- Opowiadanie: Collie - Smoczy Konkurs

Smoczy Konkurs

Jakby co, to moje pierwsze opowiadanie :D

 

Opowieść o chłopcu, któremu nie tylko życie pokazało jakie naprawdę jest ale i o magicznej istocie, która coraz częściej daje o sobie znać...

 

Możliwe, że będzie druga część :)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Smoczy Konkurs

Otaczała mnie nieprzenikniona ciemność. Strach, który mnie opanował nie pozwalał nawet lekko ruszyć ręką. Nagle poczułem jak coś lekko kłującego, ale jednocześnie niezwykle delikatnego, dotyka mojej dłoni. Przestraszony szybko się obróciłem i zobaczyłem krótki, nieznacznie świecący ogon z białymi oraz szarymi plamami. Kucnąłem, żeby lepiej się przyjrzeć stworzeniu, a to zamiast się mnie przestraszyć, odwróciło się bym mógł dostrzec jego małą głowę, zakończoną krótkim pyskiem. Wydobywał się z niego żar, dzięki czemu widziałem wszystko wyraźnie. Postać miała długi, zwinny tułów, z którego wyrastały dwa majestatyczne, ale nieduże skrzydła, zakończone małym kolcem. Gdy usiadłem położyła się obok mnie, delikatnie trącając swoją drobną łapą moje udo. Zwinęła się zgrabnie w kłębek i zasnęła. Pogłaskałem ją lekko po głowie i zamknąłem oczy…

Ze snu wyrwał mnie bezlitosny budzik, który zmusił mnie do zejścia z łóżka. Spojrzałem na zegar, a widząc która jest godzina natychmiast zabrałem ubrania. 

– Kamil! Wstawaj jest już wpół do ósmej, spóźnisz się do szkoły!

- Już się zbieram! 

Ubrałem się i pobiegłem do kuchni. Już z pokoju czułem intensywny zapach naleśników z nutellą. Gdy tylko zjadłem, spakowałem swoje drugie śniadanie i wziąłem plecak. 

– Nie zapomniałeś czegoś? 

– Raczej nie… Kocham cię mamo, pa!

– Pa!

Ruszyłem w stronę przystanku autobusowego, a kiedy byłem na miejscu, przypomniał mi się mój sen, a przynajmniej jego fragment. Odniosłem wrażenie jakby coś mnie delikatnie musnęło w dłoń, ale niczego nie zobaczyłem. Nagle przed oczami przeleciał mi obraz jakiegoś stworzenia, które wyglądało, jakby prosiło o pomoc. Poczułem niewyobrażalny ból głowy. Przewróciłem się, a ból od razu zniknął. Podniosłem się, jednak od razu przeszedł mnie dreszcz, a strach ogarnął mnie całkowicie. Nie chciałem o tym myśleć i żeby się czymś zająć, wyciągnąłem telefon i włączyłem losową grę. 

 Wszedłem do klasy, siadając na swoim miejscu, ale obok, zamiast mojego kolegi, usiadł jakiś chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałem, ani w naszej klasie, ani w szkole. 

- Była zmiana miejsc – powiedział znużonym głosem, zanim się odezwać. Milczałem i sennie położyłem głowę na ławce. Spojrzałem w stronę tablicy, przy której stała już pani Kasia, jednak jej nie słuchałem. Myślami byłem zupełnie gdzieś indziej. Przez cały czas miałem w głowie obraz tajemniczego stworzenia, które nie dawało mi spokoju. 

– Czyżby panicz się nudził? – spytała sarkastycznie, patrząc na mnie. Odwróciłem głowę w jej stronę i popatrzyłem pytająco, jednak po chwili zdałem sobie sprawę z wyglądu sytuacji.

– Nie, nie, tylko… Pomyślałem o czymś… – powiedziałem nadal będąc nieobecnym.

– No dobrze, wracając… Jak już mówiłam nasza szkoła organizuje międzynarodowy konkurs. Pierwszy etap będzie jutro, ale zgłosił się tylko jeden uczeń. Temat zawodów to… Oswajanie Smoka - przeczytała z kartki z wyraźnym zaskoczeniem. Kilka osób zaśmiało się pod nosem, ale nikt nie odważył się zaśmiać głośniej. 

Na początku trzeba spędzić z dzikim smokiem parę dni na specjalnej arenie, a następnie go oswoić, bez pomocy trenerów… - Wychowawczyni czytała dalej, chociaż sama mało z tego rozumiała. Przez moment milczała i wpatrywała się tylko w kawałek papieru.

– To pewnie jakiś żart – powiedziała w końcu odkładając kartkę na biurko. Gdy to zrobiła, poczułem jakby ktoś mocno uderzył mnie w głowę. Znowu ten sam ból. Spadłem z krzesła i uderzyłem ręką o nogę ławki. Ponownie – po upadku ból zniknął, jednak już prawie cała klasa się na mnie patrzyła z niemałym zdziwieniem.

