- Opowiadanie: Alef - Obiektyw

Obiektyw

Tekst z roku 2018, na­pi­sa­ny w tran­sie.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Obiektyw

Tam­te­go ranka, gdy jesz­cze wy­klu­wał się dzień, sta­ną­łem przed ła­zien­ko­wym lu­strem. Ale nie żeby się ogo­lić. W pra­wej dłoni za­miast ma­szyn­ki trzy­ma­łem nie­du­ży czar­ny walec: obiek­tyw. Trwa­łem chwi­lę w bez­ru­chu, jak gdy­bym zdał sobie spra­wę z ab­sur­dal­nej po­mył­ki. Jed­nak wcale nie chcia­łem po­zbyć się za­ro­stu. Wła­ści­wie ni­cze­go nie chcia­łem – to obiek­tyw zde­cy­do­wał, że pój­dzie­my na spa­cer.

Był zimny i cięż­ki. Z tru­dem unio­słem go do czoła jak han­tel. Od­ru­cho­wo za­mkną­łem oczy. Po­wo­li za­czą­łem wsu­wać przed­miot w miej­sce trze­cie­go. Na­stą­pi­ło ciche klik­nię­cie: to moja szy­szyn­ka po­łą­czy­ła się z obiek­ty­wem, który odtąd sta­now­czo trwał na swoim miej­scu. Na­pią­łem mię­śnie karku – głowa cią­ży­ła mi lekko do przo­du. Nie mia­łem czasu się nad tym za­sta­na­wiać: obiek­tyw za­rzą­dził wyj­ście.

Mi­nu­tę póź­niej sta­li­śmy na ulicy. Wi­dzia­łem tyle, ile chcia­ło po­ka­zać moje trze­cie oko. Choć to ja byłem jego, nie ono moje. Pro­wa­dzi­ło mnie chod­ni­kiem w głąb sta­re­go mia­sta. Ono znało plan, który dla mnie był obcy do mo­men­tu wy­ko­na­nia. Dzi­siaj wpu­ści­ło mnie do za­si­ka­nej bramy. Jak pies ob­wą­cha­ło wzro­kiem ka­fel­ki o kształ­tach zwie­rzę­cych pła­sko­rzeźb, po czym – jakby dla kon­tra­stu – za­bra­ło mnie znów na ulicę i zdję­ło kilka mar­twych fasad.

Na­stęp­nie po­szli­śmy w stro­nę rzeki, pra­wie­nie ro­biąc przy­stan­ków. Obiek­ty­wo­wi chyba mocno za­le­ża­ło na sta­lo­wym mo­ście. Przyj­rzał się łu­ko­wi z wielu róż­nych punk­tów, każąc mi nawet sta­nąć na ru­chli­wej jezd­ni po­mi­mo trą­bie­nia. Stam­tąd uda­li­śmy się do ce­gla­ne­go portu, który już od dawna nie peł­nił swo­jej funk­cji. Nie mia­łem po­ję­cia, po co urzą­dze­niu widok roz­pa­da­ją­cych się żu­ra­wi, umie­ra­ją­cych han­ga­rów i gi­ną­cych doków.

Ale sze­dłem, sze­dłem po­słusz­nie. Po nie­mal go­dzi­nie obiek­tyw za­wró­cił. Było już po­łu­dnie, cho­ciaż Słoń­ce mil­cza­ło za chmu­ra­mi. Sta­nę­li­śmy wła­śnie w bra­mie portu, gdy nagle z głębi za­bu­do­wań wy­kuś­ty­kał bro­da­ty nę­dzarz. Jego opuch­nię­ta twarz zna­la­zła się na­prze­ciw mojej. Wy­cią­gnął drżą­cą dłoń, jak gdyby chciał, abym go po­pro­wa­dził w ja­kieś lep­sze miej­sce. Spró­bo­wa­łem wci­snąć do niej zmię­ty bank­not, który mia­łem w kie­sze­ni spodni, ale obiek­tyw za­bro­nił ja­kie­go­kol­wiek ruchu.

Za­nu­rzał mnie w głębi chwi­li niby w ja­kiejś pan­to­mi­mie, od­gry­wa­nej w nie­skoń­czo­ność dla por­to­wych mew. Zda­wa­ło się, że wresz­cie po­zwo­li mi wspo­móc że­bra­ka – ale on tylko cze­kał, aż tam­ten nieco się przy­bli­ży, bu­du­jąc lep­sze uję­cie, po czym bły­ska­wicz­nie kłap­nął mi­gaw­ką i za­rzą­dził po­wrót. Bro­da­cza nigdy wię­cej nie spo­tka­łem.

Koniec

Komentarze

Przeczytałam. Pomysł jest, ale wypadałoby podzielić tekst na mniejsze akapity.

A gdzie akapity? I co z tego tekstu wynika? Chyba jednak nic. Pozdrawiam.

Przeczytane i w sumie tylko tyle. Nie wiem jak mam się odnieść do tekstu napisanego w transie. 

Pisanie tekstów w transie, a konkretnie ich publikowanie w formie niezmienionej, chyba nie jest najlepszym pomysłem.

Co do akapitów – brak zgody z przedpiścami, bo w tym strumieniu świadomości nie są potrzebne. Ba, nawet domyślam się, co w tym transie chciałeś opowiedzieć, tylko trochę nie wyszło, puściłeś pomysł. Technicznie sprawne, więc lektura nie bolała.

Ale nie żałuję, że przeczytałam, bo przyszła mi na marginesie do głowy całkiem sensowna fabuła.

http://altronapoleone.home.blog

Podobał mi się ten metaforyczny opis pracy fotografa. Miałeś ciekawy pomysł, który można rozbudować. Na razie dostajemy pojedynczą scenę z gorzką puentą. Zgadzam się, że zdjęcie, nawet najlepiej stylizowane na realistyczne, to tylko fotografia, nie prawdziwe życie.

Zastanawiam się, czy brak podziału na akapity był celowy (jako nawiązanie do strumienia świadomości) i dlaczego piszesz, że tekst powstał w transie?

Pomysł ciekawy fajne nawiązanie natomiast trochę krótki. Moim zdaniem byłby o wiele ciekawszy gdyby go jeszcze trochę rozbudować.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Bardzo efektowny pomysł z obiektywem jako trzecim okiem; fabuła niestety nie oddaje mu sprawiedliwości. Wykonanie też niestety pod wieloma względami do poprawy.

ninedin.home.blog

Lektura tekstu powstałego w transie jest może i zajmująca, ale chyba tylko dla kogoś, kto rzeczonego transu doświadczył i jako żywo przypomina mi opowieści napisane na podstawie snów, które, moim zdaniem, są interesujące tylko dla śniącego.

Alefie, nie mam pojęcia, co miałeś nadzieję opowiedzieć. :(  

 

Po­wo­li za­czą­łem wsu­wać przed­miot w miej­sce trze­cie­go. ―> Czego trzeciego?

 

Na­stęp­nie po­szli­śmy w stro­nę rzeki, pra­wie­nie ro­biąc przy­stan­ków. ―> Chyba miało być: Na­stęp­nie po­szli­śmy w stro­nę rzeki, pra­wie­nie nie ro­biąc przy­stan­ków.

 

każąc mi nawet sta­nąć na ru­chli­wej jezd­ni po­mi­mo trą­bie­nia.  ―> Co to znaczy, że jezdnia była ruchliwa pomimo trąbienia?

 

cho­ciaż Słoń­ce mil­cza­ło za chmu­ra­mi. ―> …cho­ciaż słoń­ce mil­cza­ło za chmu­ra­mi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Brak akapitów ma źródło w tym, że wrzuciłem tekst z telefonu. Były, ale zniknęły. A trans był w takim rozumieniu, że pisałem bez zatrzymywania się, prosto z wyobraźni, bez zastanawiania się – co wyszło tekstowi na dobre.

Pisanie na żywioł jest dobre, ale jednak warto wrócić do tekstu po jakimś czasie, aby go zredagować. Nawet najlepszy pomysł może zostać kompletnie pogrzebany przez kiepskie wykonanie.

Ciekawe, zwykle taki strumień świadomości do mnie nie przemawia, bo jest bezmyślnym bełkotem, ale w Twoim Obiektywie widać jakiś sens! XD Skojarzyło mi się od razu z tymi wszystkimi fotografami, którzy najpierw robią zdjęcia ofiarom zamachów, a potem pomagają rannym. A jeśli tekst zmusza mnie do szukania odpowiedzi albo nawet nasuwa jakąś myśl, to już dobrze rokuje! Może jakby to jakoś rozwinąć, nie wiem, potraktować jako szkic… ;)

Ciekawy pomysł, wykonanie przyciężkawe. Ale ogólnie podobało mi się. Końcówka bardzo dobra.

It's ok not to.

Mniejsze akapity są.

Końcówka trochę mnie rozczarowała, ale czytało się przyjemnie :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka