- Opowiadanie: darbozek - Magnolia

Magnolia

Poniżej pierwsza z 10 części Magnolii. Historia programu osadzonego w kwantowym komputerze.  Magnolia – bo tak się nazywa – w wyniku nieoczekiwanych zdarzeń zyskuje płeć i nowe możliwości działania, które prezentuje w kolejnych odsłonach opowiadania.  Pierwsza część w formie recenzji nieistniejącej książki, co jak wiadomo jest pomysłem zaczerpniętym z mojego ulubionego Stanisława Lema.  Zapraszam.

Oceny

Magnolia

 

 

Magnolia”

 

Trzeba podważać wszystko, co się da podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co podważyć się nie da.

Tadeusz Kotarbiński

 

 

„Magnolia”.

Autor: Janusz Grażyna Balcerek.

 

Janusz Grażyna Balcerek

 

 

Kiedy Janusz Grażyna Balcerek pisał swoją „Magnolię” nie przypuszczał, że odniesie komercyjny sukces. Trzydzieści milionów sprzedanych egzemplarzy – co ciekawe – książki napisanej cieszyńską gwarą, z której została przetłumaczona na język polski; następnie z polskiego na 61 innych języków świata. Ewenementem stało się tłumaczenie zwrotne z języka Suahili bezpośrednio na gwarę stela z pominięciem języka polskiego, co przyniosło efekt zaskakujący, ponieważ okazało się, że w wyniku translacji zmienił się sam autor.

 

Kim jest autor książki? Balcerek to psycholog – lingwista, specjalizujący się w hermeneutyce przekory oraz językowej akrobatyce skandalistycznej. Znany przez większa część swojej kariery zawodowej wąskiej grupie językowych zapaleńców, dopiero dzięki „Magnolii” zyskał ogromną popularność. Zachwyt krytyków i czytelników został co prawda zmącony przez zarzuty o antyklerykalizm, a nawet obsesyjną niechęć do wszelakich form religijności, jednak skandal wokół książki zaszkodziwszy autorowi, nie zrobił krzywdy samej sprzedaży – ta miała się i ma dalej wyjątkowo dobrze.

 

Dokładnie w rok od ukazania się książki – urodzony w Sosnowcu Balcerek – przybył do Cieszyna uciekając przed gwałtownym sprzeciwem wobec swojego dzieła. Nękany przez parafialne trójki i pikiety obywateli strzegących patriotyczno – narodowego porządku, postanowił schronić się na Śląsku Cieszyńskim, który jawił mu się jako oaza tolerancji i zrównoważonego rozwoju. Zwabiony czarem multireligijności i wielonarodowości – towarzyszących Cieszynowi od zarania dziejów – wyczuwał tu fenomen zakorzenienia, blask odmiennej kultury społecznej, tęczę tolerancji i współistnienia. Miasto tętniło życiem we wszystkich – wypełnionych po brzegi turystami i mieszkańcami – zakamarkach. Zachwycił się zrewitalizowaną Wenecją, Teatrem miejskim, wyrafinowaną lokalną kuchnią a przede wszystkim wzajemną życzliwością jaką sobie tu wszyscy – szczególnie w okresie wyborczym – okazywali. Katolicy, Luteranie, Buddyści, Świadkowie Jehowy, Zielonoświątkowcy, Wolni Chrześcijanie, Golęszyczanie i Krytycy Polityczni – wspólnie wykuwali los jednego z najstarszych miast w Polsce. Nawet budynek dawnej służby celnej – obiektywnie nieco szpetny – zrewitalizował się w wyobraźni Balcerka, stając się wizytówką ekumenicznego mesjanizmu, przedświtem nowego zbudowanego na starym, forpocztą multitolerancji, która odbiwszy się od czeskiego brzegu powróci do Polski i zmieni oblicze tej ziemi. Tylko różowy jeleń nic nie reprezentował i nie niósł żadnego przesłania. Ale jak koncypował sobie Balcerek – nie ma rzeczy idealnych.

 

Magnolia

 

Tytułowa „Magnolia” to program komputerowy stworzony do analizy i klasyfikacji poczucia humoru, który pracuje na 84-kubitowym komputerze kwantowym opartym na jądrowym rezonansie magnetycznym. Zastosowanie takiego rozwiązania dało możliwość daleko posuniętej autonomizacji. Po wprowadzeniu podstawowych danych program zaczyna funkcjonować samodzielnie; przeszukuje zasoby internetu zdobywając dodatkowe informacje, tworzy bazy danych, uzupełnia założenia początkowe, analizuje dostępne teksty.

 

Pierwotnie głównym zadaniem „Magnolii” było stworzenie klasyfikacji poczucia humoru i analizowanie pod tym kątem wybranych fragmentów, np. dzieł literackich, teatralnych, kabaretowych itp. Klasyfikacja ma też swój wymiar przestrzenny w formie sfery. Na jej powierzchni Balcerek ulokował 500 czynników związanych z poczuciem humoru, np. komizm, kontrast, parabola, gra słów, zaskoczenie sytuacyjne, aspekt poznawczy i komunikacyjny, ironia, szyderstwo i 491 innych. Po wprowadzeniu do programu dowolnego tekstu, ten analizuje go pod kątem siły wszystkich czynników a następnie zaznacza punktowo na skali od środka kuli (minimum) do punktu na powierzchni (maksimum). Efektem – po połączeniu 500 punktów – jest przestrzenny obraz (często rodzaj sieci) oraz automatyczna klasyfikacja tekstu pod kątem przynależności do którejś z głównych kategorii, np. humor sytuacyjny, egzystencjalny, ontologiczny, onkologiczny, polski korporacyjny, Janusze i Grażyny , prymitywny ABS (absolutny brak szyi), czeski z podkategorią – Wojak Szwejk, Dżessika, English black , polski weselny, i wiele innych.

 

 

Balcerek szybko zorientował się, że program posiada znacznie większe możliwości. Po tygodniu działania Magnolia zaczęła sama optymalizować położenie czynników na powierzchni sfery, ułatwiając w ten sposób tworzenie przestrzennych wizualizacji. Balcerek podejrzewał, że zrobiła to celowo. Obraz to obraz, zdjęcie to zdjęcie – zawsze to zachęca do czytania i zwraca uwagę. Jak wchłonęła „Karol Marx – dzieła zebrane” to wewnątrz sfery rozbłysł duet powszechnie znany, mianowicie sierp i młot. Pisma klasyków współczesnej lewicy ( Gramsci, Marcuse, Sierakowski ) oprócz sierpa i towarzysza młota rozbłyskiwały paletą tęczy. Balcerek zaczął podejrzewać, że bohaterka jego książki nabywa cech osobowych, traktując tego typu wizualizacje jako przejaw drobnych złośliwości, tak charakterystycznych dla rodzaju ludzkiego. Program ewidentnie bawił się sferą wizualną, co ostatecznie przestało Balcerka dziwić. W końcu Magnolia dzień i noc, podłączona do sieci, obcowała z najwybitniejszym przykładami myśli ludzkiej, a myśl ta jaka jest – każdy widzi.

 

 

Parszywa dwunastka”

 

Po dwóch tygodniach Magnolia zaczęła tworzyć dodatkowe klasyfikacje i zestawienia. Stąd pochodzi trzeci, najbardziej skandalizujący rozdział książki, zwany przez antagonistów autora „Parszywą dwunastką”. To stworzone zestawienie 12 najznakomitszych dzieł ludzkiego geniuszu analizowanych pod kątem nasycenia humorem: fragmentów powieści, występów komików, przypowieści, skeczów teatralnych. Rzeczywiście Parszywa dwunastka może wyglądać na tendencyjnie wrogą wszelakiej religijności. Obecność w zestawieniu – sceptyków, ateistów, wolnomyślicieli, antyklerykałów i obrazoburków – miażdży.

 

 

 

Raport. Czy Bóg ma poczucie humoru?

 

 

Balcerek eksperymentował nadal. Był niezmiernie ciekaw co się stanie, gdy program dostanie do interpretacji fragmenty objawione. Nie namyślając się szczególnie długo wgrał do komputera fragment Ewangelii Św. Jana – „Cud w Kanie Galilejskiej”. Odpowiedzią na takie działanie była wyskakująca przestrzennie grupa siedmiu stągwi i zakwalifikowanie fragmentu jako „polskiego sytuacyjnego komizmu weselnego”. Magnolia pozbawiona czynnika duchowego najwyraźniej nie klasyfikowała w sposób właściwy. Po modyfikacji programu (czynnik duchowy dostał numer 501) i ponownym poleceniu analizy – komputer przez chwilę pracował w kompletnej ciszy, po czym zawiesił się. I tak się działo za każdym razem przy Nowym Testamencie.

 

Inaczej było ze Starym Testamentem. Po wchłonięciu ksiąg Magnolia milczała przez tydzień. Intensyfikacji procesów wewnętrznych towarzyszyło odcięcie od sieci i brak jakichkolwiek raportów. Po tygodniu komputer zadrżał a raczej jak wspomina Balcerek – zarechotał; stan taki utrzymywał się przez 48 godzin po czym znieruchomiał wypluwając raport. Jego treść była zaskakująco odkrywcza, więc Balcerek umieścił go w całości jako jeden z rozdziałów książki.

 

I wtedy przyszedł niespodziewanie atak odwetowy z zewnątrz. Jednego dnia z sieci wniknęły do świata kwantowych kubitów trzy niebezpieczne wirusy: narodowo-socjalistyczny „Blitzkrieg 2.0”; prawicowy „White Power Reloaded ” oraz lewicowy „Che Guevara & Lady in red – porn releaser 2017 limited edyszyn”. Magnolia zmagała się z nimi stosunkowo krótko, poddając je po kolei kwarantannie w starannie zaplanowanych miejscach wewnątrz swojego kwantowego świata: „Blietzkrieg” wylądował w sektorze „dowcipy i facecje żydowskie”, „Che” musiał się zadowolić internowaniem w skansenie „humoreski z Podkarpacia” a „White Power” spoczął w specjalnie dla niego utworzonej „No-go” zonie wypełnionej tańczącymi Muzułmańskimi Derwiszami opowiadającymi zabawne przypowieści.

 

Magnolia i jej raporty wzbudzały masę sprzeciwów a sam Balcerek stał się obiektem pogróżek i zwielokrotnionego hejtu. Wirusowy atak z zewnątrz był czymś, co nieuchronnie musiało się w końcu wydarzyć. Dlaczego Magnolia, pozbawiona kompletnie antywirusowej ochrony poradziła sobie z tak wyrafinowanym hakerstwem? Balcerek miał na ten temat kilka koncepcji. Może chroniła ją cieszyńska gwara, będąca jej wewnętrznym macierzystym językiem. Może zmaganie się ze Starym Testamentem wzmocniło jej system odpornościowy.

 

Mimo tego, że atak hakerski został skutecznie powstrzymany wewnętrzne starcie pozostawiło nieoczekiwany ślad. Na olbrzymim monitorze Magnolii zaczęły dominować kolory różowe z domieszką andaluzyjskiego écru. Z ogólnej płaskości wyłaniały się kształty falbanek, sukieneczek, rajstopek, becików. Zastąpiły neutralny kwantowy grafit, zaplanowany przez Balcerka w ramach ustawień początkowych.

 

Dopiero kolejny etap i wyskakująca w stylistyce 3D pralka oraz prasowalnica uświadomiły Balcerkowi wagę postępującego procesu. Program zyskiwał płeć. Stał, czy też stała się mniej samodzielna i częściej wymagała prac konserwujących system. Balcerek sam się złapał na tym, że w przypływie ogólnej czułości delikatnie głaskał ekran i muskał kable o różnej grubości i kolorach; niestety też, w poczuciu ogólnej irytacji stuknął raz, czy dwa razy w klawiaturę, chcąc w ten szowinistycznie prymitywny sposób przywrócić prawidłowe działanie. Lecz było to przeciwskuteczne, ponieważ Magnolia w odwecie skasowała róże i rekwizyty kury domowej – matki polki – a na ekranie pojawił się napis FUCK YOU FUCKING FUCK znany z koszulki niejakiej Lisbeth Salander zwanej filmowo „Dziewczyną z tatuażem”.

 

W tym samym czasie – jak prześledził Balcerek w historii – Magnolia analizowała teksty feministyczne, w tym ze szczególną częstotliwością blog niejakiej profesor Magdaleny Środy – znanej wyzwolicielki kobiet z okowów patriarchalnego systemu stworzonego przez mężczyzn, kontestatorki symboli waginalnych i fallicznych. W konsekwencji Magnolia wygenerowała z siebie Manifę, zaprzestała używać myszki i odcięła się od prądu – wszakże dwa bolce penetrujące dziurki w kontakcie stały się dla niej symbolami męskiego ucisku. Zagrożone było wszystko co przypominało fallusa: co bardziej wzdłużne procesory, transformator ładowarki oraz sam Balcerek, który w kwantowym zwidzie jawił się Magnolii jako żywy, aczkolwiek pozbawiony właściciela – błąkający się po świecie – penis posiadający upierdliwą osobowość.

 

Zmagania Balcerka z rodzącą się kobiecością Magnolii, rozdział prezentujący „Parszywą dwunastkę” oraz raport wygenerowany w wyniku analizy Starego Testamentu to najciekawsze fragmenty książki, która – jak wspomniałem – spotkała się ze zmasowaną krytyką skrajnych frakcji sceny politycznej, zarówno prawicowych fundamentalistów jak i lewicowych piewców nowego wspaniałego świata.

 

Jak kończy się ta historia? Odpowiedź znajdziecie w samej książce lub w kolejnych numerach Fantastyki, gdzie za pozwoleniem samego Janusza Grażyny Balcerka przedstawię recenzje najciekawszych fragmentów tej skandalizującej książki.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

darbozek

Nie rozumiem dlaczego tak świetna historia nie ma jeszcze żadnych pozytywnych komentarzy?

Przecież tu powinno wrzeć i przelewać się od braw i wiwatów!

Rewelacja! Masz dar! “Pływasz słowem” tak zgrabnie jakbyś był poczytnym pisarzem.

A może jesteś? Wybacz, nie znam zawiłości tegoż portalu.

Chylę czoła i czekam na następną część.!

Czy taka płotka jak ja, mogłaby liczyć na powiadomienie, gdzie znaleźć kolejną cześć tej historii? 

Jeśli zaś zdążyłeś wydać swoje dzieło w wersji książkowej, to z łaski swojej, podaj tytuł i autora oraz, gdzie ją dostanę?

Pomysł na pisanie tekstu w formie recenzji bardzo trafiony.

Tak mnie zaciekawiłeś, iż teraz będę zagryzać “rąbki swoich płetw” czekając z niecierpliwością na wieści.

 

Ps: Bardzo brakuje mi, na tym portalu, automatycznych powiadomień o tym, co udostępniają osoby, które obserwuje lub dodałam do znajomych i przydałyby się automatyczne powiadomienia o komentarzach związanych z loginem danej osoby.

Nie wiem, czy udało mi się jasno to nakreślić. Na innych portalach ta funkcja jest od początków istnienia i ułatwia szereg kwestii w szybkości komunikacji.

Agunia

 

Straciłem wszelką nadzieję na jakąkolwiek reakcję dot. “Magnolii”. Pomyślałem nawet, że tego tekstu nie widać z jakiegoś technicznego powodu.

Ciesze się, że Ci się podoba.

 

Podeślę Ci linki do kolejnych części.

 

:)

darbozek

No cóż, ja zachwytu Aguni nie podzielam. Nie do końca chyba zrozumiałam ten tekst. Wydał mi się niesamowicie zawiły i w zasadzie nie wiem, co miał opowiedzieć. Czy to ma być satyra społeczna, wyśmiewająca się z wszelkich przejawów ekstremizmu? Chyba tak. W każdym razie, interpunkcja w tekście nie jest najlepsza, a poza tym, ja jednak wolę historie, w których bohaterowie coś… robią? Tutaj właściwie całość jest wyłożona przez narratora, operującego nierzadko wydumanymi strukturami i… Tyle. Przeczytałam, bo kocham miasto Cieszyn i liczyłam, że coś na temat tego miasta tutaj się pojawi, ale oprócz dialektu (o którym wyłącznie wspominasz) i różowego jelenia (który wcale nie jest bez sensu, bo jest boski i już), nic tutaj o Cieszynie nie znalazłam. 

Życzę powodzenia u innych czytelników. Przykro mi, że nie mogłam się zachwycić jak Agunia, ale liczę, że może inne Twoje teksty bardziej mi się spodobają, albo może po prostu nie jestem docelowym odbiorcą Twojej twórczości?

 

PS. Jak już tłumaczyła drakaina na sb – na forum jest system dyżurów, które mają zagwarantować, że kilka osób na pewno przeczyta i skomentuje tekst. Niestety fragmenty tekstów nie trafiają do grafiku dyżurnych i najpewniej z tego właśnie powodu, użytkownikom umknęło Twoje opowiadanie. Zawsze można też odezwać się na SB i poprosić o to, by ktoś przeczytał Twoje opowiadanie. Ja właśnie w ten sposób tu trafiłam. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Ja się zgadza z rosebelle: niespecjalnie ten tekst ciekawy literacko, pomysłowy jakoś szczególnie też nie jest, wykonanie – szwankuje. Na plus – w zdobyciu czytelników może pomóc fakt, że tekst jest SF, jest tu jej mniej, a cieszy się zainteresowaniem. Minus – fragment. Wielu czytelników po fragmenty nie sięga z definicji, bo nie chce inwestować czasu i zaangażowania w coś, co się może nigdy nie skończyć. Może, skoro masz ten tekst gotowy, wrzuć go jako całość?

ninedin.home.blog

resebelle i ninedin

Gdyby tak wszyscy myśleli, to wiele książek nie ujrzałoby światła dziennego np: "Diaspora"

Grega Egan nie znalazłaby odbiorców, a Katarzyna Berenika Miszczuk nie wydałaby swoich 3 części książki: “Ja, diablica”, “Ja, anielica”, “Ja, potępiona” (nazwa cyklu chybiona) i Netflix nie podpisałby z nią umowy na produkcję. Prawda?

Dlatego proszę o trochę wyrozumiałości Panowie i Panie!

darbozku

Czekam na kolejne części i myślę, iż mógłbyś je wkleić również na tym portalu.

Może istnieją osoby, które lubią taką tematykę i ich to ucieszy, tak jak mnie.

Poza tym ciekawi mnie jak długo już piszesz? Tworzysz dla siebie, na blogu, czy dla innych portali lub gazet?

Może masz już jakieś osiągnięcia pisarskie, o których nie wiem?

Właśnie przejęłam pałeczkę wywiadu więc uracz mnie i mi podobne płotki “bez nadęcia” odpowiedzią.

(Do czytających: Zaznaczam, iż nie zamierzałam nikogo urazić, tylko przypomnieć, iż ziemia jest tu! Jeśli tak się nie stało, to bardzo przepraszam. Widocznie inaczej pojmujemy dany zwrot. Po prostu Mi wybaczcie…) 

Halo, tu Ziemia. Ja lubię sf. 

Cześć, darbozek:) przywędrowałam skuszona, ale nie wygląda to najlepiej. 84 kubitowy komputer kwantowy(?), zgoda może i być oparty na rezonansie magnetycznym, tak się o tym teraz myśli– robi, ale brakuje stabilizacji i długo jeszcze jeszcze będzie niewystarczająca, chyba że dojdzie do przełomu, odkrycia. Pojedynczy program nie dałby rady, musiałyby być warstwy wzajemnie uczące się, bowiem człowiek nie nadąży. Poczarowałabym  zamiast skupiać się na kwestiach socjologiczno-kulturowych. 

Dla mnie kłopot tkwi w treści. Skonstruowałeś ten fragment jak piszesz (w opku) jako recenzję, a przecież nią nie jest. W przeważającej części to streszczenie przyszłej książki. Po drugie umieszczania żyjących postaci nie uważam za  fajny zabieg literacki, chyba że artykuł, polemika, zabawa, ale tutaj tego nie znajduję. Niestety. Dużo ciekawszym dla mnie byłoby pokazanie tego, co streszczasz, w formie opowieści: dialogów, sytuacji.

Wydaje mi się, że pomysł masz, lecz trzeba byłoby go „przerobić” na opowiadanie i przekaz bardziej uniwersalny.

 

Aga,  niestety, uważam że wiele książek nie powinno się ukazać, ale mam tak nie tylko w obszarze książek, ale również artykułów naukowych i całej produkcji multiplikującej się w milionach sztuk i wywołującej więcej zamętu niż pożytku.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Darbozku, a ja powiem tak: wkleiłeś fragment mający 11k znaków. Jeśli pozostałe są podobnej objetości, daje to trochę ponad 100k. To też wyrzuca tekst poza grafik dyżurnych, bo granica to 80k (radziłabym skrócić do takiej objętości), niemniej długi tekst, który jest zamkniętą całością, ma większe szanse niż fragment.

 

Mnie ten fragment też jakoś szczególnie nie ruszył, ale być może rozwinięty by zyskał. Ale rozwinięty w jedną całość, a nie rozpisany na dziesięć tekstów niewiele większych od szortów, bo nikt nie będzie wracał za każdym raziem do takiego sobie doświadczenia czytelniczego, żeby połączyć to z kolejnymi częściami.

 

A poza tym kluczowa jest aktywność na portalu. Weź sobie do serca ten oto poradnik:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676

 

http://altronapoleone.home.blog

Nowa Fantastyka