– Kamil, czy wszystko dobrze? – Zapytała pani Kasia, sięgając już po podręcznik od angielskiego, chcąc zacząć lekcje.

– Muszę na chwilę wyjść… – Odparłem podnosząc się z ziemi. Wciąż kręciło mi się w głowie i miałem w uszach szum. Wstałem i podszedłem do drzwi ze spuszczoną głową, aby nie widzieć wzroku innych. Kiedy już wychodziłem, powiedziałem cicho: “Przepraszam.” I wyszedłem. 

– Co się ze mną dzieje…? – Spojrzałem na siebie w lustro, oparty o kran w łazience szkolnej. Spuściłem głowę i patrzyłem na światło odbijające się w wodzie. Próbowałem się uspokoić, pomyśleć na spokojnie, ale nic nie pomagało. W końcu postanowiłem wrócić do klasy, nie chciałem, żeby ktokolwiek tutaj przyszedł i zobaczył mnie w takim stanie. Powoli mogłem już pozbierać wszystkie myśli i z opanowaniem wszystko przemyśleć. Mimo wszystko, kiedy miałem wyjść z łazienki, przyszedł ból. Jednak to nie był taki ból jak wcześniej. To była tortura. Czułem jak cała głowa mi pulsuje, a ciało odmawia posłuszeństwa. Upadłem i uderzyłem w zimne kafle. Myślałem, że wtedy to się skończy. Myliłem się.

 

Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to oślepiająco białe światło padające na mnie. Zmrużyłem oczy, ale na nic więcej nie miałem sił. Nie potrafiłem nawet ruszyć trochę ręką. Udało mi się tylko lekko przekręcić głowę, jednak przez bolące i nadal przymrużone oczy nie mogłem nic zobaczyć. Usłyszałem kroki z prawej strony, ale byłem zbyt wykończony by odwrócić z powrotem głowę, więc po prostu zamknąłem oczy i zasnąłem. Przez pewien czas słyszałem stłumione głosy, które po jakimś czasie ucichły i już nic nie słyszałem.

– Obudź się. Kamil obudź się – słyszałem delikatny głos, ale nie potrafiłem otworzyć oczu. Dopiero po którejś próbie udało mi się zobaczyć kawałek postaci, która stała nade mną i lekko mną potrząsała. Otworzyłem szerzej oczy i dostrzegłem rysy twarzy, jednak dalej światło nie pozwalało mi zobaczyć wszystkiego. 

– Kamil! Kamil proszę obudź się – odróżniłem głosy dwóch osób, ale kiedy usłyszałem ten, od razu wróciłem do pełnej przytomności. Usiadłem, patrząc na te głęboko morskie oczy, w które uwielbiam patrzeć, jak byłem mały. Gdy je widziałem, wiedziałem, że wszystko będzie dobrze, bo kiedy ona jest, zawsze wszystko jest dobrze.

– Aga! – Przytuliłem ją z całych sił. Nie chciałem odstąpić jej na krok, chciałem być przy niej cały czas. Tak się cieszyłem na jej widok, że praktycznie już nic mnie nie bolało. Na chwilę zapomniałem o ostatnich wydarzeniach i po prostu byłem szczęśliwy. Jednak, kiedy lekko odsunęła mnie od siebie i spojrzała na mnie pełnym zmartwień wzrokiem, wiedziałem, że nie przyjechała na drugi koniec świata, tylko po to, aby posiedzieć przy mnie. Wstałem, ale natychmiast poczułem tego konsekwencje. Z bolącymi kończynami poszedłem za mamą i siostrą. 

- Posłuchaj… – Zaczęła Aga, gdy wróciliśmy ze szpitala do domu i usiedliśmy na łóżku w moim pokoju. Przykryła mnie puchatym, brązowym kocem i zrobiła mi moją ulubioną malinową herbatę.

– To, co się tobie przydarza, to nie przypadek. To przeznaczenie – zacięła się, i spojrzała na mnie chcąc zobaczyć moją reakcję. W pierwszej chwili myślałem, że sobie ze mnie żartuje, ale po chwili ciszy i nieustającego wzroku siostry, pokiwałem tylko lekko głową.

– Musisz wiedzieć, że… smoki istnieją. Są to stworzenia niezwykle lojalne do swojego właściciela, ale same go sobie wybierają. Smoki posiadają różne zdolności, mogą panować nad żywiołami, nad czasem, mogą też być do czegoś stworzone na przykład Smok Bitewny. Nasza rodzina od najstarszych pokoleń sprzymierzała się z wieloma smokami. Do mnie odezwał się Smok Śmierci, kiedy byłam w twoim wieku. Gdy smoki odzywają się do człowieka, jest to sposób bardzo bolesny, ale uwierz mi, kiedy będzie na to odpowiedni czas i zobaczysz swojego smoka, a on zobaczy ciebie, nic nie będzie miało dla ciebie większego znaczenia niż twój smok. Więź, która wtedy powstanie, jest wieczna – nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu odebrało mi mowę. Wiedziałem, że nie kłamie, ale nie potrafiłem w to uwierzyć. Wstałem i bez słowa ubrałem się i wyszedłem z domu. Chciałem na spokojnie to wszystko przemyśleć. 

Szedłem przed siebie, w ogóle nawet nie patrząc, gdzie idę. Myślałem tylko o ostatnich wydarzeniach, o słowach siostry, o smokach… Sam nie wiem, czy w nie wierzę. Usiadłem na najbliższej ławce, zamknąłem oczy i zastanawiałem się nad tym wszystkim. A co, jeśli…? – Prawie cały czas zadawałem sobie takie pytania. Coraz bardziej pogrążałem się w różnych myślach. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie łagodny dotyk na mojej dłoni. Dalej miałem zamknięte oczy, jednak nie przeszkadzało mi to. Wystarczało mi samo uczucie. Po pewnej chwili dotyk zniknął i dopiero wtedy otworzyłem oczy. Nie zobaczyłem smoka, tylko… Agę. Siedziała przy mnie i nic nie mówiła. Po prostu była. Potrafiła okazać wsparcie bez słowa. Przytuliłem się do niej i wsłuchiwałem się w rytm jej serca. To ostatnie co pamiętam…

 

Obudziłem się w swoim łóżku, ledwo pamiętając co się wydarzyło. Powoli wszystkie wspomnienia do mnie wracały, jednak cały czas czegoś w nich brakowało. Wydarzenia, które pamiętałem były… niepełne i nie potrafiłem sobie przypomnieć co zniknęło. Usiadłem na kołdrze i zacząłem przeszukiwać pamięć z chęcią poznania odpowiedzi. Jedyne co cały czas chodziło mi po głowie to delikatne uczucie dotknięcia dłoni… Aga! Wstałem i zacząłem jej szukać po całym domu. Pomimo tego jak bardzo wołałem, krzyczałem, przeszukiwałem każdy kąt, nie mogłem jej znaleźć. W pewnym momencie dostrzegłem postać w kuchni i natychmiast tam pobiegłem.

– Aga! Nie mogłem cię znaleźć – powiedziałem, kiedy wszedłem do kuchni, jednak zamiast Agi, stała moja mama, która patrzyła na mnie z przerażonym wzrokiem. 

– Co się stało…? Mamo, czy Aga gdzieś wyszła? – Spytałem, powoli podchodząc do niej. Dalej na mnie patrzyła, widziałem jak jej oczy się szklą. Po chwili podeszła do mnie, przytulając mnie z całej siły i płacząc. 

– Czemu takie rzeczy się dzieją…?

– Nie wiem… Śmierć potrafi być bezlitosna… bezwzględna… Nawet dla własnej rodziny…

Czułem zapach dymu. Łzy napływały mi do oczu. Przede mną był całkowicie zniszczony i w pewnych miejscach zmiażdżony biały samochód. Z jednego miejsca wystała ręka, prawie cała w krwi. Przez przednią szybę dostrzegłem morskie oczy, które zawsze były pełne życia i radości… A dziś umarły razem z najlepszą przyjaciółką i siostrą na świecie. Najlepszą… jaką można sobie wyobrazić.

Wszystkie wspomnienia o niej wracały. Poczułem, że nie mogę powstrzymać płaczu i wtuliłem się najbardziej jak mogłem w mamę. Dopiero teraz cała świadomość o jej śmierci do mnie przyszła. Odsunąłem się lekko od mamy i spojrzałem jej w oczy. Miała mocno piwne, ale teraz pełne rozpaczy. Ponownie się przytuliłem i rozpłakałem na jej koszulce. Ze śmiercią Agi nie pogodzę się nigdy.

 

Stałem przed ogłoszeniem powieszonym na ścianie w szkole. Wielki czarny napis na środku Oswajanie Smoka strasznie rzucał się w oczy. Wyjąłem długopis z piórnika i chciałem się wpisać, ale… coś mnie powstrzymywało. Może to był strach, może coś innego. To przeczucie nie pozwalało nawet zbliżyć długopis do kartki. Kiedy zobaczysz smoka, a on zobaczy ciebie, nic nie będzie miało dla ciebie większego znaczenia niż twój smok. – W głowie miałem słowa Agi, które nie dawały mi spokoju. Przypomniałem sobie to uczucie, gdy delikatnie dotknęła mojej dłoni. Podniosłem rękę i wpisałem się na konkurs. Schowałem długopis i z nieustającym niepokojem ruszyłem w stronę klasy.

 

– Dziś zaczniemy nowy temat. Proszę otworzyć podręczniki… – Siedziałem w ławce i praktycznie nie słuchałem. Z niecierpliwością czekałem, aż nauczycielka powie chociaż słowo o konkursie, jednak nic takiego nie nastąpiło. Już chciałem się poddać i uznać to za zwykły żart drugoklasistów, gdy usłyszałem pukanie. Drzwi otworzyły się, jednak nikogo nie było. Czułem jak powoli zaczyna mi brakować powietrza i po chwili przestałem oddychać.

