- Opowiadanie: dawidiq150 - Szczeniak

Szczeniak

Zapraszam do komentowania, dziękuję serdecznie za betowanie pawelek i Sagitt bardzo mi pomogli!!!

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Szczeniak

Bartek z tatą chodzili od stoiska do stoiska po bazarze. Tata co jakiś czas wyciągał karteczkę z listą zakupów, przygotowaną przez żonę. Oboje nieśli wypchane już zakupami torby. A to wszystko z powodu przyjęcia urodzinowego mamy Bartka.

– Jeszcze tylko jajka i pomidory – powiedział ojciec.

 

Kupili je i skierowali się do samochodu, który zaparkowany był niedaleko. Przy wejściu do bazaru na rozkładanym stołku siedział chłopak, a przed nim karton w którym były trzy szczeniaczki. Gdy zauważył zainteresowanie Bartka powiedział.

– Może weźmiesz jednego? Popatrz, jakie są słodkie – Następnie wziął jednego do rąk i podniósł wysoko.

 

Bartek podszedł bliżej w celu pogłaskania pieska. I wtedy jeden ze słodziaków, wyskoczył z kartonu i zaczął podskakiwać, szczekać i biegać zataczając małe kółka. Bartek wziął go na ręce i zwrócił się do taty.

– Tato weźmy go.

– Absolutnie – stanowczo powiedział ojciec.

– Dlaczego?

– Nie zdajesz sobie sprawy jaki to kłopot.

 

Całą drogę do domu Bartek nudził tatę, a gdy przyszli do domu mama spytała dlaczego płacze. Chłopak opowiedział sytuację z pieskami. Wtedy do rozmowy wtrąciła się siostra Bartka, która była starsza o dwa lata. Zaczęła nudzić tak samo jak jej brat. Zaczęli rozmawiać, trwało to około godziny. Dzieci zapewniły, że będą dbać o psa, że będą wypełniać wszystkie obowiązki. I w końcu serca rodziców zmiękły zgodzili się wrócić na bazar i wziąć szczeniaka który tak zachwycił Bartka.

 

Sytuacja z psami w kartonie nie zmieniła się, nikt żadnego nie wziął. Bartek i jego siostra Agata z radością podeszli i przyjrzeli się im w celu zabrania jednego. Podobnie jak wcześniej ten sam odważny szczeniak wyskoczył z kartonu i zaczął szaleć. Biegał dookoła nich skakał i piszczał. Rodzeństwo bez zastanowienia wybrało jego.

 

&&&&&

 

I tak mijały dni piesek którego nazwali Pyszczek dawał wszystkim wiele radości. Dzieci wywiązywały się z obietnic. Jednak coś dziwnego zaczęło się dziać po niespełna miesiącu. Piesek zaczął wykazywać ogromną inteligencję jak na psa. Stało się to nagle, że wszyscy zauważyli różnicę. Wypełniał wszystkie komendy. Tego dnia Bartek przy obiedzie opowiedział dowcip. Gdy to zrobił Pyszczek zaczął bardzo spontanicznie charczeć jakby się śmiał. Gdy pojęli, że pies zrozumiał dowcip przeszedł ich lodowaty dreszcz. I wtedy to wszystko się naprawdę zaczęło. Zadawali mu pytania, a on rozumiał każde słowo i reagował jak człowiek. Prędko przygotowali kartki z literami, by rozpocząć dialog. Pierwszy w historii dialog między człowiekiem a psem. Zanim ktokolwiek zadał pytanie. Pies zaczął wskazywać litery.

– Powiem wszystko przed kamerami.

 

Wszystko robiło się coraz bardziej ciekawe i dziwne. Rodzice Bartka i Agaty podjęli decyzję by wystąpić w jakimś programie telewizyjnym.

 

Zadzwonili do kogo trzeba i po tygodniu razem z psem zostali zaproszeni na nagranie. Był to poranny program emitowany „na żywo”. W studiu na podłodze ułożone były kartki z literami. Rozpoczęto program.

– Dzisiaj mamy przyjemność gościć rodzinę Kruków, którzy niezwykle wytresowali swojego psa. Jam ma na imię? – spytała prowadząca.

– Pyszczek – odpowiedziała Agata.

– Więc co potrafi?

– Niech Pani go o cokolwiek spyta, przekona się Pani.

– Cokolwiek? Na przykład proste działanie matematyczne?

– Jak najbardziej.

– Dobrze więc „ile to jest dwa plus dwa”? – Prowadząca zadała pytanie ale widać było, że uważa to wszystko za oszustwo. Myślała, że teraz ktoś w jakiś sposób podpowie psu co ma zrobić.

 

Pies wskazując litery odpowiedział.

