- Opowiadanie: Jualari - Wczesnomorowa Przyjaciółka

Wczesnomorowa Przyjaciółka

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wczesnomorowa Przyjaciółka

Janek od lat spędzał Wczesnomór w ten sam sposób: wstawał przed świtem, wędrował do rodzinnych stron i budził swą najdroższą Przyjaciółkę z całorocznej drzemki. Tym razem poniósł porażkę już przy pierwszym punkcie. Nie zdążył dotrzeć na miejsce, nim Wszechwidzący nie przymknął Oka, a świata nie przejęły dziwy.

Choć ocknął się równo z budzikiem, wschód zastał go w łóżku, wciąż walczącego z rozkołysanym od alkoholu organizmem. Po dwóch godzinach dotarł do apteczki oraz zabunkrowanej na jej dnie szamańskiej mikstury kojącej objawy kaca. Zimna woda z szamponem zmyły barowy dym, lecz nie dały rady wyplenić ze zwojów mózgowych tych kilku myśli, które przez całą noc męczyły go bardziej niż tęsknota za Przyjaciółką.

Spakowany zawczasu ekwipunek czekał na niego, merdając przypiętą na karabińczyk karimatą. Janek zamrugał, wyciągnął z kieszeni kutometr. Na okrągłej tarczy miernika brakowało opisu przy podziałkach – pomiar dotyczył jedynie względnych poziomów zagrożenia. Wskazówka kutometru tańczyła na kończącym skalę bordowym obszarze. Dziwne. Nawet w trakcie Wczesnomoru intensywność fluktuacji pól ducha w środku miasta nie powinna być aż tak wysoka. Wygrzebał z szafki podręczny dozownik żywej wody i przypiął go na nadgarstku, tuż pod zegarkiem. Zerknął na godzinę. Zaklął szpetniej, niż sądził, że potrafi. Nigdy aż tak nie bał się, że nawali.

 

Całość opowiadania dostępna w drugim tomie antologii konkursowej “Weird fiction po polsku” wydawnictwa Phantom Books.

Koniec

Komentarze

Bardzo efektowny światotwórczo, pomysłowy tekst, napisany z dużą wyobraźnią i twórczy. Fabuła wydaje się momentami nieco rozciągnięta (obiektywnie niewiele się tu dzieje), ale zupełnie mi to nie przeszkadzało: czytałam spokojnie, powoli, żeby jeszcze chwilę podziwić się stworzonemu przez autorkę światu. Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Frapujące światotworzenie, takie, które zaprasza do zwiedzania i odkrywania, co jeszcze intrygującego skrywa wyobraźnia autora. Powód, dla którego tak naprawdę zacząłem czytać fantastykę to właśnie te odmienne, wyobrażone światy. Twój Siamein zaprasza, sprawnie opisany (lubię neologizmy, jeśli coś się za nimi kryje – u Ciebie tak jest), zachęca i zostawia niedosyt: chciałbym przeczytać dłuższą, bardziej angażującą historię osadzoną w tych realiach.

Bo historia jest u ciebie pretekstowa, drobna i służąca praktycznie tylko ekspozycji świata.

Gdzieś tam mignęło mi kilka literówek, ale byłem tak zajęty czytaniem, że prawie nie zwróciłem na nie uwagi.

 

Czy planujesz jeszcze jakieś opowiadania w tym świecie?

 

Klik do Biblioteki.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przepraszam za zwłokę w odpowiedziach, zżarła mnie trema.

 

ninedin, PsychoFish, wisielec i Wiktorze Orłowski – dziękuję za kliki do biblioteki!

 

ninedin, PsychoFish – dziękuję za dobre słowo i ciesze się, że podobało wam się światotwórstwo :) Skupiłam się przy pisaniu przy kreśleniu klimatu i aury “znajomej obcości”, cieszę się, że zadziałało. 

Drugim elementem miała być obserwacja, jak bohater uświadamia sobie, jak długo sam siebie okłamywał, jak bardzo nie chce tego dopuścić do siebie i co z tym robi – biorąc pod uwagę feedback to już nie wyszło tak dobrze, przytłoczone resztą. Szkoda, ale to ważna lekcja pisarska.

 

PsychoFish – tak, pracuję nad Siamein od jakiegoś czasu, a to opowiadanie było zasadniczo pierwszą próbą osadzenia jakiejś historii poza głównym “rdzeniem” przewidzianej fabuły, by przetestować, czy świat działa w oderwaniu od bohaterów i lokalizacji. 