 

Obudziłem się w jasnym pomieszczeniu. Z okna nad łóżkiem padało na mnie światło słoneczne, jednocześnie oświetlając cały pokój. Był on dość mały, ale przytulny i minimalistyczny. Naprzeciwko łóżka stała biała szafa. Farba już się z niej prawie całkowicie zdarła, więc było widać prześwity drewna. Przy kolejnej ścianie wisiał regał z… Obrazem Agi. Wstałem i podszedłem do niego sięgając po zdjęcie, patrząc w morskie oczy. Zawsze będą mi ją przypominały. Zawsze będę o nich pamiętać. Odwróciłem na chwilę głowę i spostrzegłem, że drzwi są otwarte, mimo że przed sekundą były zamknięte. Wyszedłem z pokoju na długi korytarz, ledwo widząc na samym końcu drzwi. Na niebieskich ścianach powieszone były plakaty reklamujące konkurs, jednak nie zwracałem na nie szczególnej uwagi. W końcu dotarłem do drzwi i pociągnąłem za klamkę. Znalazłem się w tym samym pokoju, co wcześniej, jedyne co się zmieniło to… mały, białoszary smok leżący na środku i patrzący się na mnie z głęboko morskimi oczami… Powoli do niego podchodziłem, nie odrywając wzroku od jego oczu. Usiadłem koło niego, a on wskoczył na moje kolana i znów się położył. Podniósł tylko łepek do góry i otarł się głową o mnie, z pełną czułością. Przytuliłem go delikatnie, a po chwili poczułem łzy spływające mi po policzku. Kapnęły kilka razy na smoka, jednak mu to w ogóle nie przeszkadzało. Jego łuski lekko drapały, ale było to najmilsze uczucie jakie wtedy doznałem. Usłyszałem cichy, ale bardzo dobrze znany mi głos, który powiedział tylko jedno słowo zmieniające wszystko: Wygrałeś…

Koniec

Komentarze

Collie, uwaga techniczna: tytuł i pseudonim są niepotrzebne w tekście :)

 

Powodzenia na portalu!

http://altronapoleone.home.blog

Dzięki, już poprawione :D

Wokół mnie była sama pustka. Ciemność otaczała mnie ze wszystkich stron.

 

Pogłaskałem ją lekko po głowie i zamknąłem oczy 

Otworzyłem oczy, słysząc bezlitosny budzik.

 

- Już się ubieram

Ubrałem się i pobiegłem do kuchni.

 

Powtórzenia. 

 

Jedno z nich był informacją na temat pewnego chłopca. 

 

Gryzie mi się to “był” z tym, że to jedno z “nich”. 

 

– Nie, nie, tylko… Pomyślałem o czymś… - Powiedziałem nadal będąc nieobecnym. 

 

Warto popracować nad dialogami. Powinna być półpauza, a “powiedziałem” z małej litery. 

 

Tutaj jeden z linków na ten temat:

 

https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

 

Z tego co wiem, gdzieś tam w odmętach Hyde parku jest tego więcej. W sumie szkoda, że nie w dziale poradników… no ale cóż. 

 

Kiedy już wychodziłem, powiedziałem cicho: “Przepraszam. I wyszedłem”.

 

Tutaj tak samo warto przyjrzeć się dialogom, bo to jest nie spójne. Dla mnie też brzmi jakby dosłownie powiedział: przepraszam i wyszedłem. 

 

– Czyżby panicz się nudził? – Spytała sarkastycznie, patrząc na mnie.

 

Tutaj tak samo dialogi. Jeśli sformułowanie jest “odgębowe” to piszemy z małej (powiedział, zapytała, warknął itp.) Tutaj np. jest półpauza taka jaka być powinna. 

 

Ogólnie historia mnie nie przekonała, choć były fajne fragmenty. Zrobiło mi się przykro, kiedy mama zapłakała, czyli emocje udało Ci się ze mnie jakieś wyciągnąć. Do tego wyobraziłem sobie tego świecącego się w ciemności smoka i to było naprawdę fajne. Niestety trochę się też pogubiłem. Najpierw wspominasz, że spalił się dom i tylko jeden chłopiec przeżył, a potem, że siostra zginęła w wypadku samochodowym i ja już nie wiem kto tam przeżył, a kto nie. Do tego nie jestem pewien: czy te smoki naprawdę istnieją, czy to tylko jego wyobraźnia?

Rzeczywiście w kilku miejscach powtórzyłam to samo słowo, nie zwróciłam na to wcześniej uwagi. A zasady z dialogami również czasami mi się mylą. Jeśli chodzi o wątek tego chłopca, miałam nadzieję rozwinąć go później, jednak zakończenie zmieniłam w połowie pisania, więc ten fragment po prostu usunę. Jest on niepotrzebny i przez niego można się pogubić. 

 

Do tego nie jestem pewien: czy te smoki naprawdę istnieją, czy to tylko jego wyobraźnia? 

O to mi właśnie chodziło – zostawić niedopowiedzenie w zakończeniu. Chciałam aby ktoś, kto to przeczytał zastanawiał się jeszcze przez jakiś czas nad tym opowiadaniem. Chciałam aby każdy z osobna inaczej interpretował koniec opowieści. 

 

Ogólnie już wszystko poprawiłam i cieszę się, że fragment o smoku się spodobał – to moja ulubiona część i jak dla mnie najbardziej udana :)

Bardzo emocjonujace, pelne bólu… I bardzo podobało mi się, że relacja smoka z człowiekiem nie jest antropocentryczna.

Cieszę się że aż tak się moje opowiadanie spodobało :D

Skoro to Twoje pierwsze opowiadanie, to zacznę od chwalenia. Podoba mi się pomysł. Mam wrażenie, że tutaj nakładają się na siebie dwa światy. Ten nasz zwyczajny, w którym chłopiec cierpi po nagłej śmierci siostry i świat magiczny, w którym istnieją smoki, a siostra być może w jakiś sposób jeszcze istnieje. Ciekawie pokazujesz to nakładanie się światów. Skonsternowana nauczycielka, czytająca ogłoszenie o konkursie na oswojenie smoka, była naprawdę niezła.

Natomiast mocno szwankuje wykonanie. Masz tu mnóstwo słów i zdań, które niczemu nie służą, a jednynie robią objętość, widzę problemy z interpunkcją

 

Wokół mnie była sama pustka. Jedyne co widziałem to ciemność ze wszystkich stron. 

 

W pustce z definicji nic nie ma, więc to słówko sama jest tu zbędne. Jeśli jedynym, co bohater widział była ciemność, to logiczne, że otaczała go ze wszystkich stron, a więc nie trzeba tego pisać. Na dodatek te dwa zdania trochę sobie wzajem przeczą. Skoro bohater widział ciemność, to skąd wiedział, że otaczała go pustka. W tej ciemności mogło sobie spać stadko czarnych kotów, których po prostu by nie zobaczył. I na koniec, widzenie ciemności kojarzy mi się z pamiętnym zdaniem: Ciemność widzę, ciemność, a to skojarzenie raczej tu nie pasuje ;)

Nie prościej byłoby zwyczajnie: otaczała mnie ciemność ?

 

 

Poczułem jak coś lekko kłującego, ale jednocześnie niezwykle delikatnego, dotyka mojej dłoni. Obróciłem głowę w stronę ręki i zobaczyłem krótki, nieznacznie świecący ogon z białymi oraz szarymi plamami.

 

To wyboldowane nie brzmi najlepiej.

 

 

Kucnąłem, żeby lepiej się przyjrzeć istocie, jednak ta zamiast się mnie przestraszyć, odwróciła się bym mógł dostrzec jej małą głowę, zakończoną krótkim pyskiem. Wydobywał się z niego żar, dzięki czemu widziałem wszystko jeszcze wyraźniej. 

 

Spójnik jednak tu nie pasuje.

jednak I «spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego»

Proponuje: a ta…

 

Z kolei partykuła jeszcze sugeruje, że bohater wcześniej widział całkiem wyraźnie, a teraz widzi jeszcze wyraźniej, a przecież tak nie jest, bo jedyne co widział, to ciemność.

 

Postać miała długi, zwinny tułów, a do niego były przyczepione dwa majestatyczne, ale nieduże skrzydła (PRZECINEK) zakończone małym kolcem dla przyczepnościGdy usiadłem istota wskoczyła na moje kolana drobnymi łapami z pazurami, jednak ich nie używała. Zwinęła się zgrabnie w kłębek i zasnęła. Pogłaskałem ją lekko po głowie i zamknąłem oczy…

 

Skrzydła raczej nie bywają przyczepione do tułowia, mogą z niego ewentualnie wyrastać.

Nie rozumiem, co ma kolec z przyczepnością i przyczepność do czego miał zapewniać.

Istota kojarzy mi się bardziej z człowiekiem. Raczej nie powiesz istota o kocie, czy psie, a smok ma jednak więcej wspólnego ze zwierzęciem niż z człowiekiem, lepsze byłoby stworzenie, stworzonko.

wskoczyła na moje kolana – Wskoczyła mi na kolana.

Wskoczyła drobnymi łapami brzmi dziwnie. Rozumiem, co chciałaś przekazać. Może niech najpierw dotknie chłopca łapą, bardzo delikatnie tak, żeby go nie podrapać długimi pazurami.

I tu jest jeszcze drobna nielogiczność. Na kolanach dziecka zmieści się coś wielkości kota albo małego pieska. Tymczasem smok jest na tyle duży, że dosięgnął ręki chłopca, więc raczej na kolanach by mu się tak łatwo nie umościł ;)

 

Obudziłem się, słysząc bezlitosny budzik. Światło z okna nad moim łóżkiem nie pozwalało dalej spać, więc nie mając żadnego wyboru, zwlokłem się z łóżka. Spojrzałem na zegar wiszący po drugiej stronie pokoju i natychmiast wziąłem ubrania.

