- Opowiadanie: Wilk który jest - Świadomość wieczności (Są dwa ciała, które opuszczamy)

Świadomość wieczności (Są dwa ciała, które opuszczamy)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Świadomość wieczności (Są dwa ciała, które opuszczamy)

W grocie zapadła cisza. Uczniowie rozważali słowa wykładu. Starzec, którego słuchali w tak wielkim skupieniu, odłożył zwój z traktatem. Tytuł dzieła i prelekcji brzmiał: „Droga życia wiedzie do wieczności”. Mistrz oparł dłonie o kolana i ponad głowami zgromadzonych spojrzał na zewnątrz. Niebo poszarzało. Zapadał wieczór. Zasiedzieli się, więc noc będą musieli spędzić tutaj i wyruszyć przed świtem, nim strażnicy i szpicle zorientują się, że nie było ich w domach. Mijał już dziesiąty rok, odkąd zabroniono innego nauczania niż oficjalne na poziomie elementarnym i piąty od wprowadzenia zakazu śpiewania czegokolwiek poza nowym hymnem. Jesień w tym roku była wyjątkowo sucha i ciepła. Wykorzystywali czas na zakazaną edukację. Niebawem nadejdzie zima, podczas której tajne komplety się nie odbywały. Temperatury były zbyt niskie, by spędzać czas bez wzniecania ognia, a ślady łatwo można było tropić.

Staruszek przeniósł wzrok na zgromadzonych. Mieli po kilkanaście lat. Ponieważ szkoły ponadpodstawowe pozamykano, wszyscy chodzili do pracy. Nie znali innych terenów niż najbliższa okolica, bo podróże były zabronione, a włóczęgostwo karano śmiercią. Nie mieli łatwego dzieciństwa, a jednak przychodzili tu co wieczór, ryzykując swoje młode życie, żeby dowiedzieć się czegoś o świecie. Szanował ich za to i miłował bardzo. Teraz siedzieli zamyśleni, wpatrzeni w niknącą coraz bardziej w półmroku sylwetkę starca. Gdy nauczyciel znów przesuwał wzrok po zgromadzonych, dostrzegł uniesioną rękę. Skinął głową na znak, że udziela zgłaszającemu się głosu.

– Mistrzu, skąd masz pewność, że jest jakaś wieczność?

Zamyślił się. Jak wytłumaczyć tak zawiłą kwestię grupie prostych dziewcząt i chłopców? Wstał i przechadzał się przez chwilę. W końcu zatrzymał się i odezwał w te oto słowa:

– Żeby przyjść na świat, opuszczamy ciało matki. Prawda?

– Prawda! – wszyscy potwierdzili gorliwie.

– W chwili śmierci zostawiamy własne ciało. Tak?

– Tak – zgodzili się zgromadzeni, choć już nie tak chętnie.

– Nie ma już więcej ciał, które można opuścić. Jest tylko ciało matki i nasze ciało. Dlatego to, co jest dalej, musi być wieczne.

Zdumieli się wielce na takie słowa. Nadzieja wypełniła ich serca. Ten i ów podjął decyzję o ucieczce z wioski, żeby zobaczyć, co jest za pasmem skalistych gór otulających dolinę. Strach przed ciemiężcami gwałtownie zmalał. Jeśli dopadną ich na tej ziemi, to przecież będą mieli całą wieczność, w której strażnik z psem ich nie dosięgnie. Tak zrodził się ruch oporu. Świadomość wieczności daje nadzieję.

Koniec

Komentarze

,,Niebawem nadejdzie zima, w której czasie…’’

Tylko to mnie jakoś tak poraziło :)

Poza tym czytało się świetnie. Bardzo dobry short.

 

Pozdrawiam

Hesket

Dziękuję za dobre słowo! :-) Przemyślę zdanie, żeby tekst „porażał” przesłaniem, a nie czymkolwiek innym. :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Szort spoko, skondensowany, z przesłaniem. ;)

To kwestia mojej interpretacji ale nie do końca bym się zgodził z postawioną tezą, podejmując luźną dyskusję. Wyjście z łona matki to transfer życie-życie, opuszczenie pewnego środowiska po prostu. A śmierć… a śmierć to grubsza sprawa jest.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Dzięki za dobre słowo! :-)

„Skąd przychodzimy, dokąd wracamy?” – pytania odwieczne. :-) A może śmierć to też po prostu opuszczenie pewnego środowiska? Oczywiście wychodząc z założenia, że nie składamy się jedynie z ciała.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Ciemiężcy jacyś mało rozgarnięci. Wraz z zakazami powinni dostarczyć rozrywek, wprowadzić edukację seksualną i ogłosić, że to postęp. Oszczędziliby na strażnikach. :)

A w ogóle – dobry szort.

Dzięki! :-)

Wybrali bardziej siermiężną drogę do zniewolenia. ;-) Wizję zakazu śpiewu zaczerpnąłem z utworu „Veličenstvo kat” Karela Kryla:

„I w takim oto państwie, jak można się spodziewać, wnet zakazali pisać, zakazali śpiewać i mało im to było, nakazali dzieciom, modlić się, jak zapragnie Przewielmożny Kat”.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Najpewniejszą drogą zniewolenia jest deprawacja. Można byłoby zastąpić ciemiężców rewolucjonistami. Takie postępowanie jest bardzo w ich stylu.

Stawiają jednak na terror. Przypadek rewolucji 1917 r. jest w tym wypadku znamienny. W teorii rozważali nawet współwłasność niewiast. W praktyce okazali się mniej postępowi niż idee i ograniczyli się do mordów i więzień.

Z wilczym pozdrowieniem!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Zręczna argumentacja na rzecz życia wiecznego. Tylko trochę mi tu jakiejś historii brakuje.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję za docenienie zręczności! :-) Całe szczęście, że brakuje tylko „trochę”! ;-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Podobał mi się pomysł. Tekst z przesłaniem, które wybrzmiałoby mocniej, gdyby towarzyszyła mu historia bohatera, pokazanie ciemiężców i historii bohatera żyjącego w tej rzeczywistości. Widzę duży potencjał na rozbudowanie tej opowieści.

Dziękuję za dobre słowo! :-) Opowieść drzemie w każdej grocie. Victor Hugo napisałby w cieniu tej pieczary, co najmniej drugą legendę o dziejach pięknego Pecopina i pięknej Baldury. Ja się zadowolę opowiastką, która zmieści się w kazaniu. Coraz wyraźniej widzę, że to po prostu exemplum. ;-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Sympatyczny szorciak z przesłaniem, chociaż z tą wiecznością brzmi groźnie. 

Podziękował! :-) „Brzmi groźnie”? Trzeba z wiarą oswoić! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Cześć, Wilku, który jesteś:)

Koncept niejednoznaczny, ale interesujący. Lubię takowe. Nie mogłeś dalej napisać? ciekawam. :)

 

W dwóch miejscach się zatrzymałam:

,Niebawem nadejdzie zima, w której czasie tajne komplety się nie odbywały.

Może by zmienić szyk?

,zgłaszającemu się głosu.

Też bym, chyba przestawiła? Zerknij.

 

pzd srd :)

piątkowa asylum wstawia w sobotę

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzień dobry Asylum!

Pięknie dziękuję za dobre słowo i uwagi! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

P.S. Czy w Twoim post scriptum nie zabrakło: „się”? ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

:D, należało mi się za te wstawki szykowe. Rozzuchwaliłam  się ostatnio z komentarzami, chyba  zanadtodevil

Z moimi wskazówkami bądź bardzo ostrożny, gdyż mogą być niekoniecznie słuszne. 

W kwestii „się”, miało być wstawiająca, ale „zawiesiłam się” na dwuznaczności słowa piątek i uwaga siadła.

też pozdrawiam:)

I na poważnie bardzo mi było żal, kiedy zobaczyłam słowo koniec, prawie ze chciałam zajrzeć na plecy komórki, czy aby tam się dalszy ciąg nie schował. Wiesz, nie było go tam:(

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

;-) To bynajmniej nie był rewanż za wstawi „szykowe”, z których jedną uwzględniłem. To pierwsze co mi się rzuciło w wilcze ślepia. :-)

Tak się zastanawiam, czy to lepiej, kiedy nam żal się robi na widok słowa „koniec”, czy gdy sprawdzamy, ile jeszcze znaków zostało do ostatniej kropki? Mam nadzieję, że kolejna historia będzie miała idealną długość.

Wilcze pozdrowienie!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Żartowałam:), fajnie, jeśli coś Ci rzuca się w oczy i napiszesz o tym. 

W sprawie końca, jeśli będzie ciekawe, pojawi się pytanie o cdn. Tak się zastanawiam, czy czytałam coś skończonego z cyklu (dla siebie nazwałam go „wędrowcy”), spróbuję sprawdzić w wolnym czasie. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Pielgrzymka kończy się w momencie powrotu do domu. Tolkien to wykorzystał i w „Hobbicie” i we „Władcy”, ale w pierwszym wypadku rychło okazało się, że ten koniec to dopiero początek. ;-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

P.S. Na Fantastyka.PL opowiadanie zatytułowane „Koniec” miałoby pozornie dwa końce, choć jedno zakończenie. ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Bardzo ciekawe opowiedzenie co większości daje wiara. Krótka scena, a wymowna. Jednak sama w sobie jest tylko sceną, treningiem. Udanym, ale pozbawionym mocniejszego kontekstu, nawet jeśli wiele mówiąca.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Piękne dzięki za dobre słowo i opinię! :-) Zastanawiam się, czy po prostu najlepiej nie wychodzą mi scenki? Może kiedyś wypuszczę tomik, złożony z samych scenek?

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wilku, jak zwykle doceniam pomysł i porządne wykonanie, ale jeśli coś miałoby mnie skłonić do buntu, nie byłaby to wiara.

 

do­strzegł unie­sio­ną w górę rękę. –> Masło maślane – czy można unieść rękę w dół? 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Po przeczytaniu Twoich słów opuściłem rękę w dół! :-) Między wierszami wyczytałem, że się nie buntujesz. Jak to tak?! Z anarchistycznej prasy podziemnej pamiętam, że „bunt jest naszym obowiązkiem”! :-)

Pięknie dziękuję za uwagę! Już się poprawiam! :-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wilku, może dawniej to bym się i buntowała, ale teraz, u schyłku życia… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Ładnie napisane, acz główna teza mnie nie przekonała. Znaczy, to rozumowanie nauczyciela. Jeśli mamy stół, na nim książkę, a na niej kulkę, to kulka może spaść z książki, potem ze stołu, a dalej już nie ma gdzie spadać. Ale to wcale nie znaczy, że podłoga ma nieograniczoną powierzchnię.

Babska logika rządzi!

@Regulatorzy

Ojciec Paula Ardena zaczął się uważać za geniusza u kresu życia. Jedyne co Arden chciał zachować z jego twórczości, to szkicownik z ostatnich, zbuntowanych lat. Wszystko przed Tobą, Bogini! :-)

 

@Finkla

Dziękuję za dobre słowo! :-)

Rozumiem, że to ta „babska logika”. Gdybyś miała w przykładzie kulkę, opuszczająca kulkę, po to by znaleźć się poza kulką, to bym jeszcze pogadał. Tak, wybacz, nie widzę analogii. Mamy dwa ciała do opuszczenia i kropka. A co jest dalej? Byt bez ciała, bo te się kończą na drugim. U Ciebie nic się nie kończy: ani kulka, ani książka, ani stół. U nauczyciela jest definitywny koniec, przejście w nieznane.

 

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Tyle że ja, Wilku, aby ukształtowały się moje pewne sądy o sobie samej, wcale nie czekałam do schyłku życia. I tak, zgadzam się z Tobą, jeszcze sporo przede mną. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sądy o sobie – urocze! :-) Mam nadzieje, że wyroki tych sądów były pozytywne!

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

No cóż, skoro wyroki uzgadniałam ze sobą, to nie mogły być krzywdzące. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej! Uwaga numer jeden: bardzo staccato, krótkie zdania. Na dłuższą metę nienajlepiej się to czyta.

 zima, podczas której

Mało naturalne.

 Temperatury były zbyt niskie, by spędzać czas bez wzniecania ognia

Jeszcze mniej naturalne.

 ponadpodstawowe pozamykano

Aliteracja.

 Nie mieli łatwego dzieciństwa, a jednak przychodzili tu co wieczór,

A może właśnie dlatego…

Szanował ich za to i miłował bardzo.

Trochę dziwny szyk.

 w niknącą coraz bardziej w półmroku

"Coraz bardziej" zbędne.

 przesuwał wzrok

Przesuwał wzrokiem.

 zgłaszającemu się głosu

Powtórzony dźwięk.

 Nie ma już więcej ciał, które można opuścić.

Skąd wiesz? I nie odpowiadaj Anzelmem z Canterbury ;P

 

Ładny masz epikur, ale nie bardzo to kupuję. To nie jest temat na szort! Nawet w całkiem grubej książce nie zdołałbyś go zglębić: http://www.gutenberg.org/ebooks/1329 A w dwóch i pół tysiąca znaków? Nawet nie zarysowałeś.

A może śmierć to też po prostu opuszczenie pewnego środowiska? Oczywiście wychodząc z założenia, że nie składamy się jedynie z ciała.

Było :)

 Zręczna argumentacja na rzecz życia wiecznego.

Argumentacji, o Wilku, też niewiele. To znaczy – ona jest. Ale niewiele. Już mówiłam, to nie jest temat na szort.

 Zastanawiam się, czy po prostu najlepiej nie wychodzą mi scenki? Może kiedyś wypuszczę tomik, złożony z samych scenek?

A może jednak jakoś je scementujesz?

 Tak, wybacz, nie widzę analogii.

Bo jej nie ma, patrz Anzelm :)

 Byt bez ciała, bo te się kończą na drugim.

Ale tego też nie wiemy. Przypowieść z Death Comes to Time (przekład mój, na poczekaniu, więc daleki od ideału):

Dawno temu, w tym dziwnym śnie, którym jest historia, żył malarz imieniem Circassius. Każde jego dzieło tętniło emocją. Któregoś dnia namalował kobietę tak piękną, że wydawała się żywa, i kiedy Circassus zajrzał w świetliste oczy swego tworu, zakochał się bez pamięci i bez powrotu. Dni i noce przeżywał w męce niespełnionego pragnienia. Spoglądał w nieruchomą twarz ukochanej i płakał. Aż kiedyś wybiegł z domu i zaczął się modlić do Stwórcy. O, Boski Tworzycielu, wołał. Błagam cię. Daj jej życie, bo nie ma dla mnie istnienia bez niej. Jakże się zdumiał, gdy znów spojrzał na obraz, a kobieta na płótnie poruszyła się, jak żywa. Nadroższa, zawołał Circassios. Kto mnie woła? zapytała. To ja, twój stwórca, zawołał Circassius. Ale gdzie jesteś? Tutaj. Tutaj jestem. Jestem… na zewnątrz. Co to znaczy "na zewnątrz"? Jesteś na lewo, na prawo, nade mną, pode mną? Na zewnątrz, tłumaczył. Ale ona go nie widziała, bo jej świat miał dwa wymiary, pion i poziom. Była płaska. Nie rozumiała, co to znaczy "na zewnątrz". Nie była zdolna pojąć tej idei. W swoim dwuwymiarowym świecie nie miała jej do czego porównać. Trzeci wymiar ją przerastał. Nie widziała go, nie rozumiała, nie mogła sobie wyobrazić. I tak Circassius wybiegł w noc, żeby wykrzyczeć swój gniew na tę podłość Stwórcy. Ale kiedy tak patrzył w gwiazdy, naszła go nowa myśl. Stwórco, zawołał. Gdzie jesteś? I zabrzmiała odpowiedź: na zewnątrz.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wilku, zbyt dawno czytałam, żeby pamiętać, więc nie podejmę polemiki o kulkach.

Babska logika rządzi!

Czyżbym zapomniała gifa? Niedługo czynność mojego umysłu będzie się ograniczała tylko do gifów…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Regulatorzy

Czyli można być sędzią we własnej sprawie! ;-) Paremie prawa rzymskiego mi się przypomniały.

 

@Finkla

Rozumiem i raz jeszcze dziękuję za pochylenie się nad tekstem! :-)

 

@Tarnina

Ujmę to jeszcze krócej: dlaczego? ;-) A z meczu filozofów greckich z niemieckimi pamiętam, że był spalony. :-P Obawiam się przy tym, że „na zewnątrz” to zupełnie inna koncepcja. Porzucenie ciała jest dla większości (pomijając wniebowzięcie) warunkiem sine qua non udziału w wieczności. Tak jak opuszczenie ciała matki, jest warunkiem udziału w doczesności. Nauczyciel nie porusza kwestii Demiurga, Boga, raju, pośmiertnej nagrody lub kary. Jedyne co jest w tych słowach to wieczność.

 

Z serdecznymi uściskami,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Czyli można być sędzią we własnej sprawie! ;-)

Tak, jeśli się sądzi na własny użytek. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

:-D

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Ujmę to jeszcze krócej: dlaczego?

Ale co “dlaczego”? Znaczy się, z którą tezą polemizujesz?

Obawiam się przy tym, że „na zewnątrz” to zupełnie inna koncepcja.

Tak, analogia jest dość odległa.

Porzucenie ciała jest dla większości (pomijając wniebowzięcie) warunkiem sine qua non udziału w wieczności. Tak jak opuszczenie ciała matki, jest warunkiem udziału w doczesności

Zgoda. Ale skąd możesz wiedzieć, że nie ma kolejnego etapu? Z reductio ad infinitum?

Nauczyciel nie porusza kwestii Demiurga, Boga, raju, pośmiertnej nagrody lub kary. Jedyne co jest w tych słowach to wieczność.

No, właśnie nie. Zobacz:

Żeby przyjść na świat, opuszczamy ciało matki. (…)

– W chwili śmierci zostawiamy własne ciało. (…)

– Nie ma już więcej ciał, które można opuścić. Jest tylko ciało matki i nasze ciało. Dlatego to, co jest dalej, musi być wieczne.

Tu jest tak:

1: ekwiwokacja. Opuszczenie ciała matki i opuszczenie własnego to bardzo różne procesy (w pierwszym, chociażby, zachowujemy własne ciało)

2: arbitralnie przyjęta przesłanka “nie ma więcej ciał, które możemy opuścić”. Skąd to wiadomo? To mocne założenie. Możemy to wziąć z objawienia (na wiarę), ale wyrozumować? Jak?

3: druga arbitralnie przyjęta przesłanka “jest coś dalej” (nie chcę się tu opowiadać za materializmem, wręcz przeciwnie, ale jeśli coś musimy przyjąć, bo tak nam każą pierwsze zasady rozumowania, to nie ma zmiłuj).

Więc w sumie ten konkretny filozof zdaje mi się należeć do gatunku aforystów (filozofowie dzielą się na analityków, którzy muszą dużo myśleć, i aforystów, którzy mówią rzeczy mistycznie niejednoznaczne i liczą na zachwyt interpretatorów).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję za uwagi! Są urocze! :-)

„Dlaczego” odnosiło się do wszystkiego, ale jeśli muszę wybrać, to ujmę to tak: dlaczego tak krótki utwór nie nadaje się do podjęcia takiego tematu? Do moich ulubionych filozofów należy Ksenofanes z Kolofonu. Facet był genialny i wyprzedzał nie tylko swoją epokę, ale w wielu kwestiach i naszą. Jego dzieło zachowało się we fragmentach. Zbiór krótkich wypowiedzi na istotne tematy. Im dłuższy traktat, tym łatwiej w nim znaleźć słabszy fragment i lichszą argumentację, i na tej podstawie zgodnie z „Erystyką” Schopenhauera obalać całość. Ponieważ wychowany jestem m.in. na „Modlitwie żaby” chrześcijanina wschodu, czyli Anthony’ego de Mello SJ, uważam, że krótkie formy w zabieganym świecie są jak najbardziej adekwatne. Kapitalnym dziełem jest też „Humor kościelny” (1993 r.), składający się z anegdot, które zebrał Judson K. Cornelius. W środku wyczytamy, że wieczna Ewangelia nie wymaga wiecznego kazania. Do wątku „przynudzania” wraca zresztą często, powołując się m.in. na opinię Marka Twaina.

Co do argumentacji nauczyciela i skąd wiadomo – więcej ciał do opuszczenia nie ma. Jest to oczywiście nawiązanie do wyobrażeń o duszy nieśmiertelnej. Jak przy tym słusznie zauważyłaś, bo opuszczeniu ciała matki pozostaje nam własne – i to jest to ostatnie. :-)

Na zakończenie fragment z „Humoru kościelnego”:

„Kościelny odkurzający kazalnicę po niedzielnym nabożeństwie rzucił okiem na rękopis kazania pozostawiony przez pastora. Na lewym marginesie dostrzegł następujące notatki: chwila ciszy, potrzyj czoło, pogróź pięścią, spójrz na nich. Ostatnich kilka akapitów opatrzonych było wpisaną wielkimi literami uwagą: SŁABA ARGUMENTACJA, WRZESZCZ ILE SIŁ”. ;-)

 

Z pozdrowieniem i podziękowaniem za uwagi,

Wilk który jest

P.S. Czytam teraz pracę prof. Stanisława Żaka, Proteusz, kameleon, narcyz. Witold Gombrowicz, Kielce 2016 r. Kapitalna rzecz, po której autokreacje widzi się w nowym świetle. Najchętniej jednak sięgnąłbym po coś, co mi w krótkich historiach zwróci uwagę na jakiś aspekt doczesności lub wieczności. Zaciekawi, zainteresuje, ale nie przekroczy progu wieczornych możliwości do koncentracji. Pod tym względem cenię nie tylko de Mello. „Być jak płynąca rzeka” Paulo Coelho to też fantastyczna rzecz. Na jej podstawie dyskutowaliśmy z młodzieżą w czasie warsztatów literackich na temat ważkiego zagadnienie: kim jest pisarz? Genialnie to opisał. :-) I stąd moja obrona zwięzłości. Drugą wyraził Gustaw Herling-Grudziński:

„Pamiętam, że odbywały się w naszym gimnazjum konkursy „sportowe” na najlepsze wypracowanie. Ale chyba nie brano pod uwagę treści tych wypracowań, lecz ich długość. Dziś myślę, że ta maniera stała się potem w Polsce przyczyną potwornego wodolejstwa. Istniało ono już znacznie wcześniej, ale szkoła międzywojenna zamiast je ukrócić, dolała jeszcze wody do tych potoków gadulstwa”.

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Dziękuję za uwagi! Są urocze! :-)

Mam się obruszyć, czy zarumienić? :D

 dlaczego tak krótki utwór nie nadaje się do podjęcia takiego tematu?

Bo to trudny temat, który wymaga dużo miejsca, żeby dotrzeć do sedna. Dużo szczegółów i te pe.

 Jego dzieło zachowało się we fragmentach.

Nie jego jednego. Ale! Skoro zachowało się we fragmentach, to było tego więcej. Może przetrwały tylko najlepsze kawałki? Może tylko kawałki, które najlepiej różnym ludziom ilustrowały ich tezy, bo po to się zasadniczo cytuje (a zważ, że w tamtych czasach często cytowano niedokładnie). Trudno na podstawie takich odłamków oceniać całokształt.

 uważam, że krótkie formy w zabieganym świecie są jak najbardziej adekwatne

Tu się nie zgodzę, ale się też zgodzę :) Forma powinna pasować do treści. Czasem powinna być krótka jak haiku. Czasem długa jak imię enta.

 Co do argumentacji nauczyciela i skąd wiadomo – więcej ciał do opuszczenia nie ma.

Dobra, mogę przyjąć, że to widać empirycznie.

 Jest to oczywiście nawiązanie do wyobrażeń o duszy nieśmiertelnej.

Ale to nie jest dla mnie oczywiste?

 Jak przy tym słusznie zauważyłaś, bo opuszczeniu ciała matki pozostaje nam własne – i to jest to ostatnie. :-)

OK. Tylko, że przed urodzeniem też siedzieliśmy w tym samym ciele (a ono dopiero w drugim ciele).

 SŁABA ARGUMENTACJA, WRZESZCZ ILE SIŁ”. ;-)

He, he :)

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Śliczne serduszko! :-)

W kwestii Ksenofanesa z Kolofonu – fakt, że skoro jego dzieło ocalało we fragmentach, to było tego materiału więcej. Rzecz w tym, że te cząstki w zupełności wystarczają. Uwaga o duszy nieśmiertelnej jest oczywiście poza treścią (jak Tolkiena, że Gandalf był aniołem). Niebyt też może być wieczny. Jeśli idzie o ciało matki, które opuszczamy, to raz jeszcze zwracam uwagę, że było to ciało w ciele, czyi też ciało. Zresztą, Zeus donosił małego Dionizosa w łydzie.

Z „Humoru kościelnego” – wikary pytał proboszcza, jakie powinno być jego pierwsze kazanie. Proboszcz odrzekł: niech pan mówi o Bogu przez mniej więcej kwadrans. Kaznodzieje ludowi, np. Wincenty Ferrer, mówili po parę godzin. Zachował się jego proces beatyfikacyjny z zeznaniami świadków. Na pytanie o to, co kaznodzieja miał do przekazania, odpowiadali: to święty człowiek, dobrze prawił.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

P.S. Na seminarium prof. Stanisława Byliny jeden z uczestników zapytał, jak długi powinien być doktorat. Bylina odpowiedział: jeśli udowodni pan, że Juliusza Cezara w ogóle nie było, wystarczy czterdzieści. ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wilku drogi, mam wrażenie, że mówimy nie do siebie, a obok.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Podsumuję to słowami Kabaretu Loża 44: „powiedział, że wcale nie jest taki drogi – inni biorą więcej”. ;-) To sobie pogadamy kiedyś na jakiś inny temat, skoro ten się rozjechał. :-)

Ślę Ci dobre słowo!

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Har, har :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję, Anet! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nowa Fantastyka