- Opowiadanie: Realuc - Gugu gaga

Gugu gaga

Jako świeżo upieczony tata, z podkrążonymi oczami po nieprzespanych nocach, między przewijaniem a noszeniem, musiałem naskrobać coś o ,,bąbelkach” :P

P.S. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy mają właśnie malucha w swoich czterech ścianach. Wytrwałości i samych cudownych chwil :)

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Gugu gaga

Tylko jeść, spać, sra… 

Naprawdę myślą, że jestem aż tak nieskomplikowaną istotą. Że jak ryczę to trzeba mi zmienić pieluchę, wepchać do ust cycka albo trząść mną aż zasnę, bo przecież jakież mógłbym mieć inne potrzeby?

A zdziwiliby się!

Ileż można leżeć i gapić się w sufit? Albo, co gorsza, w wiszące nad głową tyłki pluszaków? Ileż można słuchać: A cio to jest? LAAAMPA. Zapamiętałem to za pierwszym razem! Ileż można znosić irytującą grzechotkę przed oczami? Owszem, jestem nieporadny i nie potrafię się odezwać, więc nie powiem: Ej, jestem facetem, ale w nadmiarze to nawet mleko z piersi może się znudzić! Zamówcie dziś pizzę!

Ale na wszystkie maskotki świata! Chciałbym od życia czegoś więcej! Dlaczego oni są tacy niedomyślni…

Puuuurk…

O, poszło w pieluchę. Środek nocy. Oboje słodko śpią więc nie będą zachwyceni, ale przecież nie będę leżał z umorusaną pupą. Poza tym zawsze w takich sytuacjach słyszę w głowie jakiś nieznajomy głos. I tym razem jego właściciel przemawia do mnie wyraźnie:

Płacz! Teraz!

Nie wiedząc czemu, nigdy nie mogę się przeciwstawić tajemniczym słowom, tak więc robię się purpurowy, zaciskam wargi w podkówkę i zaczynam koncert. Sekundę później z łóżka zrywa się mama, jak zawsze. Chyba zasypia w jakimś trybie czuwania. W przeciwieństwie do taty, bo jego wybudzić to nie lada wyzwanie. Ląduję na przewijaku i słyszę:

– A gdzie jeś bobaś? Nio ti ti ti słodziaćku. A cio się tak złoszczę? O jejku jejku…

Dalej nie słucham bo zazwyczaj mało rozumiem z tej śmiesznej plątaniny słów. Co dziwne, kiedy rozmawiają ze sobą mówią zupełnie normalnie. Jakby uznawali mnie za przedstawiciela jakiegoś obcego gatunku. Kocham ich, mimo wszystko, ale mogliby być choć odrobinkę mądrzejsi. No nic, pielucha czysta, mleczko wypchało brzuszek, na nic więcej nie ma co liczyć więc zamykam oczy i zasypiam…

 

 

*

 

– Witaj.

Skądś znam ten głos…

– Gdzie ja jestem?

– Spokojnie, odwiedziłem cię we śnie.

– To ty ciągle mi rozkazujesz! Kim jesteś?

– Różnie mnie nazywają, choć imię nie ma znaczenia. Nie lubię też określenia Bóg, a w dodatku wszechmogący, gdyż wszystko co stworzyłem jest… no, trochę z przypadku. Wiesz, czasami gotując dodamy przez omyłkę czegoś nieplanowanego, a mimo to wyjdzie nam pyszne danie. Czy coś w tym stylu, nigdy nie byłem dobry w metaforach.

– Więc jak mam się do ciebie zwracać? Bo nieco się pogubiłem…

– Może być tata.

– Mam już tatę…

– Jestem ojcem wszystkich żywych istot. Ale żeby nie wprowadzać cię w błąd, nazywaj mnie jak chcesz.

– Dobra, będziesz tata dwa. W śnie trudno się myśli. A więc, tato dwa, dlaczego wciąż mi rozkazujesz?

– Nie rozkazuję. Ale musimy współpracować, żeby twoi rodzice się nie połapali.

– Nie połapali? Mów do rzeczy! Przecież oni są jacyś dziwni i tacy niedomyślni…

– Mylisz się. Są całkiem normalni. To ty jesteś inny. Inny od wszystkich niemowlaków na świecie.

– Że jak?

– Że tak. Czasami mi się nudzi. Nie dziw się. Przez te miliony lat od stworzenia wszechświata wszystko mi spowszedniało. Tak więc bywa, że sobie eksperymentuję. Nie zawsze mi to wychodzi, bo ostatnim razem jak bawiłem się ze świadomością pewnych osób doprowadziło to do wojny światowej. Ale miałem zupełnie inne zamiary… Nieważne. Teraz padło na ciebie.

– Czyli co?

– Czyli dałem ci świadomość dorosłego człowieka. Od urodzenia. Innymi słowy, powinieneś wyrosnąć na geniusza. Na drugiego Einsteina. Albo i kogoś o wiele mądrzejszego. Wymyślisz jakieś bajery typu lek na raka czy coś, zgarniesz nobla i przysłużysz się ludzkości. W ten sposób zrehabilituję się nieco za dawne wtopy. Przynajmniej taką mam nadzieję. Tylko nie zadawaj standardowych pytań typu: czemu sam nie wynajdziesz leku na wszelkie zło, nie zapobiegniesz konfliktom i tak dalej i tak dalej. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz, tyle powiem. I pamiętaj! Nikt nigdy nie może się dowiedzieć, że ze mną rozmawiałeś! Są fundamenty, których nie można naruszyć.

– Aha, wszystko brzmi fajnie, ale zaczekaj, bo czegoś nie rozumiem. Skoro jesteś tym, jak to mówią, Bogiem, i to ty wszystko stworzyłeś, to przed kim chcesz się zrehabilitować? Przecież nie ma nikogo ponad tobą. Nikt za nic cię nie osądzi.

– Sumienie. Mówi ci to coś, mały Einsteinie?

– Coś tam słyszałem. Fajne imię, Einstein. Ja to jestem jakiś Patryk.

– To jest nazwisko.

– Co?

– Nieważne. Dobra, na mnie już czas. I pamiętaj! Słuchaj mojego głosu i zachowuj się jak na normalnego niemowlaka przystało! Formalnie nie ingeruję w losy świata, i lepiej żeby taka opinia została. A, jeszcze jedno. Wybieram się na krótki urlop na drugi koniec galaktyki. Przez parę dni musisz radzić sobie sam. Niedługo przez twoje małe gardełko przedostaną się pierwsze słowa i ważne jest, abyś nie palnął jakichś głupot! W ogóle najlepiej, jak będziesz gadał tylko: MAMA. Albo tata, według uznania. Przynajmniej póki nie wrócę.

– Niech ci będzie, tato dwa.

– No to, jak to mówią, doblanoc bobasku, ti ti ti.

– Bardzo śmieszne.

Budzę się nagle. Nad głową kręci się karuzela. Pluszowe tyłki lwa, pandy, zebry i żyrafy krążą w równym rytmie. Do pokoju wdarło się już światło dnia więc musiałem długo spać. I jestem okropnie głodny.

Podkówka i… zaczynamy koncert!

 

 

*

 

 

– Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!

– A kto?

– Patryczek!

Cała rodzinka zebrała się aby uczcić moje pierwsze urodziny. Na pięknym, kolorowym torcie pali się jedna świeczka. Tata jeden dmucha za mnie i wszyscy biją brawo. Babcia Zosia płacze ze wzruszenia, mama tuli mnie tak mocno, że zaraz się uduszę. W końcu odkłada mnie na elektryczną huśtawkę i wszyscy stają nade mną, jakbym był jakimś wyjątkowym eksponatem w muzeum.

– No powiedz coś, syneczku. Powiedz, skarbeńku.

O nie! Czy to ten moment? Chyba rzeczywiście czuję, że mogę to zrobić. Ale zaraz, co mówił tata dwa… Tak przywykłym do jego podpowiedzi, że teraz zgłupiałem. Rozmawialiśmy o tym i o tamtym… Co ja to miałem…

– Patryczku, gdzie jest mama?

Czuję na sobie te wszystkie spojrzenia. Tę straszliwą presję. Chwila, chyba wiem!

– Einstein! – wypalam niespodziewanie.

Nastaje cisza. Długa, niezręczna cisza. W końcu mama, podekscytowana jak nigdy, mówi do taty jeden:

– O jejku! To będzie geniusz!

I właśnie dociera do mnie, że zepsułem cały plan. Wszystko się wydało! Nie uratuję ludzkości, skończę jak zwykły Patryk Kowalski. Nie tak miało być!

Przepraszam, tato dwa!

Ale on jest przecież po drugiej stronie galaktyki. Nie słyszy mnie…

Słyszę, słyszę! Wszystkich zawsze słyszę, jednak chociaż na urlopie chciałbym mieć trochę spokoju!

Ach, tato dwa! Rozmawiam z tobą w myślach!

Przestań się podniecać i napraw to, coś sknocił. Jeszcze nic straconego.

Co mam czynić!?

Zacznij jakąś paplaninę typu: gugu gaga. Dodaj do tego niewyraźne mama i powtarzaj w kółko. W końcu uznają, że to pierwsze, co usłyszeli, tylko im się przesłyszało.

Się robi!

I więcej mi nie przerywaj! Właśnie tworzę życie na nowej planecie, uwzględniając przy tym wszystkie pomyłki jakie popełniłem przy Ziemi. Taki tam urlop pracoholika…

Nie ma na co czekać! Nabieram powietrza w małe płucka i zaczynam gugać:

– Gugu gaga. Mama. Mama. Gugu gaga. Mama…

– Słyszałeś!? Powiedział mama!

– A nie tata? Ja słyszałem tata! – protestuje tata jeden.

– E, wcale nie. Powiedział babcia! – wtrąca się babcia Zosia.

Uf, sukces! Gdyby wszystko się wydało, kto wie, jakie konsekwencje by nastąpiły. Poza tym, lepiej nie mieszać się w sprawy taty dwa, nawet jeśli znacząco różni się od wyobrażeń ludzi. Muszę mu zaufać i realizować plan, ot co.

Tak więc w jednej chwili wszyscy zapominają o Einsteinie i wszystko wraca do normy. Już nie jestem żadnym geniuszem tylko małym, sepleniącym bobaskiem. Przynajmniej w oczach rodziny. I całe szczęście.

Ktoś musi dodać odpowiedniej przyprawy do tej przypadkowej potrawy.

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

To gratulacje świeżo upieczony tato :D 

Co do opowiadania, wyszło zabawnie.

“Puuuurk…

O, poszło w pieluchę.”

→ na przykład ;D 

 

“Skoro jesteś tym, jak to mówią, Bogiem, i to ty wszystko stworzyłeś, to przed kim chcesz się zrehabilitować? Przecież nie ma nikogo ponad tobą. Nikt o nic cię nie osądzi.” → No bobas faktycznie ma bogaty zasób słownictwa… mały Einstein no.

 

Jak dla mnie mogłoby być troszkę dłużej, lub to zemną jest problem, że nie lubię jak zaczynam czytać coś co mi się podoba, a tak szybko się kończy. Jedynym moim zastrzeżeniem jest to, że raz bobas używa no… trudnych dla takiego niemowlaka słów, jak : zrehabilitować, a kolejnym razem odpowiada tak głupkowato, że “ w śnie się trudniej myśli” w stylu Kubusia Puchatka :D → co mi oczywiście pasuje to drugie, a na całe szczęście było tego więcej. 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

NearDeath, dziękuję bardzo :D

I dzięki za komentarz. Cieszę się, że się podobało, a jest krótko bo teraz to nie jest łatwo znaleźć czas wolny więc wyszedł jedynie szort :P

Co do słownictwa. Z zamysłu bobas miał mieć świadomość oraz zasób słów dorosłego człowieka, więc generalnie mówi (myśli) jak dojrzały facet, nie jak niemowlak. 

Pozdrawiam ;)

 

Skojarzyło mi się trochę z filmem “I kto to mówi?” i z “Dzieciak rządzi” ;-D

Zgrzytnął mi tylko trochę wtręt Boga o I wojnie światowej.

Fajny pomysł z tata jeden i tata dwa i widokiem na mobil.

Ogólnie sympatyczna i lekka lektura.

 

I oczywiście gratulacje!

It's ok not to.

dogsdumpling, dzięki! :D

 

Ogólnie sympatyczna i lekka lektura.

Fajnie, że tak ją odebrałaś bo właśnie taka miała być :) Do kawki na leniwe popołudnie, bez większych głębi czy coś :)

Pozdrawiam :)

Zawsze mi się wydawało, że te stworzenia są o wiele mądrzejsze niż pokazują. No bo skąd by wiedziały, że płakać należy nie od razu, jak matka zniknie z pola widzenia, a dopiero wtedy, gdy się ponownie umości w ciepłej pościeli? wink

Przeżyłam dwoje i podejrzewałam, że jakaś istota wyższa musi maczać w tym palce, choć bliżej mi było do jakiegoś demona niż Boga z tymi podejrzeniami (szczególnie jeśli chodzi o córkę).

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

bemik, w mojego dziś wstąpił demon zwany potocznie kolka. I żaden egzorcyzm nie pomaga crying

Na moje dzieci pomagało kładzenie na brzuchu, nawet jak były niezadowolone i się darły, wysiłek pomagał na “puuurk”. 

Są też w aptece środki wspomagające – zdaje się, że espumisan dla niemowląt.

