- Opowiadanie: Bailout - Punkt widzenia

Punkt widzenia

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Punkt widzenia

X51 był sklasyfikowany jako wszechświat typu zdegenerowanego. Pojedyncza planeta, krążąca wokół jednej gwiazdy i absolutnie nic poza tym. Średnich rozmiarów glob wydawał się gazowym podolbrzymem, ale pozory mylą. Czujniki nie mogły odczytać składu atmosfery, o ile powłoka otaczająca ten świat w ogóle nią była. Żadna sonda, która się w nią zagłębiła, nie przekazała niczego prócz zdjęć kolorowej “mgły”. Prawie zawsze kontakt z dronami raptownie się urywał. Jedna z maszyn po kilku miesiącach wróciła, również tylko z galerią zdjęć barwnych plam. Brak zapisów dźwiękowych, śladu substancji chemicznych, sterylny, pstrokaty chaos.

Obiekt szybko popadł w niepamięć, a informacje o nim zostały zakopane gdzieś na obrzeżach rzadko przeglądanego archiwum. Do czasu. W jednej z sond, pozostawionych tam w celu dokonywania sporadycznych prób kolejnych pomiarów, wysiadła optyka. Właściwie systemy wizyjne uległy częściowemu uszkodzeniu, przestając rejestrować fale spektralne o najniższej długości. Maszyna stała się tritanopem. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na ekranach pojawiła się różowa planeta.

Do obsługi tak zapomnianego sektora nie kierowano najbardziej lotnych spośród techników, więc człowiek, który odebrał transmisję, nie uznał za konieczne zgłosić tego przełożonym. Nie zdumiało go, że zmiana w optyce może nie tyle dawać spójne odczyty, co wręcz tworzyć fizyczną rzeczywistość. A może już nie pamiętał starych, przebrzmiałych relacji? Najważniejsze, że monotonia niespodziewanie dobiegła końca – zaciekawiony mężczyzna przeszedł na sterowanie manualne i zanurkował w atmosferę. Oto zapis tej wyprawy.

 

ꗮꗮꗮ

 

Sonda 453-X51.

Planeta jest zdumiewająco podobna do Ziemi pod każdym względem, prócz barw. W sektorze początkowym wykryto prymitywną cywilizację istot do złudzenia przypominających ludzi. W zakresie widma tritanoptycznego mają różową skórę i rude włosy, rubinowe tęczówki. Jest to społeczność zbieracko-łowiecka, z widocznymi początkami uprawy roli i rzemiosła. Analiza językowa pozwoliła stwierdzić rozwiniętą kulturę. Niezrozumiały jest brak silnej reakcji na obecność sondy. Zarejestrowano następujące przykładowe wypowiedzi:

– Witaj, metalowy ptaku. Wypełniło się.

– Czekamy, pozostając w wierze.

– Ciało i krew są posłuszne.

– Słoma i piach ukorzą się.

Operator sondy odwiedził kilka wiosek, nigdzie nie wzbudzając większego zainteresowania ze strony tubylców, i szybko się znudził. Włączył tryb przyspieszonej eksploracji i autopilota z detekcją anomalii, po czym zajął się innymi rutynowymi zadaniami, nie śledząc już na bieżąco odczytów. Następnego dnia do ekranów sondy przywołał go alarm. Maszyna najwyraźniej dotarła do równika, gdzie w zasięgu kamer rozciągał się dziwaczny, jakby wytyczony z pomocą urządzeń, jakich nie mogła dostarczyć tutejsza technika, prosty pas krótkiej wyblakłej trawy, półkilometrowej szerokości. Dalej widać było pustynię. Technik przejął sondę, dał pełną moc na silniki i ruszył w głąb piaszczystego pustkowia. Po półgodzinie różowo-czerwony piasek przeszedł w szarozielony step, a wkrótce pojawiły się namioty. Przed świtem niewiele się tu działo, więc technik popędził dalej, natrafiając na osadę krytych strzechą chat. Zwolnił. Dostrzegł wychodzącą z domostwa kobietę o zielonkawej skórze i jasnoróżowych włosach. W dłoni niosła… Świeżo obdarte ze skóry truchło szakala? To lub coś podobnego. Technik poczuł mdłości, ale podążył za wieśniaczką, idącą w stronę dziwnej konstrukcji, czegoś w rodzaju ogromnego kowalskiego miecha. Kobieta zatknęła łeb zwierzęcia na jego wylocie i wprawiła narzędzie w ruch. Następnie zabrała pękate ciało, z którego, o dziwo, nie uchodziło… Powietrze? Zanim wstrząśnięty technik zdążył dojść do siebie, usłyszał żeński głos:

– Piach! – a potem świdrujący w uszach śmiech.

Zdjęty nieokreśloną paniką mężczyzna czym prędzej wprawił silniki drona w ruch i poleciał jeszcze dalej na północ. Niestety, sonda wkrótce przestała działać, a dalsze zapisy nie zachowały się. Operator poniósł śmierć. Nie stwierdzono działań osób, ani sił trzecich. Najwyraźniej coś mu się “przepaliło” w mózgu pod wpływem tego, co zobaczył.

 

ꗮꗮꗮ

 

Dalej postępowano planowo. Sektor ewidentnie nie był bezpieczny. Do kolejnych działań oddelegowano doborowy zespół, który zaczął od analizy spektralnej, wykonanej z wysokiej orbity. Testy wykazały, że skuteczne w eksploracji planety będą sondy wyposażone w tritanoptyczne, ale też protanoptyczne układy wizyjne. Postanowiono zastosować te drugie, żeby nie dublować danych. Żaden operator nie pracował sam, zaordynowano też stały nadzór psychologiczny. Oto zapis drugiego zejścia.

 

Sonda 684-X51.

Punkt startowy wyznaczono w miejscu urwania się zapisu sondy 453-X51. Zaobserwowano osadę pokojowo nastawionych tubylców o szarozłotym kolorze skóry, blond włosach i bursztynowych oczach. Obiekt zarejestrowany uprzednio jako “ogromny miech” wyglądał jak najzwyczajniejsza, ocembrowana studnia z żurawiem. Wykonano zwiad badawczy w promieniu tysiąca kilometrów. Wszystkie napotkane społeczności zachowywały się przyjaźnie, podobnie jak wcześniej nie reagując gwałtownie na obecność drona. Zebrano dużą ilość danych ksenoetnograficznych, w tym wypowiedzi takie, jak:

– Niechaj i tak będzie, posłańcze.

– Północ pamięta!

– Krew wsiąknie w piasek, tak, jak jest zapisane.

Następnie maszynę skierowano w stronę równika. Po przebyciu obszaru żółto-błękitnego stepu i piaszczystej pustyni natrafiono na pas wyblakłej trawy. Następnie wypuszczono mini-sondę 684a, która udała się wzdłuż równika na wschód, a sonda właściwa na zachód.

684a utrzymywała dwukrotną prędkość sondy-matki i jako pierwsza zarejestrowała incydent. Na “granicznym” pasie murawy trwała bitwa, a w zasadzie bezładna rzeź. Najwyraźniej ludzie północy walczyli z tymi z południa, przy czym ci pierwsi dzierżyli standardową prymitywną broń – włócznie, miecze i topory. Groteskowo prezentował się zaś “oręż” ich przeciwników, choć jeszcze dziwniejsza była jego wysoka skuteczność. Południowcy rozpłatywali czerepy wrogów obrzydliwie tłustymi, ogromnymi larwami, kręcili zabójczego młynka żyrafimi łbami, a ten i ów miotał okrągłe, żółto-złote pisklęta, jakimś cudem raniące ludzi północy nie gorzej niż kamienie. Absurdalna, acz bezlitośnie krwawa, potyczka zakończyła się bez rozstrzygnięcia i niedobitki pokuśtykały w stronę swoich obozów, a 684a zawróciła do macierzystej maszyny zsynchronizować dane.

Po kilku godzinach główna sonda również natrafiła na godny baczniejszej uwagi obiekt. Był to, tkwiący dokładnie pośrodku trawiastego pasa, ogromny, biały, gumowaty obelisk w kształcie osadzonej pionowo elipsoidy. Wznosił się na siedemdziesiąt metrów ponad poziomem równiny.

 

ꗮꗮꗮ

 

Kolejne tygodnie badań pozwoliły dokonać następujących ustaleń:

Populacja południowej półkuli jest tritanoptyczna, natomiast mieszkańcy północy to protanopi.

W społecznościach występuje spójność postrzegania rzeczywistości, zmieniająca się w nieznacznym stopniu po przekroczeniu równika. 

Odbiór zmysłowy świata przez poszczególne ludy diametralnie zmienia się w kontakcie z osobami dysponującymi innego rodzaju aparatem wzrokowym, gdy pojawiają się przytłaczająco groteskowe i makabryczne wizje. Te same zasady dotyczą sond Unii Wszechświatowej, w zależności od zainstalowanego typu systemów optycznych.

Zapewne z wyżej przytoczonych względów, dwa podgatunki izolują się od siebie, zaś w sporadycznych przypadkach kontaktu wszystkie osobniki popadają w amok i przystępują do szaleńczej walki.

Zarówno południowcy, jak i mieszkańcy północy posiadają zinstytucjonalizowaną religię, opartą na świętych inskrypcjach. Analiza nie przyniosła spodziewanego wyjaśnienia reakcji tubylców na drony badawcze, wykazała też całkowitą odrębność wierzeń, poza jedynym dogmatem, dotyczącym położonego na równiku obiektu X51-DK. W roboczych notatkach Unii Wszechświatowej jest on nazywany “kluską”, tu w obu językach określa się go mianem – “Arkatara”. 

Wspomniany zapis brzmi: “Arkatara jest jednowidzialna, jest wszystkim. Na początku czasów połączy się z Nim.”

 

ꗮꗮꗮ

 

Wszystkie te informacje zgromadzono przed incydentem zapisanym w kronikach Unii jako Zamknięcie. Pewnego dnia, bez możliwego do ustalenia powodu, transmisje z X51 zostały przerwane. Zlecono prognozy naukowe, z których większość przewidywała prawdopodobne wznowienie kontaktu w bliżej nieokreślonej przyszłości. Znalazły one potwierdzenie, kiedy po kilku latach na jednej z planet wszechświata niskiego poziomu F34 pojawiła się ogromna gałka oczna o ciemnoszarej tęczówce. Żadne dostępne w multiwersum czujniki nie były w stanie zebrać o niej szczegółowych danych. Gałka stopniowo przyspieszała, lewitując w powietrzu, aż osiągnęła prędkość naddźwiękową. Krążyła po całej planecie, wyraźnie koncentrując uwagę na skupiskach ludzkich. Po kilku dobach przyspieszyła jeszcze bardziej i wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną. Będąc pod ciągłą obserwacją naszych techników, odwiedzała różne systemy F34, by w końcu dotrzeć na peryferyjny świat średnio rozwiniętego układu Fol (poza Unią). Po trzech dniach ostatecznie opuściła wszechświat F34, uprowadzając mieszkańca planety – obiekt 584667-ST (Jagz Krompton), który nadzorca z ramienia Unii zdążył wyposażyć w kwantową pluskwę z polimorficznym systemem optycznym. W ten sposób udało się uzyskać informacje o dalszych losach X51.

 

ꗮꗮꗮ

 

Połączenie z Kromptonem pozostało stabilne i rzeczywiście zlokalizowano go na X51. “Czarnego oka” nigdy więcej nie widziano. Krompton był najwyraźniej odurzany narkotykami i rozumiał niewiele z tego, co działo się w jego otoczeniu. W bezprecedensowym akcie współpracy między społecznościami południowców i ludu północy zbudowano drewniane sanie, na których umieszczono Folanina. Następnie ciągnięto konstrukcję po równikowym pasie trawy do samej Arkatary. W dniu dotarcia na miejsce, wieczorem, wyprawiono wielką ucztę. Zjadano najsmakowitsze potrawy oraz drewniane pieńki, surowe wnętrzności nietoperzy, pszczele gniazda i krwawe, przewrócone na lewą stronę gronostaje, zależnie od zawartości oczodołów biesiadnika.

Po zakończeniu uroczystej wieczerzy oszołomiony Krompton został doprowadzony do obiektu X51-DK. Zdalne obrazowanie mózgu wykazało, że mężczyzna był deuteranopem i postrzegał ciemny punkt, umieszczony na, zdawałoby się nieskazitelnej, powierzchni obelisku. Jagz Krompton jak w transie podszedł i przyłożył twarz do odznaczającej się kropki. Po minucie twór zaczął go wchłaniać.

Po kolejnych dziesięciu minutach został zhakowany i aktywowany system splątania kwantowego pluskwy, a planeta znalazła się w jednym z sektorów średniego poziomu wszechświata Unii. Znajdowała się tam baza policji galaktycznej, więc system dysponował orbitalną siecią monitoringu makrowizyjnego o wysokiej rozdzielczości. Dokumentacja kolejnych wydarzeń jest zatem bogata. Powierzchnia planety wzdłuż trawiastego równika zaczęła się rozstępować na podobieństwo ogromnej paszczy. Wrażenie to okazało się niepozbawione sensu, gdyż niesiony nieokreśloną siłą glob zaczął przemieszczać się i “pożerać”, czy też wchłaniać mniejsze planety układu.

 

ꗮꗮꗮ

 

Obecnie trwa posiedzenie Rady Stałej Unii Wszechświatowej, zwołane w celu ustalenia sposobu dalszego postępowania. Zawiązały się dwa główne stronnictwa – jedno, dążące do ochrony tej unikatowej struktury za wszelką cenę i drugie, nawołujące do natychmiastowej interwencji, pozwalającej zminimalizować straty w populacji multiwersum. Nie ma jasności, czy którakolwiek strategia jest w ogóle możliwa do zastosowania.

Pewne jest jedno. Puste wszechświaty nie są puste bez przyczyny.

Koniec

Komentarze

E no, to jest dobre! Jak na razie, mój faworyt w tym konkursie. Serio. Zgrabniutka, wciągająca historia z dreszczykiem, aż szkoda, że taka krótka. Urzekł mnie klimat, fabuła i obrazowość. Wszystko dokładnie widziałam: i kosmos z bazą galaktycznej policji, i surrealistyczne kolory na planecie, i larwy, którymi się okładali. Pac-manowa planeta – cudo. A to ostatnie zdanie to majstersztyk. Zastanawiam się nad nominacją do piórka. Szukam w tym tekście czegoś “mojego”, jednak chyba już wiem – sam fakt obrazów, które tak mocno widziałam. Ale jeszcze się prześpię z tą decyzją. Na teraz oczywiście kliczek!

tubylców o szaro-złotym kolorze skóry

Czy oni byli szarzy w złote kropki? Jeśli jednolici, to powinno być szarozłotym:

https://sjp.pwn.pl/so/niebiesko-zielony;4471610.html

https://sjp.pwn.pl/slowniki/niebieskozielony.html

heart Dzieki, Sonato! Proszę, proszę w czyje to gusta niespodziewanie można trafić, pisząc nietypowy dla siebie tekst :P .

Z tym kolorem masz rację i ja też miałem, ale zaufałem słownikowi Google i portalowemu. Wiktor pozwala poprawić, więc poprawiam :)

Planeta też mi się skojarzyła z Pac-Manem, ale samego tego słowa wolałem nie używać, bo miałem już motyw tej postaci w końcówce opowiadania na “Science 2017”, choć w zupełnie innym sensie i kontekście ;)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Cześć :)

 

Maszyna najwyraźniej dotarła do równika, gdzie w zasięgu kamer rozciągał się dziwaczny, jakby wytyczony z pomocą urządzeń, jakich nie mogła dostarczyć tutejsza technika, prosty pas krótkiej wyblakłej trawy, półkilometrowej szerokości.

Trochę przydługie zdanie, można chyba rozbić na dwa:

Maszyna najwyraźniej dotarła do równika, gdzie w zasięgu kamer rozciągał się dziwaczny, prosty pas krótkiej, wyblakłej trawy. Miał pół kilometra szerokości i na pewno nie został wytyczony z pomocą urządzeń, jakich mogła dostarczyć tutejsza technika.

 

W dłoni niosła… Świeżo obdarte ze skóry truchło szakala?

Po tym wielokropku raczej mała litera. Kilka zdań dalej to samo.

 

Ta „kluska” trochę na siłę wepchnięta :P

Niemniej – dziwno, śmieszno, absurdalnie, czyli – jest dobrze. Bardzo dobry pomysł z dichromatyzmem i różnym postrzeganiem rzeczywistości „zależnie od zawartości oczodołów” (perełka!). Cała ta daltonistyczna kolorystyka robi fajny klimacik. Scena bitwy – parsknąłem śmiechem, tak samo opis biesiady XD Zgadzam się też z Sonatą co do pac-manowej planety.

Mogłoby być trochę dłuższe. Czytałbym.

No i puste wszechświaty zdecydowanie powinny pozostać puste.

Precz z sygnaturkami.

Dzięki za klika i dobre słowo laugh . Z tym rozbiciem na dwa – trochę racja, ale do ogłoszenia wyników nie będę tego ruszał. Co do wielokropków – odnotowuję Twoje zdanie odrębne, ale dla mnie (i myślę, że dla mojej bety) jest OK.

Dłuższe mogłoby być, było pole manewru, ale z drugiej strony wtedy taka, w zasadzie pozbawiona dialogów, forma mogłaby zacząć nudzić czytelnika.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Oooo widze, że inni komciujący mieli dokładnie to samo skojarzenie.

 

A one legged prostitute in Vegas – Drawception

 

 

Bailout opędzał się od świata.

– Kurde, o czym by tu napisać… Muszę, obiecałem! – mamrotał pod nosem, sypiąc karmę gryzoniom. Wtem wzrok jego przykuły futrzaki. Przesunął dłoń w prawo, sypiąc ścieżkę karmy. Gryzonie chapały ziarenka, poruszając się śladem paszy. Za sobą zostawiały sznurek bobków, które to od czasu do czasu szybciorem obwąchiwały, jakby upewniając się, że przez przypadek nie wyrzuciły drugą stroną czegoś jadalnego. Następnie wracały do ścieżki pożywienia, przystając przy każdym ziarenku i ogryzając je na wyścigi. Bailout uszami wyobraźni usłyszał charakterystyczne, zniekształcone przez wczesnoatari’owski głośniczek “ZGRZYTU ZGRZYT” i już wiedział.

– Tylko ten, yebnę to w skali kosmicznej! – Zadecydował, siadając do klawiatury.

 

Humor – jest

Zgrabne pióro – jest

Pac-Man – jest. Wyczesany w kosmos, nadmienię.

Absurd – jest.

 

Komentarz na różne punty widzenia, paradygmaty będące źrodłem walk i niesnasek i ogólnego nie rozumienia się – bardzo zgrabny i w swej absurdalnej wesołości, dość smutny.

 

Mi się.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Zdanie zamykające jest znakomite. Ale ogólnie całe opowiadanie czytało mi się naprawdę dobrze. Jest to dawka dziwności i absurdu, którą przyswajam z przyjemnością, historia oryginalna, tak jak kreacja samej planety. :D

Grafika z komentarza Ryby prawie nadawałaby się na ilustrację.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Co mogę więcej od siebie dodać? Może tylko, że to zdanie:

Pewne jest jedno. Puste wszechświaty nie są puste bez przyczyny.

Takie piękne. 

 

Świetnie napisane, ogromna dawka absurdu i ten klimat. Wszystko jest przemyślane oraz na swoim miejscu, żadnego zbędnego słówka. Oprócz zacytowanego zdania mam więcej ulubionych momentów. Jestem pełna podziwu Twojej wyobraźni w tym opowiadaniu. 

Dziękuję Szampaństwu, dziękuję i kłaniam się heart

żadnego zbędnego słówka

Taki mam styl, fajnie, że wyszło :)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Hmm… Interesujące opowiadanie, ciekawy pomysł. Ładnie, obrazowo opisałeś świat, dość konkretnie, że tak to ujmę, skompresowałeś go. :p Tak jest dobrze, ale gdybyś rozwinął, też byłoby fajnie.

Mamy tu trochę humoru, absurd, tylko mało tej kluski. ;) 

Brakowało mi też emocji. Może kolorowego bohatera, który poprowadziłby mnie za rękę, którego mogłabym polubić, lub nie.

Czytało się bardzo dobrze, tematyka w moim guście. Więc kliku kliku, gdybym mogła… Polecam tam, gdzie trzeba. 

 

Powodzenia w konkursie! :)

Dziękuję za odwiedziny i fajnie, że generalnie się podobało i nie masz wielu zastrzeżeń :) . Miałem zinterpretować hasło i zinterpretowałem. Co więcej, jest to jeden z trzech głównych motywów opowiadania, którymi są dichromatyzm, natura planety i właśnie “kluska”.

Zgodzę się, że to, czego mogło zabraknąć, to więcej emocji i bohater, z którym można byłoby się identyfikować, ale to jest już wymuszone strukturą samego tekstu i specyficznym rozłożeniem akcentów oraz estetyką weird.

 

EDIT: Jeszcze cytat z Orlicy wygrzebałem:

 

wystarczy nam nawet nawiązanie w ogólnej koncepcji tekstu – tak, byśmy potrafili się w utworze dopatrzyć powiązanego z nim hasła (a w owym dopatrywaniu będziemy życzliwi, obiecuję!)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Twoje opowiadanie przypomina mi Le Guin, ale nie cykl Ziemiomorze. Podoba mi się oszczędność języka, ale odbieram go jakby zmienionym. Nie rozumiem tego. 