 

W pierwszym zdaniu masz nadmiar budzenia;) Proponuję: Ze snu wyrwał mnie bezlitosny budzik.

Wybór bohater miał, mógł się przykryć kołdrą ;) A poważnie, z tego zdania wynika, że to słońca nie pozwalało bohaterowi dalej spać, mam jednak wrażenie, że ważniejszym powodem była konieczność pójścia do szkoły. Informacja, gdzie wisi zegar jest tu zbędna. Nie wspomnę już o tym, że budzik to też zegar ;)

Wziąłem ubrania jakoś tak nie brzmi. Nie ma w tym stwierdzeniu pośpiechu, który powinien towarzyszyć chłopakowi.

 

 

Ubrałem się i pobiegłem do kuchni. Już z pokoju czułem intensywny zapach naleśników z nutellą. Usiadłem przy stole koło mojej mamy, wysokiej brunetki z jasną cerą i łagodną twarzą. Uśmiechnęła się do mnie mówiąc: “Smacznego”.

Gdy tylko zjadłem, odniosłem talerz na blat i spakowałem wszystkie potrzebne rzeczy na dzisiejszy dzień w szkole.

– Nie zapomniałeś czegoś?

– Raczej nie… Kocham cię mamo, pa! 

– Pa!

 

 

Uśmiechnęła się do mnie.

– Smacznego – powiedziała.

 

Czy chłopak miał rzeczy potrzebne mu do szkoły w kuchni? Bo tak z tego akapitu wynika.

Za dużo tu zbędnych opisów codziennych, oczywistych czynności. Nie mógł po prostu zjeść szybko, porwać plecak, czy tam tornister. A kiedy wybiegał, mama zatrzymała go jeszcze pytaniem, czy ma wszystko.

 

Wyszedłem z domu i poszedłem w kierunku przystanku autobusowego.

Kiedy byłem na miejscu, przypomniał mi się mój sen, a przynajmniej (jego fragment) kawałek. Odniosłem wrażenie jakby coś mnie delikatnie musnęło w dłoń, ale nic tam nie było (niczego nie zobaczyłem). Nagle przed oczami przeleciał mi obraz jakiegoś stworzenia, które wyglądało (PRZECINEK) jakby prosiło o pomoc. Poczułem niewyobrażalny ból głowy. Przewróciłem się, ale wtedy (a ból) od razu zniknął. Podniosłem się z ziemi i szukałem w myślach jakiegoś wytłumaczenia, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Żeby jakkolwiek uciec od tej sytuacji, wyciągnąłem telefon i włączyłem losową grę.

 

I znowu nadmiar czynności. Wiadomo, że musiał wyjść z domu, żeby pójść na przystanek. Proponuję: Ruszyłem w stronę przystanku…

Kiedy ból głowy zwali Cię na ziemię będziesz zaniepokojona, przestraszona, będziesz się trzęsła, rozboli Cię brzuch ze strachu, będziesz się rozglądała dookoła, zastanawiając się, czy nikt tego nie widział, bo to pewnie głupio wyglądało. Natomiast szukanie w myślach jakiegoś wytłumaczenia nijak nie oddaje tego, co chłopak mógł czuć. Postaw się na jego miejscu, pomyśl, co byś poczuła i napisz to.

Włączył grę raczej po to, żeby się czymś zająć i nie myśleć o tym, co się zdarzyło.

 

Autobus z świecącym numerem 187 przyjechał pod przystanek i ludzie zaczęli do niego wsiadać. Schowałem komórkę do kieszeni i wsiadłem do pojazdu, cały czas myśląc o zdarzeniach, od których nie mogłem uciec.

 

Jak autobus znalazł się pod przystankiem?

Powtórzenia

O jakich zdarzeniach myślał bohater? Przecież niewiele się zdarzyło, to raczej były odczucia. I dlaczego nie mógł od nich uciec?

Wywaliłabym cały akapit.

 

Usłyszałem dzwonek i wszedłem do klasy z plecakiem. Usiadłem na swoim miejscu, jednak obok zamiast mojego kolegi, usiadł jakiś chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałem, ani w naszej klasie, ani w szkole.

- Była zmiana miejsc – powiedział znużonym głosem, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć (się odezwać). Nic nie odpowiedziałem, (Milczałem), położyłem głowę na ławce opierając się rękami. Spojrzałem w stronę tablicy, przy której stała już pani Kasia, wychowawczyni. Nie słuchałem, gdy zaczęła mówić. Myślami byłem zupełnie gdzieś indziej. Co jakiś czas wyłapywałem tylko pojedyncze słowa od nauczycielki, jednak nie przejmowałem się tym. Przez cały czas miałem w głowie obraz tajemniczego stworzenia, które nie dawało mi spokoju.

 

Czy klasa miała plecak, bo to właśnie wynika z pierwszego zdania?

Powiedziałoza Ci się zrobiła ;)

położyłem głowę na ławce opierając się rękami. – Nie potrafię sobie tego wyobrazić. O co bohater oparł się rękami?

Wyboldowane i przekreślone bym wywaliła.

 

Spróbuj przejrzeć opko jeszcze raz, pewnie wyłapiesz sporo podobnych rzeczy :)

Pozdrowienia :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo dziękuję za komentarz, i poprawiłam wszystkie błędy jakie zauważyłam. Wiem, że mój styl pisania jest bardzo “długi”. (Tak jak już wiesz) często piszę opisy zbędne, codziennych czynności. Mimo tego, lubię go i chyba tylko nie ja ;)

Po tych kilku komentarzach, chciałabym się zapytać, wszystkich którzy tu jeszcze zostali: Ile myślicie że mam lat, patrząc na powyższe opowiadanie?

Pytam głównie z ciekawości na odpowiedzi :)

No cóż, Collie, nie bardzo wiem, co miałaś nadzieję opowiedzieć. Nie wiem, czy jest to historia o smoczym konkursie w szkole, czy o dramacie chłopca, którego siostra zginęła w wypadku, czy może o jego chorobie, bo Kamil coś podejrzanie często mdleje i traci przytomność – nic mi się tu kupy nie trzyma. Nie wykluczam też, że może skupiona na poprawkach czegoś nie dostrzegłam, może coś pominęłam, bo wykonanie – stwierdzam to z prawdziwą przykrością – jest bardzo złe i doskonale utrudnia lekturę.

Collie, przed Tobą mnóstwo pracy, ale mam nadzieję, że przyszłe opowiadania będą ciekawsze i znacznie lepiej napisane. ;)

A co do Twojego pytania o wiek – odnoszę wrażenie Collie, że masz bardzo niewiele lat i jeszcze chodzisz do szkoły.

 

Ota­cza­ła mnie nie­prze­nik­nio­na ciem­ność. Strach, który mnie opa­no­wał―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

nie po­zwa­lał nawet lekko ru­szyć ręką. Nagle po­czu­łem jak coś lekko kłu­ją­ce­go… ―> Powtórzenie.

 

trą­ca­jąc swoją drob­ną łapą moje udo. ―> Zbędny zaimek – czy mogła trącać cudzą łapą?

 

Ze snu wy­rwał mnie bez­li­to­sny bu­dzik, który zmu­sił mnie do zej­ścia z łóżka. ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

wi­dząc która jest go­dzi­na na­tych­miast za­bra­łem ubra­nia. ―> …wi­dząc która jest go­dzi­na na­tych­miast za­bra­łem ubra­nie.

Ubrania wiszą w szafie, leżą na półkach i w szufladach. Odzież, którą chcemy włożyć i którą potem mamy na sobie to ubranie.

 

- Już się zbie­ram! ―> Zamiast dywizu powinna być półpauza.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

spa­ko­wa­łem swoje dru­gie śnia­da­nie i wzią­łem ple­cak. ―> Zbędny zaimek – czy pakowałby cudze śniadanie?

 

prze­szedł mnie dreszcz, a strach ogar­nął mnie cał­ko­wi­cie. ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

Wsze­dłem do klasy, sia­da­jąc na swoim miej­scu… ―> Jak on to zrobił, że wchodził do klasy i siadał na miejscu?

A może miało być: Wsze­dłem do klasy i siadłem na swoim miej­scu

 

- Była zmia­na miejsc – po­wie­dział znu­żo­nym gło­sem, zanim się ode­zwać. ―> Chyba miało być: – Była zmia­na miejsc – po­wie­dział znu­żo­nym gło­sem, zanim się odezwałem.

 

zda­łem sobie spra­wę z wy­glą­du sy­tu­acji. ―> Wystarczy: …zda­łem sobie spra­wę z sy­tu­acji.

 

po­wie­dzia­łem nadal będąc nie­obec­nym. ―> …po­wie­dzia­łem, nadal będąc nie­obec­ny.

 

już pra­wie cała klasa się na mnie pa­trzy­ła… ―> …już pra­wie cała klasa na mnie pa­trzy­ła

 

– Muszę na chwi­lę wyjść… – Od­par­łem pod­no­sząc się z ziemi. ―> – Muszę na chwi­lę wyjść… – od­par­łem, pod­no­sząc się z podłogi.

 

Wsta­łem i pod­sze­dłem do drzwi ze spusz­czo­ną głową, aby nie wi­dzieć wzro­ku in­nych. Kiedy już wy­cho­dzi­łem, po­wie­dzia­łem cicho: “Prze­pra­szam.” I wy­sze­dłem. ―> Powtórzenia. Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

Proponuję:

Wsta­łem i ze spusz­czo­ną głową, aby nie wi­dzieć wzro­ku in­nych, zbliżyłem się do drzwi. Przeprosiłem cicho i wy­sze­dłem

 

– Co się ze mną dzie­je…? – Spoj­rza­łem na sie­bie w lu­stro, opar­ty o kran w ła­zien­ce szkol­nej. ―> To mi wygląda na pytanie zadane w myślach.

Proponuję: Co się ze mną dzie­je…? – pomyślałem.

Opar­ty o kran w ła­zien­ce szkol­nej, spoj­rza­łem na sie­bie w lu­strze.

W drugiej części podanego wcześniej poradnika o zapisie dialogów, znajdziesz informacje, jak zapisywać myśli.

 

Pró­bo­wa­łem się uspo­ko­ić, po­my­śleć na spo­koj­nie… ―> Powtórzenie.

Proponuję: Pró­bo­wa­łem się uspo­ko­ić, przemyśleć to

 

Po­wo­li mo­głem już po­zbie­rać wszyst­kie myśli i z opa­no­wa­niem wszyst­ko prze­my­śleć. ―> Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Po­wo­li starałem się opanować i po­zbie­rać myśli.

 

przy­szedł ból. Jed­nak to nie był taki ból jak wcze­śniej. ―> Powtórzenie.

Proponuję: …przy­szedł ból, jed­nak nie taki jak wcze­śniej.

 

pierw­sze co zo­ba­czy­łem to ośle­pia­ją­co białe świa­tło pa­da­ją­ce na mnie. Zmru­ży­łem oczy, ale na nic wię­cej nie mia­łem sił. Nie po­tra­fi­łem nawet ru­szyć tro­chę ręką. Udało mi się tylko lekko prze­krę­cić głowę, jed­nak przez bo­lą­ce i nadal przy­mru­żo­ne oczy nie mo­głem nic zo­ba­czyć. Usły­sza­łem kroki z pra­wej stro­ny, ale byłem zbyt wy­koń­czo­ny by od­wró­cić z po­wro­tem głowę, więc po pro­stu za­mkną­łem oczy i za­sną­łem. Przez pe­wien czas sły­sza­łem stłu­mio­ne głosy, które po ja­kimś cza­sie uci­chły i już nic nie sły­sza­łem. ―> Powtórzenia.

 

– Aga! – Przy­tu­li­łem ca­łych sił. Nie chcia­łem od­stą­pić jej na krok, chcia­łem być przy niej cały czas. Tak się cie­szy­łem na jej widok, że prak­tycz­nie już nic mnie nie bo­la­ło. ―> Nadmiar zaimków. Powtórzenia.

 

moim po­ko­ju. Przy­kry­ła mnie pu­cha­tym, brą­zo­wym kocem i zro­bi­ła mi moją ulu­bio­ną… ―> Nadmiar zaimków.

 

Są to stwo­rze­nia nie­zwy­kle lo­jal­ne do swo­je­go wła­ści­cie­la… ―> Są to stwo­rze­nia nie­zwy­kle lo­jal­ne wobec swo­je­go wła­ści­cie­la

 

To ostat­nie co pa­mię­tam

Obu­dzi­łem się w swoim łóżku, ledwo pa­mię­ta­jąc co się wy­da­rzy­ło. Po­wo­li wszyst­kie wspo­mnie­nia do mnie wra­ca­ły, jed­nak cały czas cze­goś w nich bra­ko­wa­ło. Wy­da­rze­nia, które pa­mię­ta­łem były… nie­peł­ne i nie po­tra­fi­łem sobie przy­po­mnieć co znik­nę­ło. Usia­dłem na koł­drze i za­czą­łem prze­szu­ki­wać pa­mięć… ―> Powtórzenia.

 

pa­trzy­ła na mnie z prze­ra­żo­nym wzro­kiem. ―> …pa­trzy­ła na mnie prze­ra­żo­nym wzro­kiem.

 

pod­cho­dząc do niej. Dalej na mnie pa­trzy­ła, wi­dzia­łem jak jej oczy się szklą. Po chwi­li po­de­szła do mnie, przy­tu­la­jąc mnie z całej siły i pła­cząc. ―> Nadmiar zaimków. Powtórzenie.

Czy mama na pewno przytulała Kamila wtedy, gdy do niego podchodziła?

 

Z jed­ne­go miej­sca wy­sta­ła ręka―> Pewnie miało być: Z jed­ne­go miej­sca wy­stawa­ła ręka…

 

nie po­zwa­la­ło nawet zbli­żyć dłu­go­pis do kart­ki. ―> …nie po­zwa­la­ło nawet zbli­żyć dłu­go­pisu do kart­ki.

 

Przy ko­lej­nej ścia­nie wi­siał regał z… Ob­ra­zem Agi. ―> Dlaczego wielka litera?

Regałów nie wiesza się, regały stoją na podłodze. Na ścianie mogła wisieć półka.

 

pa­trzą­cy się na mnie z głę­bo­ko mor­ski­mi ocza­mi… ―> …pa­trzą­cy na mnie głę­bo­ko mor­ski­mi ocza­mi

 

Po­wo­li do niego pod­cho­dzi­łem, nie od­ry­wa­jąc wzro­ku od jego oczu. Usia­dłem koło niego, a on wsko­czył na moje ko­la­na… ―> Nadmiar zaimków.

 

było to naj­mil­sze uczu­cie jakie wtedy do­zna­łem. ―> …było to naj­mil­sze uczu­cie, jakiego wtedy do­zna­łem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka