- Opowiadanie: Hesket - Ines

Ines

Oceny

Ines

 

 

Najpierw usłyszałem kroki na schodach. Aha, kogoś prowadzą, pomyślałem.

Siedziałem pod drzwiami na kozetce, ubrany w dres i pantofle, które wyglądały, jakbym ukradł je małej dziewczynce – różowe z pomponikami. Zresztą, kto by się przejmował pierdołami w takich miejscach.

Na korytarzu spacerował Piotrek.

– Gdzie masz swoje oldskulowe skarpetki – zapytałem.

– Ufff – sapnął. – Nie mam pojęcia. Kiedy liczyłem, znowu zapomniałem.

– Będzie ci zimno. Łazisz po korytarzu. – Faktycznie się zaczynałem bać o jego zdrowie.

– Nieeeee. Może tak źle nie będzie.– Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

– Idziemy zapalić? Piotrek! Halo!

Był już na końcu korytarza.

– Cooooo mówiłeś?!

– Pytam czy idziesz zapalić?!

Pomyślałem, że jeśli będę krzyczał, pójdę w raport.

– Nieeeeee. Dzięęęęęki. Paaaaliłem przed chwilą.

Często zanim coś powiedział, już wiedziałem, co chce przekazać.

Wróciłem na swoje miejsce. Kozetka była wygodna. Miałem swojej miejsce. Mój azyl… Szkoda, że na korytarzu, ale lepsze to niż nic.

Z dyżurki wyszedł Baryk… Doktor Baryk.

Sympatyczny koleś – starszy człowiek o łysinie z zaczesem. Przez grube szkła, patrzyły małe oczka. Nos orli, twarz wychudzona, usta z wyciągniętą dolną wargą. Widziałem pożółkłe palce prawej dłoni. Wskazujący i środkowy w kolorze ochry, mówiły jedno: nałogowy palacz.

– Przepraszam panie doktorze – zaczepiła go jedna z pacjentek. – Co pan sądzi o dzisiejszej pogodzie? Czy będzie dzisiaj padać? Bo jeśli tak to trzeba zakładać na siebie płaszcze i brać ze sobą parasole. Oglądałam niedawno teledyski w telewizji, i tam… wie pan, ta wokalistka amerykańska śpiewała: Umbrela Umbrelllla Umbrellllllaaaa.

– Pani Katarzyno. Proszę się tym nie przejmować. O reszcie porozmawiamy na jutrzejszej wizycie. Teraz muszę wyjść. Przepraszam panią.

 

Odgłosy kroków ucichły. Zapewne odwiedzający zeszli piętro niżej. Ale nie, myliłem się. Znowu słychać było wchodzenie po schodach. Wziąłem do ręki książkę: ,,Jak radzić sobie ze stresem. Stres – Twój największy wróg. Poradnik dla pacjenta’’.

Udawałem, że czytam, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Na oddział weszło dwóch sanitariuszy, trzymając młodą dziewczynę za ręce. Tak na dobrą sprawę, to nie trzymali jej, oni ją nieśli. Nie wyrywała się. Dotarło do mnie, że musi być naprawdę zmęczona, bo sunęła nogami po linoleum. Nie krzyczała, nie szarpała się. Transportowali ją w obstawie jak kukiełkę. Dwóch rosłych chłopów i jedna, biedna dziewczyna.

Przez chwilę widziałem jej twarz. Spod pięknych blond włosów patrzyły na mnie zielone oczy.

Zanieśli ją do dyżurki.

Piotrek wracał wolnym krokiem z końca korytarza; był już w połowie.

– Kogoś przyjęli? – zapytał, patrząc na mnie bezmyślnie.

– Na to wygląda – odpowiedziałem. Udawałem, że mnie to zupełnie nie interesuje. Czytałem poradnik, ale myślałem o niej. O jej wystraszonych oczach.

cdn.

 

 

Koniec

Komentarze

Heskecie, niecałe trzy tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobrze, już zmieniam, zapędziłem się.

regulatorzy, coś tu robię nie tak, ale tekst po publikacji jest rozsypany, ani ładu ani składu. Po napisaniu było wszystko ok, a po wrzuceniu tutaj, coś się dzieje niedobrego. Co tu zrobić z tym fantem. Próbowałem edytować, wyrównać do lewej, wyjustować i z tego nic.

