- Opowiadanie: fanthomas - Ciężarna Ziemia (bizarro)

Ciężarna Ziemia (bizarro)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ciężarna Ziemia (bizarro)

Pewnego dnia spomiędzy chmur wyłonił się latający talerz spaghetti. Siedziały w nim dwie obce formy życia, jedna przypominająca nieumytą głowę z cukru, a druga koński bobek w kształcie ucha. Byli to inteligentni kosmici znający ludzki alfabet, wyryli więc na kilku najwyższych budynkach przy pomocy glifów swój przekaz. Nie wydawali się wcale wrogo nastawieni, chcieli tylko zgwałcić Ziemię, a potem ją pożreć. Uważali, że nikt nie będzie miał im tego za złe.

To oznaczało jedno. Apokalipsę.

Ludzie po przeprowadzeniu szybkiego referendum doszli do katastrofalnych wniosków. Wkrótce wszyscy zginą.

Na szczęście jeszcze tego samego dnia doszło do dziwnego nawiedzenia, w wyniku którego Prezydent Ziemi usłyszał tajemny głos wzywający go w podziemia Białego Domu. Tam też w jaskini wykutej przez pradawną cywilizację czekał na niego Duch Ziemi w postaci ponętnej nagiej kobiety.

– Witaj, druhu – powiedziała. – Ziemia, czyli ja, jestem w niebezpieczeństwie. Musimy temu przeciwdziałać. Mogą nam pomóc tylko dwie osoby, ludzie o tajemnych mocach, zwani Biczman, czyli Człowiek-suka i …

– I kto?

– Trzy kropki na końcu zdania.

Duch zniknął. Prezydent zaś stracił przytomność i odzyskał ją z powrotem w Białym Domu w otoczeniu sztabu kryzysowego.

– Odkryliśmy prawdopodobne miejsce, gdzie kosmici będą chcieli się dobrać do Ziemi – powiedział wiceprezydent. – Punkt G znajduje się na Oceanie Spokojnym.

– Rów Mariański.

– Dokładnie. Musimy nie dopuścić tam wandali.

– Mam pewien chytry plan – rzekł tajemniczo Prezydent i opuścił zadziwione gremium. Udał się do swojego tajnego gabinetu owalnego i wykonał szyfrowany telefon do agenta specjalnego.

– Słuchaj – Prezydent zachrypiał do telefonu. Emocje w nim buzowały. – Musisz znaleźć dwóch superbohaterów: Trzy Kropki na końcu zdania i Biczmana. Ktokolwiek to jest.

– Spokojnie prezesie, wiem o kogo chodzi. Razem uczęszczamy na spotkania Anonimowych Superbohaterów – Tajny Agent parsknął perlistym śmiechem w słuchawkę i rozłączył się. Nie spodobało się to Prezydentowi, ale nie miał wyjścia, musiał czekać na rozwój wypadków.

Wkrótce przygalopowali na spienionych koniach trzej jeźdźcy apokalipsy. Każdy z nich władał inną bronią: Tajny Agent – zabijał śmiechem, Biczman– miał w nosie wyrzutnię kóz armatnich, Trzy Kropki – nic nie robił na śmierć.

Następnego dnia trzej bohaterowie stanęli naprzeciw kosmicznej zarazie ukrytej w talerzu spaghetti. Ustawili się w szyku bojowym, Biczman przygotował wyrzutnie kóz, Trzy Kropki znieruchomiał by swoim nicnierobieniem pokonać najeźdźców, zaś Tajny Agent zaczął się głośno śmiać. Kosmici jednak byli odporni na tego rodzaju rzeczy, a trzej bohaterowie już po chwili leżeli martwi na ziemi. Wyzabijali się nawzajem. Biczmana i Trzy Kropki rozerwał na strzępy morderczy śmiech Tajnego Agenta, zaś jego samego uśmierciła fala nicnierobienia Trzech Kropek.

Prezydent Ziemi przeraził się nie na żarty niekorzystnym obrotem sytuacji i udał do podziemnej komnaty, gdzie czekał na niego rozsierdzony duch.

– Przegraliśmy! – zakrzyknął byt niematerialny. – A do tego ci wredni kosmici już od godziny penetrują mój rów.

– I co teraz?

– Na szczęście podsłuchałam ich telepatyczną komunikację i odkryłam słabość. To bardzo niebezpieczna misja, bo trzeba będzie dostać się na talerz najeźdźców, wspinając się po spagettokutasach.

– Kto to ma uczynić? – spytał pobielałymi wargami Prezydent. – Nasi trzej herosi polegli w walce!

– Spokojna twoja przerażona. Na szczęście mam plan B. Zapomniałeś chyba o tajnej broni, skrytej w zanadrzu naszych poległych bohaterów. To ich nie fajny kod DNA, który należy wszczepić w prymitywne DNO przybyszów, by zaczęło mutować.

– A jaką mają słabość? – zapytał podniecony Prezydent.

Jednak Ziemia nie odpowiedziała. Przeżywała właśnie potężny orgazm, któremu towarzyszyły erupcje i wysrywy geotermalne.

Po chwili duch znów się pojawił, dysząc jak maratończyk.

– Już jestem. Sprawa ma się następująco, trzeba z DNA herosów przyrządzić koktajl, a potem wstrzyknąć kosmitom prosto w dupę. Ta dupa zaś znajduje się na ich latającym talerzu.

– Ale zaraz… Skąd to DNA wziąć?

Prezydent nie otrzymał odpowiedzi, gdyż Ziemia znów zaczęła szczytować.

Udał się więc na pole niedawnej bitwy, gdzie walało się mnóstwo płynów ustrojowych. Pozbierał trochę tych ohydnych substancji i zmiksował wszystko w sokowirówce. Tak powstałe coś umieścił w strzykawce zabranej narkomanowi.

Kosmici w erotycznym uniesieniu spoczęli wraz z talerzem na czubku wysokiego dębu i wyglądali ze swego gniazda niczym jakieś potworne ptaki. Prezydent wiedział że los ludzkości spoczywa w jego rękach. Nasmarowawszy ciało wazeliną, zaczął się wspinać po spagettokutasie, aż dotarł w pobliże dupy obcych.

Namaszczony i błyszczący, zobaczył ciasny otwór, który wyglądał jak potwór zamierzający go pożreć. Jednak nieustraszony i zdesperowany Mister Prezydent, wcisnął się weń i wypróżnił strzykawką wprost w coś przypominającego wielki stolec.

Koktajl genetyczny począł się krzyżować i miksować z DNO intruzów, w wyniku czego, doszło do spontanicznych reakcji. Prezydent został wydalony w postaci wielkiej kupy, zaś ruchający przybysze odlecieli z krzykiem i rozbili się w Roswell.

Uradowany i śmierdzący gównem prezydent wrócił do komnaty pod Białym Domem. Duch wcale nie wyglądał na zadowolonego.

– Udało nam się! – wykrzyknął mężczyzna.

– Wiem – odparł wymijająco duch.

– To dlaczego się nie cieszysz?

– Bo jestem w ciąży.

Dokonane wkrótce potem badanie USG sejsmografem, wykazało dobitnie, że w Rowie Mariańskim rozwija się bękart o roboczej nazwie Księżyc Dwa. Niedługo potem oba grubaski wznosiły się nad powierzchnią zgwałconej Ziemi.

 

Koniec

Komentarze

Fajny, dowcipny tekst. Przypomniał mi się jeden z pierwszych moich tu wstawionych, który był ostro skrytykowany i wywaliłem go bo się zacząłem wstydzić, że coś takiego napisałem :). Pytanie kto się będzie wgłębiał w tak zawiłe metafory i dwuznaczności.

 

Ale na pewno jesteś utalentowany, pisz dalej!!!

Jestem niepełnosprawny...

Bardzo Mi się podobało. Choć nie przepadam za ufo spaghetti…

Pisz dalej, bo masz ten dryg…

Niezłe :) Wygląda jak trochę inspirowane Kapitanem Bombą :) Kilka zdań mnie rozbawiło (penetrują mój rów :D), zakończenie też całkiem dobre. A, co tam, kliknę bibliotekę :)

Człowiek-suka i …

– I kto?

– Trzy kropki na końcu zdania.

Piękne!

 

Fajny pomysł ; ) 

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Doceniam pomysł, choć twórczość tego rodzaju leży daleko poza kręgiem moich zainteresowań. Rodzaj humoru też nie w moim guście. A choć przeczytałam Ciężarną Ziemię bez większej przykrości, to muszę wyznać, że i bez satysfakcji.

 

– Słu­chaj – Pre­zy­dent za­chry­piał do te­le­fo­nu. ―> Brak kropki po wypowiedzi.

 

Bicz­man– miał w nosie wy­rzut­nię… ―> Brak spacji przed półpauzą.

 

i wy­próż­nił strzy­kaw­ką wprost w coś… ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 

Czytało się nieźle, ale szczerze mówiąc to nie moja bajka. Zbyt wysoki poziom absurdu ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Opowiadanie pozbawione dobrego smaku i wulgarne, humor niskich lotów, niewyszukany, fabuła absurdalna i głupkowata – podsumowując: bardzo mi się podobało. :) 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Dzięki za komentarze. Trochę obawiałem się że poziom absurdu może być dla niektórych ciężkostrawny :)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Mocno absurdalne, ale dla mnie to plus :) Sama kiedyś pisałam o potworze spaghetti… Hm, kliknę bibliotekę, głównie za sam pomysł :)

Poziom absurdu oraz sama koncepcja fajne i pośmiałam się, czytając tekst, ale mimo wszystko w pewnym momencie humor wydał mi się zbyt niskich lotów, przez co rozbawienie przerodziło się w zażenowanie. Niemniej, pomysł doceniam ;)

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Swietne! Jestem pozytywnie zaskoczony poziomem absurdu i wyobraźnią autora. Tekst czyta się bardzo przyjemnie.

Ależ ten tekst jest zakręcony :) Mimo tego absurdu czytało się naprawdę przyjemnie .

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Humor nie lata zbyt wysoko, ale co tam. :-) Penetrowanie rowu dobre.

Niezły absurd.

Ech, co się stało z Latającym Potworem Spaghetti! Podobno to raczej pozytywna religia.

Babska logika rządzi!

Obleśne ale jednak śmieszne:-)

Nowa Fantastyka