- Opowiadanie: cobold - Miłość w czasach zarazy

Miłość w czasach zarazy

Oceny

Miłość w czasach zarazy

Stali w niedorzecznie wielkim kościele, na wyciągnięcie rąk od siebie. Kilka kroków z tyłu jeszcze dwoje świadków, za ołtarzem stareńki kapłan, pamiętający chyba czasy sprzed pandemii. Ceremonia nieodwołalnie zmierzała do końca. A wraz z końcem nadchodził moment, którego obawiali się najbardziej, choć wstydzili się do tego przyznać.

– Możesz teraz pocałować pannę młodą – powiedział wreszcie ksiądz.

W pustej nawie zapanowało krępujące milczenie.

Zawsze była odważniejsza – pierwsza sięgnęła do sprzączek i zsunęła maskę.

Kompletnie go zamurowało. Stał tak ze zwieszonymi rękoma, wstrzymując powietrze.

Chyba źle zrozumiała jego reakcję, bo ze wstydem spuściła oczy. Niepotrzebnie.

Była nawet piękniejsza, niż to sobie kiedykolwiek wyobrażał.

Koniec

Komentarze

No, nie wiem. W samochodzie… na tylnej kanapie też… nie trzeba mieć maseczki ;)

Ładne. Efektowne i pomysłowe. Podobał mi się ten pomysł z faktem, że państwo widzą się bez maseczek po raz pierwszy.

ninedin.home.blog

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

na tylnej kanapie też… nie trzeba mieć maseczki

Na razie, Peter, na razie…

Rozbawiło :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Cholibka, nie miało być śmieszne ;(

To nie wiesz, że to właśnie czytelnicy wiedzą lepiej, co autor miał na myśli? :D 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ale to burzy mój wizerunek twórcy nostalgiczno-melancholijnego ;P

Sympatyczny drabelek. Wycisnąłeś coś ciepłego z koronawirusa.

Babska logika rządzi!

Ależ intensywne! A przecież to tylko parę zdań. Ależ ja Ci, Coboldzie, tego drabbla zazdroszczę. ;)

Bo wiecie, poszedłem dzisiaj legalnie pobiegać. I od razu pomysły się cisną do głowy :)

Do mnie nie trafiło chyba z dwóch powodów: pierwszy – mam dość koronawirusa i związanych z nim tekstów, wierszyków, drabbli i w ogóle wszystkiego. To nie Twoja wina. Podejrzewam wręcz, że masz tego dziadostwa bardziej dość niż ja. Niemniej po prostu z tego powodu nie mogłam się tym tekstem cieszyć. 

Dwa – ten tytuł. Pomijając, że jest to tytuł znanej i znakomitej powieści, to był to też nie tak dawno tytuł reportażu, który bardzo mną wstrząsnął i chyba tego skojarzenia nie mogłam się wyzbyć czytając ten drabble i w porównaniu z horrorem przedstawionej w reportażu rzeczywistości, Twój tekst kompletnie mnie nie ruszył. 

Natomiast napisane jest sprawnie, w odbiorze przeszkadzały mi nie kwestie obiektywne, a stuprocentowo subiektywne, więc nie musisz się tym w ogóle przejmować. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

mam dość koronawirusa i związanych z nim tekstów

Ja też stoję na stanowisku, że to nie jest temat do zabawy. Ale ten obrazek wydał mi się ciepły, łagodny i… optymistyczny. A przy tym bardziej o ludziach niż o czasach i chorobie. Tylko dlatego zdecydowałem się nim podzielić.

Pozdrawiam, do zobaczenia w lepszych okolicznościach :)

Chyba wiem, o którym reportażu mówi Rosebelle i w takim kontekście tytuł faktycznie wygląda niefortunnie. :/

Ja tam swoje własne, wewnętrznie prywatne, skojarzenia, nie zaburzone reportażami, wiadomościami itp itd – bo unikam tematu wirusa i pandemii jak ognia.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

A więc nie widziały gały, co brały. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

śniąca – reportaż o którym mówię opowiadał o społeczności LGBT, tytuł nawiązywał do wypowiedzi pewnych kościelnych hierarchów, którzy nazywali LGBT “tęczową zarazą”. Był to iście wstrząsający tekst. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam czytając artykuł, a ten doprowadził mnie do łez. Nie wiem, czy polecam, bo trudno coś takie polecać, ale… Cóż, stąd moje skojarzenie. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

A mnie podoba się i to bardzo. I mam nadzieję, że i panna młoda była zachwycona, kiedy zobaczyła męża. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczne. Trafne spostrzeżenie.

 

Tutaj się potknąłem, być może niesłusznie:

Ceremonia nieodwołalnie zmierzała do końca, a wraz z nim nadchodził moment, którego obawiali się najbardziej, choć wstydzili się do tego przyznać.

Spodziewałem się chyba podświadomie, że po przecinku będziesz odnosić się dalej do ceremonii, a nie do końca :) Za drugim podejściem do zdania wszystko wskoczyło oczywiście na swoje miejce. Ja celowo powtórzyłbym koniec po przecinku lub po kropce zamiast przecinka.

, a wraz z końcem(…)

. A wraz z końcem(…)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Mytrix – skoro się potknąłeś, to słusznie. Zmieniam. Dzięki!

 

Daliście mi do myślenia z tym tytułem. Z jednej strony to “niefortunne” skojarzenie ma ograniczony zasięg (osobowy, ale przede wszystkim czasowy), w przeciwieństwie do zakładanego skojarzenia z Marquezem. Z drugiej strony – jakże to, żeby drabbel smucił, czy choćby drażnił?

Innymi słowy: ogłaszam konkurs na tytuł zastępczy!

Mnie się obecny podoba. Pasuje.

Babska logika rządzi!

Nie zmieniałabym.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie no, bez przesady, nie musisz zaraz tytułu zmieniać!

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Wymieniłbym chyba na pewnie, a tytuł, cóż, "Ślub maskowy".

Eee, nie. Zdradza puentę.

Babska logika rządzi!

podlinkujecie ten reportaż?

 

*nie będę męczyć cobolda za drabbla*

 

A bo to nie maski zdejmowali… ;>

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Cieplutkie Ci to wyszło, uśmiechnęłam się, ale jakoś tak melancholijnie ;) Tytułu nie zmieniaj.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sympatyczny drabelek. :)

Dzięki, rosebelle.

Czytałam to jakiś czas temu, wyrwało ogromne wrażenie, tylko tytuł umknął.

Widać, za wiele i za lekko mówi się w tym kraju o zarazie.

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

U mnie właściwie jak u Rosebelle, łącznie z tym niedawno bardzo głośnym reportażem, który mną również wstrzasnął. Szort jest ok, tylko za dużo w nim elementów, które odwracają od tego prostego faktu uwagę.

Ładne, ciepłe, a przy tym elegancko fantastyczno-naukowe (a co, socjologia też nauka). Spodobało mi się. 

Nowa Fantastyka