- Opowiadanie: Edward Pitowski - Jestem wszystkim i wszystkimi

Jestem wszystkim i wszystkimi

Hasło konkursowe: Relatywistyczna Trampolina

 

Drobne poprawki naniesione 09.04.2020, 10.04.2020, 20.04.2020, 22.04.2020, 19.05.2020 i 30.05.2020 według sugestii z komentarza i własnych obserwacji.

 

Poniżej znajduje się krótki fragment opowiadania. Jego pełną wersję będzie można przeczytać w pierwszym tomie antologii konkursu “Kawka z Kafką”: "Weird fiction po polsku".

Więcej informacji na stronie wydawnictwa: Phantom Books 

Książka będzie do nabycia w  sklepie wydawnictwa: Sklep Okolica Strachu

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Jestem wszystkim i wszystkimi

(…)

Tuż obok konstabla pojawił się złoty trójkąt, z którego wiało pustką.

– Oto portal do Wymiaru Zasłużonej Kary – rzekł urzędnik, wkładając do niego rękę. Grzebał tam przez chwilę, wysuwając przy tym język. W końcu wyciągnął coś, wyraźnie ukontentowany. Portal błysnął i zniknął.

– Pocisk Kłopotliwych Słów – oznajmił konstabl. – Nada się idealnie dla takiego mądrali jak pan.

Załadował go do swojego pistoletu i wystrzelił we mnie bez ostrzeżenia.

(…)

Koniec

Komentarze

Całkiem atrakcyjna historia. Ciekawa i udana puenta. 

Wydaje mi się, że pierwsza część jest nieco zbyt leniwa i odrobinkę zbyt rozwlekła(tam pojawiają się przejawy absurdu, ale brakuje ze dwóch takich ostrzejszych i burzących cukierkowo-zabawkową atmosferę obrazków), przez co brakuje stopniowania natężenia powagi w kierunku całkiem serio puenty. To z kolei pozostawia wrażenie nieprzystawalności. Być może warto by wykorzystać limit i coś jeszcze dorzucić do tekstu. 

Poza tym fajny pomysł z tymi słowami-kluczami. 

 

No a poza tym wkradł się anegdotyczny lapsus: “Spadam w dół” wink

I po co to było?

Dziękuję za wizytę, komentarz i cieszę się, że jakkolwiek się podobało :).

 

Spadanie w dół poprawiłem. 

Muszę przyznać, że dosyć długo się boksowałem z tym opowiadaniem, konkursem i hasłem. Stąd pewnie może wynikać nieprzystawanie niektórych części i pewna powolność. Co do stopniowania napięcia to próbowałem to wprowadzić poprzez postać zakapturzonej osoby, ale chyba wyszło jak zwykle :).

 

Pomyślę jeszcze nad Twoim komentarzem i jeśli wydumam coś uzdatni to opowiadanie, nie zmieniając diametralnie koncepcji to dodam. Jeśli nie, postaram się pamiętać na przyszłość i lepiej trzymać się w ryzach :).

 

Dzięki!

 

– Obserwuję cię od dawna. – wznawia on. – Jesteś nie skalany żadnym wydarzeniem z Karty, jesteś czysty. Dlatego to zadziała na ciebie.

Do poprawienia zły zapis. 

 

Jest rzeczywiście pewien rozrzut między początkiem, a końcem. Napakowałeś sporo w tę historię i jakoś wyszłam z tego labiryntu. Końcówka jest bardzo poważna. Nie współgra do końca początkiem, który raczej odbierałam jako weselszą część. Trochę mnie to odrzuciło, ale postanowiłam czytać do ostatniego słowa. Wydaje mi się, że główną ideę rozumiem, chociaż może to ujmę trochę inaczej. Po zakończeniu przyszły mi do głowy refleksje, ale dotyczyły one jedynie puenty. Rozpoczęcie tekstu nie zrobiło, aż takiego wrażenia. Pewnie czegoś nie łapię, ale ogólnie dobra przygoda czytelnicza. Jednak wydaje mi się ciut za bardzo zagmatwana, pewnie z nagromadzona wszelakich określeń. Ale fajnie ująłeś hasło konkursowe.

Bardzo absurdalny tekst. Bardzo Kafkowy. Nawet trudno powiedzieć, czy mi się podobał, bo taki absurd aż ciężko lubić, ale docenić należy. Opowiadanie napisane jest z wielkim kunsztem. Niesamowicie dynamiczne. Czytając aż biegnie się z głównym bohaterem, ucieka z tej chorej rzeczywistości. Ma się wrażenie, że jest się jedynym normalnym w całym tym cyrku, a jednocześnie czuje się taką zupełną bezradność wobec tego co się dzieje wokół.

Nawet ostateczny wybór Trampoliny jest niejako wymuszony przez otoczenie, a nie samodzielną wolną decyzją.

I zakończenie. Sięgnięcie absolutu, które sprawia, że cały ten absurd jest bez znaczenia, że człowiek jest bez znaczenia, bo kiedy jest się wszystkim, to czym wobec tego jest pojedyncza jednostka w jednym z miliona światów.

Klikam.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Pozwól, że troszkę sobie ponarzekam.

 

Pogubiłeś przecinki:

W końcu wyciągnął coś, wyraźnie ukontentowany.

Nigdy jej się nie uda, bo widzi przyszłość, ale nie wie, jak odległą, i chyba nie potrafi tego pojąć.

Niby nie ma przymusu, żeby z nich korzystać, ale ludzie zachowują się, jakby był…

Masz ją, bo jesteś człowiekiem, istotą bez znaczenia, taką samą, jak wszyscy znani Ci ludzie.

Biegnę, tracąc oddech, w mięśniach nóg płonie piekło.

W oddali widzę wejście do Domu Prawdziwego Człowieka, jakich mnóstwo w całym mieście.

^Przy okazji, w mieście jest mnóstwo takich wejść czy takich domów? Bo to jest niejasne.

Zamyślony, niemal się przewracam.

Jestem przywódcą prymitywnego klanu, zdobywającym kobietę siłą, i rzymskim urzędnikiem, (…) Jestem amerykańskim plantatorem, zadowolonym z siły niewolników, i niemieckim przedsiębiorcą, (…) Jestem członkiem plemiona z Papui…

^A tutaj, tak przy okazji: “plemienia”, nie “plemiona” – to pierwsze to dopełniacz, drugie to liczba mnoga ;)

Nie sposób do końca zrozumieć poglądów innej istoty, jednocześnie nią nie będąc.

^Zrozumieć – kogo/co? “Poglądy”, nie “poglądów”.

Dłonie zmieniają wielkość, skóra kolor i czuję, jak twarz przemienia się co sekundę.

 

A tu z kolei zbędne przecinki:

Nadajemy specjalny komunikat, ponieważ w państwa obszarze Wykres Kołowy Zasad Bieżących przesunął się właśnie o czterdzieści pięć stopni. Nowe obowiązujące reguły wyśpiewa państwu światowej sławy diwa operowa, Anna Maria Wiktorowska.

Nawiasem, fajna ta diwa :D

Mężczyzna dwa stoliki dalej przebudza się i kręci głową, zdziwiony swoją niespodziewaną trzeźwością.

 

To teraz cała reszta…

 

Mam zamiar wkrótce dołączyć stanem do kolegi śpiącego dwa stoliki obok.

“Stolik obok”, ale już dwa to raczej “dwa stoliki dalej”, jak we fragmencie wyżej

 

Jestem zły, że poddaje się tej manipulacji…

Zgubiłeś ogonek.

 

Przyjazny, a jednak złowieszczy, czerwienią swych oczu. Kolejny wymysł konglomeratu.

Pierwsze zdanie – niby zrozumiały przekaz, ale sformułowanie dziwne. “Złowieszczy czerwienią oczu”?

Poza tym “konglomerat” wszędzie pisałeś wielką literą, więc tu chyba też by wypadało.

 

Jesteś nie skalany żadnym wydarzeniem…

“Nieskalany” razem.

 

A teraz biegnij – stwierdza

To raczej nakaz niż stwierdzenie, tak na moje oko.

 

Przed wejściem do Domu stoi konstabl i mnóstwo ludzi. Przeciskam się przez nich

Skupiam się na przepychaniu przez ludzi

Przeciskać czy przepychać się można raczej między ludźmi niż przez nich. No chyba że jesteś jak Kitty z X-Menów.

 

“Gdy będziesz miał dość, krzyknij ‘Kocham Absolutyzm’ “.

Cudzysłów w cudzysłowie zrobił mi troszkę mętlik, aż się pokusiłam o mały research. Wynikło z niego, że Twój zapis jest poprawny… Natomiast zapisem rekomendowanym przez słowniki i w zasadzie jedynym stosowanym w publikacjach w polskim języku, jest cudzysłów “o ostrzach skierowanych do środka” (za Wielkim słownikiem ortograficznym PWN), a więc raczej:

“Gdy będziesz miał dosyć, krzyknij >>Kocham Absolutyzm<< “.

To nadmieniam tak tylko dla ciekawości. Wydaje mi się, że taki zapis nadałby przejrzystości w Twoim tekście, zważywszy na fakt, że cudzysłów zagnieżdżony występuje bezpośrednio przed tym “zewnętrznym”.

 

I wtedy coś przebija mi czoło. Ostry sopel lodu prosto w mój mózg.

Ten “ostry sopel lodu prosto w mój mózg” brzmi dosyć kłopotliwie. “Ostry sopel lodu wnikający prosto w mój mózg” czy też “wprost do mojego mózgu” chyba brzmiałby lepiej.

Ewentualnie jeszcze mógłbyś te dwa zdania połączyć w jedno, wstawiając w środek np. “niczym”, ale przy tym się zbytnio nie upieram. “Sopel prosto w mózg” ma tu priorytet.

 

Jestem w końcu jaźnią Konglomeratu. Łączę się z nią. Wiem już, że uważają ludzi za obrazę istoty świadomej, że nami gardzą. Z drugiej strony, czują się za nas odpowiedzialne. Byty nadrzędne opiekować powinny się podrzędnymi.

A gdyby tak “byty nadrzędne” przenieść przed “uważają ludzi za obrazę”? Wtedy nagła zmiana z “niej” (jaźni) na jakichś “ich” czy “je” (jako byty nadrzędne) miałaby więcej sensu.

A tak, na końcu wyszła Ci trochę niefortunna inwersja. Raczej “powinny opiekować się”.

 

Co do Listy dostępnych niepospolitych wydarzeń – wydaje mi się, że kolejne wydarzenia z listy niepotrzebnie mają po nazwie kropki, ale to już taka luźna uwaga, kosmetyczna i w zasadzie niezbyt istotna.

 

Natomiast spodobał mi się Międzynarodowy Konglomerat Pand i Leniwców :D Nie dość, że zwierzaki, to jeszcze takie, no cudo!

Generalnie fajnie piszesz, może faktycznie początek jakiś taki… odstający, powtarzając za przedmówcami, natomiast później już akcja nabiera tempa i całość jest przyjemna w odbiorze. I pomysł interesujący. Dobrze się czyta.

I przepraszam za upierdliwość, jest nieuleczalna :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Ło jejku, dobre to jest w całej swojej absurdalności. Miałeś świetny pomysł na interpretację hasła, Edwardzie. Bardzo dobrze udała ci się sztuka wytłumaczenia świata przedstawionego bez dawania wskazówek wprost – wszystko samo rysuje się stopniowo przed oczami. Serio, aż miło było obserwowować, jak ta zupełnie dziwna, pokręcona fabuła nabierała powoli sensu. A to wszystko okrasiłeś zgrabną stylistyką wpasowującą się w ogólny koncept.

Jedynie co trochę mierzi to faktycznie ta za szybka końcówka – widać rozwarstwienie między pierwszą, a drugą częścią tekstu. Przejście mogłoby być odrobinę łagodniejsze. 

Tak czy owak, gratuluję dobrego opowiadania. 

 

Powodzenia w konkursie!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

@Deirdriu: Dziękuje za wizytę i komentarz. 

 

Nieskalane poprawiłem.

Rozumiem teraz, że może być pewien rozdźwięk między początkiem i drugą częścią. Wiem też, że sporo jest tam różnych dziwnych rzeczy i być może mogłem z nimi przesadzić i przez to opowiadanie może nie być w odbiorze w pełni satysfakcjonujące.

Tym bardziej jestem wdzięczny, że dobrnęłaś mimo wszystko do końca. Cieszę się, że mimo wszystko końcówka Ci się podobała i że choć ona nieco uratowała ten tekst w Twoich oczach.

Dzięki!

 

@Chrościsko: Dzięki piękne za komentarz i za klik.

 

Tak wiem, że dawka absurdu może być aż nieznośna. Tym bardziej bardzo cieszę się, że ją doceniłeś i że tak pochlebnie wypowiedziałeś się o warsztacie. 

Fajnie, że dostrzegłeś pęd, bo chciałem, aby bohater był cały czas w jakimś biegu.

Bardzo cieszy również to, że zauważyłeś jego bezradność i niezrozumienie świata w którym się znalazł.

I bardzo podobała mi się Twoja interpretacja zakończenia.

Dzięki!

 

@NaNa: Dzięki za komentarz.

 

Narzekanie zawsze w cenie :). Dzięki piękne za włożony trud i wypunktowanie błędów i tego co Ci nie pasowało.

Poprawiłem wszystko oprócz czterech troszkę większych rzeczy, którym przyglądnę się jutro, bo już dzisiaj nie zdąże.

Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało i że dobrze się czytało :). 

 

spodobał mi się Międzynarodowy Konglomerat Pand i Leniwców

Od dawna je podejrzewam o spisek ;)

Dzięki!

 

@sy: Dziękuję bardzo za komentarz.

Cieszę się niezmiernie, że się podobało. Starałem się uniknąć infodumpów za wszelką cenę i może udało się to do jakiegoś stopnia.

Co do przejścia, to faktycznie, może spada się ze zbyt, absurdalnego konia na zbyt twardą ziemię :). Postaram się o tym pamiętać na przyszłość, a jeśli zdołam to może i tu naniosę drobną poprawkę.

Dzięki!

Cieszę się, że mogłam pomóc :)

Spodziewaj się niespodziewanego

@ NaNa: Poprawiłem resztę. :). Odnośnie pytania:

 

Przy okazji, w mieście jest mnóstwo takich wejść czy takich domów? Bo to jest niejasne.

 

Chodzi o ilość wejść nie domów, ale nie wiem jak to zasygnalizować :) 

Edwardzie, moim zdaniem twoje opowiadanie jest tak bardzo na czasie, że już bardziej się nie da!:-) bohater jest mi niezwykle bliski, ja też nie rozumiem większości rzeczy, które dzieją się na świecie:-) pozdrawiam

No nigdy nie przypuszczałam, że będę się zastanawiać jak bardzo można się sponiewierać pietruszkowym koktajlem. No, to teraz wiem i wcale nie żałuje!

@Olciatka: Dziękuję za wizytę i przeczytanie.

 

ja też nie rozumiem większości rzeczy, które dzieją się na świecie

To witam w klubie :)

 

@kasjopejatales: Również Tobie dzięki piękne za przeczytanie i komentarz :)

Cóż, Edwardzie, to może: "W oddali widzę wejście do Domu Prawdziwego Człowieka – w całym mieście wybudowano ich mnóstwo." lub coś w tym stylu? :)

Spodziewaj się niespodziewanego

@NaNa: Dzięki za podpowiedź, otworzyła klapkę w głowie :)

Nooo, mocny absurd. Tak w konstrukcji świata, jak i w szczegółach (narąbać się jarmużem – to jest coś!).

Tekst stoi światotwórstwem i ono jest naprawdę odjechane. Podziwiam wyobraźnię.

Bardziej podobał mi się stosunkowo lekki początek (zaryzykowałabym twierdzenie, że Kafkowy), cięższa końcówka już mnie, ale nie zamierzam narzekać.

Trudno powiedzieć coś konkretnego o bohaterze – miotają nim wydarzenia i tyle.

Jestem na TAK, czyli.

Babska logika rządzi!

@Finkla: Niezmiernie się cieszę, że Ci się podobało. Dziękuję serdecznie za komentarz i klika :)

 

Faktycznie bohater jest trochę niczym liść na wiatrach absurdu. Dzięki za zwrócenie mi na to uwagi, bo chyba nie zdawałem sobie z tego sprawy.

 

Dzięki!

 

Wyjątkowo udany tekst. Jeden z moich faworytów w konkursie. Doskonale wyszła Ci absurdalno-kafkowska atmosfera, a to chyba tu chodziło. Bardzo mi się podobało.

Oczywiście klikam bibliotekę.

Bardzo udany tekst. Absurd wygrany na mocnych tonach, ale wpisany w świat, który wydaje się mieć jakieś pozory własnego chorego ładu, więc tym bardziej niepokojący. Intrygujące, oryginalne pomysły, od szczegółów (ta broń generująca niepokojące słowa w mózgu ofiary!) po ogólne światotwórcze założenie. Tekst, mimo wyraźnej weirdowości, spójny, konkretny, fabularnie konsekwentny. Bardzo wysoko go oceniam. Daję klika do Biblioteki i nie zawaham się dać kolejnego klika, jeżeli będzie taka potrzeba :) 

ninedin.home.blog

@katia72: Cieszę się bardzo, że Ci się podobało. Dzięki serdeczne za przeczytanie, komentarz i klika!

 

@ninedin: Dziękuję bardzo za te przemiłe słowa. Dzięki piękne za przeczytanie i klika :)

No, no, Edwardzie. :) Porządne opowiadanie. Jest dziwnie, jest ciekawy świat i barwne opisy. Najlepsza jest jednak dynamiczna i spójna fabuła. Wszystko pędzi, ale z sensem. Finał też wykręciłeś niezły. Bohater, który zostanie, przepraszam, to domysły, może zostać panem świata. I nie bierze się z kapelusza. Właśnie o takim bohaterze pisałem pod opowiadaniem Master-of-Oriona, powinien tu zajrzeć.

Dobra robota.

Pozdrawiam.

@Finkla: Niezmiernie się cieszę, że Ci się podobało. Dziękuję serdecznie za komentarz i klika :)

Edwardzie, kiedy Finkla pisze “TAK, czyli”, oznacza to zwykle więcej niż “klik”. :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

@Darcon: Dziękuję za komentarz i bardzo się cieszę, że Ci się podobało :)

 

@Chrościsko: Dzięki za zwrócenie mi uwagi, bo nie byłem świadomy. Teraz rozumiem :)

 

@Finkla: Dzięki piękne za nominację i bardzo cieszę się, że doceniłaś tak tekst. Nominacja jest dla mnie oczywiście niezwykłym wyróżnieniem.

 

@Anet: Cieszę się, że fajne :)

 

Spoko. Sama nie umiem pisać rozbudowanych komentarzy, to ściągnęłam do Ciebie paru kumpli. ;-)

Babska logika rządzi!

Spoko. Sama nie umiem pisać rozbudowanych komentarzy, to ściągnęłam do Ciebie paru kumpli. ;-)

W tym szaleństwie jest metoda. ;) Finkla robi wjazd na chatę, z kuplami.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Co może jedna słaba kobieta? ;-)

Babska logika rządzi!

Fajnie. Zapraszam. Absurdu, miejmy nadzieję, powinno wystarczyć dla wszystkich. :)

Co za niezwykła wyobraźnia! Świetny pomysł, znakomicie napisane. Pietruszki lizać!

Na początek podziękowania dla Finkli – dzięki nominacji i stwierdzeniu „Tekst stoi światotwórstwem i ono jest naprawdę odjechane. Podziwiam wyobraźnię.” skutecznie ściągnęłaś mnie do tekstu ;)

A samo opowiadanie – świetne. Chociaż może nie jestem najbardziej obiektywnym komentatorem, bo zwyczajnie trafiłeś w mój gust w 100% – szybka akcja, nietypowy świat, przemyślane zakończenie i odpowiednio użyty absurd wraz ze szczyptą filozofii to jest to, co naprawdę lubię.

Tutaj każdy z tych elementów wypada dobrze. Absurd nie jest tworzony dla absurdu, ma swój cel i jest istotnym elementem treści jako całości. Raczej nie podzielam opinii większości o mało łagodnym przejściu z zabawnej pierwszej części do poważnej drugiej (znaczy, zgadzam się z istnieniem takiego przejścia, ale mi ono kompletnie nie przeszkadza). No, może trochę te pandy i leniwce zmierzają w kierunku parodii.

Podzielam za to opinię, że bohater mógłby być troszkę bardziej wyrazisty. Jeśli miałbym się doszukiwać czegoś więcej, być może zmniejszenie stężenia nazw własnych na początku wyszłoby tekstowi na dobre. No i tak bardzo subiektywnie – szkoda, że nie użyłeś Relatywistycznej Trampoliny jako tytułu. Sama nazwa całkiem nieźle działa na wyobraźnię (a już na pewno zadziałała na Twoją).

Ogólnie, wyszło naprawdę solidne połączenie absurdu z odrobiną filozofii. Na portalu jak dotąd spotkałem chyba tylko jedną osobę, która pisze tego typu teksty (pozdrawiam Szyszkowego Dziadka).

Aha, i jeszcze jedno. Nawiązanie do obecnej sytuacji na świecie w postaci waluty toaletowej – dobre!

No proszę! Ściągnęłam więcej kumpli, niż oczekiwałam. ;-)

Dłobiazg, Perruksie.

Babska logika rządzi!

Świetne i jak dla mnie, zwykłego czytelnika, bez mocy sprawczej, bardzo oryginalne szaleństwo absurdów!

Bardzo mi się podobało, więc oceniam najwyżej, jak mogę…

 

@Wiktor Orłowski: Dziękuję za wizytę i przeczytanie.

 

@tfurca: Dzięki piękne za przeczytanie. Cieszę się bardzo, że się podobało :)

 

@Perrux: Dzięki wielkie za obszerny komentarz. Cieszę się, że doceniłeś absurd z domieszką filozofii w moim wykonaniu :)

Co do bohatera to faktycznie nie jest to chyba bardzo wyrazista postać. Raczej to zwykły człowiek który jest pchany przez świat w coraz dziwniejsze miejsca. w niezrozumiałym dla niego świecie 

Nazw własnych jest faktycznie dużo, można odczuć przesyt. Jednak jak już pojawiły się w mojej głowie, nie mogłem się oprzeć by się nimi nie podzielić :). 

Tytuł z trampoliną mógłby być faktycznie bardziej nośny, w sumie w ogóle nie pomyślałem aby go użyć.

Dziękuję, że zwracasz mi uwagę na wszystkie powyższe kwestie. Postaram się o nich pamiętać na przyszłość :)

 

Dzięki!

 

@Finkla: :-)

 

@Agunia: Bardzo mi miło :) Dziękuję za ocenę i dużo miłych słów o tekście. Bardzo miły początek dnia :)

Dołączam do grona zadowolonych czytelników. Wykreowałeś barwny, pokręcony świat, oryginalnego bohatera i podsumowałeś opowiadanie dobrą puentą. Język jest spójny od początku do końca, nie pogubiłeś się w tej weirdowości, a to duży plus. Wyobraźni mogę tylko pozazdrościć. To, co tam się wyprawiało… Przeczytałam z przyjemnością.

Powodzenia w konkursie!

 

Była mała edytka, bo ja to piórkuję ;) 

@SaraWinter: Dzięki piękne za przeczytanie i komentarz. Bardzo się cieszę, że się podobało.

 

Edycja: Dzięki piękne również za nominację. Jest mi niezmiernie miło, że aż tak doceniłaś ten tekst. Dzięki!

Bardzo dobre opowiadanie, wspaniale skręcony z logiką absurd, który intryguje, bo świat wydaje się mieć potencjał wręcz nieskończony. I właśnie ta możliwość zobaczenia wszystkich możliwości podoba mi się najbardziej, mózg podczas czytania wymyślał dalsze nieprawdopodobne obrazy, bo ten tekst bardzo go pobudził. Ten świat jest niesamowity, kolorowy i rozbudowany, przyciąga, intryguje. Podoba mi się jak nadałeś logikę wydarzeniom zupełnie jej pozbawionych.

Rozkładam kartkę i próbuję odczytać koślawe litery.

(…)

Drę kartkę ostentacyjnie i rzucam.

Tutaj zgrzyt, bo te zdania są bardzo blisko siebie, a budowę mają niemal identyczną. Czasownik, kartka, “i” i czasownik.

Z opowieścią płynąłem i zdziwiłem się, że koniec znalazłem tak szybko. Idę nominować, choć teraz już niewiele to zmieni. ;)

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

@MaSkrol: Dzięki piękne za te niezwykle miłe słowa i wypunktowanie tak wielu ciekawych rzeczy.

Dziękuję też, że wskazałeś zgrzyt, poprawiłem go właśnie.

Jest mi również niezwykle przyjemnie, że doceniłeś aż tak tekst, że zdecydowałeś się go nominować :)

Dzięki!

Dołączam do grona osób zadowolonych z lektury. Naprawdę udana interpretacja hasła. Zgadzam się bardzo z tym, co napisał Chrościsko – bardzo absurdalne i bardzo Kafkowe. A ile w tym niezwykłych pomysłów! Ten jarmuż i pietruszka, te nagłe zmiany. Ta śpiewaczka operowa! Naprawdę wykreowałeś iście szalony świat, ale jednocześnie okiełznałeś go i wpakowałeś w ramy opowiadania mieszcząc się w limicie i prowadząc czytelnika do satysfakcjonującej puenty. Jedyne, co zastanawia, to czy uciekł wyłącznie bohater czy udało mu się jednak zmienić losy ludzkości? A nie, to przecież bez znaczenia. 

Super tekst. Życzę mu powodzenia w konkursie i zmaganiach o piórko, bo chyba ostatecznie doczekał się nominacji :)

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

@rosebelle: Dzięki piękne za komentarz i bardzo dużo miłych słów :)

 

Jedyne, co zastanawia, to czy uciekł wyłącznie bohater czy udało mu się jednak zmienić losy ludzkości? A nie, to przecież bez znaczenia. 

Fajnie odpowiedziałaś na to pytanie :) W teorii bohater w pewnym momencie “rozmawiał” z Konglomeratem i coś tam tłumaczył, ale nie wiadomo co leniwce i pandy naprawdę z tego zrozumiały. W zbiorowej jaźni o głuchy telefon nietrudno :)

Bardzo mi miło, że aż tak doceniłaś tekst, że zgłosiłaś go do piórka!

Dziękuję!

ale niecodziennie człowiek traci wszystko.

Czy to “niecodziennie” w znaczeniu (przynajmniej jednym) “nie codziennie” jest zamierzone?

 

 

Cze-j, zbieram szczękę z podłogi.

A nie, niech leży. Łatwiej będzie nadźgać się pietruchą.

 

Absurd klasy absolutnej. I to w dodatku stworzony z żelazną konsekwencją. Ja wrażenia nieprzystawania początku do rozwinięcia nie miałem, dla mnie zagrała konstrukcja od ‘banalnego, pozornie codziennego zdarzenia’ do ‘wyp…lę wam mózgi pointą’ (faktycznie, bardzo Kafkowe w naturze). To co zwróciło moja uwagę, że na samym początku zdarzają się zdania-perełki (”Pies milczał, ja krzyczałem”) które zdają się znikać wraz z rozkręcaniem się tempa opowieści – a trochę szkoda. Show not tell w prezentacji świata przedstawianego – płetwy lizać.

Czyta się świetnie, tekst niegłupi, a jednocześnie tak tłusty od absurdu, że aż roztyty. Moc.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie mogę powiedzieć, żeby mnie ta lektura zachwyciła, ale też nie była mi przykra. Obawiam się, że poziom absurdu sprawił, że nie byłam w stanie zaangażować się w historię i losy bohatera. Jestem zresztą przekonana, że taki był twój zamiar – by zamiast historii skupić się na wykreowaniu świata.

 

Natomiast to opowiadanie naprawdę robi wrażenie od strony językowej. Podobała mi się moc pomysłów, które umieściłeś w tym oryginalnym świecie; podobały mi się żarty i zabawy językowe. Bardzo podobał mi się początek tekstu i kontrasty (pies milczał, ja krzyczałem). Naprawdę ślicznie to było zrobione.

 

Miło się czytało.

 

Co za idiotyczne wydarzenie, myślę[+,] odbijając się po raz piętnasty.

www.facebook.com/mika.modrzynska

@PsychoFish: Dzięki piękne za te przemiłe słowa i fajny komentarz :). Bardzo mi miło, a tutaj:

do ‘wyp…lę wam mózgi pointą

To śmiechłem na głos :)

 

Cieszę się, że doceniłeś niektóre zdania. Zdarzało mi się chyba z nimi przesadzać w przeszłości (przynajmniej były to ciekawe zdania w mojej opinii :)) więc staram się nimi nie przeładować tekstu.

 

Niecodziennie poprawiłem chodziło oczywiście o nie codziennie

 

Widziałem też, że zgłosiłeś tekst do piórka. Dzięki bardzo! :)

 

@kam_mod: Dziękuję za wizytę i komentarz. Rozumiem, że dawka absurdu mogła być przytłaczająca i uniemożliwić satysfakcjonujące dla Ciebie śledzenie losów bohatera. Cieszę się, że mimo wszystko, lektura nie była przykra.

Bardzo mi miło również, że doceniłaś wykreowany świat, stronę językową i kontrasty.

Przecinek dodałem, dziękuję za zwrócenie uwagi.

Dzięki!

 

@Żongler: Dziękuję za przeczytanie!

W tym tekście najbardziej podoba mi sie klamra kompozycyjna. Na początku bohater spada na samo dno, by w finale odbić się od niego i to nie tylko w przenośni, ale i na trampolinie. Styl tak troszkę bardziej w Gombrowicza niż w Kafkę, ale nie szkodzi, bo wciągnęło i urzekło.

Nie wiem co ty jarasz, ale też chcę.

Wygląda na to, że napisałeś wzorzec kafkowego opowiadania,

Jest totalnie absurdalne, ale w jakiś pokrętny sposób logiczne.

Dodatkowo, przemycasz niebanalne przemyślenia:

Nie sposób do końca zrozumieć poglądy innej istoty, jednocześnie nią nie będąc. Aspekt biologiczny wpływa znaczącą na wizję pojmowanego świata.

Niebanalne, zakręcone, zmuszające do myślenia.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

@oidrin: Dzięki za wizytę i przeczytanie. Cieszę się, że wciągnęło i że się podobało :)

 

@fizyk111: Opowiadanie było pisane w stanie permanentnej trzeźwości :). Bardzo ciesze się, że Ci się podobało i że dostrzegłeś te wszystkie rzeczy które dostrzegłeś :). No i dzięki wielkie że aż tak je doceniłeś że zgłosiłeś do piórka.

Dzięki!

Dezorientacja – to jest całkiem niezły kawałek poukładanego absurdu (ach, jak to brzmi), o którym trudno mi coś powiedzieć :-)

Podoba się, przypomina rodzaj gry (a może pandy i leniwce dostrzegły, jak ludzie lubią gry, więc grę im urządziły?)

Sprawnie napisane zdania, nie za długie, to jedno. Ale jest i inna ważna cecha tego tekstu – cały czas utrzymuje dynamikę, cały czas trzyma w wykreowanym świecie. Nieustannie pogłębia obraz jego absurdalności. Naprawdę ładnie to wyszło.

 

Nie umknęło uwadze, że pomimo ogólnie lekkiemu wydźwiękowi tekstu wbiłeś szpilę ludzkości, gdy pokazywałeś “prawdy”, które w konkretnych epokach zdawały się “normą”. Nawet na chwilę nie zmieniłeś tonu, a jednak dorzuciłeś coś takiego, zeby dać czytelnikowi do myślenia.

 

Dziękuję za wizytę i przeczytanie.

Chciałem aby w tym szaleństwie była pewna metoda :). Element gry faktycznie jest zawarty, można by się pokusić o stwierdzenie, że ludzie też rywalizują ze sobą na dziwactwa, bo te najciekawsze przecież będą pokazane w telewizji :). 

Cieszę się, że dostrzegłeś dynamikę i kilka poważniejszych prawd, które chciałem przemycić. Bardzo mi miło z tego powodu :)

Dzięki! 

Wpadam i ja – tak się złożyło, że przeczytałam ostatniej nocy “do poduszki”, więc nasze relacje zbiegną się w czasie :)

Wrażenia: bardzo pozytywne. Przede wszystkim świetnie napisałeś tę historię. Prąd, który porywa czytelnika od momentu zmiany “przepisów”, nie ustaje ani na moment, rwąc do przodu i miota w równym stopniu bohatera, co odbiorcę. Fajne to było.

Druga sprawa – pomysł. Za światotwórstwo, nazewnictwo, poziom absurdu i zlepienie tego wszystkiego w sensowną historię duże brawa. Plus za nie byle jaką puentę :) Oraz, oczywiście, sposób wykorzystania konkursowego hasła.

Jesteś mocną pozycją, Edwardzie, Twój tekst mocno się broni, a mnie pozostaje podsumować, że mimo iż nie lubię podobnych klimatów, to opowiadanie mi się spodobało :)

Cieszę się, że wpadłaś :). Dzięki piękne za wszystkie miłe słowa i za docenienie tych wszystkich elementów, które wymieniłaś. Bardzo mi przyjemnie że Ci się podobało :)

Dzięki! 

Pięknie abstrakcyjny tekst. Tyle szalonych pomysłów w jednym opowiadaniu, to definitywnie coś, co lubię, a Międzynarodowy Konglomerat Pand i Leniwców zdecydowanie wywołał mój szczery uśmiech. Tekst jednocześnie jest zabawny i zahacza o jakiś poważniejszy temat – o potrzeby ludzkości. Podoba mi się też styl, tak bardzo pasujący do całego zamieszania, które tu tworzysz.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Bardzo się cieszę, że Ci się podobało, a jeszcze bardziej, że udało mi się wywołać u Ciebie szczery uśmiech :). Dziękuję pięknie za komentarz i przeczytanie :)

Świetne! Tyle pomysłów w tak krótkim tekście, w dodatku pomysłów spójnie współgrających ze sobą i z treścią. I te wtrącone mimochodem wyjaśnienia, idące w coraz większy wtf :) (choćby powód, dla którego bohater stracił dom – Losowy Pech go dopadł :))). Zmiana zasad chyba spodobała mi się najbardziej, cudownie absurdalne zasady zostały w absurdalny sposób zmienione w równie absurdalne a wszystko razem miało absurdalny sens :) Jak słyszę ‘weird’ to mam w głowie właśnie coś takiego. A puenta, wbrew pozorom, gorzko prawdziwa i sensowna. Imo, najlepsza realizacja założeń konkursu (i hasła), jaką napotkałam do tej pory.

Dziękuję Ci pięknie za tak miły komentarz. Ogólnie starałem się aby było dość absurdalnie :) Bardzo mi miło, że aż tak doceniłaś tekst :)

To pierwsze opowiadanie tego konkursu, które – mimo dużej dawki absurdu – czytałam ze zrozumieniem, a nawet z niekłamaną przyjemnością. Zaważyło na tym przystępne zaprezentowanie osobliwego świata, którego mieszkańców obowiązują niedorzeczne przepisy i zarządzenia, prowadzące do kuriozalnych wydarzeń. Rzecz została napisana przejrzyście i okraszona nienachalnym humorem w dobrym gatunku. Zakończenie, choć nieco odbiega klimatem od reszty opowiadania, wybrzmiewa należycie i sprawia, że lekturę mogę uznać za niezwykle satysfakcjonującą.

 

Tuż obok kon­sta­bla po­ja­wił się złoty trój­kąt, z któ­re­go wiało pust­ką.

– Oto por­tal do Wy­mia­ru Za­słu­żo­nej Kary – rzekł kon­stabl… ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Na całym ciele ma mnó­stwo mał­żo­win usznych… ―> Skąd wiadomo, że ma je na całym ciele? Czy mężczyzna jest goły?

 

Czuję się cał­kiem nie­źle, wy­glą­dam przez okno re­stau­ra­cji… ―> Czuję się cał­kiem nie­źle, patrzę przez okno re­stau­ra­cji

By wyjrzeć przez okno, należy do niego podejść, otworzyć i wychylić się zeń.

 

Znów pa­trzę za okno. ―> Znów pa­trzę przez okno.

 

prze­su­wa­jąc obok ta­le­rze z nie­do­koń­czo­nym je­dze­niem. ―> Chyba miało być: …prze­su­wa­jąc na bok ta­le­rze z nie­do­koń­czo­nym je­dze­niem.

 

Robi się ciem­niej i pa­trzę za okno. ―> Robi się ciem­niej i pa­trzę przez okno.

 

Uświa­da­miam sobie, że śpie­wacz­ka oznaj­mi­ła wła­śnie nowe używ­ki. ―> Co to znaczy oznajmić używki?

 

„Gdy bę­dziesz miał dość, krzyk­nij >>Ko­cham Ab­so­lu­tyzm<< “. ―> Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu.

 

Aspekt bio­lo­gicz­ny wpły­wa zna­czą­cą na wizję poj­mo­wa­ne­go świa­ta. ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo mi miło, że Ci się podobało i niezwykle się cieszę, że opowiadanie było dla Ciebie satysfakcjonujące.

Dziękuję pięknie za wyłapanie błędów i niepoprawnych / nielogicznych zwrotów. Poprawki naniosę niezwłocznie po rozstrzygnięciu konkursu, bo teraz chyba nie można.

Serdeczne dzięki!

Bardzo proszę, Edwardzie. Jest mi niezwykle miło, że mogłam się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak dla mnie to nie Kafka, bo u Kafki absurd ma więcej pozorów logiki, a z tej trampoliny to w sumie spadłam, choć bardzo jest atrakcyjnie przedstawiona. To raczej “Alicja w Krainie Czarów” doprowadzona ad absurdum. Czyta się to płynnie, świat od początku mnie zaintrygował, choć bałam się, że pójdzie w heheszki. Poważniejsze zakończenie akurat mi przypadło do gustu, ale mam problem z wyrobieniem sobie zdania o całości tekstu – chyba nieco za grubo z różnymi rodzajami absurdu, które w rezultacie tworzą minimalnie za duży chaos. Niemniej duży szacun za utrzymanie tego w jako takich ryzach, że się totalnie nie rozlazło.

http://altronapoleone.home.blog

@regulatorzy: :)

 

@drakaina: Dziękuję bardzo za komentarz i przeczytanie. Rozumiem, że ilość absurdu może dawać poczucie chaosu, bo chyba faktycznie jest go tam dużo. Cieszę się, że przynajmniej jakaś część historii przypadła Ci do gustu.

Dzięki!

Dziwna sprawa z tym weirdem. Nie lubię, a jednak jest całkiej dużo konkursowych opek, które mi się autentycznie podobały. Może to kwestia dawki ;) Z drugiej strony poziom zapominania treści tekstów, które przeczytałam, jest w konkursie zadziwiająco wysoki, przynajmniej w moim wypadku. Widzę świecące się gwiazdki przy tekstach, których kompletnie nie pamiętam. Niewiele jest takich, które zostały mi w głowie, a jeszcze mniej takich, które zostały mi w głowie in plus. Gdyby tak zebrać wszystkie teksty z konkursu, zrobić z nich jeden ebook, miałabym zajęcie na całe życie, czytając ostatnie pewnie już nie pamiętałabym pierwszego. Obawiam się, że to minus tego gatunku literackiego.

Piszę o tym, bo Twoje opko przeczytałam zaraz po tym, jak zostało nominowane. I na mojej liście jest na tak. Rzecz w tym, że w momencie, kiedy powoli trzeba głosować, ni cholery nie pamiętałam treści. Przeczytałam jeszcze raz i znowu mi się podoba.

Początek – świetnie pokazujesz kolejne absurdy tego świata. I coś w tym jest głębszego, bo faktycznie nie potrafimy się zadowolić tym, co mamy, potrzebujemy coraz więcej wrażeń, żeby czuć, że żyjemy. I to bez względu na ryzyko. Wyjaśnienie skąd się biorą absurdy jest równie absurdalne, a jednak na swój sposób racjonalne. Bo jak w końcu pandy i leniwce mogą nas postrzegać, dają nam to, czego w ich przekonaniu chcemy. Zakończenie równie pomysłowe. To spojrzenie przez różne prawdy na przestrzeniu wieków i kultur daje do myślenia. Wydaje mi się, że tekst jest bardzo równo napisany, od początku do końca trzymasz ten absurd w ryzach. Nic się Ci nie wymyka.

Problem w tym, że nie bardzo wiem, jak długo po powtórnym Twoje opko zostanie mi w główce. Poza tym, już dwom osobom napisałam, że będę na nie właśnie z powodu niezapamiętywalności treści tekstu. Byłoby trochę nie fair, gdybym w tym wypadku zadecydowała inaczej.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@Irka_Luz: Dzięki piękne za rozbudowany komentarz!

Bardzo mi miło, że tekst Ci się podobał mimo że nie gustujesz w tym nurcie :). Cieszy mnie również to, że dostrzegłaś głębsze partie tego tekstu, które starałem się zawrzeć i że ogólnie opowiadanie, mimo sporej dawki absurdu, oceniasz jako spójne.

Doceniam też bardzo, że przekazałaś mi swoją decyzję i jej argumentację.

Dzięki!

To bardzo ciekawie wymyślony świat, ale przyznam szczerze, pomimo swojej absurdalności, wszystkie dziwy, jakie napotykamy w tekście, mają swoje uzasadnienie. To nie jest światotwórstwo prezentujące odmienioną, zdeformowaną przez Autora rzeczywistość (jakiej bym się doszukiwał w absurdzie) tylko rzeczywistość zdeformowana wewnątrz tego świata, przez jego mieszkańców. Czyli to zdecydowanie stara, dobra fantastyka.

Kilka pomysłów, pojawiających się w opowiadaniu, mogło się podobać (np. wydarzenia). Kilka żartów nie przypadło mi do gustu (papier toaletowy). Czasem wręcz wygląda to, jakbyś za wszelką cenę starał się napakować opowieść absurdami i dziwacznymi elementami.

Kolejną nietypową (na tle innych prac konkursowych) cechą opowiadania jest zamknięta, całkiem logiczna (nie tylko wypaczoną logiką świata przedstawionego, ale też ogólną logiką fabuł jako takich). Mamy więc tutaj raczej podróż bohatera przez odmieniony działaniem Konglomeratu świat w stylu bardziej racjonalnej "Alicji w krainie czarów" niż kafkowskie zmagania człowieka z nieodgadnionym Systemem (Twój System jest odgadniony i dosyć dokładnie wyjaśniony)

Całość ma swoje niegłupie przesłanie, widać, że starałeś się w tym "konkursie nonsensów" nadać swojej opowieści sens konkretny, ofiarować odbiorcy całkiem interesujący i prawdziwy przekaz.

Na poziomie warsztatowym niestety będę kręcił nosem. Tekst jest średnio literacki. Spisany językiem raczej prostym, a rzecz, która rzuca się w oczy, to nadmiar czasowników pierwszoosobowych w czasie teraźniejszym (Biegnę, tracąc oddech, w mięśniach nóg płonie piekło. Gdzieś za rogiem, tuż obok, słyszę policyjną syrenę, wyjącą w tym Cyklu Zasad Bieżących deathmetalowym riffem. Nie obracam się, gnam przed siebie).

Podczas lektury co jakiś czas natrafiałem na pewne zgrzyty (kilka przykładów poniżej), powtórzenia, "śmieci" w postaci zbędnych zaimków itp.

Sporym zgrzytem były w mojej opinii paskudne infodumpy, które wcisnąłeś w narrację i dialogi tłumacząc pewne kwestie czytelnikowi (np. Wszystko, co się tutaj działo, było winą ich pokrętnej logiki. Uważały, że zmiany, które wprowadziły, są dla nas dobre, że ta nieustanna karuzela wariactw powinna odwrócić uwagę od naszej beznadziejnej i kruchej egzystencji. Że to dobre dla naszych mózgów, by cały czas być zmuszonym przystosowywać się do nowych sytuacji).

Mam też wrażenie, że narracja w czasie teraźniejszym nie przysłużyła się tekstowi.

Te wszystkie kwestie sprawiły, że jestem na NIE.

 

Wrzeszczałem dalej. Zdania wypadały ze mnie jak zepsute przedmioty. Nie za bardzo im się to podobało.

– hmm, Nie podobało się komu? Zdaniom? Przedmiotom? Aaaaa, konstablom ; ).

Jeden z funkcjonariuszy wystawił palec wskazujący w moją stronę, nakazując mi milczenie. Rozsunął poły płaszcza i wcisnął przycisk na małym urządzeniu przytroczonym do paska.

wskazujący – nakazując, wcisnął – przycisk.

– Obserwuję cię od dawna. – wznawia on.

– po co ten "on"?

W końcu gdzieś, między wierszami, małym drukiem jest.

oraz 

 

Metr nad ziemią jest zabrudzona tabliczka z niemal niewidocznym napisem: „Relatywistyczna Trampolina”.

– gryzie mnie to "jest". w pierwszym przykładzie na końcu zdania, w drugim wymiana na "znajduje się" wyszłaby na dobre.

Jestem w ogromnej, okrągłej jaskini, oświetlonej ogniem kilkudziesięciu pochodni zawieszonych przy ścianach. Na środku znajduje się ogromna trampolina.

– ogromnej – ogromna.

Nic nie ma. W końcu w jednym miejscu dostrzegam tabliczkę.

– to nic nie ma, czy coś jest? Po co pisać, że nic nie ma, skoro zaraz piszemy, że coś jednak jest? To "w jednym miejscu" też bym wywalił.

i rzymskim urzędnikiem, wrzeszczącym na walce gladiatorów.

– wrzeszczeć to można na koncercie. Na walce chyba nie brzmi zbyt dobrze. Podczas walki?

Powoli im wszystko tłumaczę. To nie tak i tego nie chcemy.

– dziwny szyk zdania. "I nie tego chcemy" brzmiałoby imo lepiej.

Po przeczytaniu spalić monitor.

@mr.maras: Dziękuję bardzo za obszerny komentarz, analizę i wszystkie uwagi.

Rozumiem, że mogłem przesadzić z ilością absurdów i dziwactw. Nie tylko Ty zwracasz mi na to uwagę więc z pewnością coś w tym jest.

Infodumpów starałem się unikać, ale najwyraźniej nie udało mi się tego w pełni osiągnąć. 

Co do warsztatu, to z pewnością mogło być lepiej. Dziękuję, że wypisałeś wiele przykładów, które pozwolą mi na analizę tekstu. Postaram się do nich odnieść i użyć ich by usprawnić opowiadanie jak najszybciej po tym jak zostaną ogłoszone wyniki konkursu.

Narracja w czasie teraźniejszym chwilowo się mnie trzyma i nie chce puścić. Rozumiem jednak, że mogła nie przypaść Ci do gustu i jeszcze obniżyć satysfakcję z lektury.

Cieszę się, że choć niektóre elementy tekstu mogły się podobać.

Dziękuję piękne za wszystkie uwagi i przekazanie mi swojej decyzji.

Na początku chcę Cię pochwalić za przemyślany koncept i porządnie skonstruowany świat Twojego tekstu. Absurdalne opowiadanie nie może być tylko korowodem bezsensownego obłędu. W szaleństwie musi być metoda, jakiś możliwy do odkrycia system, jakaś, choćby mocno pokręcona, logika. I udało Ci się to znakomicie – Twój świat, z całym jego dziwactwem i nieprzewidywalnością jest spójny i trzyma się, za przeproszeniem, kupy. Zdałoby się – bezsensowne wariactwo ma konkretne podstawy i jest należycie wyjaśnione, a z ogólnej głupkowatości (tak, wiem, to pejoratywne słowo, ale ja nie w złym znaczeniu chcę go użyć) na granicy slapstickowego skeczu wynika zaskakująco poważna puenta. Do tego sprawnie i dynamicznie poprowadzona historia, której nie przeszkadzały infodumpy (właściwie nawet powitałem je z ulgą, mój umysł mógł odpocząć) i w efekcie dostaliśmy bardzo dobre, udane opowiadanie. 

Jednak czy piórkowe? Muszę przyznać, że kręcę nosem. Zacząłeś bardzo mocno stylistycznie, świetnymi zdaniami i niezłym klimatem, mimo pozornego braku powagi. Im bliżej końca, im bardziej serio się robiło, tym słabiej (co nie znaczy, że słabo – raczej: porządnie, zamiast świetnie) było ze stylem, jakbyś coraz bardziej męczył się pisaniem. Do tego sporo z dziwactw Twego świata sprawiało wrażenie wetkniętych nieco na siłę, jak średniej jakości scenki z kabaretu, specjalizującego się w absurdalnym humorze (policja z deathmetalowym sygnałem, papier toaletowy walutą, rapersko ubrana diva śpiewająca wiadomości)… 

Więc waham się. Do głosowania na szczęście jeszcze parę dni. Ale piórko piórkiem, wydaje mi się, że konkurs powinien zakończyć się podium dla Twojego tekstu. Naprawdę na to zasługuje. 

Pozdrawiam! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

@thargone: Dzięki piękne za miłe słowa. Cieszę się bardzo, że uznałeś opowiadanie za udane.

Z pewnością w Twojej uwadze o przesyceniu dziwactwami może być sporo racji. Ich nagromadzenie może męczyć, zaburzać narrację, nie zostawia zbyt wiele miejsca na inne rzeczy. Sporo osób zresztą o tym wspomniało, więc z pewnością coś w tym jest.

Co do stylu, również posypuje głowę popiołem. Przy tym tekście dość długo walczyłem z koncepcjami, hasłem, zakończeniem i jeszcze kilkoma innymi rzeczami. Może przez to nie byłem w stanie dopracować stylistycznie tekstu, tak aby był satysfakcjonujący.

Dzięki!

Po kilku akapitach tego tekstu zakrzyknęłam donośne „Yes!” i utrzymałeś mnie w tym poglądzie do samego końca. Opowiadanie należy do moich konkursowych faworytów i mam szczerą nadzieję, że summa summarum znajdzie się w antologii.

Stworzyłeś barwny i ciekawy setting (czyżbym dopatrywała się tu inspiracji „Procesem” pana K.?), w którym osadziłeś historię umiejętnie lawirującą między groteską a głęboko osadzonym sensem. Wychodząc z koncepcji absurdu, sprzedałeś nam opowieść, która trzyma się kupy, a jakby się tak głębiej nad nią zastanowić, zostawia z gorzko-komiczną refleksją – i za to daję punkt do szczególnych walorów utworu.

Językowo bardzo dobrze, choć do maksa punktów moim zdaniem zabrakło tu śmielszego eksperymentu stylistycznego, szafowaniem formą, odważniejszej zabawy słowem, która podbiłaby atmosferę pastiszu-który-nie-jest-pastiszem.

Gratuluję, świetne opowiadanie!

 

Piórkowo byłam na NIE – minimalnie mi się rozsypał środek tekstu, w moim odbiorze, odrobinę był za długi – ale generalnie uważam, że tekst jest bardzo dobry, zwycięstwo w konkursie – zasłużone, a gratulacje – należące się z całego serca. Jesteś, Edwardzie, obok Japkiewicza jednym z najbardziej obiecujących nowych nabytków portalu, a lektura twoich tekstów to zawsze przyjemność.

ninedin.home.blog

@Wiktor Orłowski: Bardzo cieszę się, że się podobało :). "Proces" faktycznie był dla mnie pewną inspiracją szczególnie na początku pisania tekstu.

Dzięki za zwrócenie uwagi na styl opowiadania, z pewnością można go usprawnić.

Korzystając z okazji, chciałbym również podziękować raz jeszcze za wysiłek włożony w organizację konkursu.

 

@ninedin: Dzięki serdeczne za przekazanie mi swojej decyzji. Cieszę się niezmiernie, że oceniasz ten tekst pozytywnie. Bardzo mi miło :)

Początek kafkowy, ale inaczej rozegrany. Bezradność wobec władzy i posępna akceptacja wyższej siły, głupia i pusta przemoc w postaci pocisku kłopotliwych słów, które dręczą bohatera przez całość tekstu (i konsekwentnie werbalizują sytuacje, w których się znajduje) – kara za klasyczne bycie przemądrzałym, za bycie indiwidualistą w utopijnym świecie, w którym tego nie wolno. Skojarzyło mi się z opowiadaniami Kurta Vonegutta.

 

Dosłowne zostawienie za sobą czasu przeszłego i przejście na teraźniejszy jest świetnym, zgrabnym zabiegiem, który bawi i daje mnóstwo satysfakcji.

Poukładany chaos jest wbrew pozorom fascynujący, gdy zaczyna nabierać sensu, przestaje go mieć (zasady nieustannie się zmieniają, więc cały czas narasta napięcie), a na koniec bohater wystrzela siebie z trampoliny w niebyt.

 

"Nazywali to paradoksem człowieka, musimy pamiętać o śmierci, ale o niej nie myśleć."

;)

 

Ładna kpina z doczesności, ładna satyra ludzkości. Komunikaty operowe brzmią kusząco.

Bohater bez znaczenia i jego rola w literaturze została już przerobiona, a wniosek jest taki, że możemy się z nim po części utożsamiać, bo sami niewiele znaczymy. Nieskalany żadnym wydarzeniem prawie człowiek z Karty Prawdziwego Człowieka to idealny quasi wybraniec-bohater i równie idealny rewolucjonista-przegryw. Przebijanie czołem sufitu idei to dramatyczne wydarzenie, ale połączone z przekorną, właściwie radosną trampoliną tworzy świetny balans. I nawet jeśli tekst nie odkrywa rzeczy nowych, tylko interpretuje znany nam relatywizm właśnie, to interpretuje go w bardzo przyjemny, zabawny i mądry sposób.

 

Napisane wartko, sarkastycznie, w punkt.

Parafrazując końcówkę, to bardzo dobry tekst i tego się trzymam.

@Żongler: Dzięki piękne za rozbudowaną analizę i odniesienie się do tak wielu elementów tekstu. Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podobało.

Korzystając z okazji chciałbym jeszcze raz podziękować za organizację konkursu :)

Lepiej późno niż później… wreszcie przeczytałem wszystkie opowiadania z I tomu antologii kafkowej i przychodzę, coby skomentować.

 

Zdecydowanie najlepsze opowiadanie w antologii (to trochę rozumie samo przez się, skoro wygrało konkurs :P), które naprawdę zapadło mi w pamięć. Na początku kilkukrotnie śmiechnałem z wymyślnego nazewnictwa (jak np. Pocisk Kłopotliwych Słów, albo Wielki Pluszowy Królik Zagłady), ale mina mi stopniowo rzedła, kiedy zaczynałem rozumieć, w jak koszmarnie absurdalnym świecie przyszło żyć tym ludziom.

Poziom władzy Konglomeratu nad rzeczywistością jest przytłaczający. (Chociaż trochę nie rozumiem, dlaczego Konglomerat składa się z pand i leniwców…). Ewolucja bohatera na trampolinie – oszałamiająca, a zakończenie…

Brak mi słów.

 

Gdyby to opowiadanie znalazło się w plebiscycie, zagłosowałbym.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Precz z sygnaturkami.

@Niebieski_kosmita: Dzięki za tak przemiłe słowa. Cieszę się bardzo, że opowiadanie Ci się podobało i że wystawiasz mu tak wysoką notę :)

Również pozdrawiam :)

Nowa Fantastyka