Pomysł bardzo misię! lecz zamiast pójść w „szaleństwo” trzymałeś się mocno w karbach i stąd ta długość, znaczy krótkość. :-)

Myślę sobie, że można byłoby bardziej „wysuszyć” i dać z migawkami albo zintensyfikować doznania, wszystko jedno z czyjego pktu widzenia. Opowiadanie jest bogate w treść i pomysły, kipi, lecz zostało jakby okiełznane.

Kurcze, przejdę na zapylanie kwiatów, bo mi się inne metafory cisną na usta. Chodzi mi o to, że zalążnia bardzo mi się spodobała, z owocem bym dyskutowała. Chciałabym czytać o takich światach i w takiej formie napisanych, zapisanych.

Tyle ode mnie. :-)

Niestety kliknąć, znaczy poskarżyć się o klik nie zdążyłam. Sprawdziłam na wszelki wypadek jeszcze przed chwilą, czy jesteś w biblio, ale Użytkownicy napisali, że tak, więc nie ma potrzeby.

Przeczytałam przy kawie, ale… na napisanie czasu już zabrakło. Dopiero teraz weszłam. W ciągu dnia słuchałam trochę Bloodhound Gang i Mope. Ależ byli kontrowersyjni, a przy okazji ponieważ nie mogłam sobie odpomnieć nazwy zespołu i trafiłam na psy Św. Huberta. Nie wiedziałam, że tak je się nazywa. Gdybym miała określić się na skali psy-koty, jestem zdecydowanie na lewo.

srd, dobre opko!

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum – “szaleństwo” Twojego komentarza wystarczająco dopełnia to opko ;) heart

Muszę mierzyć zamiary na czas jakim dysponuję, dlatego taka a nie inna objętość tego tekstu. Jak już zamorduję rodzinę, obiecuję, że będę pisał dłuższe teksty laugh

Dzięki za ciepłe słowa.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

heart – bo jeden Bailout chciał więcej serduszek.

Veni, vidi, readici.

Argh, Wiktorio, “legi”. XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

fingerguns Discord Emoji

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Ogólnie podzielam zdanie Sary i Asylum – historia bardzo dobra, choć trochę za bardzo skompresowana do bezosobowej relacji. Asylum dobrze napisała, że jest zbyt “okiełznana”. Zabrakło tutaj bohatera, być może takiego, który ciągnąłby opowieść. Szkoda, że kluseczki tyle, co kot napłakał, ale trzeba przyznać, że wybrałeś sobie trudne hasło, nie wiem czy bym podołała :D.

Mimo tych uwag, opowiadanie jest jak najbardziej w porządku; dziwności wyszły ciekawe, a poprawny język sprawił, że czytało się bez zgrzytów :)

 

Powodzenia w konkursie!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Argh, Wiktorio, “legi”. XD

 

Tarnino, no bez przesady, przecież to readici to jest heheszek…

 

 

Doświadczyłam niewątpliwej przyjemności z czytania twojego opowiadania – jest ono napisane w sposób pociągający i intrygujący, i potrafi zainteresować mimo statycznej formy, Ładne i słodkie. No i oczywiście punkty bonusowe za różową planetę, zdecydowanie najjaśniejszy punkt tekstu heart

Za ostatnie zdanie – czapki z głów.

Szkoda, że to w sumie opis niż opowiadanie z bohaterami i akcją. Ale to ładny opis :)

www.facebook.com/mika.modrzynska

@Sy

Dzięki i nawzajem :) ! No cóż, bezosobowa relacja to konwencja przyjęta z całym dobrodziejstwem, ale też i zło-dziejstwem inwentarza ;) . Twój tekst czytałem już dawno, również mi się podobał i muszę w końcu napisać (nie tylko zresztą Tobie) porządny komentarz, tylko mam teraz urwanie głowy…

 

@Kam

Bardzo dziękuję za pochwały i uwagi, mimo że musiałem je czytać do góry nogami ;D

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Mam nadzieję, że w procesie czytania nie zostały uszkodzone żadne chomiki – ani Bailouty ;)

www.facebook.com/mika.modrzynska

U mnie nie, ale za całe multiwersum nie ręczę ¯\_(ツ)_/¯

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Szalony tekst. Zgadzam się z przedpiścami, że brakuje głównego bohatera, który ciągnąłby historię. Jak się ludzie przy sankach ciągle zmieniają, to trudno się przywiązywać do załogi. A i czasami miałam wrażenie infodumpowatości opisów.

Dekompresja to może być dobry pomysł.

Ale fajnie, że w ogóle napisałeś coś dłuższego niż żarciki.

Babska logika rządzi!

Dzięki za odwiedziny, uwagi i, zdaje się, “doklikanie” tekstu. Bohatera miało brakować, dałoby się to zmienić, ale musiałbym zrobić to też z całą strukturą tekstu. Jak pisałem, taką przyjąłem konwencję, przyjmuję wszystkie konsekwencje. Też uważam, że fajnie było napisać coś dłuższego. Problem polega na tym, że żarciki przychodzą mi tak łatwo, jak oddychanie, a żeby napisać porządne opowiadanie, to już potrzebuję śmiertelnej ciszy, długich godzin niezakłóconego spokoju, relikwi z macki Cthulhu i gwiazdki z nieba. Najtrudniej jest z dwoma pierwszymi.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Cholipciuś, znaczy, że Użytkownicy skłamali i ja mogłam doklikać. Eh, trudno, poczekam na następne opko i wtedy dokładnie sprawdzę, czy aby na pewno doklikane. :-)

Pisz żarty, brakuje ich, bardzo. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dobrze liczysz tudzież sprawdzasz korelacje godzin. Doklikawszy.

Asylum, no masz ci los! Użytkownicy podpadli kolejnej użytkowniczce. Teraz dołączysz do krucjaty CM? ;-)

Babska logika rządzi!

Asylum, Użytkownicy skłamali i nie skłamali. Faktycznie tekst powinien być w Biblio po wczorajszym zatwierdzeniu, ale tak się nie stało i Finkla poczyniła tu słuszną słuszność, co więcej, w ostatniej chwili, gdyż to niedopatrzenie groziłoby za chwilę zachwianiem osnowy wszechświata ;)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Czyżby mój klik odwrócił uwagę i zmienił ścieżki Pac-planety? ;-)

Edytka: O jednej rzeczy zapomniałam napisać: na początku masz, że jedna planeta krąży wokół jednej gwiazdy. A pod koniec – że planeta pożera inne z układu. Skąd się tam wzięły?

Babska logika rządzi!

To są dwa całkowicie inne układy planetarne, coś ci musiało umknąć podczas lektury ^(;,;)^

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Fajne było, uśmiechnęłam się podczas czytania (z powodu swojego boleśnie nieoryginalnego pac-skojarzenia, które mieli chyba wszyscy czytający), proporcje groteski do makabry do SF fajnie wyważone. Może nie będzie to tekst, który zapamiętam do końca życia, ale wydaje mi się udany.

ninedin.home.blog

Dzięx, Nin, spokojnie, ja go sobie zapamiętam za Was wszystkich :P

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Asylum, no masz ci los! Użytkownicy podpadli kolejnej użytkowniczce. Teraz dołączysz do krucjaty CM? ;-)

Finklo, na razie tak się kręcę w orbicie tej krucjaty, będąc ani za, ani przeciw. wink Użytkownicy ciężki los mają z tym klikaniem, sama rozumiesz – czasu na lenistwo brak. :-)

 

Finkla poczyniła tu słuszną słuszność, co więcej, w ostatniej chwili, gdyż to niedopatrzenie groziłoby za chwilę zachwianiem osnowy wszechświata ;)

Bail, najsłuszniej, bo osnowa wymaga smarowania, bo z czasem może się odkształcić od naprężeń, trza doglądać. wink

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Osnowa.

Smarowanie.

Pick one.

Chyba, że jesteś Asylum heart yes

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Osnowa = nowa oś osinowa

;-)

Babska logika rządzi!

Thinking Emoji – Discord Emoji

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Bail :-)

One is worse than two. wink Niewiele zełgałam, hi hi.

Kiedyś, a było to dawno temu, za lasami i górami zapisałam się  na kurs tkania gobelinów. Ja zbiłam ramy, a przyjaciółka nici do osnowy i wełnę zdobyła. Kurs ukończyłyśmy obie. Z wyróżnieniem, dodam, bo ciężko było.

Na osnowę często bierze się lnianą, nabłyszczaną dratwę (inne nazwy to szpagat, nici szewskie nabłyszczane, może być sznurek wędliniarski, ale lniany nie bawełniany). Dratwa nabłyszczana jest impregnowana za pomocą wosku i polerowania. Wosk wzmacnia dratwę, sklejając jej włókna. Z kolei  nienabłyszczona łatwo się mechaci i wątki nie przesuwają się po niej swobodnie.

Widzisz  wink

 

Finklo :), hmm, osinowa oś? Kto wie? Jak do łopaty piekarskiej się nadaje i do magicznej broni na wampiry, pewnikiem i magiczne krosno dla wampirzej dzierlatki dałoby radę skonstruować. wink

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wiem co to szpagat, babcia miała.

Hmm, mnie się to smarowanie bardziej z oliwieniem skojarzyło. Skoro nabłyszczanie/woskowanie, to nieco zmienia postać rzeczy i będziesz chyba musiała jakieś inne cudactwo wymyślić, żeby nie utracić reputacji :P

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

:P

– Stopiony wosk wlać do olejarki, a może zwykła oliwa wystarczy? – mruczała pod nosem,  przesuwając dłoń po postrzępionym sznurku.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

yes

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Tarnino, no bez przesady, przecież to readici to jest heheszek…

Wiem, ale moja alergia na błędy językowe zaczyna przekraczać poziom dopuszczalny…

I też mu mówiłam, żeby dłuższe zrobił ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Weź tu Bailoutem nie steruj… On jest samoniesterowalny ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nawet śliwki są sterowalne ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kosmiczny PacMan w wersji weird :D

Odpłynąłeś trochę i nie do końca wiedziałem o czym czytam.

 

Podpinam się pod komentarz Asylum, bo chyba najlepiej oddaje treść opowiadania.

 

W sensie fajne, ale chyba jednak wolę jakichś bohaterów mieć konkretniejszych ;-)

 

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Tarnino, wzięłaś skądś te sterowane śliwki? Z czymś mi się to kojarzy, jakby z wczesnego dzieciństwa, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć. Nawet wpisałam w google ale nic.

@Ryba

Weź tu Bailoutem nie steruj… On jest samoniesterowalny ;-)

Sam sobie sterem, żeglarzem i tratwą

 

@Mytrix

Patrz wyżej. → To i się płynęło ;)

Oraz.

Coś Ci podejrzanie ostatnio po drodze z Asylum, zaraz się okaże, że gobeliny taśmowo trzaskałeś, żeby dojść do siebie po powrocie z Wietnamu.

 

 

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Sonato, sterowane śliwki są z Harry'ego Pottera, uprawiane przez tatę Luny Lovegood ;)

Yup. Luna czasami nosiła je jako kolczyki.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ooo, dziękuję, Żongler. Kurczę jaką ja mam słabą pamięć, przecież to wcale nie tylko z wczesnego dzieciństwa. Ostatnio powtórzyłam Harry’ego ze 4 i pół roku temu, to powinnam pamiętać :D

Tak jak już było wspomniane – ostatnie zdanie, dwa mistrzowskie. Nic dodać, nic ująć.

Tekst w porządku. Nie jestem fanką takich technicznych rzeczy, ale jakoś przebrnęłam. Natomiast sama warstwa fabularna – fajny pomysł na podział tubylców ze względu na ich sposób postrzegania rzeczywistości. I ten smaczek w postaci odmiennych religii. Bardzo przemyślane i konsekwentne. Nie do końca w moim guście – ale czasu na lekturę zdecydowanie nie żałuję :)

deviantart.com/sil-vah

Szczerze mówiąc, to nawet nie było do końca w moim guście, ale czasu na napisanie też nie żałuję :D , uznałem, że ktoś musi bronić honoru s-f w tym weirdzie, bo tylko parę osób poszło tą drogą. A zakończenie – no cóż, lubię dać jakiś fajny, mocny akcent w finale. Dzięki za wizytę!

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Uff ;)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Warto było czekać, nie? ;)))

Przynoszę radość :)

fingerguns Discord Emoji

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Dobre opowiadanie, takie Lemowe. Odniosłem wrażenie, że wywracasz świat do góry nogami i sklejasz go na nowo za pomocą kwantowego słownika. Momentami czułem, że nie nadążam za tekstem albo trudno było mi skoncentrować na nim uwagę, ale ostatecznie było ciekaw zakończenia. Jest pomysłowo i absurdalnie. Jest humorem i niezłe wykonanie. Proste konstrukcje przyzwoicie poprowadzone.

Fajne, podobało mi się :-)

O, lemowe, srogo, to dopiero komplement :) . Ano widzisz, czyli dobrze, że nie napisałem dłuższego, czułem, że wtedy ta konwencja mogłaby być zbyt nużąca.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Świetny punchline i świetna zabawa konceptem zróżnicowania percepcji. Klepanie wroga głową żyrafy to chyba mój ulubiony obrazek z tego opowiadania. Chciałoby się, żeby pomysły tego dzieła były rozwinięte do rozmiarów nowelki, bo jeszcze mnóstwo dałoby się z nich wycisnąć.

Hail Discordia

Hmm, kto wie, choć na razie mam przesyt dziwaczności. Dzięki za wizytę i uwagi yes

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Ciekawy tekst i przedstawiony koncept. Chyba zabrakło mi trochę jakiejś historii i bohatera za którym mógłbym podążać. Zdawało mi się, że to bardziej wstęp do opisu pewnego uniwersum w którym pojawiłby się w końcu ktoś kto by w nim przebywał i starał się uporać z tymi wszystkimi dylematami które stawiasz :).

Podobały mi się te wtrącone zdania, które dodawały dziwności, np.:

– Ciało i krew są posłuszne.

– Słoma i piach ukorzą się.

Na uwagę zasługują również walka larwami, żyrafimi łbami i żółto-złotymi pisklętami. Niezły to musiał być widok :)

Dzięki za odwiedziny :) . Nie pasował mi do tej koncepcji klasyczny bohater, z którym można byłoby się utożsamiać, bo chciałem żeby ten akurat tekst miał konwencję bardziej kronikarską. Tym niemniej, Twój i inne podobne komentarze na pewno zachowam w pamięci i będę brał pod uwagę w przyszłości yes

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Odważny zabieg z napisaniem fabuły tak właściwie to bez fabuły.

 że orły to odważne zwierzęta, nie od parady „przednie”, to i awangardy się nie boją i nie odskakują z krzykiem od tekstu co do zasady pozbawionego bohatera. Technicznie bardzo dobrze, na początku znalazłam jakieś pogubione przecinki, jak chcesz, to Ci je oddam, zgłoś się potem. Poza nimi jest naprawdę fajnie, pomysłowe słowotwórstwo, które podbija immersję w świat, moim skromnym zdaniem będący najmocniejszym punktem opowiadania. Sama koncepcja świata, w którym żyją dwa inteligentne gatunki bardzo podobne do siebie, ale o odmiennym postrzeganiu zmysłowym, jest świetna i warta dalszej eksploracji – nie rozczaruj mnie.

Widzę tu jednakowoż pewną dozę cwaniactwa, jakim okupiłeś sobie wpisanie się w ramy gatunkowe oraz realizację hasła. Atmosferę absurdu podbiłeś sceną epickiej bitwy widziadeł, którą w zgrabny sposób wytłumaczyłeś na poziomie światotwórczym. Kluskę zaś wepchnąłeś już trochę na upartego – gdyby obiekt nazywał się pampuchem, po ichniemu „Katarakta”, też wyszłoby na to samo. No ale był dogmat. Krakowskim targiem, powiedzmy, że uznaję, nie na maks, ale uznaję.

Widzę tu taką operację językiem, że mimo braku zróżnicowania na wypowiedź dialogową i nieobecności bohatera, którego moglibyśmy się uczepić, tekst nie zamęcza czytelnika do samego końca.

Uwaga krytyczna: moim zdaniem przeszarżowałeś ze swobodą formy we fragmentach, które miały być „relacją sondy”. Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby były krótsze, ale za to stylizowane na formalny język raportów technicznych, co urozmaiciłoby tekst i zrobiło kontrast dla „luźnych” części narracyjnych.

Uwaga krytyczna #2: momentami miałam wrażenie, że kontrolowany absurd ustępuje miejsca chaosowi, a część światotwórstwa Ci się wymyka (właściwie to na jakiej podstawie odzyskano wiedzę o tym, co działo się z zagubioną satelitą?).

Po pierwsze zapewne jednak Cię rozczaruję, wiem, że pomysł ma potencjał, ale jeśli do niego wrócę, to już raczej nie w tej konwencji i nieprędko. Ale – nigdy nie mów nigdy.

Ubodła mnie sugestia cwaniactwa, choć nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałem. Ubodła dlatego, że cwaniactwa nie cierpię i w życiu unikam. Nie wiem, może zasugerowałaś się moimi tekstami na Discordzie, że mam problem z umieszczeniem kluski w tekście, a może nie, a mimo to tak to odebrałaś, w sumie nie Ty jedna, więc coś w tym na pewno jest. Natomiast, please, nazwijmy to niewystarczającym odniesieniem się do hasła, wepchnięciem, ale nie cwaniactwem, bo to tak, jakbym próbował obejść zasady, a tak nie było. Mogłem zresztą w każdym miejscu, gdzie odnosiłem się do tego obiektu użyć słowa “kluska”, ale świadomie zrobiłem to tylko raz, bo tak mi bardziej pasowało do klimatu tekstu. Czy byłoby to samo, gdybym napisał “pampuch”? Moim zdaniem nie. Tak, jak ja wyobrażałem sobie wygląd tego czegoś, zdecydowanie przychodzi na myśl kluska, zapewne zbyt mało obrazowo to opisałem. Still, z punktacji wynika, że wykrzaczyłem się na fabule, więc to tylko gwoli wyjaśnienia.

Uwaga krytyczna 1 – może tak, może nie, nie przepadam za takimi wtrętami i wolę większą spójność stylistyczną, ale dzięki za cenną opinię.

Uwaga krytyczna 2 – generalnie bym dyskutował, natomiast zgodzę się o tyle, że największy kłopot miałem z zakończeniem. Zabrakło trochę czasu i cierpliwości do tekstu, żeby je dopracować. Co do zagubionej sondy (bo satelity nie kojarzę), to wyjaśniłbym, ale nie wiem, o której konkretnie piszesz. Tym niemniej, jeśli sam tekst pozostawia tu wątpliwości, to możliwe, że faktycznie coś nie zagrało.

Dzięki za wszystkie uwagi :)

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Wracam do komentowania po przerwie na reklamę.

 

Narrator efekciarski i kapryśny: “ale pozory mylą”, “o dziwo”, jakbyś nie mógł się zdecydować, co on właściwie wie – nie-wszystkowiedzący “o ile powłoka była atmosferą” plus wszystkowiedzący “nie zdumiało go”. Przyprawiasz to dodatkowi epickością: “oto zapis”; zmiana narracji na ów zapis – to wszystko mniej lub bardziej ryzykowne szarże opowiadania, które ma jednak dość krótką formę. 

Zestawienia “prymitywną cywilizację istot” vs “analiza językowa pozwoliła stwierdzić rozwiniętą kulturę” mogłyby fajnie pobawić się budowaniem wiary/niewiary czytelnika, ale mnie zatrzymały i zastanowiły, jakbym czytała początki parodii sci-fi, choć niekoniecznie? Wydaje mi się, że wciąż nie wiem. 

“W dłoni niosła… Świeżo obdarte ze skóry truchło szakala?” – bardzo dokładne porównanie, precyzyjnie realistyczne. Nie pasuje mi do koncepcji międzyplanetarnej fascynacji oraz do koncepcji konkursu. Technik pewnie doszukiwałby się w cywilizacji odniesień do własnej, ale po egzotycznym, intrygującym opisie dosłowność tego nieszczęsnego szakala odrywa mnie od nietypowości. Truchło niech będzie, ale dlaczego nie innego zwierzaka? Jeśli to nie quasi-parodia, to mi się nie podoba. Właściwie do końca nie byłam pewna, w jakim gatunku piszesz (”Północ pamięta!” ;-;), bo misz-masz slajdowości rejestru wydarzeń oraz epickości opisów miesza jeszcze bardziej. Dosłownie wyzywasz inne gatunki: “Groteskowo prezentował się oręż”, ale ja to bym jednak wolała zobaczyć między wierszami.

Opis “obelisku” jest pierwszorzędny, choć za follow-up masz ryzykowny infodump. Wchłanianie “kropki” prawidłowo przerażające. 

Nie sądzę, by konkretna fabuła tu pomogła, to w końcu zapis wypraw i problem odkrycia. Wydaje mi się jednak, że bardziej do odsłuchania, niż do zobaczenia.

 

Dzięki za udział w konkursie!

Mógłbym się dokładniej odnieść do uwag i zastrzeżeń, poodbijać trochę piłeczkę, ale i tak wszystko sprowadza się do tego, że jak nie podeszło, to nie podeszło. Chciałem się wyróżnić w tym morzu tekstów, nie wyszło, trudno. Zapewne nie po drodze mi też z weirdem.

W każdym razie, dziękuję bardzo za feedback – jest nad czym pomyśleć.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Nowa Fantastyka