- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Na stanowisku

Na stanowisku

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Na stanowisku

NA STANOWISKU…..

 

 

Marcin Kot – Jastrzębski nienawidził wiewiórek. Ale przekorny los, jak wredny prestidigitator zakpił

z niego iście w stylu suchara rodem z programu Karola Strassburgera. Nie dość ,że został obdarzony fizjonomią jakby żywcem przeniesioną z animki „Brygada RR”, to jeszcze żona jego była ognistorudą osóbką z tak pokręconym charakterem, ze Chip i Dale z w/w bajki razem wzięci to zwykłe przedszkole

i piaskownica, jak zestawienie pszczółki Mai i Terminatora.  Deską do traumy– ops trumny – okazała się córka która otrzymała imię , a jakże: Basia, co przy odziedziczonej po mamusi urodzie i charakterku, nadawało się już tylko do robienia świństw , aluzji i złośliwości.

Tego dnia, humoru nie poprawial nawet przedwczorajszy awans. Nic więc dziwnego , że gabinet, nowo mianowanego Naczelnego Dyrektora Miejskich Terenów Zielonych, w pracowniczym slangu szybko zmienił nazwę z tak uroczego, choć prostackiego określenia: Jama Chama, na wnerwiające miano : Biura Wiewióra.

Marcin, sfrustrowany całą sytuacją często wchodził w stan, z którym fizjonomiczna bliźniaczka Sciurus vulgaris miała bardzo dużo wspólnego; z naciskiem na vulgaris.

Dziś jednak ten stan osiągnął masę krytyczną. Na służbowym, orzechowym (a jakże) biurku zauważył miskę orzechów i wydzierganą z wściekle czerwonej włóczki poczwarkę, którą mimo wszystko dało się zidentyfikować jako (naturalnie)…….wiewiórkę.

– Szlag!- warknął, i rzucił teczką w maszkarona, zwalając go pod mebel. Usiadł wygodnie w fotelu i dla pewności przydeptał z premedytacją włóczkową postać, niemalże wgniatając ją w wypolerowany marmur posadzki, obiecując sobie, że osobiście zemści się na pomysłodawcy powitalnego prezentu.

I w tym momencie poczuł od stóp dziwne ciepło. Spojrzał pod biurko ….i zdębiał. Senny koszmarek

z kordonka wgryzał się z radosną wściekłością w jego stopy ,ze żmijowatym błyskiem w guzikowym oczku.

– I cco?– wydukał zdziwiony Marcin

– I qqqrde nic– odpowiedziała z wrednym uśmiechem niby wiewiórka – Wiewiór zawsze zostanie Wiewiórem, nawet jak się przebierze za człowieka. Ot co!- Mrugnęła jeszcze porozumiewawczo oczkiem, majtnęła kitką i skoczyła na parapet , a z niego przez otwarte okno na najbliższe drzewo.

Mężczyzna, z rozdziawioną gęba wpadł w prawdziwy stupor.

 Non contact, non information, non capisco……

 

* * *

 

Przez otwarte okno wleciał dzięcioł i niefrasobliwie usiadł na biurku. Dłuższy czas spacerował po jego blacie w te i we wte. W końcu zniecierpliwiony zaczął stukać w orzechowy blat.

– Dzięcioł do Wiewióra– wystukiwał zawzięcie alfabetem Morse’a -Dzięcioł do Wiewióra, Houston, Houston we have a problem….

Dzięcioł przestał stukać w drewno, podniósł łebek, spojrzał na mężczyznę w stuporze i …………….:

– KUŹWA, MARCIN , OGARNIJ SIĘ, WIEWIÓRZE CHĘDOŻONY– wrzasnął na cały regulator

Marcin wzdrygnął się i spojrzał na ptaka z niedowierzaniem

– Czego?– zapytał z wspinając się na wyżyny opanowania i pozostając w permanentnym kosmosie zadziwienia

– No, w końcu– skomentował uspokojony ptak – więc wiesz, jest sprawa . Potrzebuje przydziału na dziuplę. Może być gotowa .Albo pozwolenie na wykucie nowej na terenie Parku Skaryszwskiego…

– Cooo?!!! – z niedowierzaniem zawołał Wiewiór

– No mówię, że….

– Co ty do mnie rozmawiasz, opierzony tępy młotku do drzewa z gumowaną rączką, jak Batorego komin ?

– No, bo chłopaki mówili, że jak się przeprowadzę do Warszawy , to żeby było wszystko na legalu, to trzeba do ciebie i …

– Co, do mnie? -zdziwienie nie potrafiło już znaleźć odpowiedniej nazwy na sytuację, więc po oddaniu honorowego strzału w jestestwie Marcina i zwinięciu flagi, totalnie skapitulowało i udało się w stronę nieznaną, na czas bliżej nieokreślony.

– No, jako Naczelny Dyrektor Miejskich Terenów Zielonych Stołecznego Podwórka Warszawa, to ty rządzisz całym tym bajzlem – z zauważalnym drżeniem w głosie zakomunikował dzięcioł.

Gość w fotelu siedział oniemiały , a w głowie przelatywały mu tabuny, stada i inne formy wielkości myśli.-

 „ A , w sumie… „ – podjął decyzję – „ Jak zabawa, to na całego”

– Ok ptaszku, opcje są takie : dziupla używana z full wypasem w dębie , dzierżawiona na trzy lata od dnia udzielenia zgody : dziesięć orzechów włoskich rocznie, zamiennie : dwadzieścia laskowych albo sześćdziesiąt żołędzi. Jak cię stać, to dwa afrykańskie makadamie lub cztery nerkowce. Aha , pistacji nie przyjmuję…

– Ale.. – wydukał dzięcioł

– Ale to zostaw w spokoju– ciągnął Marcin– nie twój poziom i gatunek. A wracając do sprawy: nowa dziupla na takich samych warunkach razy dwa.

– Ale…

– Razy trzy..

– Ale…

– Razy cztery i możesz zaczynać zaraz– uśmiechnął się paskudnie – i ciesz się ,że mam dobry dzień……

Dzięcioł, zapowietrzony jak Wu Han koronawirusem, kiwnął tylko łebkiem i wyleciał czym prędzej.

Marcin, nadal z przylepionym uśmiechem zapadł się w swój fotel.

„Idzie nowe” – pomyślał – „Jak tak, to teraz potańcujemy i trzymajcie się: idzie dobra zmiana” – dorzucił już całkiem prywatnie

* * *

 

Raptem dwa miesiące zajęło podwładnym Marcina skojarzenie niezadowolenia szefa z przypadkami obsrywania przez ptaki, obsikiwania przez parkowe koty czy też próbami pogryzienia przez wypuszczane

na spacery psy.

Żarty skończyły się tak szybko, jak pieniądze z 500 +.

Szczytem paniki było wezwanie do gabinetu szefa i wysłuchanie, cedzonej przez wiewiórcze zęby prośby:

„ Bądź człowiekiem , daj orzecha ” .

Bo wiecie… wiewióry to fajne i miłe zwierzątka , ale przebiegłe , pamiętliwe i wredne… , co by nie mówić..

 

 

– KONIEC-

 

 

Koniec

Komentarze

Podwojony tytuł i 'koniec".

Błąd.

 

To co się u ciebie stało z enterami to jest hit. Akapitów nie wstawiamy w połowie zdania tak jak to zrobiłeś tu…

prestidigitator zakpił

z niego iście w stylu suchara rodem z programu Karola Strassburgera

i tu

Senny koszmarek

z kordonka

i jeszcze kilku innych miejscach.

 

Dzięcioł do Wiewióra– wystukiwał zawzięcie alfabetem Morse’a -Dzięcioł do Wiewióra

Nie wiem czy zwykły urzędas byłby wstanie odczytać taką wiadomość bez pomocy.

 

wrzasnął na cały regulator

Chyba zabrakło kropki.

 

stada i inne formy wielkości myśli.-

 „ A , w sumie… „ – podjął decyzję – „ Jak zabawa, to na całego”

Co tu się stało to ja nie wiem.

 

Dzięcioł, zapowietrzony jak Wu Han koronawirusem

Żarty skończyły się tak szybko, jak pieniądze z 500 +.

 

Nie śmieszne a moim zdaniem również nie na miejscu.

 

Pomysł mógłby się jeszcze obronić (podobała mi się scena negocjacji ceny nowej dziupli) Gdyby nie ten okropny warsztat a właściwie jego brak.

Błagam popraw bo w oczy boli.

Po kopiuj wklej z edytora, wypadało by jeszcze przejrzeć tekst.

Usterki utrudniały czytanie, a humor nie trafił.

Są zalążki pomysłu na stanowisko pracy i na zwierzęta przybywające do zaskoczonego człowieka… ale zarżnięte wykonaniem, niedbastwem i próbami śmiania się z rzeczywistości, niestety oklepanymi.

Tekst Ci się rozjechał podczas kopiowania, chyba że tak po prostu ma być. Do tego nienajlepszy zapis dialogów, spacje nie tam, gdzie trzeba i ich brak tam, gdzie trzeba i szwankująca interpunkcja. Jak się chce zakpić, to trzeba zadbać o detale. Nie porwało :(

Fatalnie się to czyta z tymi bałaganem z enterami i spacjami – szkoda bo to psuje “efekt pierwszego czytania”.

 

Mimo tego, pomysł fajny. Przypadł mi do gustu dialog dotyczący dzierżawy dziupli.

 

PS 

Ja mogę przytulić pistacje ;)

Zgadzam się z innymi co do wykonania, lecz sam pomysł na takie biuro ds. zwierząt jest naprawdę fajny i szkoda, że bardziej go nie rozbudowałeś, zamiast skupiać się na niezadowoleniu bohatera. 

Zdziwienie nie potrafiło już znaleźć odpowiedniej nazwy na sytuację, więc po oddaniu honorowego strzału w jestestwie Marcina i zwinięciu flagi, totalnie skapitulowało i udało się w stronę nieznaną, na czas bliżej nieokreślony. smiley

Serio nie jestem pewna, czy to pastisz pewnego typu tekstów, jakie czasem pojawiają się na forum, czy też to tak niechcący wyszło… :D 

Jest jakiś pomysł, niestety, zamordowany wykonaniem. Nie wierzę, autorze, że tego nie widzisz.

Nie czytało się dobrze :(

W zasadzie mógłbym podpisać się pod opinią Mytrixa. Miejscami ciekawa zabawa słowem, ale wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

Może i miałeś, Anonimie, jakiś pomysł, ale zmasakrowałeś go na śmierć koszmarnym wykonaniem. Jestem zdania, że ten tekst, w obecnym kształcie, w ogóle nie powinien ujrzeć światła dziennego.

 

Mar­cin Kot – Ja­strzęb­ski nie­na­wi­dził wie­wió­rek. ―> Mar­cin Kot-Ja­strzęb­ski nie­na­wi­dził wie­wió­rek.

W tego tupu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy. Bez spacji.

 

Nie dość ,że zo­stał ob­da­rzo­ny… ―> Zbędna spacja przed przecinkiem, brak spacji po przecinku.

 

otrzy­ma­ła imię , a jakże… ―> Zbędna spacja przed przecinkiem. Ten błąd pojawia się w tekście wielokrotnie.

 

hu­mo­ru nie po­pra­wial nawet… ―> Literówka.

 

wner­wia­ją­ce miano : Biura Wie­wió­ra. ―> Zbędna spacja przed dwukropkiem.

 

jako (na­tu­ral­nie)…….wie­wiór­kę. ―> Czemu służy siedem kropek?

 

– Szlag!- wark­nął… ―> Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Spoj­rzał pod biur­ko ….i zdę­biał. ―> Spoj­rzał pod biur­ko… i zdę­biał.

Wielokropek ma zawsze trzy kropki!

 

– I cco?– wy­du­kał zdzi­wio­ny Mar­cin ―> Brak spacji przed półpauzą – ten błąd pojawia się wielokrotnie. Brak kropki po didaskaliach.

 

 Non con­tact, non in­for­ma­tion, non ca­pi­sco…… ―> Jeden wielokropek wystarczy.

 

Dłuż­szy czas spa­ce­ro­wał po jego bla­cie w te i we wte. ―> Dłuż­szy czas spa­ce­ro­wał po jego bla­cie w tę i we w tę.

 

spoj­rzał na męż­czy­znę w stu­po­rze i …………….: ―> Czemu służy szesnaście kropek zakończonych dwukropkiem?

 

po­zo­sta­jąc w per­ma­nent­nym ko­smo­sie za­dzi­wie­nia ―> Brak kropki po didaskaliach.

 

Po­trze­bu­je przy­dzia­łu na dziu­plę. ―> Literówka.

 

– Co ty do mnie roz­ma­wiasz… ―> – Co ty do mnie mówisz

Rozmawiać można z kimś, ale nie do kogoś.

 

pa­mię­tli­we i wred­ne… , ―> Po wielokropku nie stawia się przecinka.

Tyle czasu i w tekście nie został zrobiony chociaż minimalny porządek :(

Chciałam przeczytać, ale niestety ilość błędów oraz fakt, że błędy te wciąż nie zostały poprawione skutecznie mnie zniechęciło. Spróbuję tu wrócić, jak przeczytam pozostałe teksty w konkursie. 

Dołączam do chóru przedpiśców: był jakiś pomysł, ale został skrzywdzony wykonaniem. Czy anonim przeczytał tekst po napisaniu?

z w/w bajki

W beletrystyce na ogół nie stosuje się takich skrótów. Narrację zapisuj tak, jak będziesz ją czytał.

Wykonanie nie zachwyca – niestety odpadłem na starcie. 

 

 

Wszystko już zostało powiedziane…

Jest pomysł, a to już bardzo dobrze, ale zgadzam się z poprzednimi komentującymi – popracowałabym nad wykonaniem.

Chyba nie pasuje mi przerzucanie do osobnej linijki, nie widzę wystarczającego uzasadnienia do zrobienia tego, ale to tylko moja preferencja. Drugą sprawą jest odnoszenie się do bieżących mniej lub bardziej czasów, realiów. O ile ekstra są umocowania w rodzaju Chip &Dale, Maja, Terminator i inne, to już osoby jak np Strasburger już nie. Sprawiają, że opko staje się hermetyczne za bardzo i okazjonalne. Zastosowanie pierwszych – dla mnie motywuje – podkreślenie czegoś, czyli bohatera, jego wieku, szybkich skojarzeń z czymś, ale tutaj są użyte trochę za bardzo powierzchownie. Tak mi się wydaje. Może coś za tym stoi, podejrzewam, że może tak, ale nie zapisane/opisane, więc nie sposób zgadnąć.

Pomysł był, sądzę, że niezły, lecz może trzeba byłoby bardziej popracować nad koncepcją i wyodrębnić główny motyw.

Ciekawy pomysł, niektóre żarty całkiem zabawne. Szkoda, że tekst nie został poprawiony według wskazówek komentatorów, mam na myśli szczególnie nadmiarowe spacje lub ich brak i wielokropki.

Czytało się bardzo źle przez dziwaczną składnię i masę błędów. Gdzieś tam pomysł jest i jakby Anonim przyłożył więcej uwagi do samej jakości tekstu, mogłoby wyjść z tego coś fajnego. Na razie jednak, opowiadanie uważam za słabe.

Anonimie, nie poprawiłeś tak podstawowych błędów technicznych, jak złe formatowanie tekstu… To bardzo utrudnia lekturę. Przecinki i dialogi też krzyczą “popraw nas!”.

Sprawdź sobie również w słowniku znaczenie słowa “maszkaron”, bo miałeś chyba na myśli maszkarę, a nie element architektoniczny.

Prosimy o deanonimizację!

Nowa Fantastyka