– Nawet dziecko wie, że cztery.

– Faktycznie ciekawe – Nastawienie prowadzącej natychmiast się zmieniło – „siedem plus pięć”

– Dwanaście.

– Niesamowite.

 

Zanim padło następne pytanie pies wskazał litery:

– Odpowiem na każde pytanie, ale w popularniejszym programie.

 

Ze względu, że nie było wiele czasu, gdyż poranny program trwał tylko pięć minut prowadząca zadała jeszcze parę pytań właścicielom psa i wyraziła nadzieję, że niedługo Pyszczek wystąpi i zdradzi swoje tajemnicę. Program wywołał furorę wśród widzów.

 

Następnego dnia do domu w którym mieszkali Bartek, Agata i ich rodzice przyszła cała masa zaproszeń do telewizji. Po namyśle zdecydowali się na TV7. Program miał być prowadzony przez Huberta Korbańskiego.

 

Po poprzednim programie tego wystąpienia oczekiwało tysiące ludzi, z których jedni wierzyli w ten przedziwny cud, a drudzy uważali to za zwykłe oszustwo mające na celu tylko podnieść oglądalność ale byli ciekawi co będzie dalej.

 

Tego dnia studio było specjalnie przygotowane. Ustawiono elektroniczne urządzenia, dzięki któremu gdy piesek wskazywał literę ona wyświetlała się na wielkim ekranie. Ustawiono cztery fotele dla całej rodziny która przygarnęła Pyszczka. I trzy fotele dla specjalistów różnych dziedzin. A także specjalne miejsce dla głównej atrakcji którą był mały szczeniak.

 

Punkt siedemnasta trzydzieści rozpoczął się program emitowany na żywo. Po początkowych rozmowach wstępnych zadano psu pierwsze pytanie. Jednak pytający nie skończył gdyż pies zaczął wskazywać litery tworzące zdania.

– Przepraszam, że panu przerwałem, ale opowiem co mam do opowiedzenia potem będą pytania. 

 

To wbiło wszystkich w fotele. Każdy czekał tylko co będzie dalej.

– Jestem człowiekiem uwięzionym w ciele psa. Spotkało mnie to prawdopodobnie zamiast piekła, żyłem już na tym świecie i uczyniłem wiele zła, biłem żonę i gwałciłem córkę, jednak w pewnym momencie jakbym przejrzał na oczy. Uświadomiłem sobie całe zło, które uczyniłem. Ubezpieczyłem się więc i popełniłem samobójstwo sfingując wypadek tak, by żona dostała pieniądze to był rok tysiąc osiemset czterdziesty trzeci. Nazywałem się Kamil Dzubański, na pewno możecie to sprawdzić. Gdy umarłem od razu odrodziłem się w ciele psa, najpierw byłem w psim łonie. Wtedy oczywiście nie wiedziałem co się ze mną dzieje, czułem się dobrze, myślałem, że trafiłem do nieba. Gdy się narodziłem nie mogłem jednak poruszać swoim ciałem, byłem w nim więźniem. Jedynie oczy były pod moją kontrolą, gdyż wszystko widziałem. Pewnego razu, tak około miesiąca od momentu zabrania mnie, nagle mogłem się normalnie ruszać.

 

Pyszczek na chwilę przerwał wskazywanie liter i by znowu wskazać

– Teraz czekam na wasze pytania.

 

Wszyscy jednak byli w szoku i nikt nie zadał pytania. Więc szczeniak dalej kontynuował.

– Czuję się mądrzejszy jakby moja inteligencja człowiecza połączyła się z psią zastanawia mnie czy każdy człowiek po śmierci wraca jako zwierzę a tylko mi jest dane o tym komunikować

 

Gdy świadkowie tego niezwykłego zjawiska otrząsnęli się z szoku, zaczęli bombardować Pyszczka pytaniami.

– Co było tuż po śmierci? – Padło pytanie – światło w tunelu?

– Coś było, jednak nie mogę o tym opowiedzieć choć bym chciał. Po prostu jakaś siła mi nie pozwala. Mogę tylko powiedzieć, że trwało to tylko moment.

 

Padło jeszcze wiele pytań. A gdy program dobiegł końca piesek podziękował i obiecał, że weźmie udział w następnych programach.

 

&&&&&

 

Sprawdzono, że Kamil Dzubański faktycznie istniał i zmarł w wyniku wypadku dokładnie tak jak mówił pies.

Koniec

Komentarze

I powiem tak. Początek ok. Czyta się nieźle, choć tekst jest bardzo prosty, a dobór słów nie powala. Historia rysuje się także dość interesująco. Aż do… występu psa przed dużym gronem, podczas którego opowiada on o reinkarnacji grzesznika, który weń wszedł (został zesłany).

Od tego momentu jest z każdym zdaniem coraz gorzej, Napięcie siada, akcja przeradza się w sztampową nudę, zresztą – przewidywalną już do ostatniego zdania. I coraz gorzej napisaną. No i jeszcze jedno: o ile pamiętam, w pierwszej połowie XIX wieku na ziemiach polskich nie funkcjonował jeszcze system powszechnych ubezpieczeń na życie. Pojawił się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, a i to nie wszędzie i dopiero w ostatnim 30 leciu wieku. Wpis o latach 40 XIX wieku całkowicie popsuł wiarygodność opka. Róbże research!

I w ten sposób coś, co mogło być w momencie poprowadzenia akcji drugiej części zupełnie inaczej, sympatyczną opowiastką dla dzieci, stało się ponurą porażką dla… nikogo (naturalistyczne zdania o gwałceniu córki itd wykluczyły jako odbiorców dzieci, a dorosłych czytelników nabawiły nagłego ataku zażenowania.

Moja rada: wycofaj opko, wywal całą drugą część, napisz ją na nowo dla małoletniego czytelnika.

I wtedy może ujdzie.

Inaczej porażka.

pozdr.

 

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

rrybak to ładne jaja, no cóż będę próbował dalej, ale lekcję zapamiętam :)))

 

dziękuję i pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

rrybak

 

“I powiem tak. Początek ok. Czyta się nieźle, choć tekst jest bardzo prosty, a dobór słów nie powala. Historia rysuje się także dość interesująco. “

 

Początek ok? Czyta się nieźle? Historia rysuje się interesująco?

 

Zadziwiłeś mnie :)

 

 

 

 

 

 

darbozek

dawidiq150 wrzuciłeś to z bety zanim w ogóle zacząłem się poważnie brać do betowania tego. Póki co to co pisałem odnosiło się, aby w ogóle móc wyciągać poszczególne elementy i by było jakkolwiek czytelne.

 

Pisząc cokolwiek zastanów się co chcesz przekazać i spójrz na to krytycznym okiem bo niestety cokolwiek by się nie pojawiło w Twojej głowie, to przelewasz to “na papier”. A tak się nie robi. Zgadzam się z przedmówcą, ani to dla dorosłych, ani to dla dzieci. Fantastyki raczej niewiele, historia też nie wiem o czym. Wygląda jakby piesek żył dalej długo i szczęśliwie. Niby popełniał zbrodnie, ale portret kogoś robiącego takie zło powinien mną wstrząsnąć, a tymczasem ani mnie on ziębi, ani mnie on grzeje. I raczej nierealny portret sadysty, który nagle wielce żałuje i stara się zapewnić byt rodzinie po swoim samobójstwie. To tak raczej nie działa.

 

 

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Dawidzie, nie wystarczy umieścić tekst na betaliście, aby móc powiedzieć, że opowiadanie było betowane. Szczeniaka nie powinieneś publikować.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sagitt to co dla mnie zrobiłeś to nie zapomnę ci nigdy, bo jak bym w tamtym stanie wrzucił tekst to byłaby masakra. Dzięki, że mi to uświadomiłeś!!!

 

Jeśli chodzi o tego sadystę to chodziło mi by przekazać, że można się nawrócić i jest to niezwykle cenione dla Boga. Miał być w piekle ale dostał szansę. Uważam ciekawa jest kwestia, że wszyscy źli wcielają się w ciało zwierząt on miał łaskę, że psa a nie np. tłuczonej sztucznie gęsi czy jeszcze gorzej. Później podobał mi się mój pomysł, że czas ziemski i pozaziemski się się nie pokrywają. Dla niego to była chwila a dla ludzi prawie dwa wieki. Pokazany też jest charakter człowieka który jeśli zdolny jest do tak złych czynów to potrafi też się poświęcić. Pokazałem też jak Bóg potrafi sterować, że człowiekowi wydaje się to a sytuacja jest diametralnie inna. (jak był w łonie psa). Różne rzeczy tam miałem na myśli to każdy musi sobie dopowiedzieć. 

 

Dzięki. Pozdrawiam :)

Jestem niepełnosprawny...

Problem jest tylko taki Dawid, ze rzeczy ktore napisales w komentarzu powyzej powinny byc jakos bardziej zawarte w tekscie. Musisz sie, jak wiekszosc tutaj (a ja na pewno) jeszcze wiele nauczyc. I o to chodzi.

 

z tym betowaniem to jest tak. Czy wypelniles wszystko co wskazali ludzie betujacy lub odniosles sie do tego jakos? ( nie musisz sie zgadzac z betujacym i to Twoje opko, ale pamietaj ze betujacy poswieca czas dla Ciebie i Twojego dziela, byscie byli lepsi). I o ile decyzja czy zakonczyc betowanie jest Twoja, to zgadzam sie z reg. Moznaby nad tym jeszcze popracowac.

Ale wkład Sagitta w betowanie był tak wielki, że myślałem, że więcej już mi nic nie powie :))) Naprawdę!

Jestem niepełnosprawny...

Niestety nie, to brak realizmu i trochę bajkowe rozwiązanie. Może jakbyś wziął mniej skrajny przykład to pół biedy. Ale. Będąc sadystą, człowiek nie ma szansy na zmianę bez głębokiej i wieloletniej terapii. Wiara nie zmienia schematów w głowie w takim stopniu. Próbując to przekazać w opowiadaniu bardziej rozpowszechniasz coś co jest gorsze od coachingowych mantr. “jest to niezwykle cenione przez Boga” – no nie, samobójstwo to nie nawrócenie.

 

Nie, nie był wielki bo to był dopiero wierzchołek góry lodowej by cokolwiek tam było czytelne. Brak odpowiedzi przez 3 godziny nie jest zaakceptowaniem z mojej strony.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Jak na razie nikt nie ma dowodów na to jak będzie po śmierci i czy w ogóle coś będzie. 

Po przeczytaniu pomyślałam, co by było, gdyby ta sytuacja stała się prawdą?

Myślę, iż ludzie wiedząc kim były ich pupilki, mogliby stać się zbyt okrutni dla nich. 

Niestety niewiele osób jest w stanie wybaczyć gwałt na córkach. Biedne zwierzęta

cierpiałyby katusze. 

Myśląc o tym, zdałam sobie sprawę z faktu, jak bardzo jesteśmy prymitywni i zdegenerowani.

Minęło setki lat, odkąd człowiek stąpa po ziemi, a wciąż jest pełno okrucieństwa wokół nas. 

To smutne…

Wracając do tekstu, to nie oceniam, gdyż nie wiem kiedy się kończy “betowanie” i jak to przebiega. 

Zobaczymy… Sama jestem ciekawa.

 

 

 

 

Betowanie sie konczy jak tekst z betalisty trafia do poczekalni… i najczesciej tam juz zostaje po wieki. No chyba ze jest dobry, to zapunktowany trafia do biblioteki. No chyba ze jest super hiper dobry, to jeszcze i piorko dostanie. Ot takie tam.

Szerszy komentarz napisałam pod drugim tekstem. Ten wydaje mi się gorszy. Po pierwsze, czy wyobraziłeś sobie ile by to trwało, gdyby pies literował cały ten monolog? Nie wiem czy by starczyło czasu antenowego, a jeszcze przerwy na reklamy… Ogólnie zgadzam się z tym, co napisali poprzednicy. Tekst nie jest dobry, nie wygląda nawet na skończony.

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

To naważyłem sobie piwa, tego jeszcze mi brakuje, żeby mnie nikt w przyszłości nie chciał betować :(

Jestem niepełnosprawny...

Nawarzyłem. To słowopochodzi od warki, czyli gotowania, a nie od wagi…

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

rrybak a bo ja nie piję piwa :)

Jestem niepełnosprawny...

Ale starasz się pisać i chcesz, by to ktoś czytał. Więc dbaj o język, bo nikt nie będzie twej twórczości traktować poważnie.

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

No i znów muszę napisać, że zgadzam się z przedpiścami. Początek jeszcze znośny, potem zaczęło robić się coraz gorzej. Jakbyś coraz bardziej się spieszył, coraz mniej uwagi przykładał do tekstu, przestał o nim myśleć poza tym, by jak najszybciej skończyć i opublikować. Pośpiech to najgorszy wróg autora, nie tylko początkującego. 

A cała reszta jak pod "Psem": prezentacja pomysłu i zgrubsze opisane wydarzeń nie robi jeszcze opowiadania. Ale pracuj dalej. Bez pośpiechu. Zasada jest prosta – napisz tekst, wrzuć do szuflady na dwa tygodnie, a potem go sobie przeczytaj. Najlepiej na głos. I zobaczysz ile jeszcze pracy będzie wymagał. 

Pozdrawiam! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

A mnie się nawet podobało to, że mamy rozwinięcie pomysłu zarysowanego w “Psie”. Acz zgadzam się z przedpiścami – literowanie metodą pokazywania obrazków to za wolny sposób na współczesną telewizję.

Czy w 1843 w Polsce (na co wskazuje nazwisko) działały ubezpieczenia na życie?

Oboje nieśli wypchane już zakupami torby.

Obaj. Oboje to ona i on.

Babska logika rządzi!

Dzięki Finkla. Pozdrawiam :))) 

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka