- Opowiadanie: tomaszg - Srebra rodowe

Srebra rodowe

Roz­wi­nię­cie pew­nych wąt­ków za­sy­gna­li­zo­wa­nych w dar­mo­wej książ­ce “A miało być tak pięk­nie” – głów­nie roz­wa­ża­nia na temat tego co jest ważne w kul­tu­rze, a co nie (do tego przed­sta­wie­nie gry po­li­tycz­nej zwią­za­nej z za­pi­sa­niem tego dla po­tom­no­ści).

Po­glą­dy tu przed­sta­wio­ne nie­ko­niecz­nie od­po­wia­da­ją po­glą­dom au­to­ra.

 

Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Srebra rodowe

Niedaleka przyszłość

 

– Panie przewodniczący, posłowie niezależni wnoszą o dodanie zdjęć utytułowanej artystki Teresy Orlikowski. Mamy ze sobą ekspertyzę niezawisłego sądu, którą chcielibyśmy przedstawić członkom szanownej komisji. – Poseł na sejm Andrzej Lipper odsunął od siebie mikrofon, wstał odsuwając z przeraźliwym skrzypieniem tanie metalowe krzesło, z dumą poprawił biało–czerwony krawat i zaniósł kilka wydrukowanych stron do stołu, przy którym zasiadali najważniejsi eksperci od spraw kultury.

– Panie pośle, to może od razu dodamy siostrę Ewę i inne tak zwane gwiazdy? Po co się ograniczać? To skandal, że ktoś w ogóle rozważa treści pornograficzne. To kpina z Sejmu, Senatu i całego państwa polskiego. – Jeden z jego przeciwników nie czekał na pozwolenie, tylko wzburzony powiedział, co myśli, i zakrył mikrofon ręką, rozmawiając gwałtownie z kolegą po prawej stronie.

Lipper również nie wytrzymał, i zaczął gestykulować i krzyczeć do dawnego przyjaciela z ławy szkolnej:

– Wolność słowa. Mówi ci to coś?

– Panie pośle, prosimy przestrzegać regulaminu. – Zabrał głos przewodniczący, patrząc na posła, który kontynuował tyradę:

– Twój ojciec…

– Panie pośle, przywołuję pana do porządku.

– …wszystko cenzurował…

– Panie pośle, proszę się zachowywać.

– …ale z nami nie pójdzie tak łatwo. – Lipper pokazał oskarżycielsko palcem.

– Nakładam karę porządkową. Czy ktoś jeszcze chce zabrać głos? – Przewodniczący rozejrzał się po zgromadzonych w sali imienia Konstytucji 3–go Maja i dodał: – Panie pośle, naprawdę? Trochę powagi, bo będę musiał pana wyprosić.

– Za co? Że podnoszę rękę? – Widać było, że znany z szybkich zmian nastroju Lipper już trochę ochłonął.

– Tak, widzę pana rękę. Ktoś jeszcze? Nikt? No dobrze. – Tu przewodniczący ciężko westchnął: – Pan Lipper proszę. W jakim trybie?

– W trybie sprostowania rzecz jasna – odpowiedział mężczyzna, tym razem przez mikrofon. – Wysoka komisjo, zdjęcia zostały pozytywnie ocenione przez trzy miliony osobników płci męskiej, którzy pomimo wysiłków rządu ciągle są pełnoprawnymi obywatelami tego kraju. Dziękuję.

– Panie pośle, bez takich wycieczek proszę. Hańba, że wymieniana jest płeć. I jak niby wyliczono liczbę trzech milionów? – Jego przeciwnik też zaczął mówić przez mikrofon. – Jeśli zebrano ich PESEL, to mamy nadużycie związane z ustawą o seksualności, którą państwo tak promowali. Obawiam się, że jesteśmy zmuszeni złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

W sali nastał harmider i część posłów z lewej strony ostentacyjnie wstała i wyszła.

– Cisza, powtarzam cisza. – Przewodniczący próbował zapanować nad emocjami pozostałych zgromadzonych, ale w końcu zrezygnował i dla formalności dodał: – Obrady komisji zostaną wznowione jutro o dziewiątej. Dziękuję państwu.

Dziennikarze z tyłu sali zaczęli się szybko pakować wiedząc, że nic ciekawego raczej się nie wydarzy, a na zewnątrz można próbować złapać którego z posłów, żeby wygłosił krótkie oświadczenie.

Co najmniej pół roku. – Graszka zauważyła wkładając do torebki notatnik, w którym narysowane zostały długopisem dziesiątki serduszek. Cyrk jak zawsze. Trzeba coś zeżreć.

Poszła oczywiście do restauracji „Sejmowa”, gdzie stanęła w długiej kolejce. Przymknęła oczy, chwilowo odcinając się od zgiełku i szumu wokół. Mechanicznie wzięła plastikową tacę i metalowe sztućce, następnie wraz ze wszystkim zaczęła przesuwać się w lewo w stronę sklepowych lad z jedzeniem.

Zakupy, serial, kosmetyczka. – Właśnie robiła sobie w głowie listę rzeczy do zrobienia, gdy jej spokój przerwał jeden z posłów stojący na początku kolejki przy kasie:

– Z czego robione były te gołąbki? Kompletny skandal. Jakaś wątroba dla kotów! To jest ohydne – awanturował się mężczyzna, którego próbowali powstrzymać koledzy wokół:

– Adam, daj spokój.

– No co daj spokój? Powąchaj to. No powąchaj. – Poseł zaczął wachlować ręką w ich stronę. – To tak śmierdzi, że ja nawet nie mogę przy tym stać.

– No chodź, podrzucimy cię do domu. Wyśpisz się. – Jeden z nich złapał go za ramię, na co ten odtrącił go tak mocno, że wpadł na kobietę z tylu.

– O pardon! – Adam podniósł przepraszająco ręce i zaczął jeszcze mocniej krzyczeć: – widzicie co zrobiliście? Dajcie mi spokój do cholery!

– A ty co się tam cieszysz? Nie panimajesz? Ale gówno dajesz! – Skierował oskarżycielsko palec w stronę kobiety wydającej jedzenie.

Straż marszałkowska w postaci dwóch młodych byczków pojawiła się dosłownie kilka sekund później:

– Panie pośle, pójdzie pan z nami.

– Ale…

– Panie pośle, prosimy. Proszę zachować powagę urzędu.

– Dobrze już dobrze, idę. – Adam skapitulował, znów podniósł przepraszająco ręce, i wszyscy skierowali się w stronę wyjścia.

– Żona się puszcza. – Ludzie wokół Graszki zaczęli komentować całą sprawę. – Są w separacji, a ona chce trzy bańki… Był w więzieniu podobno… Ja słyszałem, że miał wypadek i od tamtego czasu ma coś z głową… Pracował na komisji w nocy i chyba nie wytrzymał… Biedny facet, nie ma już szans na kolejną kadencję.

Dziewczyna niejedno już tu widziała i zajęła się swoimi sprawami nie myśląc o niczym innym do momentu, gdy kobieta z obsługi spojrzała na nią pytająco:

– Dzień dobry, co podać?

– Dzień dobry, poproszę schabowego, o tego pierwszego z lewej. – Pokazała kobiecie czerwonym paznokciem, którego złamała dwa dni wcześniej. – Do tego ziemniaczki i surówka z kapusty.

– Co do picia?

– Kawa z mlekiem. Dziękuję.

Jedzenie zostało szybko nałożone na talerz, talerz wraz ze szklanką znalazł się na ladzie i dziewczyna równie sprawnie przełożyła je na tacę, podczas gdy kobieta pytała się o wybór następnej osoby.

Jezu, dlaczego zawsze musi tu być kolejka? System jak w PRL. Cholerny skansen. – Graszka zirytowała się trochę, przesuwając się w stronę kasy.

– Dzień dobry, sześć pięćdziesiąt jeden poproszę. – Ekspedientka siedząca za taką kasą jak na starych zdjęciach odczytała kwotę z wyświetlacza, przyjęła pieniądze, wydała resztę i położyła na tacy paragon.

Graszka wzięła swój posiłek, odwróciła się i zaczęła wzrokiem szukać stolika.

Było ich kilka, i udała się do najbliższego. Chwilę później zajadała danie firmowe i przysłuchiwała się urywkom rozmów pań i panów posłów, którzy nie kryli się z niczym, mówiąc o zmianach prawa jak o przejściu przez ulicę:

– Jak damy kontrakt Hydrobudowie, to dadzą zniżkę na kolejne kilometry. – korpulentny mężczyzna włożył do spasionej gęby kawał ociekającego tłuszczem mięcha.

– Dobra, dobra. Czy kanał augustowski ma być przekopany już w tym roku? – Dwa stoliki dalej ktoś, kogo Graszka nie znała, omawiał sprawy gospodarki wodnej, podczas gdy siedząca z grubasem starsza matrona zapytała się bez ogródek:

– Będzie jak z bramkami na autostradach?

– A weź, ciągle się nas o to czepiają. Trzeba im podrzucić coś nowego. – Mężczyzna nadział na widelec ziemniaka, którym przejechał po sosie ogórkowym na talerzu.

– Taka ich praca.

Jedna wielka fabryka. I jak ma być dobrze w tym popierdolonym kraju?

Graszka posłuchała dłuższą chwilę tego kolesiostwa, przekupstwa i warcholstwa, ale nie usłyszała nic, czego mogłaby się uczepić, więc wyszła, przeszła na parking i w popołudniowym korku pojechała do domu, gdzie czekało na nią zwietrzałe wino i kot z burą pręgą na grzbiecie.

 

***

 

O kurwa, moja głowa. Która godzina? Jezu, zabiją mnie, jak nie zdążę.

Niewątpliwie było rano i najwyraźniej musiała zasnąć, oglądając jeden z dreszczowców. W pokoju śmierdziało rozlanym winem i było ciemno, bo rolety zostały przysłonięte. Satynowa pościel na łóżku leżała w nieładzie, a ona sama we wczorajszej bieliźnie prezentowała się nie lepiej. Ledwo żyła i nie chciało się jej zwlec z łóżka, ale w końcu przemogła się, wypiła ogromną kawę, wzięła szybki prysznic i zrobiła pospieszny makijaż i udała do Sejmu swoją tanią służbową Skodą.

– Co tu tak mało ludzi? – wychrypiała do kolegi z TVP, który rozkładał sprzęt.

– Gazet nie czytasz? W buszu mieszkasz? – zakpił sobie, a potem spojrzał badawczo. – Kiepsko wyglądasz. Może małpkę? Albo chociaż Red Bulla?

Spojrzała się na niego wzrokiem pełnym dezaprobaty, ale przyjęła z wielką wdzięcznością podaną puszkę energetyku i zaczęła go pić, podczas gdy on referował:

– Ty naprawdę nie wiesz? Ale jaja, trąbią o tym od rana. – Spoważniał. – Premier ma ogłosić zmianę ministra obrony i jakaś tam trzeciorzędna komisja nie jest ważna. Podobno ma być cyrk, bo to jakiś gówniarz jest. Ja też bym pojechał, gdyby nie góra, że mam tu być.

– Panie i panowie, zaczniemy od wniosków formalnych. – Przewodniczący rozpoczął obrady komisji z przodu Sali. – Potem przejdziemy do punktu pierwszego, jakim jest zgłaszanie proponowanych materiałów.

– Panie przewodniczący, zgłaszam wniosek o zmianę przewodniczącego. – Do ataku przystąpił mężczyzna, który dzień wcześniej mówił o zdjęciach Teresy Orlikowski.

– Jakie jest uzasadnienie wniosku panie pośle?

– Ograniczenie wolności słowa poprzez przerwanie obrad.

– Zasadniczo wszystko w porządku. Tak, tylko, że to pan opuścił salę. Ale dobrze, nie widzę przeciwwskazań formalnych. – Wytrawny polityczny gracz wiedział, że ma większość i że blokowanie opozycji nie ma sensu. – Czy są jeszcze jakieś inne wnioski? Nie widzę. Dobrze. Panie posłanki i panowie posłowie, proszę unieść rękę przy głosowaniu. Kto jest za? Dziękuję. Kto jest przeciw? Dziękuję. Informuję, że wniosek został odrzucony. Czy jeszcze jakieś wnioski? Dziękuję. Proszę pań posłanki i panów posłów o zgłaszanie kandydatów do paragrafu trzy ustęp dwa proponowanej ustawy. Pan poseł Wolnewicz proszę.

– Wysoka komisjo, zgłaszamy filmy Stanisława Barei takie jak „Miś”, „Zmiennicy” i „Alternatywy 4”.

– Dziękuję. Czy państwo mają jakieś pytania do wniosku? Proszę pani posłanka Bygier.

– Panie przewodniczy, o którą wersję chodzi? Okrojoną przez cenzurę PRL? Zremasterowaną? Bez przekleństw?

– Pan Wolnewicz proszę.

– Najlepiej wszystkie, według naszych szacunków wystarczy pięćdziesiąt gigabajtów. Wyliczenia złożymy ekspertom w formie pisemnej.

– Dziękuję, kto jeszcze?

– Panie przewodniczący, proponujemy trylogię „Sami swoi” i „Czterech pancernych”.

– Wersję czarno–białą czy pokolorowaną?

– Obie, szczególnie, że czarno–biała nie zajmuje tyle miejsca.

– Kto jeszcze?

– A my proponujemy zapis z przebiegu komisji sejmowej Rywina.

– Rozumiem.

– Panie pośle, to może od razu wszystkie polskie piosenki z Eurowizji? – odezwał się ktoś z Sali.

– Pani poseł, z punktu widzenia historii to by było bardzo dobre – odpowiedział poważnie mężczyzna przez mikrofon.

– To może występ pani Górniak z hymnem? I wszystkie „Mam talent” – dodał ktoś kpiąco.

– Wchodzimy tutaj w kwestie praw autorskich, ale tak, jeżeli będzie możliwe ustalenie szczegółów prawnych, to jak najbardziej.

– A ja proszę państwa proponuję „Wielką grę” i wszystkie odcinki „Sondy” i „Zrób to sam”.

– No to jeszcze może całą Polską Kronikę Filmową?

Kolejne propozycje padały z Sali, aż podniósł się szum.

– Panie i panowie posłanki, spokój proszę. Spokój. – Przewodniczący zaczął wręcz krzyczeć do mikrofonu. – Ogłaszam przerwę trzydzieści minut.

– Ale cyrk – Graszka uśmiechnęła się słodko do reportera obok.

– Jak zawsze. Gdzie Polaków sześć, tam nie ma co jeść.

– Chyba żreć.

 

***

 

– Proszę zaprotokołować. Do przetargu na razie przystąpiły firmy Siemens, Samsung i Wilk Elektronik. Komisja uda się na naradę. Dziękuję państwu.

Przewodniczący komisji wyłączył mikrofon, a w całej Sali dało się słyszeć trzaski obiektywów, gdy dziennikarze zaczęli robić setki zdjęć, zupełnie jakby urzędnicy państwowi znowu byli celebrytami albo znanymi gwiazdami rocka.

Graszka poczuła nieodpartą potrzebę wypalenia papierosa i nie czekając na nic wyszła przed gmach, gdzie jej koleżanka z tego samego roku studiów właśnie mówiła do kamery:

– Znajdujemy się przez budynkiem Senatu, gdzie przedstawiono szczegóły kontraktu stulecia na dostarczenie kart szklanej pamięci holograficznej Biblioteki Narodowej, zwanych potocznie kostkami. Nowy nośnik ma mieć gwarantowaną trwałość rzędu setek lat i zawierać zapis najważniejszych dzieł kultury polskiej. Projekt patronowany przez UNESCO i sponsorowany przez rząd i prywatnych darczyńców szokuje wielkością i rozmachem. Wszystko zaczęło się od ustawy, która docelowo ma określać zakres załączonych utworów. Pierwsza debata w sejmie na ten temat ma odbyć się w najbliższy piątek.

Nic tu dziś po mnie. – Dziewczyna pomyślała patrząc na młodą gwiazdę, zagryzła zęby, wsiadła do służbowej skody i pojechała do redakcji, gdzie od razu wezwał ją na dywanik naczelny:

– No i?

– Trzy firmy, w piątek to idzie do sejmu.

– Jak myślisz?

– Bubel.

 

***

 

– W dzisiejszym porządku obrad mamy debatę na temat ustaw dotyczącej kostki. Na liście mam zapisanych piętnaście pan i panów posłów – rozległo się w Sali plenarnej Sejmu.

– Panie marszałku, wnoszę o głos. – Jeden z posłów nie wytrzymał, tylko próbował coś powiedzieć poza ustaloną kolejnością.

– W jakim trybie?

– Sprostowania.

– Ehh, jakie sprostowanie? Obrady się nie zaczęły. – Podniosły się głosy z Sali.

– Panie pośle, proszę się zapisać na listę.

– Ale…

– Panie pośle, proszę. A na mównicę prosimy panią posłankę Płowicz.

– Panie posłanki, panowie posłowie. – Chwilę potem zaczęła przemawiać kobieta z grubymi jak denko okularami. – Dawno temu żyli ludzie, których dzisiaj uważamy za wartych zapamiętania. Zastanówmy się jednak nad postępem. Taki Jan Kochanowski żył pod lipą i pisał fraszki, które dzisiaj trącą myszką i które są znacznie gorsze od tego, co tworzy pierwszy lepszy komputer. I stąd moje pytanie. Czy powinniśmy zajmować miejsce dla takiego dzieła?

– Hańba – podniosły się pierwsze nieśmiałe głosy, ale ona kontynuowała:

– Zastanówmy się, czy warto uhonorować poetów, którzy byli po prostu pierwsi i czy chcemy ciągle brodzić w zmurszałych prochach przeszłości czy patrzeć w przyszłość.

– Hańba! Hańba! – Odgłosy były bardziej słyszalne, ale ona mówiła coraz głośniej i twardo:

– I właśnie dlatego klub Prawo i Solidarność wnosi o to, żeby na kostce były wyłącznie utwory nie starsze niż sto lat albo żeby do starszych utworów zastosować zasadę niewielkiego rozmiaru. Dziękuję.

Posłowie na Sali wstali krzycząc, a ona spokojnie zeszła z mównicy i przeszła do swoich kolegów, którzy zaczęli klepać ją po plecach.

Marszałek sejmu stukał laską, ale to nic nie dało, zaś jedna z posłanek próbowała coś mówić przez mikrofon, ale okazało się, że ten został wyłączony.

– Proszę o spokój, panie i panowie ogłaszam dziesięć minut przerwy.

 

***

 

– Panie marszałku wysoka izbo. Lista pozycja jest długa, chciałbym jednakże zatrzymać nad fantastyką, a konkretnie dziełami, które z różnych, często personalnych, przyczyn wyłączono z kanonu. „Delta powraca na Ziemię” Zbysława Góreckiego z 1971 czy „Przez ocean czasu” Bohdana Korewickiego z 1957 albo „Gar’lngawi – Wyspa Szczęśliwa” Anny Borkowskiej z 1988 wyprzedziły swoje czasy i nie dostały należytej szansy. Spójrzmy dalej. „Baszta czarownic” Krzysztofa Kochańskiego z 2003 czy „Opowieści Praskie” Tomasza Bochińskiego z 2012 albo twórczość Rafała Orkana. Wnosimy, aby te wszystkie utwory dostały swoją szansę. Chcemy powołać specjalną komisję, która wyłoni podobne perełki i odkłamie rzeczywistość, podobnie jak zrobiono to z historią po 1989 roku. Wnosimy również, żeby zmniejszyć ilość miejsca na utwory nagrody Zajdla, co do której wielokrotnie były podejrzenia o kolesiostwo i kumoterstwo. Dziękuję.

– Pan poseł Burakiewicz proszę. – Marszałek sejmu wskazał na kolejnego mężczyznę.

– Szanowna izbo, o nagrodzie Zajdla mówią autorzy odrzuceni, których dzieła często nie spełniały wymagań minimalnych. To tytułem komentarza, natomiast jeśli chodzi o wniosek, to wnoszę o nacjonalizację i dodanie do kostki wszystkich dzieł Lema. Odpowiedni projekt został już przekazany. Dziękuję.

– A my wnosimy o dodanie ekranizacji „Wiedźmina”, pana Kleksa i pana Samochodzika. Odpowiadając na zarzuty o marną jakość tych produkcji, chcę tylko powiedzieć, że jest to jednak nasze dziedzictwo narodowe. Wnosimy również o dodanie „Wiedźmina” i „1983” z Netflixa. Dziękuję – dodał kolejny mówca.

– Panie i panowie posłowie, wszystkie sugestie zostały zarejestrowane. Czy ktoś ma coś jeszcze do dodania?

– Panie przewodniczący, nasz wniosek dotyczy zarchiwizowania między innymi takich dzieł z lat dziewięćdziesiątych jak programy Mks_Vir i TAG. W stosunku do filmów zajmują niewiele, a jest to ważny element naszej kultury. Niewiele z nich się zachowało i proponujemy pobranie ich kopii z Web Archive i Pirate Bay.

– Hańba! Hańba!

– Panie marszałku, w trybie komentarza. – Podniosła się posłanka Krystyna, która gestykulując podeszła do marszałka i zaczęła krzyczeć: – To potwarz dla ciężko pracujących firm i ludzi, i usankcjonowanie piractwa, które nie istnieje od 1994.

– Pani posłanko, będzie miała pani swój głos. – Marszałek opozycji nie wdawał się w polemikę, tylko odpowiedział jej przez mikrofon i zwrócił się do posła, który przemawiał. – Proszę kontynuować.

– Panie i panowie, chcieliśmy odtworzyć klimat tamtych lat, gdy ludzie jeździli na ulicę Grzybowską i kopiowali programy, często z różnymi demami i dodatkami w kodzie. Dziękuję.

Cyrk, zaraz zaproponują jeszcze reklamy z telewizji – pomyślała Graszka, pamiętając reklamy Simplusa z piękną dziewczyną z wielkim biustem i niezbyt urodziwą odpowiedniczką o wdzięcznym imieniu Heyah.

Poseł zszedł z mównicy, tymczasem na Sali podniósł tak spektakularny zgiełk, że marszałek znowu zwołał konwent seniorów i ogłosił dziesięć minut przerwy.

 

***

 

– Wznawiamy obrady, pan poseł Pietrasz.

– Polska Partia Piratów wnosi o dodanie oryginalnej i jedynie prawdziwej wersji reżyserskiej epizodu IX „Gwiezdnych Wojen”.

Cała sala zamarła.

Tego jeszcze nie grali – pomyślała Graszka. Przebili wszystkich.

Połowa Sali wstała i zaczęła wychodzić.

– Panie i panowie, znów zwołuję konwent seniorów. – Marszałek nie miał wątpliwości, że należy zastanowić się nad całą sytuacją.

 

***

 

– Panie i panowie, wznawiam obrady.

– Ile wersji „Pana Tadeusza” należy tam umieścić i czy powinny to być skany w 4K czy coś innego? Czy mamy dodać komentarze i opracowania ekspertów? Wnosimy o to, żeby dokonać odpowiednich analiz i głosowania.

– Panie marszałku, nasz klub wnosi o dodanie wszystkich podręczników szkolnych z kilkudziesięciu lat. Chcemy, żeby to były publikacje wydawnictw państwowych i firm, które się zgodzą udzielić licencji. Zaczniemy od elementarza Falskiego.

– Panie marszałku, wysoka izbo. Jeżeli dopuszczona będzie pornografia, to my chcemy również dzieła pokazujące uciśnione mniejszości w Polsce. Dziękuję.

– Spójrz na nich. Tłuste koty czują żer. – Kolega Graszki odezwał się do niej teatralnym szeptem.

– Szanowni państwo, zastanawia mnie, że nikt dotąd nie podniósł tematu energii. Chcemy wyprodukować miliony kostek, a następnie ich używać. Jak wygląda kwestia czytników i ich cen? Czy biblioteki dostaną dofinansowanie na komputery i czytniki? W jakim trybie ogłoszony zostanie przetarg? Kto zapłaci za licencję na część dzieł? Czy nie lepiej byłoby sfinansować projekty takie jak Wolne Lektury? Jakie formaty będą użyte do zapisu? Czy dodamy informacje, jak je odczytać? I jakie będą opłaty z tytułu używania tych formatów? Czy dodamy też informacje techniczne o platformach, na których można było używać zapisanych programów? Czy będą tam jakieś emulatory? W jakich wersjach? Dziękuję.

– Szanowny panie marszałku, panie posłanki, posłannice, poślice, szanowni panowie posłowie. Posłowie niezrzeszeni wnoszą do laski marszałkowskiej projekt nowej ustawy, która nakazuje nową twórczość umieszczać w rządowej chmurze.

Sala ucichła, a on kontynuował:

– Chcemy doprowadzić do sytuacji, gdzie materiały do archiwizacji do kolejnych kostek będą dostępne z jasno określoną licencją. Chcemy tez doprowadzić do sytuacji, gdzie obywatele dostaną utwory z gwarancją, że są legalne. Dziękuję.

– Słyszałem, że chcą, żeby państwo udostępniło całą twórczość za darmo obywatelom, którzy uczciwie płacą podatki. – Graszka usłyszała, jak jej koledzy wymieniają się informacjami na temat projektu, tymczasem na mównicy poniżej właśnie zgłaszamy był kolejny wniosek:

– Niezrzeszeni proponują umieszczenie na kostce kodu programu, który sam generuje dzieła korzystając ze wzorców stworzonych na podstawie znanych dzieł. Obserwujemy coraz większe stężenie dwutlenku węgla w atmosferze i przez to spadanie średniego współczynnika inteligencji. Uważamy, że warto zachować pewne algorytmy, dopóki rozumiemy ich działanie.

 

***

 

– I co się tam stało? – Redaktor zapytał się Graszki, która siedziała i próbowała się skupić.

– Ustawa wróciła do komisji, zebranie jutro.

– Doskonale.

– Chodzą też słuchy, że niektóre fundacje kobiece naciskają na więcej materiałów z kobietami. Podobno sponsorują je najbogatsze Polki, które chcą uzyskać dla celebrytek nieśmiertelność.

– Ktoś naciska na to, żeby wepchnąć jakieś gnioty?

– Może. I…

– Tak?

– Słyszałam, że ktoś tam rozważa wersję dla dorosłych?

– Że jak? Porno za państwową kasę?

– Nie, chodziło o inne filmy przyrodnicze, jakieś zabijanie zwierząt i tym podobne rzeczy.

 

***

 

– Otwieram panel ekspertów i konsultacje społeczne. Odpowiadać będzie pan profesor Wolniewicz. Może pani w czerwonym? – Przewodniczący rozpoczął jedną z sesji.

– Aneta K, wydawnictwo Wolne Media. Czy w książkach nie powinno usunąć się informacji o znakach towarowych znanych firm? Inaczej to wszystko jest moralnie wątpliwe, a firmy powinny raczej zapłacić za reklamę.

– Nie może być informacji, że ktoś wypił Pepsi? – zapytał się ktoś z Sali.

– Nie posuwajmy się aż tak daleko, i jeśli Pepsi nie będzie mieć nic przeciwko pisaniu o ich produktach, to wszystko w porządku. Dziękuję.

– Pan w różowej koszuli. – Wskazał prowadzący.

– YouTube zażądał, żeby umieścić tam największe kanały. Czy będą to również kanały tak zwanych patostreamerów?

– Nawet, o ile eksperci się na to zdecydują. Prezydenci naszych krajów mają o tym rozmawiać we wrześniu.

– Czy będziemy płacić od tego jakieś kwoty?

– Prawdopodobnie tak.

– Czyli mamy umieszczać ich materiały i płacić?

– Taki scenariusz jest rozważany.

– Jakość dźwięku jest żenująca i wystarcza do odtworzenia przez słuchawki, ale na pewno nie przez profesjonalny sprzęt. Czy jest to do przyjęcia?

– YouTube to siła. Ludzie tego chcą, i Amerykanie również bardzo mocno sugerują, żeby go uwzględnić.

– Pójdźmy dalej. Mam tu takie video, gdzie ktoś zapętlił reklamę przez dziesięć godzin. Ma ona miliony odwiedzin i myślę, że stanowi swego rodzaju artystyczny happening. Czy takie utwory też państwo będą uwzględniać?

– Prawdopodobnie nie.

– Wideo, gdzie mamy filmy z przejazdów tramwajami przez miasto? Bardzo dobrze pokazują codzienność.

– Nie wiem.

– Reklamy, które zmieniły rynek?

– Naprawdę nie wiem.

– A filmy z treściami zbliżonymi do pornografii albo sceny egzekucji?

– To oburzające, że pan w ogóle o tym mówi.

– Niektóre z nich mają bardzo dużo wyświetleń i nasze źródła informują, że kilka państw już wysłało noty, w których sugerują uwzględnienie ich ideologii.

– Państwo polskie będzie podejmować decyzje samodzielnie.

– Przekleństwa? Przemoc? Na przykład „Psy”?

– Nie wiem.

– To jakie będą kryteria doboru?

– Pracuje nad tym sztab ekspertów.

– Ten sam, który kiedyś przygotował reklamę promującą Warszawę na Euro 2012?

– Nie jestem teraz w stanie odnieść się do tego materiału.

– Przypomnę, był oficjalny, ale zebrał miażdżące recenzję z uwagi na skojarzenia z gwałtem.

– Nie wiem nic na ten temat.

– Może ktoś inny? – Nieśmiało zaproponował prowadzący. – Odpowiedź na pytanie została chyba udzielona. Może pan?

– Dziękuję. Tomasz G., artysta niezależny – odparł wskazany mężczyzna. – Chciałbym się zastanowić nad kwestią udostępniania materiałów wywołujących różne reakcje. Możliwe, że na kostce znajdą się treści pornograficzne albo inne, których odczyt powinien być co najmniej monitorowany albo ograniczony. Czy w ogóle zostanie wprowadzona jakakolwiek kontrola, skoro kostka to wyłącznie nośnik danych?

– Na razie przyjęto zasadę mówiącą, że nie będzie ograniczeń wieku. Rozważaliśmy szyfrowanie i udostępnianie kluczy, ale tu by było ryzyko ich wycieku. Zbieranie statystyk mogłoby być teoretycznie wbudowane w czytniki, ale to dopiero w drugiej fazie projektu.

– Dziękuję, mam jeszcze pytanie, co z dziełami, które zostały porzucone przez twórców albo wydawców?

– Wie ma czegoś takiego jak abandoware, jeśli o to panu chodzi.

– Ale są znane produkcje, co do których pretensje zgłasza kilka firm albo nie można znaleźć ich autorów albo łańcuch spadkobierców jest tak długi, że nie sposób go prześledzić.

– Tak, to jest pewien problem, który musi być jakoś rozwiązany przez prawo.

 

***

 

– Pan poseł Piernacki? – Kilku mężczyzn otoczyło znanego lobbystę na parkingu, gdy chciał wsiadać do swojego samochodu.

– Tak.

– Jest pan zatrzymany pod zarzutem posiadania pornografii dziecięcej.

– Ale… ale mój immunitet.

– Wszystko odbędzie się zgodnie z procedurą. Tutaj jest uchylenie immunitetu, a tutaj są panowie z ochrony sejmu i policji – Wskazani funkcjonariusze pokazali legitymacje.

– Ale… ale… Żądam obecności innego patrolu policji.

– Proszę przystąpić do przeszukania. – Przywódca grupy zignorował jego słowa.

– Klucze, portfel, i ulotki. – Mężczyźni zaczęli wyjmować mu wszystko z kieszeni.

– Proszę sprawdzić pod kątem urządzeń elektronicznych.

– Tutaj jest nośnik. – Miernik wskazał jedną z kartek.

– Ale… ale ja tę ulotkę dostałem na ulicy.

– Panie pośle, o wszystkim zdecyduje niezawisły sąd. Jest pan zatrzymany.

 

***

 

„YouTube rozważa odcięcie Polski od serwisu”

 

Graszka gapiła się w windzie na ekran telefonu, stojąc z nim w jednej ręce i kubkiem kawy w drugim. Dziewczyna zatrzymała stronę i przeszła do artykułu czytając:

 

„Jak donoszą nasze źródła, YouTube rozważa tymczasowe usunięcie treści polskich, jeżeli na kostce nie pojawią się treści z serwisu. Negocjacje trwają, a na razie rozważane jest umieszczenie na kostce całych filmików, ale z reklamami. W całej sprawie ważne jest rozwiązanie chociażby problemu niskiej jakości materiałów, która jest ograniczana przez osoby dokonujące remiksów, żeby nie zostać posądzonym o łamanie praw autorskich”

 

Wróciła do spisu treści, gdzie kolejny artykuł był znacznie bardziej ciekawy.

 

„Przekręty czy misja”

 

Co do kurwy nędzy?

Patrzyła z niedowierzaniem na swoje nazwisko przy tekście, który najwyraźniej napisał któryś z praktykantów, gdy otworzyły się drzwi windy.

 

– Dzień dobry, gwiazdo – usłyszała.

– Cześć szefie – Uśmiechnęła się machinalnie, patrząc na młodego człowieka, który stał za otwartymi drzwiami i blokował ręką ich zamknięcie.

– Idziesz czy stoisz?

– Co tu się dzieje?

Zignorował jej pytanie i podał tablet:

– Zobacz, co pojawiło się w sieci z rana.

Bez wyrazu na twarzy oddała mu kawę i wzięła urządzenie, na ekranie którego widać było, jak jeden z posłów ucieka do swojej limuzyny, a filmująca go ekipa wyraźnie próbuje go złapać:

 

– Panie pośle czy to prawda, że prezesem spółki Libra jest pana żona i że spółka wniosła o dodanie jej wersji pana Tadeusza? – Jakaś reporterka próbowała się dopytać trzymając w ręku mikrofon z napisem „Niezależna TV”.

– Bez komentarza. – Poseł zasłaniał się ręką.

– Czy to nie jest konflikt interesów? Panie pośle, proszę nie uciekać.

– Wszystko, co miałem do powiedzenia, już państwu powiedziałem. Dziękuję. – Poseł zamknął drzwi.

 

– Co wy tu kurwa odpierdalacie? – Graszka była konkretna i urocza jak zawsze, gdy oddawała tablet.

– Siemens oprotestował czas dostępu. Twierdzą, że nie był podany i że odrzucenie ich oferty jest bezpodstawne. Tym się dzisiaj zajmiesz. – Zignorował jej pytanie.

– Wiesz o czym mówię. Wyjaśnisz mi czy nie?

– Do zagrody. Już. – Pokazał, żeby udała się do jego gabinetu. – Kawki? – Był tam uprzejmy aż do bólu. – Fajka nie dam, bo później wszyscy myślą, że to ja jaram.

– A nie jarasz? – zaczepiła go słownie, ale on spojrzał na nią znacząco i dodał cicho:

– Nie przeginaj, to nie Żelazny & McVay.

– To przestań mi pieprzyć. To dobre dla małolatek z pigalaka. Puściłeś czyjś tekst z moim nazwiskiem.

– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

– Nigdy, ale to nigdy do niczego się nie przyznawaj. Wiem, sama to wymyśliłam. – burknęła.

– Myśl perspektywicznie. Kilka razy miałaś problemy, a ja chcę, żebyś się rozwinęła. Poseł jest nieważny i to, że ktoś ci zrobił przysługę, to chyba dobrze.

– Przysługi trzeba oddawać.

– Babom nigdy nie dogodzisz. Dobra, bierz się za tego Siemensa. A tak w ogóle to już słyszałaś?

– Co?

– Aresztowano też posła Piernackiego.

– Tego, który był przeciwny dodaniu utworów wielkich koncernów?

– Tak.

– No to duża kasa musi wchodzić w grę.

– To nie kółko różańcowe, tylko wielki biznes.

 

***

 

– Szanowni państwo, otwieram program „kropka nad i”, w którym każdy ma przydzieloną pulę czasu. Ze mną w studio w budkach są posłowie niezależni, przedstawiciele opozycji i partii rządzącej. Rozpoczyna pan poseł Donald Mikke. – Zgodnie z formułą programu redaktor przekazała głos jednemu z gości, który znajdował się w niewielkim zamkniętym pomieszczeniu i mógł odzywać się w dowolnym momencie wykorzystując czas z przyznanej puli.

– Dziękuję pani redaktor. Złożyliśmy do łaski marszałkowskiej projekt ustawy z milionem podpisów o to, żeby utrwalone na kostce książki papierowe oddać na przemiał. Naszą intencją jest ochrona środowiska.

– Dziękuję, jakiś komentarz państwa? – Prowadząca zwróciła się do przedstawiciela młodzieży propolskiej, który jak wszyscy mógł, ale nie musiał udzielić odpowiedzi.

– Nonsens. To zapewni surowiec do produkcji papieru toaletowego tylko na dwa dni, trzeba jeszcze wziąć pod uwagę ślad węglowy transportu.

– A do tego… – przerwał mu pierwszy poseł, który dzięki temu stracił kilka sekund cennego czasu. – … jest taki autor…

– Panie kolego, pan mi tu nie przypomina Heinego, mam już dosyć tego cytatu z gazet, telewizji i internetów. Nie będzie palenia książek. Koniec, kropka. – zakończył przedstawiciel młodzieży.

– Jakieś inne propozycje? – zapytała się ogólnie redaktor prowadząca, zwracając się do wszystkich.

– My apelujemy, żeby nie było tam zbyt dużo treści. Za dużo utworów nikt nie będzie w stanie ogarnąć – odpowiedział przewodniczący komisji do spraw kultury z ramienia opozycji.

– A wy co proponujecie? – Tu redaktor miała nadzieję na ripostę ze strony przedstawicieli rządu.

– Wideo, klasyczne filmy z Boddo i Fogiem.

– Przecież to kpina, te filmy zainteresują garstkę odbiorców – parsknął przedstawiciel młodzieży.

– Zastanówmy się, czy chcemy zachować dobra narodowe czy najbardziej popularne utwory, majteczki w kropeczki i inne podobne dzieła. – Opozycja dorzuciła swoje.

– Jakie kryterium wyboru pan proponuje? – Redaktor zwróciła się do pomysłodawcy.

– Może żeby brać pod uwagę dzieła, które uznano za kanon?

– A kto będzie ekspertem? Poza tym coś, co było fantastyką pięćdziesiąt lat temu, teraz może trącić myszką. – Dopytała się redaktor.

– Może ilość osób, które polubiła dane dzieło?

– Załóżmy, że to jest dobre kryterium i pięćset tysięcy będzie odpowiednią liczba, co jeżeli dzieło zbierze jedną pozytywną recenzję mniej?

– Wie pan, ja też chodzę do kościoła i pamiętam przypowieść o sprawiedliwych.

– No to co my właściwie robimy? W ustawie musi być jasne kryterium. – Nie wytrzymał poseł opozycji, który przechodził dyskusje o tym wielokrotnie.

– Kropka nad i?

– W proponowanych książkach jest homofobia i nietolerancja. – Donald jako jedyny miał jeszcze czas i jak zawsze pokazał mocne zakończenie.

– Dziękuję państwu. Oglądali Państwo kropkę nad i.

 

Pół roku później

 

– Z ostatniej chwili – na tysiącu kostek dodano ukryte wiersze z obraźliwym wyrazami. – rozległo się w mieszkaniu Graszki z panelu na ścianie.

Dziewczyna włożyła łyżkę do miski, wzięła do ręki pilota i podgłośniła.

– Według naszego dziennikarskiego śledztwa kostki z błędem pojawiły się w niebotycznych cenach na znanym portalu aukcyjnym, skąd zostały od razu wycofane. Firma Wilk Elektronik twierdzi, że to błąd, który został już naprawiony, a policja prowadzi już dochodzenie mające wyjaśnić, czy dokonano sabotażu, kradzieży czy innego nielegalnego czynu. Czy mogę państwo jakiś skomentować zaistniałą sytuację?

– Pani redaktor. Słowo, o którym mówimy oznaczało kiedyś element dekoracyjny pasa przy ubraniu. Nie chciałbym go wymieniać…

– Bo jesteśmy w porannym pasie antenowym.

– Dokładnie.

– Pojawiły się głosy, że wybór utworów w kostkach związany jest z wielką korupcją i że autorzy niezależni nie dostali żadnej szansy.

– Pani redaktor, na rynku mamy zalew grafomanii. Codziennie byty żywe czy sztuczne tworzą setki tysięcy nowych historii i trzeba jednak zachować pewien poziom.

– I stąd próby zmniejszenia ilości tego, co pokazuje się w druku i w komputerach.

– Pani redaktor, niektórzy uważają za cenzurę to, co ja uważam za ekologię. Rzeczy mało wartościowe nie powinny zajmować cennego miejsca i energii.

– No tak, ale przykłady teleturniejów pokazały, że głosowania za tym, co jest dobre, a co nie, można ustawić. Eksperci mogą być tendencyjni. Co pan proponuje?

– Nie ma dobrej metody. Może liczenie odsłon i ocen, ale… co do kostki, to były pewne naciski. Wiemy, że chociażby obrady pewnych komisji mogą zaciekawić tylko niewielkie grono osób. Możemy to podeprzeć odpowiednimi statystykami. I dlatego w zamrażarce sejmowej leży projekt ustawy dotyczący kostki 2.0, który zakłada archiwizację wszystkich utworów mających numer ISBN z ostatnich dwustu lat. Policzyliśmy, ile tego jest, sprawdziliśmy możliwości technologii i wiemy, jak tego dokonać.

– Ale wszystkich?

– Tak, wszystkich książek.

– A co z wideo czy muzyką?

– Tych jest za dużo.

– A to nie jest tak, że przesuwacie tylko problem?

– Od czegoś trzeba zacząć. Pierwsze komputery były ogromne, a teraz… To się nazywa postęp.

– Nie lepiej wydać kilka kostek z różnymi utworami tak, żeby te mniej popularne były w mniejszej ilości kopii?

– Wtedy możemy być posądzeni o prześladowanie konkretnych grup odbiorców. Zresztą proszę zobaczyć, że wielu twórców zdobywa sławę po śmierci. Często przez lata nie wiemy, że byli genialni. Stąd pracujemy też nad projektem drugiej ustawy, dzięki której każdy obywatel będzie zapisywać swoją twórczość elektronicznie co najmniej w dwóch kopiach. I teraz najważniejsze jest to, że wszystko, co może zostać uznane za dzieła, będzie szyfrowane na specjalnej wersji kostek, a klucze zostaną udostępniane trzydzieści lat po śmierci.

– A jak chcą państwo rozwiązać sprawę kopii tymczasowej?

– Serwery będą rozproszone i umieszczone w każdym domu. Pracujemy już na tym, żeby infrastrukturę finansowały firmy informatyczne.

– Nie rozumiem. Czy chcecie zmusić wszystkich ludzi do oddania danych korporacjom? Co z prawem do prywatności?

– Firmy dzisiaj muszą utrzymywać drogie serwerownie, co jeśli miałyby serwery w każdym domu, które częściowo byłyby również do ich dyspozycji? Podobno coś takiego było już testowane w USA.

– Ciekawy pomysł. Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję pani redaktor.

 

***

 

– Otwieram posiedzenie. – Redaktor naczelny w redakcji, w której pracowała Graszka, miał powody do zadowolenia, gdyż temat kostki znacząco poprawiał ilość odsłon i nakład. – Koncerny złożyły pozew do Skarbu Państwa o nieuczciwą konkurencję i utratę zysków.

– No ale przecież Polska ma zgody?

– Tak, ale Google twierdzi, że oszacowania były błędne. Chce zmian na podstawie tego, że został wprowadzony w błąd przez własne algorytmy.

– To nie powinien mieć pretensji do samego siebie? Umowa jest przecież podpisana.

– Powołują się na prawo zwyczajowe mówiące, że strona przeciwna mogła domniemywać nieważności umowy na podstawie tego, że liczby nie wyglądały realistycznie w stosunku do publicznych statystyk.

– Przecież to śmieszne, że jak chcę coś kupić i cena jest niska, to mam domniemywać błąd, kradzież czy coś takiego.

– Precedensy już są, a oni mają dobrych prawników. Czeka nas długa batalia, i mogą wstrzymać dystrybucję kostek.

– Myślicie, że chodzi o to, że VOD były bardziej popularne?

– Bardzo możliwe.

– Nieważne co myślicie – podsumował naczelny – kolejny temat to kwestia sabotażu. Łysy?

Wezwany chłopak zaczął czytać z kartki:

– „Sabotaż. Niektóre materiały na kostce mają znacznie gorszą jakość niż powinny. Jak donoszą reporterzy, pierwotnie planowano znacznie większą pojemność, ostatecznie wytwórca wziął różnicę do kieszeni”. To tyle, co znalazłem w Darknecie. Potrzebuję ze dwóch ludzi.

– Dam ci młodych, co dalej?

– Ja znalazłem manifest artystów, którzy chcą niszczyć kostki.

– Dajesz.

– „Jesteśmy ruchem, który stawia sobie za cel wywoływanie uczuć. Proszę przypomnieć sobie film „Oblivion”, gdzie bohaterowie żyli w sterylnej atmosferze, a kobieta wzruszyła się na widok obrazu. Kostki zniszczyły wrażliwość, zmieniając wszystko w bezduszne i zera jedynki. Po słabej jakości plików mp3 i stratnej kompresji obrazu jest to kolejny krok do realizacji wizji z filmu „Equilibrium” z roku 2002”

W sali zapadła cisza, którą przerwał jeden z jego kolegów:

– A ja słyszałem, że ekolodzy też zaczęli protestować przeciw produkowaniu kostek argumentując, że tworzone są tony elektronicznych śmieci. Niektórzy ich aktywiści zniszczyli kilka kostek mówiąc, że sama energia do ich odczytu przekracza wszystkie normy.

– Co jest nonsensem.

– Tak.

– Czy można ich nazwać niszczycielami kultury?

– Niewątpliwie, chociaż ja bym wolał określenie niszczyciel światów.

– A słyszeliście o akcji tak zwanego resetu?

– Ktoś chce palić książki?

– Gorzej.

– Spokój, odchodzimy od tematu. – Naczelny podniósł rękę. – Czy mamy coś jeszcze?

– Ja mam temat naukowy. Cała akcja okazała się katalizatorem do tworzenia nowych algorytmów kompresji danych.

– Też może być. Zajmij się tym. Wystarczy na dzisiaj.

 

***

 

– Czy kryteria doboru utworów do kostki zostały właściwie wybrane? Według niektórych wszystko zostało ustawione, zmanipulowane albo jest co najwyżej losowe. – Redaktor delikatnie obciągnęła rękami krótką spódnicę, jeszcze bardziej ugięła w kolanach założone na siebie nogi i skrzyżowała ręce na kolanie, co uwydatniło, jak zgrabnie i elegancko prezentuje się w ciemnych rajstopach.

Jeden z jej rozmówców popatrzył wprawdzie głodnym wzrokiem na długą zręcznie podkreśloną pięknymi szpilkami figurę kobiety, ale opanował się i odpowiedział pełnym zdecydowania tonem:

– Wielokrotnie dyskutowano, że właściwie każde kryterium utworów ma swoje wady i zalety. Podjęliśmy decyzję i już przez to pokazaliśmy, że mamy swoje zdanie. Możliwe oczywiście, że za jakiś czas zajdzie potrzeba wydania kostki 2.0. Na dzień dzisiejszy cały projekt dał impuls do działania wielu niezależnym twórcom, którzy zobaczyli, że jest sens próbować. Nie wiem, czy wie pani, że nawet zespół Queen przez lata był spychany na margines. Muzycy musieli nagrywać o drugiej w nocy, bo nikt nie chciał im udostępniać studio. Życie to ciągłe zmiany i gusta się zmieniają, a my na pewno dołożyliśmy wszelkich starań, żeby zaspokoić jak najszerszą gamę odbiorców.

– Co z głosami twórców, którzy twierdzą, że nie dostali ani grosza za publikację? Podobno będzie wniesiony pozew w Strasburgu.

– Każdy dostał takie tantiemy, jakie przewiduje obowiązujące od wielu lat prawo. Proszę mi powiedzieć, jak wycenić na przykład to, że ten długopis leży tu pod takim kątem. Inżynier użyje wzoru, przeciętny człowiek zrobi zdjęcie telefonem, a artysta może powiedzieć, że jest to instalacja artystyczna warta milion dolarów. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale nie oznaczy, że dostanie, tyle ich chce. Towar jest wart tyle, ile ludzie chcą za niego zapłacić.

– Ale to powoduje, że Polska może płacić milionowe odszkodowania.

– Panie redaktor, niektórzy wieszczą, że państwo polskie czeka bankructwo. Ja się jednak pytam, gdzie były te instytucje, ten cały przemysł od odszkodowań, gdy wszystko było w fazie projektu? Dlaczego wtedy nie protestowali? Teraz łatwo powiedzieć, że na przykład wiersz został napisany przez kogoś, kto nie żyje. To niezwykle smutne, ale my mamy prawo, które mówi o domenie publicznej i przedawnieniu pewnych roszczeń.

– Czyli artystom ani ich rodzinom nie należą się pieniądze?

– Tego nie powiedziałem. Każdy, powtarzam każdy powinien dostać godziwą zapłatę za swoją pracę. Nie jesteśmy niczyimi wrogami. Jesteśmy otwarci na dialog, są też pewne środki prawne i każdy może dochodzić swoich praw przed niezawisłymi sądami.

– Ale przecież niektórzy uważają, że sądy w Polsce są zależne.

– Pani redaktor, jeżeli ktoś tak myśli, to wtedy właśnie jest Strasburg i inne miejsca. Nie należy wchodzić w merytorykę mówiącą, że mamy płacić bez dowodów. Proszę zauważyć, że najbardziej o Polsce nie mówią rodziny twórców, tylko niezbyt związane z nimi fundacje. To wielki przemysł, a my zapominamy o innej kontrowersji związanej z projektem. W określonych warunkach kostka zamiast niemieccy mordercy podaje tłumaczenie polscy mordercy. Nie można już tego cofnąć i to jest prawdziwy problem. Niektóre źródła podają, że za tym stoją siły niesprzyjające Polsce.

– Które miały częściowo sfinansować ten projekt?

– Tak pani redaktor.

– Ale w tym jest przecież sprzeczność.

– Zyski mają być większe niż koszty.

 

***

 

„Po wypuszczeniu kostki w Polsce w wielu krajach pojawiły się głosy, że tam powinno stać się to samo.

Wiele zmieniło się, gdy znaleziono tam nieznane młodym ludziom utwory promujące miłość, radość i inne pozytywne cechy, albo dające zupełnie inną rozrywkę niż ta, do której zostali przyzwyczajeni.

Utwory ze złotego wieku muzyki lat 70–tych i 80–tych XX wieku nagle stały się symbolem buntu przeciw wielkim firmom.

„Take a Look at Me Now” Phila Collinsa, „Everlasting Love” Sandry, „Never Ending Story” Limahla, „Everywhere” zespołu Fleetwood Mac, „Bette Davis Eyes”, „It Must Have Been Love”, „We Are The World”, ścieżka dźwiękowa z Top Gun i wiele innych były znów odtwarzane dosłownie wszędzie zmieniając oblicze skostniałego świata, a skazanie na wiele lat więzienia ludzi produkujących kostki zwiększyło protesty przeciw zamykaniu kultury dla nielicznych.

Ruch na rzecz wolności słowa i bojkotu korporacji zdobywał na tyle skutecznie nowych zwolenników, że nowe „Gwiezdne Wojny XIV” zarobiły ledwie milion dolarów, podobnie stało się z kolejnymi „Strażnikami” Galaktyki i wieloma innymi produkcjami.

Największym szokiem okazało się zerwanie wielu kontraktów z wiodącymi gwiazdkami, które zaczęły wręcz błagać o to, żeby dawać im dobrowolne darowizny.

Wzrost mocy obliczeniowej spowodował, że lukę wypełniły filmy fanowskie, w tym również produkcje stworzone z użyciem deep–fake.

Ich usuwane przez znane serwisy powodowało kolejne protesty społeczne. Niektórzy mówili, że iskra wyszła z Polski.”

Koniec

Komentarze

Z racji dyżuru, uznałam, że zajrzę do Twojego opowiadania, Tomaszu. Interpunkcja kuleje, zdania są za długie. Nie będę rozbijać fragmentów, bo po prostu męczyłam się podczas czytania. I kompletnie nie rozumiem Twojego założenia – z jednej strony przedstawiasz Polskę w wersji alternatywnej, a z drugiej tak bardzo odnosisz się do aktualnej sytuacji, że zaczęłam się gubić. Czy na pewno czytam “satyrę”? Czy po prostu zmiana literek w nazwisku jest wyjściem na łatwiznę.

Cóż, więcej nie napiszę, bo opowiadanie w tej formie nie jest strawne. 

Dziękuję Deirdriu, rozumiem, że temat czy tematyka Sejmu niekoniecznie są strawne. Zmieniłem wstępniaka, żeby nie mylił. Zrobiłem kilka innych poprawek.

Przykro mi to mówić, Tomaszug, bo przeczytałam Srebra rodowe i nie znalazłam w opowiadaniu nic, co mogłoby mnie choć trochę zainteresować. Nie znalazłam też nic zabawnego. Jedyne uczucie, które towarzyszyło mi podczas lektury, to zażenowanie – tak z racji poruszonych treści, jak i fatalnego wykonania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawiłem część techniczną.

Za uwagi dziękuję… pozostaje też otwarta kwestia – czy podobne dyskusje jak opisane tutaj nie byłyby prowadzone w rzeczywistości? Czy naprawdę myślicie, że wszystko byłoby pięknie i sympatycznie?

Potraktujmy to jako pytania retoryczne, trochę mi tylko żal, że nikt nie zauważył mojej próby zastanowienia się nad tym – co naprawdę warto zachować? I w jakiej formie?

Nowa Fantastyka