Heskecie, nie bardzo wiem na co się skarżysz, bo ja widzę Twój tekst tak, jak tekst powinien wyglądać – nie jest rozsypany, jest należycie wyjustowany i prezentuje się jak trzeba. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hesket, jest dobrze. Tak edytuje portal. :)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dla mnie wygląda dobrze, wyrównany do obu stron.

Przyjrzałabym się zapisowi dialogów:

– Gdzie masz swoje oldskulowe skarpetki[+?] – zapytałem.

– Aaaa -sapnął.

– Aaaa – sapnął.

i przecinkom:

– Pytam[+,] czy idziesz zapalić?!

Przez grube szkła okularów[-,] patrzyły małe oczka.

– Przepraszam[+,] panie doktorze – zaczepiła go jedna z pacjentek.

Miałem swojej miejsce.

swoje

Wziąłem do ręki książkę: Jak radzić sobie ze stresem. Stres – Twój największy wróg. Poradnik dla pacjenta.

Tytuł zwykle bierzemy w cudzysłów albo zaznaczamy kursywą.

Spod pięknych blond włosów patrzyły na mnie piękne oczy. Zobaczyłem w nich strach, ale to dodawało jej piękna.

Niepotrzebne powtórzenia.

Skoro “cdn.”, to tekst powinien być oznaczony jak fragment – szort jest krótszy niż opowiadanie, ale zamknięty. Tutaj mamy tak naprawdę tylko scenkę, to zdecydowanie jest fragment. 

Trudno się odnieść do fabuły, bo jej praktycznie nie ma, natomiast czytało mi się całkiem nieźle.

 

Przynoszę radość :)

Anet, dziękuję za pokazanie mi błędów. Cierpię na chroniczne popełnianie tych samych , interpunkcja pobolewa mnie, ale mam nadzieję, że kiedyś dojdę do wprawy. Co ciekawe, czytałem to kilka razy, i nie widziałem tego piękna, piękna, piękna :) Aż sam jestem zdziwiony swoim niedopatrzeniem.

regulatorzy, dzięki, dobrze wiedzieć, że wszystko wygląda ok. Poprawiłem na ,,fragment’’

Asylum, dziękuję również. Uspokoiliście mnie.

Pozdrawiam

Heskecie, tak już jest, że jak się czyta swój tekst, pewne rzeczy umykają, oko ich nie widzi (bo wie, co tam powinno być napisane). W cudzym tekście łatwiej takie rzeczy wyłapać, stąd taka popularność bety na tym portalu.

Podpowiem, że warto poprawiać błędy na bieżąco, aby następnym osobom czytało się lepiej ;)

Przynoszę radość :)

Tak, czytało się okej, pomimo błędów w zapisie. Jak dla mnie, trudno cokolwiek wywnioskować z tego króciutkiego fragmentu, więc niełatwo też komentować. Ja od siebie mogę jeszcze tylko dodać, że tytuł opowiadania jest już wygenerowany przez stronę, więc niepotrzebnie znajduje się też w tekście opowiadania. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Masz bardzo fajny sposób pisania! Czekam na dalszy ciąg. Bardzo dobre.

Jestem niepełnosprawny...

Dzięki rosebelle

Dzięki dawidiq150

Fragment jest tak króciutki, że poza podejrzeniem, iż rzecz dzieje się w szpitalu, chyba  psychiatrycznym, niewiele można wywnioskować.

 

Sie­dzia­łem pod drzwia­mi na ko­zet­ce, ubra­ny w dresy i pan­to­fle… ―> Raczej: Sie­dzia­łem pod drzwia­mi na ko­zet­ce, ubra­ny w dres i pan­to­fle

To nie jest błąd, ale kiedy czytam, że ktoś ma na sobie dresy, widzę osobę, która ma na sobie co najmniej dwa komplety tego sportowego stroju.

 

– Ufff-sap­nął.Nie mam po­ję­cia. ―> Brak spacji przed i po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Winno być: – Ufff sap­nął. – Nie mam po­ję­cia.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

Za­nie­śli ją na dy­żur­kę. ―> Za­nie­śli ją do dyżurki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, dziękuję za poprawki :)

Bardzo proszę, Heskecie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Heskecie, przeczytałam – i właściwie mam jedną uwagę. Wrzucanie tak krótkich fragmentów do poczekalni trochę mija się z sensem. Jeśli chcesz przedyskutować technikalia: czy poprawnie piszesz, budujesz nastrój czy co tam, lepiej znajdź sobie betareadera i np. uzupełniaj tekst znajdujący się na betaliście o kolejne kawałki. A następnie zaprezentuj w poczekalni albo skończone opowiadanie (takie z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem ;) ), albo przynajmniej – jeśli to ma być większa całość – fragment, z którego cokolwiek wynika. Również to, czy w Twoim tekście jest fantastyka.

Bo na razie zaprezentowałeś szkic scenki wprowadzającej, która bardzo zdecydowanie jest obyczajówką. Ba, nawet nie napisałeś przedmowy, w której tłumaczyłbyś, dlaczego wrzucasz 2k znaków wstępu do czegokolwiek fabularnego… Weszłam tu, bo zaintrygował mnie tytuł (moje imię po hiszpańsku to Inés, a że chodziłam rok do hiszpańskojęzycznej szkoły, to tak się nazywałam, więc – no, zajrzałam) i nic we fragmencie nawet nie usprawiedliwia tego tytułu.

Fragmenty w ogóle nie cieszą się tu powodzeniem, a tak krótkie – to trochę strategia samobójcza.

http://altronapoleone.home.blog

drakaina, dziękuję za komentarz. Ten tekst to chyba usunę, i jak napiszę całość, to wrzucę na poczekalnię.

Pozdrawiam

Hesket

smileyWklej całość. Może być bardzo ciekawie.

W tym fragmencie czai się zapowiedź, jak mniemam. 

To taki wielki znak zapytania z zielonymi oczami. 

W którą stronę zamierzasz iść?

Na początku są dwa niepotrzebne entery, ale poza tym formatowanie gra.

 Faktycznie się zaczynałem bać o jego zdrowie.

Co dokładnie masz na myśli, mówiąc "faktycznie"? Zaczynałem się bać – "się" musi być przy tym, co określa.

 Pytam czy idziesz

Pytam, czy idziesz.

 pójdę w raport

Żargon?

 Często zanim coś powiedział

Często, zanim coś powiedział…

 Wróciłem na swoje miejsce. Kozetka była wygodna. Miałem swojej miejsce.

Powtarza się "swoje miejsce" (choć z literówką).

 lepsze to niż nic

Lepsze to, niż nic.

 człowiek o łysinie

Łysina nie jest, ściśle biorąc, cechą. Może być człowiek o łysej głowie, ale tylko człowiek z łysiną. Mnie nie pytaj, nie ja to wymyślam.

 Przez grube szkła, patrzyły

Bez przecinka. Przecinkami rozdzielamy części zdania, a określenia nie oddziela się od tego ,co określane.

 Wskazujący i środkowy w kolorze ochry, mówiły jedno

Jak wyżej. I – nie przesadzasz z intensywnością tego koloru? Nie mam pod ręką palacza, żeby spojrzeć, ale ochra wygląda tak.

Przepraszam panie doktorze

Przepraszam, panie doktorze. Wołacz oddzielamy.

 Bo jeśli tak to trzeba

Bo jeśli tak, to trzeba.

 Oglądałam niedawno teledyski w telewizji, i tam… wie pan, ta wokalistka amerykańska śpiewała: Umbrela Umbrelllla Umbrellllllaaaa.

Jako skończona wariatka czuję się urażona takim portretem mojego plemienia XD

 trzymając młodą dziewczynę za ręce

Trochę niewygodny szyk, przestawiłabym: trzymając za ręce młodą dziewczynę.

 Tak na dobrą sprawę, to nie trzymali jej, oni ją nieśli.

Jak mieliby ją nieść, nie trzymając?

jedna, biedna

Rym.

O jej wystraszonych oczach.

Nie oczy się boją.

 

No, dobra, to o czym to jest? Bo to dopiero pierwsza strona, z czymś jakby zawiązaniem akcji, ale nic więcej. I dlatego bardzo niewiele możemy Ci powiedzieć.

Rozwiń ten sznurek.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka