- Opowiadanie: fanthomas - Ugotowany los

Ugotowany los

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy II, Finkla

Oceny

Ugotowany los

BZZZZZ…

– Scheisse. Gdzie jest mój Wartburg?

– Przed chwilą tu stał. Ci goście z ONKFZ musieli go ukraść.

– Skąd?

– No, z ONKFZ. Źle to wymawiam?

– W dupie mam jak to wymawiasz. Gdzie jest mój… Trudno, wrócę autobusem. A ty znajdź tych drani z ONKFZ.

– Jasne, tak. A co zrobić z tym kucharzem, który ugotował twój los w zupie?

– Możesz mu wsadzić w dupę lupę. Nie obchodzi mnie to.

– Ale to był los na milion marek.

– O, w takim razie przyprowadź go do mnie.

– To znaczy gdzie? Bo to dość szeroka kategoria.

– No, do tego… No, tam.

– Aha, dobra. To tam każę mu iść.

BZZZZZ…

– Przepraszam, gdzie jest Stuler? – zapytał Frank młodego pomocnika kucharza.

– A co, panie? Ni ma. Uciekł za żelazną kurtynę do żelaznej damy.

– To znaczy?

– No, w kiblu jest. Przepraszam, bo ludzie czekają.

– Gdzie?

– No, tam. O, widzi pan?

– Nie. Zresztą, nieważne. Jak przyjdzie, to proszę powiedzieć, żeby poszedł do szefa GBCBT. On się z nim rozmówi jak wilk z przepiórką.

– Przepiórkę podawaliśmy w zeszłym tygodniu.

– To poproszę.

– Ni ma. W zeszłym…

– Aha.

BZZZZ…

– Poproszę przepiórkę, delikatnie naczosnkowaną.

– Ni ma.

– Co?

– Przepiórka była w zeszłym tygodniu.

– Ten drań mnie oszukał.

Padły strzały, a pomocnik kucharza osunął się na ziemię.

– Nie oszukał cię – powiedział głos. Mógł to być narrator albo sumienie Franka. – Po prostu nie możesz cofnąć się w czasie, robiąc tylko Bzzzz.

– Naprawdę?

– Tak.

– No to teraz też nie mogę się cofnąć, żeby nie zastrzelić tamtego faceta?

– Niestety nie. Trzeba odpowiadać za swoje czyny. I myśleć z wyprzedzeniem.

BZZZZ…

– Faktycznie nie działa. Dalej tu jestem, a on leży na ziemi.

Głos milczał. Za to inny odezwał się zza szyby.

– Jeść!

Teraz ich dostrzegł. Ziemiste twarze, wykrzywione usta i podkrążone oczy wpatrzone we Franka.

– Chcemy jeść! – wołali.

Ruszyli do przodu, przeskoczyli barierkę i próbowali rozbić szybę. Frank rzucił się do ucieczki. Odgrodzili mu wyjście, więc pobiegł w kierunku toalet, gdzie wypróżniał się Stuler.

– Otwieraj! – zawołał Frank, dudniąc pięściami o drzwi.

– Zajęte! Aż do odwołania!

– Stuler?

– Tak. A co?

– Ugotowałeś los mojego przełożonego w zupie. Coś ci to mówi?

– Nie, ja… Nie macie dowodów.

– Uwierz mi, nie potrzebujemy ich. Wyłaź i chodź ze mną.

Frank poczuł ból w nodze. Jedna z tych bezosobowych istot go ugryzła, a reszta cały czas się zbliżała.

– Stuler, draniu! Otwieraj! Oni chcą jeść.

– Tak? Teraz mam ci pomagać? Negocjujmy.

– Mów, czego chcesz.

– Powiesz przełożonemu, że skoczyłem z mostu, a tak naprawdę załatwisz mi transport za granicę. Zniknę z radarów twego szefa.

– Zgoda. Wyłaź!

– Pamiętaj o warunkach.

Stuler opuścił toaletę, uwalniając masę smrodliwego zapachu.

– Co tak śmierdzi?

– Pozbyłem się swoich grzechów. Chodźcie, ludzie. Dostaniecie to, czego pragniecie.

Wszyscy ruszyli za Stulerem, a Frank zdał sobie sprawę, że on sam nigdy nie będzie miał takiego posłuchu wśród ludzi.

BZZZZZ…

– Co ty robisz? – Frank usłyszał głos. Tym razem należał on do jego przełożonego, Obera.

– Ja?

Frank zdał sobie sprawę, że leży na ziemi. Przenikliwe oczy przełożonego wpatrywały się w niego, sypiąc iskrami nienawiści.

– Wstawaj.

– Co się stało?

– A skąd mogę wiedzieć? Coś zabuczało, przewróciłeś się i tyle.

– Naprawdę? To znaczy, że się udało.

– Co?

– Potrafię przemieszczać się w czasie i przestrzeni.

– Tak? Ja też. Kilkaset metrów w parę minut. Przestrzeń i czas.

– Ale ja potrafię to robić niezależnie od siebie.

– Powinieneś dostać Nobla z fizyki. Znalazłeś Stulera?

– Tak.

– I co? Przyjdzie?

– Nie… Skoczył z mostu.

– Kłamiesz! Przekupił cię, co?

– Nie, naprawdę. Ja… Co pan robi?

– Zdradziłeś mnie!

Ober wyciągnął broń i wycelował we Franka z zamiarem oddania strzału.

– Masz coś na swoją obronę?

– Ja…

BZZZZZ…

– Kocham cię, wiesz? Chciałbym przeżyć z tobą resztę życia.

– Też cię kocham. Długo zwlekałeś by mi o tym powiedzieć.

– Niestety ktoś jest bardzo wkurzony obecną sytuacją. Nie możemy być razem.

Nie, nie chcę tego mówić.

Frank siedział na ławce w parku obok swojej ukochanej Grety. Znów było lato, a on czuł się młodszy.

– Dlaczego? Nie mów tak – odparła zrozpaczona Greta. – To wszystko przez Obera? Wolisz jego ode mnie!

– Przykro mi, ale służba wzywa.

Nie chcę tego znów powtarzać. Dlaczego nie mogę powiedzieć czegoś innego?

– Bo przeszłości nie da się zmienić – rzekł głos, a może Frank.

BZZZZZ…

– Scheisse. Gdzie mój Wartburg?

BZZZZZ…

– Masz mój los?

Frank pogrzebał w kieszeni. Znalazł cenny kawałek papieru.

– Jasne. Eee…

Nie wiedział, co powiedzieć. Nie pamiętał przyszłości. Bez tej wiedzy nie mógł zmienić przeszłości.

BZZZZZ…

Białe ściany, skrępowane ręce, jęki ludzi.

BZZZZZ…

Koniec

Komentarze

Choć nie do końca zdaję sobie sprawę, o co tu chodzi, to przyznam że dialogi wypadają naprawdę dobrze xD Niektóre teksty w swojej prostocie, nawet uśmiechnęły ;D

Pozdrawiam.

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Fanthomasie, niecałe pięć tysięcy znaków to nie opowiadanie, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ok, już zmienione na szortala. Dzięki, Neardeath.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Jest absurd, jest puenta.

BZZZZZ…

I świetne dialogi, chociaż brakuje w nich kilku przecinków :)

Zgłoszę do biblioteki.

Nie jestem pewny czy wszystko dobrze zrozumiałem. Ale szanuje za stworzenie tekstu z samych dialogów, serio, podziwiam.

Pozdrawiam.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Ciekawy, abstrakcyjny, wręcz głupi (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) tekst. Podoba mi się.

To było dobre :D Mniej więcej domyśliłem się o co chodzi i przyznaję, że motyw takiego podróżowania wypadł bardzo przekonywająco. Wygląda jak skakanie z kanału na kanał w telewizji. Co się nie podoba to zmieniam, aż w końcu zostają w głowie tylko wyrwane z kontekstu kawałki.

Dobry tekst.

Bardzo lubię takie eksperymenty z tekstem. Absurdzik okraszony dobrym pomysłem i fajnymi dialogami :) BZZZZZ…

Dzięki wszystkim za komentarze :)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Warto było przeczytać dla samej akcji. :) Bardzo szybkie były te przeskoki w czasie ale to robiło efekt.

I podobały mi się te soczyste niemieckie wtrącenia.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Ja również nie za wiele zrozumiałam, ale dialogi naprawdę dobre. Fajny, zakręcony tekst :)

deviantart.com/sil-vah

Nie bardzo wiem, co przeczytałam, ale czytało się nieźle. ;)

 

Gdzie jest mój Wart­burg? –> Gdzie jest mój wart­burg?

Nazwy samochodów piszemy małą literą. http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=745

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zaznaczam, że byłem. Trudno coś dodać więcej do przedpiśców. Na temat Twoich pomysłów i wyobraźni już się wypowiadałem, jak się coś zmieni dam znać.

Oczywiście, chętnie poczytam inne Twoje teksty (w tym przypadku podobnie, jak się coś zmieni dam znać).

Fajny pomysł z tym bzyczeniem. IMO, przydałoby się opakować te gołe dialogi chociaż w didaskalia, ale niech Ci będzie.

Babska logika rządzi!

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka