- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Kwarantanna

Kwarantanna

Widziałem ostatnio w Hydepark wątek poświęcony wierszom, postanowiłem napisać kilka słów odnoszących się do obecnej sytuacji.

Całość nie zawiera fantastyki i jest tylko próbą przedstawienia pewnych rzeczy w karykaturalny czy groteskowy sposób.

Wiersz nie ma na celu obrażania niko ani niczegokolwiek, pamiętajmy jednak – od naszego zachowania zależy, ile to “wszystko” potrwa.

Dyżurni:

brak

Oceny

Kwarantanna

Był kontynent mały cały

Gdzie się ludzie całowały

Była równość i braterstwo

Challenge, Facebook, like i męstwo

 

Przyszli małe tam Chińczyki

Rozpieprzyli polityki

Nikt w nich jednak nie uwierzył

Tylko lekarz siwy zjeżył

 

A te blowki, co tam stali

Mądrze razem odezwali

 

Bo ja w swej zagrodzie Panie

W dupie rządu mam wezwanie

Nikt szlachcica nie zatrzyma

Nawet skośny władzy nima

 

Nikt nie będzie mnie tu mówił

Żebym kebsa nie zamówił

Grill ma być, to moje prawo

Dupen klapen brzmi niemrawo

 

Bo to une te masony

Pieprzą tylko farmazony

 

Ględzą o jakiej koronie

Ja korony trzymam w domie

Mam tam składzik całkiem duży

Urlop niech mi się nie dłuży

 

Pójdę robić też zakupy

Bo nie robią tylko głupy

Bo mnie stać i się nie boje

Nie to co strachliwe goje

 

I domówię grupę całą

Niech mi zrobi łaźnię małą

 

Jakie maski? To nic nie da

Dwa tygodnie? Duża bieda

Ja wiem lepiej, to oczywista

że to gówno dał cyklista

 

żeby ugrać na tym kase

Bo to une Panie łase

Chcą do grobu nas powpędzić

Jak doktory będą pędzić

 

A najlepsza to odporność

Luz, fantazja, złota wolność

 

A te Włochy inne Panie

Bo to było tam skaranie

Nie wybrali znów Polaka

Teraz boska kara taka

 

A Hiszpany i Francuzy

To bezwstydne też łobuzy

Chcieli te małżeństwa inne

Starych i dzieci niewinne

 

Zabijali tam masowo

Eutanazja modne słowo

 

I się z nas światowych śmiali

Że my inni tacy mali

I zaścianek taki jaki

Nie ma u nas wiele draki

 

My im teraz pokażemy

Jacy mądrzy my jestemy

Jak bawimy się do rana

Polak morda roześmiana

 

Bo nas chroni łaska boska

Mamy cudy, z niebios troska

 

Mszę co chwilę odprawimy

Się w katedrze pomodlimy

Będzie nas Polaków kupa

Nikt nie zrobi z nas już głupa

 

Potem barkę odśpiewamy

Na pohybel się nie damy

Niech bombelki też zobaczą

Jak Polaki się jednaczą

 

A te liczby i ofiary

To jest władzy numer stary

 

żeby nie dać naszej kasy

Pięćset dawać nam k…

I dopłacić za ekscesy

I wyrównać wynik besy

 

Mamy termin demonstracji

Będziem bronić słusznej racji

Niech się boi Unia cała

Będzie szlachta przemawiała

 

Pokażemy tym w Warszawie

Jak się krzyczy w słusznej sprawie

 

A te Panie inne głupie

Co trzymali się tam w kupie

Mają na co zasłużyli

Dzień w dzień widać się nie myli

 

A jak robić już zapasy

Papier ma być z pereł masy

By zobaczył go mój ziomek

Jak na party wpadnie w domek

 

I tak wolno to się kręci

Mogły dni być, grudzień nęci…

 

Ci co piszą, źle robimy

I już całkiem nie myślimy

Niech nie srają nam do gniazda

Witamina C i jazda

 

Niech słuchają pana Zięby

Bo to droga tylko tędy

Nie przez jakąś marną chemię

Co zmyśliło w spisku plemię

 

Korona tu, korona tam

Korona ch… zrobi nam…

Koniec
Nowa Fantastyka