczyków. Chyba że go zaminowali, pomyślał Maciek w podnieceniu. Jednak pomysłowy Jewriej wysunął się z tunelu jak wąż. Kamera zrobiła zbliżenie, ukazując zdartą do żywego skórę ramion, ale chudzielec zdawał się nie odczuwać bólu. Wyciągnął z buta wąski nóż i zanurkował między szczeliny karoserii, gdzie telewizyjny dron nie miał jak wlecieć. Maciek wyszukał w bocznym panelu termin powtórki programu i dodał go do listy oglądania. Z reguły odcinki po montażu obfitowały w dodatkowe sceny z kamer osobistych.

Lufa snajperki wychyliła się ponownie spomiędzy wraków, ale tym razem jej koniec celował w Palestyńczyka po prawej. Padł strzał, nieświadomy niczego żołnierz runął na wznak, a Izraelczycy rzucili się w powstałą lukę. Obrońcy zorientowali się o parę sekund za późno, nim zdążyli skupić ogień na zagrożonym odcinku, atakujący już rozbiegli się po wzgórzu, zmuszając ich do ucieczki. Osamotniony snajper, uwięziony na rusztowaniu, zdążył zastrzelić jeszcze dwóch przeciwników, nim seria ze steyra strąciła go na ziemię. Wkrótce potem sygnał gongu oznajmił koniec odcinka. Izraelczycy odrobili sporo punktów, choć było to pyrrusowe zwycięstwo. Stracili aż dziewięciu ludzi, a chudzielec, który zapewnił im wygraną, zostanie kaleką do końca życia. Jeden z granatów wystrzelonych przez wycofujących się Palestyńczyków trafił w sam środek osłony, wypełniając wnętrze mini bunkra stalowymi odłamkami karoserii.

Piękny mecz, myślał Maciek, chwytając pilota. Żadnego markowania, ostra jazda.

– … nowa ustawa określa…

Bzzt.

– …na miejscu czwartym w rankingu największej ilości operacji plastycznych…

Bzzt.

– …skandal w „Chłopiec pozna chłopca”. Okazuje się, że zwycięzca drugiej edycji był tak naprawdę orientacji heteroseksualnej i liczył na zarobienie łatwej…

Bzzt.

– O je, o je, o je, o jeeee, beeeejbyyy!

Bzzt.

– … jedną koszulę wypiorę w zwykłym proszku…

Bzzt.

– Mamo, jak mogłaś się przespać z moim chłopakiem?

– Muszę ci coś powiedzieć… To nie jest chłopak…

TADADAM!!!

No dobra, natura nie zna litości, zdecydował wreszcie Maciek. Raz, dwa, bo zaraz się zacznie ten nowy show, „Adam szuka Ewy ”. Długo wyczekiwana polska edycja. Ponoć uczestnicy chodzą po wyspie nago.

Gdy tylko drzwi do łazienki zamknęły się za nim, ekran zamigotał, jakby zaskoczony brakiem widza. Obraz rozmył się, przebiegły przez niego fale zakłóceń, a potem z suchym trzaskiem zapadł się w czerń, z której wyłoniła się wychudła, brodata twarz o podkrążonych oczach. Szare betonowe tło za mężczyzną przecinała samotna, wąska biało-czerwona wstęga z czarnymi literami, układającymi się w napis „WOLNOŚĆ NIEPODLEGŁOŚĆ ZJEDNOCZENIE”.

– Obywatele – głos mężczyzny był piskliwy i drżący, oczy mrugały nerwowo. – Mam mało czasu, udało nam się przebić przez rządowe zapory, ale nie wiem na jak długo. Obudźcie się! Rząd was zniewolił! Pozamykał was w klitkach, w których za pomocą telewizyjnego szamba przerabia wam mózgi na breję. Podczas gdy nasi towarzysze są zabijani dla waszej uciechy, podczas gdy gapicie się w ekran jak bezmyślne zwierzęta, za waszymi plecami ustanawiane są prawa odbierające wam resztki wolności. Zamieniają was w bydło! Propaganda, wylewana na was wiadrami, ma na celu ogłupienie i uwstecznienie całego społeczeństwa. Jeśli zostało w was choć trochę wolnej woli, musicie…

Dalsze słowa zagłuszył szum spuszczanej w łazience wody.

Bzzt.

Koniec

Komentarze

Trochę mi Dawidem kainem zapachniało. Ogólnie i szczególnie bardzo dobry absurd

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Gorzko, przy całym ładunku zjadliwego humoru :). Dla mnie tekst nie do końca weird i nie do końca na taki konkretny konkurs, ale czyta się go nieźle i w sumie dla nie-jurorów to się liczy. Budujesz z klocków od dawna znanych (wykpiwanie bezmyślnych programów TV, reality show wkradające się w życie, fakt, że rewolucji nie będzie, bo nikomu się nie chce, bo ludzie mają wyprane mózgi), ale robisz to sprawnie.  

ninedin.home.blog

Dzięki wszystkim za odwiedziny. To moja pierwsza próba weirda, w dodatku po dłuższej przerwie od pisania, więc pewnie nie do końca spełnia wymogi, ale miło mi że się podoba.

Nieźle mi się czytało :)

Przynoszę radość :)

Napisane sprawnie i dobrze się czytało. Ale nic nowego – krytyka i kpina z bezmyślnych treści, wyrabiających nawyk pasywnego odbioru poprzez odwołanie się do najniższych instynktów, byleby z bezpiecznej odległości. 

 

Dziękuję za lekturę.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

„Toż to pierwsza liga, gwizdnął w duchu uradowany Maciek. Nie to co ci koreańscy lamerzy albo ciamajdy z Navy Seals.”

Ty, ale bez takich mi tutaj! #team_SEALs

A na poważnie: nie porwało mnie, choć sięgnąłeś w tej historii po akcesoria, które lubię: zgrabny research, społeczne komentatorstwo i elementy wojskowości. W moim odczuciu zostało to nieco nazbyt podane wprost, wyłożone czytelnikowi na stół i okraszone poczuciem humoru, które, według mnie, rozpatrywane w kategoriach literackich nie było najwyższych lotów. Technicznie całkiem sprawnie, pogubione przecinki, miejscami zastanowiłabym się nad przeredagowaniem fragmentów; przy takim poziomie obsługi języka oczekiwałabym czegoś nieco mniej schematycznego. Gdyby był to konkurs na parodię lub pastisz, opowiadanie fitowałoby świetnie, ale wydaje mi się, że nieco za mało tu absurdu i groteski, a trochę za dużo jaskrawej przesady. Jakkolwiek nie spieram się z przedstawioną tu tezą, opowiadanie tonem przypomina mi niektóre teksty publikowane gdzieś dekadę temu w antologiach Fabryki Słów: językowo mało kunsztowne, dosadne, „z jajem”, ale często jadące na schematach. Szczególnie mi się przejadł schemat tępej seksualizowanej blondynki. Wiem, że ilustruje on pewne zjawisko, ale jest już tak przerobiony, że polski czytelnik (a w każdym razie ja) osiąga masę krytyczną trywializowanych blondynek; niechże ta kobieta będzie głupia, ale w jakimś innym schemacie, proszę.

Lubię, kiedy utwór artystyczny stanowi komentarz rzeczywistości, ale nawet moim zdaniem był on tu wyartykułowany nieco zbyt oczywiście. Miejsca zostało dość, by podjąć próbę zakamuflowania go.

I w sumie kluczowe pytanie: gdzie w tym wszystkim jest mraśne umieranie?

Dzięki za przeczytanie.

Mraśnie umiera Maciek, oglądając jaskrawo opakowane, na pozór atrakcyjne ( czyli mraśne właśnie) badziewie i pozwalając na swoją degrengoladę. Słowo “mraśny” kojarzy mi się mocno z medialną papką i różnego rodzaju reality show, wydaje mi się, że to słowo rodem z Big Brothera.

„Gwiazdy żonglują”

>:

 

Zręcznie żonglujesz stereotypami i kliszami, społecznymi, telewizyjnymi, mraśnymi z zewnątrz, zgniłymi w środku. Czuć obrzydzenie do własnego gatunku, wracamy raz jeszcze do pytania: quo-vadis-ludzkości? Przez drwiąco-ironiczny wydźwięk miałam skojarzenia z “Nowym wspaniałym światem”. Jeśli traktować tekst jako satyrę – co podkreśla toaletowe zakończenie – jest on, poniekąd dzięki swojej zwięzłości, dobrym i przyjemnym czytadłem.

 

Dziękuję za udział w konkursie. 

 

A ja dziękuję za zorganizowanie tegoż i za odwiedziny.

 

Podobała mi się ostra krytyka programów telewizyjnych i ich bezmyślnych odbiorców. W sumie, nie wydają się zasługiwać na lepszy los.

Równoleżniki to okręgi przecinające płaszczyznę ziemi prostopadle do jej osi.

A co to jest “płaszczyzna Ziemi”? Czy okrąg może przeciąć płaszczyznę? Ziemia dużą.

Babska logika rządzi!

Dzięki piękne za punkt Finklo. Już poprawiam.

Nowa Fantastyka