A tak w ogóle to gratuluję potomka i trzymam kciuki, żeby dolegliwości jak najszybciej przeszły.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wszystko już przetestowane :o Dziękuję! :)

Dzieci nie mam, ale opowiadanie przeczytałem. Lektura lekka i zabawna. :) Jedyne, co rzuciło mi się w oczy to tata jeden – zamiast liczebnika widziałem tam jeden ze zwrotu”ty huncwocie jeden”. :p

Adam84, dzięki za komentarz :) A tata jeden może i był huncwotem :P

Sympatyczne. :-)

Co stres robi z człowieczka, żeby Einsteina pomylić z mamą.

Gratulacje i powodzenia. Niech się zdrowo chowa. :-)

Babska logika rządzi!

Finklo, Dziękuję bardzo! :)

Ja też gratuluję, życzę wszystkiego dobrego i klikam. Rzeczywiście milutki i sympatyczny tekścik :)

Katia72, dziękuję bardzo :) W najbliższej kolejce mam Twoje ostatnie opko więc wkrótce się zrewanżuję komentarzem, pozdrawiam! ;)

Super, z góry dziękuję :)

Szczęśliwi, którzy mają takie krótkie kolejki… ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, kolejka jest długa, jeno na jej przód wysuwa się powoli wspomniane opowiadanie. A tak w ogóle to straszliwie irytującym jest fakt, że jest tyle książek/opowiadań, które wciąż dochodzą do tej niekończącej się kolejki, a tak mało czasu i sposobności aby ją skracać :( Jakby w takim Lidlu tuż przed świętami siedzieć na jedynej otwartej kasie i próbować wyrobić z tą masą napływających z każdej strony ludzi. Jak żyć :o

Aaaa, tak to robisz. Ja obsługuję raczej tych klientów, którzy ustawili się pierwsi.

Babska logika rządzi!

Choć zupełnie nie gustuję w tego typu twórczości, to opowiadanie przeczytałam w miarę gładko i, rzecz jasna, bez przewijania. Zastanawiam się tylko, czy konieczne było wplecenie do tej historyjki osoby boskiej.

Rodzicom życzę, aby byli dzielni.

 

Nie ważne. Teraz padło na cie­bie. ―> Nieważne. Teraz padło na cie­bie.

 

W ten spo­sób zre­ha­bi­li­tu­ję nieco dawne wtopy. ―> Wtop się nie rehabilituje.

Pewnie miało być: W ten spo­sób zre­ha­bi­li­tu­ję się nieco za dawne wtopy.

 

Nikt nic cię nie osą­dzi. ―> Nie można nikogo osądzić o coś.

Pewnie miało być: Nikt za nic cię nie osą­dzi.

 

ważne jest, abyś nie pal­nął jakiś głu­pot! ―> …ważne jest, abyś nie pal­nął jakichś głu­pot!

 

strasz­li­wą pre­sję. ―> strasz­li­wą pre­sję.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, cieszę się niezmiernie, że przeczytałaś mimo wszystko, i że nie napotkałaś większych przeszkód po drodze :) Błędy, jakże oczywiste i przeoczone zapewne z powodu tych nieprzespanych nocy, poprawiłem. Co do osoby boskiej. Początkowo wcale nie miało jej tam być. Jakoś tak samo wyszło, w szale improwizacji :P

Rodzice dziękują! ;)

Bardzo proszę, Realucu. ;)

A osoby boskie tak już mają, że, o ile mi wiadomo, mogą robić co chcą i kiedy chcą. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przede wszystkim gratuluję potomka. :)

Fajny szorcik. Czyżbyś już przewidywał przyszłość swojego dzidziusia? ;)

Podoba mi się pomysł, istota boska również, obawiam się że bez niej nie byłoby całej historii. Tyłki pluszowych zwierzaków mnie urzekły. Piekielnie łatwo mamusia z tatusiem zapomnieli o Einsteinie, wystarczy, że dzieciak zacznie składać sylaby, a rodzice sami zmieniają się w bobaski. ;)

Ciekawa jestem, jak się boskiej istocie udał nowy świat?

I kliczek, oczywiście. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka, dziękuję! ;) W sumie przejawia pewne nieprzeciętne zachowania jak na swój okres rozwoju więc kto wie, może przysłuży się jakoś ludzkości :D Jeśli boska istota wyeliminowała wady naszego to myślę, że może tam być całkiem nieźle. No chyba, że przez pomyłkę znowu dodała złej przyprawy :P Cieszę się, że się podobało i dzięki za wizytę! ;)

Podobało misię:) i gratulacje dla taty, mamy i niemowlęcia! Cudnie go opisujesz, myślę podobnie, kiedy obserwuję krzątaninę wokół maleństwa. Taki mały, to cud i nie dziwota, że sama Istota Wyższa wmieszała się w proces wychowywania:)))

Z drobiazgów, chyba Nobel dużą literą? 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, fajnie, ze wpadłaś! Dziękuję bardzo :) I cieszę się, że się podobało. A z Noblem chyba masz rację :)

Pozdrawiam!

Hmmm. Nie jestem pewna tego N/nobla. Wydaje mi się, że jeśli mówimy o nagrodzie Nobla, to dużą, bo to nazwisko. Ale jeśli o samym noblu, to małą, bo to jedna z wielu nagród. Trochę jak z prawami dynamiki Newtona i siłą równą pięć newtonów.

Babska logika rządzi!

Hmmm. Skoro N/nobel jest dyskusyjny, to póki co nic nie zmieniam, ale pogrzebię na ten temat żeby się upewnić! :)

Za SJP PWN: nobel 2. nobel, Nobel «nagroda przyznawana za wybitne osiągnięcia w dziedzinie literatury, nauki oraz działalność na rzecz pokoju»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No i wszystko gra :D Dzięki Reg za wyręczenie :P

Bardzo proszę i PSNP. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uff, Realucu, przepraszam, że zamieszałam:( i dzięki Reg, że wyjaśniłaś:)

Reg, czy mogłabym się dopytać, bo z tym zapisem jest dla mnie wszystko takie niejasne.  Czy chodzi o to, że jeśli wszystkie noble, tak ogólnie – to małą jak samochody, ponieważ wtedy to jeden z wielu, a nie marka, reklama, pr. i staje się nazwą zwyczajną? A gdyby było po angielsku, np. booker/Booker to też? Cholipciuś, jakie to trudne.

Znalazłam coś takiego: ednowyrazowe-nazwy-nagrod; ale to nie jest ten przypadek. Dzięki, pojęłam:D, czyli i bookery można z małej. Ufff! Normalnie, kamieniołomy z pisaniem.

 

 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, może w ten sposób: jeśli można dostać/mieć dwa, to małą literą. ;-)

Babska logika rządzi!

Do tego właśnie doszłam, Finklo:), że tak można przyjąć. Nie wiedziałam, że jestem taka zasadnicza.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Fajny rozrywkowy tekścik. Jedyne, czego mi brakowało, to jakiś mocny twist– czarny przewrotny żart na koniec. Typu: “przypadkowej potrawy. A kto będzie lepszy niż ja – przyszły wynalazca bomby kwarkowej…

;)

I co prawda gadające po dorosłemu bobasy zaludniają już i kino, i ksiązki dla dzieci (Mary Poppins, na przykład), niech będzie – uśmiechnąłem się, a to u mnie ostatnio jak najbardziej warte jest finalowego klika :)

pozdr.

 

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Rrybaku, dzięki za wizytę i za finałowego klika! No i wielce się cieszę, że podczas lektury pojawił się uśmiech :) Pozdrawiam! P.s. co do twista miałem podobny zamysł do Twojego, jednak ostatecznie z nieznanych mi przyczyn odpuściłem :p

Przyjemne, zabawne… i znajome. ;)

 

W domu młody prawie półtora roku. Najlepszy czas na czytanie i komentowanie opek – gdy na mnie zasypia. 

Gratulacje i wytrwałości!

jednak ostatecznie z nieznanych mi przyczyn odpuściłem :p

No, jeszcze byś, psia kostka, wykrakał. ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Filip, mój dopiero półtora miesiąca i też wykorzystuję każdą chwilę kiedy śpi :D Dzięki i Tobie również wytrwałości!

Irka, no, masz rację surprise Lepiej niech zostanie tak jak jest ;)

Bardzo przyjemne opowiadanie. :)

No i oczywiście gratulacje! :D

SaraWinter, Dziękuję! :D

Dość lekkie i sympatyczne. Tematyka znana, brakowało w fabule czegoś mocniejszego, co utrwali ten tekst w pamięci czytelnika na dłużej.

Zygfrydzie, dzięki za wizytę i komentarz. Tekst w założeniu miał być lekki, sympatyczny i nic ponadto, więc nie siliłem się jakoś wielce nad czymś mocniejszym.

Raz jeszcze dzięki i pozdrawiam!

Sympatyczne :)

I gratuluję, Realucu :)

Przynoszę radość :)

Anet, Fajnie, że zajrzałaś!

I bardzo dziękuję :D !

Nowa Fantastyka