To koniecznie daj znać, jeśli ponownie pojawi się opowiadanie o tym świecie. Rozegranie motywu szamańskiego i wierzeń animistycznych w ten sposób wydaje się mieć spory potencjał.

Powodzenia!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

PsychoFish – nie omieszkam :D Dziękuję! 

Nieźle się czytało :)

Przynoszę radość :)

O, fajne to. Podobnie jak przedpiścy mam wrażenie, że powoli tocząca się fabuła jest raczej pretekstem do pokazania świata, który wymyśliłaś, ale nie przeszkadza to bardzo. Pomysł ma ręce i nogi, a światotwórstwo wyszło ciekawie. Udana lektura, zgłaszam klika.

 

Powodzenia w konkursie!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Anet – dobrze to słyszeć :D

 

sy – Dziękuję za dobre słowo i ten ostatni klik oraz nie-dziękuję za życzenia ;)

Zgodzę się z poprzednikami, że tekst światotwórczo jest świetny, choć realnej fabuły tu niewiele. Bardziej powiedziałabym, że to sfabularyzowany opis świata, jednak i to mi nie przeszkadzało. Chętnie wręcz poczytałabym więcej. Napisany również poprawnie i ładnie, choć widać literówki i powtórzenia, na przykład tutaj:

 

Turbulencje pól oraz przymknięte Oko odsłoniły, co zwykle skryte przed ludzkim okiem.

I to również nie zabrzmiało zbyt dobrze moim zdaniem, choć może było zamierzone:

 

Abbassy przybywały na pustą planetę w swych czarniejszych od nocy iglicach i wywracały na nice zastany porządek, tworząc kamienie, zwierzęta, ludzi. Wcześniejsi po eonach oczekiwania zalewali świat magmą, przywracając Siamein pierwotny kształt, topiąc kamienie, zwierzęta, ludzi.

Ale to tylko drobne zgrzytnięcia, możesz spróbować je poprawić po konkursie. :D Opowiadanie bardzo mi się podobało. ;)

 

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

aż nie wczuł znajomej, metalicznej woni

Literówka?

 

ożywając jedynie w tej jeden

Ponownie

 

Przyznam szczerze, że nie jestem fanką tak rozwiniętego, bogatego światotwórstwa w tak krótkich tekstach – szybko się gubię i tekst zdaje mi się bardziej ekspozycją niż pełną historią. Styl też miejscami wydawał mi się nieco zbyt “rozbuchany”. 

Nie zmienia to jednak faktu, że zbudowany przez ciebie świat wydaje się niesamowicie ciekawy i bogaty. Bardzo podoba mi się pomysł na załamania w rzeczywistości i rolę szamanów. Pięknie wpasowuje się to w klimat weirdu, a zarazem tworzy niebezpieczny, barwny świat w którym wszystko może się wydarzyć. Jestem pod dużym wrażeniem twojej wyobraźni i myślę, że w dłuższym tekście, z mniejszym “zagęszczeniem” ekspozycji i nowych nazw, mogłabym wsiąknąć. I jestem naprawdę ciekawa w jakim kierunku pójdzie Siamein. 

Świat niezwykle interesujący, język ciekawy, chociaż akcja w pewnym momencie troszkę ustępuje samej ekspozycji. Powstanie coś jeszcze w tej konwencji? Bo czytałabym smiley

Sam sposób zawiązania akcji uznałam za nieprzemyślany i logicznie niespójny (Janek miał przecież na rano questa, który był dla niego cholernie ważny – dlaczego więc w takiej sytuacji pozwolił sobie na wieczorne picie?), więc kiedy całkiem gładko z niego wybrnęłaś, poczułam się mentalnie lepiej. Bo to była chyba jedyna rzecz, do której mogłabym się tu przyczepić; cała reszta kupiła mnie po całości.

Światotwórstwo i świadoma kreacja języka stoją tu na poziomie wręcz profesjonalnym. Jeśli nie znasz cyklu „Ostatnia Rzeczpospolita” T. Kołodziejczaka, to serdecznie polecam – w równie wdzięczny sposób kreuje trafne neologizmy, myślę, że z uwagi na samą warstwę językową może Ci się podobać. Dialogi w punkt, skąpe (z racji przyjętej kompozycji), ale w punkt. Miałam przez pewien czas lekkie obawy, że opowieść nie wyjdzie poza ramę nakreślenia świetnego landskejpu, nie włączy elementu przeżyć osobistych bohatera i pola do otwarcia dyskusji (czytelnika samego z sobą we własnej głowie, czyli najlepszego rodzaju dyskusji, jaką autor może wzbudzić). A jednak robi to, zarazem nie idąc w skrajność i wykład filozoficzny.

Agnostyczna haubica jest. Nie wciskasz jej na odczepnego w jednym zdawkowym zdaniu, czynisz z niej kluczowy element fabuły i wręcz autonomiczną bohaterkę. Na podstawie jednego bzdurnego hasła stworzyłaś świat zachwycająco kompletny i osadziłaś w nim historię prostą, ale dającą do myślenia. O właśnie takie teksty konkursowe nic nie robiłam (no, może poza konkursem).

Jeśli jest to Twoje już eksplorowane uniwersum, do którego tak sprytnie dokręciłaś konkursowe hasło – to chapeaux bas, z chęcią przeczytam coś jeszcze.

Jeśli jest to rzecz zupełnie nowa, stworzona na potrzeby tego konkursu – bardzo mi miło, że to zrobiłaś, i z chęcią przeczytam coś więcej, jeśli zechcesz ten motyw eksplorować. Gratuluję wyróżnienia!

Ech, znowu wir życia mnie porwał i odpowiadam ciut poniewczasie, ba, po konkursie: 

 

Verus – cieszę się, że podobała Ci się lektura oraz dziękuję za uwagi :) Nazywanie Słońca Okiem skomplikowało opisy bardziej, niż się spodziewałam (np. osłonić oczy przed Okiem? serio?), pozostałe wskazane akapity pewnie trafią na warsztat przy redakcji, bo faktycznie zabrakło im lotności :/

 

Artemisia – dziękuję za uwagi, skoro już po rozstrzygnięciu– naniosłam je na tekst :) Dziękuję też za tak szerokie wskazanie ciekawych dla Ciebie elementów świata przedstawionego; dzięki temu i pozostałym komentarzom zaczynam wierzyć że warto się kontynuować ten projekt.

 

oidrin – tak, na pewno coś stworzę w tym świecie, ale co do samej konwencji nie obiecuję ;)

 

Jest to na pewno świat, którego wierd jest częścią, więc poniekąd ciężej jest zbudować reguły i strukturę. Mamy politykę, geografię, historię, metafizyczny porządek; widać dystans między tym, co było, a tym, co jest – artefakty z przeszłości, kronikarskie akapity, imię “Janek” również sugeruje podziały (a przynajmniej ewolucję społeczną). Onomastyka udana, z przyjemnością odczytywałam kolejne nazwy w tekście, nie narzucały się, nie irytowały, nie były przesadzone. Światotwórstwo jest warstwowe i przemyślane – miary, czas, święta. Jest gęsto, ale gęstość jest zręcznie pocięta i dawkowana czytelnikowi dzięki narracyjnym przeskokom.

Są trudniejsze momenty (gęsto jest też metafizycznie), lecz to konsekwencja ogromu tła, które prezentujesz. Szeroki horyzont przypomina mi odwagę Ellisona, i poniekąd to widzę w tekście, odważny ellisoński klimat. Ważne jest również to, że nie zajmuje on całego miejsca, jest opowiadanie jest całe Twoje.

Egzystencjalizm zgrabnie przedstawiony (wiedza > wiara > nadzieja), pojawia się pytanie “w co wierzyć?”, a że do końca nie wiadomo, to jest odpowiednio ponuro, groźnie i niesprawiedliwie.

Trochę niedosyt fabularny, ale to nie minus, nie w WF. Wczesnomór broni się poniekąd tym, że jest rytuałem, a wszystko skupia się na nim. Jak mówiłam, to ta “druga” wersja WF, gdzie świat jest już nim wyłożony, nie tylko podszyty.

Przyjaciółka pięknie smutna. Jej związek z Jankiem zasługuje na osobny plus, widać różne wymiary ich relacji, ich różnokolorowość: od mentora i ucznia (”wierzysz we mnie”), przez przyjaźń (wyprawa Janka, determinacja powrotu), po kłamstwo i przemianę Janka.

 

Dziękuję za udział w konkursie.

Jako głoszą przedpiścy – światotwórstwo bardzo fajne. Fabuła słabsza, ale jeszcze do łyknięcia. Pogubiłam się w warstwie uczuć bohaterów, ale to ja, więc możesz się nie przejmować.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka